lut 022018
 

Jeszcze latem pan Jurek podarował mi trochę drewna. Nie miałem czasu go pociąć i ono sobie tak leży i moknie. Nie ma też za bardzo kim tego drewna ciąć, bo nikt się do roboty fizycznej dziś nie wyrywa. Znalazłem jednak na tablicy ogłoszeń numer telefonu człowieka, który właśnie takie prace wykonuje. Umówiłem się z nim i on tu wczoraj zajechał swoją bryką. Popatrzył na moje gospodarstwo, którego przez delikatność nie będę po raz kolejny opisywał, a potem w swoich eleganckich pantofelkach zaczął chodzić wokół tego stosu, co to go trzeba pociąć. – O panie – powiedział – dużo wody tu jest, trzeba czekać aż obeschnie. Stałem obok w kaloszach, ale nic nie powiedziałem. – Dużo suchego jest – ciągnął dalej – a suche, wie pan, gorzej się tnie. Nie odezwałem się, ani nawet nie pokiwałem głową. – Pada – dodał na koniec – poczekamy aż przestanie. Kiwnąłem głową i zapytałem o cenę. Nie była wygórowana więc dobiliśmy targu. I tak nie mam czasu tego robić, wystarczy jak sobie potem to drewno ułożę. Pan ten reprezentował liczny w dzisiejszych czasach obóz tak zwanych filozofów pracy. Są to ludzie, którzy zamiast wykonać powierzone im czynności najlepiej jak potrafią, zabierają się za obudowywanie ich ideologią. Ja wiem oczywiście, że on po przyjrzeniu się mojemu domowi i obejściu i mnie samemu na koniec uznał, że jestem gamoniem i leniem, na którym on trafi parę złotych. Wiem jednak także, że to co jest proste musi być komplikowane, żeby osoby uczestniczące w prostych projektach mogły poczuć się wyróżnione. Pamiętam czasy, kiedy sam ciąłem to drewno. Leśniczy, pan Marek, sprzedawał mi co tam akurat miał. Były to przeważnie wałki 2,20 długie, brzozowe albo dębowe w ilości 15 do 20 metrów przestrzennych. Nie miałem jeszcze spalinowej piły. Zaczynałem od ręcznej, a potem kupiłem sobie elektryczną. Pocięcie i ułożenie tego drewna zajmowało mi miesiąc. Zwykle czekałem z tą robotą do czerwca, albowiem było ciepło i dzień był długi. Trwało to tyle czasu, bo nie był to przecież mój jedyny obowiązek, a poza tym ja się raczej do takich robót nie nadaję. Jestem za słaby po prostu. Wtedy właśnie, na sobie samym przećwiczyłem czym jest filozofia pracy. Kiedy już kapało mi z nosa, zaczynałem wymyślać najbardziej ekonomiczne sposoby na pocięcie kolejnego wałka, albo na ułożenie go tak, by stracić przy pocięciu jak najmniej energii. To były miraże podobne do tych, które o mało nie zabiły Elisabeth Revol przy zejściu z Nangi. Moja matka, które przyjeżdżała tu czasem, żeby trochę pomóc, patrzyła na moje wyczyny z okna i kiwała z dezaprobatą głową. Kiedy bowiem przestałem być dzieckiem, nie awansowałem automatycznie na bohatera jej romansu, stałem się za to czymś w rodzaju wyrzutu sumienia, z którego ona musiała się tłumaczyć przed tak zwanymi normalnymi ludźmi. Słowa – czy ty nie możesz jak ludzie – słyszałem prawie codziennie. Kiedyś starałem się coś tam tłumaczyć, potem kręciłem głową, że nie mogę, a na koniec już się wcale nie odzywałem tylko robiłem swoje.

Filozofowie pracy żyjący obecnie nie mają za wiele wspólnego z moimi życiowymi doświadczeniami, bo ja kiedy tylko było mnie stać od razu kupiłem sobie dwie pilarki – Huskvarnę i Sthila, pociąłem tym trochę sam, a później już tylko wynajmowałem ludzi. Oni wywodzą się wprost z tradycji, dla której praca jest przymusem. A nie dość, że przymusem, to jeszcze sposobem na kanty. Bo tym właśnie jest socjalizm – gloryfikacją bezmyślnego wysiłku połączoną z ideologizowaniem czynności najprostszych, które taki gamoń jak ja, póki się naprawdę nie zmęczył, wykonywał bez mrugnięcia okiem. Bez względu na to czy padało, czy wiało, czy była rosa, czy też świeciło słońce.

