wrz 032019
 

Był u mnie wczoraj Pan Jerzy i pogadaliśmy chwilkę. Po jego wyjściu złapałem się za głowę i miałem ochotę walnąć nią w ścianę. Pan Jerzy przypomniał mi, że nie tak dawno temu publikowałem teksty w jakimś portalu dla prawników. Wyobraźcie sobie, że tego nie pamiętam. Nie mogę przywołać z pamięci takiego faktu. Ja wiem, że tak było, bo rewelacje te potwierdziłem, ale nie wiem kto mi to proponował, kiedy to było i co tam napisałem, a także czy odebrałem honorarium. Nie pamiętam też dlaczego przestałem tam pisać. Może po prostu zapomniałem. Coraz częściej zdarzają mi się takie przygody. Mam nadzieję, że to nie złośliwy pan Alzheimer puka do moich drzwi. Być może to tylko nadmiar obowiązków, oby tak było. Fakt jednak pozostaje faktem – nie pamiętam, że był taki epizod. Groza. Mam nadzieję, że to minie.

Pogadaliśmy też z Panem Jerzym o sprzedaży. On się zgodził ze mną, że to jest prawdziwy cud, iż mając tak zawalony magazyn, produktami, które się nie sprzedają od lat, jeszcze się nie przewróciłem. To jest rzeczywiście cud, ale muszę jednakowoż coś z tym wszystkim zrobić, bo dłużej to leżeć tu nie może. W zasadzie nie ma dobrego sposobu na zwiększenie sprzedaży, w chwili kiedy rynek treści jest sformatowany w taki sposób jak widać, a najlepsze ceny osiągają maksymalnie proste i rozwodnione emocje, bo one gwarantują odbiorcy bezpieczeństwo i spokój. Gwarantują mu także, że nie będzie się musiał wysilać przy czytaniu. To dotyczy wszystkich absolutnie formuł obecnych na rynku i jest podtrzymywane przez media, która uważają, że w ten sposób spełniają swoją wychowawczą i edukacyjną misję. Napiszę po raz kolejny – groza. Dostałem wczoraj taki oto link: https://www.facebook.com/aleksy.uchanski/posts/10214414028050899

Można się oczywiście z tego pośmiać, ale to jest jedyna formuła w jakiej realizować się może polityka historyczna państwa. Tylko bowiem takie schematy zostaną przez urzędników zaakceptowane. Jak widzimy książki stoją na półce w jakiejś bibliotece i zostały tam zapewne zakupione w dobrej wierze, z nadzieją, że ludzie właśnie je zechcą przeczytać. Potem zaś zechcą o nich dyskutować. Taka formuła gwarantuje, że ambitni adepci zawodu urzędnika państwowego, nigdy nie zastanowią się głębiej nad polityką, pozostają przy wyborach sugerowanych w tych książkach. Wyborach, których nigdy nie zastosują w życiu, albowiem urzędnik to jest ktoś kto degeneruje się w rekordowym tempie i nabiera takiej wprawy w dwójmyśleniu, że zadziwiłby samego Orwella. Temu zaś służy wskazana tu literatura, hartowaniu kadr urzędniczych, w duchu poświęcenia. O żadnym poświęceniu nie będzie mowy, albowiem poświęcenie wyklętych dokonywało się w sytuacji przymusowej. Tej zaś nikt dziś nie zastosuje. Przekupstwo jest wygodniejsze. No, ale to są rozważania teoretyczne dotyczące postaw. Miałem zajmować się rynkiem. Wobec tak sprofilowanych treści nie mamy szans na przekonanie kogokolwiek do naszych treści. Dalsze zaś ich uszczegóławianie, nawet w oparciu o zagraniczne opracowania wydawane na sławnych uniwersytetach, nie ma sensu. Nikt tego nie przeczyta, a nawet jeśli przeczyta to nie zrozumie, a jeśli zrozumie to wpadnie we wściekłość. Raz z tego powodu, że uzna iż był przez lata oszukiwany, a jeśli jest pracownikiem naukowym, to wścieknie się dlatego, że w programie uczelni, na której robi karierę, nikt nie przewidział publikacji takich treści, które nie idą w parze z formułami tam lansowanymi. Nie będzie więc o czym gadać, trzeba będzie milczeć i zaciskać zęby. I cóż ja mogę powiedzieć? W świecie powszechnego dostępu do informacji, w świecie bez cenzury, sprawy nader proste, czyli udostępnianie treści jawnych i powszechnych, a także dyskusja o nich, okazją się operacją niemożliwą do przeprowadzenia.

