Zacznę od anegdoty. Kiedy byłem w szkole średniej odwiedzali nas czasem pisarze. Już o tym opowiadałem, ale nie zaszkodzi powtórzyć. W szkołach bywali zawsze tacy pisarze, co to zatwierdziła ich władza, tacy co byli po linii i na bazie. Ja zapamiętałem dwóch. Jeden to znany wszystkim Kazimierz Koźniewski, a drugi to nieznany nikomu Jan Kasak. Ten drugi był ciekawszy. Opowiedział nam, młodym leśnikom, taką oto historię. Na starym banknocie dwustuzłotowym widniał z jednej strony wizerunek Jarosława Dąbrowskiego, pseudonim Łokietek, bohatera komuny paryskiej, a z drugiej wizerunek pomnika poświęconego bohaterom tejże komuny. Kłopot polegał na tym, że ów pomnik nie był tym czym się wydawał, ale była to jedna z wielu tajemnic PRL. Ten pomnik to był monument wystawiony przez wdzięcznych mieszkańców stolicy żołnierzom z Wersalu, którzy komunę zdławili. O ile wiem w Paryżu nie ma żadnego pomnika komuny, a samo wydarzenie traktowane jest tam dość chłodno. Była bowiem komuna polityczną hucpą, która wobec trwającej i przegranej wojny z Prusami miała Francję pogrążyć całkowicie i nieodwołalnie. Jak zwykle stali za nią Brytyjczycy, a pewnie i Niemcy. W walkach o Paryż, po stronie komuny brali udział Polacy z czego kazano nam się cieszyć przez całą podstawówkę. To jest idiotyzm w stanie destylatu, albowiem, co wiemy ze wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego, Francuzi znienawidzili Polaków za to i przy każdej nadarzającej się okazji po prostu rozwalali. Uważali ich bowiem za agentów sił Francji wrogich. My jednak czcimy komunę dalej. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ en masse jesteśmy bandą ogłupiałych baranów, których nawet nie potrzeba odcinać od ważnych informacji. Wystarczy, zaangażować za marne pieniądze dwóch popularyzatorów historii i kultury, finansowanych z naszego własnego budżetu i załatwione. Rzeczy bowiem jawne i oczywiste dla polityków w Europie, u nas są nazywane spiskową teorią. Przekonanie rodzimych entuzjastów, że nigdy w ciągu ostatnich 300 lat nie byliśmy traktowani inaczej niż gromada potencjalnych terrorystów gotowych służyć za marne pieniądze, nie wchodzi w grę, bo wtedy trzeba by się było pozbyć wszystkich bohaterskich mitów i zrewidować pogląd na różne ważne dla historii Polski postaci. Trzeba ten pogląd zrewidować jak najszybciej, bo nie można tkwić w idiotyzmie. Jeśli zaś uważacie, że nie można go zrewidować, bo nikt nie zrozumie o co chodzi, to na litość, podnieśmy chociaż stawki za tę służbę u obcych. No i zacznijmy się targować. Oto wczoraj onyx zalinkował materiał wprost niesamowity – teatr w Bydgoszczy, polski teatr, wystawia jakąś śpiewogrę o komunie paryskiej, że były to 72 dni całkowicie samorządnego społeczeństwa. Kto wymyślił ten idiotyzm i dlaczego ministerstwo do tego dokłada? Ktoś inny zwrócił uwagę, że nie dofinansowano filmu o rodzinie Ulmów, bo był ponoć taki zwyczajny i banalny. Rozumiem, że spektakl o komunie nie jest banalny, bo występuje tam facet z saksofonem i gołe baby, a wszyscy razem śpiewają coś na skoczną nutę.
Teza, że w teatrze robi się sztukę, a nie propagandę, w dodatku tak chamską, że socrealizm przy niej to szczyty wykwintu, jest nie do obrony. Kiedy raczą to zauważyć urzędnicy z ministerstwa kultury? Nigdy. Nie zauważą tego nigdy albowiem są to wszystko, łącznie z ministrem, ludzie aspirujący. Oni zawsze staną po stronie twórców kultury, a przeciwko publiczności, choćby ci twórcy byli, jak komunardzi, najemnikami w obcej służbie, choćby wprost manifestowali swoją niechęć do Polski i jej tradycji. To nie wynika oczywiście z żadnych powierzchownych fascynacji sztuką, ale wprost z głębokiej wiedzy na temat tego kto za tymi przedsięwzięciami stoi, jakie siły polityczne. Wiedzą to urzędnicy i wie minister i pary z ust nie puszczą na temat tych rewelacji. Będą grzecznie płacić naszymi pieniędzmi tym ludziom, a do tego będą jeszcze opłacać innych, którzy w gazetach napiszą pogłębione recenzje tych durnot wystawianych w teatrach całego kraju. Jedno tylko nam pozostaje, stare i sprawdzone hasło – tylko świnie siedzą w kinie, a bogatsze to w teatrze.
Teraz coś innego. W Rzeczpospolitej ukazał się taki oto tekst http://www.rp.pl/Polityka/303209891-Organizacje-mniejszosciowe-czekaja-na-dotacje.html#ap-1 Jak widzimy jest tu zawarta sugestia, że ministerstwo kultury łamie prawo, bo nie wypłaca mniejszościom dotacji na działalność. Ja długo się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że nie ma sensu finansować żadnych mniejszości, polskich za granicą także, jeśli oni sami nie potrafią zrobić czegoś co zgromadzi choć minimalną publiczność. Po jaką bowiem cholerę finansować występy, których nikt nie chce oglądać i prasę, której nikt nie czyta? To są rzeczy niepojęte. Argumentem przeciw jest stwierdzenie, że to taka kultura, która nas przecież wszystkich ubogaca. To chyba raczej zubaża, skoro musimy do tego dokładać. Od początku tej tak zwanej wolnej Polski wszystkie grupy mniejszościowe pokazują to samo – tańce ludowe i przyśpiewki, które są tak ciekawe, normalnie człowiek nie może się doczekać na kolejny występ. A także drukują gazetki, w których w sposób skrajnie nudny, na nędznym papierze, bez polotu i pomysłu opowiadają o swoich zwyczajach. Jedyną publicznością, którą może to zainteresować są Polacy, ale oni niestety nie mają dostępu do tych pism, a to z tego względu, że nie istnieje dystrybucja. Więcej – gdybyśmy taką słowacką czy litewską mniejszość zapytali – kochani, jak dystrybuujecie swoje pismo, to oni popukali by się w czoło i powiedzieli – czyś ty zgłupiał chłopie? A po co to badziewie dystrybuować? Chodzi o to, żeby wyrwać dotację i już. Tak właśnie, o to chodzi. To jest cel główny, a reszta to środki do tego celu. A skoro tak, to nie może być mowy o żadnej autentycznej mniejszościowej kulturze. To są wszystko atrapy, służące jumaniu budżetu. No i te budżety zwykle są, ale w tym roku zabrakło pieniędzy na kilka projektów, naprawdę małych i niewiele znaczących. Podniósł się taki rwetes jakby się co najmniej nowa akcja Wisła szykowała. – Pieniędzy nie dali, o matko, nie dali pieniędzy na wszystkie projekty, z czego żyć będziemy my biednieńcy! To są proszę Państwa rzeczy, dla przeciętnego, zmagającego się z rzeczywistością obywatela narodowości polskiej nie do zniesienia. Aha, jeszcze z jednego powodu Polacy nie mogą zajrzeć do tych gazet mniejszościowych. Nie mogą, bo tam często jest napisane, że są oni świniami i potomkami zbrodniarzy, którzy gnębili mniejszości. Wokół takich treści mniejszości się organizują i to im poprawia samopoczucie. Jako człowiek, który zorganizował nie tylko dystrybucję, ale także produkcję oryginalnych, ciekawych treści, nie mogę tak po prostu przejść obok tego i nie zerknąć. To jest skandal. Mamy organizacje, których działalność napędzana jest wyłącznie pieniędzmi budżetowymi, a polega na tym, że od czasu do czasu ktoś zaśpiewa w jakimś innym niż polski języku piosenkę o Kasi co wyganiała wołki, albo nalepi pierogów. Dokładnie takich samych jakie moja matka lepiła bez żadnych dotacji, a obiad po prostu. Koncertów muzyki ludowej i występów w strojach folklorystycznych już się ani oglądać, ani słuchać nie da. Ja przynajmniej nie mogę, ale wszystkich, którzy mogą serdecznie zachęcam. O tym, by jakikolwiek związek mniejszości wyszedł w swojej działalności poza schemat podstawowy nie ma na to żadnych widoków. Nie ma bo tak, jak w każdym związku najważniejsi są tam działacze, a nie twórcy. Każdy zaś oryginalny artysta, który się w takim środowisku pojawi jest z miejsca traktowany jak baba dziwo i wróg. Pozostają więc słabe wiersze o małych ojczyznach i przyśpiewki o dupie Maryni. Do tego regionalne potrawy i ozdoby z wikliny. Koniec. No i pensje działaczy. Ktoś powie, że rachunki kosztują, prąd, woda…itp. A mnie to nie kosztują? Elektrownię mam czy co? Dlaczego oni nie potrafią niczego sprzedać nawet swoim? Bo ci swoi traktują ich w większości jak terrorystów nasłanych przez nie wiadomo kogo, którzy robią z ludzi produkty pakowane w sześciopaki i opylane na giełdzie towarów regionalnych. Tak to wygląda i nie będzie inaczej, dopóki nie zrezygnujemy z dotacji dla kultury. Ktoś powie, że wtedy Niemcy przejmą rynek i będą robić swoje projekty środkowoeuropejskie. Bardzo dobrze, niech robią. Przy okazji będą musieli płacić publiczności, żeby w ogóle zechciała to oglądać i paru nurków sobie zarobi. Może też matki z dziećmi co siedzą na urlopach dostaną od tych Niemców jakiś grosz za klaskanie na spektaklu o Liczyrzepie. To takie żarty niewinne – tłumaczę na wypadek gdyby działacze mniejszości, którzy to przeczytają nie zrozumieli o co mi chodzi.
