sie 152016
 

Wczoraj Toyah przesłał mi niezłą zabawę, test określający jaką ilością słów posługuje się rozwiązujący go człowiek. Najpierw jednak opowiedział mi, że test robił furorę na twitterze i niektórzy osiągali nawet wynik bliski 2,5 tysiącom słów. On sam po rozwiązaniu testu okazał się nie byle jakim zwycięzcą, bo uzyskał wynik ponad 28 tysięcy słów. Ja przystąpiłem do rozwiązywania testu z duszą na ramieniu, ale od razu zorientowałem się, że to muszą być jakieś jaja, bo test jest prosty i w zasadzie trzeba by go rozwiązywać na czas, wtedy można by było stwierdzić kto jest lepszy, a kto gorszy. Nie można tego jednak robić, bo maszyna co jakiś czas wyświetla komunikat – wolniej, nie tak szybko. Też uzyskałem wynik ponad 28 tysięcy słów, a moja żona jeszcze wyższy. Potem przyszło moje starsze dziecko i stuknęło 27 tysięcy słów. Świetnieśmy się bawili, prawie tak dobrze, jak Mikołajek nad sadzawką w parku, kiedy razem z chłopakami łapał kijanki. Zostawię Wam ten test na koniec. Nie chce mi się więc wierzyć w to co opowiada Toyah, że ktoś mógł uzyskać wynik mniejszy niż jakieś 25 tysięcy słów, to jest po prostu niemożliwe. No, ale jest jeszcze jedna rzecz, którą zdradził mi Toyah. Oto na twitterze ludzie, żeby zmieścić się w tym przepisanym zakresie znaków – 144, skracają sobie wyrazy. Zamiast ponieważ, piszą p..aż. Kiedy to usłyszałem zdębiałem. Jak to? Wymyślili taki świetny komunikator, który uczy ludzi sam z siebie formułować precyzyjne i nierozwlekłe komunikaty, a oni zamiast się temu oddać z pasją, skracają sobie słówko ponieważ? Żeby było łatwiej? To znaczy, że ci ludzie nie nadają się nawet na depeszowców do PAP-u. O tym, by pisali coś dłuższego mowy nie ma. No więc może to jednak prawda, z tym testem, że nie wychodzą poza nędzne 2,5 tysiąca słów? Wierzyć mi się nie chce. No, ale jeśli to prawda, macie całą tę publicystyczną nędzę obnażoną i stojącą bezwstydnie. Zaznaczam raz jeszcze – nie wierzę w to – Toyah po prostu zerknął na wynik, jakiegoś wyjątkowego bałwana i zrównał wszystkich do niego.

Wczoraj byłem w kościele, a tam czytanie jakby specjalnie dla nas. Historia proroka Jeremiasza, który próbował ocalić miasto i świątynię, a także zachować wiarę czystą i nieskalaną wpływami. No, ale królowie z dynastii judzkiej mieli inne plany, a nie wymienieni z imion i nazwisk doradcy królów judzkich jeszcze inne. Dzięki tym ludziom właśnie prorok Jeremiasz trafił do cysterny, na dnie której zalegało błoto, gdzie miał umrzeć z pragnienia. Wrzucili go tam, bo mówił, że nie należy wszczynać niepotrzebnych awantur i sadzić się jak ten głupi, szczególnie w momencie kiedy Egipcjanie próbują zyskać na czasie i podsuwają królestwo judzkie Babilończykom jako łup wojenny, pokrzykując jednocześnie, by bronili się zaciekle i do upadłego, to ocaleją. No dobra, trochę nadinterpretuję, ale Jeremiasz chciał ocalić miasto i świątynię przed tym durniem Nabuchodonozorem, zdawał sobie bowiem sprawę, że dni jego są policzone i nie jest to projekt długofalowy. Zdawał sobie, bo był w końcu prorokiem większym i przemawiał do niego Pan. No więc doradzał królowi, żeby dogadał się z Nabuchodonozorem to on sobie pójdzie, weźmie parę złotych i pójdzie. Jeśli uda mu się zdobyć miasto będzie katastrofa, a świątynia nie ocaleje. No, ale gadaj tu z głupim, który jest w dodatku otoczony egipskimi doradcami. Wsadzili Jeremiasza do tej cysterny tak zwani nieznani sprawcy, ale ja jestem pewien, że byli to egipscy doradcy wojskowi, którzy potem gdzieś zniknęli. No, ale znalazł się jeden przytomny, też nieznany z imienia i zaczął wołać – Ludzie! Powariowaliście!? To prorok! Wyjmijcie go zaraz stamtąd, bo jak się Pan wkurzy, żaden egipski urzędnik wam nie pomoże. No i wyciągnęli Jeremiasza. Słuchać go jednak nie zamierzali, a zresztą było już za późno. Nabuchodonozor zdobył miasto, świątynię zdewastował, ludzi narżnął, a ci co ocaleli poszli w niewolę. Jeremiasza oszczędził, ale dał mu wybór – albo idzie nad Eufrat jako niewolnik, albo zostaje w Jerozolimie i będzie porządkował sprawy upadłościowe razem z jakimiś nakaźnymi atamanami, co to ich Nabuchodonozor dla pilnowania spraw swoich w świętym mieście osadził. Jeremiasz zdecydował się zostać. Liczył na to, że uda mu się zadbać o miasto i świątynię. No, ale wtedy pojawili się Egipcjanie, wyrżnęli urzędników Nabuchodonozora, a resztkę ludu wybranego, razem z Jeremiaszem i jego asystentem Baruchem uprowadzili nad Nil. Chcieli mieć kartę przetargową w rękach, na wypadek gdyby dynastia nowobabilońska jednak ocalała i próbowała coś zaaranżować nad Wisłą, jakiś rząd nowopatriotyczny, czy coś….

