Robię się stary, więc wybaczycie mi kilka powtórzeń. Mam nadzieję. Zacznę od przykładów, które potem rozwinę. W piosence Maryli Rodowicz słychać takie słowa – sucha kostucha, ta miss wykidajło, wyłączy nam prąd w środku dnia…
Chodzi o to, że śmierć przychodzi znienacka i może nas zabrać wprost ze środka najlepszej zabawy. To jeden przykład. Teraz kolejny – cytowałem kiedyś anegdotę o sławnym przed wojną i po wojnie obrońcy sądowym – mecenasie Mojżeszu alias Mieczysławie Maślanko. Chodziło o to, że tuż po wojnie, w okolicach Wrocławia dzieci grały w piłkę w pobliżu bazy wojsk radzieckich. Piłka wpadła na teren bazy, jeden z chłopców przeskoczył płot, został aresztowany i groziła mu kara śmierci. Rodzina złożyła się na mecenasa Maślanko. Ten zaś przez całą rozprawę, także w czasie bardzo surowej przemowy prokuratora, czytał gazetę. Sąd go upominał, chyba nawet kilka razy, ale Maślanko, odrzekł że słucha i panuje nad sytuacją. Kiedy prokurator skończył się pultać, odłożył gazetę i rzekł – w tej gazecie napisali, że korespondent BBC rozmawiał z prezydentem Bierutem. I się zapytał prezydenta – czy w Polsce są bazy wojsk radzieckich? Na co prezydent rzekł – nie ma. – Skoro nie ma – Maślanko ciągnął swoją przemowę – to po co my tu siedzimy? I to był koniec rozprawy. Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieli tę anegdotę, bo nie jest to wcale oczywiste. Przekaz jaki ona zawiera, jest instrukcją zachowania się wobec prowokacji. Nigdy nie odczytywaną właściwie. I dziś zastanowimy się dlaczego. Oto od rana cały Internet prawicowy wyje z oburzenia, że w czasie ceremonii otwarcia igrzysk, sparodiowano schemat ikonograficzny znany jako ostatnia wieczerza. Chodzi o najpopularniejszą jego wersję czyli tę stworzoną przez Leonarda. Oburzeniu, emocjom, wyciu pokazywaniu palcem i potrząsaniu głową nie ma końca. Towarzyszą temu drwiny i szyderstwa oraz różne zarzuty skierowane pod adresem oburzonych przez tych co prowokację zmontowali. I zabawa jest na całego, wszyscy widzą kto jest dobry, a kto zły. Moim skromnym zdaniem wystarczyło ten obrazek, rzekomo nawiązujący do ostatniej wieczerzy, podpisać słowami – uczta Baltazara. I po zabawie. Potem otrząsnąć pył z sandałów i odejść w sobie tylko znanym kierunku. No, ale wtedy nie byłoby zabawy, wymiany argumentów, popisów erudycyjnych, przekleństw soczystych i jedni nie mogliby sobie podnosić samooceny kosztem drugich. A tak wszyscy są nasłodzeni, szczęśliwi i mają serca czymś przepełnione. Nie wiadomo tylko dokładnie czym. Ja sądzę, że pomyjami, ale mogę się mylić.
Teraz kolejny przykład. Kiedy byliśmy w Łęczycy, na spotkaniu z Tomaszem Badowskim, jeden z uczestników zapytał kapitana Badowskiego czy na współczesnym polu bitwy armie się widzą. Oczywiście, że nie – odrzekł nasz gość – jeśli się widzą, to znaczy, że jedna z nich zaraz widzieć przestanie.
