sie 122017
 

Znowu polazłem do Empiku. To jest coś niesamowitego, te książki. Większość zaczyna się od tego, że spadł samolot i, co ważne, nie był to samolot prezydencki. Zaczynam się więc zastanawiać, czy ktoś tym pisarzom po prostu nie wydał polecenia, że mają pisać o spadających samolotach. Tak to bowiem wygląda. Ile jeszcze kretynów zacznie swoją powieść od katastrofy lotniczej, to jeden tylko Bóg wie. Nie jest to jednak istotne. Chodzi o to, że w Empiku wyraźnie widać granice konwencji, w których operują autorzy współcześni, a także widać jak płytkie jest to bajoro.

Wziąłem do ręki książkę Cherezińskiej. Coś o koronie, na okładce był król przypominający Łokietka. Otworzyłem i przeczytałem dwa zdania. Dlaczego Cherezińska, ani nikt z pisarzy historycznych uporczywie nie chcą zrozumieć, że konwencja rekonstrukcyjna nie pociągnie tematu? No dobrze, pociągnie trochę, a ja się wymądrzam z zazdrości, bo nie mam ani tej promocji, ani takich dotacji jak Cherezińska. Mam jednak głębokie przekonanie, że powieść historyczna musi być zawierać silne współczesne konteksty, nie może być jedynie stylizacją.
Jeszcze gorzej jest z tak zwanymi książkami rozrywkowymi, gdzie bohaterami są ona i on. Ludzie w Polsce nie mają, w większości przypadków, szans na normalne życie rodzinne, bo wszystko jest tak urządzone, od pracy począwszy na umowach kredytowych kończąc, a pisarze zastanawiają się jedynie nad tym, jak tu opisać nędzę i upadek, albo sukces. Z tym, że nędzę i upadek opisują ludzie tacy jak Shuty, na przykład, czyli ci promowani niegdyś przez gazownię i ciężko wspomagani, a sukces jacyś frajerzy, którzy coś tam gdzieś zarobili, jak linkowany tu wczoraj Muszyński. Ciekawe skąd on wie, swoją drogą, że jest na rynku nowe wydanie wspomnień księdza Blizińskiego. Książki rozrywkowe zawierają ponadto tak zwany wątek miłosny. To są dramaty prawdziwe, ta konwencja. Sądzę, że pani, która pierwsza zabierze się za opisywanie emocji i porzuci wszelkie empikowe konwencje, zarobi prawdziwe pieniądze, sprzedając swoją książkę bezpośrednio i reklamując ją za pomocą szeptanki. Widzę tu wielki potencjał i wielką, nie zajętą jeszcze przez nikogo niszę.

Kolejny corral dla bydląt to tak zwana literatura tajemnicza, czyli te wszystkie czarnoksięstwa, a ostatnio także gawędy o duszach zwierząt i roślin. Jak to widzę przypomina mi się druga połowa lat osiemdziesiątych, kiedy księgarnie zawalone były podobnym towarem. Były tam jakieś „Gawędy o drzewach” i temu podobne historie, a pewnego dnia na półkach pojawili się Leszek Weres i Rafał T. Prinke, ze swoim podręcznikiem astrologii. Dwutomowy podręcznikiem, dodam od razu, bo rzecz była naprawdę poważna. Ja ją dostałem w prezencie, ponieważ kupowano mi wszystkie książki jakie pojawiały się na półkach, po prostu po to, żebym siedział cicho i się nie wtrącał. I sami zobaczcie jak zgubny i tragiczny w skutkach jest taki sposób wychowania dzieci….

To wtedy, w połowie lat osiemdziesiątych wyznaczono trendy, którymi żył rynek literacki przez następne dziesięciolecia. To wtedy wystartował Rafał Ziemkiewicz, o którym tak pięknie opowiada tutaj Maciej Parowski, rozłożony na trawniku https://www.youtube.com/watch?v=g2Y-DB9aYQU

Kto wyznaczał tamte trendy, możemy się tylko domyślać. Ciekawe kto wyznacza obecne, bo są one, jak zaznaczyłem, bardzo podobne.

Dla ludzi choć trochę zorientowanych w tak zwanym życiu publicznym jasne jest, że schematy operacyjne przyjmują nazwę konwencji jedynie w Empiku, normalnie w życiu nazywają się po staremu i także obowiązują. Mnie zaś zaskakuje ich niewyszukane podobieństwo do tego co widać w księgarni. Oto wczoraj powiedzieli w radio, że minister Szyszko ma w swojej willi skórę rysia, a ten ryś jest przecież w Polsce chroniony. O skórze został powiadomiony prokurator, a donos złożył pełnomocnik osoby prywatnej. Sekretne życie zwierząt, które mają duszę, albo nawet dwie się nam tu kłania. Pan minister wpuścił dawno temu kogoś do chałupy, być może nawet kolegę leśnika, a ten zapamiętał co gdzie leży, a być może naszkicował sobie nawet jakiś schemat. Potem długo, długo myślał, aż wreszcie przyszedł ten jedyny w swoim rodzaju moment, kiedy facet mógł swoją wiedzę wykorzystać. Użył do tego adwokata. Ciekaw jestem na co liczył? Na przychylność gazowni? Na Niemców? Na co może liczyć kapuś składający donos na ministra w sprawie tak beznadziejnie błahej? Szyszko zastrzelił tego Rysia, o przepraszam, rysia najpewniej sam. Mógł to zrobić z kilku powodów. Zwierzę mogło być chore, odstrzał mógł być dokonany poza Polską, powodów mogło być kilka. Cała nowoczesna wyje, bo to przecież Ryś, zwierzę chronione, gdyby to był na przykład drop, ptak jeszcze rzadszy niż Ryś, ta banda nie podniosłaby głosu, bo nie wiedziałaby co powiedzieć….a tak mamy Rysia. Ciekaw jestem z jakiego czasu pochodzą spreparowane okazy Rysiów stojące w muzeach przyrodniczych mieszczących się w parkach narodowych i czy ich tam obecność będzie również powodem złożenia donosu do prokuratury.

Weźmy teraz inny schemat. Oto dziś z rana podano, że w czasie miesięcznicy smoleńskiej, na dachach wokół pałacu prezydenckiego, pojawili się snajperzy. To jest wiadomość dnia i wszystkie postępowe media są tym faktem oburzone. Ja byłem na jednej chyba miesięcznicy, uważam, że poszedłem tam niepotrzebnie, widziałem jednak jakimi środkami ówczesna władza zabezpieczała tę demonstrację. Oddział prewencji w pełnym rynsztunku stał pod kościołem karmelitów i czekał na sygnał. Na ulicy nic się nie działo, Janek Pospieszalski coś tam gadał przez mikrofon, potem przemawiał prezes, nic więcej, ludzie łazili w tę i tamtą stronę. No, ale prewencja była, jakby szykowała się co najmniej jakaś kibolska zadyma. Z tymi snajperami sprawa jest tak samo prosta jak z prozą Remigiusza Mroza, musi być jakaś eskalacja, choćby najbardziej dęta, żeby ludzie nie umarli z nudów. Ktoś powie, że nie, bo chodzi o to wreszcie, żeby padł trup na ulicy. Myślę, że nie. Ponieważ konwencja taka, czy jak wolicie schemat operacyjny, zawsze zakłada, że trup musi być bardzo konkretny, w żadnym razie nie może być to jakaś przypadkowa osoba. Tę bowiem wszyscy zlekceważą, tak jak zlekceważono biednego Marka Rosiaka, którego zamordował Cyba. Trup w ramach konwencji musi być dobrze wybrany, musi być kimś takim jak Przemyk, albo Jerzy Popiełuszko. W żadnym ze znanych mi środowisk nie ma ani jednego kandydata na porządnego, prowokacyjnego nieboszczyka, od którego mogłaby się zacząć wojna domowa. Zamiast tego machają nam przed oczami skórą Rysia i to jest prawdziwy kabaret.