Strawiłem wczoraj wieczór na oglądanie bardzo głupiego i taniego filmu. Podrzucił mi go jeden z czytelników. Obraz opowiada o życiu człowieka, który nazywał się Hippolyte Léon Denizard Rivail i zajmował się kodyfikowaniem wiedzy okultystycznej. Film jest słaby i pretensjonalny, pokazuje, jak we Francji za Napoleona III Kościół prześladował wolnomyślicieli. W to nie uwierzyłaby nawet posłanka Pisiuk Gachowicz. No, ale tak jest to przedstawione w tym filmie. Główny bohater najpierw jest niedowiarkiem i szydzi z okultystów, ale oni go nachodzą coraz częściej i w końcu, po licznych seansach z udziałem mediów, daje się przekonać, a także staje się jednym z najgorętszych wyznawców spirytyzmu. Jakby tego było mało, pisze książkę o duchach i ta rozchodzi się w milionowym nakładzie. Wszyscy to czytają. Kościół jednak i źli biskupi nie śpią. Organizują demonstracje pod domem rodziny, w której obydwie córki mają zdolności mediumiczne, prześladują niewinnych, a w końcu doprowadzają do tego, że cały nakład książki, wysłany do Hiszpanii, zostaje spalony na rozkaz biskupa Barcelony. Ja pierniczę…żeby to był chociaż biskup Toledo, to rozumiem…ale Barcelony?

Główny bohater, dzięki medium, odkrywa, że w przeszłym życiu, był druidem i nazywał się Allan Kardec. Pęknąć można od śmiechu – druid w Galii opanowanej przez Rzymian nazywał się Allan Kardec…No, ale okay, niech będzie. Do czego zmierzam? Otóż pan ten został wyrzucony najpierw z pracy, potem z jakiegoś stowarzyszenia racjonalistów, a następnie był prześladowany przez Kościół. Ani jemu jednak, ani żadnemu z jego współpracowników nic się nie stało. To jest znamienne. No, a potem został milionerem, albowiem jego książki zaczęły ukazywać się w ogromnych nakładach, głównie w Ameryce Południowej. I to jest zastanawiające, jeśli wziąć pod uwagę ówczesną politykę Francji, ingerującą bez skrępowania w sprawy południowoamerykańskie. W samej Brazylii zeszło tego 30 milionów egzemplarzy. Sugestie, że pan Kardec to cwana gapa, albo człowiek wykreowany specjalnie, pojawiały się oczywiście, ale cóż one mogły znaczyć wobec 30 milionów sprzedanych egzemplarzy? Nic, a nic.

Jak było naprawdę? Myślę, że spirytyści potrzebowali kogoś, kto ich uwiarygodni. Zaaranżowanie w różnych miejscach seansów z udziałem różnych mediów, które dawały te same odpowiedzi na te same pytania, nie było jakimś specjalnym kłopotem. Awantury wokół książek są jeszcze łatwiejsze do przeprowadzenia, a histerie mediów to wręcz standard. Kiedy to wszystko zostało przeprowadzone szacowny profesor był już „kupiony” i mógł firmować swoim sławnym nazwiskiem cały ruch. Mógł nawet przeżyć oderwanie się od ciała i wędrówkę wprost ku temu stosowi w Barcelonie, gdzie palono jego książki. Potem zaś, kiedy rzecz się rozsypała, a musiała się rozsypać, mógł już tylko milczeć i brać tyle pieniędzy ze sprzedaży ile mu przeznaczono. W końcu dostał jakiegoś udaru, czy też tętniak mu pękł i zmarł. W Ameryce Południowej jest ponoć do dziś jednym z najpopularniejszych francuskich autorów. Myślę, że Paolo Coelho to jego późne ideowe dziecko.

