paź 102021
 

W analizowaniu sytuacji politycznej z całą pewnością pomaga doświadczenie, czego dowodem jest Leszek Miler, który wypowiada się w reżimowej telewizji w sposób znamionujący męża stanu. Ja nie lubię Leszka Milera, wszyscy o tym wiedzą, kilka razy nawet napisałem coś przykrego na blogu na jego temat, ale nie dręczyłem go nigdy jakoś szczególnie. Zacząłem ten tekst od niego, choć nie będzie to materiał o nim. Chciałem tylko pokazać, że dojrzałe sądy polityczne wymagają doświadczenia przede wszystkim, a doświadczenie to musi mieć charakter frontowy albo dywersyjny. Inne rodzaje doświadczeń się nie liczą.

Prócz doświadczenia liczą się także narzędzia opisu sytuacji. Ja to tak nazywam, albowiem mój wątły umysł nie potrafi wymyślić niczego lepszego. Każdy z polityków musi umieć stworzyć pewną wizję, która zostanie następnie zaakceptowana przez wyborców. W Polsce te wizje lub jak kto woli opisy, mają charakter gotowców i są wyciągana ze sterty papierzysk pozostałych po socjalistach. Nie zdarzyło się jeszcze, by jakiś polityk, wliczając w to tak zwaną skrajną prawicę powiedział coś naprawdę oryginalnego poważnie. Dlatego też w Polsce przy ocenie polityków, doświadczenie frontowe albo dywersyjne wysuwa się na plan pierwszy . I przez to właśnie zyskuje Leszek Miler. Traci zaś Aleksander Kwaśniewski, albowiem nigdy przenigdy nie należy łączyć doświadczenia frontowego i dywersyjnego z wódką.

Po wczorajszym tekście pomyślałem, że warto tu czasem zrobić jakieś takie powtórzenie materiału. O Rosji i jej historii wielu z nas pisało, ale okazało się, że takie syntetyczne, wręcz telegraficzne ujęcie tematu bardzo się podoba. Wiemy też, że opisywanie różnych sytuacji politycznych, które mogą być uzupełnieniem dla doświadczenia polityków wychodzi nam całkiem nieźle. Jeden z najlepszych opisów, jaki się tu pojawił, dotyczył hierarchii organizacji. Wielu ludzi żyje złudzeniem, że najważniejsze są organizacje militarne, choć to nieprawda i przekonał się o tym pierwszy jaskiniowiec udoskonalający w nieskończoność maczugi nabijane krzemieniami, a także wchodzący w coraz bardziej egzotyczne sojusze z dziwnymi małpoludami. Miały mu one pomóc zwalczyć konkurencję, jaką byli jego bliscy pobratymcy. Już po kilku pierwszych starciach okazało się, że koszt modernizacji oddziałów, ich szkolenia, potem walki i opatrywania rannych, a także grzebania zabitych, jest tak wielki, że zyski płynące z ewentualnego sukcesu nigdy go nie zniwelują. I tak właśnie narodziła się polityka gabinetowa, która miała swój początek w jaskiniach i szałasach. Jej narzędziem był pieniądz, czy tam jakieś muszelki, których używali jaskiniowcy. Początkowo był to pieniądz gotowy, ale szybko zamienił się on w kredyt. Początkiem polityki gabinetowej były próby przekupienia dowódców wrogich hord, ale wkrótce uległa ona licznym modyfikacjom i zyskała na subtelności. Polityka ta także miała i ma swoje ograniczenia, a te wyznacza zaufanie do kredytodawcy. Nie tylko dotyczące jego możliwości finansowych, ale w ogóle wszystkich. I tu pojawiła się potrzeba jakiegoś głębszego uwiarygodnienia bankierów i organizacji zajmujących się kredytem, albowiem samo złoto, same ośrodki produkcji, które można było zdewastować za pomocą dywersji, nie wystarczało. I wtedy okazało się, że kolejnym, tym razem już ostatnim piętrem w hierarchii organizacji są te o charakterze religijnym. Uwaga! Nie prowadzę tu działalności misyjnej, stwierdzam jedynie fakty. Natychmiast też okazało się, że istnieją dwa rodzaje organizacji religijnych gwarantujących zaufanie do instytucji sprzedających kredyt – jawne i tajne. Te jawne budowały swoje zaufanie na obecności złota i wysokiej jakości wyrobów dekoracyjnych i kultowych w przestrzeni publicznej. Tajne zaś otwierały przed kredytobiorcą otchłań nieskończonych możliwości opartych na pieniądzu fiducjarnym, zwanym w dawnych czasach kamieniem filozoficznym.

