Jak to już kiedyś napisałem – nic nie jest tym czym się wydaje. I ja się o tym boleśnie przekonałem zaczynając tę swoją bieda-karierę na rynku wydawniczym. No, ale nawet po takiej konstatacji nie można porzucać swoich marzeń i planów, bo kiedy weźmiemy się za następne realizacje, one także okażą się czymś innym niż myślimy. I tak w kółko.
Ludziom się wydaje, że ekumenizm to wynalazek młody, współczesny właściwie. Niektórzy mają inne złudzenie – że dotyczy on tylko chrześcijaństwa, choć od dawna już można uczestniczyć we wspólnych nabożeństwach z Żydami i muzułmanami. Aranżuje takie nabożeństwa także papież. No, ale czy ekumenizm jest nowy i czy jest tym, za co się go uważa? W wiki czytamy, że narodził się w XIX wieku wskutek zeświecczenia społeczeństwa. To ciekawe, bo oznacza owa formuła, że kościoły i związki wyznaniowe w krajach, które zrezygnowały z życia religijnego w rozumieniu katolickim, zaczęły tracić wiernych. No i ktoś wpadł na ciekawy, nie powiem że sprytny pomysł, żeby tych wiernych podebrać papieżowi. Była oczywiście próba nawracania Żydów w Białymstoku przez misje anglikańską, ale zakończyła się fiaskiem. Prawosławnych ciężko się nawraca, bo od pewnego poziomu w górę wszyscy są urzędnikami tajnych kamer moskiewskich, pozostają więc katolicy. Oni chętnie będą bratać się ze wszystkimi i wsłuchiwać w słowa płynące z ust „braci odłączonych”. Nie mogą bowiem nic więcej zrobić. Jak ktoś przychodzi do katolików dobrze zorganizowaną grupą i deklaruje dialog, można go tylko wpuścić i wysłuchać. Potem zaś trzeba jeszcze wysłuchać zarzutów o nietolerancji, obskurantyzmie i płytkości wierzeń, sprowadzonych do rytuału, który jest pusty. Bo ta formuła jest nieodłączną częścią ekumenizmu. Wielu z nas jednak myśli, że jest ona tylko produktem ubocznym. To znaczy pojawia się w przestrzeni dialogu stworzonej przez ekumenizm, bez intencji. Myślę, że jest inaczej, a ludzie nie rozumieją do końca istoty tego dialogu. Właśnie w takich postawach istota ekumenizmu ujawnia się w całej pełni. Chodzi o to, żeby zdewastować to co w Kościele najważniejsze i pozostawić pustkę duchową, taką samą jaka istnieje od dawna w kościele anglikańskim. Potem zaś odpowiedzialność za to zrzucić na papieża i wskazać, że nie za bardzo starał się on zrozumieć głębię duchową prezentowaną przez partnerów dialogu ekumenicznego.
Co ułatwia ten dialog? Postawa biskupów, którzy wzywają wiernych do posłuszeństwa i otwartości. I ja tu nie zamierzam krytykować biskupów, czy nie daj Boże papieża. Jak wiecie słabo znam się na sprawach duchowych, ale udostępniam to miejsce księżom i zakonnikom, którzy są w tych kwestiach dobrze „obcykani”. Ja tylko, starym swoim zwyczajem, mam do zaproponowania pewien rodzaj obskuranckiego rozumowania, które wskaże przede wszystkim na to, że ekumenizm nie jest zjawiskiem nowym, ale starym i występującym cyklicznie, a do tego jeszcze ujawni ono, że nigdy nie ograniczał się do dialogu wewnątrzchrześcijańskiego. Przeciwnie, od razu stawiał na porozumienie i otwarcie przestrzeni dialogu pomiędzy Kościołem, a islamem i Żydami. Jak ja to udowodnię? Jak zwykle, z wdziękiem prestidigitatora. Każdy kto przeczytał II tom książki „Kredyt i wojna” na pewno już dawno zrozumiał, jaka jest istota ekumenizmu, a jeśli nie, to nieuważnie czytał, albo zapomniał. No to przypomnę. Oto w XIII wieku, na południu dzisiejszej Francji, a w wówczas w hrabstwie Tuluzy i w domenie cesarskiej wypuszczonej w lenno królowi Aragonii, czyli w Prowansji istniały niewielkie mennice obsługujące, jak chcą badacze, rynek lokalny. Wypuszczały one srebrne soldy z napisem – Allah akbar, a ich zarządcami, w niektórych przypadkach byli katoliccy biskupi. Południe dzisiejszej Francji w XIII wieku to był ten tygiel, w którym wykrystalizowały się diamenty ekumenizmu, przywołane nie tak dawno z mroków przeszłości i dziś, na naszych oczach, szlifowane do jeszcze większego połysku. Jeśli się nad tym wszystkim zastanowicie głębiej, zrozumiecie, że inaczej być nie mogło i nie może.