Po co ja to piszę? Żeby wszyscy widzieli jak wygląda profesjonalna organizacja sprzedaży i jakie środki trzeba podjąć, żeby wykreować i opylić naprawdę duży nakład. Do tego musi się zabrać poważna organizacja, która zamierza sprzedawać naprawdę dużo. A to oznacza, że trzeba zmienić wiele w świadomości odbiorców. I taka robota została wykonana, a także znalazła naśladowców. Mogę dodać jeszcze, że tak wielkie nakłady sprzedawane są zwykle w złej wierze, w nadziei na zysk. I teraz sobie wyobraźcie, że na jakimś wydziale historii w Polsce zaczynają powstawać pracę o relacjach wenecko- mongolskich, w dobie poprzedzającej wielki najazd. Czy ktoś z czystej ciekawości, podjąłby taki temat? Rzecz jasna nie. Co innego duchy, reinkarnacja i nowe spojrzenie na naturę człowieka. Takie rzeczy zawsze znajdą wdzięcznych słuchaczy. Można do tego dodać ekologię, która zamienia się na naszych oczach w szamanizm i gotowe. Niedługo dojdziemy do tego, że ekologowie będą wywoływać duchy drzew wyciętych z rozkazu ministra Szyszko. I wszyscy w to uwierzą. Taki lajf.

Ja jednak mam swoje problemy i muszę opróżnić magazyn. Sądzę, że nie uda mi się to inaczej, jak poprzez osobną promocję i omawianie każdego tytułu, a także przez drastyczne obniżki cen. Zacznę od książki „Budowa jachtów”. Musimy obniżyć cenę do 20 zł. Aha, zapomniałem – cena Baśni socjalistycznej wraca do poprzedniej wysokości – 52 zł za egzemplarz. Zapomniałem ją podnieść 1 września, a promocja była tylko do końca wakacji.

Zapraszam do księgarni www.basnjakniedzwiedz.pl do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i na stronę www.prawygornyrog.pl

 

 

Tak się niestety składa, że dynamika rynku (a nie mówiłem, a nie mówiłem) w związku z okrągłymi rocznicami politycznych sukcesów Polski, jest tak słaba jak nigdy chyba do tej pory. Mamy wielkie plany dotyczące tłumaczeń, które od kilku lat są realizowane z budżetów, generowanych bieżącą sprzedażą. Niestety budżety te nijak nie pokryją dalszych, będących w trakcie realizacji projektów. Jeśli więc ktoś ma taki kaprys, żeby wspomóc mnie w tym dziele i nie będzie to dla niego kłopotem podaję numer konta. Ten sam co zwykle

 

47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

i pay pal gabrielmaciejewski@wp.pl

Jestem tą koniecznością trochę skrępowany, ale ponieważ widzę, że wielu mniej ode mnie dynamicznych autorów nie ma cienia zahamowań przed urządzeniem zbiórek na wszystko, od pisania książek, do produkowania filmów włącznie, staram się odrzucić skrupuły. Jak nic się nie zbierze trudno, jakoś sobie poradzę…

  39 komentarzy do “O demencji i sprzedaży”

  1. Czy u Pana tez tak jest:

    Wie heißen Sie? Auguste
    Familienname? Auguste.
    Wie heißt Ihr Mann?
    Ich glaube, Auguste.
    Ihr Mann? Ach so, mein Mann …
    (Versteht offenbar die Frage nicht)
    Sind Sie verheiratet? Zu Auguste.
    Frau D.? Ja, zu Auguste D.