A co z polskimi organizacjami za granicą? A niech je szlag trafi. I tak niczego sensownego nie dystrybuują, co najwyżej organizują jakieś spotkania dla sławnych pisarzy, takich jak Stasiuk albo Tokarczuk, ewentualnie Bonda…No właśnie – Stasiuk, Tokarczuk i Bonda? Czy tych ludzi nie należałoby przesunąć na te mniejszościowe budżety raczej? Zamiast im płacić za to, że są jakimiś atrapami wieszczów? Jak myślicie?
Michał otworzył już ponoć swój sklep. Zapraszam więc do owej siedziby FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
„Stasiuk, Tokarczuk i Bonda? Czy tych ludzi nie należałoby przesunąć na te mniejszościowe budżety raczej? ”
Święte słowa!
Stasiak, Tokarczuk i Bonda powinni występować w strojach regionalnych….
…i lepić pierogi
….Z farszem z muchomora…
.
Tymczasem -> Londyńska policja ujawniła tożsamość funkcjonariusza, który zginął we wczorajszym zamachu. To 48-letni Keith Palmer. Jak ujawnił komisarz policji, Palmer w chwili ataku nie był uzbrojony.
Fasada…
Kurczę, czy to jest tekst o zamachu w Londynie? Jak chcesz sobie o tym pogadać idź na fejsa…
Jesliby te dotacje szly na piosenki typu „wila wianki i wrzucala je do falujacej wody” bylibysmy w domu. Dzieki dotacjom mamy mozliwosc obejrzenia wszystkich mozliwych „klatw” i to za niewielkie pieniadze jak nas przekonuja nowoczesni poslowie
Małe OT.
A co do meritum: stety niestety, ale to trzeba by w trybie dostępu do informacji publicznej pisać do MKiDN o listy dotowanych projektów, biorąc za kryterium okres albo wartość dotacji, bo przecież nie narodowość. Ale budżety zdobywa się i w inny sposób, np. z platfrmy Polakpotrafi.pl. Maniucha Bikont, córka tej Bikont od My, z Jedwabnego, zdobyła w ten sposób pieniądze na nagranie płyty z białoruską i ukraińską muzyką ludową. Koncert promujący odbył się na antenie radiowej Dwójki. Inna artystka, również w dwójkowym eterze promowała album o żydowskim Białymstoku, teraz szykuje projekt o folklorze Tatarów. Esperanto, jidysz, rosyjski, tatarski…a polski język gdzieś na trzecim planie. Śledzę audycje folkowe w radio i jeśli chodzi o promowanie rodzimych melodii, to teraz będzie fala nowego odczytywania muzyki z Sieradzkiego.
Nie potępiam żołnierzy wyklętych, potępiam tylko to, co robił „Bury”. Palił wsie, mordował ludzi – zbrodnia jest zbrodnią. Ta historia jest dobrze udokumentowana, o mordach w 1946 r. na prawosławnej ludności cywilnej można przeczytać nie tylko w mojej książce, w IPN znajduje się sporo akt na ten temat.
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/513631,katarzyna-bonda-rozmowa-pogrom-zolnierze-wykleci-rigamonti.html
—
Tak jak Kukiz, może z listy piosenkarza wystartuje?
Ciekawe jaki udział miała ta nienawiść do Polaków po Komunie Paryskiej, na postawę Francji w 1939 roku? Chyba nie zapomnieli, że kilku zapaleńców (z J. Dąbrowskim na czele) było tak naprawdę wspólnikami Prusaków. Poważne narody niczego nie zapominają?
Okay, O Burym jest film, Bury jest uznany za zbrodniarza, wszyscy pomordowani przez niego mają pomniki. Co jeszcze możemy zrobić? Opodatkować się na rzecz mieszkańców wsi Puchały? Chyba wystarczy, że znosimy z anielską cierpliwością tę kretynkę Bondę, co? To teraz pogadajmy o tym jak ataman Czort przygotował zamach na rząd Ponikowskiego pod Czeremchą na zlecenie Voldemorasa. I popytajmy może jakie miejsce w lokalnej tradycji zajmuje ten ataman. Można też wystąpić do ministerstwa o dotację na książkę o nim. A zresztą, po co…może sam to komuś zlecę.
Myślę, ze Francuzi są tak cyniczni i tak dobrze rozumieją politykę, że takie wspominki ich nie ruszają.
No to niech nie biorą forsy od tych potomków zbrodniarzy. Taki Korwin-Mikke, także PiS często słyszą z tej lewicowej i postempackiej strony „Skoro nie lubicie UE to możecie się z niej wypisać; jeśli jesteście eurosceptyczni albo nie lubicie UE to co w niej robicie? przestańcie brać kasę i dotację z UE”.
Te orkiestry dęte to musi być fajna sprawa, młodzież pewnie wali drzwiami i oknami.
Podobnie jak miesięcznik żivot, każda słowacka rodzina wypatruje co miesiąc oknem listonosza, czy już niesie nowy numer żivota…
W lokalnej tradycji to chyba ataman ma kapliczki i wieczną pamięć. Nikt nie produkuje z nim bluz, smycz i kubków, zamiast towaru idea rodząca konsekwencje. I coś co odróżnia głos mniejszości, od głosu <większości> to jest jednomyślność. Czy ktoś urządza debatę o atamanie, zapraszając Bondę, kogoś z ichniejszego IPN i na dodatek jakiegoś polskiego medialnego historyka? Nie. Dyskutują we własnym gronie. Oczywiście, `nasi` też debatują o ciekawych zawisłościach dziejowych w dobranym składzie, ale dyskusje telewizyjne z TVP Historia to dwóch za, dwóch przeciw, każdy twardo obstaje przy swoim i przekaz żaden.
Oj, czepiacie się. Jest budżecik, trzeba przewalić. Nie można za to sfinansować czegoś wartościowego, bo zaraz ktoś łapę na tym położy. To są przejawy zdrowego rozsądku społeczeństwa – takie budżety rozpirza się na chłam.
https://www.youtube.com/watch?v=hp4endJMu1E
Nie należy pomijać takiego oto aspektu sprawy, że czynownicy od kultury (ministerialni i jacyś inni) żyja z tego (maja na to etaty), że pracują przy redystrybuowaniu kasy wydartej podatnikom i przeznaczonej na poszczególne rodzaje działalności „kulturalnej” w rocznym planie budżetowym „państwa”.