Napisałem nad Wisłą? Cholercia, pomyliłem się….Wszystko przez eskę, która napisała dziś tekst o cudzie nad Wisłą. Napisała nam eska o tym, jakim to cudem było przewiezienie masy wojska z Warszawy nad Wieprz i wykonanie tego cudownego manewru. Tak się składa, że mnie ten cudowny manewr irytuje od dłuższego czasu. Dlaczego oni mówią manewr znad Wieprza, a nie mówią manewr spod Dęblina? No dobrze, niech mówią spod Bobrownik. Wtedy można by było urządzić tam, w moich dawnych stronach jakiś park patriotycznej rozrywki, jakieś ścieżki i trasy porobić, pokazać występy grup rekonstrukcyjnych jak forsują Wieprz w Bobrownikach, albo gdzieś pod Borysowem i byłoby fajnie. Ludziska by się zjechali, zjedli kiełbaski, popili piwa i każdy miałby fun. No, ale oni nie – manewr znad Wieprza, w dodatku cudowny. Żeby ten manewr wykonać, żołnierze musieli w tydzień przemierzyć trochę ponad 100 km, oczywiście tych żołnierzy było wielu, mieli konie, ale część z nich jechała pociągami. Żeby dojechać nad Wieprz pociągiem wystarczy do niego w Warszawie po prostu wsiąść. Jeśli pociąg nigdzie się nie zatrzymuje w Dęblinie jest po godzinie, a ja zakładam, że wyładunek nie nastąpił na stacji w samym mieście, ale po prostu przy ujściu rzeki, gdzie dziś jest most kolejowy. To jest dosłownie parę kilometrów za miastem. Gdzie by ten wyładunek nie nastąpił przegrupowanie tej masy wojska na miejscu, to już jest kwestia kilku godzin. Oczywiście, strach był i niepewność, pewnie trochę cudowności też, ale nie dramatyzujmy to jest raptem 100 km piechotą lub koleją. Trzeba też zauważyć, jaką głupotą wykazali się czerwoni, prąc na Warszawę i obchodząc ją od północy, zamiast dążyć do połączenia się z Budionnym. Może przedłużyłoby to nieco wojnę i zwycięstwo bolszewii nie byłoby tak oczywiste, ale szansę mieliby moim zdaniem większą. Czytając Babla dochodzimy w końcu do tego momentu, kiedy oni zaczynają wiać spod Zamościa. Z Dęblina zaś do Zamościa jest raptem 250 km.

Sprawa cudownego manewru ma jeszcze inny wymiar. To nie był jedyny w naszej historii manewr zad Wieprza, ten wcześniejszy też się udał, ale też był wykonany szybko, ale katastrofa nastąpiła z innego powodu. 10 października 1794 roku doszło do bitwy pod Maciejowicami. Kościuszko, narażając armię na zagładę, przyjął bitwę w miejscu niedogodnym i trudnym. Do końca zwlekał z wysłaniem kuriera nad Wieprz, pod te same Bobrowniki, gdzie stał korpus młodego Ponińskiego, który miał zaatakować Rosjan z flanki. Kurier wyjechał o 2 w nocy 9 października, zanim dojechał nad Wieprz było rano. Poniński i jego ludzie porzucili wszystko i pędzili wprost biegiem pod te Maciejowice, ale kiedy tam przybyli było już po wszystkim. W roku 1794 nie było kolei, pokonanie tej odległości to był rzeczywisty wyczyn. Manewr się udał, ale nie w pełni. I tu, w zestawieniu tych dwóch wydarzeń, możemy mówić o cudzie. Jakby Pan Bóg chciał powiedzieć – mieliście jednego durnia, który w dogodnej i czystej sytuacji wszystko schrzanił, choć chciałem mu pomóc, to niech chociaż teraz wam się poszczęści. No, ale czy się poszczęściło? Czy my w ogóle potrafimy czytać znaki? I jaki jest do ciężkiej Anieli nasz zasób słownictwa? Wyobraźcie sobie bowiem, że ten bałwan Kościuszko oskarżył potem młodego Ponińskiego i sabotaż i zdradę. To było proste, albowiem był on synem jurgieltnika, znanego nam z obrazu Matejki. Nikt tego faceta nie bronił. Podobnie jak nikt z początku nie bronił proroka Jeremiasza. Jeszcze raz więc – czy my potrafimy czytać znaki?

A tu macie ten sławny test

http://www.arealme.com/slownictwo-jezyka-polskiego-test/pl/

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronę www.rozetta.pl gdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

  100 komentarzy do “O czytaniu znaków”

  1. Cud może być nad Wisłą nigdy nad Wieprzem bo byłby niekoszerny 😉

  2. Fakt, a Piłsudski przecież, w przeddzień cudu spotkał się z gminą starozakonną w Dęblinie, to znaczy de facto w Irenie. Jest nawet zdjęcie tego eventu. Nad Wieprzem cud byłby niekoszerny

  3. Nie na temat ale z Nabuchodonozorem w tle:
    jakiś taki głupi wierszyk pamiętam z podwórka , wierszyk miał nawiązywać do tegoż bohatera z bardzo trudnym imieniem, a omawianego na lekcji religii. „nabuchał się ozorów (w 7 jatkach) ze śliwkami”, z tego powodu nigdy nie mogłam bez uśmiechu wysłuchać arii niewolników z Nabucco – taka głupotka a tkwi w głowie całe życie.

  4. https://wikispooks.com/wiki/Document:The_Balkan_Wars
    P. S.: podobno w marcu tego roku uniewinniono posmiertnie S. Milosevica. Tylko sza! bo to psuje kolejna narracje :/

  5. Najpierw zabić, potem uniewinnic… A historię i tak napisał już ktoś inny…

  6. Wyszło mi ponad 28 tys i dowiedziałam się, że jestem Bolesławem Leśmianem…

  7. Gdzieś wyczytałem, że zasoby językowe Adama Mickiewicza szacuje się na 100 000 słów. Wiadomo, wieszcz.

  8. Słyszeliście. Ma powstać nowy film o Św. Maksymilianie. Robią go meksykanie i są w niego zaangażowane same gwiazdy, ogromny budżet, rozmach itd. Na poważnie. Tylko, że to film animowany 3D

    http://www.tvp.info/26548612/max-i-ja-powstaje-film-o-zyciu-sw-maksymiliana-kolbego

  9. Rekordzistą był prof. Władysław Tatarkiewicz 😉

  10. a ile miał Toyah w teście w wersji ENG? ja muszę powtrzać przymiotniki bo spadłem do poziomu amerykańskiego nastolatka i lekko jestem zdołowany… W wersji PL rzeczywiście mieć wynik poniżej 25000 jest niewyobrażalne… 🙂

  11. Ja mam 6800, ale nic to

  12. Zapewne wiedział o bitwie pod Maciejowicami i co…

    „Jeszcze 18 sierpnia wciąż nie wiedział gdzie jest bolszewicka armia. Ludność(okolice Garwolina)
    opowiadała mu , że bolszewiki uciekły…

    Opóźnił swój atak o ponad 24 godziny. Jego armia, bez jego udziału, uderzyła w próżnię. Szli bez walki. Nie zdołali ująć ani jednego sowieckiego marudera!