    W Niemczech kiedys nie bylo psychiatrow tylko byli Irrenärzte, czyli lekarze od pomylonych. Zapraszam do Marktbreit na winko, ale zaraz, jak sie nazywal ten Niemiec?…

    http://www.alzheimer-haus.de/index.html

  2. Lepiej mieć Parkinsona i trochę wylać niż Alzheimera i zapomnieć wypić

  3. Podobno papier wytwarzany z konopii wykorzystywano kiedys do produkcji map morskich i ksiag okretowych, bo papier z konopii nie gnije, co moze byc istotne w przypadku dluzszego lezakowania w magazynie. Proponuje wydrukowac cos na papierze konopnym i puscic plotke, ze skrety zwiniete z papieru konopnego daja odlot i wspomagaja leczenie raka.

  4. Drogi Coryllusie, cierpliwie czekam na moment, w którym skonstatujesz, że kawior irański i astrachański oraz prawdziwy szampan sprzedają się na 40 stopowe kontenery jedynie w Kalifornii i Chinach. Normalnie sprzedają się najwyżej na kartony. Przekaz, wiedza i myśl które sprzedajesz, z konieczności, budzą na wstępie nieprzyjemne emocje, ot taki dysonans poznawczy. Do smaku szampana, ostryg czy kawioru a także myśli, że, np., Polska była kolonią wenecką trzeba się przyzwyczaić. I to jest Twoje prawdziwe zadanie marketingowe – znaleźć i połączyć w segment rynku treści klientów którzy lubią jak im się pod nogami trzęsie a rozum czuje, że nic nie jest tak jak sobie do tej pory poukładał.

  5. Ale takie jest Twoje zadanie i nie wątpię, że doskonale to wiesz. To środowisko, ten segment rynku, który zbudowałeś to prawdziwy cud. Teraz trzeba trochę profesjonalizmu, min. w inżynierii finansowej, najlepiej żydowskiej. Dasz radę, jestem pewien!

  6. Mi tez,a do tego wscieklem sie,teraz przynajmniej wiem ze robiony w bambuko jestem od mojego poczatku zycia.

  7. Czy środowisko? No nie wiem. Gdyby takie było, Coryllus nie miał by problemów ze sprzedażą, tak sądzę.

    Zauważalny jest za to brak wsparcia ludzi, którzy mają swoje biznesy i pieniądze i kupują u Coryllusa i są w tym „środowisku”, no i są. To za mało. Nie chcą się wychylac? No ale a kto, jak nie oni może coś zmienić, by nie powiedzieć wprost, zacząć współfinansowanie tego niewątpliwego cudu, jakim jest Coryllus?

  8. To znaczy problemu z miejscem pracy nie ma, bo w Mszczonowie beda potrzebowali setek basenowych do usuwania glonow przy pomocy szczotek i kazdy burmistrz powie: ale o co panu chodzi? – jest praca, jest prosperity i socjal, czego pan chce? Malo sie akcentuje, to znaczy w ogole sie o tym nie mowi, do czego sluza pisarze, artysci, tworcy. Prezydent Walesa mowil w kontekscie wspierania kultury w Polsce, ze poezja i kwiatki oczywiscie tez sa potrzebne (ale chyba tylko na akademie). Oferta tworcow powinna trafic z pominieciem nizszych szczebli bezposrednio do takich Wozniakow – Starakow, bo jak ktos ma muzykow, pisarzy, filozofow, malarzy i pieniadze to moze stworzyc jesli nie panstwo, to przynajmniej ksiestwo udzielne albo republike miejska. To jest bardzo prosty deal, ale nie ma chetnych, zeby zaryzykowac. Wiadomo, dlaczego – bo to bylby autorytaryzm i antysemityzm, byloby to sprzeczne z europejskimi wartosciami, zostaloby potepione przez ONZ i oznaczalo atak na sojusz NATO. Na dzien dzisiejszy porzadek zapewnia Glinski i Gowin, czasem wyskoczy jakis Lis, Kukiz, Holdys, Sekielski albo Sakiewicz, ale oni wszyscy beda tolerowani tez do czasu.

