lip 272021
 

Załatwiałem wczoraj różne, ważne sprawy i tylko rzuciłem okiem na komentarze. Niektóre mnie zaskoczyły. Szczególnie te dotyczące oceny polityki rosyjskiej. Nie wiem naprawdę ile to trzeba tłumaczyć, bo wydawało mi się, że pewne sprawy mamy za sobą. Jak widać nie mamy i mieć nie będziemy, albowiem najważniejszą funkcją w propagandzie jest funkcja publicysty utrwalacza, który ma za zadanie powielanie i rekapitulację kłamstw założycielskich. Cała globalna narracja trzyma się na kłamstwach założycielskich, a polityka propagandowa aspirujących mocarstw, na przykład Niemiec polega na podmianie tych kłamstw na inne kłamstwa. Można też oczywiście zamienić prawdę na kłamstwo, ale prawdą nikt się nie przejmuje.

Walimy od razu z grubej rury. Do czego byli potrzebni amerykańscy sowietolodzy, o których tu niedawno pisałem? Do tego, by wbić wszystkim do głowy, że komuniści to prosta kontynuacja imperializmu carskiego. To jest jedno z największych i najważniejszych kłamstw założycielskich XX wieku, a jego mechanizm działa, albowiem wszyscy patrzą na komunizm przez lupę, pod którą widać tylko lata rewolucji i jej bezpośrednie konsekwencje. Potem obraz zaczyna śnieżyć, a w następnych kadrach widzimy już towarzysza Chruszczowa jak wali butem w mównicę. Konstruowaniem tego rodzaju kłamstw zajmowali się ludzie uchodzący za naukowe autorytety w USA. Gdzie jest prawda i dlaczego my jej nie widzimy? Otóż cała kwestia rewolucji bolszewickiej to jest nożowa rozprawa pomiędzy niczego nie rozumiejącymi potomkami dynastii Holstein Gottorp udającymi Romanowych, a diasporą, która żyła i robiła interesy na obydwu brzegach Oceanu Atlantyckiego, a także na amerykańskim wybrzeżu Pacyfiku. My zaś nie rozumiemy tego w ten sposób, albowiem tak zwana sprawa polska stała się częścią polityki diaspory wobec wspomnianej dynastii. Komunizm był więc czymś innym zgoła niż to głosili swietolodzy. Był triumfem diaspory nad dynastą i systemem porządkującym kwestie produkcji na obszarze Eurazji. Gdyby w doktrynie nie było zapisu o kontroli dystrybucji, byłby może nawet znośny. No, ale ten zapis był najważniejszym elementem doktryny. Było więc jak było. Myślę, że dziś nie ma już sensu i potrzeby ukrywania takich kwestii, zwłaszcza, że są one widoczne gołym okiem. Imperializm rosyjski był i jest towarem reglamentowanym. To znaczy tylko bardzo źle zorientowanym ludziom wydaje się, że jest on samodzielny. Takim źle zorientowanym człowiekiem był car Paweł. Przypomnę – maksimum możliwości rosyjskich zostało wyznaczone przez powstanie listopadowe. Potem było już tylko gorzej. Utrata Kalifornii i sprzedaż Alaski to był wstęp do rewolucji, czego nikt nie zrozumiał właściwie. Obfitość bowiem wszystkiego w Rosji stwarzała złudzenie, że system jest trwały. Wspomniany imperializm omawia się zwykle w odniesieniu do Europy Środkowej. I inaczej być nie może, albowiem to Rosja wierząc w swój system dewastowała ten obszar, który – przy odpowiednim zarządzaniu stałby się konkurencyjny dla wszystkich gospodarek zachodnich. Ze względu na ilość złóż, klasę gleb i dobrze rozwinięty transport lądowy. Imperializm rosyjski nie ma swojej legendy. Nie wiem czy ktoś to zauważył. Nie ma filmów o zdobywaniu Warszawy w 1831, ani nie ma o tym książek. Ciekawe dlaczego? Nie ma też książek o walkach z powstańcami roku 1863. Wynika to z faktu, że cała tak zwana kultura rosyjska jest z ducha reformatorska, jeśli nie liczyć Dostojewskiego, a to znaczy, że bierze udział w planie diaspory. Sporawa polska zaś jest częścią polityki diaspory wobec cara – co było do okazania.

