maj 192019
 

Czy Donald Tusk rozumie, że jeśli nie poprze czynem oskarżeń o to, iż PiS chce wyprowadzić Polskę z Europy to przegra? Czy rozumie, że jeśli czynem nie udowodni, że prezes Kaczyński ma te same cechy co imamowie, to przegra? Oczywiście, że nie rozumie, ponieważ wszystkie ostatnie wypowiedzi pana Donalda służą temu jedynie, by osłodzić nadchodzącą klęskę. Nie tylko jednak, one służą także temu, by utrwalić w głowach wyborców pewne kłamstwa, które już są tam pozasychane, ale trochę zaczęły się łuszczyć i odpadać. Donald postanowił więc pociągnąć je nową politurą. To nie byłoby groźne, gdyby nie wpisywało się w europejski trend promocji kłamstwa, które ma pociągnąć za sobą zmianę systemu wyznawanych wartości. Całe szczęście, i to jest prawda z gatunku podstawowych, nie można utrzymać kłamliwych narracji, bez czynu. Bez rewolucji mówiąc wprost. Samo gadanie nie wystarczy, jest tylko próbą wyciągnięcia pieniędzy, zdobycia poparcia, chwilową przygodą. Żeby zwyciężyć trzeba znacznie większej mocy i wielu podstępów. A na jakie podstępy stać dziś Schetynę? Na ten kretyński uśmiech? Ostatnie baterie zostały wytoczone, kanonada trwa, ale wyraźnie cichnie, fala ekscytacji przechodzi przez kraj, ale ci którzy mieli ją utrzymywać na właściwej wysokości, zaczynają powtarzać swoje zaklęcia stanowczo za często. Czynią to w dodatku z tym charakterystycznym, niewidzącym spojrzeniem, które zwykle demaskuje kłamcę. Sekielski zaś nawołuje wprost do udziału w wyborach, zamienia się w agitatora.

To oczywiście nie gwarantuje PiS sukcesu, bo żeby coś utrwalić potrzebny jest czyn. I to dotyczy wszystkich. Jeden czyn już mamy – zaostrzenie kar za pedofilię. Teraz czekajmy na kolejne czyli na kilka spektakularnych procesów oraz demaskacji, które mam nadzieję muszą nastąpić. Skoro można zdemaskować nieżyjącego od ośmiu lat księdza, to zapewne można także zdemaskować pewnego poznańskiego biznesmena, który został wczoraj wymieniony na końcu filmu Latkowskiego. Nazwiska nie podano rzecz jasna, nie zdobyli się na to nawet omawiający ten nudny film w studio dziennikarze, czyli Magdalena Ogórek, Jacek Łęski i Jerzy Jachowicz. To dziwne prawda? Nikt nie waha się jeśli idzie o wymienianie nazwisk księży pedofilów lub rzekomych pedofilów, ale jeśli idzie o biznesmenów, polityków i tak zwanych ludzi kultury, wszyscy nabierają wody w usta. Sprawa zawsze kończy się tak samo – wymienieniem trzech charakterystyk: znany poznański biznesmen, minister w rządzie Mazowieckiego oraz znany reżyser udający moralny autorytet. Potem zaś toczy się dyskusja i wszyscy porozumiewawczo do siebie mrugają. Na koniec zaś, kiedy już mamy tego dosyć i włączamy TVN24, słyszymy jak pani Borowiecka mówi, że Kościół to jest państwo w państwie. Niesamowite, prawda? Państwo w Państwie i wszyscy mogą rzucać oskarżenia na księży bez strachu, że spotka ich vendetta. Kiedy zaś idzie o pedofilów świeckich, którym służby pomagały się oczyścić z zarzutów, o czym wczoraj było w filmie Latkowskiego, cofają się najwięksi bohaterowie mediów – Jachowicz, Ogórek i Łęski. Film Latkowskiego składa się w zasadzie z samych wygłuszeń i zaciemnień. Ledwo co słychać głosy, a te są jeszcze zniekształcone. To jest, pardon, gówno, a nie demaskacja. I z takimi narzędziami daleko nie zajedziemy. Jeśli chcecie sukcesu – mówię do polityków PiS – wymieńcie te nazwiska i rozpocznijcie śledztwa. Nie zrobicie tego jednak, a patronem tych zaniechań będzie rzecz jasna Henryk Krzeczkowski. To jest dla mnie oczywiste od samego początku. Dopóki tego ścierwa nie wywlecze się z Tyńca, nie będzie mowy o oczyszczeniu w Kościele i w Państwie. Bo to jest właściwy symbol degrengolady, a nie pałac Głódzia czy biedny, stary wariat biskup Paetz. Głosy księży domagający się zubożenia biskupów, oddania pałaców i przeznaczenia dużych sum na zadośćuczynienie ofiarom są głosami idiotów. Najwyraźniej zaś, to zapewne nie jest przypadek, wybrzmiewa tu głos księdza Isakowicza Zaleskiego. Patologia, o której mówimy zrodziła się na styku państwa i jego struktur ze strukturami Kościoła i dopóki tego nie zrozumiemy, nie ma szans na to, by cokolwiek się zmieniło. I rację ma Jarosław Kaczyński mówiąc o tym, że ani purpura, ani nobel, ani Oskar, nie mogą być osłona dla przestępców pedofilów. Ja bym jeszcze dodał, że nie mogą być osłoną dla tych, którzy tych ludzi wykorzystują, umożliwiając im przy tym realizację czynów przestępczych i przez prawo zakazanych. Oni także powinni być zdemaskowani i wymienieni i nazwiska. Ja zaś czekam cierpliwie, aż bohaterska Magda Ogórek wraz z Jackiem Łęskim, zaproszą do studia Mieczysława Wachowskiego i wypytają go o księdza Cybulę. To będzie prawdziwy przełom.

