sie 292017
 

Nie bardzo jestem zadowolony z wczorajszego spotkania w Klubie Ronina. Mam bowiem zwyczaj samodzielnego prowadzenia spotkań, a wczoraj nie udało mi się narzucić Józefowi swojej woli. Może to i dobrze, bo bym zagadał wszystkich na śmierć. No, ale skoro się nie udało, to trudno. Spróbuję dzisiaj. W dyskusji pojawił się wątek narracji historycznej, która w przyszłym roku zostanie całkowicie przejęta i zmonopolizowana przez autorów certyfikowanych, związanych ze środowiskiem władzy. Narracja ta, już dziś można się zakładać o duże pieniądze, będzie przepełniona entuzjazmem. W końcu świętować będziemy stulecie odzyskania niepodległości. Czym ja się martwię? Przecież wreszcie będzie można mówić o tym, czego tak bardzo potrzebujemy, o sukcesie Polaków. Gdyby przy władzy była lewica mówilibyśmy przez cały rok wyłącznie o niedoli chłopa i ciężkim losie robotników pracujących w kapitalistycznych fabrykach II RP, a także o tym, że PRL była dla tych ludzi wyzwoleniem. No, ale mamy dobrą zmianę, więc będzie inaczej. Czy lepiej? Moim zdaniem nie, ale zaraz usłyszę tu głosy – no wie pan, trzeba się cieszyć z tego co mamy. Ja się oczywiście cieszę. Mam jednak kilka uwag. Pierwsza uwaga techniczna, entuzjazm w Polsce, jest zwykle zaprawiony solidną dawką zidiocenia. Nigdy nie ustrzegliśmy się tego i teraz nie będzie lepiej. Zidiocenie to nie jest produkowane przez autorów starszego pokolenia, o dziwo, ale przez młodzież, podchodzącą do historii całkowicie bezkrytycznie. Młodzież ta myśli zaś tylko o tym, by zaznaczyć w słowie i czynie swoje podobieństwo do ulubionych bohaterów historycznych. Ja mam nawet na to konkretny przykład, ponoć, tak gadają na mieście, jeden z redaktorów zatrudnionych przez Axel Springer Polska, który od jakiegoś czasu jest już „nasz”, na imprezach organizowanych przez swojego niemieckiego pracodawcę, przebierał się za Piłsudskiego. Przychodził w szarym strzelca stroju i maciejówce. Być może to nie jest prawda, ale jak czasem człowiek powtórzy jakąś plotkę, to nic się przecież nie stanie. Tym bardziej, że plotka nie jest za bardzo obraźliwa, w końcu chodzi o utożsamienie się z wielkim człowiekiem i zaznaczenie wpływu, jaki wywarł on na dzieje ojczyzny naszej. Mam wrażenie, że przyszły rok i lata następne pełne będą tego rodzaju entuzjastycznych mistyfikacji. Zresztą – już wcześniej ulicami Warszawy przechodziła parada złożona z samych Piłsudskich, więc zbyt wielu zaskoczeń nie będzie. Ludzie są w końcu spragnieni sukcesu, trzeba więc im go dostarczyć. Zapomniałem wczoraj o tym wspomnieć, ale napiszę to dziś. Natura sukcesów, które są udziałem polskiej prawicy jest taka właśnie. Najważniejszym sukcesem ostatnich lat jest osądzenie i zapuszkowanie Bronisława Komorowskiego, czego dokonał najodważniejszy demaskator elit III RP Wojciech Sumliński, kolejnym zaś jest zwycięstwo w wojnie na Pacyfiku, co było z kolei udziałem admirała wszechmórz nazwiskiem Bartosiak. Innych sukcesów póki co polska prawica nie odnotowała. I przyszły rok tego niestety nie zmieni.

