Nie wiem dlaczego, ale co jakiś czas toyah zasłania się postacią księdza Rafała Krakowiaka. Zachodzi owa zależność coraz częściej i toyah, jak chce przekonać wszystkich do swoich racji, powołuje się na księdza Krakowiaka właśnie. I tak też uczynił w ostatnim tekście, który mógłby w zasadzie uchodzić za polemikę z moim tekstem dotyczącym tej idiotycznej bajki o króliku. Zacytował w swoim ostatnim wpisie słowa księdza, które mnie, przyznam, zwaliły z nóg. Jeśli są prawdziwe, to muszę tu napisać, że o żadnej współpracy pomiędzy mną a toyahem i księdzem Rafałem Krakowiakiem nie może być więcej mowy. Zacytuję cały, duży fragment tekstu, w którym owe słowa duchownego się znajdują. Oto on:
Miałem okazję przez chwilę porozmawiać z Arcybiskupem i powiedziałem mu mniej więcej tak: „Ja wiem, że Ksiądz Biskup pewnie nawet nie będzie miał głowy aby po tę książkę kiedykolwiek sięgnąć, ale tym bardziej właśnie chciałbym opowiedzieć Księdzu, jak to miejsce wyglądało, kiedy tu pierwszy raz przyjechałem”, no i opowiedziałem mu o tych czterech czy pięciu okolicznych chłopakach, którzy, mimo pierwszego dnia szkolnych ferii, oraz cudownego wręcz przedwiosennego poranka, na kolanach skrobali posadzkę tego kościoła, nie wiedząc wówczas jeszcze nawet, czy ten ich wysiłek ma w ogóle jakikolwiek sens.
Ksiądz Arcybiskup pokiwał w zamyśleniu głową, rzucił parę bardzo typowo arcybiskupich słów, pozwolił mi zrobić ze sobą parę zdjęć i tyle wszystkiego. Kiedy po pewnym czasie rozmawiałem o tym z księdzem Krakowiakiem, ten się zamyślił i powiedział tak: „To że on tego nie przeczyta to prawie pewne, natomiast uważam, że to bardzo dobrze, że pan nie już nie pisze na Szkole Nawigatorów, bo gdyby jednak jakimś cudem on tam jednak zajrzał, jakimś dodatkowym cudem zainteresował się pańskim blogiem i trafił do Szkoły Nawigatorów, to nie tylko pan, ale i ja bylibyśmy do końca skompromitowani”.
Wszystkiego mogłem się spodziewać, ale nie tego, że duchowny, widząc moje zaangażowanie, widząc książki księży, które wydałem, widząc wznowioną pracę księdza biskupa Kopca, i pracę księdza Franciszka Borowskiego, promowane przeze mnie z uporem maniaka na portalu Szkoła Nawigatorów, powie, że współpraca z tym portalem to kompromitacja. W dodatku krańcowa. To jest coś absolutnie niezwykłego. Ja oczywiście rozumiem dlaczego toyah zacytował słowa księdza i co oni obaj rozumieją pod pojęciem „kompromitacja”. Ja to zrozumiałem już wcześniej, kiedy toyah zacytował inne słowa księdza Krakowiaka, te o duchownych, którzy są w większości „prostymi chłopakami z prowincji”. Nie mogę jednak zrozumieć, jak to jest, że z jednej strony można ekscytować się ową ewangeliczną prostotą duchownych, którzy z jasnymi twarzami skończonych frajerów uważają, że Pan Bóg za nich wszystko załatwi, a w najlepszym razie nie pozwoli im zginąć, a z drugiej strony wielbić kogoś takiego jak Szustak, który ze swoich widowiskowych bardzo upadków, robi wysokooktanowe paliwo promocyjne. Wiem, że ksiądz Krakowiak nie wielbi Szustaka, ale jest on ulubieńcem toyaha. Poza tym, chciałbym przypomnieć, ż diabeł, co by o nim nie mówić, na pewno nie jest „prostym chłopakiem z prowincji”, choć zapewne udawanie kogoś takiego przychodzi mu bardzo łatwo.
Zacznę może od tego, że poza portalem Szkoła Nawigatorów, nie mam innych możliwości promowania swoich wydawnictw. I jestem bardzo wdzięczny ludziom, którzy swoimi tekstami, jakże nieraz różniącymi się w treści, formie i intencji od moich, napędzają ten portal. Jestem im wdzięczny za to, że nie czynią tego tak, jak to robi Szustak, opowiadając o swoim pijaństwie czy jakichś niepięknych szaleństwach z przeszłości. Cieszę się, że opisują to, co uważają za ważne i nobilitujące. Dodam też, że nie będę miał nigdy innych niż to narzędzie możliwości promocji książek. Jeśli ktoś więc uważa, że udział w tym przedsięwzięciu jest kompromitujący, nie pozostawia mi możliwości wyboru.
