sie 262021
 

Dostałem wczoraj link do tekstu, który informuje nas, że powstaje serial z gatunku płaszcza i szpady, na podstawie powieści Jacka Komudy o Stanisławie Stadnickim z Łańcuta. W linku znajdowała się też zajawka serialu, którą tu później zaprezentuję, ale najpierw wolę ją opisać. Trzech znanych, ale starzejących się aktorów, statysta przypominający samego Komudę i siedmiu innych, ganiają się na koniach po łące. Mam wrażenie, że jest to łąka nieopodal domu Komudy. W przebitkach pokazują zamek w Krasiczynie, który odgrywa tam Łańcut. Do najbardziej dynamicznych scen należy duszenie łańcuchem, które demonstruje młodszy Pazura, a także „potykanie się samowtór” na szable. To ostatnie wykonane w formule bardzo nędznej ustawki, po to, by widz mógł się rozsmakować w widoku takiego pojedynku. Widząc te fragmenty przypomniałem sobie historię o mongolskim wynalazcy roweru, który z kawałków znalezionych w stepie gałęzi, rogów jaka i innych kopytnych, skonstruował pojazd, który miał dwa koła i można nim było jechać po płaskim stepie odpychając się nogami. Zadowolony ze swojego dzieła ruszył do Ułan Bator by je pokazać ludziom światlejszym od niego. Kiedy był już blisko stolicy przeleciał nad nim samolot. Człeczyna nieco się zdziwił.

Podobnie jest z filmem realizowanym na podstawie prozy Komudy i z samą tą prozą. Ja wiem, że nikogo nie przekonam, albowiem są ludzie, którzy uważają, że formuły promowane przez Komudę to właśnie literatura. Świat zaś nie zmienia się i wszyscy chcą oglądać perypetie młodego człowieka, któremu stary i bogaty dziad porwał narzeczoną. I wierzą w to mimo tego, że ponad połowa z nich zarejestrowana jest na portalach randkowych. To im wcale nie przeszkadza, albowiem chodzi o coś innego – o to, by zmienić tożsamość i stać się kimś o wiele bardziej interesującym. Ta przypadłość dotyka wielu bardzo autorów, a dowodem na to może być redaktor Janicki z Krakowa, który ma przymus pisania książek pod takim tytułem, jak Damy Władysława Jagiełły. To jest format nie do zwalczenia, albowiem wszyscy czytelnicy tego autora, chcieliby być Władysławem Jagiełłą i mieć wokół te wszystkie damy, co je tam Janicki opisał.

Wracajmy jednak do Komudy. Przemożna chęć bycia Sienkiewiczem także jest nie do zwalczenia. Choć przemysł filmowy amerykański wielokrotnie dowiódł, że tylko modyfikacja klasyki w duchu współczesnym, w zgodzie z najnowszymi technologiami wizualnymi, może mieć jakiś sens. Dowodem na to jest stary już trochę, ale ciągle dający się oglądać film Ostatni Mohikanin.

Ludzie kręcący serial na podstawie Komudy idą jednak w inną stronę, wprost do miejsca, gdzie wykuwa się dzieła tak wiekopomne i wzniosłe, jak Kozacka miłość i Królowa i konkwistador. Rosną one na tej samej gałęzi, na której kiedyś wyhodowano serial Niewolnica Isaura. Ich istotą jest przebranie w kostiumy ludzi nie umiejących grać i niesprawnych fizycznie,a następnie pokazywanie ich we wnętrzach, które wypełnione zostały przypadkowymi przedmiotami kojarzącymi się reżyserowi i scenarzyście z epoką. Ludzie ci prowadzą nieautentyczne, pełne rzekomej dynamiki dialogi, które mają widza przekonać, o tym, jak ważne były w dawnych czasach kwestie obyczajowo-religijne. Zajawka serialu o Stadnickim zaczyna się od napisu, że terroryzował on Bieszczady. Nie wiadomo co powiedzieć. Terroryzował Bieszczady? Kto wtedy myślał o czymś takim jak Bieszczady? No, ale chodzi zapewne o to, by młodzieżowy, współczesny widz zrozumiał. Tyle, że młodzieżowy współczesny widz, o czym ani Komuda, ani reżyser nie wiedzą, ma w nosie Bieszczady. Jedzie tam, jak zmusi go do tego ojciec, który uważa, że łażenie po górach w tłumie spoconych wariatów, to jest przygoda i przeżycie.

