mar 152020
 

Niektórzy, mówią, że trochę szkoda konferencji, którą musimy przesunąć. No, ale jak zachować się inaczej? Niektórzy wykładowcy mają wątpliwości, inni chcą jechać, niektórzy mieszkają z małymi dziećmi, jeśli wśród nas znajdzie się ktoś z jakąś infekcją, kłopot będzie poważny. Nie wiem, jak hotel na to zareaguje, ale mamy siłę wyższą i nic z tym zrobić nie możemy. Wszystko okaże się jutro. Konferencję na pewno trzeba będzie przesunąć i na pewno na termin jesienny, żeby było już po sezonie. O wszystkim będę Państwa informował. Do wszystkich też wyślę osobnego maila z informacją o nowym terminie. Na razie czekamy na rozwój wypadków.

Nie można bez przerwy pisać o koronawirusie, dlatego chciałem dziś wspomnieć o czymś innym. Po dwóch spotkaniach we Wrocławiu, gdzie zawsze jeżdżę z przyjemnością, mogłem stwierdzić rzecz następującą – ludzie są zainteresowani ciekawym i niestandardowym podaniem treści. Są na tę treść otwarci i nawet jeśli mają jakieś wahania, szybko się ich pozbywają. Musiałem przekonywać pewną starszą panią, że nie musi kupować komiksu Sacco di Roma, jeśli nie lubi komiksów i jeśli ich nigdy nie czytała. Młodsze panie też do tego przekonywałem, bo nie chodzi o to, by wcisnąć ludziom towar, którego nie chcą, pod byle jakim pretekstem. Nie zajmuje nas ten sposób sprzedaży. Po spotkaniu w piątek wszyscy się rozgadali i, o dziwno, zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak funkcjonują muzea. A zaczęło się od rabunku mienia dokonanego w czasie Sacco. Ja oczywiście mówiłem też o konsekwencjach tego wydarzenia, które są zwykle przedstawiane w sposób tyleż pokrętny, co idiotyczny. Już o tym mówiliśmy, ale nie zaszkodzi powtórzyć – dzięki Sacco, zły Rzym musiał się ukorzyć i oczyścić, a potem była kontrreformacja, którą zapoczątkował cesarz i wszystko było cacy. Ludzie z tytułami profesorskimi opowiadają takie rzeczy i mają w Polsce naśladowców. To jest doprawdy niezwykłe. Rzym po Sacco przestaje się liczyć jako ośrodek władzy, o wiele ważniejszy staje się Stambuł, gdzie rezydują żydzi wyrzuceni z Hiszpanii i podsycają antykatolickie i antycesarskie nastroje. Finansują wojny przeciwko Hiszpanii, w które stolica Piotrowa jest wplątana z istoty i które musi finansować. Hiszpania bankrutuje kilka razy i trzyma się tylko i wyłącznie na srebrze przywożonym z Ameryki. Niestały, ale konieczny sojusznik Rzymu – Paryż, ma nowego kolegę do polityki. Jest nim sułtan turecki. Francja wpada w pułapkę wojen religijnych. Wreszcie rzecz najważniejsza – Anglia ogłasza swoją heretycką doktrynę i staje się najważniejszym konkurentem Kościoła, bo nie Hiszpanii przecież, z którą radzi sobie bezwzględnie i twardo. Kontrreformacja jest koniecznością, która ratuje katolickie królestwa przed upadkiem, a nie jakąś nagrodą za spalenie Rzymu, który był brzydki i zepsuty. Jest skuteczna o tyle, o ile nie pojawi się nowy antykatolicki program ideowy i polityczny. I on się rzecz jasna pojawia. Jest to oświecenie. Już to pisałem, ale jeszcze powtórzę – to tak, jakby powiedzieć, że dzięki Hitlerowi mieliśmy Maksymiliana Kolbe – męczennika.

No, ale nie tym się miałem zajmować. Skoro ludzie wszystko rozumieją, chcą słuchać rzeczy nieznanych i nie podawanych im w żadnej formie do tej pory, to dlaczego na rynku jest Bonda? Czy to nie jest czasem fragment nowego jakiegoś programu, który jest serwowany pod przymusem. Myślę, że tak właśnie jest, myślę także, że sporo ludzi nie jest w stanie zrozumieć, po co w ogóle mówić o czymś innym skoro można dyskutować stale o tych samych kwestiach, bez nadziei na ich sensowne wyjaśnienie. W końcu przez całe stulecia ludzi leczono upuszczaniem krwi i było dobrze. Komu to przeszkadzało?

