maj 222018
 

Czasem, jak już nie mam siły zajmować się książką, przeszukuję wikipedię. Przedwczoraj trafiłem na biogram Kondeusza Wielkiego, na bitwę pod Rocroi i na ten fantastyczny zupełnie obraz, który nosi tytuł Ultimo tercio. Obraz jest nowy, to znaczy pochodzi z roku 2011 i pewnie nie wzbudza zainteresowania krytyków, którzy oceniają dzieła według kryteriów innych. Nazwałbym je niedostępnymi. Niedostępnymi dla nikogo poza ludźmi posiadającymi miliony na koncie. O to bowiem w tej całej zabawie chodzi, o utrzymanie złudzenia, że zamalowane byle jak płótno warte jest grube pieniądze. Nas tutaj te sprawy nie interesują, dlatego będziemy oceniać obrazy inaczej, według kategorii dostępnych, przede wszystkim dostępnych nam tutaj, a także innym ludziom, których nie stać na kupno wielkich dzieł, którzy jednak lubią oglądać obrazy i zastanawiać się nad tym co one przedstawiają. Obraz Ostatnie tercio jest samą epiką, malarz zaś jest przyjacielem pisarza nazwiskiem Arturo Perez Reverte, autora słabego i pretensjonalnego, który wierzy w oświecenie i napisał nawet książkę o tym, jak to katolicy prześladowali encyklopedystów. Jego przyjaciel malarz jest chyba bystrzejszy, a na pewno bardziej emocjonalnie związany z tradycją Hiszpanii. To widać także w innych jego obrazach. Obrazach, które w zasadzie od razu można przerabiać na prozę, bo stopień zindywidualizowania bohaterów widocznych na płótnie jest tak duży, że ja na przykład, widząc tych żołnierzy, tego młodego dobosza i charta pomiędzy nimi od razu zacząłem wymyślać życiorys każdego z nich. Tak to jednak bywa, że w różnych tandemach artystycznych ktoś zwykle niedomaga i tu mamy właśnie tę sytuację. Malarz inspirowany prozą Reverte jest znakomity, podczas gdy sam Reverte robi wrażenie człowieka, który nie wie o czym pisze i nie rozumie swoich bohaterów. O obrazie Ultimo tercio napisał, że przedstawia on biedną, twardą Hiszpanię. Wszystko można było powiedzieć o Hiszpanii w roku 1643 tylko nie to, że była biedna. No, ale to jest margines naszych dzisiejszych rozważań. Obrazy Augusto Ferrer-Damlau są niezwykle inspirujące i my je tu oceniamy bardzo wysoko. Wiemy także, że w Polsce żaden podobny obraz nie mógłby powstać, bo z miejsca byłby okrzyknięty tandetą i kiczem. Być może byłby taki w rzeczywistości, bo tendencja do przedstawiania tak zwanych momentów chwały, jest w polskich artystach-patriotach nie do zwalczenia. I tego nie ma na przykład Ferrer-Damlau, który widzi chwałę Hiszpanii w ostatnich akordach wielkości imperium. Mamy to ostatnie tercio, które za chwilę zostanie rozniesione kulami z francuskich armat, ale mamy też ostatniego gubernatora Gibraltaru, no i oczywiście procesję z cudownym obrazem Madonny złożoną z weteranów, pokaleczonych i rannych. Powtórzę więc jeszcze raz – podobne rzeczy nie są możliwe do wykonania w Polsce, bo artyści aspirujący je wyszydzą, a artyści patrioci zepsują w dobrej wierze. Stąd możemy wybierać jedynie między nędzą pretensjonalną a nędzą prowincjonalną. Trzeciej drogi nie ma. Hiszpanie jakoś sobie radzą, a Damlau jest w dodatku jeszcze Katalończykiem, który sprzeciwia się secesji. To wystarczy, żeby go polubić.

