lip 252018
 

Czytając newsy z dni ostatnich, mam wrażenie, że o przetrwanie. Artykuły w sieci i telewizja pokazują bohaterstwo tych strażaków co pojechali do Szwecji i tego świra co zjechał z K2, w taki sposób, jakby od tego zależały decyzje rozbiorowe mocarstw. Jakby od zjazdu z K2 i ugaszenia pożaru zależało, czy Gdańsk będzie polski czy zostanie przyłączony do Niemiec. Ten zaśpiew, ta kokieteria są po prostu nie do wytrzymania. Gorszy jest chyba tylko teleturniej Milionerzy, który wczoraj oglądałem. Oto na tym krzesełku przed Urbańskim zjawił się facet, który zadeklarował, że chce mieć jacht. Na widowni siedziała żona, nieco zdenerwowana, ale raczej pewna, że ten cały Zbyszek, czy Roman sobie poradzi. Przyszło do pytań…o matko…a gość w okularach, z dyskretną bródką, prawdziwy inteligent z miasta powyżej 20 tysięcy mieszkańców. Niestety nie dosłyszałem jakiego był zawodu. Pytanie pierwsze – czy kumpel spod celi to herbatnik, biszkopt, keks czy coś tam jeszcze. Za 500 zł to pytanie. A facet normalnie bierze podpowiedź. Całe szczęście dobrze mu doradzili. Potem miał powiedzieć, które ze zwierząt – certa, jaź, miedzianka, jelec – nie ma linii bocznej. Myślałem, że zlecę ze stołka. Przeszdł, ale kombinował tak – ta miedzianka to pewnie ryba, a ryby nie mają linii bocznej…No i trafił…Potem dostał pytanie o to, jak się nazywa student w sutannie. Nigdy byście nie zgadli jak. Otóż według tego pana student w sutannie nazywa się kadet. I tak dobrze, że nie talib. Ale nie przejmujmy się, Polska walczy….Walczy na K2, walczy w Szwecji, a to co pokazują w Milionerach nie ma naprawdę znaczenia. Zacząłem się zastanawiać o co chodzi? Jak to jest, że człowiek, który kiedyś odbył podstawowy kurs przedmiotu nazywanego przyrodą, wiedział, że ryby mają linię boczną, a po rozmowach z kolegami na podwórku wiedział kto to jest herbatnik. Dzięki wizycie w kościele zaś wiedział czym taki herbatnik różni się od alumna. Oczywiście system edukacji, który nas ukształtował miał wiele wad. Bo i po cóż komu wiedza o rybach? Wdrukowywał jednak w mózg pewien schemat, który można było sobie sztukować samemu w różnych zakresach. Nie był i nadal nie jest to system, który czyni nas konkurencyjnymi wobec innych, bo przedmiotem nauki nie było w nim nigdy to, jak człowiek ma sobie poradzić sam w nieprzychylnym świecie, ale coś innego zgoła – ustawienie go w odpowiednim miejscu hierarchii, najczęściej dość niskim. No, ale to nie tłumaczy tego, skąd się biorą tacy faceci, jak ten co wczoraj wystąpił w Milionerach? Mam jedną tylko sugestię – System edukacji Polaków rozpadł się na kawałki, obsługą tego systemu nie zajmuje się już szkoła, nawet w wymiarze podstawowym, bo zadanie tej szkoły jest inne. Nauką i wychowaniem ludzi, zajmują się zakłady pracy, które zatrudniając pracownika świeżaka, czynią zeń specjalistę w jakiejś dziedzinie. Na przykład w dziedzinie zamykania i otwierania magazynu z cementem, albo