Konwencja, którą ogrywa się dziś na ulicach nie przewiduje takiej ewentualności, jak trup. No, jest oczywiście jeszcze opcja, że ktoś z zewnątrz wytypuje ofiarę i ją, przepraszam za wyrażenie, złoży. My zaś, to znaczy my Polacy, rozbiegniemy się na ten widok, jak kury na widok jastrzębia i całkiem potracimy głowy, bo nie tak przecież miało być i nie tak się umawialiśmy. Ja to udowodnił wczoraj Toyah, istotnym przedmiotem sporu są honoraria propagandystów, którzy czują się oszukani, bo nie dostają pieniędzy. Nic więcej się nie liczy. Reszta jest milczeniem.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał idzie na urlop, więc FOTO MAG będzie na razie zamknięty. Zapraszam jednak do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.

  110 komentarzy do “O granicach konwencji i nieboszczyku na ulicy”

  1. U Cherezińskiej silne współczesne konteksty występują. Pornografia i pogańskie traktowanie Kościoła.

  2. Pornografia to nie jest akcent współczesny

  3. Znowu świetny tekst!…Sejsmograf.

    A jednak atmosfera się zagęszcza; „Niebezpiecznie, panie Mochnacki” – ktoś coś knuje,

    „no imenno szto, nieizwiestno”…

  4. Jako element powieści historycznej niby z wyższej półki chyba jednak jest.

  5. Autentyczna reklama z megafonów w markecie zasłyszana wczoraj: „Rano robimy duże zakupy dla rodziny, przygotowujemy obiad, a wieczorem sięgamy po książeczkę Remigiusza Mroza”. Chyba ma jakąś spółkę z jedną siecią sklepów w południowej Polsce

  6. Kwinto ? Bohater komedii kryminalnej.

  7. Ja tylko zacytowałem pytanie, które Duńczyk zadał Kwincie…:-)

  8. Nie ogarniasz tego rysia. Otóż ryś, to Rysiek, Rysiek to Petru, a Szyszko tego Rysia odstrzelił, wypatroszył, wygarbował i powiesił na ścianie – jak na dloni widać, że demokracja jest zagrożona a Ty udajesz greka 🙂

  9. Demokracja zawsze jest zagrożona, podobnie jak przodujący ustrój.

  10. Nie odkrywczo ale z rysiem w roli głównej.

    Walka o rysia jest słuszna, bo przydatność rysia była (a może i będzie) duża, Kazimierz Przerwa – Tetmajer w „Legendzie Tatr”, przedstawia scenę przywiązania do deski, zbędnego już w domu starca (co tylko kąt zajmuje) i wyniesieniu go do lasu. W nocy ryś się z tym starcem podrzuconym do lasu ekologicznie rozprawiał. Ekologicznie, niestandardowo i elegancko i aż dziw bierze jak to rozwiązanie wpisuje się w  wymogi i program nowoczesnej w sprawach np.  eutanazji . Stąd chyba bierze się  wycie nowoczesnej, ekologiczne wycie  …  nad rysiem.

    A główny Ryś Petru pewnie coś wygłosi w temacie…

  11. Trzeba się tym Tetmajerem zająć, bo to jest kolejny agresywny propagandysta w typie Stefana

  12. A skoro książki, to wspominałem juz o książce „Conclave”,  z zeszłego roku tutejszego „producenta” bestsellerów, a proszę zobaczyc, jak dluga seria wydawnicza sie tej książki zrobila, do dzisiaj po roku z okładem doliczylem sie jedenascie roznych jej wydan i jest ona wszędzie

    https://books.google.co.uk/books?q=editions:ISBN0091959179&id=r4PpDAAAQBAJ

  13. Ciekawe, że takie wielkie budżety idą na wymyślanie fabułek w dekoracjach historycznych (fabułki zawsze w jakiejś konwencji) a książki historyczne na tematy ocenzurowane od czasów Oświecenia i rozbiorów – pisane są przez zapaleńców i muszą „lansować się same”.
    Co do „rysia u Szyszki”, to aż „ręce i nogi opadają”, jak wulgarny jest taki donos. Każde, nawet najbardziej chronione zwierzę może zachorować, zostać zranione lub wpaść we wnyki. I trzeba je dobić, żeby się  nie męczyło. Leśnik Szyszko mógł był zresztą dostać taką skórę w prezencie w kraju, gdzie rysiów jest dostatek i strzela się do nich bez ograniczeń:)))
    Ten donos to jest właśnie najbardziej fundamentalny znak pochodzenia „totalnej opozycji”- z najbardziej sowiecko-niemieckich kręgów piekieł gestapowsko-enkawudowskich. W Polsce donoszenie jest w bardzo złym guście. Wręcz wyklucza z towarzystwa. Donos to kultura ubecko-ormowska. Ale nawet ormowcy i ubecy – nie donosili na własne rodziny. Nawet oni byli „zarażeni” tutejszym obyczajem.  Donos w Polsce zawsze podejrzany jest o pieniactwo, psycholstwo i problemy z rozumem. A tu -proszę. Ryśka znaleźli u leśnika Szyszki i dawaj na niego – prekuratora:)))  Ostatnie wyziewy komuny.

  14. Tez zwrocilam uwage na ten motyw z samolotem.

    A Muszynski to pewnie tutaj zaglada.

  15. Ja tylko czekam, aż się okaże, że ten Ryś to w rzeczywistości kuna….

  16. I jak tutaj nie powtarzać, teraz juz trzeba by zacząć bez przerwy, ze mamy do czynienia z li tylko gadającymi po polsku, a nie Polakami. Ja juz od jakiegos czasu tylko tak patrzę na to towarzystwo i naprawdę juz mnie mało co zdziwi, a trzymam się kurczowo nas tutaj 😉

    A że tendencja jest być nie wiadomo kim, to zobaczylem na tych Mistrzostwach Świata w Londynie. Jaka oprawa, juz pisalem. Prosze zwrócić uwage na dekoracje medalistow i co z tym zrobiono, z flagami panstw, a niektórzy sportowcy reprezentują cos, co jest jakims neutralnym bytem. Mnie sie robi zimno, jak na to patrzę. Bo to juz zrobilo sie tak wprost, gdzie to znierza.

  17. Może ten Ryś nowoczesnym pomylił się z tym Rysiem, co go Tym gra – też Ryś.

  18. Ryś Petru – Ryś Bugaj – Ryś Kalisz – Ryś Tym – Ryś Krauze – itd. – dużo Rysiów jest o co walczyć, nie dziwię się wyciu nowoczesnej.

    A profesor Szyszko  już wie, że „czym chata bogata, o tym potem w przekaziorach głośno”.