Okay, ktoś powie, że się mylę, bo serial będzie o czymś innym niż porywanie narzeczonej. Jasne, że o czymś innym. Boję się pomyśleć o czym, albowiem znalazłem w linkowanym artykule takie oto zdanie:

Drapieżny magnat zwany Diabłem, rycerz wyjęty spod prawa i zbuntowana szlachcianka z zaścianka, skrzyżują swe drogi i szable w namiętnej walce o władzę i honor, fortunę i miłość… 

Nie wiadomo doprawdy co zrobić, by przekonać ludzi, że takie propozycje na nikim nie robią wrażenia. Można oczywiście łatwo wskazać, że się mylę. Komuda ani ludzie wielbiący jego prozę, a także ci, którzy wyłożyli pieniądze na ten serial, nigdy nie mieli zamiaru równać do kina amerykańskiego, czy choćby francuskiego z lat sześćdziesiątych. Oni chcą ten serial sprzedać na Ukrainę, do Azji i gdzieś jeszcze, gdzie jest ciemno i zimno, a ludzie chcą popatrzeć na zielone drzewa i kolorowe kostiumy. Producenci chcą z niego wycisnąć możliwie dużo pieniędzy, a Komuda i jego obsesje są tylko pretekstem do tego przedsięwzięcia. Tak to już bowiem bywa z obsesjami, że dręczą one autorów i wzbogacają sponsorów. Dowodem, że ta akurat teza jest prawdziwa może być informacja podana na końcu artykułu. Serial nie powstał jeszcze w całości, albowiem zabrakło kasy. I w związku z tym producenci, ale także autor i cała ekipa filmowa zwracają się z prośbą o wsparcie. Jeśli porównamy ten apel z seriozną bardzo listą sponsorów, którzy pokazują swoje znaki firmowe i tatuaże w zajawce, coś musi nam w tej biednej głowinie zaświtać.

Dla mnie sprawa jest oczywista, ale każdy może wspomóc Jacka Komudę i dzieło, które powstaje. W końcu chodzi o to, byśmy wykorzystali potencjał tkwiący w naszej przeszłości i kulturze.

Na koniec jeszcze słów kilka o wtórnym charakterze tego i innych podobnych dzieł, a także samej metody. Dawno temu Józef Hen, autor bardzo wtórny, nieutalentowany, ale silnie promowany przez wszystkie możliwe gremia w PRL i ojczyźnie już wolnej, napisał serię książek o przygodach Starościca Wolskiego. Hen był lansowany zarówno przez środowiska wojskowe, jak i przez gazownię, a to z tego względu, że jest Żydem. Pisze słabo, ale jakie to ma znaczenie wobec tego faktu. On także pisał o Stadnickim i nawet film o tym nakręcono. Stadnicki wyglądał tam dokładnie tak samo, jak w tym nowym filmie, był gruby, świecił się na twarzy i miał tłuste wąsy. Chodziło Henowi o to samo, o co chodzi Komudzie, o wskazanie, jaka ta nasza przeszłość jest atrakcyjna i podobna do westernu. To trzeba leczyć, ale nie ma za bardzo czym. Z tego co zdążyłem podpatrzeć w zajawce serial Komudy, nawiązuje wprost do dzieła z lat dziewięćdziesiątych, utrzymanego w podobnym klimacie, które nosiło tytuł Crimen. Tyle, ze to dzieło próbowało wskazać, że nasza przeszłość jest podoba do serialu Kojak. Główną rolę grał w tym Crimenie sam Linda.