Nigdy, promując wydawnictwa związane z Kościołem, nie liczyłem na to, że duchowni w jakikolwiek sposób zechcą mi pomóc w tym przedsięwzięciu. Zawsze było raczej oczywiste, że nawet przy bardzo szczerych chęciach oni tego trudu nie podejmą, albowiem kierunki myślenia i działania wytyczone przez hierarchię są dalekie od tych, które ja uważam za skuteczne. Księża zaś muszą przede wszystkim słuchać.
Nie zdarzyło się jednak jeszcze, żeby jakiś ksiądz nazwał moją działalność kompromitującą. Choć wielu tak zapewne myśli. Każdemu wolno myśleć, co mu się podoba, ja też uważam, że promowanie książek Tolkiena w kościele, w czasie przygotowań młodzieży do bierzmowania to siara. No, ale wielu proboszczom to nie przeszkadza, albowiem wpisuje się w znany nam trend promocji treści, które księża biskupi uważają za ważne i wychowawcze. To co my tutaj robimy, czyli przypominanie faktów związanych z działalnością i misją polityczną oraz gospodarczą Kościoła, będzie w takich okolicznościach rzeczywiście nie a propos. Na swoją obronę chciałbym jednak powiedzieć tyle, że dobrze byłoby porównać skalę i skuteczność działań, jakie podejmuję tutaj jednostkowo ja i działań o podobnym charakterze, mam na myśli wydawnictwa, jakie podejmują diecezje. W kilku co najmniej przypadkach okaże się, że jestem skuteczniejszy i bardziej przekonujący.
Nie zamierzam jakoś gwałtownie polemizować z tekstem toyaha, który obraził się na SN właśnie wtedy kiedy stało się jasne, że bez większego zaangażowania w promocję, żadna z jego książek nie zacznie się sprzedawać. On zaś, jak kilku innych autorów stwierdził, że nie potrafi wyjść ponad to, co już zrobił i robi nadal dla swoich publikacji. To jest bardzo wygodne wyjście, wykorzystać fakt, że ja chcę komuś wydać książki, udać że się nie rozumie sytuacji rynkowej, zrazić do siebie wszystkich potencjalnych klientów, podeprzeć się autorytetem znajomego księdza, a na koniec powiedzieć – no chyba nie myślisz Gabriel, że ja mogę zrobić jeszcze coś więcej. Ja wiem, że ani toyah, ani żaden z autorów, których o to poprosiłem, nie zrobi „niczego więcej”, albowiem wszyscy oni czują się już wystarczająco mocno dotknięci moimi pretensjami i wystarczająco mocno są przywiązani do myśli o swoim talencie, żeby podejmować jakiekolwiek działania w zakresach przeze mnie sugerowanych. Ja to rozumiem. I nie wnoszę żadnych zastrzeżeń. Czyniłem to, ale już przestałem. Niestety sprawy mają się tak, że bez względu na to, co myśli o mnie, moim portalu i mojej współpracy z jego użytkownikami toyah, ksiądz Krakowiak, mój proboszcz, czy nawet biskup Gądecki, ja muszę robić rzeczy, których teoretycznie zrobić nie mogę. A też bym chętnie powiedział komuś – no wiesz, chyba nie myślisz, że mogę zrobić coś takiego.
Na dodatek cały czas mam w pamięci początki naszej działalności w salonie24, kiedy wszyscy szydzili ze mnie, że na końcu każdego tekstu reklamuję książki. Długo nie mogłem przekonać toyaha, żeby czynił to samo, choć przecież sprzedawałby też swoje książki. Prawda, że nie wyrażałem tego nigdy wprost, a jedynie za pomocą sugestii, których on uporczywie nie rozumiał. Obawiał się bowiem, że w ten sposób ucierpi jego reputacja i w oczach bliźnich, na których mu wówczas zależało, nie będzie wyglądał tak, jakby chciał. Stanie się natomiast nachalnym sprzedawcą. I to mu chyba zostało do dziś. Ja niestety nie wyzwolę się z obowiązku, jaki nakłada na mnie prowadzenie firmy i nie mogę przestać być nachalnym sprzedawcą. Nie mogę także z tego względu, że promowane dziś przez wydawnictwa diecezjalne i przez popularyzatorów historii w sutannach jakości, nie ułatwiają mi sprzedaży takich książek jak „Dekret kasacyjny” czy „Między Altranszadem a Połtawą”. Ja je jednak będę sprzedawał nadal, nie oglądając się na to, co o mnie mówi czy myśli ten czy inny ksiądz.