  9. To znaczy mozna zrobic taki numer, ze ktos podstawiony zlozy oferte kupna miasta Wenecji do burmistrza Luigi Brugnaro, ze zaplaci za prawa do wizerunku, za ustanowienie i pelnienie reprezentacyjnego stanowiska dozy, bo i tak rzekomo miasto zostanie zalane przez morze i w tej metnej wodzie lowic ryby. Przeciek z transakcji udostepnic pani Magdalenie Ogorek. Slawa potencjalnego kupca gwarantowana, a oferte przeciez kazdy moze zlozyc.

  10. „Srodowisko” moze wystosowac taka oferte.

  11. Coryllusowi dziękuję za całokształt.Cortesowi za komentarze. Sursum corda panowie i panie!

  12. Stety…

    … ale idzie to Panu „jak po grudzie”  !!!

    Mnie tez tak idzie, czyli slabo… wszystkim moim znajomym pracujacym „na swoim” i nie korzystajacym  „z grantow”  czy „dotacji”  tak wlasnie idzie… co wiecej wszyscy wiemy i jestesmy przekonani, ze bedzie jeszcze slabiej.  Tak jak Pan zaznaczyl  wszelkie rynki – w tym tresci –  sa  ZABETONOWANE  i zawalone  obcym dziadostwem, a nasze, rodzime produkty  NIKOMU  w Polsce  nie sa potrzebne… stanowia tylko zbedny problem dla „naszych rzadzacych” gamoni,  zlodziei i lapowkarzy  !!!

    Co gorsza nie zalezy tzw. rzadzacym – ani centralnie ani lokalnie – na jakiejkolwiek  zmianie tej sytuacji… im zalezy wylacznie  na utrzymaniu sie  PRZY  KORYCIE  i to  za  WSZELKA  CENE…  ta  POPiS’owa  BANDA  ma w zamiarze  WYLACZNIE  PASOZYTOWANIE  na narodzie,  czyli  DEFRAUDACJE  panstwowych pieniedzy, tj.  naszych pieniedzy, czyli  powolna nasza  DEPOPULACJE  !!!

  13. Jest nas miliony…

    … miliony Polakow robione z  premedytacja w bambuko  !!!… tak jak to juz onegdaj wielokrotnie bywalo.

  14. Ale Paris, tak sobie myślę, naprawdę nadszedł czas pokazania i zrobienia czegoś. A zwłaszcza u tych osobników ☺, którzy poznali realia Zachodu. Nam już na przykład pan Osiejuk naprawdę nie jest potrzebny, bo on się „zabetonował”, jak wielu w tym, co było i jest, by powiedzieć wprost. Dlatego tutaj wróciłem, bo przynajmniej go tutaj nie ma, chociaż wszystko możliwe z jego strony.

    I nieważne, czy ja wrócę do Polski, bo raczej nie, przynajmniej tak planuję. Dzieło Coryllusa musi wyjść w świat. Po prostu. I może.

  15. Krzysiu…

    … jak mowi piekne i madre polskie przyslowie  „ryba psuje sie od glowy”… jesli tego  komuszego i  „postkomuszego” pomiotu sie nie pozbedziemy… tego calego  BIURESTWA… „aktywistow”,  „wolontariuszy”  i innych  bezrobotnych  czubow, a takze jesli nie ukarze sie tych  kryminalistow, ktorzy dotad zostali  „wykryci” – to niestety, ale zadni osobnicy ani nawet ci, co poznali realia tzw.  ZGNILEGO  zachodu – w naszej Ojczyznie  NIC  NIE  ZMIENI  !!!