pakowania mięsa i warzyw do gorącej bułki. Lub jeszcze jakiejś innej, równie ciekawej. W czasie każdego zajęcia, nawet najgłupszego, człowiek przeciętnie inteligentny może nabrać różnych ciekawych nawyków, a także dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy. Następnie skojarzyć je na nieznanych innym zasadach i stworzyć system, który uniesie go nieco w górę i pozwoli jakoś żyć. A może nawet awansować w hierarchii, która go przygarnęła i dała mu szansę. Jeśli ktoś taki ma aspiracje, szybko zauważy, że jest jakieś inne życie poza tym magazynem i poza firmą na literę M, a potem zacznie do tego życia tęsknić i aspirować. A pomoże mu w tym telewizja i różne interesujące programy, które ona emituje. Wystarczająco długa stymulacja mózgu tymi programami powoduje, że człowiek zrywa się nagle z fotela i utwierdzony przez żonę i dzieci w przekonaniu, iż może wiele wysyła zgłoszenie do teleturnieju. Później widzimy go tam, jak usiłuje odgadnąć czy wąż miedzianka ma linię boczną i czym się różni od herbatnika. Innego wyjaśnienia tej dramatycznej sytuacji nie widzę. Być może mam już swoje lata i wzrok mi osłabł. Ponieważ jednak, podobnie jak ci faceci, co pracując na magazynie uporczywie usiłują dowiedzieć się czegoś jeszcze, mam różne obserwacje, podzielę się teraz z Wami jedną z nich. Otóż, nie jest moim zdaniem tak, że te absurdalne z różnych powodów zagrywki, te „polskie szaleństwa”, te wyczyny i poświęcenia, to efekt jakiegoś przypadkowego zbiegu okoliczności. To jest systemowe i zaplanowane, a pewnie też pracowicie wkładane do łbów różnych aspirującym bohaterom. Takim jak ten co zjechał z wielkiej góry. Inaczej być nie może. Dla mnie samego, a pewnie też dla niektórych z Was symbolem manipulacji jakich system dopuszczał się na żywych mózgach młodych ludzi, była proza Łysiaka. Słowo proza nie jest tu może adekwatne, ale wiecie o co chodzi. Otóż Łysiak, z premedytacją i celowo lansował w swoich książkach takich bezkompromisowych bohaterów, którzy gotowi byli do różnych akcji w wymiarze ponadstandardowym. Kiedy byłem młodszy, sądziłem, że wynika to z deficytów samego Łysiaka, z faktu, że jest on mały, obrośnięty czarną szczecią i ma tyłozgryz. Dziś zmieniłem zdanie, to jest pewien plan, który ma długą tradycję. To jest plan wychowania dużej populacji w duchu poświęceń idiotycznych. Współcześnie nagrodą za owe poświęcenia mają być oklaski międzynarodowego tłumu i udział w jakichś kampaniach reklamowych, w czasach kiedy swoje książki drukował Łysiak, nagrodą był sugerowany w różnych miejscach przez autora swobodny bardzo seks. To było trochę demaskujące i od razu było widać, że Łysiak, adresuje swoją prozę do jakichś emocjonalenie pościskanych młodzieńców, których bardzo pragnie uwolnić, dając im jednocześnie szansę na awans. Było to też niesłychanie prymitywne, ale jak wszystko co występuje w dawce końskiej i podanej z pewną zręcznością, było też skuteczne.