Z dystrybucją treści jest oczywiście trudniej, albowiem sposobów na miękką cenzurę jest więcej i są one bardziej pokrętne. Budowanie fałszywych hierarchii zagadnień jest jednym z takich sposobów i my się w tę pułapkę łapiemy notorycznie. Prowadzimy dyskusję o historii, bez wątków gospodarczych i zajmujemy się oceną postaw ludzi, którzy byli z racji własnych ograniczeń i sytuacji politycznej kukłami. Gorzej nawet, potrafimy się zastanawiać nad wielkością poetów i umieszczać ich w kontekstach politycznych, całkiem fikcyjnych. Nazywamy to jeszcze później polską tradycją. Ilość idiotycznych książek o literaturze wprost poraża. Są one pisane w oderwaniu od tego co dzieje się nie tylko na rynku, ale w zasadzie od wszystkiego. Myślę, że to co w Polsce uważane jest za tradycję literacką, jest w istocie tradycją literatury sponsorowanej, czyli propagandy wymierzonej w miejscowych posiadaczy przywiązanych do Kościoła. Inaczej tego ująć i opisać nie sposób. My jednak tego nie czynimy. Polska literatura nas nudzi, męczy uważamy, że jest do niczego i nie rozumiemy, dlaczego mamy ją czytać. Dzieci w szkołach też nie rozumieją. To jest nie do czytania, albowiem jej istotna, propagandowa funkcja została ukryta. I dziś mówi się tylko o tym, że Mickiewicz to triumf ducha. Ja oczywiście wiem, że zaraz odezwą się ludzie, którzy zaczną bronić autorów, bo nie mogą sobie wyobrazić bez nich życia. I to też jest jeden z powodów, tego, że nie możemy rozmawiać inaczej, jak tylko na suflowane tematy. Żadna własna, indywidualna ocena nie wchodzi w grę. Jeśli zaś wchodzi, to zaraz pojawiają się kolejne pułapki. Noszą one nazwę demaskacji. Te zaś dokonywane są zwykle przez ludzi zwanych agentami wpływu lub przez oszustów, chcących zarobić parę złotych. Chodzi o to, że jak już się zejdzie z drogi standardowego dziamdziania, to wchodzi się na inną, tę do Wylatowa. Zaczyna się zwykle niewinnie. Wszyscy jednak wiemy jak się kończy. Wszyscy demaskatorzy od razu domagają się monopolu na głoszone przez siebie treści i starają się przede wszystkim zdezawuować innych demaskatorów. Widzimy to w zasadzie bez przerwy i widok ten napawa nas obrzydzeniem. Nie wiemy co zrobić. To znaczy ja wiem i mogą to śmiało wyjaśnić. Trzeba połączyć historię gospodarczą z historią Kościoła i wyjdą rzeczy takie jak trzeba. One się do niczego nie przydadzą propagandystom, albowiem oni chcą przede wszystkim zdemaskowania hierarchii. Inne demaskacje ich nie interesują. No i żydów jeszcze, ale z tym żydzi radzą sobie bardzo sprawnie od wielu lat i są tak bezpieczni jak nigdy.

Najbardziej upiorne w tym wszystkim jest pojęcie znawstwa. Zajrzałem sobie raz jeszcze na to forum miłośników Nienackiego, gdzie toczyła się dyskusja o książce Michała Radoryskiego. Pokazują tam jakiegoś znawcę, który wie o Nienackim wszystko. To jest znawca analogiczny to znawców Szekspira, Haszka i innych wielkich pisarzy, czyli człowiek, który pełni rolę kapłana pogańskiego kultu. Jego istotną funkcją zaś jest zgaszenie lontów tkwiących w różnych bombach, podłożonych pod chramem, w którym posługuje. Z tym że, on nie jest propagandystą, albowiem Nienacki nie nadaje się do kreowania propagandy. Ludzie, którzy w ten jego głos się wsłuchują, co było do okazania w trakcie dyskusji, nie są w stanie pojąć, że można pisać o Nienackim w innych kontekstach, niż to sobie sam Nienacki wyobrażał. Oni chcą ciągle tego samego, ciągle tych samych piosenek, tego samego Wylatowa, no i najważniejszego – uczestnictwa w hierarchii, która wokół tego kultu się tworzy. Takich środowisk, mniej lub bardziej świadomych swojej roli i funkcji, takich gromad utrzymywanych entuzjazmem lub pieniędzmi jest w Polsce sporo. I to jest jeden z większych dramatów, w których musimy uczestniczyć.

Na dziś to tyle. Mam jakąś infekcję jednak i muszę się położyć do łóżka.

  10 komentarzy do “O dziwnej i wyraźnie widocznej zależności”

  1.  

    „Mam jakąś infekcję jednak i muszę się położyć do łóżka.” 

    Never Ending Story ☺

  2. Ludzie z tytułami (a propos poglądów na sacco i kontref.) są po PRL owskim systemie edukacji.

  3. Też byłem kształcony w PRL, u schyłku bo w latach 80, ale cośjednak. Przynajmniej wiem o czym i o kim się pisze, co  i kogo demaskuje.  Kiedy poznałem większość idiotów z ABW zajmujących się terroryzmem, którzy z zaciekawieniem przecierali oczy, jak bez ich roli wyjechałem na wycieczkę Hamasu  do Mekki, poznalem rodzinę BinLadin, zostałem redaktorem pisma muzulmanskiego, pisząc o muzyce i literaturze kpiąc trochę z nich samych i trąc nosa wszystkim. Na tym polega życie, by dobrze się bawić gdy inni poszukują sensu i prawdy

  4. Od dawna myślałem że właśnie tacy ludzie idą do służb.

    Polecam „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy”

  5. To doprawdy niezwykłe, że ktoś tak utalentowany i bystry nie prowadzi popularnego bloga, na którym gromadzą się tłumy wiernych czytelników

  6. jak bawic sie dobrze bez sensu i prawdy?

  7. „jak bawic sie dobrze bez sensu i prawdy?”

    Zabawa to udawanie kogoś, kim się nie jest. Dzieci np. bawią się strażaków, policjantów i … a przecież nimi jeszcze nie są i trudno powiedzieć, czy kiedyś będą.

  8. W panstwie opiekunczym,  socjalistycznym obywatele często zachowują sie jak dzieci albo nimi są do późnej starości.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.