wrz 302022
 

Wczoraj na twitterze pojawił się pełen bólu wpis skreślony przez niejakiego Krzysztofa – Braunowi odebrali immunitet. A ja cię dziesięć lat czytałem bydlaku.  Wpis był skierowany ewidentnie do mnie i wyrażał pretensje oraz rozczarowanie z powodu ostatecznej demaskacji posła Brauna. Odpowiedzialność jednak za to rozczarowanie nie została przeniesiona na pana posła, ale na mnie, człowieka, który ostatni raz pokazał się publicznie w jego towarzystwie w roku 2016. Można by powiedzieć, że jest to sytuacja wyjęta z piosenki Wojciecha Młynarskiego o dwóch koniach, tyle, że pan ten nie jest woźnicą, ja zaś nie jestem grzecznym koniem. On po prostu, jak wielu ludzi, mających odeń więcej odwagi, ma pretensje do mnie, że ulegli urokowi posła Brauna i jego gawęd. W języku ludu prostego, określa się taką postawę jako pretensje do garbatego, że ma proste dzieci.

Zachowanie takie oznacza, że możliwości integrowania dużych grup ludzi, jakie posiada pan poseł są nie do zlekceważenia. Nawet dziś, kiedy mu wreszcie ten immunitet odebrali. I możemy być pewni, że poseł Braun odegra jeszcze nie jedną rolę w polskiej polityce, a ludzie którzy weń uwierzyli i się zawiedli wybaczą mu wszystko i pójdą za nim znowu, jak dzieci za szczuropałem z Hammeln. Odpowiedzialnością zaś obarczą tych wszystkich, którzy wydają im się mniej groźni, a przede wszystkim tych, którzy nie znaleźli tak prostej drogi do ich serca, jak poseł Braun.

I teraz dochodzimy do sedna naszych dzisiejszych rozważań. Już sam początek skromnej, ale istotnej z mojego punktu widzenia biografii Jana Kapistrana, którą wydaliśmy latem, kieruje naszą uwagę ku funkcji charyzmatyków. Jak wiemy występowali oni nie tylko w świecie chrześcijańskim, byli także w islamie oraz w innych religiach. Ich funkcja jednak nie jest do końca wyjaśniona i opisana, być może przez to, że często wszystkich charyzmatyków mimowolnie porównujemy do św. Jana i nie widzimy w nich nikogo więcej poza kolejnymi głosicielami Dobrej Nowiny zwiastującymi powtórne przyjście. Ja zaś zastanawiam się, jak to się działo, że Jan Kapistran, Bernardyn ze Sieny, a przed nimi św. Franciszek, porzuciwszy dostatnie życie, a także wielką politykę, założyli habit, przemierzali rozległe krainy pieszo i konno, angażując się przy tym w jeszcze większą politykę. Jak wiemy żaden z wymienionych nie był pustelnikiem, choć gdybyśmy któregoś zobaczyli, moglibyśmy go uznać za żyjącego na odludziu świętego. W ich przypadku było inaczej – Kapistran był doradcą króla Neapolu Władysława, po jego śmierci znalazł się w więzieniu, a wypuszczony stamtąd zmienił całe swoje życie, by dawać przykład, tak, jak przed nim dawał go ludziom św. Franciszek. To nie znaczy, że oddalił się on od spraw doczesnych, wydaje mi się, że wręcz przeciwnie, zbliżył się do nich, jak nigdy wcześniej. Zagadkowy jest mechanizm, który powodował, że charyzmatycy tacy jak Kapistran, zakładający wspólnoty zakonne, jak Italia długa i szeroka, stawali przed obliczem papieża i wyznaczano im tam po niewielu latach działalności ważne misje. Przyznam, nie potrafię sobie wyobrazić, że Jan Kapistran założył w Italii 400 zgromadzeń zakonnych. Został przyjęty przez papieża, a następnie podjął misję w krajach Europy Środkowej, na Węgrzech i na Śląsku, będąc przy tym ubogim, obdartym wręcz zakonnikiem w sandałach. Wyjaśnić to można jedynie wielkim popytem na autentyczność, która najlepiej się sprzedaje w skorumpowanych i załganym świecie. Być może było tak, że z chwilą pojawienia się charyzmatyka, który potrafił zorganizować wokół siebie społeczność, stworzyć regułę i narzucić ją innym, a także dać impuls do tworzenia hierarchii, na bok szły wszystkie intrygi dworskie, trucicielstwo i finansowe przekręty, albowiem w starciu z przeciwnikiem prawdziwym i nie znającym litości były one zbyt słabe, wręcz zawadzały. W czasach Jana Kapistrana przeciwnikiem papieża, cesarza i króla Węgier byli Turcy. Pod koniec XIV wieku, Europa, musiała przełknąć gorycz klęski pod Nikopolis, gdzie o mało nie doszło do ostatecznego pogromu wojsk chrześcijańskich. Muzułmanie pukali do samego serca Europy i nie czynili tego bynajmniej delikatnie. Żeby zintegrować ludzi wokół rozdrapywanej przez gangi, sitwy i koterie misji świata chrześcijańskiego potrzebne były postawy, które stanowić mogły wzór nie tylko trudno osiągalny, ale także taki, przez który papież może wzbudzić wyrzuty sumienia w najbardziej zatwardziałych i podstępnych sercach. I tacy ludzie się pojawiali, często zarzucano im herezję, ale równie często te zarzuty były wycofywane, albowiem ciężar autentyczności, jaki objawiali przez papieżem dotknięci charyzmatem mnisi, był ważniejszy niż wszystko, ważniejszy niż pieniądze, wielkie armie i wszystkie podstępy tego świata. Być może był on narzędziem ostatecznym w wielkiej polityce tamtych czasów. Nawet jeśli było trochę inaczej, warto te sprawy opisać w taki właśnie sposób, bo mam wrażenie, że będą one wtedy bliższe prawdy. Jasne jest, że istniały także sposoby przeciwdziałania misji charyzmatyków, czyli sposoby na dewastację tworzonych przez nich wspólnot i kwestionowania ich misji. Jakoś jednak słabo są one widoczne w opisach. Słyszymy zwykle tylko o zarzutach dotyczących herezji, kierowanych do postaci takich, jak św. Franciszek i św. Bernardyn ze Sieny. Zaplecze tych posądzeń i ludzie, którzy je inspirowali pozostają jednak zagadką.