Podkreślę raz jeszcze – mamy do czynienia z pewną tradycją, która nie umarła wcale, ale żyje w najlepsze i jest podtrzymywana, przez źle wyedukowanych redaktrorów z portali internetowych. W chwili, kiedy żadna właściwie inna edukacja nie istnieje, a szkoła jest jedynie straganem, gdzie urzędnicy z ministerstwa sprzedają podręczniki przez siebie modyfikowane, a wydawane za pieniądze podatnika, sprawa wygląda słabo. I należy się raczej spodziewać, że ilość bezmyślnych idiotów zjeżdżających z wysokich gór będzie rosła. Należy się też liczyć z poszerzeniem spektrum szaleństwa, to znaczy z wytypowaniem nowych dyscyplin, w których Polska będzie mogła powalczyć o pierwszeństwo. Tak to niestety będzie wyglądać. Wracam z urlopu, jurto zaczynamy normalną pracę. Zapraszam na www.prawygornyrog.pl

  43 komentarze do “O co walczy Polska?”

  1. Wszystko fajne, ale jednak mnie najbardziej podoba się fraza: ”newsy z dni ostatnich” 🙂

  2. Czytam książkę Stefana Złotkowskiego „Jeszcze się spotkamy” z KJ i jestem pod wrażeniem tzw. życiowe mądrości narratora tej opowieści; kiedy zaczyna się opowieść miał zaledwie 13 lat. Nawet jego młodszy brat w swej naiwnej wierze rąbnął Sowietom przy wywózce z Augustowa: „Na pewno wrócimy, jak tylko będzie Polska.”
    Dla mnie książka ta jest bardzo ciekawa z tego względu, że losy wojenne członków mojej rodziny były skutkiem działania Niemców.
    Wracając do bohatera, który miał za sobą zaledwie 5 lat szkoły powszechnej, a potrafił oceniać prawidłowo to co go spotykało. A tu facet dorosły kompromituje się publicznie, bo przecież można wygrać kasę, która mu zrekompensuje chwile wstydu.

  3. Cudów nad Wisłą deficyt ci u nas okropny, to choć dzielni strażacy sobie na chwilę podbiją Szwecję.

  4. nie każdy, musi wiedzieć co to jest „herbatnik”, ja nie wiwdziałem

  5. Do Łysiaka dodałbym jeszcze (pisząc językiem gospodarza), że dewastował wrażliwość. Przynajmniej jak się tak czułem czytając jego książki. W pewnym momencie musiałem go odstawić dla równowagi psychicznej bo czułem się jak struty. Ciągle jakieś głębokie psychologiczne rozkminy z których wynikało jak bezgranicznie zła jest natura ludzka, a wszystkim kieruje popęd seksualny. To mnie tylko utwierdza w przekonaniu że trzeba bardzo uważać na to co się czyta i ogląda.

    Czyli uczymy się w szkole żeby potem dostać jakąś mało ambitną pracę, a po godzinach karmić swoje aspiracje robienia rzeczy wielkich? Na pewno coś w tym jest. Ale równie dobrze można większość nas czytających tego bloga tak opisać. Mamy wrażenie że odkrywamy jakąś cząstkę prawdy. Być może na samym dole liczy się motywacja po co to robimy. Czy dlatego, żeby podnieść swoją samoocenę  (np. zabłysnąć w towarzystwie) czy po to, żeby coś pchnąć w dobrym kierunku. I pewnie w tym pierwszym przypadku będzie to pułapka.

  6. Tak dla wyjaśnienia wg tego co się mówiło w rodzinie to, powstające po 123 latach państwo polskie, zdając sobie sprawę z wrogości otoczenia i swojego ubogiego budżetu (roczny budżet państwa polskiego to mniej więcej było tyle co roczny budżet miasta Berlin), postawiło na wychowanie społeczeństwa wokół wartości, którymi były miłość ojczyzny, honor, odwaga, dzielność, itp. Na co stawia dzisiejsza oświata ? Ten pan z turnieju zapewne wycenił swoje potrzeby finansowe i poszukał źródła zaspokojenia swoich finansowych potrzeb, nie brał pod uwagę że się ośmiesza. Nie uczono go szacunku do własnej osoby..

     

    dalej…może ten zjazd na nartach z dużej wysokości miał pokazać, że ten  himalaista jest dzielny, po drugie zaraz chyba wrócą strażacy ze Szwecji bo tam zabrakło wody do gaszenia pożarów, po trzecie   w szkole dobrze nie jest, ale i tak wszystko zależy od nauczyciela i środowiska rodzinnego, po czwarte ta wzmianka w tekście bloga o umiejętności otwierania i zamykanie magazynów – no to jest pytanie jak walczyć z globalnymi sieciami, bo one nas zamieniają w przyuczonych półgłówków, nie wiem, nawet pani minister od spraw pracy i socjalu odwiedza Amazon bo coś jest nie tak, no jak walczyć  z tymi co dyktują płacę warunki pracy dyktują społeczeństwu jego poziom życia, dyktują chyba wszystko..