Z wyemitowanego wczoraj filmu Latkowskiego dowiedzieć mogliśmy się jedynie dwóch ciekawych rzeczy. Po pierwsze – już w 2005 roku wiadomo było jakie skłonności ma Tymochowicz, bo widoczni w filmie funkcjonariusze mówią o nim określając go mianem „doradcy Leppera”. Po drugie – ku mojemu nieopisanemu zaskoczeniu okazało się, że Latkowskiemu w jego nocnych eskapadach towarzyszy Wojciech Sumliński. Jest wręcz kimś w rodzaju ucznia czarnoksiężnika. Latkowski mówi mu co jest słuszne i jakie zachowania są właściwe, a Sumliński po krótkiej polemice się z nim zgadza. W filmie, jak powiadam, niewiele słychać i niewiele widać. Mamy w zasadzie jedną twarz, jakiegoś chłopaka spod Chojnic, który na końcu wymieniony jest jako ten, co rzucił oskarżenie na księdza Jankowskiego. Ja się nie czuję kompetentny w tych sprawach, ale jeśli ktoś wie o popełnieniu przestępstwa, to chyba kryjąc przestępcę jest współwinny, prawda? Jeśli więc policja wiedziała, jakie skłonności ma „doradca Leppera” dlaczego zwlekała z jego aresztowaniem?

I teraz dwie kwestie, które są w mojej ocenie najistotniejsze – histeria duchownych i pomieszanie rzeczywistości z fikcją, do czego używa się rozpuszczalnika złożonego z emocji. Nie można odstawiać takich cyrków jak ojciec Szustak i inni, zachowujący się w ten sposób duchowni, których celem istotnym, nie jest odnowa Kościoła, ale przemożna chęć zwrócenia na siebie uwagi. Z tą rzeczywistością, która wtyka swoją ponurą gębę w nasze okno, nie poradzimy sobie kokieteryjnymi metodami naśladującymi średniowiecze. Ponieważ to państwo narobiło tego gnoju w Kościele, tylko państwo może pomóc teraz w oczyszczeniu Kościoła, ale nie tylko Kościoła, bo jak powiedziałem i co, trochę, było widać wczoraj w filmie, sprawa ma wymiar o wiele szerszy. Naszą zaś sprawą, ale nie tylko naszą, jest przede wszystkim takie ustawienie narracji, żeby każdy następny aspirujący populista w typie Tuska, Biedronia, czy Schetyny dobrze się zastanowił zanim użyje zwrotu „rozdział Kościoła od państwa”. Ten rozdział bowiem może się dokonać tylko wtedy kiedy struktury państwa, odsuną się od duchownych i przestaną ingerować w ich życie. Ja wiem, że to jest postulat nie do zrealizowania, albowiem dziennikarze odpowiedzialni za narrację, która dominuje w dyskursie publicznym, mają na względzie tylko słupki oglądalności i swoją własną obecność na antenie, ale można przynajmniej zgłosić taką propozycję. Choć jest ona nie do zrealizowania także z innych, o wiele poważniejszych niż pedofilia powodów.