Czym XIII wieczny ekumenizm różnił się od naszego, bo czymś się różnił, prawda? No, dziś już nie można sobie założyć mennicy w jakimś grajdołku i wypuszczać soldów z różnymi napisami obsługujących lokalny rynek. No, ale jak lokalny, że wrócę do istoty ekumenizmu, jak napis wskazuje, że w chrześcijańskich krajach nie można było tym obracać? Gdyby ktoś tak zrobił mógłby, przez ojców inkwizytorów, być poproszony o zaniechanie tego procederu. Oj tam, oj tam…wiadomo, że puszczano to na północną Afrykę i Bliski Wschód, ale po co o tym gadać? Lokalność, w przypadku interpretacji faktów historycznych jest takim samym wytrychem, jak dialog w przestrzeni ekumenicznej. Wszystko w przeszłości było lokalne, a każdy kto wchodzi do kościoła i modli się po swojemu chce po prostu dialogu. To jasne.
Wracajmy do różnic w ekumenizmie dawnym i współczesnym. W tym dawniejszym tylko niektórzy biskupi angażowali się w dialog pomiędzy religiami, jak to wykazałem powyżej. Nie wszystkie zarządzane przez biskupów mennice biły srebrne soldy z napisem – Allah akbar. I nie wszystkie mennice były zarządzane przez biskupów. Byli też zapewne tacy biskupi, którzy nie wzięliby do ręki solda ze wskazanym napisem. W dawniejszym ekumenizmie, jak papież zbytnio angażował się w dialog międzyreligijny nazywano go antypapieżem i wybierano na jego miejsce kogoś innego. Potem dochodziło do serii starć, a czasem do podziału Kościoła, ale – podkreślmy – dialog toczył się przez cały czas. Dyskutowano w aranżowanych debatach, pisano listy, rzucano klątwy, a także werbowano armię i ruszano w pole. Dawniejszy dialog ekumeniczny był po prostu wielopłaszczyznowy i o wiele bardziej dynamiczny niż ten dzisiejszy.
Czy możemy uznać dialog ekumeniczny za postawienie w stan likwidacji i wezwanie syndyków z obszarów różniących się religijnie i kulturowo by za nas posprzątali? No, w zasadzie tak. Za sprzątanie jednak trzeba zapłacić i stąd te srebrne soldy. Trzeba je też czymś zamaskować, bo jak się lud przywiązany do pustych rytuałów zorientuje co jest grane, może być różnie. Jeszcze to srebro stopią i wleją komuś do gardła. I do tego, by istotę ekumenizmu zasłonić służą właśnie intelektualiści. Jak wszyscy wiedzą św. Franciszek nie był intelektualistą, a jego powołanie nie dokonało się na uniwersytecie. Bo ówczesny uniwersytet, zdradzał, według papieży, nie objawiających ciągot do ekumenizmu, zbyt duży entuzjazm wobec dialogu. Plan i głębokie przekonanie, niesłusznie brane za odruch, by szukać ratunku wśród mistyków i prostaczków, było jedynym wyjściem. Czy jest nim dzisiaj? Powątpiewałbym, bo sytuacja trochę się zmieniła. Uniwersytet już nie jest instytucją kościelną, ale intelektualiści pozostali i rekrutuje się ich również spośród prostaczków. I to jest klęska najgorsza.
