Zestawimy tu dziś kilka faktów, które poprowadzą nas do odkrywczych zupełnie wniosków. Każdy kto miał kiedyś do czynienia z dziećmi aparatu komunistycznego wie, że ludzie ci idą w zaparte. To znaczy są nauczeni udawać kogoś innego i czynią to nawet wtedy kiedy im się coś wykaże czarno na białym. To jest najważniejszy element tradycji PRL, który pozostał z nami do dziś. On jest dla wielu ludzi niewidoczny, ale za to widoczne są inne elementy tej tradycji, która ożywa ciągle we wspomnieniach pojedynczych osób i całych zorganizowanych grup. Wczoraj, w wieku 76 lat zmarł Felicjan Andrzejczak, pan który zaśpiewał piosenkę „Jolka, Jolka”. W mediach społecznościowych trwa w tej chwili dyskusja, czy ta piosenka była lepsza czy gorsza od innej piosenki, którą zmarły wykonał, czyli utworu pod tytułem „Noc komety”. Dorośli ludzie spierają się o to, twierdząc przy tym, że Andrzejczak był niemal aniołem, który stał obok tego całego, peerelowskiego, pardon, syfu. Jak na człowieka, którego kariera eksplodowała w stanie wojennym, to trochę dziwna opinia. No, ale nie o tym chciałem mówić, świeć Panie nad duszą naszego brata Felicjana, który miał chyba udane życie. Wyobraźcie sobie, że ja teraz zaczynam jakiś festiwal sentymentów, połączony z nuceniem piosenek i obserwowaniem kropel deszczu sunących po szybie, a wszystko dlatego, że pan Andrzejczak kończył, jak ja, technikum leśne, tyle, że w Rzepinie. To jest nie do wyobrażenia, prawda? Ludzie jednak nurzają się w takich sentymentach i to powinno od razu otworzyć nam oczy. Powtarzam – od razu.
Wczoraj, na przykład, pan Stanowski puścił na twitterze, takiego szczura, czyli taki wpis, gdzie nazywał Owsiaka ofiarą PiS. Chodziło mu o to, że PiS-owcy zaszczuli Owsiaka nie dając mu szansy i on przez to musiał przejść do tamtej bandy. Tłum ludzi od razu rzucił się, by tłumaczyć Stanowskiemu, że to nieprawda, że było inaczej i jeszcze niektórzy nazywali go przy tym Krzysiem i sugerowali, że jest naiwny. Z tymi demaskatorami, wiecie, jest zawsze najgorzej. Nie wiadomo, co z nimi zrobić. W zasadzie należałoby, co nie raz już postulowałem, wprowadzić taką zasadę, że każdy, kto chce się uwiarygodnić powinien znać zaklęcie. Jeśli go nie zna, niech spada do swojego środowiska. No, ale to jest czasem wykonalne u nas, a nie w tak zwanych wolnych mediach.
Stanowski jest, w mojej ocenie, w prostej linii, dziedzicem tradycji Owsiaka, który przez trzy dekady rozwalał emocje młodych ludzi i dewastował im przyszłość. Tak dokładnie – przyszłość – albowiem wielu z tych ludzi, przeżywa swoje dziecięce fascynacje muzyką lansowaną przez Owsiaka, dokładnie tak samo, jak inni piosenkę „Jolka, Jolka” i mowy nie ma, żeby im cokolwiek wyjaśnić. Krzysztof Stanowski chce robić to samo i zachowuje się w sposób identyczny. Podobnie jak gwiazdy jego programu, ludzie w moim wieku, udający nastolatków pod blokiem i legendujący się nawzajem. Wszyscy oni tworzą jakość, do której wzdychać będą potem całe roczniki ogłupiałych ludzi. Bo do tego to wszystko służy – do wychowania pokoleń zmanipulowanych istot pozbawionych możliwości sądzenia o zjawiskach i ludziach.
Wczoraj w Polsacie, Grzegorz Chocian, specjalista od klimatu, powiedział, że protesty ekologów w Polsce, blokujących inwestycje strategiczne, takie jak infrastruktura przeciwpowodziowa, to jest sprawa niemieckich służb. Dodał też, że on sam był werbowany przez te służby, ale bez skutku, o czym poinformował ABW. Wszystko to wygłosił w przytomności Jakuba Wiecha, najbardziej rozpoznawalnego w mediach „specjalisty” od zmian klimatycznych, którego ze względu na styl nazywają Hałabałą. On się tak skrzywił, że o mało gęba mu się na drugą stronę nie wywinęła, a dziś z samego rana TV Republika opublikowała newsa o tym, że organizacje ekologiczne to niemiecka agentura, o Jezu! O Jezu!