Czynownikom jest w zasadzie wszystko jedno na co rozpirza przydzielone środki, wiec oczywiście rozmaite koterie towarzysko-ideowe szukają dojścia, aby zgarnąć jak najwięcej dla siebie. Meritum (tematyka) jest tutaj w ogóle bez znaczenia, o ile mieści się w ramach obowiązującej na danym etapie historii „political correctness” (słuszniactwa ideolo).
Dlatego wpływ na ww. dystrybucje posiada rozdzielnik koteryjno-środowiskowy wspomagany rozmaitymi nagonkami medialnymi.
Dylematami, czy słuzy to „polskiej racji stanu” czy przeciwnie, nikt się nie przejmuje.
Morał: : Ministerstwo Kultury jest tworem zbędnym i szkodliwym.
Służy bowiem jedynie biurokratom tam zatrudnionym i znajomym króliczka wyłudzającym dofinansowania.
A jest zbędne i szkodliwe, podobnie jak większość ministerstw i agend rządowych.
Posłuchaj, Ukraińcy zarżnęli w mojej rodzinie w okrutny sposób kobietę i dziecko. Nie ruszaj ze mną tych tematów.
Czytamy ze zrozumieniem? Widzisz do czego IPN przykłada łapę? A na Kresach też utraciłem część rodziny, zażalenia mogę pisać do wznoszącego hasło Sława Ukrainu szeregowego posła
Robert de Niro wyprodukował obraz Dobry pasterz. Po pieniądze chodził po prośbie, nawet jego nazwisko nie działało na bankierów tak jakoś od razu. A u nas? Część zrabowanych przez fiskusa podatków dokłada się do filmów komercyjnych, reszta idzie na świetlicowe tęsknoty i theatrum dla maluczkich. Tak to się daleko nie zajedzie.
Przestańcie, bo nie o to tu chodzi.
Za dwa lata rocznica Powstania Sejneńskiego, drugiego zwycięskiego, oprócz Wielkopolskiego, tu mamy i zryw i mniejszość, ale to nie przejdzie, bo wygrane i nie drażnijmy Litwinów.
Nie gniewaj się na niego. On tylko kontynuuje wątek, który się pojawił tu jeszcze wczoraj. Swoją drogą i tak obawiam się, że od tego nie uciekniesz. Oni wszyscy już przebieraja nogami, żeby sobie o tym na tak fajnym blogu pogadać.
Dzięki za czytanie mi w myślach, ale wkleiłem to w ramach OT, jak wspomniałem.
Sugeruję minimum kultury w wypowiedzi.
Też mam zastrzeżenia do działań IPN, szczególnie dr Korkucia, który zajmuje się gloryfikowaniem „Ognia” na Podhalu. Ciekawe, kiedy wreszcie ze zdumieniem ktoś zauwazy, że Kuraś szczególnie pracowicie wyrzynał Żydów. No i wtedy będzie żywy dowód, ze tacy to byli ci żołnierze wyklęci.
Ja proponuję, aby w ramach dotacji dla mniejszości narodowych przetłumaczyli dzieło grekokatolickiego księdza biskupa Grzegorza Chomyszyna „Dwa królestwa” z ukraińskiego na język polski. Ja w ogóle nie rozumiem polityki „Centrum Ucrainicum” KUL-u. Wydali tę książkę po ukraińsku jako „prezent dla naszych przyjaciół na Ukrainie”. Jest cała burza w szklance wody z jej powodu. Ukraińcy jej nie chcą a my jak nie wiemy, tak dalej nie wiemy co Chomyszyn pisze o swoim narodzie z perspektywy Rzymu i co ich tak denerwuje…
http://jagiellonia.org/gdzie-mozna-kupic-ksiazke-bl-bpa-g-chomyszyna-dwa-krolestwa/
Grzegorz Braun w programie Pospieszalskiego fajnie powiedział: coś ala róbcie sobie te spektakle ( chodziło o Klątwe ) za swoje pieniądze bez dotacji, a na po poseł N. oburzył się, że nikt nie przyjdzie za 300 zeta/bilet na taki spektakl. I moim zdaniem o to chodzi bez dotacji herezja znika? Dobrze myślę?
Też o to apeluję.
Ten wątek ostawmy – co się liczy, to kasa z polskiego budżetu na projekt mniejszości. A czy w Niemczech, na Ukrainie, Litwie, W Czechach dotuje się polskie projekty artystyczne?
No właśnie.
O, to, to. Podkreślę, te budżety to podatki z naszego codziennego urobku. A jako premia – taka Klątwa.
Nie wiem jak to jest ale uważam, że ministerstwo powinno, w celach badawczych, choćby na rok, uciąć wszystkie dotacje i zobaczyć co się broni a co nie. No ale, jak sądzę, te dotacje zastępują w istocie zasiłki dla bezrobotnych i poprawiają wskaźniki bezrobocia. Przecież redukcje zatrudnienia w administracji, szkolnictwie i obcięcie wszelkich dotacji dla różnych stowarzyszeń i fundacyjek wywaliło by na bruk miliony ludzi.
O bandzie Czorta było tutaj:
http://coryllus.pl/pis-przesladuje-bialorusinow/
przy okazji dotacji dorzucę aktora i artystkę kabaretową…
„Koniec bandy atamana Czorta
Bielsk, 12 maja 1922
Z Białegostoku trzeba, było jechać do Bielska, gdzie przewieziono schwytanych jeszcze kilku członków bandy atamana Czorta, gdzie ich badał specjalnie z Warszawy przybyły sędzia śledczy, p. Jasiński. Z zeznań członków bandy okazało się, że ataman Czort jest miejscowym włościaninem i nazywa się
Jan Gryczuk. On był sprawcą podpalenia stosów drzewa pod Hajnówką wzdłuż toru kolejowego, gdy minister spraw wewnętrznych, p. Kamieński, jechał do Wilna. Współdziałał w tem podpaleniu jeden z watażków rejonowych bandy, niejaki Pan- telejmon Niepzyporuk.
Zastępca herszta, chłop Tomaszuk zeznał znowu, że zaczęto organizować bandę w połowie lutego, werbunkiem zaś do niej zajmował się Szymaniuk. Ten Szymaniuk jest jedynym inteligentem w bandzie. Z przeszłości jego okazało się, że był on przed wojną aktorem teatrów moskiewskich, podczas wojny zaś służył w stopniu chorążego rezerwy w wojsku rosyjskiem. On też Wystosował do naczelnika państwa oraz do Ligi narodów ultimatum w sprawie władania Polski na kresach białoruskich. Na razie udało się mu wprawdzie zbiedz, ale władze, bezpieczeństwa znają już miejsce jego schronienia tak, że ujęcie jego jest kwestją najbliższych dni. Ponad to zeznania Tomaszuka rzuciły charakterystyczne światło na źródło, z którego czerpano na organizację i utrzymanie bandy. Bandyci bowiem otrzymywali żołd z Kowna, o czem świadczą wymownie znalezione u nich dokumenty, jakie wpadły w ręce policji, gdy natrafiła na ich obozowisko w puszczy białowieskiej, w którem też znalazły się konie i rzeczy, pochodzące z rabunków. Wszelako Litwa kowieńska skąpo wynagradzała swoich posiepaków, skoro z zeznań Tomaszuka okazało się, iż otrzymał on wszystkiego jednorazowo 80,000 mk. na wypłatę swoich ludzi. Wspierali go ponadto finansowo bolszewicy.
Wśród (pochwyconych znajduje się również żona głównego herszta, Czorta, b. artystka kabaretowa z Moskwy. Ogółem schwytano 15 bandytów, 2 postrzelonych podczas pościgu, kryje się jeszcze w puszczy białowieskiej. Nie należy wszelako wątpić, iz komendant okręgowy policji, p. Filimowski, który tak dzielnie spisał się dotąd, oraz komisarz powiatowy policji w Bielsku, p. Wysocki, dostaną w swoje ręce kryjących się jeszcze bandytów.
Zbrodniarze przyznali się w śledztwie do popełnienia całego szeregu napadów bandyckich, jak: do uprowadzenia rodziny leśniczego, którą następnie rozstrzelali, do zamordowania restauratora Sawickiego i jego matki, oraz dwu posterunkowych policji w Kleszczelach, wreszcie do napadu na domostwo przodownika Gołębiowskiego i księdza w Kleszczelach. Pochwyceni zbrodniarze będą oodani sądowi doraźnemu, który wyda wyrok na bandytów w niedziele.”
