cze 292018
 

Rozczulające w politykach jest to, w jaki sposób przywołują oni z pamięci płaskie, historyczne porównania, w sytuacjach całkiem nie a propos tych porównań. Rozczulające jest także to w jaki sposób omijają narzucające się wprost metafory z przeszłości. Takim zachowaniem popisał się ostatnio prezes Jarosław Kaczyński, którego wszyscy uważaliśmy za Machiavella i gracza tak mocnego, że drżą przed nim potęgi świata tego. W salonie24, gdzie zajrzałem w interesach, a jakich to mam nadzieję, wkrótce się przekonacie, znalazłem fragmenty wywiadu z prezesem, którego udzielił on „Gazecie Polskiej Codziennie”. Dwie rzeczy zwróciły moją uwagę. Zacznę od drugiej, bo zachowywanie prostych porządków mnie drażni. Oto stosowny fragment:

Widzę tę sprawę inaczej. Uważam, że to bardzo ważne i korzystne dla Polski porozumienie. Deklaracja rządów będzie miała duży wpływ na wyciszenie wszelkich wątpliwości wobec Polski, jakie różne środowiska starały się zbudować, wykorzystując nowelizację ustawy o IPN. W tym kontekście to na pewno może osłabić i tak potencjalnie negatywne aspekty tej amerykańskiej ustawy. I tu mała dygresja. Co do ewentualnego oddziaływania amerykańskiej ustawy zdania są podzielone. Jedni mówią, że pozostanie tylko na papierze, nie będzie miała realnego wpływu na cokolwiek. Inni z kolei obawiają się, że przy mniej przychylnej Polsce administracji może się stać kłopotem. Zwracam jednak uwagę, że w deklaracji nie ma mowy o sprawach związanych ze zwrotem mienia. Deklaracja nie dotyka tego tematu. I to również jest dla nas korzystne – zaznaczył prezes PiS

Jak zwykle chciałbym zwrócić uwagę na proporcje, bo te są najważniejsze – oto dwie światowe potęgi, grają krajem, który nie jest nawet lokalną siłą, a prezes rządzącej w tym kraju partii – według „GP Codziennie” – uważa, że porozumienie z Izraelem w sprawie ustawy o IPN wpłynie na skuteczność ustawy 447. Bardzo wszystkich przepraszam, nie jestem prawnikiem i pewnie się nie znam, ale w mojej ocenie, w ocenie prostego autora, kwestie te nie mają ani jednego punktu stycznego. Jeśli zaś ktoś ocenia je pod takim kątem, to dlatego właśnie, że mu tę myśl zasugerowano. I teraz wracamy do początku – jeśli tak było, to sytuacja ta przypomina tak ukochane przez polityków PiS w czasach PO metafory rozbiorowe. Oto jedna z dwóch potęg rozbiorowych wysuwa w kierunku Polski propozycję współpracy, a ta druga – większa pozostaje nieprzejednana. Czy była propozycja współpracy z Prusami, wszyscy wiemy, a ja tylko przypomnę co Fryderyk Wielki mówił o Polsce, to mianowicie, że należy ją dzielić jak karczocha – listek po listku. Przypomnę też, że rozbiory, to był projekt rozłożony na 30 lat, a nie jednorazowy szybki event. To nie była wojna, ale ciąg lokalnych kryzysów, które skutkowały stopniowym osłabieniem kraju, a w końcu jego podziałem. Takimi metaforami, jakże chybionymi wobec sytuacji międzynarodowej posługiwali się politycy PiS w czasach rządów PO. Mając przecież świadomość, że Niemcy nie mogą podzielić Polski do spółki z Rosją, bo są klientem USA, a Polska jest w strefie wpływów Izraela. No, ale politykom tym wydawało się, że dla ciemnego ludu metafora ta będzie w sam raz i ciemny lud to kupi. Teraz ciemny lud ma kupić gawędę o tym, że złagodzenie ustawy o IPN wpłynie na ustawę 447.

