lis 172022
 

Jechałem samochodem przez całą prawie Polskę i chcąc nie chcąc słuchałem radia. To był szok. Wszystkie rozgłośnie nadawały newsy z Przewodowa, angażując do komentowania jakieś autorytety wprost oskarżające rząd o to, że nie zadbał o obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową. Zaraz jak się ten bełkot kończył wchodziła rządowa, płatna jak mniemam, reklama. Przeważnie reklama elektrowni atomowych, ale także ogólnie – polityki rządu.

Wielokrotnie podkreślałem znaczenie radia. To jest najważniejsze medium, podobnie jak dobrze zrobiona książka. Są to bowiem media intymne, trafiające wprost do serca i budzące emocje, jakich nie obudzi żadna telewizja. Jeśli ktoś nie wierzy, niech sobie przypomni, co komuniści zrobili w stanie wojennym – zatrudnili Marka Niedźwiedzkiego i otworzyli tak zwaną Rozgłośnię Harcerską, która była harcerska tylko z nazwy, bo leciały tam wyłącznie kawałki tego, co zwane było wówczas nową falą. Wszyscy wierzyli, że to taki bunt. Niedźwiedzki jest ikoną i autorytetem dla wielu ludzi w moim wieku, także dzisiaj. Znałem takich, którzy mówili, że ich największym marzeniem było spotkanie Marka Niedźwiedzkiego. Byli to normalni faceci, z rodzinami, nie żadni zakochani w Niedźwiedzkim geje, czy ktoś taki. Nie znam nikogo, kto mówiłbym głośno, że jego marzeniem jest spotkanie Magdy Ogórek i rozmowa z nią na jakiś temat, który stale porusza w swoich programach. Być może nie da się porównać tych dwóch zjawisk, ale będę się upierał. Dlaczego więc PiS nie ma swoich rozgłośni i dlaczego płaci ciężkie pieniądze tym stacjom, które robią jawną antyrządową politykę, za pomocą autorytetów z wojska, policji i różnych innych dziedzin? Dokładnej i precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie nie znam. Mam jednak odpowiedź autorską, która nie musi być prawdziwa. Otóż dzieje się tak dlatego, że aspiracje pisowskich dziennikarzy koncentrują się wokół ich własnego wizerunku i możliwości jego kolportowania wszem i wobec, a do tego radio się nie nadaje. Poza tym konwencja jaką przyjęła telewizja PiS jest biegunowo wręcz oddalona od wrażliwości ludzi, do których stara się trafić. Osoby tam pokazywane wystylizowane są na tak zwane silne kobiety, albo na kowbojów, co najlepiej widać w programach, gdzie pokazywana jest pani Magda i Jakimowicz. Teatralny charakter tego widowiska, jego niedyskrecja, a także głupkowate wypowiedzi prowadzących, powodują, że serca wyborców nie biją mocniej, choć być może mocniej biją serca uczestników programu. No, ale my nie oczekujemy, że PiS będzie organizował show pod tytułem Sanatorium Miłości, tylko, że będzie robił politykę skuteczną. Kiedy zaś Polak jedzie samochodem w deszczowy dzień, przed nim pięćset kilometrów i słucha ujadania jakiegoś trepa, przerywanego ciepłym głosem, starannie dobranym – zaznaczam – radiowego dziennikarza, to zadaje sobie różne pytania. Takie jak to powyżej – dlaczego PiS i rząd płacą swoim wrogom za reklamowanie tak ważnych inwestycji jak elektrownia atomowa? Dlaczego nie ma rozgłośni, w której starannie dobrane głosy, omawiałyby ważne kwestie i puszczały muzykę? Ktoś powie, że jest Polskie radio, program pierwszy i drugi. To są, że zacytuję Papcia Chmiela, prochy nasenne dla paralityków. Nikt tego nie słucha. Poza tym – przypuszczam, bo nie wiem na pewno – jest to jakiś prywatny folwark ludzi, którzy zostali uznani za zasłużonych i oni mają mieć czym zarządzać, a jaki jest tego efekt nikogo to nie ciekawi, bo przecież chodzi wszak o to, by wynagradzać wiernych i lojalnych. Nie wiem skąd komuniści wzięli Niedźwiedzkiego, tak jak nie wiem skąd się biorą te niskie i ciepłe głosy w RMF i Esce, ale skądś się do cholery biorą. Nie może być tak, że wszystkimi mediami PiS zarządzał będzie Sakiewicz, a jak nie to zaraz będzie zdrada. A radio Wnet!? – ktoś zawoła. Radio Wnet, kiedy zaczynało, zatrudniło jako felietonistę Czesława Bieleckiego i Aleksandra Gudzowatego, dziś już ś.p. Nie wiem czy nadawali oni coś na antenie, ale na pewno mieli felieton na stronie. Dziś siedzą tam ludzie na etatach, którzy nie mają wpływu na nic, nie mają też możliwości wywierania tego wpływu, bo zasięg jest mały. A co za tym idzie nie można sprawdzić jak to by było z ich charyzmą na antenie. Co jakiś czas próbuje się tam ogłosić, że jeden czy drugi dziennikarz to jest ten niby Niedźwiedzki. I za każdym razem kończy się to katastrofą. Dawniej zaś mieszkał tam, bo inaczej się tego nazwać nie da, bard prawicy, niejaki Piekarczyk, który wyśpiewywał różne kuplety. Nie potrafił ani grać, ani śpiewać, ale zapraszano go wszędzie po jechał po Komorowskim i Tusku. Ci co decydowali o pisowskim PR uważali zaś, że to wystarczy, żeby stymulować wrażliwość odbiorców. No więc nie wystarczy, bo gdyby tak było PiS nie kupowałby reklam we wrogich rozgłośniach. Rozwijał by swoje, a tego nie czyni.