Dla wielu zagadką pozostaje także to, że biedni i głoszący ubóstwo mnisi byli od razu kierowani przez papieża na najważniejsze i najbardziej zagrożone odcinki wielkiej polityki Rzymu. Ludziom się bowiem zdaje, że charyzmatyk, to ktoś, kto przekazuje – niczym ojciec Szustak – jakieś prawdy z serca do serca, a jego jedyną troską jest religijność w wymiarze indywidualnym. To jest raczej nieprawda. Charyzmat bowiem, jak już wspomniałem, to broń polityczna. I tym może właśnie prawdziwy charyzmat różni się do fałszywego i naciąganego. Oczywiście możemy sobie wystawić politycznych naciągaczy udających charyzmatyków. To łatwe, szczególnie jeśli ktoś dysponuje warsztatem aktorskim lub reżyserskim. Jeszcze łatwiejsze, jeśli ma predylekcję do popisów publicznych. No, ale takimi „atutami” nie dysponowali ani Jan Kapistran, ani Bernardyn ze Sieny, mimo, że obaj uważani byli za znakomitych kaznodziejów. I tu kolejna kwestia – nie można się wyuczyć kaznodziejstwa, choć wielu wydaje się, że jest inaczej. Wyuczony kaznodzieja bowiem to oszust, następca Szymona Maga i temu podobnych postaci. Jego kariera zaczyna się od analiz i dyskusji na temat psychologii tłumu, a także jego preferencji. Gdzie się kończy? To się dopiero okaże.