W czasie wczorajszej dyskusji pojawiły się dwa ważne pytania. One często powracają w różnych dyskusjach, więc je przypomnę. Zacznę od drugiego. Pewien pan zapytał mnie dlaczego polskie wynalazki nie są wykorzystywane przez polski przemysł. Józef odpowiedział na to pytanie i warto tę odpowiedź przypomnieć. Pole innowacyjności nie może być w realnym wymiarze wykorzystane przez rodzimą myśl techniczną, bo nikt na to nie pozwoli. O tym co będzie udoskonalane, a co nie decydują poważni ludzie kontrolujący całe gałęzie przemysłu w skali globu. Polscy inżynierowie zaś mogą co najwyżej iść na służbę do obcych i tam robić indywidualne kariery. Upatrywanie sukcesu kraju czy narodu w technicznej innowacyjności to jest aberracja. No, ale teraz rozwińmy myśl Józefa, skoro tak jest, dlaczego co drugi polityk występujący w telewizorze pieprzy – nie bójmy się tego słowa – wyłącznie o innowacyjności? Czynią to także politycy dobrej zmiany. Czy oni nas mają za idiotów? Ta cała innowacyjność polega przecież na tym, żeby kupować na zachodzie, pod przymusem i za duże pieniądze, przestarzałe technologie. O nic innego nie chodzi. Im więcej błyszczących rur, które ciągną się kilometrami, pokazują w Wiadomościach, tym większa pewność, że technologia o której mówią jest już przestarzała. To jest wymiar realny naszego sukcesu.

Kolejne pytanie dotyczyło przedsiębiorczości Polaków. Oprócz innowacyjności jest to drugi najważniejszy fetysz narodowy. Gdyby nam panie kochany pozwolili działać, to bylibyśmy bogatsi niż Amerykanie. No, ale nie pozwolą i szlus. Doskonale ten mechanizm rozumieli socjaliści z międzywojnia, którzy za niewielkie w sumie pieniądze wykupili sobie monopol na rządzenie, wzmocniony zamachem stanu. Urządzili zaś wszystko tak, że władza i ich interesy strzeżone były po prostu przez bojówkę. To nie jest mechanizm nowy, w ten sam sposób kręgi finansowe miast w dawnych czasach zabezpieczały swoje lokalne interesy. Trzeba było mieć dostateczną ilość pachołków z bronią, którzy strzegli lokalnego rynku. W imię czego? W imię dobra wspólnego? A gdzie tam. W imię kontroli nad dystrybucją dóbr z odległych obszarów, które miejscowa ludożerka miała kupować pod przymusem. O żadnej przedsiębiorczości i innowacyjności nie może być w takich okolicznościach mowy, za to silnie rozwijane są narracje dotyczące sprawiedliwego lub też niesprawiedliwego podziału tych zakupionych za publiczne pieniądze śmieci. Jak również rzeczy produkowanych na miejscu, po stale rosnących kosztach.

Rozumiem, że ten sposób opisania ojczyzny odrodzonej, której stulecie świętować będziemy w przyszłym roku nie spodoba się wielu osobom. Trudno. Uważam jednak, że mam prawo do własnych ocen i takiego naświetlania spraw, które postawi nas możliwie blisko realiów.

Tym zaś, którzy będą się oburzać powyższym opisem chciałbym tylko przypomnieć, że politycy, którzy pozwolili zaistnieć Polsce w roku 1918, żyli i mieli się całkiem dobrze także w roku 1939. Niemieccy żołnierze, którzy brali udział w I wojnie światowej jako szeregowcy, wkroczyli do Polski we wrześniu jako oficerowie i podoficerowie. Warto może więc, poświęcić choć jeden miesiąc w nadchodzącym roku na rozważania dotyczące tego co ci pierwsi i ci drudzy mieli w głowach i w sercach, kiedy myśleli i mówili Polska. A także na to, by połączyć entuzjazm z tragedią i nie świętować jednego i drugiego oddzielnie, bo można się od tego poważnie rozchorować. Nie na brzuch bynajmniej, ale na głowę.

Teraz ogłoszenia.

Jak pewnie już wszyscy wiedzą okoliczności zmuszają mnie do ogłoszenia tutaj pokornej prośby o wsparcie tego bloga. Jeśli ktoś uzna, że moja ośmioletnia, jakże intensywna działalność, warta jest jakiegoś zaangażowania, ponad wpisanie komentarza pod tekstem, będę mu nieskończenie wdzięczny za pomoc.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim, 

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

gabrielmaciejewski@wp.pl

Teraz inne ogłoszenia.