  7. „szkoła jest jedynie straganem, gdzie urzędnicy z ministerstwa sprzedają podręczniki przez siebie modyfikowane, a wydawane za pieniądze podatnika”

    Moja siostra była kiedyś przedstawicielem wydawnictwa zajmującego się produkcją podręczników. Odwiedzała szkoły na prowincji prezentując te podręczniki nauczycielom. Znakomita większość z nich zainteresowana była nie podręcznikami, ale tym czy mogą otrzymać jakieś gratisy…

  8. Miałem podobne wrażenia czytając Łysiaka. Niegdyś jego książki wręcz pochłaniałem. „Statek”, „Dobry” czy też „Stulecie..” 15-16 lat temu wydawały mi się kapitalne, lecz z perspektywy czasu widzę, że coś zepsuły we mnie. Zaraziły mnie jakaś podskórną nieufnością wobec płci pięknej.

    Inna kwestia, to to że facet deklarujący się (może nie wprost) jako prawicowiec, hołubi Bonapartego i Piłsudskiego. Trochę dziwne.

  9. Promocja „ukraińskiej” Szkoły Nawigatorów – ok. 5 minuty. https://www.youtube.com/watch?v=lr6sXmEee0s

  10. Rozumiem, że dziwne jest połącznie hołubienia Bonapartego i Piłsudskiego z prawicowcem

  11. Polacy są wychowywani do poświęcania się dla innych, przy czym robi się wszystko, żeby tym innym nigdy nie dorównali w prawdziwej wielkości spraw materialnych. Nie mogą zbudować dobrej marki czegokolwiek poważnego, nie mogą zbudować dobrej infrastruktury służącej przede wszystkim im itd. Mogą natomiast bić głupawe rekordy z których niewiele wynika i cieszyć się że Gines ich zauważa (różne najdłuższe deski, najdłuższe podskoki grupowe, najdłuższe rzuty beretem itd itp ;).

  12. O co walczy Polska?

    A ja mam wrażenie, jakby już było po rozbiorach, tylko orkiestra gra do końca.

  13. ilość bezmyślnych idiotów zjeżdżających z wysokich gór będzie rosła. Należy się też liczyć z poszerzeniem spektrum szaleństwa, to znaczy z wytypowaniem nowych dyscyplin, w których Polska będzie mogła powalczyć o pierwszeństwo

    Chyba w tym kluczu należy rozpatrywać zjawisko polskiego alpinizmu zimowego. Festiwale Jarocin, Woodstock czy Marsz Niepodległości nie zadziałają jako zawór bezpieczeństwa do upuszczenia nadmiaru ciśnienia społecznego z ludzi którzy nie zadowolą się wyrażeniem emocji w grupie o zbliżonych poglądach, bo czują potrzebę osiągnięcia czegoś wymiernego. Spotkałem się z sugestiami że takie wyprawy są formą rozpoznania geologicznego pod kątem złóż surowców analogicznie do mody na paleontologię z początku 20 wieku. Nie jest to moja branża ale co da się zobaczyć pod śniegiem na grani i po co publicznie dokumentować działania o takim charakterze?

  14. No jest. Bardzo lewicowa ta prawica ;/

  15. Zaraziły mnie jakaś podskórną nieufnością wobec płci pięknej.

    Pogratulować. To właśnie cały Łysiak.

  16. Inne autentyki, które miałem okazję przez lata zaobserwować:

    – świeżo upieczona pani magister z Białegostoku nie potrafi wyliczyć prawidłowo 40% z 60.