W stosunkach wzajemnych powinna być równowaga: jak Litwini nam to i my im, to samo z Niemcami, czy Ukraińcami; żadnego noszenia na rękach, kiedy oni częstuję nas kopniakami.
Pewna pani tu, na Łotwie, należy do kilku grup folklorystycznych. Kiedyś wyjaśniała mi, czemu musi jeździć na mnóstwo koncertów, które zwykle odbywają się w sobotę lub niedzielę. Jeśli jakaś grupa się nie pojawi na koncercie, to zostaje wykreślona i zostaje bez dotacji. Czyli te całe koncerty to chyba robione dla tych organizatorów, bo grupy śpiewają w kółko to samo.
Poza wszystkim, ta formacja ludzi uprawiających „poletko kultury” , niczego, poza ostentacyjnymi zaprzaństwem i bluźnierstwem , traktowanymi jako :”dobrze widziane” towary na sprzedaż, nie jest w stanie zaoferować.
To są o wiele ciekawsze projekty niż tylko lepienie pierogów i wydawanie gazet.
http://mniejszosci.narodowe.mswia.gov.pl/mne/dotacje/2017/dotacje/10239,Zestawienie-przyznanych-srodkow-na-realizacje-w-2017-r-zadan-majacych-na-celu-oc.html
Zaś największym beneficjentem tych dotacji z MSWiA są… Kaszubi (coś koło miliona).
Zaś po prawdzie to w ministerstwie tym jest aktualnie taki chaos (o czym pisałem u siebie jakiś czas temu), że te pretensje mniejszości to czubek góry lodowej…
Dobrze
A jak się będzie dotować to będzie w końcu Polska od pierwszego?
Skręca Pan w niebezpieczną uliczkę… WSZYSTKIE programy socjalne (dotacje dla „mniejszości” i jej „folkloru” to też program socjalny) są wprowadzane do umysłów Polaków na zasadzie „bo zagranico robiom tak…”. Przodują tu przykłady państw skandynawskich gdzie mniejszości i folklor tak urósł w siłę, że niedługo lokalsi/rdzenni skandynawowie będą mniejszością i folklorem (aż do całkowitego wyginięcia).
Nie ma na świecie dwóch identycznych ludzi. Każdy człowiek jest więc swoistą mniejszością i folklorem zagrożonym wyginięciem. Wyjątkowość tych „pand” (Pan da!) o których pisze coryllus zasadza się na niezrozumieniu rzeczywistości i kompleksach „lokalsów” względem „przyjezdnych” którzy się „wyróżniają”… Nikt się nie zastanawia nad tym że romska wyjątkowość nie jest niczym wyjątkowym i że jest chroniona… w Rumunii. I tak samo nie jest zagrożony niemiecki folklor, bo Niemcy ciągle istnieją… I ta zasada obowiązuje w zasadzie każdą mniejszość więc niech spadają na drzewo. Chcą nam wciskać swoje historie to niech NAM płacą… Oczywiście nikomu nie powinno się zabraniać jeśli chce zapłacić za obejrzenie „autentycznego Prusaka” (czy innego „słowianina”), nauczyć się pleść koszyk, albo wyrabiać „ser regionalny” (he he), ale nie ma o czym gadać dopóki państwo tworzy na te okoliczność budżety.
Wstyd przed Indianami
A i jeszcze Kabaret Potem – Kuszenie geniusza
Z Narodowego Archiwum Cyfrowego:
„Ministerstwo Kultury i Sztuki zostało powołane dekretem z dnia 5 grudnia 1918 roku. Po niecałych czterech latach działalności resort został zlikwidowany. Powodem były oszczędności w budżecie państwa. Przeciwko likwidacji resortu kultury głosował jedynie poseł Norbert Barlicki z Polskiej Partii Socjalistycznej.”
kurcze nie tamto a to Kabaret Potem – Niepogoda dla bogaczy… bo inaczej bez sensu 🙂
Ooo… I właśnie. Czekam na czas poważnych oszczędności… Wtedy będzie każdemu po równo czyli g…
To ministerstwo zostało zlikwidowane, bo ministrem był Przesmycki stary dureń, który traktował serio różne programy artystyczne z przełomów wieków – sztuka dla sztuki i takie tam. No i cały budżet ministerstwa szedł na rozkurz…
To tak nie działa, na takim szczeblu, to zwykła zasada lustrzanego odbicia: wy nam, my wam. A jakoś nie widzę min. Glińskiego, żeby zakręcił kurek z dotacjami dla mniejszości pod hasłem: do it yourself. Nie ma takich rzeczy, nawet przy rządzie „płomiennych orędowników polskości.” Skoro tak, to niech zabulą tam, niech bilans wychodzi na zero.
Że takie dotacje to element korumpowania mniejszości z obszaru Europy Środkowej, to już Brycht pisał w Raporcie z Monachium.
To co widać gołym okiem nieuzbrojonym w okulary, to mniejszości zaczynają lekko od pretekstu (przyśpiewka) do zajumania naszej kasy, a po naszym głębszym zastanowieniu się nad owocami ich pracy, okazuje się, że z naszych pieniędzy jest kultywowana nienawiść do Polaków nienawiść, a jeszcze później po bliższym przejrzeniu dokumentacji historycznej okazuje się, ze wszystkie nici trzymane są albo w Berlinie albo w Moskwie.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Herman_Szymaniuk
a to wciskają już tylko po polsku:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bractwo_Włościan_Białorusinów
Aż się prosi o pracę: Rola artystów w historii;-))). Czy można prosić o źródło?
O Woyniłłowiczu ani słowa….
To jest nieważne czy ktoś INNY odkręca czy zakręca kurek… Kurka w ogóle nie powinno być, czy jest to korumpowanie czy nie (bo to oczywiste)
Za wysokie progi. Nie był przecież włościaninem, tylko ziemianinem.
Z tymi mniejszościami to nigdy nie wiadomo jakiej są narodowości…najpierw Paryż, a potem to już wedle alfabetu, albo uznania: Popławski – Szymaniuk etc.
Kurier Warszawski
Tu należałoby zacząć od problemu czy praca urzędnika wyczerpuje znamiona pracy… Teoretycznie wyczerpuje ale praktycznie to są tysiące bezrobotnych którym się płaci za nadzór nad prawidłowym poborem haraczu nałożonego na prawdziwych pracowników… To już lepiej byłoby im płacić zasiłek byle NICZEGO już nie wykonywali.
Szczerze niech się Pan zastanowi co takiego potrzebuje Pan od urzędnika żeby żyć, czego nie byłby w stanie dostarczyć Panu rynek. Wykluczam tu rzecz jasna sprawy bezpieczeństwa i obronności
Gdyby popytać kierowników tych teatrów to jestem pewny, że oni tak widzą swoją i teatru tzw. misję i nie mają sobie nic do zarzucenia. Strach wchodzić na repertuar tych domów publicznych mających w nazwie – polski.
Teatr polski z Poznania:
Sztuka o tym jak to się spotkał antysemita Dmowski z żydowską działaczką Arend http://teatr-polski.pl/spektakle/mysli-nowoczesnego-polaka/
Drakula, vagina, wysysanie i Kościół zły. Klip reklamowy jakby go nakręcił Marilyn Manson http://teatr-polski.pl/spektakle/drcula-vagina-dentata/
A na koniec dla osłody Malowany ptak, a jak… http://teatr-polski.pl/spektakle/malowany-ptak/
Sporo było ostatnio o filmach a tu się okazuje, że cały ciężar gatunkowy jest w teatrze gdzie dotarcie do widza jest mocniejsze i tak bezpośrednie że widz nawet nie kwiknie w trakcie.
Namnożyło się „Kaszubów”, „Mazurów”, „Ślązaków” i innych (głównie NIEMCÓW)… A zwykli/przeciętni Polacy płacą… W UE to się nazywa „regionalizacja”.
Każdy z nas może jednak omijać te ich jarmarki, muzea, „domy”, „agroturystykę” itp. jeśli tylko powziął wiedzę że „projekt został sfinansowany ze środków…” ble ble ble itd.