Zapytacie po co ja to piszę, zamiast trwać w patriotycznym skupieniu i czekać na kolejne genialne posunięcia prezesa, na które i tak przecież nie mam wpływu. Piszę to, albowiem publicystyka to jest ocena naszej współpracy z sojusznikami i krytyka tych sojuszników. Możemy to czynić prawda? Możemy, albowiem mamy wolność ciężko wywalczoną przez opozycję z Adamem Michnikiem na czele, a także demokrację, która gwarantuje nam pluralizm debaty. A więc debatujemy. Nie chowamy się pod stół, nie kładziemy palca na ustach i nie mówimy – ciiiiiiiii, bo się pokapują. Stajemy i otwarcie wyrażamy swoje zdanie na temat naszej współpracy z sojusznikami. Uważam, że prezes prócz USA i Izraela ma jeszcze jednego sojusznika – jest nim opinia publiczna. On tego sojusznika notorycznie lekceważy i olewa, sądząc najprawdopodobniej, że nie ma on znaczenia. To jest ciężkie złudzenia, które może prezesa zabić, jak za organizowanie opozycji zabierze się ktoś choć odrobinę inteligentniejszy niż te bałwany z Nowoczesnej. Politycy PiS, a mam wrażenie, że także niektórzy nasi koledzy oczekują, że będziemy w milczeniu przyglądać się temu co dzieje się na scenie międzynarodowej wokół Polski i ewentualnie tłumaczyć tutaj różne kwestie, szukając w nich pozytywów. Mowy nie ma. Ja na pewno nie będę tego robił.

Teraz kolejny fragment tego wywiadu

Kaczyński był też pytany, od kiedy trwały negocjacje między rządami Polski i Izraela w tej sprawie. „Można się domyślać, że nie prowadziły ich grupy, które prezentowane były w mediach, jako zespoły rozmawiające o nowelizacji ustawy o IPN” – sugeruje dziennikarka, która przeprowadziła wywiad.

– Nie mogę zdradzać szczegółów tych uzgodnień, ale to rzeczywiście były inne grupy. Nieliczne. Negocjacje zaczęły się wiele miesięcy temu i najważniejsze elementy wspólnej deklaracji też zostały wypracowane już dość dawno. Przez ostatnie tygodnie trwało doprecyzowanie szczegółów – istotnych, ale jednak szczegółów – odpowiedział Kaczyński.

Na pytanie, kto w negocjacjach reprezentował Polskę, odparł: – Nie mam zgody tych osób na wymienienie ich z imienia i nazwiska. To były dwie osoby. Niezwykle sprawne, profesjonalne. Wykonały dla naszej ojczyzny doskonałą robotę. Negocjacje trwały w ciszy, w wielkiej dyskrecji. Wiedziało o nich bardzo ograniczone grono osób.

Mamy trwające przez lata, bardzo podstępne i trudne do zniesienia ujadanie światowych mediów, które oskarżają Polaków o udział w holocauście. Oskarżenia wysuwane celowo, w konkretnych bardzo momentach, oskarżenia opłacone jak mniemam, albo publikowane złośliwie i szeroko kolportowane. Żeby jakoś zniwelować ich działanie prowadzi się dyskretne negocjacje z rządem Izraela? I te negocjacje prowadzą dwie nieznane z nazwiska osoby? To jest przecież wskazanie winnego publikacji tych oskarżeń. Tak sądzę. Sądzę także, że co, jak co, ale owe negocjacje powinny toczyć się w pełnym świetle dnia, a my musimy wręcz poznać nazwiska osób, które je prowadziły. Mam nadzieję, że nie byli to panowie Wildestein i Pereira.

