lis 252013
 

Ponieważ Ukraina wymiksowała się póki co ze struktur unijnych, czyli mówiąc wprost haracz pobierany przez Putina jest na razie mniejszy niż to co zaproponowali urzędnicy z Brukseli, pojawiło się w salonie mnóstwo głosów na temat polityki Ukrainy wobec Europy, Rosji oraz Polski. Dociekania te oparte są na kilku fałszywych założeniach, które nie prowadzą do żadnych wniosków a jedynie na manowce. Zanim jednak przejdziemy do Ukrainy, zajmijmy się w sposób anegdotyczny doktryną polityczną i jej mocą, lub jak kto woli źródłami władzy.
Wielu ludziom w Polsce i nie tylko wydaje się, że owym źródłem władzy jest jakaś poważna struktura urzędnicza, albo mafijna, albo mundurowa. Co w sumie na jedno wychodzi. To są złudzenia, w dodatku niebezpieczne, bo każda taka struktura może być zlikwidowana w dwa dni, bez specjalnego kłopotu. Potrzebna jest do tego jedynie determinacja i wroga wobec struktury, ale skrajnie wroga i niszcząca, doktryna.
Pisałem tu, przy okazji omawiania okoliczności śmierci Indianina imieniem Siedzący Byk, o rozpaczliwym poszukiwaniu charyzmatów. O tym, że temu biednemu człowiekowi, w którym Pan Bóg umieścił jakieś moce, do czego wątpliwości nie było ani za jego życia, ani po śmierci, nie dano spokoju gdy umarł. Jego ciało miało być pokawałkowane i sprzedane na amulety w antykwariatach Nowego Jorku i Filadelfii. Jeśli ktoś chce z tego szydzić może to oczywiście czynić, ale przypomnę jeszcze, że istniejące do dziś stowarzyszenie „Czaszka i piszczele”, z którego wywodzą się tacy politycy jak George Bush, zainicjowało swoją działalność okradając grób innego charyzmatycznego Indianina – Geronimo. Im także potrzebny był charyzmat. Dobrze bowiem wiedzą ci nowocześni, bogaci i lekko zblazowani ludzie, że bez charyzmatu wszelkie aspiracje do władzy można potłuc o kant sami wiecie czego. Warto w tym miejscu zapytać, dlaczego oni po prostu nie poszli po błogosławieństwo do tego swojego kościoła tylko rozkopywali groby biednych Indian, którym wcześniej ukradli ziemię. To chyba jasne? Bo ich charyzmat nie ma nic wspólnego z kościołem, ani z tamecznym, ani z Kościołem Katolickim. Wyobrażacie sobie, że jakieś studenckie stowarzyszenie z Harvardu czy Yale idzie ze swoimi chorągwiami do kościoła, żeby tam ksiądz je pobłogosławił? Potem wszyscy przystępują do sakramentów i wychodzą szczęśliwi na ulicę, a następnie rozpoczynają działalność polityczno-biznesową dla dobra swojego kraju? Czy to jest w ogóle do pomyślenia?
I mamy teraz tę Ukrainę i jej mafiozów rządzących krajem. Oni pytają wprost – jakie macie charyzmaty chłopaki? Na co Unia – mamy procedury, dotacje, struktury, koafiury, konfitury i w skarpetach dziury. – Aha – zastanawiają się mafiozi z Ukrainy – to my zaczekamy i zadzwonimy do Włodka w międzyczasie. Z tamtej strony cisza. Włodek zaś odpowiada, żeby się wstrzymać, bo ci co okradli dawniej grób Geronimo, kręcą tylko głowami i nic wyraźnie nie mówią. I na tym stanęło.
Co na to Polacy? Polacy ogłosili koniec polityki jagiellońskiej. W tym całym układzie bowiem oni są najgłupsi i najmniej rozumieją. Ich charyzmat bowiem nie jest transcendentny i nie pochodzi z zaświatów, ale ma charakter aspiracyjny. I to Polaków gubi i wpędza w kompleksy, ale oni tego nie rozumieją, bo chcą być nowocześni i uważają, że będą tacy poprzez realizację swoich, całkowicie nie przystających do realiów aspiracji. Polacy utrzymują, że ich polityczna tradycja, tradycja Unii polsko litewskiej, koresponduje z politycznym projektem nazywanym Unią Europejską. To jest absolutna brednia i fałsz, a widać to choćby po tym, że w Unii polsko-litewskiej chodziło o to, by obywatele posiadali coraz więcej i bogacili się wskutek tego posiadania, w tej zaś nowej unii chodzi o coś przeciwnego. O to, by posiadanie było dla obywatela ciężarem oraz o to, by miast bogacić się obywatel zadłużał się coraz bardziej w banku. I to jest różnica podstawowa. Tamtą Unię Kozacy zaporoscy zwalczali ze wszystkich sił, jeśli tylko odmawiała im tego czego chcieli, a od tej po prostu spieprzają w podskokach, bojąc się, że Krzywonos z Chmielnickim nie dadzą tym razem rady.