Do sprzedaży pakietowej przekonał mnie kiedyś jeden z moich niemieckich szefów. Ja z nimi miałem przeważnie dobry kontakt, nie dlatego, że większość z nich była narkomanami, albo złodziejami zesłanymi tu za karę, ale dlatego, że nie uprawiałem filozofii pracy. Nie dyskutowałem z zadaniem, nie opowiadałem jak je zamierzam wykonać i co mi jest do tego potrzebne, tylko wykonywałem najlepiej jak umiałem. To mnie odróżniało od innych polskich pracowników, szczególnie zaś tych, którzy kończyli marketing i zarządzanie. Jeśli idzie o pakietową sprzedaż książek, to Filip miał duże przekonanie do tej metody ( cześć Filip), ja zaś szybko zauważyłem, że dla małych firm nie jest to żaden sposób. Małe firmy skazane są na sprzedaż bezpośrednią. Pakiety ponadto są narzędziem szeroko stosowanym w propagandzie. Działają tam na zasadzie łatwych skojarzeń. Myślę, że są całe zespoły ludzi, którzy zajmują się tworzeniem skojarzeniowych pakietów i wciskaniem tego ludziom. Wczoraj mieliśmy tu do czynienia z bardzo źle zrobionym pakietem, czyli z ofertą Polskiej Fundacji Narodowej. To była nędza. Nie dość, że brakowało konkretu, a pakiet składał się z samych właściwie deklaracji, to jeszcze na koniec okazywało się, że deklaracje te są bez pokrycia, bo co innego powiedziano, a co innego zostało zrobione.

Co sprzedaje się najlepiej w pakietach? Ludzie i idee. Jeśli idzie o ludzi, to sprzedaż pakietowa idzie najfartowniej wśród aktorów. Odkryli to dawno temu Lida, Pazura i Zamachowski, ale pakiet im się rozsypał. Teraz zaś mamy na ekranach pakiet, który określiłem tu słowem „ryje”. Jeśli zaś idzie o idee, to mamy właśnie taki popularny zestaw na tapecie – polskie obozy koncentracyjne. Od tego czy uda nam się ten pakiet rozsypać zależy wiele. To się może udać, tylko w jednym wypadku, jeśli zrezygnujemy z filozofii pracy. Póki co jednak nie widać, by ktoś chciał z niej zrezygnować, choć jakieś tam przebłyski są. Gazownia pisze, że PiS chce rozpętać wojnę światową z powodu Grossa, a to oznacza tyle, że próbuje włączyć Grossa do pakietu sprzedażowego. Nie dajmy się zwariować i nie przyjmujmy tutaj żadnej wojennej retoryki, przynajmniej do momentu, w którym Netanjahu nie zdecyduje się zabić któregoś z naszych polityków. Wszystko co się zdarzy przed tym wypadkiem to pakiet. – Gabriel – jak mawiał do mnie Filip – nazwiemy to pakiet. Ja zaś kiwałem głową i milczałem.

Mistrzami w sprzedaży pakietowej emocji są na naszym rynku dystrybutorzy wrażeń prawicowych, ja ich tu nie wymienię z nazwiska, ale już się pojawiły opinię, że może oni mają rację. Nie mają jej z dwóch powodów. Nikt jeszcze nie zorganizował zamachu na obecnie urzędujących, polskich polityków, po drugie nie ma racji ten, kto tylko gada i uprawia jeszcze przy tym filozofię pracy. Ona jest nieznośna przy samej pracy, a przy gadaniu to już jest prawdziwy dramat. Tak więc – póki nie przybywa produktów realnych, dających się ująć w palce, żadna prawicowa ideologia nie przybliża nas do sukcesu. Póki Żydzi nikogo nie zabili, możemy spać spokojnie. Jeśli się zaś na to zdecydują, to będą mieli prawdziwy problem – wydać nas z powrotem ruskim czy ustąpić. Innej możliwości, innego pakietu rozwiązań nie będzie. Ciekawe co wybiorą.