  19. Oczywiscie mam inną perspektywę patrzenia, tylko dlaczego tutejsi non stop wydają takie książki, jak ta:

    https://books.google.co.uk/books/about/The_Norman_Conquest.html?id=cV4g5MKG7GYC&redir_esc=y

    a w niej juz we wstępie autor nie ukrywa, tzn ja to wyczytalem, a on moze tak napisał przez nieuwage :-), kim byłi Normanie i Wilhelm Zobywca osobisicie i czym byly pierwsze miesiace i lata po jego podboju Anglo-Saxonow, bo to bylo chyba pierwsze normalne ludobójstwo i przejęcie wszystkiego, co zywe i niezywe na wlasnosc i dlaczego tak malo jest źródeł pisanych z tego właśnie okresu, co jest dziwnym i sam autor tak wlasnie pisze.

    Mija tysiac lat od tamtych wydarzeń, a tak jakby nic się nie zmieniło.

  20. „Dlaczego Cherezińska, ani nikt z pisarzy historycznych uporczywie nie chcą zrozumieć, że konwencja rekonstrukcyjna nie pociągnie tematu?”

    bo jest płatną propagandzistką. ona nie ma rozumieć, tylko wykonywać polecenia, by zarobić na dom dla córuni/wnusi

  21. proponuję tytuł: „Kazimierz Przerwatet-Majer”. tak pisano po zeszytach

  22. Książki o duszach roślin i zwierząt musiały się pojawić, gdyż ekologizm (ekocentryzm, zielona polityka) jest od lat 70. narzędziem marksizmu antykulturowego służącym mu dobrze do wykorzeniania z ludzkiej świadomości tradycyjnego sposobu obcowania człowieka z tzw.
    przyrodą ożywioną i nieożywioną. Od zawsze miało ono jeden zasadniczy cel: przynosić czlowiekowi materialne i niematerialne korzyści, czyli zapewniać mu środki do przeżycia (w postaci żywności i odzienia) oraz podnosić poziom jego egzystencji. Dlatego człowiek musiał się nauczyć sposobów dominowania nad światem przyrody – dysponowania, wykorzystania i odtwarzania jej zasobów. Nie da się w żaden sposób zarealizować neomaksistowskiego planu powszechnego zaprowadzenia komunizmu, jeśli pozostawi się ludziom wolną rękę w dostępie do jakiegokolwiek realnego źródła utrzymania, czyli na przykład – właśnie zasobów przyrody.

    Kim w takim razie jest ten „ktoś” z kręgu obecnej „patriotycznej” władzy, kto na „wiodącym polskim uniwerystecie” wyraża zgodę na otwarcie nowego kierunku studiów jak poniżej:

    Cyt.: „Antropozoologia to nowy międzyobszarowy kierunek studiów licencjackich, którego nie znajdziecie nigdzie indziej w Polsce!

    (…) Program adresowany jest do tych z Was, którzy interesują się złożonymi i wielowymiarowymi relacjami między ludźmi i (innymi) zwierzętami w kontekście poznawczym, praktycznym i etycznym.
    (…)
    Studia zapoznają Was z najnowszymi odkryciami dotyczącymi umysłów, emocji i zachowań zwierząt. (…) Przygotują Was również do mądrego i skutecznego rozwiązywania konfliktów interesów między ludźmi a przedstawicielami innych gatunków, z poszanowaniem podmiotowości i godności ludzi i zwierząt.

    (…) Będziecie przygotowani do pracy w sferze edukacji, kultury, turystyki, mediów, administracji państwowej, oświaty, w placówkach ochrony przyrody, organizacjach pozarządowych, i firmach prowadzących działalność opartą na interakcji ze zwierzętami.
    (…)”.

    https://irk.uw.edu.pl/katalog.php?op=info&id=S1-AZ&kategoria=

    za zrabowane Polakom przez władzę pieniądze?

    (wytłuszczenia i podkreślenia – moje)

  23. W Empiku jest tez nowa biografia Lehma napisana przez czlowieka specjalnie oddelegowanego do tego z agory i zyjacego z pieniedzy fundacji niemieckiej. Wedlug niej cale zycie Lema to zbieg szczesliwych zbiegow okolicznosci. Czytam i nie wiem czemu wychodzi mi krzyzowka Newerlego z Bolkiem.

  24. to jak z materiałami na klawisze fortepianów, gdy są z kości słoniowej i są przedmiotem sprzedaży a wykonane w XIXw….;- taka aferka już w RP była i to jest ten sam schemat – wycieraczka z sierści bobra.., w tle jest wykazywanie 'własnej’ praworządności, a po prostu mówiąc złośliwe debile i tylko tyle

  25. Kotka nam na taras myszkę przyniosła – zrobiłam zdjęcia, do tego zrobię przegląd literatury z obszaru: „ludzie – koty – myszy” i będzie praca badawcza z antropozoologii jak złoto. Chyba nawet zawyżę poziom

  26. Sama nazwa: antropozoologia wyrywa z kapci i każe uciekać. A przecież jam odzwierzęca jak najbardziej.

    Wychowają tam /na tej antropozoologii/ terrorystów. Po prostu.

  27. Poproszę o rozdział: Jak nie dać się obudzić i zwlec z wyra przez namolną kocurrę, po nocnej walce z nawałnicą, która nawiedziła 3miasto.

    /Zebrało się maupie na rozmówki i kizianie-mizianie, gdy pańcia dogorywała po owej szalonej nocy. Tyle mojego, że drugiej maupie na nic się nie zbierało./ Taka Cherezińska jedna z drugą to jedynie pryszcz intelektualny wobec tych moich, realnych maup!

  28. Znowu polazłem do Empiku. To jest coś niesamowitego, te książki. Większość zaczyna się od tego, że spadł samolot i, co ważne, nie był to samolot prezydencki. Zaczynam się więc zastanawiać, czy ktoś tym pisarzom po prostu nie wydał polecenia, że mają pisać o spadających samolotach

    https://youtu.be/oeXm8snZrUk 2:30 LOST Zagubieni – zwiastun serialu, który miał premierę w 2004 roku.

    Coś musi być w tych spadajacych samolotach. Przypomnę zaginiony malezyjski Boeing 777, samolot  który zniknął lecąc Brazylii do Paryża, jeszcze Boeing z Holandii co go zestrzelono na Ukrainie. A katastrofa smoleńska też przecież podpada pod strefę tajemnic.

  29. Dla tych co nie wiedzą o czym mowa,  na czele ze mną,  bo oglądałam ze trzy odcinki.

    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Zagubieni

  30. Bratem Kazimierza Przerwy-Tetmajera  był malarz Włodzimierz Tetmajer z Bronowic, bratem ciotecznym Tadeusz Boy-Żeleński, a najbliższym przyjacielem Ferdynand Hoesik, syn  księgarza warszawskiego, którego małżonka była wieloletnią kochanką Wojciecha Kossaka. Erotoman, kobieciarz, wariat (mania prześladowcza).