Artysta zyskał uznanie i był podejmowany przez króla, jego dzieła bowiem, to element polityki państwa skierowanej na rynek wewnętrzny, ale nie tylko. Polityki, która jest na tyle subtelna, żeby pozostawić artyście swobodę wyboru tematów i docenić go za talent. Tego w Polsce nie mamy, a to z tej prostej przyczyny, że nie mamy króla. Mamy za to gangi i one lansują sztukę dostępną im samym, a także taką, która podkreśla wielkość gangów i ich chwałę. Problem rodzi się w momencie, kiedy przychodzi nam ustalić, który gang jest depozytariuszem tradycji państwowej. Najwięcej roszczeń wysuwają socjaliści, którzy nie dość, że chcą zastąpić tradycję królewską tradycją gangsterską, to jeszcze uważają, że argumentem za tymi poczynaniami jest podłączenie się pod propagandowe nurty globalne. I to demaskuje lewicę całkowicie, szczególnie zaś lewicę polską, która bez przerwy właściwie musi się z czegoś tłumaczyć i szukać potwierdzenia. Obojętnie czy nazywa się PiS czy PO, czy jakoś inaczej jeszcze. Ona w dodatku nie tłumaczy się przed nami, jako suwerenem, ale tłumaczy się z nas. Tego na przykład w Hiszpanii nie ma, bo tam jest jeszcze król i zostały zachowane różne pozory, choć przecież tradycja lewicowa jest silna. No, ale teraz jest w powolnym, ale jednak odwrocie. Coś się dzieje i to widać. U nas nie dzieje się nic, bo wszystko jest pozorowane. Mam nadzieję, że udowodniłem to pisząc o sprawie Jana Chudzika, mam nadzieje, że udowodnili to komentatorzy, którzy dyskutowali na ten temat. Przeciwnicy lewicy traktowani są w Polsce jak śmieci nie zasługująca na nic. Sądzę, że to jest nie do pomyślenia w Hiszpanii. Sądzę też, że dzieje się tak dlatego, iż lewica doskonale wie jak prostą kreacją są organizacje narodowe i skąd wyrastają ich biedne, blade i bezsilne korzenie. Wie też nasza lewica, że nie ma u nas żadnej prawicy. Od momentu śmierci Hipolita Milewskiego, nie ma w Polsce żadnej prawicy. Oni to wiedzą i niczym się nie muszą przejmować. Wiedzą też jednak, że każdy z nas ma jakieś emocje, które trzeba stymulować. I na to są budżety. Te budżety trzeba podzielić i wyprodukować coś, czego w żaden sposób nie dałoby się pokazać nikomu, zwyczajnie ze wstydu. Pomijam już taki drobny szczegół jak niezrozumienie przez urzędników od kultury roli malarstwa historycznego. To jest coś niezwykłego, bo dla tych ludzi istnieje tylko film i tylko o filmie mogą gadać. Ze względu na duże możliwości kradzieży pieniędzy publicznych jak mniemam. A w Hiszpanii proszę – król przyjmuje malarza na audiencji. Czy to nie dziwne? I ten malarz nie ma nic wspólnego z obrazami Sasnala.

Zostawmy teraz Hiszpanów i zajmijmy się człowiekiem, który wydał rozkaz, by armaty rozwaliły na kawałki ostatnie tercio stojące w bojowej gotowości czyli Kondeuszem Wielkim. Facet nie miał łatwego życia, albowiem tak zwana władza centralna, kiedy już ujawnił wszystkie swoje talenty, chciała się go zwyczajnie pozbyć. Był za mocny, a przez to groźny. Pobił Hiszpanów i mógł zagrozić koronie francuskiej. Aresztowano go, potem wypuszczono i znów próbowano aresztować. No, ale zwiał. Do Hiszpanii oczywiście, gdzie znalazł azyl i zrozumienie. I cóż potem? Czy król Ludwik XIV kazał się go pozbyć? Zamordować skrytobójczo? A skąd, kiedy tylko objął rządy przywołał swojego wiernego sługę z powrotem i pozwolił mu dowodzić armią. Dlaczego? Bo podobnie jak król Hiszpanii dzisiaj, on także doceniał indywidualne zdolności. I wiedział, że długo trzeba czekać na podobnego Kondeuszowi człowieka. Król był i jest nadal uosobieniem władzy państwowej i tradycji. Czego się nie da w żaden sposób powiedzieć o lewicy. Zasadne więc będzie teraz pytanie czy Polskę stać na prowadzenie polityki państwowej i cóż ta polityka znaczy kiedy nie widać jej w sferze propagandy? I jeszcze jedno – jakimi sposobami państwo chce wymóc na nas lojalność? Bo mam wrażenie, że żadnymi. Pisząc o Janie Chudziku i o całej tej aferze miałem cały czas przed oczami komentarz kolegi cbrengland, który opisał pewną dziewczynę z kawiarni, absolwentkę historii, pracującą za barem. Zniknęła gdzieś w świecie. I takich ludzi są dziesiątki tysięcy, ludzi nie potrzebnych państwu, ludzi zdolnych, uczciwych, przewidywalnych i mających sporo do zrobienia tu na miejscu. No, ale doktryna naszego państwa opiewa na to, by tych ludzi wyrzucić za granicę na miejscu zaś zostawić administrację, towarzyszy z gangu i zobojętniałych. I nie ma tu doprawdy znaczenia czy rządzi PO czy PiS, emigranci nie wrócą, bo jeśli by wrócili w zbyt wielkiej liczbie, trzeba by było zataczać przeciwko nim armaty, tak jak to zrobił Kondeusz przeciwko Hiszpanom pod Rocroi. Na armaty zaś potrzebny jest kredyt, ten zaś nasze państwo ma, ale z innym jednakowoż przeznaczeniem.