Przypominam, że na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl trwa promocja książek i czasopism. Baśń czeska i amerykańska po 10 zł, Baśń III po 15, tak samo Łowcy księży oraz Straż przednia. Nawigatory także po 10, ale ubywa ich w zastraszającym tempie, więc trzeba się spieszyć. Budowa jachtów po 35, Berecci, Irlandzki majdan i Kroniki klasztoru w Zasławiu po 10. Sanctum regnum po 30 zł. Na tej samej stronie dostępny już jest nowy komiks Tomka Bereźnickiego zatytułowany „Kościuszko. Cena wolności”.

  31 komentarzy do “O filozofii pracy i sprzedaży pakietowej”

  1. „nnej możliwości, innego pakietu rozwiązań nie będzie. Ciekawe co wybiorą”

    „jedyną” drogę” http://www.fronda.pl/a/pawel-jedrzejewski-co-zrobi-a-duda-jedyna-droga-trybunal-konstytucyjny,106080.html

  2. Coryllusie, sprawdź e-maila.

  3. Ciekawy dla mnie temat i dobrze się to czyta. Z ogłoszeniami na tablicach ogłoszeń w sumie jest jeszcze i tak nieźle (mówię ze swojego doświadczenia jeśli chodzi o portal tablica a teraz olx) i zwykle jak kupowałem tam proste usługi (typu przywiezienie piasku do piaskownicy, naprawa cieknącego dachu czy mycie dywanów), ludzie którzy przyjeżdżali oszczędzali mi zupełnie filozofii pracy. Ale pewnie różnie można trafić. Sama analiza tematu i wnioski bardzo zgodne z moim obserwacjami życia.

    Jeśli jest leśniczy i niedaleko jest las, to często można wziąć jakiegoś pilarza, który pracuje w lesie. Oni zwykle (przynajmniej na moim terenie) nie znają się na filozofii wcale. Mogą tylko pójść w tany, jeśli za szybko da się im zaliczkę, a praca jest na więcej dni. Ale to można w miarę  zaplanować i mieć pod kontrolą.

  4. Nieźle powiedziane – filozofia pracy + gadanie.

    Przypomniało mi się narzędzie zwane pobijakiem kinetycznym z naprowadzaczem ręcznym.

    Bo młot był zarezerwowany na socjalistyczną ideę, wraz z sierpem zresztą.

    Sierp poszedł w muzealną niepamięć dzięki rozwojowi techniki którego szczytem był kombajn, wiec łatwo go było zideologizować.

    A co tu zrobić z młotkiem?

    Jak go uczynić czymś tak odległym jak leżący w muzeum eksponat, lub stojąca w ogrodzie z o.o. (zwanym ZOO) sarenka lub świnka?

    Bo kto dziś wie dlaczego uzasadnionym jest, iż firma lub przedsiębiorstwo nabiera statusu osoby prawnej, w przeciwieństwie do małego lub starego człowieka, którzy nie są osobami z zasady lub osobowość tracą w miarę wzrostu bezsilności.

    Ech – ta filozofia 🙂

  5. To jeszcze tak w ramach spokojnego utwierdzania sie w tym co i tak wiemy (link ponizej)

    Co dalej? Mnie ta analiza dzialan w sieci zalamala. Nie ma zadnej synchronizacji dzialan rzadu z organizacjami za granica, wszystko dzieje sie tylko w Polsce, lokalnie, podczas gdy Izrael zrobil zmasowany atak na swiecie przy wsparciu swojego rzadu. Co jest? Gdzie jest Fundacja narodowa, gdzie rzad, wspolpraca z ambasadami??

    https://www.youtube.com/watch?time_continue=9&v=vZGXjAnbges

  6. Słowa – czy ty nie możesz jak ludzie – słyszałem prawie codziennie. Kiedyś starałem się coś tam tłumaczyć, potem kręciłem głową, że nie mogę, a na koniec już się wcale nie odzywałem tylko robiłem swoje.