  31. W poniższej dyskusji w Roninie widać jak na zwycięski pochód marksizmu antykulturowego reagują ludzie z tzw. „naszej strony”. Jak bardzo kompletnie nic, ale to w ogóle nic – czarna dziura – z aktualnej rzeczywistości nie kumają. Dlaczego tak jest? Odpowiedź jest prosta: bo są leniwi i stąd są głupkami. To są lenie śmierdzące, skostniałe w schematach i kalkach służących do propagandowego przekomarzania się z peerelowską komuną, sprzed – powiedzmy – czterdziestu lat, do których ciągle usiłują przykroić teraźniejszość i od których pragną odcinać kupony. Niezdolne do jakiegokolwiek umysłowego wysiłu, nie mówiąc już w ogóle o rewizji własnego raz wpojonego, ale już od dawna błędnego paradygmatu. Nic im z tych rozważań na temat „odzyskiwania kultury” nie wychodzi poza oburzeniem, frustracją i utyskiwaniem. Nie są w stanie wypracować żadnej skutecznej recepty, oczywiście oprócz tej jednej, jedynej, która brzmi: niech „patriotyczna” władza NAM da pieniądze, jak najwięcej pieniędzy. Akademia Literatury stworzona przez Ministerstwo Kultury, o ja…@#$%^&.

  32. A kwestii rysia w stodole Szyszki, to doniosła o nim uprzejmie „prawicowa”, dziennikarka redakcji Wpolityce.

    Akcja w której wyznaczono zapis na posiadanie skór itp. chronionych zwierząt odbyła się dosyć dawno.  Chyba kilkanaście lat temu. O ile pamiętam to  zgodnie z nowym prawem trzeba było zgłosić posiadanie skór węża, kolalowce, wyroby z kości słoniowej i wiele innych. Nie wiem kto tego dopełnił, ale nowy paragraf/kij do walenia kogoś niewygodnego leży i w każdej chwili może być wykorzystany.

    Ja wtedy pozbylam się skóry boa, z której można było coś uszyć.  Nie lubię gadów więc to akurat bez żalu,  ale zmuszanie do oddawania wyrobów z kości słoniowej i korali, to po prostu pomysł na zwyczajną grabiez. Informuję,  że, jeśli dobrze pamiętam,  można posiadać wyroby z kości słoniowej sprzed 1939 roku.

  33. A mnie się zdaje, że nie są leniwi, są drugą stroną tego samego medalu. Ich zadaniem jest niedopuszczanie tych, którzy serio wzięli by się za urywanie łba hydrze. Hydra ma być tylko tarmoszona. Jest pod ochroną jak ryś.

  34. Składał ktoś donos na Cimoszewicza ? O ma przecież łeb żubra na ścianie.

  35. W temacie.
    Karoń: Nowy marksizm to zezwierzęcenia człowieka
    https://www.youtube.com/watch?v=c0XquQXa9W4

  36. Ten wyrażony w dyskusji owczy pęd tzw. „naszych” do zadekretowanego, urzędniczego patriotyzmu pod egidą „naszej, patriotycznej” władzy, na wzór socjalistycznej II RP i PRL po prostu mnie dobija. Każdy w miarę rozgarnięty obserwator wie, że skończy się to jedną wielką, totalną porażką na wszystkich frontach kulturkampfu, bo zmienił się przeciwnik i gra ciągle toczy się wedle nowych reguł, które on wyznacza. To on ma inicjatywę strategiczną i wolną przestrzeń operacyjną w związku z czym uderza tam gdzie, kiedy chce i jak chce. Antidotum na to nie może brzmieć: więcej socjalizmu. Mówiąc wprost: wspomaganie socjalizmu w jakiejkolwiek formie, z jakichkolwiek, nawet najszlachetniejszych, najszczytniejszych pobudek, prowadzi do ostatecznej klęski o niewyobrażalnych rozmiarach. Całkowitego zaorania tego, na czym przecież obrońcom ponoć najbardziej zależy.

  37. Myślałam bardziej skupić się na „kocich łowach” i ludzkich reakcjach wdzięczności za przyniesione myszy. Czyli w ramach antropozoofilii  powiązanie zwierzęcych i ludzkich relacji. Ale teraz się zorientowałam że takie ujęcie „marginalizuje myszy” do poziomu zdobyczy. A jeszcze Podpowiada mi Pani rozszerzenie tematu o osobowość kocią.

    Dziękuję za inspirę i myślę że wystąpię o grant.

  38. Dzięki za link.

  39. Boa są hodowane – na Florydzie, i gdzie indziej – na przemysłową skalę. Podobnie krokodylki, aligatorki i czort wie, co jeszcze. Świetne są na buty, bo skóra nie łamie się. Węże na byciki dla pań – tak delikatna skórka, elastyczna, nic się stopa nie poci, bo oddychająca. Rękawiczki z węża do prowadzenia auta są jak najlepsze, na wszystkie cztery pory roku się ta sama para rękawiczek nadaje, ręka w rękawiczce uszytej na miarę z wężowej skórki nie ślizga się: prowadzić auto da się dzięki temu bezpiecznie.

    Teraz słoniska.

    Odnośnie kości słoniowej, to oficjalny odstrzał tych szkodników dostarcza ogromnych ilości kości słoniowej, na którą nie na odbiorców, bo ta kość jest słabym materiałem, bo ona żółknie i kruszeje szybko. Wystarczająco szybko, by nie sięgać po żadne „ozdóbki” z prawdziwej kości słoniowej; coś odrobineczkę lepiej trzymają się intarsje (fortepianowe klawisze to są intarsje).  Słonie to są szkodniki, ot tak potrafi taki zniszczyć 200 razy tyle wartościowej roślinności, ile zeżre, stratować dla zabawy – to jest całkowicie niezrozumiała, słońska wściekłość do niszczenia całej, otaczającej słonie, przyrody… ona jest do dziś ukrywana, jakoś osobliwie nie pisze się o niej w uniwersyteckich podręcznikach. Za to mający do czynienia z tą zarazą wiedzą, że albo ludzie, albo słonie.

    Co jeszcze?

    Jak to co, mamuty. Wykopuje się tego dziadostwa zakonserwowanego w mule, w bagnistej kąpieli garbującej, bogatej w minerały utrwalające te zwierzaki, takie ilości, że nie ma tego komu zhandlować. Kość mamucia dostępna jest w dowolnych ilościach, pięć ton na jutro, no prob. Mamucie tuski zastępują kość słoniową 1:1 tak, że nawet wprawny taksator nie odróżni na pierwszy rzut okiem. Były problemy z zatrzymywaniem podróżnych na lotniskach, bo niby „mieli kość słoniową z dopiero co zamordowanego słoniątka”, podczas gdy to był całe 20000 lat mający mamut, wyorany gdzieś przy budowie drogi na północy, z bagna.

     

    Ktoś musi wreszcie to szaleństwo „kochanych zwierzątek” zatrzymać. Proponuję zacząć od słów. Źwirz nie ma „główeczki” tylko łeb, nie ma „usteczek” czy tam „twarzyczki” tylko pysk. Źwirz nie „rodzi się”, to jest miot. I tak dalej. Nie wolno antropologizować bestii ani jednym słowem, bo Bestia (tak, ta) czeka, skrada się wokoło tak uczłowieczających bestie dyskutantów i czatuje, kogo by tu pożreć. W razie wątpliwości: wszystkich uczłowieczających zwierzęta kombinatorów. Tych spejalistów od herezjowania o „duszy zwierząt” i nadawania im określeń takich, jakie należne są wyłącznie człowiekowi. Zwierzęce określenia są w języku od zawsze. Co widzimy dziś, to operujących na żywym języku heretyków, czcicieli Zwierzęcia, czcicieli Bestii, dla których zwierzę posiada „rączki” a gdy wbije „ząbki” w „jedzenie” to zwierzę „je”. O, nie. To już się tak utrwaliło, że nieraz nie przyjdzie nam na myśl jako pierwsze właściwe określenie; bezwiednie sięgamy po chytrze zaszczepiony nam, wielbiący bestie, ludzki język… gdy faktycznie mówimy o zwierzętach. Tymczasem to powinniśmy robić właściwym językiem.