Kiedy wpiszemy nazwisko pana Chociana do wyszukiwarki wyskoczy nam od razu artykuł, napisany tak fatalnym stylem, że ja tylko z grubsza rozumiem, o co w nim chodzi. Jego autorką jest podlaska dziennikarka Agnieszka Sieweryniuk_Maciorowska, współpracująca z pisowskimi mediami. W tym tekście – z tego co zrozumiałem – napisane jest, że sfałszowano raport dotyczący przelotów ptaków nad Podlasiem, żeby nie dopuścić do budowy lotniska regionalnego. To zdaje się powinna być ogólnopolska afera? No, ale jakoś nikt tematu nie pociągnął. Pewnie dlatego, że przykryła go babcia Kasia i awantury pod pomnikiem smoleńskim.
O tym, że ekolodzy to niemiecka agentura można się było dowiedzieć czytając dawno temu blog Toyaha, a pan Chocian, wskazując na tę oczywistość i próbę zwerbowania go przez BND tylko te fakty potwierdził. Nasi zaś zachowują się, jak dziewica w burdelu, bo ktoś nagle wykazał otwarcie, że media zajmują się tylko jednym rodzajem aktywności – siedzeniem na tyłku i wskazywaniem przeniewierstw Tuska, albo demaskowaniem ruskich agentów w armii i SKW. Na co ci agenci reagują śmiechem i wygłupami. Teraz nie ma już odwrotu – chyba – mam nadzieję. I „nasze media” będą zmuszone do pisania i mówienia o czymś konkretnym. No chyba, że Justyna Dobrosz Oracz albo Dominika Lasota zrobią striptiz i w ten sposób, sprytnie, odwrócą uwagę „naszych” od działań niemieckich służb w Polsce. I festiwal oburzenia oraz sentymentów zacznie się na nowo, a przygrywał nam będzie w zastępstwie zmarłego Andrzejczaka, Zenek Martyniuk.
Nie wiem kim jest Grzegorz Chocian, bo wczoraj usłyszałem o nim pierwszy raz. Myślę jednak, że pan ten ściągnął sobie na głowę nieliche kłopoty, bo przecież mowy nie ma, żeby jakieś „nasze” media dały mu osłonę. Nie po to w końcu są.
Parę tygodni temu przez twittera przeszedł huczek, bo pojawił się tam screen dyskusji pomiędzy szefem salonu24 panem Jastrzębowskim, a jakimś nieznanym mi człowiekiem, w której to dyskusji pan Jastrzębowski wskazał, że płacił tamtemu człowiekowi 10 zł za lajka. Nie wiem, czy to było autentyczne, ale istnienie farm trolli na pewno jest autentyczne, a niektórzy twierdzą wręcz, że takie farmy zakłada Roman Giertych, który utrzymuje z własnej kasy, rozmaitych „speców” moderujących dyskusję w mediach społecznościowych. Między innymi Jana Pińskiego i pana Wolskiego, tego który uwodzi znajomością broni pancernej. Nie wiem czy to prawda, powtarzam tylko uporczywie pojawiające się opinie.
Te zaś wskazują, że już od dawna powinniśmy się dorobić jakiejś nowej metody opisu rzeczywistości. My zaś tkwimy uporczywie w przekonaniu, że ludzie, którzy pojawiaj się publicznie demonstrując szczere i szlachetne intencje, a czasem też znośnie śpiewając, chcą nam przychylić nieba. Ich dyskusja zaś z innymi ludźmi, demonstrującymi to samo, ale lansującymi nieco inną treść, jest całkiem autentyczna i służy odkryciu prawdy. Kiedy okazuje się czasem, że nie, załamujemy ręce i płaczemy rzewnymi łzami.
Greenpeace Polska ogłosił właśnie apel do władz, domagając się szybszego odchodzenia od paliw kopalnych, albowiem to one są odpowiedzialne za powódź, która zalała Dolny Śląsk. Niezwykłe, prawda? I nikt nawet nie mrugnął, a wielu powiela ten apel wołając – patrzcie jacy durnie!
Może więc pokuśmy się o skreślenie jakiejś nowej wizji zrębów naszej rzeczywistości, która zasadza się na komunikacji za pomocą preparowanych w laboratoriach medialnych kłamstw. Zacznijmy od definicji celów. Czego chcą ekologowie – dewastacji cywilizacyjnej i technologicznej obszarów na wschód od Niemiec, dzięki czemu Niemcy będą stale liderem w tym regionie, a z czasem będą mogły – wespół z Rosją – decydować o sprawach globalnych.
Czego chcą Polacy i polskie media, w tym media patriotyczne? Dziennikarze tych mediów, jak sądzę, najbardziej na świecie pragną, by żadna złotówka z ich budżetu nie została wydana poza ściśle określoną grupą osób. Te zaś, mają wielki sentyment do PRL, Jurka Owsiaka i Felicjana Andrzejczaka. Nawet jeśli twierdzą coś innego. Bez tych postaci bowiem nie potrafią żyć. To one wypełniają bowiem czas antenowy, jak się dawniej mówiło, programów wizyjnych. Tak sobie napisałem, bo trudno już dziś mówić o programach telewizyjnych. Ponieważ wszystko w Polsce rozgrywa się w zamkniętym kręgu pojęć i osób jakoś ze sobą powiązanych, zakładanie farm trolli, którzy wskazują na sprawczość tej czy innej całkowicie ubezwłasnowolnionej istoty, jest łatwe. Z poziomu oczywistości – ekologia = BND, Polacy spychani są na poziom nieprawdopodobnego absurdu, gdzie już czekają na nich jawnie kłamliwe komunikaty mówiące o tym, że węgiel palony w piecu powoduje powódź.