    Nas tylko ratuje dobre, spojne  prawo  i  PRZESTRZEGANIE  go  przez  WSZYSTKICH  obywateli…  do tego ABSOLUTNIE  potrzeba  nowej ordynacji wyborczej  likwidujacej to warcholstwo rzadowe co najmniej o polowe, ktore  za  NIC  NIE  ODPOWIADA… ich apanaze, przywileje i wynagrodzenia…

    … co do dziela Coryllus’a – to ono i tak wyjdzie w swiat… nie ma innej opcji  !!!

  16. Samo nie wyjdzie, trzeba być razem z Coryllusem, nawet, jak tego nie chce ☺

  17. Ja nie wierzę w żadne 30 milionowe nakłady. To była pralnia, a pan Allan Kardec, właśc. Hippolyte Léon Denizard Rivail zajmował się działalnością finansową i wywiadowczą. Dziś jego książki sprzedaje Oficyna wydawnicza RIVAIL Konrad Jerzak vel Dobosz. I uwaga: „Jest on założycielem Polskiego Towarzystwa Studiów Spirytystycznych, prowadzi również Oficynę Wydawniczą Rivail, jest tłumaczem książek i artykułów spirytystycznych, administruje największym polskim portalem spirytystycznym spirytyzm.pl
    Zna biegle następujące języki: polski, portugalski (wersja brazylijska), francuski, angielski, hiszpański, esperanto, włoski, a także na poziomie komunikatywnym lub podstawowym: rosyjski, czeski, arabski (dialekt egipski), rumuński, chorwacki, suahili, tamilski, hindi, niemiecki, perski, fiński, japoński i ukraiński.”

    Polskie Towarzystwo Spirytystyczne jest stowarzyszeniem. I ciekawe z czego się utrzymują, bo na pewno nie ze sprzedaży książek.

    Moim zdaniem nie ma i nigdy nie było czegoś takiego jak 30 milionowe nakłady, może poza dziełami Lenina, ale i to wątpliwe

  18. Ja to wiem  juz od dawna…

    … i dlatego  BYLAM,  JESTEM  i  POZOSTANE…  WYLACZNIE  z  Coryllus’em  !!!

  19. Corryls uświadomił mi jak słabo u mnie z wiedzą. Potem odkryłem, ze to nie u mnie słabo tylko u wszystkich z wyjątkami ponieważ celowo się nas na głupków profiluje. Ciężko sprzedać książki gdy ich reklama powinna brzmieć – to czego uczyłeś się w szkole to brednie a to co oglądasz na codzień to manipulacja  utrwalająca  „mądrość” kolejnego etapu. Od razu zalatuje bredniami w stylu „spiskowa teoria”. I tak tego system używa – wszystko co nie jest oficjalna zaaprobowaną wersja wydarzeń to – „teoria spiskowa”. Nie rozumiem dlaczego skandal miałby nie pomoc w sprzedaży? Imho cały czas działa – a może postawić w stan oskarżenia kilku autorów podręczników/ czy propagandy żeby wybudzić ze stanu „teorii spiskowej” rodziców ? Skandalem jest obecny stan rzeczy – Ma Pan sukces w zasięgu reki – prawda broni się sama – dobry produkt zawsze się sprzeda – wystarczy by ludzie zrozumieli w jakim kłamstwie żyją. Stopień ignorancji jest ogromny – proszę sobie wyobrazić, ze moja ex – klasa średnia – nie wie nic i nie interesuje ją nic z tego o czym my tu mówimy. Odpowiedzią jest zawsze „nie interesują mnie rzeczy, na które nie mam wpływu”.  Tez się zastanawiałem jak zarazić Corrylusem jak najwięcej osób – kupowałem książki dawałem prezenty. Proszę się nie przejmować – to elita  jest ciekawe świata i chce go kreować – reszta ma na rozkaz wyjść w pole zebrać ziemniaki – potrzebni są i Ci i Ci. Skąd pomysł, ze Polacy masowo będą edukować się czytać i kupować „trudne” książki ? Przecież łatwiej iść na piwo z dziewczyna… lub włączyć TVP i onanizować się wyklętym patriotyzmem. Potrzebuje Pan bogatego sponsora który zagwarantuje Panu wolna rękę i pieniądze do wypełnienia misji. Tylu bogatych Polaków – ale niestety zazwyczaj czerw0ni… lub różowi…