Zgłoszę na koniec pewną propozycję, która na pewno nie zostanie wysłuchana. Może by tak zrobić film o tym, że kalwin Stadnicki, agent kilku dworów terroryzuje nie ludność, że inwestorów korzystających z miedzianego szlaku prowadzącego z Węgier, a także tych co robią interesy na wołowinie pędzonej z Siedmiogrodu ku portom na Wiśle i Odrze? Wiem, wiem, nigdzie się tam gołej baby nie da wcisnąć. Nie uda się. Jeszcze linkowany

https://gloswielkopolski.pl/powstaje-polski-serial-historyczny-plaszcza-i-szpady-pomagaja-robic-go-poznaniacy-zobacz-trailer/ar/c13-15770148

  28 komentarzy do “O infantylizmie Jacka Komudy i jego czytelników”

  1. Smutne.. naprawdę smutne… kolejny genialny temat zamordowany.

    Swego czasu dałem się nabrać na „Odsiecz wiedeńską” (czy jakoś tak…).

    Nie ma pieniędzy na pełnoskalowe widowisko batalistyczne, nie ma umiejętności by zrobić nawet współczesną wersję „Czarnych Chmur”.

    Niestety ostatnie dobre filmy historyczne w Polsce powstawały razem z „Jarzębiną Czerwoną”.

  2. Dzień dobry. Dałoby się Panie Gabrielu, i to tak, że połowa publiki wyłaby z zachwytu. Ale trzebaby zatrudnić profesjonalistę, to podnosi koszty, a wiadomo, że to duży minus. Wątek produkcji tandety pominę, bo w każdej dziedzinie musi ona powstawać, takie są prawa rynku i ewolucja jakościowa produktów chińskich w ostatnich powiedzmy 30 latach pokazuje wyraźnie, że może odegrać swoją rolę. Ja w takich przypadkach lubię się skupić na stronie finansowej przedsięwzięcia, bo ma to związek ze strzyżeniem nas przez Państwo przy samej skórze, a potem wydawaniem tych pieniędzy na rzeczy nędzne lub nam wręcz wrogie. Fiskalizm jest częścią socjalizmu, a o nim powiedziano już tu wystarczająco dużo. Bardzo popieram składki, ale jako JEDYNY sposób finansowania takiej, prywatnej przecież produkcji. Taki pogląd ma swoich zwolenników, ale większość raczej przy tym milczy i kombinuje jak pod ten kranik swój garnuszek podstawić. Czarno widzę.

  3. Akurat z całego przedsięwzięcia stwierdzenie, że Stadnicki terroryzował Bieszczady jest właściwe, jeżeli się rozumie, że dawne pojęcie Bieszczady ma tyle wspólnego z dzisiejszym, co staropolski kutas z współczesnym kutasem.

    Bramą Bieszczadów od późnego średniowiecza były okolice Łańcuta, a nie Ustrzyki, Lesko, Krosno czy Sanok, więc jeśli Stadnicki mógł cokolwiek terroryzować, to tylko dobrze skomunikowane, ucywilizowane Bieszczady, na pewno nie to zadupie za Komańczą i za Polańczykiem.

  4. Dzisiejsze pojecie Bieszczadow w stosunku do staropolskiego ma sie tak, jak infrastruktura hotelowa na Rodos do zabytkow antycznej Grecji. Niby to i to jest Grecja. Moda na starozytnosc w sensie materialnym pojawila sie w XIX wieku. Moda na Polske przedrozbiorowa nie miala jak dotad nigdy miejsca. I RP nadal czeka na odkrycie. Polskie nowoczesne nazewnictwo geograficzne powstalo w XIX wieku i przeszlo rewolucje po roku 1945. Mowiac o Bieszczadach w okresie od poznego sredniowiecza do XIX wieku i o Bieszczadach dzisiaj to jak mowic o (Samuelu) Bogumile Linde i Boguslawie Lindzie, ktory zagral w „Crimenie“ i nawet profesor uniwersytetu, nie mowiac juz o zwyklych czytelnikach bloga, nie zorientuje sie, ze jest mowa o dwoch roznych rzeczach, jesli we wstepie nie zrobi sie malego wykladu w ramach wprowadzenia do tematu.