    – pan magister z Poznania nie wie, co to jest „księżyc w nowiu”

    – doktorant z Lublina mówi „gruszki na wietrze”, zamiast na wierzbie

    – Krakowianka przed magisterium (więc darujmy jej to) w 2000 r. nie słyszała ani razu nazwiska „Dmowski” („u nas historia w LO była tylko tak na niby”), ale – po informacji, że to postać z Międzywojnia – przyznała, że słyszała coś o Piłsudskim, ONR io tych dwóch Ignacych ze Śląska, „Paderewskim i Korfantym” , he he

    – „wydech” w aucie (wg kolegi bez prawa jazdy, ale po 2 fakultetach, nauki polityczne i romanistyka) to czynność przeciwna do wciśnięcia gazu

    – Zresztą sam się dowiedziałem przed 30-tką, że wątroba to organ nieparzysty… myślałem, że mam dwie.

  17. Co do zjazdu z K2 –  tu akurat się nie zgadzam. To jest WYCZYN. Obiektywnie bezsensowny, ale subiektywnie jak najbardziej wyczyn.

    Natomiast w kwestii debilnych rekordów Guinessa nieodparcie przypomina mi się nachalny lans kultury korporacyjnej na przełomie lat 1995/2005 (jak to cool jest długo i intensywnie pracować i jak to trzeba pytać się „Co ja mogę dać firmie”, a nie „Co firma ma mi do zaoferowania”). Jeśli ktoś chce zobaczyć, kto pierwszy lansował tego typu zachowania, to przypominam: lokalne filie zachodnich periodyków + Wysokie Obcasy. Zresztą pierwsze numery WO były tak denną kalką zachodnich artykułów społecznych i tak nie pasowały do naszych realiów, że potem już nic tej miernoty nie przebiło…. temat na pracę naukową dla socjologów: „Pierwsze próby przeszczepienia na grunt polski postulatów radykalnego feminizmu z lat 1999-2005”. Nikt tak nie przeorał muzgóf polskich wykształciuchóf płci pięknej, jak właśnie pierwsze lata WO. Obstawiam, że 3/4 uczestniczek Czarnych Marszów prenumerowały je namiętnie, bo ich wypowiedzi są co do joty takie same…

    /Na Zachodzie powstały nawet specjalne uczelnie (tzw. Wyższe Szkoły Zawodowe), mające za zadanie nadać takim niedouczonym, a ambitnym, splendoru… żeby ukończyć WSZ, nie trzeba mieć matury…. wystarczała chęć szczera, bo matura w niektórych państwach Zachodu do niedawna to jednak był dość ambitny próg do przeskoczenia/

  18. Pojęcia nie walczą acz czasem egzystują, np. w  stanie uświadomionej konieczności osiodłanej krowy przed rytualnym ubojem.

  19. Miałem „przypadek”, że chłopak ściągał. Wynik końcowy działania był dobry ale obliczenia złe. Zapytałem jak to zrobił. Odpowiedział, że dzielił mianownik przez licznik.

  20. Co do Milionerów – urok tego programu polega właśnie na tym, że podczas gdy pewne pytania są dla niektórych grup (społecznych, wiekowych, zawodowych) banalnie oczywiste, dla innych (często znacznie lepiej wykształconych) są one absolutnie niedostępne.

    Atomizacja społeczeństw, związana ze specjalizacją, polega m.in. na tym, że różni ludzie w różnym wieku i z różnych grup społecznych zaczynają się w różnych rewirach poruszać. Ba, różne książki czytają i różne programy telewizyjne wybierają. Jeszcze 15-20 lat tego procesu zrywania więzi elementarnych, a będzie można niemal bezboleśnie przepołowić Polskę na pół, niczym mieczem samuraja: od prawego górnego rogu (Sejny, Suwałki) aż do do lewego dolnego rogu (Wałbrzych, Jelenia Góra), poprzez Elbląg, Gdańsk, Poznań, Wrocław i Opole) ustanawiając tam nową dzielnicę „Polnische Ostpreusen”, najlepiej ze stolicą w Szczecinie, coby było bliżej co niektórym, z rządami prawa pozytywnego, z walutą Euro, nadrzędnością prawa unijnego, prezydenturą M. Gersdorf i z eko-tyranią w myśl unijnych dyrektyw, no i z Grzegorzem Schetyną jako namiestnikiem UE (o ile nie zostanie zdetronizowany przez nieco bardziej obrotową towarzysko panią Lubnauer lub przez syna marnotrawnego Tuska), Częstochowę, Podhale, Tatry i całą ścianę wschodnią pozostawiając tej gorszej pisowskiej reszcie Polaków, czyli tym, którzy nadal chcą się płodzić i chodzić do kościoła, a przy tym nie lubią Kuby Wojewódzkiego, Magdaleny Środy i Palikota (wstawić dowolnie: Petru, Scheuring-Wielgus tudzież Szczerby, Halickiego bądź Pomaski, co tam kto woli). Trzeba będzie dobrze celować, by cięcie między Łodzią a Kielcami oraz Sosnowcem a Gliwicami przeszło….  ale tak, by Częstochowy się pozbyć…