To jest naprawdę niezwykłe, że negocjacje w kwestii tak silnie naznaczonej propagandową hucpą i tak często podnoszonej, że aż Świrski musiał specjalną fundację założyć, żeby bronić dobrego imienia Polski, toczą się w wielkiej dyskrecji, a prezes uważa, że wszystko jest w porządku. Nie jest, bo sprawa jest prosta – Polacy nie brali udziału w holocauście, brali za to w nim udział Francuzi, których nikt o nic nie oskarża. Jeśli więc negocjacje toczą się w ciszy, to znaczy, że wyznacza się w tej ciszy standardy pisania o zagładzie oraz o udziale Polaków w tych zbrodniach. Ustala się co będzie można, a czego nie będzie można pisać i jak daleko sponsorowani przez Izrael autorzy będą mogli się posunąć. Tak sądzę. Idźmy jednak dalej. Jeśli było tak jak napisałem, to znaczy, ze nic nie zostało ustalone, albowiem Polska nie posiada żadnej sankcji, która mogłaby zdyscyplinować autorów piszących o polskich obozach koncentracyjnych, poza – rzecz jasna – cichymi i dyskretnymi ustaleniami pomiędzy dwójką negocjatorów a rządem Izraela. Jednym zdaniem więc – nic nie uzyskaliśmy, nie mamy wpływu na nic, ale uważamy, że to „nic” osłabi działanie ustawy 447, co do której nie mamy pewności, że jest wymierzona w nasze mienie. I na to wszystko na moim blogu zjawiają się komentatorzy, którzy piszą – tylko PiS, pieski szczekają, karawana idzie dalej…Oczywiście, że idzie, dokładnie to widzimy, idzie wprost na pustynię, gdzie nie ma nic poza piachem i zabójczym słońcem.

Mili koledzy, którzy piszecie tutaj różne pochwały na temat polityki Prawa i Sprawiedliwości, zastanówcie się trochę, bo wszak nie chodzi o to, by trwać w braterskim uścisku z działaczami, którzy wykonują nie do końca jasne polecenia z góry, chodzi o to, by komunikować się z nimi na płaszczyznach nieraz kłopotliwych, ale zawsze ważnych. Nie uspokajajcie nas tutaj, że wszystko będzie dobrze, że PiS podzielił swoją politykę na etapy, które realizuje po kolei, bo trudno w to doprawdy uwierzyć. Karczoch – oto co widzę. Karczoch i nic więcej. Jurto zaś jadę z rana na rozmowę z profesorem Grzegorzem Kucharczykiem i mam nadzieję, że dowiem się jeszcze czegoś nowego w kwestii tych dawniejszych karczochów. Dziś zaczęła się wysyłka ukraińskiego numeru SN, od rana zjeżdżają tu ludzie po paczki kwartalnika, a ja latam w tę i wew tę jak kot z pęcherzem. Niech więc nikt nie panikuje i nie martwi się czy kwartalnik do niego dojdzie, na pewno dojdzie.

Teraz ważne ogłoszenie. Ponieważ kwartalnik nasz Szkoła nawigatorów, staje się coraz grubszy i zawiera coraz więcej unikatowych treści, a do tego jeszcze staje się kosztowniejszy w produkcji postanawiam co następuje – tylko do 9 lipca można zamawiać prenumeratę w cenie 25 zł za egzemplarz, bez kosztów wysyłki. Tylko do 9 lipca. Potem prenumerata zostanie zawieszona do końca roku 2018, a od stycznia 2019 kwartalnik kosztował będzie 35 zł za egzemplarz. Szkoła nawigatorów ukazuje się już cztery lata, cena nie była przez ten czas zmieniana. Koszta produkcji rosną, a i przydałoby się też zróżnicować honoraria autorów. Jeśli nie zastosujemy tego zabiegu produkcja SN przestanie się opłacać i trzeba będzie kwartalnik zamknąć. Tak więc jeszcze do 9 lipca można zamawiać prenumeratę w cenie 100 zł za 4 numery, potem przerwa do końca roku i zmiana ceny na 140 zł za 4 numery.

Zapraszam także na portal www.prawygornyrog.pl gdzie jest już nowe nagranie o nowym numerze kwartalnika Szkoła nawigatorów

  23 komentarze do “O karczochu i psach czyli strategia Jarosława Kaczyńskiego”

  1. Holocaustowy nr Szkoły Nawigatorów pewnie rozszedłby się szybciej od brytyjskiego i szwedzkiego…

  2. A pełny tekst  umowy zawartej w tajemnicy przez dwóch tajniaków nie zostanie ludowi udostępniony? Zwłaszcza z tymi „szczegółami. Im mniej plebs wie, tym lepiej śpi.