Powtórzę – jeden tani i mało absorbujący powszechną uwagę ruch jaki wykonali w stanie wojennym komuniści ustawił na długo emocje, wrażliwość i decyzje z dziesięciu przynajmniej roczników Polaków. Nie da się tym ludziom do dziś powiedzieć, że Niedźwiedzki nie jest tą osobą, za którą go uważają. Nie ma nawet co próbować. Ja też tego czynił nie będę.

Wczoraj, na twitterze, ktoś przypomniał mi rzecz absolutnie straszliwą, którą powinienem pamiętać, ale jakoś o niej zapomniałem. Była może zbyt absurdalna i nie do uwierzenia. Oto przez całą blogerską karierę, której nie dało się przecież nie zauważyć, ani ja, ani Toyah, nie zostaliśmy poproszeni o pisanie felietonów w żadnym medium kojarzonym z PiS. Coś tam pisaliśmy dla Piotra Bachurskiego, ale pisowskie media nie zaproponowały nam niczego. Ja jeszcze przez jakiś czas pokazywałem się u Karnowskich, ale w końcu formuła ta umarła. I cóż się okazuje – o czym wiedzieliśmy i krytykowaliśmy to – otóż felietonistami Gazety Polskiej byli: Wielgucki, Barełkowski, a jest nim dziś nadal Gadowski. O czym to świadczy? Moim zdaniem o tym, że panowie ci mieli i być może mają nada podobny ogląda rzeczywistości co naczelny. Wystarczy jednak spojrzeć na to, co piszą na twitterze i coś zaczyna nam nie sztymować. Toż oni jadą po PiS równo, zgłaszają różne pretensje i uważają, że to Ukraina zaatakowała Rosję, czasem jeden czy drugi wspomina, że nie dostawał dość pieniędzy, jak na swoje zdolności, możliwości i wiedzę. Czyli, że nie w poglądach politycznych tkwi klucz tych wyborów, ale w cechach mentalnych. Zespół musiał być mentalnie dostrojony do psychicznej konstrukcji tych osób skoro je zaakceptował. Ja oczywiście żadnych felietonów do żadnej gazety, polskiej czy niepolskiej pisał nie będę, to jasne. Chcę tylko wskazać na przyszłe przyczyny klęski PiS oraz na to, że każdy sukces tej partii zostanie najpierw rozmieniony na drobne, potem zaś zawłaszczony przez jej wrogów. Żadna bowiem z osób, które dziś tym sukcesem zawiaduje nie nadaje się do jego utrwalenia i nie ma pojęcia jakimi narzędziami można by to robić. I ja naprawdę rozumiem, że komuś się może podobać redaktor Rachoń, albo Magda Ogórek, ale wyłączcie sobie na chwilę wizję i spróbujcie ich tylko posłuchać. Przekonacie się, jaki będzie efekt.