Dodam jeszcze jeden cytat z tekstu toyaha. Oto on
W tym momencie Coryllus, jako człowiek technicznie rzecz biorąc historycznie niewykształcony, natomiast potrafiący kojarzyć dane oraz wyciągać z nich wnioski, od razu sobie przypomina, że garderobianym królowej Katarzyny był Henryk Tudor, no i w tym momencie wszystko staje się jasne
To jest coś niezwykłego, kiedy człowiek, którego wiedza o przeszłości oparta jest na trzech filarach – Jaruzelskim, Elvisie Presleyu i Panu Jezusie – pisze o mnie per człowiek technicznie rzecz biorąc historycznie niewykształcony. Życzę toyahowi, żeby go w czyśćcu posadzili w jednej celi z tymi, którzy technicznie są historycznie wykształceni i żeby z nimi siedział dwieście lat. Najlepiej bez możliwości zabierania głosu.
Na koniec napiszę jeszcze to, co już kilka razy powtarzałem – nie ma sprzedaży książki bez zaangażowania autora. To wie każdy wydawca i gdyby tylko toyah miał styczność z inną jakąś oficyną niż moja, kwestie te zostałby mu tam wyłożone bardzo brutalnie. Tak się jednak składa, że prócz mnie nikt nigdy nie da mu żadnej szansy na zaprezentowanie myśli w postaci druku zwartego, czyli książki. Oczywiście wielu ludziom może się wydawać, że jest inaczej, ale nie jest. A skoro nie jest, ja zastrzegam sobie prawo do decydowania o tym co wydaję i komu. Ponieważ etap promocji innych niż moje publikacji powoli odchodzi w przeszłość, sprawy, które tu opisuję stracą na znaczeniu. Nie łudzę się, że toyah czy ktokolwiek spróbuje kiedyś wydać jakąś swoją książkę gdzie indziej i zrozumie jaka jest różnica pomiędzy moim wydawnictwem, a każdym innym. I to mnie utwierdza w słuszności podjętych decyzji.
Jeszcze słowo o Szkole Nawigatorów, bo nie mogę przeżyć słów, które toyah włożył w usta księdza Rafała Krakowiaka. Nie ma innej możliwości promowania książek, a jeśli ktoś uważa, że jest i jak będziemy grzeczni i ustawimy się w kolejce po dotacje, albo będziemy się miło uśmiechać do któregoś z hierarchów, to coś sprzedamy, ten musi się leczyć. I to natychmiast. Szkoła Nawigatorów jest jakością samą w sobie, a ludzie czytając publikowane tam teksty decydują się, bądź nie, na zakup książek. Bez tego portalu żadnych zakupów by nie było. Opowiadanie, że to kompromitacja jest co najmniej niestosowne.
Całą polemikę z uwielbieniem dla pop kultury, którą karmi się toyah oddalam na razie. Może kiedyś do tego wrócę. Podtrzymuję jednak swoje opinie Szekspir to oszust, Kubrick to nędza i wojskowy agent, a Led Zeppelin nigdy nie słuchałem, a więc nie mam na ich temat zdania.
Aha jeszcze reklamy wydawnictw związanych z Kościołem, tych najbardziej nas kompromitujących
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sacco-di-roma/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-25-poswiecony-rzymowi/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-kronik-klasztoru-i-kosciola-o-o-bernardynow-w-zaslawiu/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dekret-kasacyjny-roku-1819/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/cristiada/
Aha, oczywiście, zachęcam też do odwiedzenia bloga toyaha, komentarzy tam co prawda zostawiać nie można, żeby nie stresować gospodarza, ale sama lektura jest inspirująca.
Pan Bóg zirytowany jego codziennym utyskiwaniem, powiedział Coryllusowi, nie pisz dla kosmitów, pisz dla ludzi. Sam słyszałem ☺
Pan musi reklamować swoje książki. Pan ma taki dar, że sprzedałby Pan nawet instrukcję obsługi kosiarki czy czegoś podobnego. Pan musi reklamować jak najwięcej
Rozumiem Pana oburzenie, a jednocześnie trochę mu się dziwię. Jako człowiek żyjący już kilka lat na tym świecie, a więc jako człowiek doświadczony powinien Pan doskonale wiedzieć, że naiwnością jest liczenie na wdzięczność, a tym bardziej na lojalność. Na to można jeszcze trochę liczyć ze strony kogoś z kim robi się „interesy” ale nigdy ze strony kogoś komu się pomaga tak zwyczajnie. Wiele rzeczy się na świecie zmienia ale ta zasada nigdy. Zresztą Pan to doskonale wie.