I tak prawie od 2 lat, odkąd dyrektorem artystycznym TP w Poznaniu, został syn byłego konsula w Leningradzie, Maciej „jestem szczęśliwy, że jestem pedałem” Nowak.
No i Twardoch by się przydał. Siedział by se w swoim mercedesie i pilnował czy dobrze te pierogi lepią. No i może od czasu do czasu pomachał pistoletem i pokrzyczał sznele, sznele, ewentualnie cugiem czy innym ekspresem. No myślę, że na takie szoł to można by się wybrać.
Zważywszy, że ani Mazurzy, ani Ślązacy, ani inni „Prusowie” (też się objawiła taka nacja ostatnio) nie są uznani za mniejszość i nie dostają z tego tytułu żadnej kasy, to chyba jednak nie tak.
Jedyną oficjalną mniejszością regionalną są w Polsce Kaszubi, którzy w 95% zaznaczają zawsze, że są narodowości polskiej, zaś za swój hymn mają pieśń z słowami „tam gdzie Wisła do Krakowa w polskie morze płynie, polska wiara nigdy nie zaginie”. Zaś ciekawostką jest fakt, że próbujący reprezentować owe 5% działacze małego stowarzyszenia z Gdyni „Kaszubska Jednota”(taki kaszubski mikro RAŚ) po raz pierwszy kasę od rządu dostali właśnie teraz – od ministra Błaszczaka.
Mam prośbę do „znawców” biografii Burego i Ognia by coś jednak sensownie udokumentowanego o nich poczytali i nie kolportowali bełkotu komuszej propagandy.
Bardzo dobrze.
Bez dotacji to dopiero bylby rozwoj… i nie tylko kultury !
Jak przeczytałem Twój komentarz to w momencie wskoczyła mnie rozmowa z Warto Rozmawiać pana Jana Pospieszalskiego z 2 marca 2017. Program długo był dla mnie zagadką, w sensie puenty – skandal w teatrze i takie bla,bla czary mary ale puenta raczej zaskoczyła nawet gości, no może nie wszystkich.
Jak teatr ma robić propagandę to jedynie za swoje ! W moim odczuciu w teatrze dla tzw. dorosłych jest kompletna „bryndza”. Twórcy powielają memy z ulicy, a aktorzy mają odwalać burleskę no nawet spokojnie się zwymiotować nie da, że syf, chłam czy chała. No bo jak tu się ekscytować frazą pożar w burdelu ? … ktoś mocno zaburzony mógł to uznać za twórczo inspirujące.
Można kwiknąć, ba! można wyjść w trakcie, sprawdzone.
Oni muszą się tak zachowywać, muszą odgrywać takie spektakle, muszą rzucać bluźnierstwa, muszą szerzyć zboczenia, bo świadomie wybierają przekleństwo.
Też się zagotowałem ale nie róbmy awantury na blogu gospodarza.
Głupców nie sieją.
Musą się więc powstrzymać. Aby nie tylko gadać „muszą”, ale i wyjaśnić dlaczego, podam PT Wnukowi i innym przypominającym o zbrodniach, że to nie ten poziom.
Nie ten, a jaki?
Otóż gdy się mówi o wojnie antypolskiej, to nie wyciąga się potyczek, tragicznie trafiających w dowolną stronę, albo wręcz w niezaangażowsnego. Wojnę wygrać oznacza NIE skupiać się na własnym doświadczeniu, tylko na procesach, jakim podlega ogół.
Szczegółu nie wymieniać (chyba, że dla ilustracji, ale tu ostrożnie, z rzadka) ani nie wspominać o pojedynczych tragediach. To naród traktowany jest przez wroga i przez najemników, przez pośredników jako cel, jako masa, jak przedmiot ubezwłasnowolniony, podległy, obrabiany przez trzecie pokolenie UB.
O tym (o Narodzie) pisze Autor, o nim my rozmawiamy tutaj.
To ma głębokie korzenie, może i 300-letnie,jak piszesz. Nie ma mowy o realizacji przez organizacje finansowane z budżetu jakiejkolwiek misji, bo jej nie ma. Tak, jak nie ma doktryny. Aczkolwiek doktryna de facto jest, tylko nie nasza. Ale skoro doktryna nie jest nasza, to jakakolwiek misja instytucji finansowanych centralnie jest bez sensu. Przewalanie budżetu jest jedynym celem ich istnienia, przynajmniej z krajowego punktu widzenia. Jaką misję one realizują w ramach cudzej doktryny nie jest informacją jawną, możemy się tylko domyślać. Rodzi się wtedy jednak pytanie: po co mielibyśmy próbować się domyślać? Skoro alternatywą jest ich brak, czyli też brak budżetu do przewalania? Żeby to zmienić trzeba by wyjść ponad społeczność klanową. A tego się akurat nie da zrobić oddolnie.
Odgórnie także nie…takie rzeczy może robić król, albo prymas…nikt więcej
Te wszystkie zamachy to robia jakies popierdulki, albo jest to propagandowa ustafka. Gdybym swoja energie i zdolnosci organizacyjne w tym kierunku skumulowal, to by mieli chlopaki niezla zagwozdke co co chodzi i co sie stalo? Tylko moja wolna wola o tym decyduje, ze tego nie zrobie.
Popaczta na to…
https://pl.wikipedia.org/wiki/Eksplozja_na_kempingu_Los_Alfaques_w_Alcanar
glupia cysterna na kempingu. Ile takich bomb dziennie porusza sie po drogach Europy? W ciemno zakladam, ze tysiace. Zorganizowanie porzadnego „boom” to nie jest zaden problem. A jakas popierdulka z nozem na moscie to jest jakis zart.
Rzeczywiscie lepiej das sobie spokoj i sie goownem nie pompowac. To nie ma sensu.
Gdybym ja miał brać poważnie każdą z tych teorii, które się tu tak chętnie pojawiają, poczynając od organizowanych przez służby zamachów w Paryżu, przez organizowane przez służby zamachy w Brukseli i oczywiście organizowane przez służby zamachy w Berlinie, aż po jak najbardziej zorganizowany przez służby zamach w Londynie, musiałbym uznać, że coś takiego jak muzułmański ekstremizm nie istnieje, a tym chrześcijanom gardła podrzynają wyłącznie nowojorscy Żydzi. Proszę więc na mnie nie liczyć.
Rzecz w tym, że najmczęściej my tu rozmawiamy wyłącznie o naszych kompleksach. I to jest problem. Na szczęście nie mój.
> Tak to wygląda i nie będzie inaczej, dopóki nie zrezygnujemy z dotacji dla kultury.
Pełna zgoda, jestem za.
> Ktoś powie, że wtedy Niemcy przejmą rynek i będą robić
> swoje projekty środkowoeuropejskie.
Jak gdyby już tego od dawna nie robili…
>> Stasiak, Tokarczuk i Bonda powinni występować w strojach regionalnych….
> …i lepić pierogi
A pod nosem murmurando Międzynarodówka. Żeby było podniośle.
I w tym problem. My jesteśmy trochę jak Szkoci – klany może zjednoczyć tylko odpowiednio silna jednostka. Ale nie dyktator, tylko właśnie „Boży pomazaniec”.
No to jeszcze przywołam takie powiedzenie w temacie polskiego wsparcia dla rewolucji: „Polska Che Guevarą XIX-wiecznej Europy”
Muzulmanski ekstremizm nie istnieje np. w Japonii, ani w Australii. Istnieje na Bliskim Wschodzie, Ameryce i ostatnio w Europie. Mimo, ze jest w Ameryce, to omija Kanade. O szwajcarii nie wspomne. Troche to dziwne, nieprawdaz? Wszystko da sie niby racjonalnie wytlumaczyc.
Teraz… w ubieglym rokuw, lipcu, w e Francji, odbyly sie mistrzostwa Europy w futbolu. Tam na codzien podpalaja samochody, wjezdzaja samochodami ciezarowymi w tlum, strzelaja ludzi z broni maszynowej w dyskotekach, a tu popacz pan… taka szansa, taka okazja, takie tlumy i przez trzy tygodnie NIC!!! Nawet kieszonkowcy pojechali na wakacje. Spokoj, cisza i bezpieczenstwo. Mnie to akurat nie dziwi, ale z innych zupelnie powodow.