    A tak serio, nie wybiegajmy aż tak bardzo wprzód, bo a nuż zrobią z nas w międzyczasie 52 stan USA?

    Jedno z klasycznych pytań w Milionerach było skierowane do mężczyzny i dotyczyło największego dostępnego w sklepach rozmiaru stanika. O dziwo, kandydat na milionera wiedział. Ponoć wie tylko kilka % mężczyzn.

    Tak naprawdę od dawna już nie ma czegoś takiego, jak wiedza uniwersalna. To, że większość z nas niby wie, czym się różni sutanna od stulejki, nie oznacza, że każdy musi wiedzieć, czym się różni miedzianka od padalca czy też zaskroniec od zaskórniaka. Nie sądzę, by którykolwiek humanista co najmniej 5 lat po maturze, zapytany ad hoc, potrafił podać różnicę między sinusem a cosinusem. By matematyk, któremu słoń na ucho nadepnął, znał (banalne dla każdego muzyka) rozróżnienie ilości krzyżyków pomiędzy tonacjami D-dur a G-dur tudzież potrafił nazwać nuty w kluczu basowym. Zapewne mało który z muzyków po 40-tce, jeśli nie gapi się godzinami w TVP Sport, wie, do ilu obecnie gra się w tenisa stołowego tudzież w siatkówkę i w której z tych gier „net” powoduje powtórzenie serwu. Dam sobie rękę uciąć, że mniej niż 1% tenisistów/siatkarzy z 1 ligi potrafi podać wzór chemiczny (ba, zapewne nie znają nawet nazwy) któregokolwiek z estrów, o definicji reakcji hydrolizy nie wspominając. A już stawiam orzechy przeciwko dolarom, że mało który z chemików wie, co to takiego „uniwersalna magistrala szeregowa” albo skutek „ex tunc” w ustawodawstwie. Natomiast gdy  zapytamy legislatorów z biura AD o to, jaka jest różnica między hormonem a enzymem tudzież do jakiego koloru jest zbliżona „eozyna”, to nikt z nich nie będzie wiedział.

    Nie deficyty wiedzy ogólnej wołają o pomstę do nieba. O pomstę do nieba woła coś innego: nieumiejętność wnioskowania „od szczegółu do ogółu” i nadawania obiektywnie weryfikowalnych ocen – specjaliści w swoich wąskich gałęziach wiedzy (często uznane autorytety) nie potrafią myśleć szerzej i kłócą się o pierdoły.

    Debata na temat „naruszenia konstytucji” ma merytorycznie żenujący poziom, podobnie jak żenujący jest poziom całego polskiego prawodawstwa po 45 r.

    Obecnie coraz dalej idzie tzw. „proces postępującego durnowacenia w specjalizacji”. I wcale nie zaczęło się od licencjatów… (lepszy kumaty praktyczny licencjat niż wyteoretyzowany do impotencji magister), ale od umasowienia uczelni wyższych (nauki polityczne, socjologie i marketingi wszelakie, z czym żadna wymierna konkretna wiedza się nie wiąże) i obniżenia kryteriów przyjęć, potem poszło stawianie na rozwiązywanie testów i wiara w TVN jako autorytet, bo ładnie błyska na niebiesko.