    Gdyby nie odsunął swojej armii od Garwolina, na 100 km od Warszawy, to pomimo karygodnego opóźnienia ataku mógłby nawiązać kontakt z nieprzyjacielem i rozpocząć okrążanie spanikowanych bolszewików.

    Rozstrzygającego dnia bitwy – 15 sierpnia, Piłsudski znajdował się daleko od Warszawy i tego faktu nie zdołają zakłamać nawet jego hagiografowie, ani on sam. Usiłował zagmatwać wymowę swojej rejterady i nieobecność, poetyckimi opisami ciszy, herbatek, letnich wieczorów.

    Nie wziął udziału ani w przygotowaniach do bitwy, ani w samej bitwie, bo rozegrała się ona 15 sierpnia….”

  13. To tak jak ja z angielskim. Mi wyszło, że po angielsku nawijam jak 10 latek z USA. To sie zgadza. Mimo wszystko to ciekawe, że mamy możliwość sprawdzenia zasobnośvi jęz. obcego.

  14. O studni Jeremiasza już wczoraj napisałam.
    To sytuacja powtarzana w Bibliotece…

    Jej współczesne rozwinięcie…. OK … Pismo Święte zawsze odczytujemy na nowo.

    .

  15. W sprawie testu….nigdy nie rozwiązuję testów. I ten sobie darowałam.
    Słownictwo bardzo mi się zresztą zawęża. Szczególnie po codziennym ,,coryllusie,, msm najpierw na końcu palców nad tabletem jedno, popularne polskie słowo.
    To co bym miała testować…

    .

  16. A tu wystarcza ok. 6100 i jest się średniakiem. Ponoć w starosłowiańskim było 5 – 8 tys. słów.

  17. A jeśli idzie o czytanie znaków to raczej nie potrafimy, czego dowodzi nasza historia. Nie jest to chyba związane z naszym kiepskim wykształceniem, a raczej z naszym oglądem świata, bo innych prostodusznie sądzimy według siebie i nie mieści się nam w głowie, że ktoś jedną ręką podaje nam na tacy smaczny owoc, a za plecami trzyma sztylet. Drugie to dotrzymujemy przyrzeczeń choćby się paliło i waliło, bo to niehonorowo złamać dane słowo, gdy inne nacje patrzą własnych korzyści i potrafią wykonaną woltę wytłumaczyć bezczelnie patrząc w oczy wywiedzionemu w pole.

  18. Trochę z innej bajki. Właśnie znalazłam informację o istnieniu od lat kilkunastu w naszym kraju Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi. Na jej czele stoi Sir Julian Rose. Pieprzlam…

  19. nie bez przyczyny podaje się żeśmy narodem umiłowanym,
    swoją drogą, co by było gdyby Pan Bóg nie wybrał sobie tego narodu, co wybrał – chyba mielibyśmy dawno posprzątane
    Panu zależy na największym grzeszniku najbardziej

  20. ”kręci się” w okolicy Ślęży , w świętokrzyskim u prastarych Słowian, gości u ”kukiza” i Podlecki go obrabia

  21. A tutaj jest jeszcze ciekawiej:
    http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/poland/1397509/Baronets-wife-begs-him-to-come-home.html

    Szczegolnie ten fragment:
    „Sir Julian Rose, an organic farmer from Oxfordshire, has separated from his wife and is living with a green activist, Jadwiga Lopata, on a demonstration organic farm and environmental centre in Stryszow, near Krakow. Last week, it was visited by the Prince of Wales.”

    „Łopata za swoją działalność została w 2002 r. uhonorowana, jako pierwsza osoba z Polski, Nagrodą Goldmanów, czyli tzw. ekologicznym Noblem.”

    „Polskimi lauretami tej nagrody są Jadwiga Łopata w 2002 roku, współ-dyrektor Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi (International Coalition to Protect the Polish Countryside, ICPPC) oraz Małgorzata Górska w 2010, działaczka Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, koordynatorka kampanii w obronie Doliny Rospudy zagrożonej planami budowy drogi ekspresowej Via Baltica[1][2]”

  22. Zapożyczeń angielskich 2500. Stąd pewnie skojarzenie Toyah’a 😉

  23. Errata..w Biblii.

    trzasne tabletem o coś

    .

  24. Wyguglujcie :Sir Julian Rose -dochodzimy w Polsce do punktu krytycznego…Skąd oni się biorą?

  25. Jak nie z politycznej, to z kulturalnej, albo naukowej, a nawet z ekologicznej mańki próbują na zażyć.
    Ostatnia część notki bardzo ciekawa, bo skoro Goldmanowie dają marchewkę to pewnie i kij też jest w użyciu.
    Koło domu moich rodziców działała fundacja Eberta, ponoć pomagająca nam przy wejściu do UE. Jak człowiek popyta ciotki wiki kto to Ebert to mu się wiele wyjaśni.
    Pomagają nam fundacje Eberta, Adenauera, Sorosa, Goldmanów, Boella, Polish-American Freedom Foundation… A co my kraj trzeciego świata?

  26. Przecież można wyłączyć słownik, ale wtedy nie będzie kogo trzasnąć. 😀

  27. o!
    KOMINIKAT KRÓLEWSKI – 10 sierpnia A.D.2016
    REGIA DICTUM
    INFAMIA DLA PRZYWÓDCÓW PARTYJNYCH
    https://www.facebook.com/sejmwalny.sejmikiziemskie/photos/a.1638007993134633.1073741828.1629181510683948/1748721562063275/?type=3

  28. niestety fakty mówią same za siebie
    EDUKACJA, ZDROWIE, ROLNICTWO, PRZEMYSŁ, …
    ”Przykład powyższy jest kolejnym dowodem, że państwo istnieje formalnie i jesteśmy tylko kondominium poszczególnych koncernów. Proszę sobie przypomnieć, kto wykupił, od razu po 1989 roku, nasz przemysł tytoniowy i spirytusowy?” J.J.
    http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=18551&Itemid=119

  29. A jednak wsadzili do cysterny, może nie ciebie, drobi Autorze, ale twojego bloga na salonie. NIe ma go, nie mogę go otworzyć. Egipscy doradcy pod dowództwem Juliana Rose’a.

