Państwo poważne to takie, które uwłaszcza swoich urzędników na państwowym i prywatnym mieniu, ale nie ogłasza tego w dekretach, a jedynie udziela indywidualnych, dyskretnych pozwoleń. Istnieje kilka rodzajów uwłaszczeń i teraz omówię je pokrótce. Pierwszy rodzaj to oczywiście uwłaszczenie na mieniu cudzym. Państwo umacnia się w pierwszym etapie swojej drogi ku potędze rabując te grupy, które z istoty są państwu wrogie, czyli ograniczają jego wpływy lokalne. Państwo poważne nie zawsze jest państwem silnym, a państwo silne nie zawsze jest poważne. Rosja XIX wieku była państwem silnym, ale trudno wskazać kogokolwiek, kto traktował by ją poważnie. Anglia była państwem może nie tyle słabym, co mocno ograniczonym w działaniu poza morzami, ale zawsze była państwem poważnym.
Ewolucję państwa prowadzącą od domeny rodzinnej ku imperium najłatwiej prześledzić na przykładzie Anglii właśnie. Odbywała się ona w kilku etapach. Pierwszy, najwcześniejszy, którego efektem była integracja ziem po obu stronach kanału, to eksterminacja starej, saksońskiej elity po roku 1066. Nowe elity angielskie, składające się właściwie z samych Normanów i Francuzów z Akwitanii, mówiących językami południa, były dominującym czynnikiem w podboju Palestyny. Stosując głębokie uogólnienia można powiedzieć, że ten etap ewolucji państwa zakończył się źle, albowiem od wielkich sukcesów i wielkich podbojów Anglia zredukowana została – w wyniku wojny stuletniej – do niewielkiego obszaru na wyspie. I wtedy państwo powtórzyło raz jeszcze ten sam manewr, który wykonał po roku 1066 Wilhelm Bastard – znalazło sobie wroga. Był nim Kościół i stara arystokracja. Jak w średniowieczu, w XVI wieku dynastia walijska, okradła jednych, zdewastowała cały system, po to, by kupić rzecz dla państwa najważniejszą – bezwzględną lojalność nowo awansowanych poddanych. Tę zaś kupuje się zawsze w taki sam sposób – pozwalając na grabież, ale bez oficjalnych dekretów. Wtedy bowiem każdy złodziej uważa, że jest równy królowi. Oczywiście posunięcia te są zawsze maskowane doktryną, o czym już wielokrotnie pisałem i powtarzać tego nie ma sensu. Należy sobie zadać pytanie, czy dziś nie stoimy czasem przed nową odsłoną polityki uwłaszczeniowej państwa znanego jako Wielka Brytania? Ja tego nie wiem, ale jeśli miałby ono uwłaszczać swoich pachołków na mieniu rosyjskim, jestem za.
O wiele bliższym nam, można by rzec siostrzanym systemem tworzenia się państwa poważnego, są Prusy. Ja wiem, że nikt tych podobieństw polsko-pruskich nie chce traktować serio, ale nie można uciekać od oczywistości. Polityka ostatnich Jagiellonów była kierowana z dworów rodziny Hohenzollern. W zasadzie wpływ Prus na politykę Polski i udział mieszkańców Prus w tej polityce, był do końca istnienia Rzeczpospolitej przemożny. Prusy jednak w pewnym momencie, widząc, że Polska staje się próżnią polityczną postanowiły uwłaszczyć się na jej mieniu. Ponieważ nie mogły połknąć całej Polski wysunęły plan podzielenia się nią z sąsiadami. Jak wiemy, najtrudniej było przekupić Austrię, która dostała od razu najlepsze kawałki Polski, żeby siedzieć cicho i nie rezonować. No, ale to dygresja. Interesuje nas teraz systematyka dzielonego na nowo mienia, którą łatwiej opisać