Rosyjski system jest systemem wewnętrznie aspiracyjnym. Stąd wszystkie te rangi urzędnicze i cała hierarchia. Od czasów Piotra Rosja chce być zachodem i tylko to się liczy, nic więcej. W praktyce oznacza to, że rosyjski polityk ma dwie drogi, by zrealizować swoje ambicje. Może udawać polityka niemieckiego, i tak było w XIX, albo polityka brytyjskiego. Wszelkie próby stworzenia jakiejś rodzimej kultury politycznej kończą się zawsze katastrofą.

Za cara była tak zwana strefa osiedlania się, która pokrywała się w zasadzie z granicami I Rzeczpospolitej. To znaczy, że poza wschodnią granicą Litwy nie istniało, w teorii, osadnictwo żydowskie. Praktyka była nieco inna, ale owa strefa wolna od żydów była istotnym elementem systemu zwanego carskim imperializmem. Nie był to żaden imperializm, ale działanie pod przymusem. Kazali zająć Polskę – zajęlim. Kazali wycofać się z Kalifornii – wycofalim się. Kazali sprzedać Alaskę – sprzedalim. To wszystko trwało lata, ale wyraźnie widać, że imperium kurczy się od czasu zamordowania Pawła. Kurczy się i przeżywa ciągłe wstrząsy, zakończone rewolucją, albowiem podział całego obszaru nie wchodził w grę, trzeba go było zmienić w całości. I na razie nadal ten podział nie wchodzi w grę.

Jeśli, wobec powyższego, ktoś z polskich publicystów, stawia kwestię – czy z Niemcami czy z Rosją, albo mówi – dogadajmy się z Putinem – ten musi się leczyć i to zaraz. Bynajmniej nie na covid. Jeśli ktoś przeciwstawia dziś, na gruncie polskim w dodatku, politykę Putina, polityce diaspory, ten jest chory umysłowo. Nie ma dziś żadnego polityka w Rosji, z wyjątkiem jakichś trzeciorzędnych generałów, których hoduje się na skompromitowanie w stosownym czasie, który by nawet wspomniał o czymś takim jak granica osiedlenia. Kłamstwo łączące współczesną Rosję z diasporą i Izraelem dotyczy II wojny światowej i jest to najważniejsze kłamstwo założycielskie XXI wieku. Alternatywa więc – jeśli dziś rządzą żydzi to może dogadajmy się z Putinem, bo on jest fajniejszy, jest projekcją obłąkaną. No, ale w wielu głowach obecną i przez wielu lansowaną, co czynione jest ze stosownym marsem na czole znamionującym głęboką zadumę nad losami kraju. To są idiotyzmy. Publicystyka zaś polityczna i polityka nie polegają na tym, by powielać takie projekcje. Polegać powinny na tym by wskazać kto je kolportuje za pieniądze, a kto jest tylko pożytecznym idiotą.

Podsumujmy więc wszystko raz jeszcze – sprawa polska to element polityki diaspory wobec cara. Rosjanie nie mają zamiaru interesować się Polakami inaczej, jak tylko poprzez zarządzanie nimi i ich zasobami. To zaś oznacza rabunek w skali państwowej, który znamy z czasów komuny. Pomiędzy diasporą, Izraelem a Moskwą stoi dziś sztama, jakiej nie widziano od czasów kaganatu chazarskiego. Jej gwarantem jest kłamstwo założycielskie dotyczące II wojny światowej. System ten jest akceptowany przez Niemcy i wszystkich innych, albowiem gwarantuje spokój. Ludzie, którzy uważają, że Polska powinna zmienić protektora, są albo głupi albo wynajęci. Zmiana nie może się dokonać z przyczyn istotnych, a jeśli się dokona, firmujący ją lokalsi, zostaną natychmiast zastąpieni kimś innym, przywiezionym w teczce, albo zmuszeni do zmiany repertuaru politycznych zaklęć. Obyśmy nie musieli tego oglądać.