  30. Obejrzałam w telewizji defilade naszej niezwyciężonej armii. Moje wrażenia:

    1. Pani prezydentowa w kostiumie w groźnym kolorze różowej pralinki.
    2. Pani Premier w kolorach Spidermanowych. Obie … błeee. Potrafią lepiej.
    3. Krok marszowy różnych armii różni, się. Zastanowiłam się, który najśmieszniejszy.
    4. W kolumnach maszerujacych coraz więcej dziewczyn. W szkołach mundurowych, chyba przeważają.
    5. Uzbrojenie politowania godne, niebo zapłakalo. Gdyby nie pamięć słów wypowiedzianych przez Prymasa Hlonda na łożu śmierci: który mówił:
    „Nil desperandum! Nihil desperandum! Sed victoria, si erit – erit victoria Beatae Mariae Virginis. In hoc certamine, quod certatur inter satanicos conventus et Christum, aliquis eorum, qui se credebant vocatos esse, revocatur in altum et erit sicut Deus ipse disponet”. Dziś możemy tak przetłumaczyć jego słowa: „Nie traćcie nadziei. Nie traćcie nadziei. Lecz zwycięstwo, jeśli przyjdzie – będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny. W tej walce, która się toczy między gromadą szatanów a Chrystusem, tych, którzy wierzą, że są wezwani, [Bóg] wezwie na głębię i będzie tak, jak chce sam Bóg”.

    Prymas dodał jeszcze: „Walczcie z ufnością. Pod opieką błogosławionej Maryi Dziewicy pracujcie… Zwycięstwo wasze jest pewne. Niepokalana dopomoże wam do zwycięstwa”.

    No więc gdyby nie pamięć o tym, to bym się załamała, albo znalazła w swoim słowniku jeszcze więcej słów na k.., na p.., na ch… Leciałyby wiązanki z kokardkami.

    Acha. Na koniec bardzo zadowolony rabin Szudrich wital się z mundurowymi różnych nacji i formacji. Sprawiał wrażenie jakby odbierał gratulacje. Szakal.

  31. Wszyscy o 15 sierpnia piszą o geniuszu gen. Rozwadowskiego, błędach Tuchaczewskiego i jakoś starannie omijają prawdziwe znaczenie terminu „Cud nad Wisłą”. Polski episkopat dysponuje ponad dwustu poświadczonymi opisami Objawienia Panny Przenajświętszej w dniach 14 i 15 sierpnia. Świadkami są nie Polacy ale wzięci do niewoli bolszewicy, którzy widzieli Pannę Przenajświętszą broniącą polskich żołnierzy. Przedstawił to też J. Styka, na swoim obrazie:
    http://niezlomni.com/wp-content/uploads/2014/08/cud.jpg

  32. Abp Hoser o tym wczoraj wspomniał w kazaniu, ale to wszystko za mało.

    Natomiast biskup Józef Guzdek stwierdził z emfazą (widzicie to, widzicie, jaka jestem inteligentna! Nie liczyłam jeszcze znanych mi słów, ale to jest super), że ŚDM były drugim cudem nad Wisłą.
    On chyba coś wie, o czym my nie wiemy.

  33. My też wiemy. Nie trzeba się bać rozumienia tego co się widzi.

    .

  34. Zawsze jest…ni ma bidy;)

    .

  35. a ja jak 14latek buuu 😉 GIMBAZA

  36. Slobodan Milošević oczyszczony z zarzutów przez Trybunał Haski;
    https://marucha.wordpress.com/2016/08/10/slobodan-milosevic-oczyszczony-z-zarzutow-przez-trybunal-haski/

    i dalej..
    Sadam Husajn
    Muamar Kadafi
    teraz
    Victor Thorn
    ..,

  37. A jednak to musi być pomyłka mojej wyszukiwarki. Na laptopie blog coryllus na salonie jest.

  38. dostawy izraelskiego sprzętu dla wojska wymagają [drony, broń ppanc, itp.] zadowolenia; w tle przejmowanie infrastruktury miejskiej w RP [wodociągi, kanalizacja. sieci energetyczne, itd., itd] pytania: a po co w Polsce Polacy? kraina dobrobytu zdobywanego/kupowanego tanim kosztem, po podatku katastralnym – adieu; i jak zawsze zaczyna działać komisja w celu ułatwienia zycia polskim przedsiębiorcom, ciekawe, że tylko polskich przedsiębiorców w Polsce wybiera się jako przedmiot zainteresowania sejmowych/ministerialnych komisji;- inni mają z górki z definicji?

  39. HENRY mówi:
    13 sierpnia 2016 o 13:54
    Trzeba wyczyścić dane przeglądarki i/lub zapisane dane witryn internetowych – ostatni dzień

  40. Jesli idzie o czytanie znakow to nie raczej… a, zdecydowanie nie potrafimy ich czytac…
    i zdecydowanie nie jest to zwiazane z naszym kiepskim wyksztalceniem… bym powiedziala
    relatywnie, ze w porownaniu z Frankami to Polacy sa wyksztalceni doskonale!

    Tak, czytanie znakow zwiazane… z prostodusznym sadzeniem wedlug siebie – jak to ladnie
    nazwales – to pikus! To czytanie zwiazane jest z nasza wielka sklonnoscia do jeszcze wiekszej
    interesownosci, co bezlitosnie z wiekszosci z nas czyni hipokrytow i sprzedawczykow… egoistow.

    Jesli jeszcze dzis nie miesci sie nam w glowie… ze ktos „jedna reka na tacy podaje nam smaczny owoc, a za plecami trzyma szylet”… to coz powiedziec… sami jestesmy sobie winni… i ciezki
    nasz los! Za latwowiernosc, naiwnosc placi sie najwyzsza cene… i biada nam!

    … a jesli jeszcze do tego dotrzymujemy przyrzeczen… gdy inne nacje patrza wlasnych korzysci
    i jeszcze potrafia wolte tlumaczyc… parzac nam bezczelnie w oczy… to trzeba byc naprawde
    szczerym idiota, debilem… i samobojca !!!