Kolega mój uświadomił mi wczoraj, że niestety nie możemy się pozbyć państwa, bo na jego miejscy natychmiast zjawi się inne państwo, które narzuci nam swoją wolę. Nie możemy też ustąpić UE i stać się jej częścią, bo prawdopodobnie czeka nas eksterminacja. Powolna albo szybka, to już zależy od rozwoju wypadków. Ja zaś dodam, że nie możemy też wzorem Kondeusza zrobić frondy, bo nazwa została już dawno ukradziona przez lewicę, która generalnie ma skłonności do jumy i obsikiwania nieswoich terenów. Żeby w ogóle być traktowanym podmiotowo musimy mieć przede wszystkim swoje znaki i nie występować pod znakami państwa. Jeśli już oczywiście nie mamy własności, a niestety nie mamy. No i musimy głosić swoją prawdę jasno i wyraźnie, choćby nie wiem jakie armaty przeciwko nam zataczano. Tylko w takim wypadku jest szansa, że państwo zacznie się z nami liczyć. Jest to jednak szansa mała jak nas uczy przykład Jana Chudzika. Szanse duże były w czasach Kondeusza, no ale on miał majątek i talenty wojskowe. Pierwszego nie mamy, a drugie nie ma dziś znaczenia. Zostaje nam tylko sfera propagandy. Niestety nikt z nas nie potrafi malować scen batalistycznych w duchu Ferrero-Dalmau, a szkoda. Czekamy więc na rozwój wypadków, jak ci żołnierze pod Rocroi. Ponoć wielu przeżyło, wycofali się ze sztandarami, w zwartym szyku. Kondeusz nie był ani mściwy, ani szczególnie zajadły, nie miał też żadnych morderczych instynktów i na pewno nie był złośliwie podstępny. U nas jest trochę inaczej, rządzą potomkowie Drewińskiego, Jajki, Owoca i Stankiewicza. Może być różnie.

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl gdzie dziś zamieściłem pierwszą część wywiadu z doktorem Andrzejem Gliwą autorem książki „Kraina upartych niepogód. Zniszczenia wojenne na obszarze ziemi przemyskiej w XVII wieku”. Książka dziś pojawi się w sklepie.

  27 komentarzy do “O kryteriach oceny obrazów i polityki albo czy Polskę stać na politykę państwową”

  1. Polskę stać na prowadzenie takiej polityki, ale za cenę nie marginalizacji, tylko najazdu i mordowania cywilów na ulicach.

  2. Znakomitym uświetnieniem 100. rocznicy byłby cykl obrazów przedstawiających czołowych twórców „niepodległości”. Na przykład obraz pt. „Józef Piłsudski podczas Bitwy Warszawskiej” przedstawiający główna postać w niemal zupełnym negliżu, ale w maciejówce na głowie, fantazyjniej zsuniętej do tyłu, niemal spadającej z głowy, pochylający się nad równie roznegliżowaną postacią kobiecą. Jest więc spore wyzwanie dla malarzy, rysowników, rytowników i rzeźbiarzy. Albo rzeźba przedstawiająca marszałka w kłopotliwej sytuacji, gdy stwierdza u siebie bezsporne oznaki syfilisa. Tytuł rzeźby: „Józef Piłsudski. Autodiagnoza”.