Marzeniem Rosjan jest posiadanie posiadłości w USA i powszechna akceptacja wśród wielkich tego świata. Stąd brzydzą się oni Europą środkową, która ich ogranicza i jest elementem propagandowych szantaży jakie się wobec nich stosuje. To oczywiście może się zmienić, ale dla nas oznacza to katastrofę.

Niech więc nikt tu, pardon, nie pieprzy, że można się dogadać z Putinem. To tak, jakby komendant Langiewicz chciał się dogadać z carem. Najlepiej bezpośrednio. Nie jest to możliwe, albowiem inne funkcje przepisano carowi do wykonania.

Udało się wysłać do drukarni obydwa tomy Kredytu i wojny. Ukażą się w nowych zupełnie okładkach. Będą też miały wyższą cenę, o czym już dziś informuję. Niestety wszystko drożeje. Kulka lodów na prowincji kosztuje już 4,50, więc trudno, by nie drożały książki, których napisanie angażuje taką ilość ludzi i kosztuje tyle czasu. Jak wszyscy pamiętają zacząłem pisać tom II Kredytu i wojny jakoś w marcu. Mamy połowę lipca i rzecz poszła do druku. Uważam, że za późno o miesiąc. No, ale po drodze mieliśmy różne przygody, zaczęły się wakacje i wielu współpracowników gdzieś wyjechało. Wakacje trwają i trudno mi ocenić kiedy przyjedzie tu nakład, bo zapewne w drukarni także są urlopy. Obiecano mi dołożyć wszelkich starań, by stało się to jak najszybciej.

Niestety tak się składa, że sprzedaż nie jest zbyt rewelacyjna, a pośrednicy, który oddaję swoje książki, ociągają się z zapłatą. Nie pozostaje mi nic innego jak rozpoczęcie nowej dwutygodniowej promocji. Bardzo mi przykro, że tak czynię, ale trudno mi prowadzić bloga, angażować się w książki, a leżą jeszcze dwie rozgrzebane i prowadzić promocję tytułów starszych. Jestem po prostu już trochę znużony. O wiele łatwiej jest ogłosić promocję. Nie lubię tego, albowiem można to nazwać psuciem cen. No, ale muszę mieć jakieś zyski, nie mogę, w oczekiwaniu na realizację faktur, żyć powietrzem, ani powiedzieć dzieciom, że nigdzie w tym roku nie wyjadą. Za chwilę będzie półmetek wakacji. Trzeba coś wymyślić, zaplanować, ale pewnie jakoś na krótko, bo jest mnóstwo roboty.

Tak więc od dziś do 31 lipca obniżam ceny na następujące tytuły:

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pieniadz-i-przewrot-cen-w-xvi-i-xvii-wieku-w-polsce/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czy-krolobojstwo-krytyczne-studium-o-smierci-krola-stefana-wielkiego-batorego/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydowscy-fechmistrze/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/feliks-mlynarski-biografia/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gimnazjum-i-liceum-wolynskie-w-krzemiencu-w-systemie-oswiaty-wilenskiego-okregu-naukowego-w-latach-1805-1833/

  12 komentarzy do “O istotnej funkcji amerykańskich sowietologów czyli mechanika kłamstw założycielskich”

  1. To jest tak precyzyjne, jak strzał w dziesiątkę albo – co gorsza – prosto w serce. Nawiasem mówiąc niektórzy towarzysze radzieccy, „wyzwoleni” z okowów komuny, zaczynają przebąkiwać (natknąłem się przypadkiem parę razy), że ten Stalin, Chruszczow i Gorbaczow (o innych pomniejszych też wspominają) nie byli wcale tymi, za których ich uważano. A „antyeskimoska” polityka ZSRR/Rosji w różnych okresach XX wieku to były tylko chwilowe zawirowania.

