kw. 292021
 

Słuchałem ostatnio w radio jakieś bardzo głupiej pogadanki na temat filmu nagrodzonego Oskarem. Nazywało się toto Judasz i czarny mesjasz czy jakoś podobnie i było, jak zwykle, kawałkiem komunistycznej propagandy. Ponoć można ten film obejrzeć w kinach. Nie o nim jednak chcę mówić. Oto młodzi ludzie, którzy prowadzili przemądry dialog na temat filmu, z istoty oszukanego, używali w czasie rozmowy formuł takich, jak na przykład „wychowawcza rola filmu”, albo „kształtowanie postaw”. To mnie zdziwiło, albowiem od dawna nie słyszałem, by ktokolwiek w ten sposób mówił o filmie w Polsce. Czyżby coś się zmieniło? Czyżby już było wolno mówić, że film na defasonować zbiorowe zachowania? Czyżby można już było wskazywać, że to nie tylko wyraz wewnętrznych jakichś ekspresji reżysera, ale także zaplanowana i poskręcana na ciężkie mutry propaganda? Najwyraźniej tak. Przypomnę jednak, że do niedawna nie było to możliwe i nawet najbardziej chamskie zestawy haseł agitacyjnych uchodziły za wyrafinowaną sztukę. No, ale jak widać i nam zaświtała jutrzenka swobody. Może nie jaśnieje jeszcze zbyt mocno, ale widać, że coś się zmienia. Wiemy, że film o organizacji Czarne pantery, wymyślonej gdzieś w zaciszach gabinetów Hoovera, który jest tam przedstawiony jak Hitler, ma kształtować postawy. Mniejsza o to czyje. Ma podtrzymywać rasizm w USA. Niech to będzie czarny rasizm, skoro biały się już wypalił. Chodzi o to, żeby nie można było bezzasadnie i samowolnie głosić miłości bliźniego. I o to, by przypowieści ewangeliczne stały się wyłącznie komentarzem do bieżącej polityki. Tak bowiem była i jest zarządzana Ameryka. Na jak długo to starczy? Nie wiem.

No, ale…przejdźmy do sedna. W jaki sposób kształtuje się postawy w polskim filmie i czy można to porównać z kształtowaniem postaw w kinie amerykańskim. Zostawmy na boku te Czarne pantery i podejrzane ruchy w obrębie naprawdę głębokich wtajemniczeń. Jak się w Polsce kształtuje postawy wobec obowiązku i służby? To mnie zawsze ciekawiło, albowiem jestem człowiekiem systemowo niesubordynowanym. To znaczy, choćbym nie wiem jak się starał i nie wiem ile dobrej woli wykazywał, i tak mnie w końcu wypieprzą z roboty, bo okaże się, że czegoś nie zrozumiałem. Przywykłem i musiałem sobie zorganizować coś sam, we własnym zakresie. Jeśli zaś idzie o ludzi, którzy żyją w poczuciu misji i obowiązku, to sprawa wygląda jak dom wariatów. Mamy bowiem z jednej strony niezliczone ilości memów na temat policji i służb, z których część na pewno jest produkowana przez same służby, a z drugiej mamy te drewniane produkcje serialowe z przerysowanymi postaciami, których nikt nawet nie próbuje grać, a jedynie markuje grę. Do kogo są one adresowane? Tego nie wie nikt, bo wszak służby rekrutują ludzi poprzez kooptacje rodzinne i przyjacielskie, a jak ktoś tam już trafia, to jest zmotywowany negatywnie. Poprawcie mnie jeśli się mylę. Idzie się tam dla wygody, ze świadomością, że emerytura za 15 lat i jakoś tam się jej doczeka, bo co miesiąc wypłata. Ryzyko oczywiście jest, ale nie ma odpowiedzialności, a na pewno nie ma takiej, jak w życiu poza strukturą, kiedy o wszystko trzeba zadbać samemu. Powtórzę – być może się mylę, ale sądzę, że nędzny, wtórny, prymitywny charakter produkcji propagandowych, służących kształtowaniu postaw jest dowodem słuszności mojej hipotezy. Chodzi o to, by pozory były zachowane i budżet przewalony. Państwo zaś i tak musi jakoś wspierać swoich funkcjonariuszy, szczególnie tych, którzy wahają się czy strzelać w instrybutor. A jak to robi, nie ma przecież znaczenia. Każdy bowiem, kto decyduje się na karierę w mundurze ma swoją motywację, omówioną z grubsza wyżej.