Teraz o pomieszaniu rzeczywistości z fikcją. Kiedy zaczynam krytykować jakiś film, albo książkę, często słyszę lekceważący głos – ale to przecież fikcja literacka (filmowa), czym się przejmujesz. Nie ma nic ważniejszego niż fikcja literacka czy filmowa, bo ona służy wychowywaniu całych pokoleń. To jest niby dla wszystkich jasne, ale jakoś tak nie do końca. Całe szkolne wychowanie oparte jest na literackiej fikcji, w dodatku bardzo marnego gatunku. Seriale emitowane w telewizji to wychowawcza fikcja mająca wzbudzić w widzach odruchy Pawłowa. Stąd globalne i lokalne plany wychowania i tresury dokonywane poprzez segmenty rynkowe, w których najważniejszy udział mają kryminały i pornografia. Sprawa w mojej ocenie wygląda tak – globalny plan zmiany paradygmatów moralnych realizowany jest na dużych budżetach poprzez kanały telewizyjne, seriale i różne matriksy. On ma swoje kontynuacje lokalne, ale ma przy tym pewną istotną skazę – pomiędzy planem a realizacją jest zawsze budżet i jego obsługa. Żaden, ani najbardziej szlachetny, ani najbardziej demoniczny plan, nie obroni się przed złodziejem i malwersantem. Żaden – powtarzam. My tego nie widzimy w skali globu, ale dobrze to widzimy w skali kraju. Oto próby wylansowania autorów powieści kryminalnych, które miały zmienić świadomość ludzi i ich postrzeganie zła oraz dobra, zostały podjęte przez jakichś debili, charakteryzujących się koneksjami służbowymi i towarzyskimi. Najgłupszy z nich był Miłoszewski Zygmunt i już właśnie przestaliśmy o nim słyszeć. Nikt nie uwierzył w przygody prokuratora skierowanego do Olsztyna, by tam zwalczać przemoc domową, najważniejszą zbrodnię współczesnego świata. Na tapecie zostali właściwie już tylko Bonda i Mróz, ale żadne z nich nie jest w stanie samodzielnie uciągnąć tego wózka, do którego zostali zaprzężeni. Zmontowano więc tandem i dwa osły idą dziś w jednym chomącie. Ponieważ nikt nie słucha już wynurzeń Bondy o żołnierzach wyklętych, plan chwilowo zmieniono i postanowiono, że skoro satanistyczny idealizm nie idzie, to może trochę powyłudzamy. I tak w filmach kręconych na podstawie prozy Mroza mamy lokowane produkty oraz promocję regionów. Nie ma to bowiem, jak pożyć za budżetową kasę. Ponieważ twórcy i promotorzy tej jumy wiedzą, że tak naprawdę intryga i fabuła nie są ważne, mało mają zahamowań. Ja, dobrze rozpoznając ich deficyty intelektualne, a przy tym śledząc inne produkcje mające na celu promocje regionów, miast i wartości poprzez segmenty rynkowe, wiem co im w tych łbach się telepie. Im się zdaje, a mam duże podejrzenia, że to są ci sami, co boją się w rozmowie z Latkowskim wymienić nazwisko poznańskiego biznesmena i ministra z rządu Mazowieckiego, że skoro fabuła jest nieważna, to ważna jest forma i dynamika obrazu. To oczywiście jest prawda, ale tu dochodzimy do spraw najistotniejszych, prawda i jej pokazywanie nosi w świecie cywilizowanym nazwę sztuki. Ta zaś, podobnie jak idealizm nie broni się przez złodziejstwem. Jeśli ktoś jest degeneratem i złodziejem mentalnym, nie uratują go żadne pożyczone z amerykańskich seriali chwyty i żadne naśladownictwa. I tak – napięcie jakie obrazowi nadaje zestawienie płaskiej jak lustro tafli morza z ozłoconymi zachodzącym słońcem wieżowcami Miami – jest jedyne w swoim rodzaju i bardzo podnosi dynamikę filmu. Tak bardzo, że nie zwracamy uwagi na idiotyzmy w scenariuszu. Jeśli do tego dodamy poprawną grę aktorów, możemy do takiego scenariusza włożyć wszystko, nie tylko promocję produktu, ale promocję lokalnych polityków, polemikę polityczną, zemstę osobistą i nikt, zapewniam Was, się nie pokapuje. Co z tego rozumieją ludzie zajmujący się lokalnie przebudową świadomości Polaków w zakresie zła, dobra, prawa i jego niuansów? No tyle, że jak się w pokaże nocny rynek w Białymstoku sfilmowany dronem, to będzie tak samo jak Miami. Jak się do tego pokaże, faceta jadącego Toyotą hybrydą przez las w zimie, to będzie prawie jak z tą policją co śmiga, przez tropikalne zalane wodą łąki na wielkiej motorówce. Powiem wprost – nie będzie. Jeśli zaś do tego dołożymy idiotyczny od początku do końca scenariusz, aktorów zachowujących się jak Klaun Szyderca i wujek Staszek mistrz ciętej riposty w cytowanym tu wczoraj przez Piotrka dowcipie, to mamy gotową katastrofę. Jak na to zareagują nasi mistrzowie ciętej riposty wydelegowani tu, by za pomocą Tymochowicza najpierw, potem segmentów z rynku literackiego, na końcu zaś kretyńskich seriali i para dokumentów a la Sekielski mieszać w emocjonalnym rozpuszczalniku fikcję z rzeczywistością? Normalnie, jak zawsze – nakradną się i spieprzą. I cała ich troska dotyczyć będzie już tylko tego, by Kaczor nie zreformował sądów, bo jak rozprawy będą krótsze to może nie udaj się zajumać tyle ile by się chciało. Stąd właśnie wnoszę iż zarówno my wszyscy jak i cały Kościół powinniśmy usztywnić swoją postawę na gruncie propagandy i nie dać się zwieść pozorom, nie wołać, że trzeba sprzedawać pałace biskupów, a jeśli już taki okrzyk zostanie wzniesiony sprawdzić czy osoba, która go wzniosła ma coś wspólnego z tymi, którzy ustawili się w kolejce do przetargu. Dziękuję Państwu za uwagę

Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl

  13 komentarzy do “O fałszowaniu rzeczywistości dla marnego zarobku”

  1.  
    Wczoraj była noc muzeów, więc wybrałem się z dzieckiem do miasta i mówię pani w Muzeum Miedzi (które jest gestorem Muzeum Bitwy Legnickiej w Legnickim Polu), że ciągle mówimy o legendach, pogłębiamy te legendy, żyjemy nimi i wymyślamy nowe, więc byłoby dobrze, gdybyśmy się skupili na faktach, badaniach i na prawdzie. Odpowiedź pani: „tamta rzeczywistość (średniowieczna) była prozaiczna, proszę pana, więc stawiamy na legendy, ubarwienia”.

  2. Dobrze sie czyta tego bloga bo potrafi zastąpić  frustracje życiowe.Człowiek od razu czuje się lepiej.Nawet wie czemu nie chce czytać tych literatur prozy I poezji których cała branża się zwija na makulature.Trochę tylko szkoda ,że sprzedać tego nie może za przyzwoite pieniądze.

  3.  

    Kontynuując…
    postać Henryka II Pobożnego była po raz pierwszy legendowana w okresie, gdy książę Eugeniusz Sabaudzki prowadził kampanie przeciw Turkom pod Belgradem. Wtedy bez żenady przedstawiano Mongołów w bitwie pod Legnicą w tureckich turbanach. Historia rycerstwa pod sztandarami Henryków dodawała otuchy i wzbudzała entuzjazm w szeregach śląskiego SS podczas wojny. Dla PRL był to bardzo niewygodny bohater, ponieważ walczył z najeźdźcą ze Wschodu, ale udało się go zalegendować i przepchnąć jako symbol piastowskich Ziem Zachodnich. 2 czerwca 1997 r. papież Jan Paweł II przemawia do kilkuset tysięcy wiernych zgromadzonych na Legnickim Polu i mówi, że „nie wiadomo w sumie jak to było, ale na pewno Henryk II walczył z wojskami mahometańskimi” – por. tekst homilii. Każdy średnio rozgarnięty historyk wie, że to niemożliwe, bo Tatarzy przyjęli islam dopiero w XIV w., nie mówiąc już o Mongołach. Przekaz był prosty: cywilizacja jest na Zachodzie, a na Wschodzie jest islam aż po Pacyfik i Kamczatkę. Kiedy w muzeum głośno wyraziłem wątpliwość, jakiś pan z dzieckiem oburzył się. Powiedział, że był na mszy papieskiej, nikt mu nie będzie burzył miłych wspomnień i nie ma zamiaru słuchać teorii spiskowych. Dlaczego więc papież użył takiego sformułowania? A co – miał powiedzieć, że Europa sprzedała nas w 1241 r. i wtedy wcale nie było solidarności chrześcijańskiej, a my nie byliśmy żadnym przedmurzem i obecnie, w 1997 roku, powinniśmy bardzo uważać na deklaracje polityków z Zachodu? W dobie dyskusji o ewentualnym wstąpieniu Polski do Wspólnoty Europejskiej, przecież gdyby powiedział prawdę, zburzyło by to cały ich misterny plan, a tak Reagan po tym wystąpieniu zacierał ręce, bo wiadomo, że „Mongoły”, mahometanie, dzicz ze Wschodu to są „ruscy”. Donald Tusk, Komorowski, Kwaśniewski – powtórzyli w sobotę dokładnie ten sam chwyt, idąc koleiną wyrobioną przez wielkiego rodaka. (Przy okazji niepełnosprawni wysunęli konkretne roszczenia finansowe, więc pieniądze z majątków kościelnych ofiary pedofilii zobaczą, jak świnia niebo – murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść…)
     