    Polska dziś musi wybrać pomiędzy południowo-wschodnim konserwatywnym, patriotycznym i nieco patriarchalnym Węgrem Wiktorem Orbanem (którego utożsamia Kaczyński) a feminizującą euroentuzjastką z Belgii Federicą Moherini, która tylko przypadkiem z Rzymu pochodzi i której polsko-berlińskie alter ego nazywa się Scheuring-Wielgus, która tylko przypadkiem pochodzi z Torunia.

  21. Zdecydowanie powinieneś iść na salon24 i wszystkich tam oświecić, marnujesz się tutaj.

  22. Bo on ma chyba problem od lat. Jest mizoginem. W każdym razie ja tak uprzejmie /!/ tłumaczę te kwestie damskie u Łysiaka.

  23. Dwie wątroby mają Ruskie. Jak nic.

  24. Pierwszy koment był do Tadzia, a drugi do maharai. Coś się chrzani w obsłudze technicznej.

  25. Sławomir Peszko ma np. cztery nerki. Ponoć potwierdzone niemieckim USG.

    Stąd taka przychylność kibiców względem niego.

    PS. Jednym z najważniejszych polskich sukcesów ostatnich 30 lat jest istotny spadek spożycia trunków wysokoprocentowych. Czyżby tak szybki skutek po odejściu Armii Czerwonej?

  26. Do Franka (przedzając dzisiejszą „nieprzysiadalność skryptową” w zamieszczaniu komentów):

    Igor Janke zjada znacznie więcej przecinków niż Coryllus. Coryllus też ma gdzieś interpunkcję, ale znacznie bardziej oczytany niż Janke jest, więc w krew co nieco mu weszła. A ja mam takie zboczenie, że lubię czytać teksty napisane poprawnie interpunkcyjnie, powiedzmy, na poziomie co najmniej maturalnym. Autora (mimo że też ma inklinacje w kierunku opuszczania przecinków i niekiedy opuszcza się gdzieś w okolice trzeciej klasy technikum leśnego i zdecydowanie zbyt dużo zdań wielokrotnie złożonych konstruuje, co trąci grafomaństwem i zamula sens wypowiedzi), trawię. Czasem nawet smakuje. Byle nie schodził do poziomu filistra krytykującego himalaistów… bo i góry, i narty, stworzyli więksi od niego. Czy Adam Bielecki jest w czymś gorszy od Amundsena, a Broad Peak zimą od biegunu południowego? Cudzym się pasjonujecie, swojego nie znacie…. każda epoka ma swojego Amundsena.

  27. Mistrzu, jeszcze raz piśniesz słowo o trzeciej klasie technikum leśnego i już tu nie wrócisz. To samo będzie jak zamiast wyrazu grafomania będziesz używał nieistniejącego w języku polskim słowa „grafomaństwo”. Skąd wziąłeś pogląd, że zdania wielokrotnie złożone to grafomania? Powiedział ci to były prezes PZPN Grzegorz Lato?

  28. Chyba lubisz maharaję, bo odpuściłeś mu pierwszą, drugą, czwartą i piątą. 🙂

  29. W sumie to ja nie wiem co oznacza Polska. To chyba jedność Narodu i państwa w dążeniu do wspólnego celu, ktory określony jest i istotowo niezmienny  przez całą historię Narodu. Nie wiem jaka jest istota polskości a raczej nie potrafię tego w tej chwili powiedzieć.

    Obecnie interesy Narodu i państwa są przeciwstawne.  Niech moze ktoś wyjaśni  dlaczego i jakie sa to interesy. Albo co to jest Polska. Bo ja na te chwilę nie mam na to głowy. To znaczy wcale nie twierdzę, ze wogóle nie jestem w stanie.