Powodzenia i wytrwałości.
No cóż, księży też obowiązuje poprawność polityczna. Niecały rok temu zamawiałam kilka intencji mszalnych. Do intencji prywatnych, dodałam prośbę o prymasa, interrexa na miarę prymasa Wyszyńskiego i kardynała Hozjusza. Ksiądz grzecznie mi zasugerował, że bardziej na miejscu byłaby intencja o „dobrych pasterzy”. Zgodziłam się na proponowane sformułowanie, bo rozumiem, że księdz wikary też nie chciał zadzierać ze swoim biskupem, czyli kardynałem Nyczem.
Pan musi promować swoje ksiażki i ksiażki, ktore pana wydawnictwo wydaje, bez promocji nie da się obecnie nic sprzedać, wiedza to wszyscy z wyjatkiem tych którym się ksiażki wydaje, których się zaprasza do różnych telewizji śniadanowych, którym zapewnia sie obecnosć na pierszych stronach portali internetowych. Toyah ( szanuje go) 10 lat dłuzej żył w komunie niż pan i ja, jego najlepsze lata życia (lata kiedy wadaje ci sie że świat zmienisz) przypadaja na komune i czasy fascynacji płytami zagranicznych zespołów wydawanych w Bułgarii. Mój kolega miał takie płyty i słuchaliśmy Led Ze…. z nich.
Osobne pytanie to czy ksiadz cytowany przez Toyah wyraził zgode na cytowanie, czy to była prywatna rozmowa ?
no to dobrze, jestem skompromitowana a co więcej w ogóle mnie to nie martwi, od dziś wyjeżdżam na miasto ze Szkołą Nawigatorów pod pacha, muszę uważać żeby wziąć ostatnie numery kwartalnika, żebym w razie zagubienia mogła sobie u Michała dokupić.
każdemu autorowi wydaje się, że powstaje wokół niego nimb wielkości, i że to jego dzieło … itd., … itd. Wynika to z wysiłku jaki w dzieło jest włożone, bo niewątpliwie ileś wiedzy, godzin przemyśleń, zostało w danym dziele zawarte .
Np. (autor daleki ) książka „Czarny łabędź” wg mnie wszystko co w tej książce jest, można by zmieścić w 1/3 grubości tej książki, no ale autor zarządził inaczej, mnie ta autorska rozwlekłość denerwuje, a jednak ludzie czytają … Autor zapewne spracowany, ma poczucie dobrze napisanego dzieła, a ja uważam jego dzieło za rozwlekłe i przegadane.
Książka ta reklamę ma ogromną… na SGH niemal kanon (tylko nie wiem czego?)
Ale ponieważ w tekście jest o szkodzie jaką wyrządza brak wyrozumiałości, to ja nic więcej nie napiszę … tylko zapytam czy Foto Mag jest czynny..
Her Royal Highness Princess Michael of Kent czyli „Nachalna Księżna”, jako człowiek technicznie rzecz biorąc historycznie niewykształcony, sprzedaje swoje książki.
… tedalechnicznie rzecz biorąc nie wykształcony …
skojarzyła mi się anegdota opowiadana przez jednego z aktorów, kiedy jako chłopiec wszedł do garderoby teatralnej, zastał tam wujka przygotowującego się do wyjścia na scenę. Wujek go zagaduje „a ty pewnie myślisz też zostać aktorem ?? „. Chłopiec potakuje. Wujek dopowiada swoją opinię: „wiesz takim dobrym aktorem jak ja, to nigdy nie będziesz, a takim jak twój ojciec to nie warto..”
Skojarzenie moje: że być takim wykształconym po studiach historykiem jak panowie z tej czeredki, która kilka lat temu rządziła w Polsce … to nie warto. Vide Komisje Sejmowe.
oj co to się wydrukowało, miało być : technicznie
Książki duchownych wydane w Klinice Języka są rewelacyjne ale w dzisiejszych kontekstach kulturowych są mało zrozumiałe.Wymagają wypracowania „dyskursu ” czyli wydania prac krytycznych i polemicznych a ponadto pan Coryllus nieraz zaznaczał ,że nikt dziś nie pisze żadnych książek inspirowanych wydarzeniami z wymienionych tu w linkach pozycji .Mało tego cykl „Baśń jak niedźwiedź”sam się prosi o scenariusze filmowe i dramaty .
Foto-Mag jest czynny, tak samo jak był czynny wcześniej, otwarty w niezmienionych godzinach tj.: pon.-pt. 11-19.