Jeśli polemiki, o których tu czasem piszę potraktujemy jako starcie dwóch armii, to dojdziemy do konstatacji, że one się widzą, jak najbardziej. W dodatku całkiem wyraźnie. A jeśli kapitan Badowski miał rację, to znaczy, że jedna z nich wkrótce widzieć przestanie. Ciekawe która? Może ta, co nie rozumie istoty prowokacji? Ja tu nie będę niczego rozstrzygał. Postawię tylko pytanie – czy rzeczywiście chodzi nam o to, by zwyciężyć, czy o to, by do końca – zanim miss wykidajło wyłączy nam prąd – bawić się szampańsko i poprawiać sobie humor wskazywaniem błędów i grzechów popełnianych przez naszych przeciwników? Czy wszyscy rozumieją co ja tu napisałem? Mam pewność, że nie wszyscy. Powtórzymy pytanie jeszcze raz – czy rzeczywiście chodzi nam o to, by wyjść z sali sądowej w triumfie, upokorzywszy stronę przeciwną, czy chodzi nam o to, by nas z tej sali wyprowadzono w aurze męczeństwa? Już raz widzieliśmy aresztowanie, które co prawda nie skończyło się niczym strasznym, ale przypomnienie go, to dobry moment, by posłużyć się kolejnym przykładem. Oto jesienią roku 1939 Niemcy wydali rozkaz, by powracający z frontu polscy oficerowie rejestrowali się na policji. Część posłuchała i nic się nie stało. Potem wydano to polecenie po raz drugi i już większość, w przekonaniu, że nic się nie stanie poszła się ujawnić. Wszyscy pojechali do obozów. Prowokacja bowiem jest to montaż kilkuetapowy i może być rozłożony na lata. Dobra zabawa, do której przywykliśmy wskazując hipokryzję przeciwników i własną szlachetność, może się skończyć od jednego pstryczka. I ku temu, mam wrażenie zmierzamy, ale nikt tego jakoś nie chce dostrzec.
Parę dni temu przez sieć przeszła fala ekscytacji słowami dziennikarza Piątka, który wystąpił w TVP i wobec tej dziwnej pani, przypominającej moim zdaniem mongolską czarownicę, wyjawił, że prezes Kaczyński, Mateusz Morawiecki i kilku innych, prominentnych polityków PiS, zawdzięcza swoje kariery służbom rosyjskim. Po czym wyznał, że nikt go za głoszenie tych słów nie pozwał do sądu. To ma być ostatecznym dowodem na ich prawdziwość. Reakcja Internetu była dwojaka – politycy nie odpowiedzieli, a komentatorzy stwierdzili, że teraz dopiero mają się z pyszna ci, co narzekali na telewizję Kurskiego. To znaczy, że poziom występów telewizyjnych jest najważniejszy, a nie to co się za tymi występami kryje. A kryje się – o czym nadmieniam już dziś, żeby mnie ktoś nie uprzedził – plan aresztowania i osadzenia w więzieniu za zdradę stanu całej wierchuszki PiS. Nikt nie ma żadnego sposobu na to, by ten mechanizm zatrzymać, bo wszyscy liczą na to, że Trump wygra wybory i losy świata się odmienią. I nie rozumieją ci biedni ludzie, że wszystko może się rozegrać przed wyborami w USA, Trump zaś nie musi ich wygrać, a media których poziom nikogo, ale to nikogo nie obchodzi, będą sześć razy na dzień pokazywać, jak Kaczyńskiego wyprowadzają z domu w kajdankach. I co wtedy zrobi Kurski? Ucieknie samolotem do Wielkiej Brytanii dając tym samym powód do tego, by TVP mogła go porównać do Rudolfa Hoessa?