  41. Część pytań jest o synonim, część o antonim. Jeśli robi się za szybko to pomylą się i właśnie tyle wyjdzie.

  42. My juz dosc dobrze znamy tego… „zatroskanego” sera Dzuliana i jego „aktywnosc”!

  43. Minister Waszczykowski napewno zna ich… na wylot… tych „obroncow” Doliny
    Rospudy… i ludnosc tamtejsza tez napewno zna… tych „zbafcuf” !

  44. Rabin Schudrich? czyżbyśmy byli państwem wyznaniowym?

  45. Jakby bylo cienko… to nie byloby tylu „zatroskanych” fundacji. Musi byc… grubo…

  46. Nie widzialam jeszcze tej defilady… obejrze wieczorem w Trwam… jesli beda jakies „urywki”.
    Szczerze powiedziawszy… pierwszy raz sie zdarzylo, ze wcale mnie ta defilada… nie zainteresowala… obejrzalam sobie z przyjemnoscia msze swieta z Jasnej Gory… a, o 15-tej
    pomodlilam sie koronka do Milosierdzia Bozego…

    … i tak mi sie kojarza te Pani spostrzezenia z ogromna madroscia slow, ktore wypowiadal
    Prymas Hlond na lozu smierci… i ja tez jestem PEWNA… ze, zwyciestwo jesli przyjdzie to tylko przez Maryje!

    … a propos defilady… tylko w telewizorze widzialam defilade francuska na 14 lipca… to bylo
    dziadostwo, ze swiat nie slyszal… nie moglismy obydwoje z przyjacielem uwierzyc w to co
    widzielismy… wiec trudno zeby w Polsce bylo inaczej…

    … Europa to trup!

  47. W filmie „Błękitny Grom”, główny bohater dotknięty traumatycznymi wspomnieniami, aby sprawdzić czy jest jeszcze normalny, wyjeżdża co dzień z parkingu podziemnego na czas. Ustawia w zegarku stoper i jazda. Jak się zmieści w 30s to znaczy że jeszcze jest normalny, jak przekroczy to nadaje się tylko do wariatkowa.
    Pada tam w dialogu taki tekst: „Naprawdę ufasz człowiekowi, który mierzy swoją normalność za pomocą zegarka?”

    Wszystkie testy komputerowe ze szczególnym uwzględnieniem portali społecznościowych, są właśnie takim testem. Przy okazji zostawiają ci śmieci na komputerze i wzbogacają wiedze o tobie w centralnej bazie użytkowników.

    Znalazło się tam pytanie: czy kormlenie pochodzi od kromki? Czy dzięcielina to mały dzięcioł, albo utwórz stronę bierną zdania „obszedłem jezioro dookoła”?

    raczej nie, za to według tego testu synonimem „wdowy” jest „niezamężna”

  48. A wcale nie wszyscy, Panie Marku… blogerka CISZA wczoraj… i blogerka E.B. dzisiaj
    napisaly wspaniale notki o Cudzie w bitwie 1920 roku!

    Dla mnie ta bitwa zawsze kojarzyla sie i bedzie kojarzyc WYLACZNIE z cudownym objawieniem
    Matki Bozej… jak bylam nastoslatka to pamietam tylko jak sp. dziadek czy sasiedzi opowiadali, ze
    Pilsudski… kawol lajdusa – tak go okreslal dziadek ze strony mojej mamy… spod Zelechowa –
    wygral z bolszewikiem bo… im sie Matka Boska ukazala !!! To byl jedyny, wielokrotnie slyszany
    przeze mnie przekaz… bo im sie Matka Boska ukazala… i oni sie strasznie przestraszyli
    i zaczeli uciekac !!!

    Jedyna roznica… to jesli wymieniali rzeke to czesciej byla to Bzura, ale byl tez i Wieprz…
    dopiero dzisiaj, teraz ucze sie tu na blogu… jak to bylo. Dzis takze madrzejsza o wspomnienia
    sp. Woynillowicza, ks. Tokarzewskiego, cenne komentarze czytelnikow TEGO bloga… jestem
    pewna i przekonana, ze to… zwyciestwo przyszlo tylko przez Maryje… i tylko Jej za tamto
    zwyciestwo dziekuje dzisiaj !!!

    Jak marnym politykiem… i jak nedznym czlowiekiem byl… udowodnil Pilsudski podpisujac
    rok pozniej HANIEBNY dla Polski TRAKTAT RYSKI… skazujac praktycznie miliony Polakow
    na Kresach… na smierc… na wynarodowienie… na wieczna tylaczke !!!

    Za wspaniale wpisy blogerki CISZA i E.B. serdecznie i swiatecznie pozdrawiam… i dziekuje
    z calego serca… Bog Im zaplac,

  49. Dokladnie tak… nie trzeba sie bac rozumienia tego co sie widzi… dziekujmy
    za to, ze widzimy… On wie co z tym zrobic.

  50. 13-tego było ostatni dzień. Obecnie już ostatni tydzień 😉

  51. To gdzie te śmieci zostawiają?

  52. No, pieknie… q*wa pieknie ! Coraz piekniej sie te haniebne trybunaly blaznia!

  53. Ktoś tu kiedyś udowadniał, że to Francuzi kazali Węgrom oddać te naboje. Okay, pamiętam mistrz pługa wspominał o tym w swoim tekście o generale de Wiart.

  54. zależy od przeglądarki i gdzie jest zainstalowana
    nazywają się ciasteczka

  55. To bardzo ciekawe info… i powinnismy miec w zyczliwej pamieci pomoc
    od braci Wegrow i innych narodow…

    … ale najbardziej powinnismy sie starac… przede wszystkim… dla siebie…
    dla wlasnych rodzin, wspolnot… dla Polski… a jak wystarczy to dla innych
    w miare moznosci… nigdy na odwrot… i nigdy dla UE !

  56. No niech będzie 🙂 w prawdzie nie uznaję tego jako śmieci na komputerze, ale dla 80% użytkowników komputer to przeglądarka 🙂

  57. jak zagospodarować czas społeczeństwu
    http://educodomi.blog.pl/2014/09/07/166/

  58. Po co on to pisze zamiast wydawać książki? Nie rozumiem. Co ten pan chce zdemaskować i kogo? Że oszukują? No jasne, oszukują. Co z tym zrobić? Spróbować inaczej. W sieci? Nie, bo tam jest pełno świrów. Normalnie w realu.