  30. Nie wiem, po co komu cztery nery. Ale po co Ruskim dwie wątroby – to, naturalnie, wiem.

  31. Przed ”że” powinien być przecinek ([…] mimo że też ma inklinacje w kierunku opuszczania przecinków [,,.]).

  32. Czyli byłeś wielkim optymistą 🙂

  33. >O co walczy Polska?

    „Gdybyś W. K. M. — pisał do króla w połowie lipca ze Swirczy nad Bugiem — na początku tej kampanji, ponieważ ona nie była przygotowana we względzie militarnym, był poruszył kraj cały, siadając na koń ze szlachtą, uzbrajając miasta i dając wolność chłopom, albobyśmy byli zginęli z honorem, albo Polska byłaby mocarstwem”.

    Książę i Lady

  34. Pie***** to.

    Zacznijmy od organizowania bojkotów. Pierwszy w szkołach odnośnie podręczników. Ciekawe co władze zrobiłyby gdyby znacząca grupa rodziców uparła się przy starych książkach.

  35. przed „że” – owszem, jednak w złożeniu „mimo że” przecinek stawiamy przed „mimo”.

  36. „Grafomaństwo” to taki subiektywny neologizm. Lekkostrawna grafomania. Coś jak „tyraństwo” (sprawiedliwe rządy twardej ręki) kontra tyrania. PiS na ten przykład w sprawie Sądu Najwyższego zahaczył może lekko o tyraństwo, a zarzucają mu tyranię.

  37. Wcale a wcale sie Panu nie dziwie…

    … ze nie wie Pan co oznacza Polska – zapewne nie jest Pan odosobniony w swojej niewiedzy… a interesy NARODU  i  panstwa  sa  ABSOLUTNIE  przeciwstawne,  powiedzialabym, ze wrecz  WROGIE  !!!

    Gospodarz wyjasnia te zagwozdke juz prawie od 10 lat… i idzie Mu to  wprost rewelacyjnie…  dla mnie wniosek jest tylko jeden  !!!…  „nasza waaadza” –  to oszalala banda  zlodziejskich  krwiopijcow i darmozjadow… zaklamanych, niedouczonych  prymitywow i wszelkiej innej bezkarnej swoloczy, ktora traktuje  NAROD  jak swoja wlasnosc i jeszcze zdaje im sie, ze moga robic co chca… ale to tylko  MRZONKI i  tylko  DO  CZASU  !!!

  38. I to jest niezly pomysl…

    … bojkotuje  Sakiewicza  od samego poczatku…  i warto  tego  SLUZALCZYKA  bojkotowac… i cale to  siolo  z  lichockimi,  gojskimi  czy czerwinskimi  judaszami… i jeszcze tymi  detymi  klubami gapol’a  !!!

  39. Jest to objaw bezradności w budowaniu dobrze zorganizowanego państwa. Ci strażacy, tzw. emocjonalne sukcesy sportowców i wynikające z nich dla mas traumy są zamiennikami braku doktryny politycznej, dobrze zorganizowanego państwa, państwa poważnego i wynikających z tego profitów dla mas np. tak siła funta czy dolara na wakacjach.
    To jest bezradność i brak koncepcji polityków, którzy myślą aby ich ktoś przypadkiem nie zdją ze stołka nadzorcy plantacji.

  40. Zapomniałeś jeszcze o sile Euro w UE. Coby się nie działo to Euro w UE wymiata.

    Wydaje mnie się bojkot to jest jedyna opcja jaka nam pozostała. Na przykład w USA do połowy lat 60 Hollywood musiał liczyć się z bojkotem kin przez katolików jeśli złamią prawne ustalenia odnośnie wyświetlanych treści.

    Niestety w międzyczasie żydo-komuna rozmiękczyła, rozpracowała towarzystwo w inny sposób, jak rzeka rozpracowuje swoje koryto.

  41. Nie zapomniałem ale Euro jest całkowicie zależne od gospodarki Niemiec. Więc zobaczymy czy Imperia anglosaskie będą miały siłę do zachwiania Euro.
    Państwo które nie potrafi wytwarzać własnej kultury nie ma prawa istnieć.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.