Mieliśmy dwa próbne aresztowania, potem aresztowanie tego biednego księdza, a teraz pora na kolejne. Internet zaś oburza się i nasładza własnym oburzeniem. Politycy zaś, z prezesem na czele, uważają, że komu, jak komu, ale im nic złego stać się nie może. Mają przecież poparcie wyborców, a Kurski robił tak świetną telewizję, że nawet jak jej nie ma, to jej wpływ na umysły jest przemożny. No i mamy przecież Republikę, z którą jak wiemy nie ma żartów – profesjonalizm, wiedza, przygotowanie merytoryczne…
Dlaczego Maślanko wygrał? Bo był agentem UB i wiedział, że sąd to przedstawienie, które przypomina grę w durnia. W dodatku podmienił prokuratorowi trąmfy i zrobił to nie ruszając się z miejsca. Powołał się na autorytet mediów, za którymi stał autorytet prezydenta, ważniejszy w tamtych okolicznościach niż kodeks karny.
Na kogo powoła się PiS w godzinie próby? Na Trumpa? Na praworządność europejską? Na różnorodność poglądów i postaw demonstrowaną w czasie ceremonii otwarcia igrzysk? Najwyraźniej tak, bo od wczoraj bohaterem prawicy jest redaktor Babiarz, który półgębkiem, na wizji, powiedział, że piosenka Imagine Lennona to komunistyczny song o zniewoleniu. I rozległo się jak zwykle wycie, którego efektu nikt nie wskazał. A jest on taki – prawda i oczywistość, potwierdzona w takim choćby filmie, jak „Pola śmierci”, zostały unieważnione. Nie można bowiem polemizować z prowokacją. Trzeba ją podważyć lub przeczekać. Na to jednak nikt z naszych nie ma dość rozumu.
Ktoś powie – a może właśnie PiS usiłuje przeczekać prowokację? Oby tak było. Mogę chyba jednak wyrazić swoje wątpliwości, co?
Jak co dzień proszę wszystkich o pomoc, muszę zebrać pieniądze na wynajem mieszkania dla Saszy i Ani, na cały rok.
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
„Naszym człowiekiem w Hawanie” jest teraz Babiarz.
Był taki pierwszy sekretarz PZPR Babiuch, któremu odwrócono wektor > na przeciwny < 😉
Dzień dobry. Wątpię. Niestety, działacze PIS rekrutowani są według jednego klucza – nie mogą zdawać sobie sprawy z tego, co się dzieje dookoła nich. Nawet ci, co rozumieją, że są tylko na etacie piniaty, z której na imprezie sypią się cukierki ku uciesze walących w nią kijami – też nie chcą rozumieć, że nie ma wiecznych piniat. Najgorsze jest to, że my prócz tej piniaty nie mamy nic, ba, jeszcze cześć mamy jej oddawać, bo jak nie, to przyjdą potwory ze straszliwego Wąchocka i …
Tak, wszystko przebiega w myśl planu. Na razie jedni drugich nazywają ruskimi agentami, ale tylko jedni myślą, że to takie żarty bez konsekwencji
Pamiętam
Niektórzy już liczą dni do jego wyrzucenia z TVP. Moim zdaniem nikt go znikąd nie wyrzuci
Tu trochę o manipulacji i odrobina nadzieji 🙂
https://www.facebook.com/reel/740808214691096?fs=e&mibextid=UalRPS
„Moim skromnym zdaniem wystarczyło ten obrazek, rzekomo nawiązujący do ostatniej wieczerzy, podpisać słowami – uczta Baltazara. „
10/10
Zaproponuję jeszcze inaczej:
prowokacje w eurowizji czy teraz w Paryżu można spojrzeć jeszcze inaczej.
Przy aż nadto rzucającej się w oczy niewydolności struktur zajmujących się propagacją katolicyzmu, rolę tę – bardzo, w mojej ocenie, skutecznie – przejęli adwersarze jedynej, prawdziwej wiary.
Każdy mający coś w głowie, gdy spojrzy na ten festiwal brzydoty, głupoty, perwersji i śmieszności musi nabrać przekonania, że – w zasadzie – nie ma wyboru: katolicyzm musi być właściwą drogą.
Nie trzeba odwoływać się do tezy, którą już tu kiedyś przedstawiłem; takiej mianowicie, że do telewizji biorą zawsze najgłupszego.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.