  59. A kto to pisze bo to też jakiś dobrze nawiedzony? Potomek etrusków?

  60. BTW

    „Zanim Anna Walentynowicz została zamordowana w Smoleńsku, robiono wszystko, by zniszczyć jej legendę” (A. Gwiazda)

    W dzień Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny, a zarazem w dniu będącym świętem Wojska Polskiego, przyszła na świat Anna Walentynowicz, a dzisiaj mija 87. rocznica jej urodzin.
    Podczas gdy koleje Jej życia, są po części zbieżne z doświadczeniami wielu Polaków z okresu wojny i powojnia, schyłek jej życia i to co działo się wokół Jej człowieczego truchła- legendy Solidarności, każe stwierdzić, iż nie były dziełem przypadku.

    Wielość spraw dziejących się wokół A. Walentynowicz po jej śmierci 10.4.10, zastanawia.
    Przypomnijmy pokrótce kilka z nich:
    – Relacje syna i wnuka z pobytu w moskiewskim prosektorium, iż ciało A. Walentynowicz było kompletne, nienaruszone, bez żadnych śladów, siniaków itp.- tak jakby spała. Natychmiastowe rozpoznanie matki przez syna Janusza Walentynowicza;
    – Po dostarczeniu drogą powietrzną z Rosji ciał, prokuratura odstąpiła od obowiązkowych w takich sytuacjach sekcji zwłok, chociaż w każdym przypadku gwałtownej śmierci Polaka, czy to w kraju czy za granicą, takie czynności prokuratura wszczyna z automatu!
    – I pogrzeb Anny Walentynowicz: 21.04.2010. Ciało zmarłej pochowano w zalutowanej trumnie tak, zresztą jak i pozostałe ofiary tragedii. Przedstawiciele p.o. prezydenta przybyli z wieńcem już po uroczystości i wg świadków byli już na rauszu;
    – Ponad 2-letnie oczekiwanie na wgląd do dokumentacji medycznej, z której wynikło, iż chodzi o zupełnie inną osobę niż Anna Walentynowicz. Złożenie przez Rodzinę wniosku o ekshumację i sama ekshumacja opóźniona o kilka godzin, bo pani z Sanepidu wcześniej nie dotarła;
    – Makabra z pozamienianymi ciałami w grobach oraz gehenna rodziny A. Walentynowicz związana z udziałem w sekcjach zwłok w kilku miejscach w Polsce: Gdańsk- Warszawa-Wrocław;
    – Pamiętajmy, że od rodzin poległych pobierano próby DNA co powinno gwarantować 100% pewność identyfikacji;
    – Oględziny ekshumacyjne ciała Anny Walentynowicz wykazały bestialskie ślady zbezczeszczenia : w rozłupanej głowie(szczątki głowy) był wciśnięty rękaw marynarki, gumowe rękawice oraz kawałki innych materiałów. A w zaszytym ciele znajdowały się np. nity z kadłuba samolotu (!?)
    – Według Janiny Paradowskiej „…czasem tak robiono, aby rodzinom było łatwiej rozpoznać…” [źródło: YouTube Superstacja „Rozmowa dnia” Paradowska- Duda. Cz. II. 27.09.2012, czas od 13,10”-13,20”]. Warto zresztą posłuchać całości rozmowy, tych obu części, aby przypomnieć sobie z jak wszechwładną medialną narracją w tej sprawie, mieliśmy wówczas do czynienia;
    – II pogrzeb Anny Walentynowicz: 28.09.2012. Spoczęła w końcu obok swojego męża Kazimierza Walentynowicza. Pogrzeb przebiegał pod szczególnym nadzorem, funkcjonariusze nie dopuścili na cmentarz szereg osób, m.in. posłanek PiS, chcących wziąć udział w tym pogrzebie. Jak za komuny.
    – Według prokuratury „To rodzina błędnie rozpoznała ciało Anny Walentynowicz podczas okazania [w Moskwie]”, ten motyw był zresztą szeroko rozpowszechniany. Były ekshumacje, bo rodziny w Moskwie nie rozpoznawały swoich bliskich i w związku z tym dochodziło do takich pomyłek.
    – A według wspomnianej już Janiny Paradowskiej, te nieszczęsne ekshumacje, to takie „polskie wykopki”. Nic dodać, nic ująć! …. .

    – Kto prawdę mówi, ten niepokój wszczyna –

    Anna Walentynowicz już za życia była zadrą w oku, a jej kontestacja nowego porządku gospodarczego (złodziejska prywatyzacja) i niezgoda na załgane pookrągłostołowe elity, powodowało, że miała licznych wrogów, jak z grona dawnych solidarnościowców tak b. prominentów komuny. Działania tych środowisk przebiegały równolegle na wielu poziomach, a za cel miały dyskredytację, ośmieszenie, dezinformację. Niech pewnym przykładem będzie niemiecki film o Solidarności, pt. „Strajk” (Walentynowicz jako analfabetka, a jej syn zomowcem). Posuwano się także do fałszowania historii, lansując na legendy Solidarności osoby, które nimi nie były. Jak to miało miejsce z Henryką Krzywonos, o której nikt przez ponad dwie dekady nie słyszał. Postanowiono stworzono z niej bohaterkę Sierpnia ’80, podczas gdy, wg relacji świadków była łamistrajkiem w MPK , a zaczęła „swój strajk” gdy wyłączono prąd w trakcji i nie mogła dalej jechać tramwajem.

    Nie wystarczyło fizycznie pozbyć się Anny Walentynowicz, trzeba było zbezcześcić jej ciało, wymazać o niej pamięć, a w jej miejsce postawić kogoś innego. Iście szatański plan.
    I to wszystko działo się na naszych oczach…..

    – Is fecit cui prodest –

    Zdaje się, że ta podmianka miała i ma szczególne znaczenie w Trójmieście, kolebce Solidarności i macierzy Platformy Obywatelskiej. Miejscu gdzie wszyscy się znają, znają od podszewki kulisy sławnych życiorysów Solidarności i prominentnych polityków PO. Wiedza taka kolportowana jest na miejscu i nie zawsze przedostaje się do mediów, te zaś które dzięki internetowi, ujrzały światło dzienne są, marginalizowane.
    Takim przykładem jest list otwarty ogłoszony 25 września 1995 roku przez Annę Walentynowicz, pt. „17 pytań do Lecha Wałęsy”, na które do dzisiaj nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
    Zbiegiem okoliczności, tego samego dnia czyli 25 września, ale w 2012 roku, Prokuratura Wojskowa w Warszawie ogłosiła, że w grobie Anny Walentynowicz leży ciało innej osoby…!