  9 komentarzy do “O konieczności słuchania radia”

  1. Bo ta cała zgraja to są dorobkiewicze którym obca misja. Ich głównym celem przetrwać na fali i zabezpieczyć się kiedy PIS runie.
    Poziom jaki nadaje się mediom rządowym urąga odbiorcy. Ich jedynym celem to stworzyć kółko wzajemnej adoracji. Nawet na myśl im nie przejdzie aby przekonać widza z konkurencji, więc się tłucze tą siermiężną grę która utrwala jeszcze bardziej niezdecydowanego widza, że wyborcy PIS to stare mohery albo ograniczone i niewrażliwe na jakąkolwiek estetykę tłuki.

  2. trzeba dodać jeszcze sukces Radia Maryja , trafił ojciec Tadeusz w lukę i rejestry starszych osób, zawładnął masami, to nigdy nie zostało mu wybaczone, piszę w czasie przeszłym, bo obecni emeryci oglądają raczej TVN i anty-TVN, Ojciec Rydzyk zabrał im duży kawałek medialnego tortu, na którym ONI już nie mogli nic sprzedać.
    Niestety wygrała opcja „ciemny lud to kupi” , media państwowe są dobrymi posadkami, ma pan rację ,że ci dziennikarze opalają się w basku własnej chwały. Oni nie chcą walczyć o klienta a tym bardziej poszerzać PiS bazę wyborców.

    Jedynym narzędziem walki rządy z mediami , partii rządzącej z mediami to jest nie kupowanie u nich reklam ani nie pozwalanie samorządom i firmą państwowym tego samego i było by już pozamiatane.

  3. Tak, a Barełkowski spiął się ze mną na twitterze i pokonał mnie argumentem, że on przynajmniej za popieranie PiS brał pieniądze, a ja tam się pokazywałem za darmo

  4. Dzień dobry. Muszę jednak coś dodać do tej archeologii, panie Gabrielu, sam jestem z tej samej warstwy geologicznej. Otóż sukces Niedźwiedzkiego wynikał wyłącznie z niczego, które było wówczas dookoła. Człowiek w okolicach 20-tki, a tacy wtedy byliśmy, ma dość konkretne, utylitarne rzekłbym potrzeby odnośnie radia, muzyki, miejsc i sposobów jej słuchania, a także czynności, które następują potem, czasem w trakcie. „Praw fizyki Pan nie zmienisz” mówi klasyk i na to przychodzi GZP i mówi – dobra, chceta – to mata… Byle ludzie za dużo nie myśleli i zajęli się fizjologią. Plan emigracji zarobkowej lat późniejszych był realizowany już wtedy, zaczynając od początku, niewątpliwie słusznie… Czy politruki wpadły na to same, czy im ktoś usłużny doradził – tego nie wiemy, ja stawiam na to drugie, podobnie jak w przypadku Pańskiego, trafnego niewątpliwie opisu medialnej strategii PIS. Tam siedzą ludzie, którzy nic nie zrobią bez wyraźnej sugestii i to z właściwej strony. Być może jest to źródło ich sukcesu, albo chociaż szansa na uratowanie skóry, byli bowiem tacy, co mieli własną inicjatywę i już ich nie ma.

  5. No tak, ale to nie zmienia faktu, że Niedźwiedzki jest legendą i był nią nawet wtedy kiedy wokoło już coś było. Nędza była tylko krótkotrwałym momentem w jego karierze.

  6. Taką samą legendą był III program PR, głównie dlatego, że trochę lepiej się nadawał do słuchania niż jedynka… Przy dzisiejszej konkurencji wykreowanie takich sztucznych legend byłoby niemożliwe.

  7. jeszcze wchodzi w grę że kopiowali zachód i pozwalali kopiować zachód, można było zgrywać od nich III programu całe płyty. Teraz jest to nie możliwe bo prawa autorskie które przed 1989 można było mieć gdzieś.

    Teraz samo kopiowanie zachodu nie wystarcza trza mieć jakiś pomysł.

  8. Kiedy radio wnet zaczynało były rozmowy misjonarzami, z kajakarzami którzy tuż przed stanem wojennym przepłynęli kanion Colca, a teraz… minister, podsekretarz, poseł, albo ktoś z innej redakcji.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.