  20. Podaj dalej, tym sposobem uświadomisz nastepnego, a on może następnego i tak dalej i dalej i zrobi się wreszcie nas jakaś gromadka ☺.

    My przerabialismy to wiele lat temu już u Coryllusa. Przynajmniej ja czuję się jak jakiś weteran  w tym gronie i wiem, że nie jestem jedynym takim ☺

  21. Naturalnie…

    … Pani Marto,  ze to  KANT  z tym calym „nakladem”  !!!

    Rzeczywiscie przydaloby sie aby do tego  „poligloty” podszedl jakis kontroler ze skarbowki… albo i z NIK’u… i przeswietlil dzialalnosc tego  drobnego  i wystruganego z kartofla cFaniaczka, z banka w nosie  !!!

     

    Tak poza tematem…

    …moze ze 2 tygodnie temu   francuski  satanista,  prezydEt  Macron skladal oficjalna wizyte w Brazylii, no i prezydEci-satanisci, brazylijski i francuski  poprztykali  sie… „dyplomatycznie”  o  swoje  satanistyczne malzonki…  brazylijski satanista stwierdzil, ze jedyna rzecza,  ktora go laczy z francuskim satanista jest cyfra 26… bowiem ten pierwszy ma zone o 26 lat mlodsza, a drugi o 26 lat starsza… wszystko inne ich zasadniczo rozni  !!!

    Po tej wizycie Macron’a w Brazylii, po ktorej padly te slowa – badz co badz – prawdy, wybuchl duzy skandal dyplomatyczny nad Sekwana miedzy Francja, a Brazylia… telewizor francuski mocno sie „plul” z oburzenia…  nie wiem,  czy doszlo do  „sprostowania przekazu dyplomatycznego”  i  przeprosin.

  22. Jest juz za pozno na ratunek. Na google-map mozna zobaczyc, jak wygladaja polskie lasy: sa podziurawione jak sito i wyeksploatowane. Zreszta w innych krajach jest podobnie. Spodziewam sie, ze zaraz Greta Thunberg oglosi, ze poniewaz Bolsonaro spalil Puszcze Amazonska, to papier powinien byc wysoko opodatkowany, a posiadanie biblioteki bedzie uznane za cos wstydliwego. Bedzie wolnosc slowa, ale malo kogo bedzie stac na wydanie bez dotacji ksiazki w formie papierowej i powiedza, ze to dla dobra planety. Wrozki w Polsce robia obrot rzedu kilku miliardow zlotych, wiec akurat oni moga wydawac ksiazki i dawac je ludziom nawet za darmo, a znam wielu, ktorzy interesuja sie tymi sprawami. Co do zwierzchnosci Wenecji, to nie wiem, jakie to ma znaczenie (myslalem, ze to Otton III na bosaka, jak Steinmeier, wyczarowal Polske), ale teraz to tylko hucpa, jakis fajerwerk albo niebywale szczescie moga cos zmienic..

  23. Wiesz, ja jestem taki młody i będę. 15 lat temu pewna dziewczyna normalnie weszła w moje życie, jeszcze w Polsce. Ok, ja będę młody nawet jak będę 80+, bo tak już mam. I tak trzeba. To jest ta istota, która kiedyś w Londynie nie dała twarzy w pubie, pamiętasz ☺?

    Ok, ale dość prywaty u naszego gospodarza. Tylko nie wolno się poddać.