  40. Ja Tobie dziękuję – za wskazanie ogniska szaleństwa. Tych wariatów z UW trzeba powstrzymać.

  41. Koniecznie! Szczuka dostała niedawno 2,5mln na te jej (…ona coś w ogóle robi?), więc tak minimum 5.000.000 będzie właściwą kwotą. W końcu, współmierność z wagą tematu trzeba zachować. Czyż nie?

  42. No. To się dzieje. Sam widzę po sobie, gdy przyjdzie pogadać o zwierzakach. Właściwe terminy nie chcą wskakiwać, muszę się chwilę zastanowić, aby nie zrobić ze zwierzęcia „leksykalnego człowieka”.

  43. Ci… Dorabiają pędzelki na uszach tej kunie, pracowicie dziubdziając supercementem, a Ty ich tak publicznie…

  44. Warto. Wykształcona na UJ piątkowa polonistka stale klasie przypominała, co jej tam na ujocie leninowsko i marksistowsko wtłoczono: o Tetmajerze i Przerwie to był nieukrywany podziw, jak to „górale gadali jego gwarą” a już Czerwony Pas to och i ach i nikt i w ogólności.

    Czyli na ujocie uczono przyszłe nauczycielki tego, że KPT był supersprawnym propagandystą, bo „docierał do targetu z kontentem” *) lepiej, niż to zleceniodawcy zamarzyli sobie. Target propagandy bowiem, czyli górale, przejmował i to, co mówił Tetmajer, i to jak mówił Tetmajer. To ostatnie dokonanie sprowadziło na niego podziw państwowych ośrodków propagandy i zapewniło mu renty, chyba cztery w sumie, wypłacane mu przez różne podmioty.

     

    *)

    tak się mówi między reklamiarzami (poważnie)

  45. Kiedyś wyszło, jak to młody Lem, pracujący wtedy we Lwowie – jako mechanik samochodowy – napisał do Stalina. Przedstawił odnośnym organom projekt superczołgu z kilkoma wieżami, itd. Futurystyczna konstrukcja, odrobinę ignorująca fizykę. Dostał chyba na ten list odpowiedź, ogólnie odmowną, że niby „nasz komisariat dużych maszyn rolniczych” i tak wie, co ma robić, niemniej dziękujemy młodemu towarzyszowi…

    Są kopie (kto woli, fałszywki) tego listu w sieci. Ktoś z Rosjan, penetrujących archiwa za Jelcyna, znalazł ten pisany po rosyjsku, odręcznie, autograf Lema i po paru latach, gdy net stał się popularny, umieścił to w sieci.

    Czołg, nie czołg.

    Całkiem w czambuł Lema bym nie potępiał. Bolek to odrażająca kreatura, a Neverly to kierownik kultury, podczas gdy Lem nie miał stanowisk, nie „nadawał nawie literatury” żadnego zadanego w Moskwie kierunku. Spił raz pod stół Strugackich, no i co. Pojedynczy czy podwójny wyjazd do Sojuza, wynudzanie się na zebraniach ZLP…  to nie są jeszcze rzeczy, za które można go nienawidzieć!

  46. Ohydny artykuł. Rzuciło mnie o ścianę. Błędy, bełkot. Coraz gorszych pismaków Gazwyb zatrudnia. Ciekawe, czy „Duda” to nazwisko, czy „nom de plume”. Trzymam za Gabriela, aby zechciał wziąć się za KPT w ów znany nam tutaj, coryllusowy, niepowtarzalny sposób. Oby!

  47. Idę. Nikt inny nie komentuje, to znikam na SN.

  48. Ryś jest dobry na wszystko – połączenie panaceum, piajawek i stawiania   baniek

  49. Jestem trochę zmęczony, zamykam specjalny numer SN

  50. Lem znał się bardzo dobrze na samochodach i na ich naprawach. Miał wręcz świra samochodowego. Urządzał ze szwagrami bandyckie wyścigi po zakopiance.

  51. Cyt.: „Studia medyczne Lema przerwała inwazja Niemiec na Związek Radziecki. Podczas okupacji, wykorzystując fałszywe dokumenty (dzięki którym jego rodzina uniknęła osadzenia w getcie), Lem pracował jako mechanik samochodowy i spawacz w garażach niemieckiej firmy zajmującej się odzyskiem metali.”.

    http://ludzie.info/lista/lem/

  52. Się pracuje, pszePana 🙂

  53. Oczywiście, że ohydny. Może Duda to Cherezińska? Ta sama tematyka. Skądinąd – idzie wyłącznie o nędzę fizyczną poety. Która musiała jakoś rzutować na twórczość /poza erotomanią/.

  54. Bardzo stary, turecki kindżał, z pięknie rzeźbioną rękojeścią i wyraźnie pracowicie używaną klingą. Zapewne w dyplomacji 😉 Rękojeść, naturalnie, z kości słoniowej. To co tu jest – w świetle współczesności – gorsze? Ta rękojeść z biednego słoniowego kła, czy ta klinga od podrzynania gardeł różnym ambasadorom? A?

  55. Z tą wdzięcznością to różnie bywa… Kocica mojej przyjaciółki każdego ranka układała jej na progu cały nocny urobek: myszki, ryjówki, nornice etc.. Moja przyjaciółka reagowała na żywe mysie skokiem na stół i histerycznym wrzaskiem /jako świadek prawię/. A tu – pokot, trup mysi ścielił się gęsto. Gdy wstrząśnięta dzwoniła do mnie /mieszka w starym dworze, w górach/, właśnie doradzałam jej „ludzką reakcję wdzięczności za przyniesione myszy”. To ja już nie będę tu przytaczała, co ona mi odpowiadała na te moje rady ;))) Dodam jedynie, iż pięknie grasejowała, gdy padały te wyrazy z „er” w środku.

    Naturalnie – nie wolno nam marginalizować myszy do poziomu zdobyczy. Chiiiba, że jakiś tygrys skonsumuje Hindusa – to wtedy, naturalnie, tak.

  56. Tak. Jeszcze jest film z pytaniami i odpowiedziami Karonia.

  57. Zaraz idę do sztalug i tam sobie posłucham /choć z obrzydzeniem, zapewne/. Bo inaczej nie mogę zając stanowiska.

    Skądinąd pamiętajmy:

    NIE ODDAMY WAM KULTURY – hasła spod Pałacu Kultury im. Józefa Stalina.

  58. To ponoć z tego syfilisu ten obłęd KPT.

  59. Obywatele! Zdawajcie walutę!

  60. Marksistowska inteligencja żoliborska w latach 50. na fali tzw. odwilży podzieliła się z grubsza na dwie frakcje: pepeesowską, która poszła za J.J. Lipskim oraz neomarksistowską. Pierwsza grupę uosabiają bracia Kaczyńscy – „patriotyczni socjaliści wolnościowi”, „piłsudczycy”, druga to betonowi trockiści Kuroń i Modzelewski wraz z dziećmi odsuniętych przez Gomułkę od władzy stalinowców – Krzywe Koła, Kluby Poszukiwaczy Sprzeczności itp. W rzeczywistości sąsiedzi z tej samej ulicy/dzielnicy, chodzący do tych samych liceów dla wybranej kasty, robiący kariery po znajomości w peerelowskiej nomenklaturze drugiego i trzeciego rzutu, tworzący tzw. „opozycję antykomunistyczną”, KOR, kierownictwo i doradztwo obu Solidarności oraz tzw. „stronę społeczną” w Magdalence i przy OS.