    Pozdrawiam

  7. Witam Gospodarza,

    Jak chcesz mieć tanio pocięte, szybko i ułożone przyzwoicie (w ramach pakietu usług) to napisz na maila. Ja akurat taką pracę lubię i cenię (bez zbędnej filozofii).

    pozdrawiam

  8. Wczoraj widziałem u Kacpra Gizbo na YT taki komentarz, prosty bardzo, ale właśnie dlatego dobry, bo w tych całych dogłębnych rozmowach stawiający znowu sprawy na nogach a nie na głowie. I z góry przepraszam za słowa niecenzuralne, ale moim zdaniem to jest jeden z tych przypadków, że po prostu muszą być w pełni:

    „Ja pierdolę, pokażcie mi drugi taki kraj, któremu wszyscy naokoło mówią co ma robić, każdy nas ustawia i mówi co powinniśmy a czego nie. Uchodźców przyjmij, Żydom zapłać, od Niemców kasy nie żądaj. Puszcz nie wycinaj, a mleko wylewaj bo jest za dużo. A spierdalać, bo psami poszczuję!!!”

  9. Jeżeli przez tyle lat Polska, tzn ci, którzy nią zawladneli, nowa elita, nowych Polakow (pytanie, kim oni naprawdę są, a coraz bardziej widać, kim)”rozpinala guziki” na swym ubraniu, a nawet go sprzedając, to czego my teraz chcemy oczekiwać po nich, skoro okazało sie, że „król jest nagi” i to zarówno po stronie Gazety Wyborczej, jak i tej drugiej? Oni nawet, jak by chcieli, nie potrafią już. I to też widać.

    Powrót do Polski, tylko. Pytanie, czy zdążymy.

  10. No niestety bez sensu, brakuje podstawowej rzeczy – psów.

    My nie mamy żadnych argumentów, które mogłyby się przebić w tej całej dyskusji.

    Jedyna opcja, która jest w tej chwili wykorzystywana, to „Polacy ratowali Żydów, drzewka w Yad Vashem, kara śmerci, pitu pitu”

    Doprowadzi to do tysiąckrotnego wyolbrzymienia narracji Grossa i już nawet każdy Polak, który się krzywo spojrzał na Żyda w czasie wojny zostanie skatalogowany i policzony.

    A cały czas nie jest najgorzej, skoro wyliczali, że „polish death camps” pojawiało się w sieci 25 milionów razy, a „german death camps” tylko milion to wbrew pozorom wciąż wygląda to dobrze.

    Bo faktyczna przewaga, jeśli chodzi o możliwości propagandowe to nie jest 25:1, to jest 1000:1 albo i gorzej.

  11. oczywiście., że tak, jestem za … (bez sprzeciwu)

  12. Tylko ze tu chodzilo o zasieg. Tamte 27 milionow to bylo na calym swiecie i we wplywowych mediach, a ten nasz milionik (a nichby i bylo ich 40) byl wlasciwie tylko w Polsce..

  13. >Ciekawe co wybiorą.
    Wybrali media jako zwierciadło sferyczne wklęsłe.

  14. „Póki Żydzi nikogo nie zabili, możemy spać spokojnie. Jeśli się zaś na to zdecydują, to będą mieli prawdziwy problem – wydać nas z powrotem ruskim czy ustąpić. Innej możliwości, innego pakietu rozwiązań nie będzie. Ciekawe co wybiorą.”

    To samo sobie pomyślałem wczoraj. Bo w zasadzie po co grzać temat który jest oczywisty i prosty jak drut. Moim zdaniem tylko po to by jakimś durniów puściły nerwy. Żeby w Polsce pojawił się wreszcie ten wyczekiwany antysemityzm i to w najgorszej postaci. A potem to już każdy będzie miał moralny obowiązek od Polski się odwrócić… Łącznie z USA… No a wtedy ruscy dostaną międzynarodowy mandat żeby zrobić w Polsce porządek. Wszak to oni mają najlepszą wprawę w pacyfikowaniu nazistów.