Ja nie mam zamiaru nabijać się z policji i służb, chodzi mi o to jedynie, że taki rozjazd pomiędzy propagandą a życiem, nie wyjdzie na zdrowie życiu. Może się okazać, że złudzenia, którymi karmią się ludzie uważający się za poważnych i doświadczonych i wyszkolonych, okażą się większe niż komukolwiek mogło się zdawać. Może się okazać, że wszyscy ci poważnie wyglądający faceci, którzy nie mają wahań i te piekielnie inteligentne kobitki z drygiem do broni, biorą udział w serialu, którego scenariusz pisał jakiś naćpany Murzyn. To nie jest takie nieprawdopodobne, jak się może zdawać.

Ktoś powie, że propaganda nigdy nie ma nic wspólnego z życiem. To prawda, ale nie może być ona robiona w taki sposób, żeby na chama kantować także tych, na których opiera się cała struktura. Nawet jeśli w życiu wszystko jest nieprawdą i trzeba to jeszcze ukrywać, film na temat służby musi być emocjonalnie autentyczny, a jeśli już taki być nie może, to powinien być przynajmniej dynamiczny. W Polsce nie zaszedł do tej pory ani jeden taki przypadek. Podkreślam – ani jeden.

Wzorem właściwego ujęcia postawy policjantów jest brytyjska produkcja Line of duty, o której już pisałem. Jest to film wychowawczy, bardzo głęboki i dydaktycznie ważny. Jego przesłanie da się streścić w następujących słowach: przestępcy są wszędzie, a napędza ich pokusa. Mogą łatwo znaleźć się w szeregach policji, albowiem inwestują długofalowo. Prawdziwy gliniarz nie może więc zmrużyć oka ani na moment. To jedna strona medalu. Druga zaś jest taka – nawet irlandzki katolik o wiele mówiącym nazwisku Hastings, może okazać się najbardziej lojalnym poddanym korony. Zanim więc, jeden z drugim, wygłosisz jakąś powierzchowną opinię, dobrze się zastanów.

Bohaterstwo zaś wskazywane jest w filmach amerykańskich i brytyjskich zawsze w ten sam sposób – poprzez pokazywanie indywidualnego poświęcenia, w sytuacji kiedy zło lub tragedia są naprawdę ogromne i nie dają się objąć umysłem.

Na Netflixie puścili ostatnio film zatytułowany Pasażer nr 4. To jest bardzo prosta historia, która mało zważa co prawda na prawdopodobieństwo, ale nie o to chodzi w kinie propagandowym. Trzyosobowa załoga, dwie kobiety i Chińczyk leci na Marsa. Misja ma potrwać dwa lata. Okazuje się jednak, że w czasie przygotowań do startu, na statku został inżynier z obsługi naziemnej. Taki Murzyn. Tlenu nie starczy dla wszystkich, a kłopoty zaczynają się mnożyć w tempie wykładniczym. Ktoś musi się poświęcić. No i powinien to zrobić tak, żeby było to dyskretne, wzruszające i piękne. Nie wiem ilu scenarzystów pracowało nad tą prostą historią, ale myślę, że ze czterech. Budżet też musiał swoje ważyć, choć pewnie wiele efektów zrealizowano komputerowo. Wszystko po to, by wzruszyć ludzi. No i pokazać marzycielom, którzy chcą lecieć w kosmos, że wybory ostateczne mogą nadejść w każdej chwili. To bardzo wychowawcze. W przeciwieństwie do wszystkich polskich produkcji dotyczących sensu służby.