Oto siedmiu intelektualistów, niczym siedmiu wspaniałych, podpisało właśnie list w obronie więzionego księdza Olszewskiego. Czy takie rzeczy były w ogóle do pomyślenia w czasach św. Franciszka? Władza zamykająca duchownego za to, że obracał pieniędzmi, na co ponoć nie miał kwalifikacji? No nie wiem. Istnienie tej mennicy bijącej srebrne soldy, wskazuje, że chyba nie. Dialog poszedł za daleko. Biskupi milczą i nie piszą żadnych listów, przeszliśmy więc z fazy dyskusji gwałtownych i taki sporów doktrynalnych do fazy porozumień milczących. Episkopat wie, że prokuratura wie, a ta z kolei wie, że episkopat wie, że ona wie. Srebrne soldy z napisem Allah akbar krążą zaś pod stołami. Po co więc potrzebni są intelektualiści? Tego zrozumieć nie sposób, ale może wymieńmy ich nazwiska: Jerzy Kalina, Antoni Libera, Lech Majewski, Andrzej Nowak, Jan Polkowski, Wawrzyniec Rymkiewicz i Bronisław Wildstein. Kim jest Jerzy Kalina dowiedziałem się w tym momencie z wiki. Antoni Libera to znany grafoman, autor jednej, pretensjonalnej powieści. Profesor Nowak wydaje się być osobą przypadkową w tym towarzystwie. Lech Majewski to reżyser. Jego ostatni film nakręcony w 2021 roku nosi tytuł „Brigitte Bardot cudowna”, kręcony był w Polsce i autor wiki nie zaszczycił go nawet opisem fabuły. Jan Polkowski to człowiek, o którym pisaliśmy wielokrotnie, kiedyś fotografował się z dziećmi i sarnami w jakimś swoim prywatnym zooparku. Był szefem mennicy za pierwszego PiS, co wskazuje go wyraźnie jako intelektualistę ekumenicznego. Wawrzyniec Rymkiewicz odziedziczył talent i misje po ojcu, a Bronisław Wildstein to sam nie wiem po kim. I aż dziwne, że pod tym listem nie podpisał się Lisicki. Najwybitniejszy intelektualista i mistrz dialogu. No, ale może są jakieś tarcia pomiędzy intelektualistami w Polsce i jedni nie podpisują tych listów, na których już widnieje nazwisko innych. Może się też okazać, że każda redakcja będzie publikowała swój list z nazwiskami swoich intelektualistów, adresowany do prokuratury Bodnara. W końcu jakoś ten dialog trzeba prowadzić. Kim w takim razie jest ten cały Bodnar? Jeśli weźmiemy pod uwagę zarysowany tu schemat okaże się, że przedstawicielem kalifa, którzy przybył, by sprawdzać czy napis – Allach akbar – jest dostatecznie i dobrze widoczny na srebrnych soldach bitych w mennicy zarządzanej przez biskupów i intelektualistów.
Miłej soboty życzę wszystkim. Módlmy się wszyscy za księdza Olszewskiego i niczego nie podpisujmy. Jak to powiedziano w czasie pewnego dynamicznego dialogu o ekumenizmie – Bóg rozpozna swoich. Pamiętajcie o naszych nowościach. Mamy wśród nich książkę prostego zakonnika, który nigdy nawet nie stał przy żadnym intelektualiście – ojca Stanisława Kowalskiego. Serdecznie zachęcam do jej przeczytania.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/mysli-z-kazan-brwinowskich-stanislaw-kowalski/
No i przypominam o innych nowościach
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/historia-kradziezy-wehikulu-niesmiertelnosci-jacek-drobny/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietnik-kawalera-zakonu-sw-jana-alonso-contreras/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jerzy-ossolinski-biografia-ludwik-kubala/
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.