Dla porzadku przywolam historie jak sie to robi. Rowniez wazne dla celow edukacyjnych – Akcja Kutschera. Dla Niemcow to byl bandycki napad, teraz to by nazwali zamachem terrorystycznym. Ale do rzeczy. Rozpoznanie, planowanie, akcja, odwrot. Dwudziestu ludzi zaangazowanych w proces. Pelny sukces, ale rowniez ofiary. Takie rzeczy musza miec jakis cel konkretny, to co obserwujemy to sa przypadkowe akcje szalencow obliczone na sukces w mediach, a nie na rezultat w rzeczywistosci.
To naprawdę jest problem. Polacy są tacy wycofani, tak bym to ujal. Dopiero, jak przekonają sie na własnej skórze, że ten i tamten cudzoziemiec, to wcale nie wyrocznia w sprawach wszelkich, to dopiero te głowę podnosza wyżej, tylko czasem jest juz za późno ale tez nie tak bardzo, by iść już dalej z tą głową podniesioną i pod te górę i ją zdobywać.
Możemy się oczywiście spierać czy któreś z wymienionych przeze mnie środowisk jest, czy też nie jest, zgodnie z prawem (czy w niezgodzie) mniejszością (i w jakim sensie), ale nie o to chodzi… Widać, słychać i czuć coraz mocniej że tego rodzaju środowiska (związki przyznaniowe?) rosną w siłę. Nie jest też tajemnicą z czego się utrzymują i do kogo będą wyciągać rękę po kasę na „rozwój”… oraz do czego aspirują. Dzięki unijnym planom tzw. „regionalizacji” nie tylko Błaszczak, ale każdy etatysta może się w związku z tym wykazywać wrażliwością. Na Kaszubach się nie skończy zwłaszcza kiedy jeśli polityka państwa dalej będzie szła w kierunku obrzydzania Polski jej obywatelom, i nieopłacalności bycia „tylko” Polakiem
I ludzie masowo tak robią?
Jaka znowu wyrocznia? zostawic przecietnego Anglika czy Francuza w tyle, w dziedzinie w ktorej operuje po godzinach, to jest dziecinada. Jak sie troche przylozyc to 90% towarzystwa zostaje w kurzu i pyle. A jak sprawy potraktowac powaznie to 95% bedzie robic za popierulki, nieukow i glomby. Sa oczywiscie dziedziny, ze trzeba byc Kosinskim zeby nie znajac angielskiego osiagnac literacki sukces w Ameryce, albo nazywac sie Smolar, zeby dostac robote w BBC nie znajac angielskiego. No ale, to przypadki patologiczne wiec nie ma co sie na nich koncentrowac. Wezmy np. oswieconych Amerykanow z elitarnych uniwersytetow. Wiekszosc z nich nie zna innego jezyka niz angielski. Podobnie jest z Anglikami i Francuzami. A znaja sie na sprawach, w ktorych zabieraja glos – co najwyzej srednio.
A niech robią co chcą tylko czemu za nasze pieniądze i w państwowych budynkach?
Po prostu nie chodzą na takie sztuki, ci trzeźwo myślący. A gdy wiedzeni miłością do teatru trafią na obłąkańczy spektakl, to wychodzą. Da się.
Rabi pyta Polaka.
– co będzie poprzedzało przyjęcie chrztu świętego przez muzułmanów?
– ciężka praca.
„My jednak czcimy komunę dalej. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ en masse jesteśmy bandą ogłupiałych baranów, których nawet nie potrzeba odcinać od ważnych informacji”
Mec t’es sérieux?Jacy „my”? Polacy już zapomnieli o tym duraczeniu. To, że są debhile, co wierzą, nie różni „nas” od innych narodów.
Bo nikt z publiczności z własnej woli nie da na ich paskudztwa złamanego grosza. Gdyby nie podpinali się do rury ze środkami publicznymi i nie szukali innego źródła zasilania, padliby w tydzień lub w jeszcze krótszym czasie. Gdyby zaczęli szukać źródeł zasilania innych niż środki publiczne, musieliby jęczeć w gabinetach dyrektorów zagranicznych przedsiębiorstw, by ci łaskawie dali im forsę na szerzenie zboczeń. A dyrektorzy zagranicznych przedsiębiorstw mogą dać albo nie.
Poza tym jest jeszcze jedna przesłanka, prawdopodobnie najważniejsza: syf pokazywany w teatrach stanowi odzwierciedlenie stanu duszy wielu tych, którzy mieszkają w Polsce.
Polacy nie wiedzą, co czynią :-), czyli nie wiedzą, co mają. I to wcale nie jest ich wina i o tym tutaj się rozmawia bez przerwy właśnie i pokazuje w książkach też, tych właściwych.
Zacznę od tego, że przeproszę za zaszłości, wynikłe z nieporządku u mnie. A teraz, do rzeczy. Powiedziano mi niedawno (nie mam linka i nie będę miał) iż wojna idzie o najwyższe stawki — np. o nowy podział Europy. „Kaszubi” są nagle potrzebni, aby zamydlić oczy Polakom, że przegrywają państwo, którą to przegraną pokazano naiwnym jako „wygraną dobrej zmiany” itp. Mamy się cieszyć z tego, że nam rzekomo – wprawdzie nie teraz, ale „już za chwilę” będzie lepiej.
Bo ta ZMIANA, tego, i w ogóle, wieszpan, DOBRA jest.
Nieprawda. Partia rzekomej zmiany mieści się na jednej kanapie, co z tego, że takiej trochę większej, kiedy niewystarczająco jest członków w tej fikcyjnej partii, rzekomo rządzącej, aby obsadzić stanowiska „w terenie”. Nawet na „najcentralniejsze organy” ledwie wystarcza członków.
I w tych warumkach, gdy państwem „rządzi” fikcja, nakazano tej fikcji „odnosić zwycięstwa”. Jednym z nich ma być odparcie nawały afrykańczyków z ajfonem w owłosionej łapie „dziecięcego uchodźcy”. Nikt nigdy nie planował wysłania bandy czarnych do Polski — wygrana jest więc tak samo pozorna, jak pozorne jest rządzenie przez niespójną grupkę-wydmuszkę. Nasyłani są do Polski wcale nie afrykańczycy, lecz bliskowschodnie wzmocnienie „trzeciego pokolenia UB” jak ich nazwał ojciec Isi Radwańskiej. Systematycznie wzmacniana jest grupa zawodowych sprzedawczyków, handlujących Polakami, pracą Polaków i polskimi bogactwami narodowymi. Dokonuje się to prawdziwie rewolucyjnie, bo oni dostali rozkaz wyjścia z gett i słuchają się (!) tego rozkazu. Kto jeszcze nie zrozumiał, co się dzieje na coraz większą skalę, temu powiem wprost: nakazano przyjeżdżającemu licznie i coraz liczniej do Polski zewnętrznemu wzmocnieniu dla wykruszającego się gangu, korpusu wyrywaczy paznokci Akowcom i wyrzucaczy na emigrację Polaków, aby zwłaszcza ci nowi jak najszybciej wżenili się w polskie rodziny i rozbili je w ten przewrotny sposób polską, żywą kulturę — od środka. Mają udawać katolików, spowiadać się, mają brać śluby kościelne (nieważne zupełnie dla talmudysty) i wpasowywać się w społeczeństwo.
Mają być gotowi do ujawnienia się. Nie teraz. Jeszcze nie teraz.
Te ekscesy kultury rzekomych mniejszości (których w Polsce nie ma, 0,4% to są prawdziwe mniejszości narodowe) są niczym innym, jak przykrywką dla tej antypolskiej mniejszości, któtej ma nie być widać. Grzegorz Braun mówi o 'wielgachnym słoniu w składzie z porcelaną’, o którym NIE MÓWI SIĘ.