    Ostatnią rzeczą jaką jedna frakcja zrobiłaby drugiej jest wyrządzenie realnej krzywdy w postaci likwidacji wpływów i „podstaw do godziwej egzystencji”. Natomiast kłótnie, jak to między sąsiadami, albo w jednej rodzinie bywa, są bardzo widowiskowe i u publiki, która jest święcie przekonana, że toczy się bitwa na śmierć i życie o Polskę i pomyślność Polaków, rozpalają emocje do biało-czerwoności.

  61. To właśnie to – film z pytaniami i odpowiedziami Karonia

    Początek tu:

    https://www.youtube.com/watch?v=NxrVzXhndyg

  62. Boze…

    … Panie Mietku, przeciez tego belkota nie da sie sluchac !!!

    To rzeczywiscie smierdzace i odporne na wiedze lenie, ktore zainteresowane sa tylko odcinaniem kuponow, jak Pan to napisal.  Przez tyle lat ta cholota tylko KLAMALA  i  MANIPULOWALA  Polakami… i tak im zostalo do dzis… i to sie nie zmieni !!!

    Dzis tylko ta merdialna TARGOWICA  bierze czynny udzial  w  medialnym ASTROTURFINGU… w tych wszystkich detych ustawkach i protestach…  a teraz biora udzial  w szczuciu na PAD’a albo tworzeniu tych wojenek ministerialnychh w rzadzie PBS… to stety  NASZYSCI  tworza to jakies dete zagrozenie… a na „pejsbukowym portalu” od Janke „blogezy”  z doopy wzieci  grzeja jakies „histerie zachodu” nt. tego co sie dzieje w Polsce…

    … niestety merdialna TARGOWICA – to najgorsza ZARAZA jaka mogla Polakom i Polsce sie przytrafic… po parlamentarnych wakacjach  ZROBIENIE  PORZADKU z ta cholota to po prostu  PRIORYTET !!!

    Ta akademia literatury czyli kolejne  ZEROWISKO  dla resortowych pasozytow i darmozjadow… wystrugana przez MK jest… wraz z tym ministerstwem  do wysadzenia w powietrze… i nawet nie ma o czym mowic.

  63. Bo to sa takie szmaty i lachy cmentarne…

    … ze same na swoich donosza… maja to w genach… a ta nazwa „prawicowa” to tak dla zmylki.

  64. Dokladnie…

    … sa druga strona tego samego medalu… identyko jak we Francji… dzis „centrysta Mikron” od Hollande jeszcze 10 miesiecy temu byl  „lewicowcem” od Hollande !!!

    Tak samo i u nas… Gmyz „trotyl” od Sakiewicza… Wielowiejska od Michnika… czy Janke Igor – na jednej foci – to ta sama ZGRAJA  SPRZEDAWCZYKOW  !!!… od bardzo wielu lat !!!

  65. Chyba nawet nie jednego !!!…  tam u tego starego kiejkuta to jeszcze i inne lby wisialy !!!

  66. w Londynie jak zwykle biegi, czyli dyscyplina niezwykle uproszczona. Wygra ten co stawia dłuższe kroki i szybciej przebiera nogami. Co mnie obchodzi w jakiej kolejności murzyni przybiegną do mety? A tam nic innego nie chcą pokazać. Biegi, biegi, biegi. Rekompensata za kolonizację.

  67. Ja miałam skórę długości ok 5 metrów i to całkiem dzikiego boa z Nigerii oraz biżuterię z kości słoniowej też stamtąd.  Dostałam w prezencie. Jeszcze jakieś torebki kopertowki z wężowej skóry i z jaszczurki. Po prostu nie lubię gadów nawet w postaci wydrukowanego motywu.

    Ta skóra sporo lat leżała zwinieta w szafie. Co jakiś czas trzeba było ją rozwinąć i zobaczyć czy już skruszala w cholerę i można ją wyrzucić. Nie pamiętam co mama z nią zrobiła. Może sprzedała, może dała. Zresztą kość słoniowa  też jej bardziej pasuje,  ja wolę ozdoby delikatniejsze i  błyszczące.

    Drugi egzemplarz skóry boa, jeszcze dłuższej i większej, został przerobiony na prośbę cioci u Turka (nazwisko kaletnika) na bardzo dużą torbę i dwie pary butów. Wtedy jeszcze były kłopoty z zaopatrzeniem i pan Turek biorąc skórę do roboty,  aż sobie westchnął, – ale byłyby z niej wspaniałe kozaki.

    I tak skóra boa pokonała pół świata, z Maiduguri w Nigerii via Warszawa, do Goeteborga.

    Swoją drogą ze względu na fobię, nie poznałam zalet skór wężowych, gdybyś nie napisał,  nadal bym uważała, że to tylko symbol luksusu i szpan.

  68. Mogę tylko pokiwać głową. Współczuję sobie młodszej,  że naprawdę przeżywałam te spory. Ileż oni nam nerwów zniszczą.

  69. Dobre  !!!

    To sie tylko tak wydaje, ze rozpalaja… ta merdialna propaganda slabo zre.  We Francji chwilowo spokoj, polowa Frankow na wakacjach „za kredyt”… spoko.

    Tylko w Polsce  Sakiewicz i Michnik produkuje taki astroturfingowy „siwy dym”… dostali zlecenie zeby tak nas oglupiac… zebysmy tylko przypekali…

    … a tu wszystko rozwalaja… no i tylko „swiatowe zagrozenie narasta w Korei i Wenezueli”… oczywiscie w telewizorze !!!

  70. Powiadasz 5 baniek? No rozmarzyłam się, chyba dzisiejszej nocy nie zasnę. Już tak sobie myślę jakby to z kotami wywiady przeprowadzić, to by wzmocniło przekaz empiryczny tego projektu i uzasadniło tą kwotę.  Nie,  no 5  baniek !!!??? Jednak chyba nie zasnę, tylko wymyślę metodę badawczą o której Józefowi Pietrasowi w „Metodologii pracy naukowej” się nie śniło. Będzie to socjologia „odzwierzęca”.

    Kto to są rodzice Szczuki, że panna Kazia, otrzymuje 5 mln i wydaje zupełnie jak Antoinette Habsburg, kiedy była żoną króla Francji (vide Trianon).?????

  71. Tetmajer pisał erotyki, to ułatwialo damską fascynację życiem i twórczością pisarza. Nawet film o nim zrobiono. Nie oglądałam. Fragmenty nie skłoniły mnie do poświęcenia mu czasu. Na mnie robiły obleśne wrażenie,  zwłaszcza odtwórca roli tytułowej.  Mówi się,  nie osadzaj książki po okładce,  ale dlaczego nie, „okładka” mi się nie spodobała.

  72. Ja osądzam wyłącznie po okładce, dlatego tak dużą wagę przywiązuję do okładek

  73. Kiedy tygrys skonsumuje Hindusa, to w tle słychać być może słychać taki  dialog:

    służący: Milordzie ubył nam jeden z nagonki. Został zjedzony przez tygrysa;

    Milord: Tak, wiem, ale tygrys zjada co trzeciego, więc do końca polowania myślę że nam  nagonki wystarczy.