    […]

    Niniejsza wzmianka inspirowana tekstem:
    Dlaczego sprofanowano zwłoki A. Walentynowicz. Kod bestii /Zezorro/
    https://zezorro.wordpress.com/2012/10/28/dlaczego-sprofanowano-zwloki-a-walentynowicz-kod-bestii/

  61. Jak „tylko”?
    Wszystko jest w pop-ie.
    Dobrze, że animowany. Szeroki zasięg.

    Ciekawe, jaka treść i poziom.

  62. Coz, obejrzalam w Trwam… relacja z defilady… rzeczywiscie baaardzo krotka… moze kilkunastosekundowa…
    … chyba rzeczywiscie nie bylo… sie czym chwalic… i co pokazywac…

    … PAD i Prezydentowa… nie najgorzej.

  63. Z dzieciństwa przypominam sobie, że defilady robiono na 22 lipca i często. Nie będę się upierać przy tym jak często, bo wydaje mi się że co roku, ale dziecku wszystko wydaje się większe i ważniejsze. Na sto procent za to pamiętam ostatnią defilade na 30-lecie PRL-u w 1974 roku.
    Mojego ojca kiedy zbliżał się do czterdziestki, niemal co rok powoływano na ćwiczenia wojskowe. Całą rodziną byliśmy źli, bo powołanie dostawał zawsze w wakacje. Tak sobie latali braki kadrowe.
    Pamiętacie odcinek Cztedziestolatka, Stefana Karwowskiego w wojsku? To mniej więcej tak było z moim tatą.
    W 1974 była przygotowywana wielka parada wojskowa i mój ojciec też poszedł w kamasze.To było okropnie mokre lato. Żołnierze z rezerwy byli zakwaterowani w namiotach na Okęciu. Czołgi i ciężki sprzęt ćwiczyly chyba na Bemowie. No, a jak się zbliżał się 22 lipca, zarządzono nocną próbę generalną przez miasto. Młodszych informuję, że nie stosowano żadnych ochraniaczy na gąsienice, zwanych przeze mnie czule kaloszami. Czołgi pruły po asfalcie i pruły asfalt, że aż miło.
    Na dwa dni przed 22 lipca była ta próba. Może trzy, upierać się nie będę.
    Deszcz lał jak z cebra. Ktoś podsunąl generalnemu dowódcy myśl, że może dać sobie spokój z tą próbą miejską, skoro na lotnisku wszystko idzie dobrze, że pomokną mundury, a nie ma gdzie suszyć.
    Na to generał Oliwa jak nie ryknie:
    – „Co?!!! Deszcz pada?!!! Żeby gównami padało, wojsko pójdzie!!!”
    No i poszło. Rękawy galowych mundurow orkiestry pofarbowaly, w pośpiechu je odpruwano i wszywano nowe.

    To taka moja reminiscencja z dzisiejszej defilady i deszczu w trakcie przejazdu pojazdów wojskowych.

    A w mojej rodzinie to powiedzenie się przyjęło na tyle, że lata mijają, a jak strasznie pada i mimo wszystko trzeba wyjść z domu, to powtarzamy za generałem Oliwą: Żeby gó…mi padało wojsko pójdzie.

  64. Wspaniale przypomnienie urodzinowe tragicznego konca zycia Pani Walentynowicz… a teraz
    Ssssakiewicz i ludzie z komitetu spolecznego… beda cegielki sprzedawac na budowe pomnikow
    smolenskich… tak, jakby w swiele tego co Pan napisal akurat budowa tych pomnikow…

    … byla najwazniejsza! To dopiero sie nazywa zuchwalosc i bezczelnosc !!!

    6 bitych lat Ssssakiewicz i „zjednoczona merdialnia prawicowa” tak wyjasniala… tragedie
    smolenska… zeby jej nie wyjasnic!

    Wieczny odpoczynek racz Jej dac Panie, a Swiatlosc Wiekuista niechaj Jej swieci, niech
    odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen,

    Ps. Bog zaplac za przypomnienie,

  65. Dobrze że są Baśnie, skąd wbiło mi się w łepetynę miasto=gang

  66. W Polsce jeszcze upały są?

  67. Bóg odkrywa karty. Kiedy już zdecydowano o ekshumacji i sekcji zwłok Anny Walentynowicz, upierali się, że ciało nie będzie prześwietlane rentgenem tylko wykonany będzie rezonans magnetyczny. Żadne argumenty, że to nie ma sensu, nie pomagały. Wtedy przewieziono je z Gdańska, na to badanie, do Włocławka. Rezonans był zepsuty, potem do innego miasta i tam było tak samo, rezonans nie działał, wtedy jej ciało przewieziono ….gdzie? nie pamiętam …. do Katowic? a tam już był tylko rentgen i musieli prześwietlic ciało i okazało się że są w nim metalowe części. Cały czas warowal przy tym mecenas Stefan Hambura i wnuk Anny Walentynowicz, bo ewidentnie chcieli coś podmienić.

    Dzielna niezłomna bohaterka. Cześć jej pamięci.

  68. Pan Michalkiewicz przytacza taką opowieść, jak to w podczas katastrofy sterowca Italia Poczta Polska zwolniła z opłaty depesze związane z akcją ratunkową:
    „W archiwum PP zachowała się depesza o treści – Panie Cyngielman śpiesz pan natychmiast na pomoc generału Nobile, a gdyby to było teraz niemożliwe, to przyślij mi jak najszybciej te sześć tuzinów koszul.”

    Opowiedziałem to koledze, który spojrzał mi w oczy i spytał: i ty się jeszcze czemuś dziwisz (jak idiota…), że to tak można wykorzystać.
    W odpowiedzi głowa zaczęła mi się bujać na kierunku doprzodu-dotyłu.

  69. Rzeczywiscie, tak bylo… moze to nie byl rok ’74… ale, cos kolo tego… moj
    tato tez zostal powolany ze 2 razy… do rezerwy… ni z gruszki ni z pietruszki,
    w srodku lata… na 2-3 tygodnie.

    Pamietam jak mama sie zloscila na nasze „kochane panstwo”, ze dzieciatych chlopow biora do woja… srodek lata, 3 dzieci, roboty w brod… jak to na dzialce
    i do tego praca zawodowa w Warszawie… zeby nie dobrzy sasiedzi wtedy, ktorzy sie nami zajmowali… i pic i jesc dali… to tylko usiasc i plakac.