Piewcy fałszywego, aspiracyjnego charyzmatu, wierzą także, że istniało coś co nosi dziś roboczą nazwę „polityki jagiellońskiej”. Chodzi o to, by pod jednym berłem zgromadzić jak najwięcej krajów Europy środkowo wschodniej. Pisząc „berłem” szydzę, bo wiadomo, że nie ma mowy o berle, za to jest mowa o parlamencie, procedurach, strukturach, koafiurach i całej reszcie. Otóż nie było żadnej polityki jagiellońskiej. Ową nicość maskuje się w podręcznikach historii fałszywym i oślizłym potworkiem językowym, czyli sławną „polityką dynastyczną Jagiellonów”. Cóż to jest polityka dynastyczna? To jest budowanie złudzenia, że będąc półpogańskim, dzikim Litwinem, zdeprawowanym przez włoskich pederastów i zadłużonym po uszy, można przeciwstawić się niemieckim bankom, cesarzowi, który swoje charyzmaty bierze wprost z Rzymu, Turkom uważającym się za nowych Rzymian od czasu zdobycia Konstantynopola, oraz miastom takim jak Gdańsk, Lubeka, czy Nowogród Wielki, które dyktują ceny zboża na świecie. To są niemożliwe rzeczy proszę Państwa. Polityka dynastyczna Jagiellonów jeśli nawet przyjmiemy, że istniała, polegała na mniej lub bardziej chętnym podporządkowywaniu się decyzjom silniejszych. Po upadku zaś Węgier w roku 1526 Jagiellonom pozostało już tylko słuchanie co mówi do nich cesarz, albo Turcy, albo Gdańsk, a najczęściej na słuchaniu tego co mówi do nich Albrecht Hohenzollern. To co dziś w Polsce nazywa się „polityką jagiellońską” jest w istocie polityką Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy, a raczej Jana Zamojskiego, bo Zygmunt III był organicznie niezdolny do prowadzenia działań politycznych. Polityka ta oparta była o charyzmat Kościoła, w dodatku o ten najważniejszy, czyli misyjny, którego realizacją zajmowały się najważniejsze w Kościele struktury – zakony. W naszym przypadku chodziło o Jezuitów. I to był szalenie ważny moment, bo od razu widać było, że wszystkim w kraju się polepszyło, a ci co mieli słabsze albo oszukane charyzmaty dostali ataku wściekłości. Początkowo ruchy zmierzające do likwidacji charyzmatycznej Rzeczypospolitej były rachityczne, ale w końcu stały się nieco bardziej zdecydowane, a prawdziwych rumieńców nabrały one w roku 1648, kiedy to – jak piszą współcześni mędrcy – zbuntowali się Kozacy i chłopstwo, bo szlachta ich gnębiła i nie chciała utrzymywać kozackiego rejestru, w liczbie 30 tysięcy wojska. Ciekawe co by powiedzieli ci wyrozumiali pseudobadacze, gdyby dziś ktoś im kazał utrzymywać bandę najemników, ot tak na wszelki wypadek, bez żadnej gwarancji, że najemnicy ci nie zdenerwują się bezczynnością i nie napadną na kraj, który im płaci. Albo, że ktoś nie przebije stawki, albo, że oni sami nie zażądają więcej, bo się będą nudzić. Albo, że nie sprowokują wojny z sułtanem jak to już nie raz bywało, bo ile można siedzieć i czekać aż coś się zacznie.
Jeśli już mówimy o buncie biednych, oszukanych Kozaków, porównajmy wpierw pewne liczby. Sicz zaporoska była osadą liczącą stale mniej więcej 3 tysiące mieszkańców, samych mężczyzn. Chmielnicki zaś wyprowadził w roku 1648 w pole aż 17 wielkich pułków, czyli około 50 tysięcy ludzi. Skąd on ich wziął mili Państwo na tych dzikich polach i jakimi drogami oni tam doszli? Toż pielgrzymka ta widoczna być musiała z kosmosu. Ważniejsze zaś pytanie brzmi: kto za ich obecność w szeregach armii Chmielnickiego płacił. Skąd wzięły się pieniądze na te zaciągi. Bo oczywiste jest, że były to zaciągi, a nie żaden spontaniczny bunt oszukanych szeregowców.
Dziś jak widzimy nie jest tak łatwo, albowiem sytuacja różni się znacznie od tej z XVII wieku. Oto wtedy na unię polsko-litewską napadli w kolejności wymienionej: Kozacy, Moskwa, Szwedzi, Węgrzy. A kiedy już się wszystko uspokoiło i szło na lepsze, przyszli jeszcze Turcy. No, a teraz my wraz ze Szwedami, Węgrami, Niemcami oraz całą resztą próbujemy przekonać Kozaków, że powinni się do nas przyłączyć. Nie wysyłamy do nich jednak już jezuitów z sakramentami, których oni zabijali, ale posła Kowala. Jemu proponuje się grzecznie udział w programie kulinarnym, ale to wszystko na razie. O przystąpieniu do unii mowy nie ma bo jak powiedziałem sytuacja jest inna i Chmielnicki z Krzywonosem dziś są na nic. A do stracenia jest znacznie więcej niż wtedy. Dobrze o tym wiemy. No i charyzmaty już nie te.