  18 komentarzy do “O kształtowaniu bohaterskich postaw”

  1. Dzień dobry. Bardzo ładnie Pan to opisuje Panie Gabrielu, dzięki temu już nawet oglądać nie będzie trzeba i straty czasu się uniknie. Ale pozwala Pan sobie na jedno ważące uproszczenie. Porównuje Pan jabłka z pomarańczami. Sponsorowaną przez Koronę czy inną masonerię profesjonalną, dobrze opłacaną produkcję realizowaną przez ludzi spójnie indoktrynowanych od pokoleń z lokalną chałturą robioną wprawdzie na zlecenie tych samych mocodawców, ale z myślą o innym odbiorcy i w innym celu. „Scenarzysta forsę wziął, potem zaczął pić”. Ta Ezopowa fraza dotyczy zarówno scenarzystów, ich bohaterów, kandydatów do służb jak też i wytrawnych (nomen-omen) funkcjonariuszy. Wszyscy – z awansu. I nie może być inaczej w kraju skazanym od dwustu lat na partyzantkę. Można wybrać jak oni albo jak Pan. I są pewnie jeszcze inne warianty. Nie można tylko tak, jak w jakimś naprawdę wolnym kraju.

  2. Moim zdaniem można, ale nie ma woli politycznej.

  3. no i bohaterowie filmu, kandydaci do służb, jak też i wytrawni funkcjonariusze wybierają łatwiejszą drogę życia … aby do emerytury

  4. Ja miałem na myśli wybory jednostkowe, nie polityczne. Ot – pójść na służbę i odliczać czas do emerytury albo założyć wydawnictwo i z kawałków odtwarzać Misję. Takie dziś wybory stoją przed nami. Mało kto może rozważać wybór; zbudować cukrownię czy morwy posadzić…

  5. Dla chrzescijanina jest obojetne, kto sie poswieci, jezeli kryterium decyzji ma byc moralnosc, poniewaz chrzescijanin w swoim postepowaniu nie kieruje sie moralnoscia. Chrzescijanin moze bowiem grzeszyc, co wynika z wladzy moznosci i ziemskiej natury czlowieka, chociaz nie ma do tego prawa (dlatego niezbedna jest potem spowiedz). Tyle sw. Tomasz.

    Zagadnienie tworzenia maszyn moralnych sprowadza sie do ustalenia zasad moralnych, a nastepnie zaprogramowania maszyn. Moralnosc jest nawykiem i jako taka jest praktykowana tylko w islamie, protestantyzmie, konfucjanizmie, braminizmie. Chrzescijanstwo i judaizm wychodza poza moralnosc (poza nawyk, norme etyczna), przy czym w judaizmie liczy sie egoizm, a w chrzescijanstwie decyduje rozum.

    Do zbudowania maszyn moralnych (np. pojazdy autonomiczne, orzekanie przez sad internetowy, elektroniczne porady lekarskie i zautomatyzowane zabiegi medyczne) konieczne jest zatem wyrugowanie filozofii chrzescijanskiej, poniewaz moralna maszyna nie moze sie kierowac rozumem, ma sie kierowac moralnoscia. Takie jest zalozenie.

    W celu wyeliminowania procesow rozumowych podsuwa sie pod rozwage zainteresowanym roznego rodzaju dylematy moralne:

    https://wzmocnieniepoznawcze.wordpress.com/2016/10/13/moralne-maszyny/

  6. No fakt, takie wybory są już poza nami…

  7. Skoro już pana rozpoznałem, nie mogę odpowiadać na pańskie komentarze, to chyba jasne

  8. Hellflix i Pedowood…

    Gospodarzowi ostatnio skończyły się książki???

    Niestety, trzeba odrzucić film w całości, także dramat powstał, by w renesansie przenieść uwagę z Boga na nasze nędzne grzechy ludzkie. Od czasu, gdy ktoś mi pokazał jaak film służy utrwalaniu kłamliwej narracji w praktyce nie jestem w stanie obejrzeć filmów do końca.

    (Anty-) Wychowawca rola filmu nie musi być dyskutowana, ona jest fundamentem całego tego przemysłu.