na przykładzie Prus niż Anglii. Prusy najpierw zajęły Śląsk, Fryderyk nie mógł uwłaszczyć swoich urzędników na mieniu miejscowej szlachty i mieszczan, albowiem to oni właśnie zaprosili go do swojego kraju. Jego ludzie wymyślili jednak coś innego – modernizację Śląska to znaczy zmianę organizacji przemysłu i wydobycia, o czym wiele było napisane w 30 numerze SN. Taki manewr, jeśli połączyć go z rozwojem technologicznym otwiera niesamowite wręcz możliwości tworzenia nowych lojalnych wobec państwa struktur. One się wręcz same multiplikują, albowiem każdy urzędnik wie dobrze, że jego funkcja może być dziedziczna o ile oczywiście będzie się zachowywał w sposób odpowiedni. Sposoby zachowań nigdy i nigdzie nie były skodyfikowane, ale każdy je rozumiał. Prusy, a potem cesarstwo zatrzymały się jednak w swoim przepoczwarzaniu się w imperium, albowiem dom panujący nie mógł odrzucić lojalności starej szlachty. I nie chodziło bynajmniej o szlachtę śląską, gdzie poważną pozycję miał właściwie tylko książę von Pless, ale o szlachtę pomorską, która po prostu przejęła władzę w kraju i narzuciła mu kierunek rozwoju. Ten kierunek doprowadził do zguby cesarstwo, albowiem zostało ono wypchnięte na morza i tam spotkało się, ze starą, opartą o wielkie rabunki i wymuszenia, lojalnością Brytyjczyków. Jeśli będziemy dalej opisywać historię Niemiec w tych kategoriach, przyjdzie nam przyznać, że atak na wschód, który prowadził Hitler był nauką wyciągniętą z niepowodzeń polityki cesarskiej i jego własnej, czyli polityki antybrytyjskiej. No, ale na wschodzie Niemcy spotkali się z sowietami, czyli tym co pozostało z obłąkanej polityki carów wobec własnych elit. Jak budowali lojalność wobec monarchii Romanowowie? Nie budowali jej. Oni wydali nieoficjalne pozwolenie na kradzież wszystkiego. Sami brali co popadnie i komu popadnie, a potem domagali się za to lojalności. Taki stan nie mógł się utrzymać i się nie utrzymał. Jeśli gdzieś nie ma lojalności wewnętrznej, powstają organizacje, które pod jej pozorem, uprawiają lojalność wobec kogoś innego. I tak było w komunizmie. Gdyby było inaczej wybuchłaby wojna gdzieś około roku 1960. Przyznać trzeba, że Amerykanie mieli najłatwiejszą sytuację jeśli chodzi o tworzenie państwa. Musieli tylko pozamykać Indian w rezerwatach i podzielić ich ziemię. Potem zaś zrobić to, co zrobili Prusacy na Śląsku – uruchomić nowoczesne technologie na niespotykaną skalę i to załatwiało i załatwia nadal kwestie lojalności wobec państwa. Czy na długo? Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że ktoś tam, w tym Waszyngtonie rozumie, że programy socjalne to nie jest do końca to, czym powinno zajmować się państwo.
Zanim przejdę do podsumowania zastanówmy się jak jest w Polsce? Polska to kraj, w którym od czasów późnego PRL, bo wcześniej to było niemożliwe, urzędnicy uwłaszczają się na mieniu państwowym, jak w Prusach. Nie są jednak lojalni wobec państwa, albowiem państwo to jest zbyt słabe, by wywrzeć na nich jakikolwiek wpływ. Budują oni więc różne fikcyjne układy, podporządkowując się świadomie lub nie innym niż państwo organizacjom. Wołają przy tym głośno, że państwo jest niepotrzebne, choć sprzedają siebie i swoje rodziny przedstawicielom innych państw.