  3. tak mi się skojarzyło , że w tamtym czasie (1643) miało miejsce równoczesne wzięcie Europy w dwa ognie. Z  Zachodu od strony Hiszpanii (demontaż imperium hiszpańskiego, wypychanie z Ameryki Płd itp) oraz ze wschodniej strony wypychanie I RP z jej kresowych ziem. Tak jakoś przypadkiem się tak nie złożyło, tyle że trudno ten demontaż zauważyć kiedy jesteśmy uczeni historii wg państw, a nie wg podobnych jednoczesnych zdarzeń.

    Kiedyś wróciliśmy ze zwiedzania Albertinum w Dreźnie (piękny skarbiec Wettinów) i opowiadam znajomemu o barbarzyńskich zniszczeniach Drezna w czasie II W Ś, a on mi mówi, wiesz to chyba była zemsta Angoli za Inflanty sprzed 300 lat kiedy to Sasi chcieli tam stworzyć jakiś tytularny przyczółek dla swojej progenitury, psując w ten sposób jakieś angielskie plany.   ( być może coś mylę, ale tak to jakoś było powiedziane).

  4. Tylko i wyłącznie tak trzeba czytać historię, czyli w pionowych kolumnach, co się działo, a u góry tytuły, Korona Angielska, Szwecja, Dania, Niderlandy, Francja, Ameryka Pln, Ameryka Pld, Hiszpania, Niemcy, Rosja, Austria, Turcja, Indie, Chiny, Japonia, Afryka itd i Rzeczpospolita Polska, a z lewej strony upływajacy czas

  5. Kapitalny wpis  !!!

    Tak, Panie Gabrielu, wie  nasza lewica, ze nie ma  ZADNEJ  PRAWICY…  sa tylko strugane z tej samej bandy  rozne popaprane  nowoczesne… kukizy… i Bog wie co jeszcze.  To naprawde nie ma znaczenia czy rzadzi  PO  czy  PiS…

    … to ta sama swolocz… jedna wielka bandycka rodzinka… z nielicznymi wyjatkami  !!!

    Pieknie Pan masakruje te bande lobuzow  !!!

  6. Odpowiedź na pytanie dlaczego u nas nikt tak nie maluje być może jest taka:

    „malowali u nas głównie rycerze ( szlachta ), a nie – jak gdzie indziej – mieszczanie i chłopi kształceni na rzemieślników – sprawia, że batalistyczne, obyczajowe, czy w ogóle ilustracyjne malarstwo polskie ma w sobie więcej realizmu właśnie stricte historycznego… […], bo jak mit polski głosi, tylko szlachcic malować może dobrze…,
    lecz bo to był bezpośredni potomek rycerstwa w obrazach ukazanego, sam z pewnością
    świetny jeździec, a przede wszystkim nosiciel i propagator tradycji – historii spisywanych
    i przekazywanych w obyczajowości tych Polaków, którzy zawsze i najbardziej nieśli
    w sobie ku przyszłości opowieści – bezpośrednich świadków dawnych wydarzeń, ba, wprost często – uczestników przedstawianych bitew! ”

    Nie ma już szlachty, więc i nie ma malarstwa. Ciekawe co pani Kossobor na tę tezę?

    Link do artykułu o malarzu lepszym niż Hiszpan, niestety nie współczesnym:

    http://pawtadgal.blogspot.com/2015/12/

  7. ze  „Wspomnień” Kossaka: ” Przypominam sobie kiedy malowałem portret jednego z najwspanialszych mężczyzn, jakich znam, chociaż bez oka i bez ręki, generała  Carton do Viart. Skończywszy, prosiłem go o wypowiedzenie swoich uwag. Generał stał długo, wreszcie nieśmiało poprosił mnie, abym szew na kolanie jego przepysznie skrojonych breeches o dwa milimetry przesunął na prawo. I to było wszystko, co pan generał miał mi do powiedzenia” (str 329).