  15. Bo obecne państwo polskie to wielki socjalistyczny mechanizm (przekładnia) złożony z jednego koła napędowego (władzy centralnej w postaci Towarzysza Naczelnika Prezesa), które ma wprawiać w ruch tryby duże, średnie, małe, te zaś setki tysięcy malutkich, maluteńkich i maciupkich trybików. PFN jest sporym trybem, jednak jak widać, mimo wydatnego smarowania nie chce się w ogóle obracać. Jedne kółka kręcą się w inną stronę niż chciałby napęd główny, a inne zwyczajnie same sobie sypią piasek, ślimaczą się, albo celowo nie zatrybiają się z sąsiadami i rżną głupa. Wszystko to razem klekocze, trzęsie się, rzęzi i zgrzyta. Straty energii, czasu i pieniędzy są gigantyczne. Chyba nawet towarzysz Stalin, który okresową, regularną selekcję kadr przeprowadzał przy pomocy plutonów egzekucyjnych, nic by tu nie poradził.

  16. Wszystko dobrze, tylko stanowczo ma Pan obsesje na punkcie Prezesa:)

  17. ja wiem, że to co powiem zabrzmi dla wielu jak najgorsza herezja i obrazoburstwo i w ogóle, ale proszę na chwilę chociaż pomyśleć: Polacy mają kosmicznie małe szanse aby wybić się na prawdziwą niepodległość. Zawsze któreś ze stronnictw ryjących tutaj wepchnie się natychmiast kiedy tylko inne odrobinę ustąpi. Plan ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej w wersji żydowskiej tylko w szczegółach różni  się od pomysłów niemieckich. Nazi”sojusznicy” z USA i Israela od „polskich obozów koncentracyjnych” i „mienia bezspadkowego”, chcą za broń którą mamy się „bronić” przez „ruskimi” absurdalnych kwot. Oni kody źródłowe i backdoor`y tym „ruskim” sprzedadzą za parę szekli,tak jak sprzedali Gruzinów. Polski i tak nie stać na zakup wystarczającej ilości broni, aby mieć realne szanse obronić się przed Rosją. Przypomina to sprzedaż wadliwych pistoletów polskim powstańcom przez żydowskich „patriotów” w okresie zaborów, razem z listami proskrypcyjnymi dla Rosjan. Kolejny dochodowy żydowski geszeft z polskimi trupami w tle, tylko że na miliardową skalę. I co my z tej obecności w zachodnim obozie mamy ?? Paszę z GMO i rtęci, kredyt na mebelki z dykty, nadgodziny w korpo i medianę 400 euro miesięcznie ? Syjonistyczno-masoński Waszyngton nie jest nic lepszy niż eutanazyjno-aborczy kalifat brukselski. A może by tak zamiast skazanej na porażkę walki z „ruskimi”, zagrać czeską kartę ? Ruszyć z tymi ruskimi na Berlin i przypomnieć zwykłym Niemcom, że chleb może smakować jak chleb, a kurczak jak kurczak ? Nie jestem z Rosji, nie mam Rosją nic wspólnego i nigdy tam nie byłem. Jestem tylko nałogowym graczem gier strategicznych i widząc polską planszę, nie widzę tu żadnych ciekawszych ruchów. Ludobójstwa na Polakach  częściej od Rosjan zlecali: Anglosasi i Niemcy, a realizowali i zarabiali na tym żydzi.

  18. Z 10 lat temu Zydzi w Izraelu jak zwykle okresowo dopiekli Palestyńczykom. Lewica francuska podniosła wielki krzyk i nazwała rzecz po imieniu. I oto nagle w metro paryskim zostala zaatakowana Żydówka z dzieckim (swoja drogą -ciekawe jak ją rozpoznano?)
     
    A następnego dnia była próba podpalenia synagogi. I diaspora podniosła krzyk  i powiedziała, że z powodu „ekscesów antysemickich” emigrują do Izraela, bo we Francji „nie da się już żyć”. Policja zrobiła porządne śledztwo i okazalo się że w obydwu przypadkach były to żydowskie prowokacje-synagogę chciał podpalić młody Żyd z Izraela. Jak się to dalej potoczyło -nie wiem

  19. Powinieneś Coryllusie dostać kasę za reklamę pilarek Husqvarna 😀   Cieka ile oprócz mnie sprawdziło 😀

  20. Cześć Mysza. To co się teraz gra? Dalej Simsów?

  21. Nie tylko on ma obsesje na jego punkcie…ja też nie toleruję tego osobnika.

  22. Tak…

    … to jest najlepszy sposob na  filozofUF  pracy.