  74. No właśnie, zdawajcie  walutę bez względu w jakiej postaci i pod jakim pretekstem. Mogą  futra, luksusowe skórki, korale,  wszystko co cenne,  złoto srebro…  Już to było przerabiane. Zero złudzeń że teraz się nie poważą.

  75. Ja też, bo niby jak inaczej.

    To powiedzonko na pociechę dla nieurodziwych, albo zaniedbanych, którzy mają bogate wnętrze.

  76. Tez przezywalam…

    … nawet bardzo… ale odkad zaczelam czytac blog Gospodarza… ta magia i czar pryslo jak banka mydlana… a jeszcze jak to sobie porownam z tym co jest odgrywane tu we Francji… albo od czasu do czasu porozmawiam sobie z kims ciekawie…

    … to normalnie pozostaje tylko te cala bande zwyklych tlumokow i jelopow, nie majacych pojecia ani o zyciu ani o polityce zabic smiechem.

  77. Szokujące, prawda? Powinno się niestety ten bełkot wysłuchać od deski do deski, by choć trochę orientować się gdzie naprawdę jesteśmy i co może nas czekać. Ci ludzie są szczerzy, oni naprawdę tak myślą. Co więcej – chcą ludzi, którym na Polsce zależy przekonać, iż myślą słusznie.

  78. Dlatego m.in. między obiema „zwaśnionymi” frakcjami z jednego miotu nie ma praktycznie żadnej dyskusji ideologicznej, światopoglądowej. Nie ma większej potrzeby, by takową naprawdę toczyć. Od czasu do czasu odgrywa się przed widownią sprzeczkę zastępczą stwarzającą pozory sporu w tym obszarze, lecz gdy przychodzi co do czego, jak przy ustawie o całkowitym zakazie aborcji, wtedy panuje zgoda całkowita. Oczywiście z niezbędnym w takiej sytuacji odegraniem teatru, by żarliwi stronnicy jednych albo drugich nie wpadli w krańcową konfuzję i w odruchu rozpaczy wywołanym dysonansem poznawczym nie spróbowali zacząć samodzielnie myśleć.

  79. > Rozalia

    Uzupełniam. Ludzie, którzy w najlepszej wierze ustawiają się ze swoim szczerym poparciem po którejś z tych stron za nic nie chcą zrozumieć, więcej – w ogóle nie dopuszczają do siebie takiej myśli, że to właśnie oni, a nie zwolennicy tzw. przeciwnika politycznego, są głównym, zasadniczym i jedynym celem propagandy i psychomanipulacji dokonywanych przez ugrupowanie polityczne, które popierają. Celem tym nie są również tzw. ludzie politycznie niezaangażowani, obojętni, bo takich się w socjaldemkraturze po prostu przekupuje.

  80. Dwa cytaty o bardzo nierównym poecie, u którego wzniosłość pomieszana jest z rymami częstochowskimi i gonitwą myśli o piersistych i zadzistych dziewkach.

    „Tetmajer de Przerwa Jan Kazimierz, w literaturze znany pod nazwiskiem Kazimierza Przerwy Tetmajera,
    […] Konieczność zarobku zmusiła poetę do pisania powieści, nie leżących wcale w jego talencie”.
    Z bojów brygady Piłsudskiego, Kraków 1915

    NA SKALNEM PODHALU
    Kazimierza Tetmajera.
    Ciąg dalszy czysto prymitywnych obrazów, wskrzeszających junackie Podhale. Wysoce artystyczna w pomyśle, w technice swobodniej bezkunsztowna rekonstrukcya świata, którego w tej okazałości nigdy nie było .. Nieskalana skalność języka, który w swej uwierzytelnionej autentyczności staje się tak dokumentarycznym i zakwestyonowaniu nie podległym, jak Pismo Święte. Bezpośredniość językowa czyni z tych fragmentów wielkiego eposu: Tatry — folklorowe, Sezamy. Do głosu przychodzą ludzie z epoki: drzewiej, typy skroś zoologiczne, żyjące życiem dżungli halnych, rysie, żbiki, wilki, lisy, capy, niedźwiedzie, aczkolwiek obdarzone t.zw. duszą nieśmiertelną, atoli nie robiące z niej, jak i z mózgu żadnego użytku. […]
    Adolf Nowaczyński, Świat, 20 lipca 1907

  81. Panie Mietku…

    … mnie tam z sakiewiczowych juz zaden, a tym bardziej ten belkot „rambo Karpat” zaskoczyc nie jest w stanie !!!

    Oni wcale nie sa szczerzy… to jest „V kolumna”  wyjatkowych zaprzancow i szkodnikow… a co wiecej… oni wprost uwazaja, ze „bycie przy panstwowym korycie” dozywotnio im sie nalezy „jak psu micha”…

    … oni sa jak Janda… przyzwyczajeni  do dojenia panstwowego cyca !!!

  82. Dokladnie tak jest  !!!

    Jak we Francji lud chcial zmian… „nowych” politykow… to im skorumpowana, zdegenerowana lewizna  „wystrugala”  NOWEGO  CENTRYSTE  !!!

  83. Mysle Panie Mietku, ze takich mlodych ze szczerym poparciem  jest jednak niewielu.  Wiekszosc tych mlodych „angazujacych sie” liczy  zdecydowanie na jakis etat… jakies zahaczenie… po prostu samo zycie…

    … a tak przynajmniej w wiekszosci wskazaly sondaze przeprowadzone wsrod mlodych Frankow, zaangazowanych w ostatnia kampanie i elekcje prezydencka we Francji…

    … 74%  tej mlodziezy podalo jako powod udzialu w kampanii…  chec ewentualnego zdobycia pracy !!!   Duza czesc mlodziezy liczyla na zdobycie  doswiadczenia zawodowego,  stosownego dokumentu… a takze mozliwosc zarobienia jakis pieniedzy.

  84. Widzę w tym długofalowe i celowe działanie. Szczególnie wśród dziewcząt panuje moda na niejedzenie naszych braci i sióstr, czyli drobiu, bydła, trzody i nieprzysparzanie im cierpienia. To ostatnie wśród ekstermistek to niejedzeniu nabiału, bo hodowla przemysłowa zadaje zwierzętom ból.. Mamy stworzony target i teraz wiadomo kto będzie zdawał na tego rodzaju studia.

    Tak myślę, iż jak Wielka Lechia i inne propagowane bzdety to zawoalowana próba wyrwania młodych z kręgu kultury i etyki chrześcijaµskiej.

  85. Jeśli …. „o granicach konwencji…”,   to w  hymnie światowej federacji młodzieży demokratycznej wyśpiewuje się ….” że nie zna granic ni kordonów pieśni zew…”  –  to wiele wyjaśnia…

    Nie ma granic ani dla uchodźców/imigrantów (nagranie z hiszpańskiej plaży, gdzie oni, nielegitymowani wysiedli z pontonu i zniknęli w zaroślach – jak u siebie) ani dla polskiego sędziego, który może nas porównać do Adolfa Hitlera, itd. nie chce mi się wyliczać ale tak jakoś się stało, że wpakowano nas w odmęty bełkotu.