Czy Niemcy prowadzą dziś wobec Polski taką samą politykę, jak wobec śląskich elit przed rozpoczęciem wojen śląskich? Myślę, że tak, tylko że nasze elity, po ewentualnym upadku Polski, nie dostaną żadnej szansy. Zostaną tak samo ograbione jak wszyscy. Czy PiS jako partia szykująca się do utrzymania władzy ma jakiś pomysł na to, by wzmocnić lojalność obywateli uwłaszczając ich w sposób niejawny na mieniu państwowym? Mam nadzieję, że ma, ale taki sposób – jeśli oczywiście nie połączymy się z Ukrainą – jest tylko jeden – bardzo dynamiczny rozwój technologii energetycznych i infrastruktury, a co za tym idzie wszystkiego innego – od lokalnych uczelni, które będą kształcić specjalistów w rzadkich dziedzinach, do lokalnej turystyki. Niemcy zrobią wszystko, by do tego nie dopuścić, ale konstatacja ta prowadzi nas do wniosku następującego – nie ma lojalności bez wizji rozwoju. Jeśli zaś PE chce ograniczyć technologię za pomocą bredni o czystym powietrzu, to znaczy, że Niemcy nie rozumieją nic ze swojej tradycji i swojej historii. Mogą jednak być groźni. My jednak, o czym tu już pisałem wielokrotnie, możemy przejąć ich doktrynę i wykorzystać ją do budowy czegoś naprawdę dobrego. Doktryna ta polegała zawsze na nadaniu obszarom zacofanym nowej dynamiki. I nawet jeśli komuś wydaje się, że nowe elity urzędnicze, uwłaszczone na mieniu państwowym to jest zły pomysł, niech pomyśli o tym, komu służą obecne elity, na przykład w Gdańsku i na czym są one uwłaszczone.
Dzień dobry. W wielu punktach się z Panem zgadzam, nie mogę jednak nie podkreślić pewnej istotnej okoliczności. Otóż mechanizmy, które Pan opisuje właściwe są dla monarchii. Brak rodziny królewskiej powoduje, że określenia takie jak „Polska”, „Niemcy” tyczą się właściwie nikogo. I nie ma znaczenia, że doraźnie jakaś sitwa cwaniaków w Polsce, która dopchała się do władzy doraźnie zyskuje na tej czy innej kombinacji. Można ją w każdej chwili przekupić albo przepędzić i po sprawie. To samo dotyczy przemysłowych lobbies w Niemczech, choć tam jest jeszcze udziałowiec zza oceanu, który liczy swoje zyski w długie perspektywie i czasem nie na rękę mu tradycyjna polityka City – czyli dewastacja Niemiec i Europy środkowej, głównie dla zneutralizowania konkurencji, czy to w przemyśle czy to w produkcji żywności. Historia Polski i historia Niemiec to właśnie pokazują. Dlatego nie widzę kto miałby jakąś niemiecką politykę prowadzić, skoro nie ma już Hohenzollernów. To że ichniejsze sitwy są trochę bardziej ucywilizowane i bogatsze niż nasze – wynika tylko z tego, że dłużej wiszą na klamce w Londynie i Waszyngtonie, ale dalej są tylko sitwami, tak jak nasi…
My nie nawiązujemy do teraźniejszych sitw, ale do dawniejszej polityki gospodarczej Prus. A w USA nie było monarchii. Była ziemia, to fakt, ale my mamy w perspektywie unię z Ukrainą i możemy im przedstawić różne propozycje
– ja się obawiam, że jak zwykle jesteśmy mamieni jakąś miłą ale nieziszczalną perspektywą. Bardzo wątpię, że ktoś pozwoli na jakąś bliższą współpracę Polski z Ukrainą. Nie po to rozwalono RON i podzielono schedę po niej. Ale taki sentyment w Polsce jest, jak też i wiara, że można wrócić do tego, co było kiedyś. Nie można. Polska i Ukraina zarządzane są dziś z tego samego centrum, które nie ma żadnych powodów, żeby popierać jakąś integrację. Owszem, Polska się przyda do odbudowania Ukrainy, zwłaszcza, że sponsorzy mają tradycję załatwiania spraw czyimiś rękami, więc może też i na tym coś zarobimy, jak wielu innych. Co zaś do perspektyw technologicznych – myślę, że przepaść, jaka nas dzieli od tych, którzy coś znaczą w tej dziedzinie jest tak wielka, że nikomu nie będzie się chciało to budować w Polsce od zera. Zwłaszcza, że kształcone mozolnie kadry znajdują zatrudnienie w istniejących centrach produkcyjnych daleko stąd. Jak już, to widzę jakieś szanse w logistyce, no i tradycyjnie – dostarczaniu taniej siły roboczej. Ukraina ma jeszcze dużo dobrej ziemi – więc będzie produkowała żywność.