    Tak maluje prawdziwy artysta, że nic dodać nic ująć.

  8. Pardon…

    … ze sie wcinam za Pania KOSSOBOR… ale sa ciagle potomkowie szlachty, nie wszystkich ta bandyterka polityczna wyciela… a zatym jest jeszcze piekne, polskie malarstwo… chocby naszej KOSSOBOR… czy przyjaciela, znajomego naszego Valser’a… nie pamietam tylko godnosci tego pana, ale malarstwo rownie piekne i oryginalne…

    … wiec nie jest jeszcze tak zle z polskim malarstwem i potomkami szlachty.

  9. kipi od prawdy z dzisiejszego wniosku a tu tak cicho..

    niebywale.

    czyli moze byc tak, ze jest wplyw na banki, System regulacji socjalistycznych daje zapewne pewnosc w obrocie jaki by nie byl. Kapucha moze nie tak zawrotna jak w kapitale ale ciaglasc jest.

  10. Musiałabym przemyśleć – co do tezy. Jest chyba nieco naciągana… Ale może jednak jest w niej duża doza prawdy. Flamandowie czy Holendrzy z wieku XVII malowali najczęściej, poza martwymi naturami i pejzażami, sceny z chłopskich karczm, mistrzowskie, acz dość obrzydliwe co do co 🙂 Albo rozbiór tusz świńskich po uboju. No, to nie są nasze klimaty :)))

    Natomiast z całą pewnością upadek malarstwa realistycznego /choćby nawiązując do Brandta, Wierusza-Kowalskiego, Juliusza i Wojciecha Kossaków, i innych fantastycznych majstrów, ale mniej głośnych/, takiego, o którym tu /w notce i w linku/ mowa, wiąże się z anihilacją ziemiaństwa. To ziemiaństwo zamawiało obrazy, gościło malarzy w swoich dobrach, umożliwiając im pracę i dając zarobek. Malarze mieli okazję „dotykać” tego życia ziemiańskiego, szlacheckiego w rzeczywistości. W realności. W salonach na ścianach, na miejscu honorowym wisiała broń, a już zwłaszcza insygnia husarskie /szyszak, skóra lamparcia/. Husaria w rodzie – to była DUMA! Po stajniach, siodlarniach, wozowniach były stare rzędy, ozdobne derki, powozy, sanie etc.. Nic, tylko malować z natury. No i konie, wszechobecne konie. O chartach nie mówiąc. Artyści brali udział w polowaniach w majątkach ziemskich. Więc wiedzieli, co malują.

    Wielekroć tu przywoływałam wystawę polskiego malarstwa, która przyjechała /w odwiedziny jedynie/ kilka lat temu z Ukrainy. Jak jeden – wszystkie – fantastyczne! – obrazy pochodziły z rabunku polskich dworów i pałaców. Ziemiaństwo było bowiem prawdziwym mecenasem sztuki. Za własne środki! Żadne tam zasmarkane ministerstwo od kultury i lansu antynarodowych pierdół za wyrywane nam pieniądze. No ale zaraz tu ktoś przyleci z ciężką dolą chłopa pańszczyźnianego 🙂 Dzisiaj wszyscy jesteśmy na tym poziomie i o niczym innym nie marzymy, jak o finansowaniu /z poziomu chłopów pańszczyźnianych/ „kultury” „narodowej” poprzez urzędoli i cwaniaków okołoministerialnych. Takie Holandy i Sasnale, gdyby chciały wysmarkać się swoją sztuką pod dworem czy pałacem – dostałyby bykowcem po dupskach. Od ekonomów.

  11. Augusto Ferrer-Dalmau – świetny majster! Szacun!

  12. Dzięki. Swoją drogą ciekawe czemu w „Nad Niemnem” ten pęd ku malarstwu tak był potępiony? Lepiej tu ginąć w powstaniach, niż być dobrym malarzem we Włoszech. To też była szkolna propaganda, której wtedy nie widziałam i do dziś się młodzież tym karmi, ale na szczęście już chyba tego nie chcą słuchać

  13. Ziemianie mogli, jak, Haniu, świetnie wiesz, być mecenasami i byli mecenasami, bo wiedzieli, co gdzie i jak. W odróżnieniu od zawodowych polityków, którzy tego z zasady nie wiedzą i nie chcą wiedzieć.