Słoniachy, który się panoszy i właśnie dziesiątkami tysięcy wyłazi z gett, rozwalając porcelanę, rozbijając delikatną tkankę polskich RODZIN, nie ma być widać. A co najmniej nie ma być „na językach” to, co w sterowany sposób się dzieje. Nie pozornie, lecz naprawdę. To jest novum historyczne. Zawodowi rewolucjoniści szwargotali w jiddysz, a tu, proszę, elegancja-francja, cud-angielszczyzna, leje się talmud na dziewczyny i chłopaków (żydówki też mają nakaz udawać wierzące — ciekawe, w co — i brać mężów spoza getta) i robi kulturalne wrażenie. Musiało do nich dotrzeć, że dalsza ich izolacja „w strukturach UB i SB” to brak szans, gdy zrzucą przebrania „wykształconych na uniwersytetytetach wierzących” i gdy wylezie spod przyłbicy poprawiacz świata, zamachowiec, prostytutka, kolekcjoner pejczy, morderczyni dzieci, rewolucjonista, trockista, leninówka i tak dalej. Nikt lepiej nie zna repertuaru przebierańców, jak Polacy. I tu właśnie „zdobywają ostrogi” przeszkoleni w oszukiwaniu podrywacze i chętne (do wszystkiego) „kandydatki na żonę”. W rodzinach polskich. Wyścig do małżeństwa, jak nigeryjskich murzynów do „pożyczek internetowych”.
Tak, festiwal zmyślonych mniejszości narodowych ma przykryć tę antykulturową, rewolucyjną, zachłanną grupę, którą szykują ich przywódcy na „szlachtę polską”. Atak nie dokona się wcale z hewr i gett, lecz z wewnątrz rodzin. Będzie się tak manifestował, że gdy „nastąpią nieuniknione przemiany” to taki i taka przy niedzielnym, świątecznym obiedzie oznajmi „to dobrze, bo ja jestem…” (niekoniecznie podając prawdziwą funkcję, ale zrzucając cały udawany, przybrany katolicyzm w jednej chwili, to a i owszem). No i co? Zlikwidujesz takiego gada, który już jest „ojcem wnusi” lub „mamusią wnuczka”…? Akurat. Zacznie się „cywilizowane szukanie porozumienia” i tym podobne, śmiesznie nieskuteczne, zagrywki. Podrygi zdychającej ostrygi.
Zapomniałem dodać: ci wysłani na wtopienie się są przeszkoleni w użyciu broni. Zabić goja to jak glisdę rozdeptał. Dowodów na to mamy dość w historii. Przegramy więc tę partię. Już ją przegrywamy. Skoro linka nie dam żadnego, bo nie mogę, to choć rąbka uchylę. Powiedział mi to stary, frankfurcki Żyd. Taki, który nie chce zaakceptować „nieuchronności przemian”. Powiedział mi więc: „chcę, abyś dowiedział się, co tam u Was szykują i robią, już robią, od lat, a Wy?”
Na to ja: „Jestem tu całe dorosłe życie, więc…”. „Nie, nie” — zamachał rękami — „Ja to czuję, że ty to wszystko rozumiesz, a komu ja to mam powiedzieć, to wszystko, co ja wiem i to jeszcze tak, abym ja się tu nie zmęczył, aby on się nie zmęczył gadaniem czczym, ale zrozumiał…”
„Na pewno jest jeszcze ktoś taki, kto widzi” — mówię — „sam mówisz, że to się dzieje otwarcie”. „No, tak to robimy” — powiedział „prawie zawsze, pokazujemy, dyskutujemy, spieramy się, jest rejwach i dlatego nikt tego nie dostrzega, ale to, co teraz robią w Polsce mnie się nie podoba, bo na widoku można też być szczerym, a nie kłamliwym. Widzę, że to są ludzie wyszkoleni do robienia kłamstw między porządnymi ludźmi, tak się nie walczy, tak nie wolno”. (oddałem sens zdań)
Co przewiduję?
Będzie coraz więcej takiej i podobnej „polityki mniejszości narodowych w kulturze” a gdy owej mniejszości nie będzie, to się ją wymyśli. Rząd potrzebuje przykrywki na zasłonięcie, na ekranowanie tych dziesiątków tysięcy 'górali-z-gór-golan’ dla których na wyprzódki stawia się osiedla i wyposaża szpitale i gabinety lekarskie. Za takie pieniądze, że 500+ skapnie, albo gdzieś tam przemknie się mieszkanie+ dla rodowitego Polaka. Co jeszcze się stanie, gdy „nowa szlachta wejdzie” jak sprowadzony nóż w polskie masło? — Pośrednikami w zarządzaniu majątkiem dawniej polskim, a potem przejętym przez zintegrowane zastępy „nowej szlachty” zamierzają ogłosić się… Niemcy. Jako „czynnik pokojotwórczy w niespokojnej Europie”. Sprawne struktury zarządzania są na bieżąco, jak to stwierdził zaniepokojony mój rozmówca, budowane i testowane. Wirtualnie?
Jasne. Off topic. Przez taki off topic wczoraj została strollowana połowa dyskusji pod świetnym tekstem.
Porażające…bo plan wyszlamowania Polaków z 65 mld $ znany powszechnie
Została strollowana? Nie, to o cóż chodzi?
Czy to jest tekst o 65 mld dolarów? Czy każdy tekst będziecie sprowadzać do 65 mld dolarów? Czy może jakiś się uchowa?
Tekst o szlamowaniu, na mniejsze budżety. Bondę w teatrach już wystawiają http://www.teatr-jaracza.lodz.pl/aszkenazy.html, to idzie na wszystkich frontach.
Jestem zdumiony. Pisaliśmy nie wiedząć o tym, co drugi napisze, a rezultat? Jeden i drugi komentatz jest prawie zgodny. Nawet cień tego 'proszę na mnie nie liczyć’ też by u mnie, kto by się b. uparł, ten mógłby twierdzić, że tam (16:22) jest. Szkurczę…
Stachu, Stachu? Jak to się robi?
https://youtu.be/gvxuzgs6DJA 1:35 Dotacja miejskiej instytucji kultury.
Sęk w tym, że nie ma jednorodnego Polaka – to wymysł i wytwór Stalina. My historycznie jesteśmy bardzo różni właśnie, bardzo niejednorodni jako społeczeństwo. Polska jednolita językowo i obyczajowo jest wytworem sztucznym. Mamy, a przynajmniej mieliśmy wspólny kod kulturowy określający polskość – język, obyczaj, w jakimś stopniu religię, choć to akurat trzeba byc bardzo ostrożnym, bo my nie rozumiemy religii jako wiary, ale jako obyczaj właśnie. Ale w ramach tego wspólnego mianownika nigdy nie stworzyliśmy narodu w takim rozumieniu, jak np. Niemcy. Dlatego jesteśmy zasadniczo niezdolni do wspólnego działania w interesie tak rozumianego narodu – bo go nie ma, są mniej lub bardziej liczne klany. A ich interesy mogą być sprzeczne, co ładnie widać choćby obecnie. Natomiast ten wspólny kod kulturowy, jako jedyna cecha, poza językiem, która nas łączy jest od stuleci celem ataków sił wszelkich.
XIX- wiecznej może tak, ale XXI- wiecznej już nie. Konstytucjonalista John W. Whitehead pisze o zaniku dzielności społeczeństw tak: „We are fast becoming an anemic, weak, pathetically diluted offspring of our revolutionary forebears incapable of mounting a national uprising against a tyrannical
regime.”
Poszła się paść zdolność do przewrotów, nie ma już — poza kartami książek — wywrotowców z plikiem agitacji i browningiem. Pomarzyć, pomarzyć…
https://en.wikipedia.org/wiki/John_W._Whitehead
Kilka dni temu na yt ukazał się film pt. „Niepamięć”:
https://www.youtube.com/watch?v=aDiVKzl9hTU stowarzyszenia Folkowisko: http://folkowisko.gorajec.info/. Trwa ok. 45 minut.
Jest to obraz ze wszech miar wstrząsający. Film dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w ramach Programu „Patriotyzm Jutra 2014″. Pikanterii dodaje fakt, że matką bohatera filmu Pana Franciszka (hrabiego) Ledóchowskiego jest Pani Elżbieta z domu Bartosiak – na pewno nie z Bartosiaków herbu Pogoń Litewska czy Pilawa. Ciekawy fragment jednego z wywiadów z autorką wywiadu:
„Działasz w Stowarzyszeniu Folkowisko. Tańczycie tam mazurki? A może rzezacie panów? Nie, nie rzezamy.
Żadnych rekonstrukcji historycznych rzezania? Nie.
Ale robicie święto z okazji zniesienia pańszczyzny. Tak. Robimy Dni Wolności Chłopskiej z okazji zniesienia pańszczyzny w Galicji. To jest trzydniowa majówkowa impreza. Nie siedzimy tam i nie płaczemy nad ciężkim losem chłopów, tylko bawimy się i świętujemy!