  5. No właśnie .U Hena ani u Komudy nigdy nie wspomniano że Stadnicki był kalwinem .Dziwne ?

  6. Mam wrazenie ze ogladal pan rozmowe Bartosiaka z Komuda.Zgadlem?

  7. Wlasciwie to jest nawet nie Łańcut, tylko Landshut.

  8. Dziwne, gdyby byl katolikiem.

  9. Ten aktor co ma ubić młodego Pazurę przypomina Grzegorza Płaczka…

  10. Ale co się dziwić. Komuda mówi że pisze bo w PL nie ma kasy jak USA na seriale i filmy, więc tworzy książki zamiast. Jak ktoś ma takie podejście…

  11. To jest wina zidiociałych i chciwych „twórców”

  12. No, ale on nie tworzy niczego. To jest odtwórcze wszystko

  13. Kazimierz Wielki sprowadził Głuchoniemców, którzy założyli Landshut (spolszczony na Łańcut).

    To nie moja wina.

  14. Nie wiem. Wierzę. Nie czytałem nic Komudy. Jakoś mi to pachnie literaturą typu: rzeźnia i pijaństwo. Bez głębi. W sumie Lenina też nie muszę czytać by wiedzieć o co mu chodziło

  15. Z niektórymi ludźmi to rozmawia się, jak z Głuchoniemcami.

  16. BTW – wraz z upadkiem USA znikną z ekranów czarni i zbole.

    A zastąpi ich coś takiego:

    https://www.globaltimes.cn/page/202108/1232555.shtml

  17. Nazwiska: Braun (Grzegorz Braun), Linde, Linda, Pelczar (biskup) pochodza od Gluchoniemcow.

    Propagandowa mapa z 1934 r. osadnictwa niemieckiego na Podkarpaciu, a moze wcale nie taka propagandowa, dlatego jest tam czysciej i ladniej, niz w innych rejonach Polski.

    https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c2/GermanHamletsSince15th.jpg/1280px-GermanHamletsSince15th.jpg

  18. Bo nie było wśród nich szlachty byli pracowici,uczciwi dlatego zamożni pracowali na swój rachunek dlatego było czyściej i schludniej niż u okolicznych Rusinów czy Mazurów  .

  19. Dokładnie. I jeszcze jakiś alkoholik i zboczeniec z Polski ich terroryzował.

  20. „Lud tutejszy nie grzeszy zbytnią urodą, ale jest rosły, silny i wytrwały w pracy, a przytem uczciwy i moralny, w czem przedstawia zupełne przeciwieństwo z sąsiadującymi z nim ludnością ruską i mazurską, która nie posiada w tym stopniu żadnej z powyższych zalet”.

     

    Następnie idzie Łańcut (…) i Rzeszów (…) ; mleka tu i płócien lnianych wielka jest zwykle obfitość, ponieważ wioski na całym tym obszarze zamieszkują potomkowie niemieckiego plemienia, wzięci na jakiejś wojnie przez Kazimierza Wielkiego, króla Polski, lub sprowadzeni z Saksonii, z dziećmi i żonami, aż w te okolice. Ci przeto o bydło i uprawę lnu troszczą się wielce i w porze jarmarków tak do innych okolicznych miast wymieniane towary zwożą na sprzedaż, jak przede wszystkim do Rzeszowa i Jarosławia.

  21. Nareszcie polski format Brudny zombie

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.