    Na szczęście stężenie zła z Kalifornii osiągnęło takie stężenie iż nawet w USA ludzie aktywnie unikają i filmów i TV (spadek oglądalności Oskarów w ciągu 4 lat, załamanie subskrybcji Hellflixa )

  9. Spoko w pueblo. Idzie nowoczesnosc.

    Badania naukowe prowadzone w kierunku mozliwosci nadawania obrazu wyswietlanego bezposrednio w wyobrazni i przekazywania glosow slyszanych w glowie sa na tyle zaawansowane, ze takie wybryki chuliganskie, jak rezygnacja z abonamentu, nie beda skuteczne. Bedzie to mozliwe dzieki technologii nanoczipow wszczepianych pod pozorem zwalczania chorob, w czym pomoga chetnie kanalie z ministerstwa zdrowia.

    https://buzz.gazeta.pl/buzz/7,156947,23600415,mieszkaniec-pily-wyrzucil-telewizor-przez-okno-po-przegranym.html

  10. A panu to tego nanoczipa już wszczepili?

  11. Drobiazgi oddzielaja strefy realnego zamordyzmu od przestrzeni wolnosci slowa, nawet jesli jest to wolnosc pozorna albo jakas jej namiastka. Przykladowo na KUL-u od niedawna pracownicy boja sie podac przyslowiowa reke ksiedzu profesorowi Guzowi, zeby nie wyleciec z pracy.

  12. „Radykalizacja Czarnych Panter w 1969 roku doprowadziła do zerwania sojuszu z innymi grupami afroamerykańskimi i uznaniem, że kolor skóry nie ma większego znaczenia w nadchodzącej rewolucji lumpenproletariatu”.

     

    Jednak od zeszłego roku okazało się, że kolor skóry ma znaczenie, pewnie tak samo jak wielkość, albo my nie jesteśmy wystarczająco dobrym lumpenproletariatem, żeby fajne i postępowe grupy społeczne chciały się z nami kolegować.

    Przywódcy Solidarności zostali klasą średnią, redaktorami gazet, prezesami firm,  a my zostaliśmy z tym zapatrzeniem w Amerykę, Hollywood, Zachód, demokrację, jak Himilsbach z angielskim.

     

    https://m.youtube.com/watch?v=BxK4m54SL5Y

  13. O bohaterach, którzy nie chcieli hańby i o mało co nie spowodowali klęski.

    W roku 1191, po zdobyciu Akki, różnorodna armia krzyżowców pod dowództwem Ryszarda ruszyła ku Jerozolimie, kierując się wzdłuż morza, co dawało zabezpieczenie i zaopatrzenie od tej strony. Z drugiej strony armię broniły „warstwy skalne”, lekka piechota z tarczami (w lewej ręce, od strony lądu), ciężka piechota, konnica i wreszcie – od morza – tabory. Armia była perfekcyjnie uformowana na wzór greckich falang. W awangardzie templariusze, w ariergardzie szpitalnicy. Ryszard przejeżdżał wzdłuż armii bacząc, by nikt nie złamał szyku. Saladyn wysyłał swe podjazdy, które nękały maszerujące wojsko strzałami z łuków. Stalowa zbroja krzyżowców ze skórzanym podbiciem skutecznie chroniła krzyżowców przed odległymi strzałami, ale konie nie miały ochrony, więc gęsto padały. Szpitalnicy zaczęli mruczeć, że nie chcą tej hańby i dwóch z nich ruszyło na armię Saladyna, a reszta poszła za nimi. W tym momencie Ryszard uznał, że musi zmienić swój plan i kazał zadąć w trąby, które przezornie rozmieścił wzdłuż szyków. Jego ciężka kawaleria trzykrotnie rozbiła tego dnia wojska Saladyna.

  14. Dlaczego niektóre media jako cytat dnia cytują Łukasza Warzecze, który stwierdził, mniej więcej, że paszporty to wina Włochów i Hiszpanów, którzy chcą, aby wrócił do ich państw ruch turystyczny. Ale wydumał. Cytat ten udostępnił chociażby portal pch24.

  15. Zgadzam się z panem, choć nie mam pojęcia jak dziś to osiągnąć. Jednakże powinniśmy patrzeć na wolną wolę. Coś co  odróżnia nas od pogan i dzięki czemu wygramy. Tak jak w Wielkopolsce około 1900 roku.

  16. Ma Pani komórkę?

    Too juz ma Pani tego chipa.

  17. Sugestia, iż moralność  sprzeczna jest z racjonalizmem trąci imo herezją.  Zwłaszcza dla chrześcijanina.

    Hint: moralność to odruch, racjonalizm to solidny zstępny ekonomii(?).

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.