  3. Tak rozszedłby się w okamgnieniu, może doczekamy 🙂

  4. W końcu plebs jest tylko nawozem historii

  5. A w załączniku takiego Nawigatora, proponuję umieścić bardzo dużo zdjęć z tamtego czasu, obraz przemawia bardziej niż tekst pisany.

  6. Co się jeszcze teczy Siczyńskiego, to na budynku dawnego Namiestnictwa galicyjskiego i potem Urzędu Wojewódzkiego we Lwowie umieszczona została tablica poświęcona Siczyńskiemu. Jest tam podany motyw czynu (nie zbrodni), którego dopuścił się Siczyński: Potocki został zabity, ponieważ prowadził politykę szowinistyczną względem Ukraińców. Powinni się zatem strzec ci, którzy zostali przez Ukraińców nazwani „szownistami”. Ich koniec może być nieciekawy. Wiemy z nagrania, że Szpetycki przechrzta potępił Siczynskiego. Młody historyk krakowski Adam Świątek ustalił w swej pracy „Gente Rutheni, natione Poloni. Z dziejów Rusinów narodowości polskiej w Galicji” cztery lata temu, że także społeczność ruska we Lwowie głęboko potępiła zbrodnię. Świadczyły o tym masowe konwersje z obrządku greckiego na łaciński, które nastąpiły po zamachu na Potockiego w kwietniu 1908. Liczby: 136 konwersji w latach 1902-1907, ale w samym 1908 już 168, w 1910 – 250, 1914 – 400. Wzrost następował mimo tego, że w tym czasie nastąpił także ogromny wzrost nacjonalizmu ukraińskiego w zaborze austriackim (strony 409-410 tej książki)

  7. Czyli ta amerykańska ustawa jednak jest, pojawiła się w opowiadaniach polityków pierwszego szeregu. To nawet nie zrobiło się śmieszne.

    To nawet gorsze, co czyniła gwardia Tuska (zresztą dalej funkcjonuje ale już w przestrzeni Europejskiej, ostatnio słyszę z ust tego pana, ze pojawią się twardzi faceci z odpowiednimi propozycjami, na razie niby dot. imigrantów wszelkiej maści). Mnie pan Kaczyński skojarzył się z rozmowami na cmentarzu, które skutkowały rozwaleniem dziennika Rzeczpospolita Lisickiego z całą tą uważam rze i wpolityce.pl potem ekipą, jakby nie było, można tam było pogadać. Wszelkie klapki z oczu mam nadzieje wielu spadną. Najwyższy czas.

    A powrót na salon24.pl? No właściwie, czemu nie ☺

  8. Czyli jest jak zawsze , musowo trzeba tworzyć szarą strefę.I znowu partyzanci pojawią  się w świętokrzyskich lasach. Tylko co w świętokrzyskim będą zaborcy niszczyć za pomoc udzieloną partyzantom? Chyba Biedronki i Tesco.

  9. A prezydentostwo tymczasem, wytworną konfekcją okryci, udają się na Łotwę. Ona z orłem, a orzeł głowę ma koronę zamkniętą, wskutek czego pan Dehnel popada w konsternację i nie rozpoznaje ptaka jako godło „jakiegoś pomniejszego ksiąstewka niemieckiego”. Tak, ksiąstewka.

    Czy to jest tekstylna polemika z Prezesem ?

    https://www.pomponik.pl/plotki/news-stroj-agaty-dudy-wywolal-burze-nie-chcialam-uwierzyc-ale-spr,nId,2600727

  10. Pan Dehnel zbłaźnił się demonstrując nieznajomość podstaw heraldyki. Koronę w naszym godle otworzyli socjaliści w 1927 dodając masońskie gwiazdki na skrzydłach. Korona zamknięta, z krzyżem oznacza suwerenność i podległość jedynie Najwyższemu. „Ksiąstefki” suwerenne nie były. Dehnel bredzi, prezydentowa prowokuje.

  11. Z jednej strony nadstawiamy tyłek do bicia, a z drugiej wystawiamy język? Tylko komu ten język, do kogo ta prowokacja?