    Wysłuchałem wypowiedzi pana Ciołkowskiego o pakcie lanckorońskim, z której to wypowiedzi wynika, że prawicowi endecy podobno źle zrobili, że wystawili hrabiego Zamoyskiego na prezydenta, bo politycy chłopscy uznali, że pan hrabia ma za dużo ziemi, w związku z czym na niego nie zagłosowali. Ale sami państwo endecy tego chcieli, skoro przepchnęli przez Sejm coś tak idiotycznego, dysfunkcjonalnego i w swej istocie szatańskiego jak konstytucja marcowa, jak zniesienie tytułów szlacheckich.

    Skoro tak, jasne jest, że cała ta konstrukcja, zwana dla zmylenia przeciwnika drugąerpe, nie mogła się utrzymać. Podobnie jest z dzisiejszą kontynuacją tego polipa złośliwego, potocznie nazywaną czeciąerpe. Bez zażycia jedynego lekarstwa w postaci podniesienia Korony Królestwa Polskiego ten polip w końcu nas zabije.

    A leczenie zaczyna się od wyegzorcyzmowania mniejszych polipów we własnym życiu zgodnie z wiarą przodków, niezmienną od dwóch tysięcy lat, co wymaga czasu i wysiłku duchowego. Ale jeśli kto zaczyna od machania chorągiewką na ulicy, to niech lepiej uważa, by go państwo biorący dotacje państwowe SZtukę przez wielkie SZ pisaną słusznie nie wyśmiali. Oni boją się tylko publicznych modlitw, które w pewnym momencie zostaną zakazane, bo jeśli nie zostaną zakazane, ziemiaństwo katolickie wróci bardzo szybko.

    Wyobraź sobie, jaką karą będzie zagrożone publiczne modlenie się, jeśli w szatańskiej Brytanii islamofobia już jest zagrożona karą pozbawienia wolności do lat sześciu.

  14. A jeśli jeszcze nie ma takiego zagrożenia, to będzie. Za niedługo zapewne samo żądanie przywrócenia dworów szlacheckich będzie zagrożone karnie.

  15. Co do hrabiego Maurycego, Krzysiu, to dopieszczanie polityków spoza elit /polityków chłopskich/ tak właśnie się kończy. II RP cierpiała na prawdziwą francę – chłopomanię na poważnie. O czym pisze dość dosadnie Jałowiecki w „Requiem dla ziemiaństwa”. Wieś nieustannie ekscytowano do walki z ziemiaństwem. To była zamierzona /zapłacona?/ polityka siania stałego niepokoju, ruchawki, zmian ustrojowych. Drogą x. Blizińskiego jakoś politycy NIE CHCIELI PÓJŚĆ. Nawet Witos /chłop!/ się ogarnął w pewnym momencie i wywalił z rządu piekłoszczyka Juliusza Poniatowskiego. O ile pamiętam, to zawołaniem herbowym Zamoyskich  /”Jelita” – trzy włócznie/ jest: „To mniej boli”. Krwią zapłacili Polsce za herb. To co taki sejm jeden z drugim mógł im uchwalać co do tytułów???!!! Hołota w tym sejmie wzięła się za urawniłowkę bolszewicką. Polacy nie szanujący swej prawdziwej elity,dający się na nią napuszczać w imię zwykłego rabunku, dzisiaj sami są goleni na żywca przez gówniane elitki, które sami wytworzyli /”z czerwonego banana”/. A i istnieje realne zagrożenie wyciągnięcia Polakom ziemi spod nóg. Jak można było wyrabować ziemian przy aplauzie Polaków, to i można pójść dalej… I się idzie.

    Wiesz, przypomina mi się historia z kościołem w Nowej Hucie… Z Polakami tak jednak – co do publicznego modlenia się – nie pójdzie łatwo, jak z Angolami czy tam innymi Europejczykami.