    Teraz wyobraźcie sobie, że u naszych przyjaciół na Zachodzie po piosenkach i reklamach w radiu lecą wiadomości i zdarza się, że podaje się niekiedy wyłącznie statystyki omawiające postępy w walce z antysemityzmem i islamofobią i więcej wiadomości nie ma – potem sytuacja na autostradach, pogoda i znowu muzyka. Czy jest możliwe, że wkrótce aktywiści w Polsce będą witać transparentami refugees welcome muzułmanów przybywających w pociągach na perony dworców w polskich miastach? Tak, po wczorajszym przemówieniu Tuska jest to możliwe i najlepsze jest to, że za naszą ślepą i bezwarunkową miłość do Europy dostaniemy Afrykańczyków! Tusk powiedział wczoraj: nie lękajcie się! No, bo w sumie autostrady zawdzięczamy papieżowi i tym paru drobnym kłamstewkom, które można wybaczyć, zatem hasło nowej rewolucji brzmi: NIE LĘKAJCIE SIĘ ALBO ŚMIERĆ!!!

  4.  

    Konsekwencje rządów czerwonych władz, co nie uchylały się od morderstw księży, mamy do dzisiaj i to w obszarze,  który czerwone władze same wykreowały…. Kościół był dla czerwonych głównym wrogiem a dziś, po 30 latach  jest dla lewactwa głównym oskarżonym….

    Myślę, że w poniedziałek dowiemy się czegoś, od czego lewactwo zawyje ….

  5. Grzegorz Tuderek (Budimex) co budował Bazylikę Licheńską, chyba nawet grób żony w okolicy umieścił (takie info biegało wtedy  po kraju), to jako ówcześnie pierwszorzędna osoba w kraju związana z polskimi inwestycjami budowlanymi na świecie, musiał być osobą zaufaną ekipy rządzącej – zapewne pamięta genezę „licheńskiego” pomysłu budowy bazyliki, procedury , projekty, terminowość płatności za wykonane prace budowlane …    –   niech nas nie trzyma w fałszywej rzeczywistości – niech powie co wie.

  6. To proces ktory wystepuje wszedzie. Chodzi w tym o przejecie kosciola i jego podmiane.

  7. Ja w Polsce nie mieszkam wiele lat. U mnie te procesy spoleczne byly 30 – 40 lat temu. Produktem tego jest spoleczenstwo ktore zyje w tworzonej wirtualnej rzeczywistosci. Jest to jeden wielki eksperyment Skinnera (szczury w klatce). Tylko czasem gdy wladza przesadzi masy odreagowuja. W tak zatomizowanym spoleczenstwie lekarstwem jest znalezienie dobrego hobby.

  8. Ciagle potwierdza sie tylko…

    … jaka pusta, beznadziejna niemote i drewniana dziunie  podsunal prawie 4 lata temu ten stary knur i kiejkut Miller…  co za dno  !!!

    Ciagle potwierdza sie, ze w tych telewizorach to rozmawiaja sie tylko  same  k***y, zlodzieje i kryminalisci… co za syf  !!!

    No i dzis sie tez okazalo, ze kolejna „dobra zmiana” goniaca do tego burdelu i „komisje wyborcze” beda mialy  CALE  2  DNI  na  ZFALSZOWANIE  WYNIKOW  „WYBOROW”  w tym cyrku wyborczym, co to ma sie odbyc za tydzien…  to juz jest  szczyt  bezczelnosci  i  obledu  tych wszystkich  wykolejonych  debili  !!!

  9. profeta jakiś czy co? Kto zacz ten autor co się podpisał:  Jóźko?

  10. Wydał własnym nakładem kilka numerów pisma satyrycznego z adresu Stare Miasto Nr 2-31. Jedyny Jóźko na wiki nie za bardzo pasuje z życiorysu do tego wydawcy.

  11. Czy nazwiska z filmu Latkowskiego są rozszyfrowane?

    Bez tego cała impreza na nic.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.