  12. Tez jeszcze wczoraj pozno w nocy przeczytalam ten skandaliczny wywiad z PJK…

    … dech zatyka wiedza ktora ujawnil Pan Kaczynski…  2-osobowe negocjacje i to jeszcze w tajemnicy  !!!  No normalnie chucpa nad chucpami  !!!

    Tak… Pan Prezes  okazal sie czlowiekiem nie rozumiejacym sytuacji… absolutne  zero… i ta kolejna juz konstatacja jest dla mnie bardzo wazna i klarowna…

    … tak, Panie Gabrielu…  zra nas jak karczocha – listek po listku  !!!

  13. wystarczy np „Oset w spodniach”  ?

  14. Nie wstydzę się przyznać, że nie czytałem „Triumfu Chaosu” Jordana, więc „oset w spodniach” to dla mnie nowe określenie. Niezłe i daje wiele możliwości interpretacyjnych, w tym możliwości przeróbek, takich jak na przykład „karczoch w spodniach”. Zresztą dorodny dwumetrowy oset ma kwiaty tak podobne do karczocha (vide moje zdjęcie – już sam nie wiem, czy to na pewno oset), że trudno odróżnić.

    Zamiast ostu możemy też zaoferować karczoch jerozolimski. W „American home and gardens” z maja 1911 znalazłem go jako zalecany w diecie dla kóz nubijskich.

  15. zarządzanie, jest to „droga przez chaos”, to z tej (niby dowcipnej) definicji znam to słowo chaos, natomiast ja jestem gamoń i trudnych książek nie czytam, jak „Triumf chaosu”, bo wygląda mi po tytule że zawiera trudną treść. Przyznam się, że od stycznia czytam po kilka stron dziennie książki pt „Czarny Łabędź”, jaki miły tytuł a jaka rozwlekła i dlatego trudna  lektura, na a skusił mnie delikatny  tytuł – łabędź – brzmi miło. Natomiast ten oset skojarzył mi się z obłokiem ( Majakowski użył kiedyś takiego tytułu „Obłok w spodniach”, nie wiadomo czy jako że obłok jest ubrany w te spodnie, czy może jako dolegliwość dokuczająca (?) w dolnej części garnituru.

    Stąd  to zamieszanie , przez moje skojarzenie z Prl – owską lekturą, powinnam wolniej myśleć.

  16. karczoch jerozolimski dla karmienia kóz nubijskich – czy to nie jest aby przypadkiem i niechcący, zwykły antysemityzm ????

  17. Z tymi historiami ukraińskimi to tylko tyle powiem: powtórka z rozrywki.

  18. Nie przyjmuję Twoich usprawiedliwień i skojarzeń, gdy powołujesz się na Czarnego Łabędzia i Majakowskiego oraz stanowczo odrzucam niecne posądzenia Amerykanów o antysemityzm w roku 1911, zwłaszcza, że nie dołączyłem rasistowskiego zdjęcia kóz nubijskich 😉

    Co do jerozolimskiego karczocha, to Anna Applebaum w swej polskiej książce kucharskiej odkryła go pod Halą Mirowską, Dziś Topinambur można kupić w Biedronce.

    Może Stalagmit kiedyś nam opowie o Jerozolimie i Nubii.

  19. no tak to bywa, wydawało mi się że moje skojarzenia mają nutę dowcipu, jednakże po namyśle znajduję tam jedynie śladowe ilości  humoru.

    A co A.A. co to w swojej książce kucharskiej  opisała karczochy zakupione pod Halą Mirowską, to w sytuacji żony człowieka co wygląda jak oset, dobre kucharzenie jest jedynym wyjściem.

    A dzięki Stalagmitowi, polubiłam starożytność, bo ją zrozumiałam.

  20. „Oset w spodniach”, to subtelny seksistowski humor. Szkoda, że niejaki Jordan zmarnował ten temat.  Od dziś będzie kojarzony z Nebraską (jeśli Google się popisze – warto sprawdzić za jakiś czas w wyszukiwarce).

  21. na przykład „Oset w garniturze” (Radzio eS.) ?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.