  86. Kto wyznaczał tamte trendy, możemy się tylko domyślać. Ciekawe kto wyznacza obecne, bo są one, jak zaznaczyłem, bardzo podobne.

    Czekamy zatem, aż Sapkowski pochwali Mroza.

  87. Koniunkturaliści. Jak zapisy do PZPR.

  88. Dawno temu czytałam Na skalnym Podhalu. Najbardziej wryło mi się w pamięć opowiadanie Orlice. Otóż do szałasu na odludziu trafia wędrowiec. Szałas jest własnością juhasa, który ma trzy bardzo młode i całkiem zdziczałe córki. W nocy dziewuchy nie mogą się dogadać, która pierwsza, i rozszarpują gościa na kilka kawałków. To, co wzięłam ongiś za wybujałą wyobraźnię poety, okazuje się być projekcją erotomana-paranoika. Ładne kwiatki.

  89. BJN – okładki są doskonałe, edycja tym bardziej. 'Najlepsze kawałki Coryllusa’ w miękkiej oprawie, to najlepsza rzecz do podróży i poczekalni np u lekarza / dentysty.

    PS BJN – Tomek exploatuje twarze us filmu, Jack Nickolson i Burt Lancaster… doskonałe – Nowa szata BJN to jest to.

  90. Chyba to przeczytam. Jedno mnie w tym zadziwia. Wszyscy ci ludzie wychowani byli w duchu katolickim, o wiele silniej obecnym w codzienności niż to widać dzisiaj – na stole kluski i jajka sadzone i dzieci mówią pod Twoją obronę – a potem im do głowy przychodziły takie idiotyzmy? Skąd to się brało?

  91. Najważniejszą rzecz w artykule coryllusowym o zaopatrzeniu empików w makulaturę zauważyliśmy wszyscy: nie ma realistycznych narracji o katastrofie samolotu, bo samoloty nie spadają. Nie istnieją w dzisiejszym (ostatnim był brytyjski samolot typu comet, który rozpadł się nad Mare Nostrum od samości, a dokładnie dlatego, bo został ignoracko i antymateriałowo skonstruowany, poczytajcie kiedyś „katastrofa cometa nad Morzem Śródziemnym”, jest w wiki rozwalcowane na dziesiątki stron) świecie, czyli tak od końca lat 60-tych, żadne katastrofy lotnicze. Nie ma takiego zwierzęcia, jak spontanicznie powiedział Wilhelm Dwa, gapiąc się na żyrafę w berlińskim Zoo (das Thier hier gibt es nicht).

    Dlaczego?

    Bo nie używa się, od końca lat 60-tych, silników tłokowych, które są inheretnie zawodne. Technicy opisaliby to dokładnie, a ja podam jedną miarę owej niezawodności, zrozumiałą dla laika: silnik tłokowy musi być rozebrany i zbudowany praktycznie od początku po 2000 godzinach pracy. Ten resurs tłokowego motoru to jest rok latania, dzień w dzień, po ileś godzin, zgoda. Ale TYLKO pojedynczy rok. A odrzutowce? One, pi razy drzwi, są stukrotnie (lub bardziej) niezawodne. Tak są zbudowane. Tam nie ma się co zepsuć. To znaczy, turbinę gazową można puścić, wrzepić jej pełną moc i czekać: człowiek urodzi się, przeżyje długie życie i umrze, a taka statystyczna (zwykła) turbina gazowa będzie niezmiennie pracować. Zmianę oleju w misce (odrzutowce też mają miski olejowe) robi się okazjonalnie; zainstalowane na stałe turbiny, pompujące gaz w rurociągach (to są tak naprawdę silniki lotnicze z odrzutowca) zmienia się olej w biegu. Jeśli jakiś odrzutowiec z lat 60-tych wycofano, to nie dlatego, bo „silnik się zepsuł” lecz dlatego, bo nowsze odrzutowce mniej spalają, więc ten stary, nadal niezawodny, nie dawałby zysku. Nawet wtedy stary idzie na pustynię, gdzie czeka na nowe wykorzystanie, zupełnie sprawny. Parkuje się stare samoloty, bo tam nic nie jest „zepsute” a najmniej turbina, epitom niezawodności.

    Czyli?

    Nie ma szans na awarię odrzutowca. Poza sabotażem nikt i nic współczesnego silnika nie „zatrzyma”, żaden wypadek się nie „przydarzy”. Wypadki konstrukcyjnie wyeliminowano i z silnika i z płatowca – już ponad 50 lat temu. Stąd, piszący takie brednie jako osnowę ich narracji mogą od razu podtytuł dać: fantastyka nienaukowa – spisał Głupi Jaś. Czy jak się zauważony przez Coryllusa, fantastykujący o niemożliwych zdarzeniach „pan pisarz z empiku” nazywa.

  92. Tam pochwali. Benefis, seria pogadanek jutubowych o Mrozie-wieszczu extraordinaire, ratującym Europę przewodniku ludzkości. Tak to się robi.

    Cola, chipsy.

  93. Wariactwa oszalałego Tetmajera są mi nowe. Jakoś boczkiem je ominięto w szkole, a że polonistka była socjalistycznego chowu, to się o życiu KPT nawet nie zająknęła. Poza jednym, że „chodził po górach”. Lekko zaznaczyła zmyślanie języka, który potem niby górale przejmowali, jak ojczysty. Nie wierzyłem temu, ale sprawdzać dalej mi się nie chciało; poza tym i tak większość roku siedziałem na lotnisku. Zadarłem z polonistką tłumacząc jej, że nie potrafi interpretować Karłowicza, co poparła cała klasa, a ją doprowadziło do kryzysu jestestwa, więc jeszcze jedną awanturę robić, i to kiedy — w czwartej klasie, nie!

  94. Dokladnie…

    … legendowanie dalszych szeregow tej samej choloty… „tworzenie kadr”… jak to ostatnio sam Glinski okreslil !!!

    Wiedzial co mowil ten dety „premier techniczny”… sam byl tak „wystrugany” !!!

  95. Tam jest również mnóstwo odniesień do tzw ludowej pobożności. Opowiadania o czasach, gdy Poniezus chodzieł po ziymi, i świynty Pieterpaweł śnim razem. Opowieść o okolicznościach poczęcia pewnego Kuby, z przydrożnym krzyżem w tle. Tak, tak. Pan Kazimierz miał za zadanie sformatować nie tylko gwarę góralską.

  96. Grant absolutnie się należy.

  97. Właśnie stąd. Byli wychowani w duchu, ale nie w wierze. To po prostu było pogaństwo, tyle że w katolickim obrządku.

  98. Dziękuję.

    Stare przedstawienie w zmienianych dekoracjach trwa bez przerwy. Socjalistyczny rdzeń kolejnych RP jest nienaruszalny.

  99. Tak właśnie jest jak napisałeś, bo propaganda oraz państwowy system kształcenia, edukacji i wychowania działają w układzie przypominającym dodatnie sprzężenie zwrotne. W szerszym sensie działania te są natomiast częścią składową w procesie niszczenia naszej kultury.

  100. Jedna z urzędniczek w mojej firmie współpracowała przez dłuższy czas z Ministerstwem Środowiska i w prywatnej rozmowie częstowała mnie różnymi ploteczkami na temat ministra Szyszki i stąd uważam, że wniosek o nienaruszalnym rdzeniu jest jak najbardziej słuszny.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.