Z niezrozumiałych przyczyn, to znaczy z niezrozumiałych dla ludzi zadłużonych w tych organizacjach, a dla nas całkowicie jasnych, te drugie uważane są za lepsze, doskonalsze, a przede wszystkim bezpieczniejsze. Więcej – one uważane są za instytucje, które zmieniają stale świat realny w duchu racjonalizmu, liberalizmu czy czego tam jeszcze chcecie. A do tego gwarantują pokój na świecie. Niczego nie gwarantują, poza tym, że cały czas gdzieś musi tlić się jakiś konflikt, a najlepiej kilka, albowiem to tylko gwarantuje popyt na produkty oferowane przez te organizacje.

Mamy więc taki oto schemat – organizacje frontowe i dywersyjne demonstrujące i stosujące przymus bezpośredni, których skuteczność jest silnie ograniczona, ale nie można się ich pozbyć. Nad nimi znajdują się organizacje finansowe, które wskutek swoich działań tracą stopniowo skuteczność opartą na obawach przez zbyt brutalną armią. Najwyżej zaś znajdują się organizacje religijne, które gwarantują stabilność finansową i głoszą pokój. Ich intencje mogą być szczere bądź podstępne, to już zależy kto i w jakim celu je powołał. Taki schemat jest oczywiście oderwany od realiów, ale nie jest to jedyny dobrze funkcjonujący opis, nie mający nic wspólnego z realiami, a więc nie będę się tym przejmował. Jeśli dopiszemy do tego jakieś komentarze, a za nimi pointę będzie ona miała taki charakter – żeby powrócić do stosowania jawnej przemocy i ją usankcjonować jako jedyne prawo trzeba zniszczyć jedną z organizacji religijnych. Nie można tego uczynić wszędzie, ale tylko na wybranym obszarze. Takim jak ZSRR na przykład. Na pozostałym terenie należy uaktywnić i wzmocnić organizacje religijne firmujące działanie kamienia filozoficznego. Tak kształtują się realia globalne. Najważniejsze pytanie zaś brzmi – gdzie tym razem zaaranżowana zostanie wojna jaskiniowców? Bo jedna z organizacji religijnych z całą pewnością będzie musiała ustąpić.

Tego jeszcze nie wiemy, ale podejmowane są liczne próby, co możemy oglądać codziennie w wiadomościach. I na to wychodzi Czarzasty z Biedroniem i obaj mówią do swojej publiczności, że jeśli wygrają, to przede wszystkim zerwą konkordat, jeśli oczywiście Kościół nie zgodzi się na ich postulaty. Czy Czarzasty wie co mówi? Jestem przekonany, że nie, jestem też przekonany, że nie ma on wpływu na nic, albowiem nie posiada, w przeciwieństwie do Leszka Milera, doświadczenia frontowego i dywersyjnego. Posiada tylko jakieś tam papiery, które ktoś mu wręczył i odczytuje z tych dokumentów zapisane nie jego ręką postulaty. Tak zwana lewica zaś powtarza to później bez zrozumienia. I znów słyszymy to całe pieprzenie o polityce społecznej, o usunięciu religii z życia publicznego, o wyrównaniu szans i pomaganiu potrzebującym. W środku zaś tego zamieszania siedzi Aleksander Kwaśniewski, wyglądający jak borowy dziad i uśmiecha się przymilnie do wszystkich. To w zasadzie dobrze, albowiem widzimy, że ludzie ci nie mają szans na nic. No chyba, że ich przeciwnicy zrobią wszystko, by im pomóc i wywindują Lewicę do władzy. Bo i takie rzeczy się zdarzały. Na razie jednak się na to nie zanosi.