  23. Z tymi  calymi  „filozofami pracy”, Panie Gabrielu…

    … to jest dosc duzy problem… ale spokojnie mozna sobie z nim poradzic.  Ja  takiego „filozofa pracy” to mam w najblizszej rodzinie… to moj  szwagier  !!!

    On naprawde jest z tradycji, w ktorej praca jest przymusem… niestety.  Dla siostry, dla moich rodzicow, a teraz dla mojej mamy  to byl i ciagle jest  problem, ale juz od dawna po prostu cala rodzina  „robi swoje”,  a szwagier zostaje postawiony  przed faktem dokonanym… i sila rzeczy musi akceptowac rzeczy i sprawy, ktore sa dla niego – z reguly  „be”.

    Cale szczescie, ze takich „filozofow pracy” w mojej  rodzinie jest niewielu… a Panu zycze, aby znalazl Pan czlowieka do pociecia swojego drzewa.

  24. W sobotę (jutro) o 6:30 czasu polskiego Msza św. w intencji stałej; kościół św. Franciszka, Ryga.

  25. Ja? Ja ma obsesję? ;)) Darzę Towarzysza Naczelnika Prezesa szacunkiem należnym osobie zajmującej tak wysoką pozycję polityczną oraz w sumie lubię jako osobę – to oczywiście tylko na podstawie obrazu prezentowanego w mediach. Nie zmienia to jednak faktu, że mam świadomość kim (politycznie, ideowo) żoliborski socjalista Jarosław Kaczyński jest i skąd się wywodzi. W przeciwieństwie bowiem do zadeklarowanych Żarliwych Zwolenników PiS zadałem sobie sporo trudu i poświęciłem sporo czasu, by go pod tym względem wirtualnie poznać. Po drugie, nie jestem, jak zdecydowana większość ŻZPiS, emocjonalnie/psychicznie uzależniony od jego osoby, to znaczy nie mam do niego bezgranicznego zaufania, nie składam w nim całej nadziei. Za to staram się w miarę możliwości uważnie słuchać tego co mówi, czego oczywiście jego zwolennicy prawie w ogóle nie czynią, gdyż są niewolnikami swoich własnych wyobrażeń i ciężko byłoby im znieść dysonanse poznawcze.

  26. Nie na wszystkich działa. Ja czekam na pretekst do kupienia japońskiej Shindaiwa. Tej najmniejszej. Tylko drogie są jak piorun.

    A na razie tnę ręczną, więc chyba bym nie podpadał pod filozofowanie przy pracy..

    Choć dawniej bardzo to „lubiałem” takie spekulowanie, co to jeszcze może się nie udać, i na co się najpierw przygotować.

  27. „….zagrać czeską kartę?” Myślę, że najwyższy czas.

    ” Polska w dyplomacji czechosłowackiej 1926-1932″ właśnie czytam, dziękuję Gospodarzowi.

  28. Wszystko pięknie ładnie tylko my nie jesteśmy Francją… I wcale nie chodzi mi o to że nie stać nas na śledztwo i ujawnienie kulisów takich  prowokacji.

    Zostawię jeszcze pewien materiał. Rozmowę JKM (ja wiem że to postać dla niektórych groteskowa, żeby nie powiedzieć mocniej) z Szewachem Weissem (prowadzoną przez Klarenbacha, będącego wtedy na wygnaniu 🙂 )… Ile Żydzi zawdzięczają (dosłowne stwierdzenie) holokaustowi, i dlaczego w związku z tym nie będą tolerować konkurencji Polaków na pozycji ofiar. Bo tu nie chodzi tylko o kasę/odszkodowania i odcinanie ekonomicznych kuponów, ale o bycie narodem stojącym ponad wszelką moralnością, tj. nie podlegającym żadnej krytyce ani nawet racjonalnej ocenie.

    Program się nazywał Bez Pardonu. Nie wiem czy jeszcze jest w necie wersja nie pocięta.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.