  2. Biorąc pod uwagę wplywy zydowskie  w USA to nasza ojczyzna jest w czarnej d…e.

  3. Tylko na taki komentarz pana stać? W której pan jest klasie? W siódmej?

  4. Skutecznie mnie Pan odegnał.

  5. w 'Królobójcach’ zerknę co z tym carem Pawłem …

  6. „Wszelkie próby stworzenia jakiejś rodzimej kultury politycznej kończą się zawsze katastrofą.”

    A jak inaczej ma sie to kończyć, skoro po dowiadujemy się,  że zarówno szef razwiedki sowieckiej Beria, jak i szef wywiadu niemieckiego, Canaris, byli agentami brytyjskimi? Albo gdy czyta się odtajnione na rozkaz Putina stenogramy konferencji w Teheranie, gdzie Ziutek Słońce zwierza się Churchillowi, że sen z powiek spędza mu Warszawa, stojąca na drodze do Berlina i nasycona elementem antysowieckim, bo oni wiedzą wszytko o Katyniu, na co palacz cygar, obejmując Ziutka protekcjonalnie mówi: – Soso, ty o Polaków w W-wie to się nie martw, my Polakom w W-wie zrobimy powstanie.

    A o kanale białomorskim, łączącym Bałtyk z Archangielskiem też filmu ani literatury chyba nie ma, i o BAMie też  nie ma. Ale może się mylę, może jest, tylko jeszcze do tego nie doszedłem.

  7. „Ludzie, którzy uważają, że Polska powinna zmienić protektora, są albo głupi albo wynajęci.”

    Ano. Nikt nie pamięta, nie wie, nie zauważa… ze otwarcie Chin poprzedziła wizyta młodego Rotszylda w Pekinie zwieńczona otwarciem banku. A przecież nie brakuje w Polsce osób twierdzących, że tylko Chiny, zwłaszcza kierujące się zasadami konfucjanizmu, itd.

  8. Lepiej zastanowić się dla kogo w istocie pracował pan który udawał Iwana Groźnego

  9. Przeczytałem bardzo obszerny list polskiego czytelnika do gazety amerykańskiej z 1852 roku. Jeden fragment dotyczył kongresu wiedeńskiego, na którym mocarstwa zachodnie chciały utworzenia samodzielnego królestwa polskiego (a Metternich chciał oddać Galicję i Kraków), ale car Aleksander zorganizował petycję czterech tysięcy szlachty polskiej, która chciała go za króla i bezradne mocarstwa zachodnie uległy. Nie widziałem listy tej szlachty, ale chyba kremlinolodzy znają. Może mój wnuczek się doczeka. A tymczasem zarobił u mnie wielkie pieniądze w obcej walucie za zeskanowanie skanów sprzed pół wieku i wczorajsze zdjęcie grobu Łupaszki z Powązek. Zwracam uwagę na znicz. Czy o taką Polskę walczył Łupaszka?

  10. Rewolucja Bolszewicka (czy jak to nazwać), nie, bo była to b. skomplikowana sprawa, i bardziej związana z mentalnością Zachodu i diasporą, ale od Wielkich Czystek to już faktycznie Kacapskie Imperium w nowej odsłonie. I tak jest w sumie do dziś. Co oni stręczą Zachodowi, to jedna sprawa, ale to czym sami żyją, całkiem inna, a np. myzianie się Putina z Żydami niewiele tu zmienia, bo ci grali tam rolę i za cara.

    Oczywiście nikt nie musi się z tym poglądem zgadzać i można go bez problemu ocenzurować, jako niepasujący do ortodoksyjnego (czy jakiegokolwiek, jeśli inne istnieją) Coryllizmu.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.