https://patronite.pl/Coryllus?podglad-autora

  21 komentarzy do “O jeszcze większej ilości zmiennych, co niewątpliwie przeszkadza politykom w rozumieniu okoliczności”

  1. słuchałam raz wywiadu z Czarzastym  i jego odpowiedzi to były perełeczki, ale nie ma takich cudów w mózgu , że bez zastanowienia odpowiadamy natychmiast , dowcipnie i w punkt, wywiad musiał być przygotowany

    natomiast do powtarzania bez zrozumienia oddelegowany jest np. poseł Gdula, lewica ma w swoich szeregach osoby którym powierza do wykonania określone zadania

  2. Tu warto by wrócić do Konecznego. I nałożyć teorię cywilizacji na teorię elit. W 1455 „siłownicy” azteccy obrazili się na kupców. Ale nie chodziło o kredyt. Tylko odmowę pomocy. To był rok klęski głodu. A przecież żadna ekspansja „siłowników” nie powiodłaby się bez pracy szpiegowskiej kupców. Czyżby więc nie wiedzieli, że pełnią rolę pomocniczą? Wiedzieli. Ale byli też kapłanami. I mogli ułożyć reguły gry wojennej, kwietna wojna by brać jeńca. Tere fere. Stosowali fortele, np. zostawienie sojusznika na polu walki. I tu znów religia. Sojusznikiem było Texcoco, starsza religia, kultura, tradycja władzy. Należało ją zniszczyć. Po Texcoco zostało mniej niż po Sparcie. Jednak więcej. Wiersze.

    A to tylko pomniejsza cywilizacja. Dla celów porównawczych.

  3. I ja polecę dzisiaj ewangelią z dzisiejszego dnia Mk 10, 17-30, można sobie wygooglać tekst. Przestroga przed pokładaniem zbytniej ufności w posiadane bogactwa.
    Jak łatwa nas kupić i nami zawładnąć bo zbyt wiele ufamy w bezpieczeństwo, które daje nam majątek na tej ziemi. Łatwo nas kupić, co najgorsze kupują nas pieniądzem bez pokrycia, każą nam wierzyć , że pieniądz który mamy na koncie, w portfelu, w skarpecie jest coś wart i nas zabezpieczy.
    Kiedyś Coryllus pisał ,że dawanie pieniądza nie jest po to aby nas nagrodzić , ale po to aby nas zdyscyplinować, podporządkować organizacją jawnym, czy tajnym nie ma znaczenia.
    Cały cyrk, który odprawia się teraz jakimiś tam funduszami to tylko potwierdza, one nas mają dyscyplinować nie nagradzać.

    Mechanizm jest znany od zawsze, wpierw Ci coś dam potem Cie do tego przyzwyczaję a na końcu Cię od tego uzależnię, a potem Cię mam, a ty (my ) czy wy zawsze się i tak na końcu dziwimy jak to się stało , że jestem tu i już nic nie mogę.

     

  4. Najpełniej teorię elit widać na przykładzie Chin. Dziś inżynierowie są kapłanami, konfucjanistami. Moim zdaniem mocne, prymat edukacji. Plus Hakka. Deng Xiaoping i Li Guangyao byli Hakka. Chińskimi „Żydami”. Mechanizm tej cywilizacji jest trudny do pojęcia. Albo prosty. „Nasi” teozofowie globalni dali się jednak zrobić w konia. Pycha z nieba spycha.

  5. Dziwne, że Miller nie skomentował porozumienia wojskowego między Grecją a Francją. Nie skomentował wyroku TSUE w sprawie puszczy i nie wyjaśnił,  jaki sposób przepchnął akcesję do UE. Nie skomentował też weta Polski i Węgier w sprawie narzucenia wszystkim krajom europejskim związków „małżeńskich” dla gejów i lesbijek, adopcji przez nich dzieci i obowiązku edukacji gender.