  24. Krzysiu…

    … nikogo nie uswiadomisz na sile  !!!

    Zrozumienie i dowiedzenie sie tego jak „dziala swiat”  to wielka laska i blogoslawienstwo i nie kazdy jest tego godzien.  Takie checi i zainteresowania  TRZEBA  rozbudzac i rozwijac w dzieciach, a potem w mlodziezy  od najmlodszych lat… najpierw rodzice, dziadkowie, a potem szkola…

    … ludziom musi sie jeszcze  naprawde duzo wody w d**e  nalac… kroluje klamstwo i obluda, a to zeby utrzymac sie na etacie, a to zeby  student wyjechal z „erazmusem”, itd. itp…  ogolnie robta co chceta  !!!… i  GONITWA  do  zrownania sie ze  zgilym zachodem  !!!

     

    Takie to sa obledne priorytety tych „naszych”  matolow i gamoni  rzadowych  !!!… a pies z nimi wszystkimi tancowal.

  25. Panie Anty-demokrato…

    … nigdy nie jest za pozno na zawrocenie ze zle obranej drogi…  NIGDY… i warto z niej zawrocic  !!!

  26. Duchy i zjawy istnieją! Kilka lat temu zaczęły mi się pojawiać wieczorem przed oczami, ale je przetrzymałem i zniknęły. Mimo to zamówiłem wizytę o okultystki na Wołoskiej. Dziś, po serii tortur umówiła się ze mną na kolejną wizytę. Osoba bardzo atrakcyjna więc nic dziwnego, że termin dopiero za rok.

    Moje prawdziwe zdjęcia zjaw i znaków zostawiam na innych czas, a teraz załączam krótki komentarz tekstowo-obrazkowy.

    Duchy

  27. Pamietam…

    … i zycze Ci, Krzysiu,  z calego serca aby tamta dziewczyna z pub’u w Twoim zyciu pozostala do konca… bo w pojedynke ciezko isc przez zycie.

    Tak… trzeba starac sie byc mlodym  duchem z pieknym, dobrym sercem… nie poddawac sie i zawsze robic swoje.

  28. Paris, wystarczy mieć jaja, zawsze, nawet, jak chcą, by ich nie mieć. Wyjechałem na Zachód, uważając, że tam je mają. Nie mają. Mam problem.

    Te jaja ma Coryllus. Naprawdę.

  29. Zatem obecnie nie ma czegoś takiego jak wielki sukces wydawniczy. Nie ma dziesiątek tysięcy sprzedanych egzemplarzy bez wielkich budżetów, kontroli ścieżek i miejsc sprzedaży oraz ośrodków wydających certyfikaty koszerności . Te z kolei mają ludzie i organizacje z intencjami, zatem nie wpuszczą niczego w obieg co nie służy realizacji ich planów i celów.  Zatem tzw. wielki sukces oznacza nic innego jak podpisanie cyrografu i zaprzedanie duszy Diabłu…

  30. I miec nie beda  !!!

    Coryllus to zapedzilby ich w kozi rog… sprzedal i wzial pieniadze, a oni by nie wiedzieli za co.

    Tez myslalam, ze ta cala Francja i te Franki to cos,  a to zwykle zdegenerowane i tepe talatajstwo,  ale bezczelne i zuchwale… az sie wierzyc nie chce  co to za  DZIADOSTWO  !!!

  31. Dokladnie tak…

    … i dotyczy to nie tylko rynku wydawniczego, ale takze kazdego innego w Polsce  !!!

  32. Tak to właśnie wygląda w skrócie. Albo podpisze się cyrograf za młodu lub nieco później, albo ma się potem życie pod górkę.

    Szczęśliwi ci, co zobaczą to we właściwym czasie. I coś z tym zrobią. Ja zrobiłem. Ale wyszło, jak zwykle ☺ i tę żabę muszę zjeść.

  33. Co by tu można zrobić..?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.