  16. Dwór szlachecki to było serce dużego, gospodarczego przedsięwzięcia. A nie fanaberia obyczajowa. Ziemian aktualna Polska nienawidzi szczerze. Bo ma na sumieniu ich anihilację, deklasację i ma we władaniu ich majątek. Ziemię i ruchomości z dworów i pałaców. Moralność bandyty i rabusia. Natomiast… cała wieś i okolice podmiejskie są zabudowane architekturą „dworkową”. Bez ganka z kolumienkami ani rusz 🙂

  17. To fakt…

    … rozne takie – m.in.  radki-zdradki z Chobielina… albo kryminalistka HGW z warszawskiego Ratusza… albo wlodarze z Gdanska –  to  KWINTESENCJA  moralnosci bandyty i rabusia  !!!

  18. >niezrozumienie przez urzędników od kultury roli malarstwa historycznego. To jest coś niezwykłego, bo dla tych ludzi istnieje tylko film…

    Zostawiam w spokoju temat urzędników, ale powiążę malarstwo, film i emocję. Bitwa pod Rocroi i procesja weteranów to fantastyczne obrazy wrzucone do worka naturalizmu. Próbowałem znaleźć w starych książkach ilustracje powiązane z Rocroi, Wielkim Kondeuszem, jego niechcianą żoną, którą oskarżał o cudzołóstwo (aż w końcu zaczęła się puszczać z paziem) i pałacem Chantillon. Oczywiście znalazłem dużo, ale obrazy Augusto Ferrer-Damlau mnie onieśmieliły. W końcu dotarłem do innego talentu w bliskim związku z Kondeuszem, jego żoną i pałacem. Nazywał się François Vatel. Był majordomusem/mistrzem ceremonii/słynnym kucharzem. Popełnił samobójstwo, gdy na przyjęcie, które Kondeusz wydał w Chantillon dla Ludwika XIV, zbyt późno dostarczono ryby. Prawda jest taka, że był perfekcjonistą, który nie spał przez poprzednie 12 nocy.

    Nie ma obrazów pokazujących Vatela, ale jest francuski film zatytułowany Vatel. Nie znam filmu ale moją wyobraźnię poruszyła aktorka, którą znam z klipów muzycznych. Uważam, że klip muzyczny może wywołać więcej emocji niż malarstwo i film. Dopóki się nie znudzi.

    Oto próbki Arielle Dombasle.

    Porque Te Vas

    Arielle (tylko dla dorosłych, choć może dzieci byłyby bardziej zainteresowane)

    Jeśli te linki się nie otworzą ze względu na ograniczenia youtube w różnych krajach, to pozostaje szukanie po nazwisku.

  19. W radiu w czasie dyskusji o sprzedaży kolekcji Czartoryskich, wystąpiła Zofia Gołubiew, która powiedziała, że Adama Karola nie nazywa księciem, bo tytuły zniesiono przed wojną. Ze swoimi poglądami siedziała na stołku po przekroczeniu wieku emerytalnego ile chciała. Dostała również Order Księżnej Olgi za „wieloletnie propagowanie historii i kultury Ukrainy w Polsce” i to dwa razy. Widać posiadanie jedynie słusznych poglądów daje gwarancję zaszczytów i stanowisk.

  20. Moi rodzince mają bardzo różne pochodzenie stanowe. Mój ojciec ma za rodziców dzieci chłopów małorolnych.  Moja mama zaś ma za przodków ziemiaństwo i inteligencję pochodzącą od zubożałego ziemiaństwa.

    I to właśnie w rodzinie mojej matki  przed pierwszą wojną pojawili się działacze socjalistyczni, działacze białoruscy, działacze litewscy. Zostanie działaczem było prostą konsekwencją studiowania w Instytucie Technologicznych w Petersburgu, czy na jakimś innym rosyjskim uniwersytecie   W międzywojniu ci działacze przekształcili się już w polityków: posłów na sejm, senatorów, pracowników administracji państwowej, prokuratorów,  profesorów uniwersyteckich.  Nawet ci co działaczami i politykami nie zostali, mogli się poszczycić znajomościami takimi jak mój pradziadek, który na studiach w Zurychu kolegował się z Różą Luksemburg i Julianem Marchlewskim.  W rodzinie mojej matki było też było dużo więcej ofiar walki zbrojnej w Powstaniu Styczniowym, w Kampanii  Wrześniowej jak i w Powstaniu Warszawskim.