Od czwartku ruszają w Warszawie Targi Książki Historycznej, gdzie będę sprzedawał swoją nową książkę „Baśń jak niedźwiedź. Historie amerykańskie. Część I”. Tydzień później – 5 grudnia zaczynają się targi książki we Wrocławiu, tam będzie premiera kwartalnika „Szkoła nawigatorów”. 5 grudnia zaś w nieznanym jeszcze miejscu i o nieznanej godzinie, odbędzie się we Wrocławiu spotkanie z Grzegorzem Braunem i ze mną. 11 grudnia podobny wieczorek będziemy mieli w Błoniu, a 14 grudnia Toyah i ja zapraszamy na swój wieczór w Katowicach, u franciszkanów. Początek o godzinie 17.00
No a teraz wszystkich zachęcam do oglądania okładki kwartalnika na stronie www.coryllus.pl

  15 komentarzy do “O fałszywych doktrynach i fałszywej historii”

  1. no właśnie

  2. I to jest dowód na prawdziwość bułhakowskiego porzekadła ” fakty to najbardziej uparta rzecz na świecie”

  3. Pirs – Bulhakov tylko cytowal i parafrazowal Hegla – „jesli fakty przecza teorii, to tym gorzej dla faktow”.
    Za tym jednym zdaniem kryje sie grubsza sprawa.

  4. Hegla ?? no jak juz to Einsteina…

  5. Bardzo ciekawe, przyszło mi do głowy nawiązać do wcześniejszego bloga którego fragment tytułu brzmiał „… narracjach ahistorycznych…”, gdzie autor znakomicie porównuje rolę Ukrainy jako młotka na sznurku majacego w stosownej chwili stabilizować albo zdestabilizowac Europę śr. wsch. Pięknie wpisuje się w przypominany blog informacja o liczebności wojsk „rejestru” i zaciężnych. Dobrą acz okrutną ilustracją tego zjawiska „młotkowania” Europy śr wsch ich rękami, a potem zapakowania wykonawców młotkowania do wora z napisem „wściekłe psy” jest opowiadania J. Mackiewicza pt „Zbrodnia w dolinie rzeki Drawy”. Opowiadanie mówi o tym jak brytyjczycy 23 maja 45 podpisali porozumienie z Sowietami o wydaniu z okolic Linzu wszystkich uciekinierów z ZSRR (wojskowych z rodzinami) około 8,5 tys ludzi tj generałów, oficerów i żołnierzy z rodzinami z grupy atamana Domanowa, gen. Krasnowa, Tichockiego , Siłkina, Legion Kaukasi pod wodza sułtan – Kelecz – Gireja, itd. Były to pułki kozackie o których archiwa stworzył gen Naumenko uratowany z tej operacji.
    Działy się tam rzeczy dantejskie – opowiadanie Mackiewicza gruntownie opisuje te operację, sam autor nazwał to „wydawaniem Azjatów w ręce europejskiego marksizmu”.
    Dla odsunięcia terminu powrotu do ZSRR uchodżcy rozpoczęli niekończące się nabożeństwo, przerwano je brutalnie ….. Mackiewicz podaje fakty: z tej grupy uciekinierów w Moskwie powieszono 12 generałów, 120 oficerów sowieci zabili w drodze do ojczyzny, …….
    Innym „młotkującym” (znanym nam np z Wołynia) się udało, otrzymali farmy w Kanadzie (za szczególne zasługi ? )
    To tyle o tym, że narody muszą sobie zdawać sprawę z tego jakie są realia, nie tkwić w bajkowym transie.
    I dalej kontynuując myśl o konieczności rzetelnej oceny realiów, można posiłkować się myślą białgwaryjskiego generała Wandama, zacytuję jego myśl: ” rzeczą gorszą od wrogości anglosasów jest tylko z nimi przyjaźń”. Na to można przytoczyć myśl marszałka JP ” Zachód jest parszywieńki”
    Nasze polskie doświadczenia z czasów choćby tylko 1945, czyli czasu wzmiankowanego opowiadania ” Zbrodnia w dolinie rzeki Drawy” ma wiele przykładów na prawdziwość tych refleksji.
    To tyle.