„Czarny Łąbędź” też dostępny 😉
Ło matko i córko, jadę po zakupy na Stokłosy, tylko wygląda na to że ja jedynie nie poznałam się na tymże czarnym łabędziu.
(nadal tej sytuacji z łabędziem nie rozumiem ale jeśli mam za niskie IQ to proszę o wyrozumiałość )
Myślę, że toyah pisze serio. W stosunku do osób broniących kościół w inny niż przewidział sposób lub zadających się z niewłaściwymi osobami, postępuje stanowczo przy osłonie jakiegoś księdza.
I nie ma do nich urazy, bo jest uprzejmy.
Przykład:
https://toyah1.blogspot.com/2014/12/kazimierz-switon-czyli-koniec-epoki.html
Staram się więc o nich opowiadać
🙂
Chciałbym mieć takie możliwości
Żaden nimb nie powstaje
Nie wiem jaka to była rozmowa. Niech sobie to załatwiają między sobą. Ja na wszelki wypadek kazałem zrobić screeny tego tekstu
Niech ich obowiązuje, ale niech się może powstrzymają z komentarzami
człowiek głupi się rodzi i głupi umiera
Będę reklamował
🙂
Oczywiście, że jest Pan wykształconym historykiem. Dziękuję za wszystko co Pan robi, bo jest to bardzo, bardzo potrzebne.
Czy istnieje możliwość, że krakowiak jest kretynem?
Coryllys zaraz po Kurce zaatakowany. Czy to coś znaczy?
Szanowny Brunecie,
taką przypadłość zdiagnozowano na salonie 24 i nazwano to Gretynizmem (taka wersja uwspółcześniona), natomiast na tym tutaj blogu, nie diagnozuje się osób z przypadłościami, i proszę się także od diagnoz powstrzymać i nie obniżać poziomu komentarzy.
w środowisku uczelnianym, po napisaniu czegokolwie (Raportu z badań, jakiegoś współautorstwa, itp) podnosi im się samoocena, zaczynają rozmowę mówiąc do mnie: wiesz mam już trzy książki, a jak dobrze pójdzie to … itd
Nie ważne czy nakład to 50 egzemplarzy itd. Jakoś tak uważają że stają się ponad przeciętni.
„czarny łabędź” może mieć młode …
https://www.amazon.com/Wenn-schwarze-Schw%C3%A4ne-Junge-kriegen-ebook/dp/B07D12QZP3
powstają kolejne książki czerpiące z tej figury
Wydaje mi się, że ma Pani rację. Przepraszam, uniosłem się.
Księżna nie trzymała języka za zębami. Zarabiała na życie jako dekorator wnętrz, a także pracując w galeriach sztuki. Swoje książki promuje na spotkaniach w wielu krajach, nie pomijając Rosji. Podobno powiedziała, że Diana i Sarah zostały opuszczone przez matki za młodu, co utrudniało im znalezienie się wśród postaci królewskich. W roku 2015 pozwoliła sobie na publiczne stwierdzenie, że zwierzęta nie maja praw, bo nie płacą podatków, nie mają kont w banku i nie głosują. Na bankiecie świątecznym w grudniu 2017 w Buckingham Palace miała broszkę z czarnym afrykaninem. (Jeśli ktoś myśli, że to dobrze, to się myli).
Wg prasy Księżna oświadczyła, że ma więcej krwi królewskiej niż ktokolwiek z rodziny królewskiej nie licząc Księcia Filipa (ma genealogię od Elżbiety I). Królowa Elżbieta II miała zażartować, że to „dla nas nieco za wysoko (a bit to grand)”. Bardzo mi się podoba reakcja Elżbiety II.
Ja nie mógłbym studiować historii, gdyż musiałbym płynąć z prądem, aby zdawać egzaminy u profesorów chodzących z gazeta wyborcza pod pachą. Pewnie niejeden zdolny spostrzegawczy, dociekliwy, łączący fakty student musiał potakiwać głową pomimo, że coś się kupy nie trzymało.
A ludzie mają zabawę:
https://www.fronda.pl/forum/o-coryllusie-toyahu-i-zarzadzaniu-swirami,100941.html
Wtóruję Nebrasce:
#”Skompromitowany”SzkolaNawigatorow
Jestem za tym, żeby Jana Sebastiana Bacha nie grać, bo to był człowiek technicznie rzecz biorąc muzycznie niewykształcony. Nie ukończył żadnej akademii muzycznej.
Panie Pawle,
Strona już usunięta, zarządzający zadziałali.
Łączenie w peczki, jak rzodkiewki, nie może być zakłócane.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.