  70. A cukrownie i cały przemysł olejarski?

  71. Jest rabinem Wojska Polskiego.

  72. ale momentami jest duszno.

  73. A jutro w Superekspresie pozłacane numizmaty z Piłsudskim na rewersie i Matką Boską na awersie za jedyne 19,99 zł.

  74. Pamietam te szopke… wspolczuje obydwu Panom Walentynowiczom… to naprawde
    bylo straszne i bezwzgledne… i wierze, ze… ta zaklamana, oblesna klamczucha
    kopaczka… na metr w glab… poniesie za to krzywoprzysiestwo odpowiedzialnosc
    karna… a, widziadlo stanie jej przed oczami…

    … niech sie ta zaklamana lachudra nawet nie ludzi, ze sie jej… upieklo albo upiecze!

  75. i cementownie (kiedy taki idiota jak ja domyślał się, że teraz będzie się budowało) i ….

  76. Trochę o szczepieniach, trochę o Morzu Białym, trochę o przewlekle chorych i jakoś leci….Ktoś mi kiedyś robił wymówki, że nie chcę się z tym panem kontaktować…i ja nadal nie chcę…

  77. Niech sobie superexpress te numizmaty w tylek wsadzi!

  78. Ad. http://edu…. i coś tam.

    Ku mojej udręce
    (Gagarin też musiał spać na okruszkach (jako trening) cyt. za TTRiA) o.Wincenty to rozbroił.

    To nie były baśnie w Bytomiu

  79. Nie rozumiem… chwali sie… czy zali pan Bogus?! Przypomina o sobie… ze, zyje i tez
    mu sie nie przelewa… szkolka zdycha, a on wraz z nia?

    Zreszta kogo to dzis w Polsce obchodzi… co on uwaza lub nie!

  80. Dziękuję za uzupełnienie. Tych faktów nie znałem.

    😉

  81. Oliwa to był dopiero kurdupel 😉

  82. Tak BTW, ten rzekomy test to pułapka do nabijania „lajków”, wejść, a pewnie i rozpowszechniania szkodliwego oprogramowania. Podobnie jak inne idiotyczne aplikacje typu „sprawdź do jakiego zwierzęcia jesteś podobny” albo „kim byłbyś w Hollywood”. Naprawdę, warto chwilę się zastanowić, w co się klika…

  83. Jedynym, który „nie zdążył” na lot 10.04.2010.

  84. Wyliczam po kolei ostanie żale i pretensje aktorów celebrytow.
    Krystyna Janda,
    młody Stuhr,
    i Jerzy Stuhr,
    Janusz Gajos (naprawdę dobry aktor, po Łomnickim odziedziczył palmę pierwszeństwa),
    Bogusław Linda.
    Kto następny?
    Głupie pytanie. Ten któremu każą.

  85. Co z tego, ze JG dobry aktor… jak czlowiek szmata!

    We Francji cielebryctwo… dzieci „slaw”… tez narzekaja i sie napier.alaja
    o… palme pierwszenstwa… a, sa tak samo glupie, prymitywne… niedouczone
    jak te nasze rodzime… typu rusinowe czy lisienkowe… i do tego „pieeekne” na sile!

    Przykro patrzec jak to dziadostwo sie obsrywa dla tych „piniedzy” i „slaja” dla slawy!

  86. Gajos niezły aktor, tylko z tego co mówicie, przeszedł na „szmaty” stronę. Szkoda.

    Pamiętam jego reklamę kawy „Pedros” chyba z 1996 roku, jedną z lepszych jaką widziałem, istny majtersztyk. W sensie minimum słów- maksimum treści.

    1. Ujęcie kamery z tyłu
    2. JG siedzi a obok na stole filiżanka ze świeżo zaparzoną kawą
    3. Głos narratora: „Pedros?”
    4. Gajos odwraca się do kamery i mówi: „Nie, Gajos!”
    5. Kolejne ujęcie i pytanie narratora: „Gajos?”
    6. Odpowiedź JG: „Nie, Pedros!” i podnosi filiżankę kawy do wypicia.

    Za te dwa zwroty reklamowe zgarnął ca 40 000 USD.

  87. C’est la vie!

    Cos za cos… dlugi „wdziecznosci” trzeba tez placic… rien gratui!

    A swoja droga… dzieki za info o kawie Pedros… od dzis nigdy
    wiecej juz jej nie kupie… bede omijac szerokim lukiem te „marke”!

  88. zasób wg testu: 28975, 0,01% – „Jesteś Bolesławem Leśmianem! Tworzysz nowe słowa, które poszerzają zasób polskiego słownictwa.”

    hm. żydoubeckie, parszystowskie Media? Fałszystowscy publicyści ? Demokratyzacja złóż ropy.

  89. Albo kolor beżowooczojebny czy szaropapuciasty.
    Parę dni temu było o Leśmianie – Leśmian urzekł mnie swobodą słowa i oczywiście zabawą neologizmami. U niego słowa i zdania są jak aktorzy i scenografia w jednym. Może i był niezbyt praworządnym rejentem uwikłanym w dziwne relacje damsko-męskie, ale gówno mnie obchodzi brzydota jego żywota, piękne pozostały wiersze. „Merca w dezelu” temu z etnicznych Polaków, który tak pięknie potrafi się wysłowić po polsku!

    Swoją drogą równie interesujące, co irytujące jest to, że najpiękniejszy staroświecki język polski można jeszcze usłyszeć od ludzi o zgoła niepolskich nazwiskach i życiorysach. Oni go przenoszą do naszego pokolenia, gdy im współcześni Polacy uczynić tego nie mogli, pochłonięci przez dwa krwiożercze potwory rozszarpujące naszą nieszczęsną ojczyznę.

    Mam nadzieję, że przynajmniej blogerzy zaczną dbać o piękno języka, nie tylko zaś o oryginalność czy rzetelność przekazu. Bo na gazety i oficjalne portale nie liczę, jakość językowa publikacji oficjalnych, również tych „naszych”, jest straszna i coraz gorsza. Do blogerów więc apeluję – przynajmniej wy troszczcie się o język polski! Gospodarza dotyczy to niestety także, spokojna korekta gotowego tekstu potrafi wyleczyć każdy podstępny dowcip chochlika-dyslektyka 😉

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.