  6. Rzeczpospolita Obojga Narodow moglo uratowac dolaczenie Ukrainy jako trzeciego czlonu na rownych prawach. Szlachta I magnaci rozsiedli sie wygodnie w folwarkach I latyfundiach a Zydzi przyciagneli za nimi zeby zbic kase. Po wybuchu powstania Chmielnickiego Ukraincy mordowali ich w sposob taki ze Einsatzgruppen w porownaniu to grzeczni chlopcy ze szkolki niedzielnej.

  7. dr Fedyszak Radziejowska stawia tezę, że mamy zaniżone , celowo zaniżane poczucie własnej wartości jako naród . Widzę choćby w internecie serie różnych wykładów z historii Polski , mających na celu pokazanie , że nie tylko klęski ponosiliśmy … mają one promować pozytywne patrzenie na własną historię…. Oczywiste , że tak człowiek jak i naród muszą dobrze myśleć o sobie … dzieciak który stale słyszy co z ciebie wyrośnie ma istotnie zaniżoną samoocenę , i małe aspiracje . Efektem tego jest obecne ciągle pytanie wielu ludzi ,, na kim mamy się uwiesić, pod kogo podpiąć….. niemcy rosja , może usa … była opcja że anglia w parlamencie europejskim … Myślenie że najpierw trzeba zdefiniować naszą rację stanu a potem do niej dobierać narzędzia jest jakos obce politykom … Potrzeba trzeźwego patrzenia na naszą aktualną sytuację a o to bardzo trudno . W rozmowach z ludźmi wykształconymi spotykam się z wielką nichęcią do myślenia , często pada zdanie że przydał by się jakis autorytet , który nam powie co mamy myśleć… itp ….
    Siedzę bardzo mocno w historii tuż powojennej naszej … i biografiach ludzi , i różnych ich decyzjach …. w trudnej sytuacji lat 40 tych ….Mam wrażenie , że ci ludzie byli generalnie jakoś dojrzalsi znacznie niż dzisiejsi … choć młodzi wtedy …. Nie wiem już sama …
    Istotnie mieliśmy charyzmat … Polska była fundowana na chrześcijaństwie … dziś chce się to zniszczyć….

  8. A tak z innej strony (może trochę nie na temat 🙂 – ciekawi mnie związek (frazeologiczno-historyczny) nazwiska Kaganowicz – WIelki Głód (to jasne powiązanie) – Ukraina – Kaganat Chazarski… Na ile Ukraina dziedziczy z tego organizmu, podbitego bodajże przez Rurykowiczów, w którym państwowotwórczą religią był (chyba w VII-VIII wieku) judaizm…

  9. To juz jest chwile na rynku. „Antysemicka” ksiazka o doktrynie i o pieniadzu – Song Hongbing, Prawdziwe zrodla kryzysow finansowych. Krytyki generalnie nie ma. Ksiazka jest przemilczana.
    Era podbojow sie skonczyla, zyjemy w epoce podzialu lupow i okresowego strzyzenia.

  10. Polecam trochę geopolitycznego spojrzenia na czasy dzisiejsze. Ciekawa jestem komentarza Coryllusa, ponieważ to o pieniądzach i interesach. I żadnych charyzmatów 🙂

    http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2013/05/nowa-jalta-gotujmy-sie-na-strategiczny-koszmar/

  11. Nie chce mi się tego czytać. Przepraszam, ale moim zdaniem czas „wnikliwych” analiz minął. Trzeba coś robić. Tyle, że kiedy pada takie stwierdzenie, wszyscy zaczynają gadać i czekają co się stanie…

  12. do zaginiony ląd 20.20 .Kiedyś miałem taką właśnie rozmowę z dzieckiem które w szkole ciągle słyszało o klęskach Polaków .Dzieciak zadał pytanie ,,Czy Polska zawsze przegrywała ?,,Nie wiedziałem co powiedzieć i po chwili patrząc na mapę,sięgnąłem po atlas historyczny Polski .,,Zobacz tu była Rzeczypospolita i potem znikneła .Napadły na nią Prusy ,Rosja ,Austra.,,Następna mapa .,,Nie ma już takich Prus i nie będzie ,Nie ma już takiej Rosji i nie będzie ,Nie ma już takiej Austrii i nie będzie ,,.Potem następna mapa .Na Polskę napadają Niemcy i Związek Sowiecki .,,Następna mapa ,,Nie ma już III Rzeszy i nie ma już Związku Sowieckiego .I chyba tych dwóch państw już nie będzie .A Polska jest .Jaki wniosek?,,,Lepiej z nami nie zaczynać .,,Przyznam że odpowiedż dzieciaka mnie zatkała .A Was ?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.