    W czasach PRLu poglądy obu moich rodzin na komunę nie różniły się zbytnio, ale to w rodzinie matki  zdarzali się zarówno członkowie PZPRu, którzy wstępowali do niego koniunkturalnie w trosce o posadę, jak i ci co siedzieli na Mokotowie.

    Teraz w III RP rodzina mojej matki jest kompletnie zbrainwashowana, czytuje Gazetę Wyborczą, kocha Balcerowicza i do dziś żałuje, że Mazowiecki nie został prezydentem.  Rodzina mojego ojca zachowała w dużej mierze rozsądek i zdrowy osąd sytuacji jak i wiarę katolicką.

    Dawniej bardzo mnie dziwiły, tak duże różnice w poglądach i osądach obu moich rodzin, zwłaszcza że obecnie ich członkowie nie różnią się ani  inteligencją, ani wykształceniem. Teraz wiem, że ludzie tacy jak rodzina mojej matki byli od wielu pokoleń celem działalności agentów wpływu.

  21. Ten film jest słaby. Depardieu zagrał Vatela, pełno tam współczesnych problemów, a to pedały, a to coś w podobie…

  22. Wysmienite odmalowanie Tragedii Polskiej.

    cala reszte mozna sobie juz tylko dospiewac…

    przeczytam dzieciom.

  23. Nic dodać…kwintesencja.

  24. Tu bym się nie zgodził. Tradycji ziemiańsko-szlachecko-rycerskiej nienawidzą pewne konkretne typy ludzi. Nie podejmę się klasyfikacji tych typów, ale intuicyjnie można parę wskazać – napływowa kasta namiestnikowska, zbolszewizowany proletariat, ale na pewno nie cały proletariat, zbolszewizowana inteligencja, której korzenie bywają przeróżne i zadziwiające nieraz, ogłupieni i przekupieni dawni ziemianie po ludzku słabi itd.

    Ale ta zabijana i anihilowana tradycja rozlała się po całym społeczeństwie i została w znacznej większości uznana za swoją. Czyli całe masy dumnych buraków czują się spadkobiercami dawnych zwycięzców.

    Niestety, ludzie rzeczywiście będący spadkobiercami tej tradycji i nazwijmy ta adoptowana do niej masa kompletnie nie wiedzą co robić, nie ma żadnego planu. Ewentualnie poza powierzchownym pomachiwaniem chorągiewkami. Lub odzyskaniem zabytkowej filiżanki i wywiezienie jej za granicę.

    Płaszczyzna działania nie jest określona, dominuje sentymentalne wspomnienie lub zwykła pycha.

    Kiedyś ładnie wypowiedział się wnuczek Wańkowicza, było to chyba w końcówce lat 90-tych. Przyjechał do Polski z USA i powiedział, że się chce włączyć w społeczny nurt odnowy Polski, coś dla niej zrobić, czuje się zobowiązany. Może to były tylko słowa, ale brzmiało dobrze i uczciwie.

    Niestety, prawdziwy program naprawy nie może opierać się na pospolitym ruszeniu pogrobowców. Tylko optymalny plan gospodarczy z osłoną polityczną mógłby Polskę naprawdę wyzwolić. Program, jaki np. zrealizowała Korea, czyli skrajny szowinizm gospodarczy, którego celem było i jest m.in. pokonanie gospodarcze Japonii.

    Ale na to się nie zanosi.

  25. Haniu, jeśli przyjrzysz się temu, co jako Polacy mamy do wykonania, to nie będziesz mieć wątpliwości, dlaczego tak mocno oberwaliśmy:

    – mamy nawrócić Rosję, z którą mamy odbudować królestwo katolickie,

    – mamy pomóc nawrócić Żydów,

    – mamy pomóc odbudować Kościół,

    – mamy ukarać wrogów Kościoła.

    Dlatego jest tak trudno. W tych okolicznościach trzeba uznać, że poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi przez papieża i biskupów świata oraz nasza pełnowymiarowa intronizacja Pana Jezusa na króla Polski są jednym pakietem.

  26. O mon Dieu…

    … co to za popapraniec i dno ta cala Arielle… zreszta ex femme takiego samego popapranego „filozofa” Bernarda Levy’ego…

    … ta cala Arielle to  KOSZMAR, Panie Georgiusie !!!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.