Nie wiemy, co będzie, wszystko może się zdarzyć
– to prawda, ale człowiek nigdy nie przestanie wymyślać różnych wizji przyszłości. A jakaś przyzwoita znajomość przeszłości i inspiruje i sprawia, że te wizje może nie są takie księżycowe. „Historia nauczycielką życia” – że tak trywialnie podsumuję 🙂
ja sobie dumam, że jak nie ma monarchii to jej miejsce zajmuje sitwa jawna czy nie jawna , nie ma znaczenia. dobrze zorganizowana sitwa, po jakimś czasie zaczyna rozumieć mechanizmy i wie że trzeba się uwłaszczyć lub pozwolić uwłaszczyć się wybranym co by ich bronili.
Najprostszym rozwiązaniem jest biurokracja – rozdajesz posady i przywileje w zamian za lojalność – to jest proste ale nie silne bo każdy następny może dać to samo
Najbrutalniejsze to rozdajesz wpływy i kasę i przywileje ale moczysz wszystkie w przestępstwa i mordy , żeby już nie było drogi odwrotu
W pośrodku jest system emerytalny i zdrowotny – pseudo kasa i pseudo przywileje ale masz miliony , które na tym wiszą , jak ma przyjść nowe a oni , my stracimy emerytury to może trza bronic starego
– sitwy tworzą się zawsze, czasem nazywają się ładniej – rodziny, klany, partie, jak zwał tak zwał. Sitwa z istoty jest tajna i hermetyczna, jej celem jest pasożytowanie na – jawnym – państwie, jej wrogami są inne sitwy. Monarchia jako władza jawna (i święta…) musi się z istnieniem sitw liczyć i mieć na nie jakiś sposób. I większość europejskich monarchii miała – stąd wszelkie karty wolności, artykuły henrykowskie czy inne pacta conventa. W istocie jest to deal, jaki jawna władza robi z tajną sitwą, coś jej dając ale też i zabierając – właśnie część tej tajności, która jest istotą i siłą sitwy. I tak z sitwy powstaje lojalna wobec monarchii szlachta na przykład. Hermetyczność musi zostać, bo przywileje by się rozwodniły. Kiedy sitwa jest wystarczająco silna i świadoma – dominuje albo wręcz eliminuje monarchię – vide Anglia, Holandia, Wenecja. Powstaje wtedy klasyczna oligarchia. Kiedy sitwa jest prymitywna – atomizuje się i powstaje coś, co od dawna mamy w Polsce – wojna gangów.
dzięki, monarchia ma rację bytu tylko kiedy jest z nadania boskiego ( nieważny jaki bóg).
Europa stałą na nadaniu przez Boga chrześcijan a teraz ? król szwedzki przestał cytować że jego władza jest z nadania Boga..
– oczywiście. Po prostu o Europę a i szerzej – o cały rodzaj ludzki toczy się walka Złego z Bogiem. My, wierzący, wiemy jak to się skończy. Czytaliśmy Apokalipsę…
rozdajesz wpływy i kasę i przywileje ale moczysz wszystkich w przestępstwa i mordy, żeby już nie było drogi odwrotu – tak zakotwiczyło pokolenie ubecji , milicji obywatelskiej, aparatczyków pezetperowskich . wojska ludowego , i wszystkich klientów czerpiących od tamtej pory z kasy ludowego państwa,
zakotwiczyli i kolejne ich pokolenie dopomina się o respektowanie niegdysiejszych ustaleń,
w drodze ustaleń zrobiono też wtedy nacjonalizację fabryk, lokali użytkowych , budynków mieszkalnych ( kwaterunek mieszkań), a po 40 latach mieszkania w cudzym można było to cudze wykupić od państwa za ileś tam procent wartości. Zarobił samorząd, zarobili wyceniacie, zarobił ten co po wojnie z kwaterunku dostał cudze mieszkanie do używania ,właściciel bardzo musia… się starać żeby się wstrzelić w procedurę i odzyskać poojcowe minie.
a powojenna sitwą trzyma się
po ojcowe mienie
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.