  6. Gdula jest produktem ubocznym jakiegoś niezanego mi procesu, nie potrafię skomentować jego istnienia

  7. Nie znam aż tak dobrze historii Meksyku

  8. Ponoć Glapiński chce dokupić złota i na tym spekukować. To znaczy, że jeszcze coś może

  9. Zapomniałam o prawie do aborcji na życzenie. To też chcą narzucić wszystkim. Gospodarka się wali, problemy narastają a oni ciągle o d… Maryni. Ktoś w końcu powinien powiedzieć dosyć. Z zabijania nienarodzonych i słabych zrobili sobie prawa człowieka, trudno o większe barbarzyństwo. Nic dziwnego, że Europa stała się pośmiewiskiem innych kultur i narodów.

  10. No, ale jaki zasięg maja chińska flota? Podpłynie do Honolulu zanim ją zatopią?

  11. Nie zatopią. Nie wypłyną. To nie Ruscy, których łatwo podpuścić. Chiny mają bazy morskie w Dzibuti i w Gwadarze. Poza tym zanim USA nie zrzucą z siebie dolara potrzebują Chiny. Dolar to Chimeryka, jeszcze cały czas. A jeśli chodzi o wojaków to żyjemy w epoce „wilczych wojowników”. Siły specjalne, przetestowane podczas arabskiej „wiosny” w 2014 r. Poza tym Ameryka już przegrała. Globaliści przenieśli się znów do Pana Indii. No cóż, ten obóz koncentracyjny nie będzie miał chińskiej wydajności pracy. Ale gnostykom nie o to chodzi. Oni przegrali zanim Pitagoras wypowiedział swoje pierwsze słowa, zanim Orfeusz ułożył pierwszy wiersz. Ta cywilizacja jest zaprogramowana na klęskę. Na szczęście. Wybujały PR im nic nie da.

  12. Kampania reklamowa

    Z doświadczeniem przychodzi wiara…

    …ale życie jest za krótkie na doświadczenia

  13. Lewica ma duży problem, bo jak zniwelować różnicę między córką nowoczesnego endeka Rafała Ziemkiewicza i wnuczką Millera? O szansach Biedronia nie wspominając wobec braku możliwości legalnej adopcji, może dlatego uruchomiono inicjatywę „rodzice bez granic”, a dla niepokornych jednak te granice są.

    Ciekawe ile poronień będzie w Polsce na skutek szczepień w rodzinach akademickich, inteligenckich, nauczycielskich, lekarskich?

    Niedzielski odpowiedział, żeby osoby pytające ministerstwo zdrowia o stanowisko w sprawie wpływu szczepień na ciążę, zwłaszcza w jej pierwszym okresie, kiedy kobieta może nie wiedzieć, że nosi dziecko kazał się odp… a osoby, które podnoszą, że preparaty są produkowane na bazie komórek z aborcji nie mają wstępu do parafii i księża nie pozwalają im się wypowiadać.

  14. Dlatego d… Maryni jest najważniejszym zagadnieniem dziejowym, a reszta to tylko konsekwencje i didaskalia.

  15. Bo ta papuga gada co jej każą.

  16. Fascynscja Niemcami prowadzi donikąd. Zawsze zostaną tylko didaskalia, sedno uleci.

  17. Niesamowite zdanie. Zostaną didaskalia po doktorze Faustusie. A dlaczego, po co i za ile, jak mówi się na tym portalu, to uleci. Niemcy też, w końcu niemoty, nie?

  18. Jeśli lepiej zastanowić się nad wymową tego dzieła, to jest tam myśl, która przeraża. Czyż Faust nie postanowił stworzyć siebie na nowo? Czyż nie uległ diabelskim podszeptom i zamiast życia nie wybrał martwoty? Jego słynne zdanie: „Chwilo trwaj.”  – oznacza wybór  nicości. A to całe gender czy nie jest tym samym? Będę kim zechcę, stworzę siebie na nowo wbrew prawom Boskim i ludzkim. Wieczny bunt. Ja nadczłowiek …

  19. Niedoczłowiek. Pachnidło. Alchemik.Wandal. Luter. Hegel. Eintopf (tu mały +). Socjalizm. Ekspresjonizm. Hochwasser. Hochdeutsch. Ale jednak Kunze !

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.