Czym uwodził publiczność poseł Braun kiedy jeszcze nie był posłem? Moim zdaniem przede wszystkim brakiem lęku. Większość ludzi to straszliwi tchórze, kiedy więc ktoś demonstruje przed nimi całkowity brak obaw i wielką pewność siebie idą za nim jak w dym. W takich sytuacjach powinniśmy jednak zawsze pamiętać, że Chrystus, modlący się w ogrodzie oliwnym nie był wcale pewien ani swoich wyborów, ani woli ojca. Musiał sam siebie przekonywać do słuszności decyzji. Gwałtownie wyrażana pewność siebie oznaczać może jedynie tyle, że za postawą taką stoją jakieś gwarancje. Czy rzeczywiście stoją, przekonamy się wkrótce.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/

  9 komentarzy do “O charyzmatach i gawędach integrujących środowiska”

  1. Dzień dobry. To bardzo ciekawe i inspirujące zestawienie; poseł Braun i Charyzmatycy. Tak jak Pantaleon i Wizytantki trochę… ;-). Cóż ja myślę, że w tak skonstruowanej przestrzeni jest poseł Braun charyzmatykiem wyuczonym. Nie miałem zaszczytu widzieć ani Jana Kapistrana ani nawet Savonaroli, ale widziałem parę osób ewidentnie obdarzonych przez Stwórcę ponadprzeciętnymi zdolnościami. To nie jest jeden jakiś Dar Boży, ale kilka. Można bowiem otrzymać coś, co nauka akademicka nazywa chyba inteligencją emocjonalną, można dobrze odczytywać emocje słuchaczy, umieć dobrać środki wyrazu, itp, itd, ale – nie mieć tego Daru głównego, jaki mieli Charyzmatycy – czyli Misji i jej rozumienia. Dopiero wtedy mamy do czynienia z Charyzmatykiem prawdziwym. Reszta – to prestitigitatorzy. Rzemiosło można opanować, ale nie osiągnie się nim nic ponad to, co prezentowali niegdyś Sofiści. Dziś to robi wrażenie, kiedy się ogląda stare amerykańskie filmy dziejące się na salach sądowych. Niejeden z ich powodu poszedł na studia prawnicze. Ciśnie się na usta skojarzenie z karierą polityczną, ale postępujące zidiocenie wyborców odbiera tu większą część satysfakcji a i sponsorzy mają łatwiejsze zadanie z doborem kandydatów, prosta łapanka wystarcza.

  2. To prawda, poseł Braun gra na ludzkich lękach. Co do jego książek, są słabe, nawet bardzo słabe. Poseł umie gadać, ale nie pisać.

  3. Dziękuję!Chylę czoła przed talentem…a przed Braunem ostrzegam już od paru lat,gdy jakąś łaską Pan Bóg oświecił że temu człowiekowi wierzyć nie można…i jest ustanowiony dla ogarniania nieogarniętych…”jak nie Olszańskim ich to Braunem”…taka jest taktyka tych co chcą mieć nas pod butem.Jeszcze raz dziękuję za naukę i światło.Niech Pan Bóg błogosławi!

  4. jest artystą i artystom się wiele wybacza, żeby się nie bać trzeba mieć czyjeś gwarancje.

  5. po owocach ich poznacie   na niektóre owoce trzeba czekać setki lat.

  6. nie jest moje zdanie odkrywczym, ale on chyba jest z zaciągu, w przeprowadzonym przez kogoś konkursie okazał się najlepszy (?) i go zaangażowali do robienia bardachy w sejmie, a że  po prostu „ma koszta”  i musi z czegoś żyć na tzw stopie no to ten co go angażował to dał mu źródło dochodu, potem mu powierzą senatora

    no tak mi się wydaje, ale żeby -zaistnieć-  to robi te eventy okazuje wdzięczność temu co go zaangażował, bo angażujący napewno ma tzw stajnię , tam nie ma jednego konia ….

  7. Trzeba przyznać panu rację: „…resentyment powoduje, że wśród nielubianych ludzi i w nielubianym kraju można znaleźć wszelkie możliwe analogie. Tak, jak uważny czytelnik Encyklopedii Zdrowia znajduje, w czasie lektury, wszystko możliwe choroby w swoim organizmie…”

  8. Tu jest cytat/wypowiedź posła z nowiutkiego audiobooka, w której mówi, że Socjalizm i Śmierć Gabriela Maciejewskiego/Coryllusa to prawdziwy cymes:

    https://youtu.be/4Y_SKIteyr4?t=1994

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.