I powiem Wam w tajemnicy, że to także jest pewna tradycja, dużo głębsza niż PRL, ale równie źle opisana i jeszcze bardziej lekceważona. No, ale o tym jutro.
Przypominam o naszych nowościach
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-41-galicja/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietnik-kawalera-zakonu-sw-jana-alonso-contreras/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jerzy-ossolinski-biografia-ludwik-kubala/
Dzieci aparatu komunistycznego łatwo zidentyfikować na Wiki, bo oni mają jeszcze rodziców ale dziadków to nie uświadczysz 😉
Bo to by był antysemityzm.
Ale ONI między sobą dobrze się rozumieją bez zbędnych słów. Owsiak wyskoczy z czterdziestu milionów na rzecz powodzian, bo Tusk go poprosił, a Kościół da pięćset tysięcy.
Rodziców też nie mają
Kościół nie musi się lansować na powodzianach
Mam rodzinę w Lądku-Zdroju, ale im się powodzi, bo mają firmy budowlane i mieszkają w Zdroju, dość wysoko w górach.
Cieszę się, że miasto Stronie Śląskie będzie zmuszone zrezygnować z projektu budowy najdłuższego, liczącego 1040 m mostu wiszącego na świecie w dolinie Kamienicy, bo byłaby to kolejna inwestycja w regionie niszcząca krajobraz kulturowy. Jestem przeciwnikiem wieżomanii i mostów wiszących, które prowadzą donikąd. Wiele propozycji ekologów ma sens.
Rozumie pan, że za chwilę znowu wyleci, prawda?
Witrażysta przebił arcybiskupa krakowskiego prawie sto razy.
Takie uwagi na marginesie do dyskusji. Niech inni komentują.
Co tu jest do komentowania Sławusiu,skoro sięgasz marginesu.Chcesz zrobić karierę na ekologi -to sięgnij po sól ,bo w tym temacie za dużo pieprzysz. Wysil troszkę ,mózgownicę i nie popisuj się ….
Jeżeli ptak leci doliną i nagle p***lnie w most, którego chwilę wcześniej nie było, to jakoś to nikomu nie przeszkadza, nawet ekologom.
Ciekawe, czy Führerin odwiedzi Wrocław na zaproszenie Gauleitera, o czym przebąkuje się od kilkunastu godzin? Te narady kryzysowe jako żywo przypominają serię z Hitlerem na YT. Mogłyby powstać nowe odcinki:
– Hitler dowiaduje się, że będzie ponad 650 cm zamiast poniżej 600,
– Hitler dowiaduje się, że pękły wały na Mietkowie,
-Hitler dowiaduje się, że Tauron zrzucił wodę bez ostrzeżenia itp.
Rafał Otoka-Frąckiewicz jest na miejscu i relacjonuje. Pisze, że woda zalała ulicę i mieszkania. Wały wzdłuż Nysy Kłodzkiej nie puściły, ale zapomniano o specjalnym kanale, którym rybki mogły ominąć tamę i woda z tego kanału zalała okolicę.
Tymczasem Wrocław przypomina oblężoną twierdzę, bo wysoka woda jest od północnego zachodu od ujścia Bystrzycy i od wschodu od strony Oławy do kanału oławskiego, który nie jest ukończony, ale będą tam puszczać wodę.
Jeżeli sytuacja w mieście pogorszy się, to obrońcy powinni wyburzać kwartał po kwartale i z gruzu budować wyspy, na których będą mogli się utrzymać.
Wojsko, WOT i milicja odbiły dzisiaj Lądek-Zdrój atakowany przez bandy cyganów z Jawornika od strony czeskiej – donosi Otokiel. Kontakt internetowy i telefoniczny z miastem był zerwany. Musieli wysłać chyba konnego gońca do Kłodzka do generała Sokołowskiego, który przegonił Rumcajsa.
https://youtu.be/LSRlAz51SN0?si=U6vY48Zb59AM5rPW
Otokiel donosi, że dzisiaj ma być już tysiąc wojska w Lądku. Po odcięciu tych miejscowości od kraju bandy pojawiły się już na następny dzień.
Po obejrzeniu TV Republika do grona podejrzanych o współpracę z BND dodałbym Czechów, wody polskie i Rumcajsa. Szczególnie Czechów, którzy zgodnie z tym, co mówią ludzie w wywiadach na YT, są w stanie zrzucać duże ilości wody nawet do tych rzek, które w całości znajdują się w Polsce.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.