Można przyjechać? Jasne, to jest otwarta impreza. Przyjeżdżają różni ludzie, są koncerty, warsztaty (np. tańców tradycyjnych). Zawsze jest też rekonstrukcja historyczna, coś miedzy teatrem interaktywnym a grą wiejską. I faktycznie batożymy i zakuwamy w dyby.
Ale kogo? Chłopów oczywiście.
Czyli batożenie chłopów jest, a rzezania panów nie ma? Nie ma.”
Teraz pytanie: czy to stowarzyszenie to tak naprawdę czy chodzi tylko o wypłacanie dotacji?
Nie pokazujcie tego Gabrielowi, bo go krew zaleje:
Tadeusz Zysk: Czytelnictwo w Polsce spada, więc się cofamy
http://www.radiownet.pl/#/publikacje/tadeusz-zysk-czytelnictwo-w-polsce-spada-wiec-sie-cofamy
Warto dodać, że na finansowanie tzw. kultury idą też ogromne dotacje unijne. Służą one przede wszystkim zadłużaniu Polaków. Poziom zadłużenia np. samorządów jest ogromny (podano w tv, że głównie w Providencie). A na co można przeznaczyć dotacje na kulturę na wsi:
” zakup strojów, eksponatów i innego wyposażenia dla zespołów artystycznych, zespołów folklorystycznych oraz innych grup i zespołów kultywujących miejscowe tradycje i zwyczaje”
„W przypadku małych projektów wysokość pomocy na projekt nie może przekroczyć 70% kosztów kwalifikowanych.” (Ale resztę od nas pożycz…)
http://www.dotacja-unijna.com/unijne,link-27,podlink-75,str-189.html,Program+Rozwoju+Obszarow+Wiejskich,Os+4+Leader
Anglicy (i nie dziwi mnie, że właśnie oni) mają takie przysłowie: dajcie im kawałek sznurka, to się sami powieszą.
Janusz Piechociński martwi się, że czytelnictwo w bieżącym kwartale spadło o dwa kwintale z hektara księgarni.
U mnie w rodzinie prawie wszyscy graja , spiewaja , sa w chórze a i w orkiestrze detej też 🙂 powstrzymam się od ciagu dalszego …..
Niech Zysk wydaje więcej gówna, na gorszym papierze, z jeszcze bardziej sensacyjnymi tytułami…wtedy na pewno czytelnictwo wzrośnie. Ja myślę, że dopóki z rynku nie zejdą ludzie, którzy zaczynali w PRL, tacy jak Zysk właśnie, nic się nie zmieni. Te stare ramole muszą w końcu zrozumieć, że nie mają zielonego pojęcia ani o książce ani o czytelniku. Ich sukces zaś wynika wprost z tego, że dostali wolny i swobodny dostęp do kanałów dystrybucji, poprzez swoje ubeckie znajomości. I to tyle. A po co go zaprasza Skowroński tego już doprawdy nie wiem…
Co za debile….
Boję się, że to raczej skamlenie Zysku o kasę z budżetu.
Kilka lat temu czytałem że spożycie kartofli w Polsce spada:)
Zysk tak powiedział?
Nie, ale jego wypowiedź ma tyle samo sensu. Czyli do nich nigdy nie dotrze że książka to nie są kartofle. Może i dobrze że czytelnictwo spada? Chociaż ludzie nie niszczą w sobie poczucia jakiegoś smaku.
A najgorzej jest chyba z książkami dla dzieci. Nie zwracałem na to uwagi, ale wnuki coraz większe. Grafika wręcz obrzydliwa
Batożenie chłopów?! To w Polsce już się dotuje sado – maso?!
Nie, oni są nauczeni, że handel książką, kartoflami i bronią nuklearną to jest to samo i tymi samymi zasadami się rządzi. Tak ich nauczyli na kursach w MBA.
Batożenie chłopów to jest pikuś, czekam aż zaczną pokazywać batożenie bab…
I tak Lucyna Cię na takie widowisko nie puści:) A swoja drogą o batożeniu bab nigdy nie słyszałem
Powinni to polaczyc ze swietem koncesji, akcyzy i VAT.
My tu sobie gadu – gadu, a jak wiadomo kultura idzie w parze z nauką… No i po szkołach, w ramach warsztatów dla uczniów (płatnych, zależnie od wielkości szkoły, po 400 – 600 zł za 45 minut „zajęć”), jeżdżą istoty człekokształtne różnych płci (pojedynczo), oferując spektakl we własnym wykonaniu, pt.: Terapia śmiechem. Takie tam podskoki na komendę, okrzyki, gulgoty i podobne igraszki., żeby się chyba z siebie, cytując Gogola, pośmiać.
Sprytni ci ludkowie muszą przynajmniej do szkół dojechać po naszych wyboistych drogach. Ale już taka wybitna uczelnia, jak WSP w Warszawie, zwąca się szumnie Akademią Korczaka, każe słuchaczom do siebie dotrzeć i zapłacić po 150 zł od łebka za 10 godzin tych wygłupów: http://www.wspkorczak.eu/aktualnosci1/news/1402-zapraszamy-na-warsztaty-terapia-smiechem
Szacowna ta placówka zrealizowała ostatnio kilkadziesiąt ambitnych projektów, takich jak np. punkty: 1, 6, 8, 9, 14 czy 28 z linku: http://www.wspkorczak.eu/projekty1
Niestety, o nowych polskich noblistach w ostatnich latach jakoś nie słychać. Może przynajmniej w dziedzinie ekonomii jakaś szansa się trafi, kiedy szwedzka Akademia zapozna się z talentem autora poniższego zlecenia do przewalania budżetu (s. 2):
http://zostannoblista.wspkorczak.eu/wp-content/uploads/2015/05/protok%C3%B3%C5%82-wydruk-skan.pdf
…oraz pozwoleń na wycinkę drzew
Ja się dogadam z valserem i zrobimy taki warsztat – batożenie bab. Chętnych na pewno nie zabraknie, 150 od łebka. Valser będzie batożył, bo on ma do tego stosowne predyspozycje, a ja będę konferansjerem i kasjerem…Sukces pewny. Jestem pewien, że klientek byłoby więcej niż na terapię śmiechem.
Kiedyś widziałem taki fragment filmu, za głębokiej komuny jeszcze. Wraca żołnierz napoleoński do swojej wioski a pan go każe wybatożyć za nic. Ale chłopa pruscy policjanci z opresji ratują, mówiąc panu że mu nie wolno. Pan się wścieka że tradycję łamią, taki z niego patriota. Chyba postać tego okrutnika co dziewki psował i chłopów męczył była cenniejsza niż to że to byli Prusacy. Taki dysonans jakiś w tamtych czasach. Nie mogę sobie przypomnieć według jakiej powieści to był film
Według Popiołów i to byli Austriacy
Dziękuję za słoniową pamięć. Jesteś w tym niesamowity
Myślę, że tworzenie i dotowanie różnych mniejszości narodowych, oprócz przewalania budżetów i innych pobocznych celów ma być pułapką, abyśmy nie wyszli poza etniczne pojęcie narodu. Nie mamy szans zbudowania jakiejś poważniejszej i większej niż obecnie rzeczywistości państwowej np. jakaś federacja wyszehradzka, (pomijając wszystko inne) jeśli będziemy się trzymali etnicznej koncepcji narodu. Grupy mniejszościowe mają nas utrzymać w tej pułapce. Jedynym wyjściem jest posiadanie własnej doktryny. No ale my będziemy tę doktrynę wydawać po ukraińsku, bo po co my mamy wiedzieć na czym polega doktryna. Ukraińcy jej nie chcą, Polacy jej nie potrzebują. Panie najpierw ekonomia … Tak jakby istniała ekonomia bez doktryny !!! Pokażcie mi to zwierzę. Ekonomię bez doktryny !!! Broń Boże, żeby ktoś tak pisał: rodu ruskiego, narodu polskiego. W ogóle myślę, że przed dyskusją o mniejszościach narodowych lub jej braku powinniśmy zapoznać się z tekstem Pana Jacka Drobnego z 11 numeru SN „Abyśmy to jacy tacy”.
Dobre bo mocne.
W nowym numerze Jacek dopiero przywalił….