Oto musimy stanąć w prawdzie i ponieść odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje jakie stały się moim udziałem w tym i pod koniec zeszłego roku. Po sześciu latach prowadzenia wydawnictwa wiem już mniej więcej w jakich cyklach koniunkturalnych się poruszamy. Oczywiście nie potrafię tego opisać, ale biorę rzecz na wyczucie. I to wyczucie mówi mi, że jeśli nie zaczniemy już teraz opróżniać magazynu z książek, które na pewno nie będą się dynamicznie sprzedawać, położymy się na pewno. Nic nas nie uratuje. Zanim przejdę do rzeczy, chciałem coś jeszcze zaznaczyć. To mianowicie, że od dziś nie słucham nikogo. Nie biorę pod uwagę żadnych opinii, rad, cudownych przepisów na biznes i zwiększenie sprzedaży, nie robię też nic, co nie jest bezpośrednio związane z moją pracą. Słucham tylko siebie. Howgh. Weźcie to pod uwagę. Teraz clou. Nie sprzedamy nakładu wspomnień księdza Wacława Blizińskiego. To jest dla mnie już dziś jasne. Zajmują one poważną powierzchnię w magazynie i ona musi się zwolnić. Nie sprzedamy tego, bez względu na deklaracje jakie padają na temat tej książki oraz jej autora. Nie sprzedamy jej nawet wtedy jeśli obniżę cenę bardzo drastycznie, bo doświadczenia z obniżaniem cen książek mamy już za sobą i one nas o mały włos nie doprowadziły do katastrofy. Pomysł jest więc taki – wszystko co uzyskamy ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, pod odliczeniu podatków rzecz jasna, zostanie przekazane na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie proboszczem jest dziś nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek. To nie jest ekstrawagancja tak wielka jak „dżdżownica jest to:”, ale uważam, że trzyma jakiś standard. Nie mogę inaczej. Tak więc jeśli ktoś chce pomóc w remoncie kościoła i plebanii w Liskowie, niech kupi jeden egzemplarz książki księdza Blizińskiego i komuś go podaruje.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał wrócił już z urlopu, więc FOTO MAG jest już czynny. Zapraszam także do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim. Nasze książki są także dostępne w Prudniku w księgarni „Na zapleczu” przy ulicy Piastowskiej 33/2

  171 komentarzy do “O łączeniu entuzjazmu i tragedii”

  1. to teraz jasne dlaczego maciejówki stały się tak popularne wśród warszawskich gejów.

  2. A oto i moja relacja wideo ze wczorajszego spotkania:

    https://www.youtube.com/watch?v=jwli4dgTiiM

  3. No to dobrze, że ja sobie na jesień kupiłam na ul. Kopernika  „konfederatkę’.

  4. A ja zamieszczę definicję O. Langego co to jest innowacja: „są to takie zmiany w funkcjach produkcji (tj. w relacjach wyrażających zależność między nakładami czynników produkcji i uzyskanymi ilościami produktów), które pozwalają przedsiębiorstwu zwiększyć zdyskontowaną wartość maksymalnego zysku, jaki można osiągnąć przy danych warunkach rynkowych”.  s 665 wyd z 1973

    Pozdrawiam innowacyjnie

  5. Najlepszy był ten oryginał ze Stowarzyszenia Wolnego Słowa, który chciał podpisywać porozumienie z arianami i wszystkimi innymi odszczepieńcami z czego automatycznie miałaby być „Polska od 1szego”, taki polityczny ekumenizm.

  6. Pewnie na mega poziomie sie nie da ale tak widziana rzeczywistosc jest poprostu nie do zaakceptowania o mega wielkich  .Nie dziwie sie Rosjanom ze chca ten stolik wywròcic .Ps To po co nam takie „państwo” w ktorym nie mozna sie rozwijac .

  7. Zidiocenie to nie jest produkowane przez autorów starszego pokolenia…

    Oj, chyba tym razem nie masz racji. Poszłam tropem Bendixa (pod wczorajszą notką) i tu proszę, z życia wzięte:   https://www.youtube.com/watch?v=tGmDWEZIlcM     (!)od 50 minuty. Profesor KUL-u, historyk! Trzeba by przeorać wszystkie wydziały historii na wszystkich uczelniach wzdłuż i wszerz Polski!

  8. Szkoda, że Józef Orzeł spowalnia i obniża temperaturę dyskusji.

  9. Trudno cos skomentować, gdy ma sie pare minut. Moge powiedziec tyle, ze na wlasnym przykladzie przetestowałem cos, co sie nazywa, niestety w tym dupiatym jezyku angielskim, reset. W 2005 roku zaczalem nowe zycie z Polska w oddali. Co sie ze mna działo w miedzyczasie do teraz, troche tutaj pisałem. Żyję? Żyję. Da się. Polecam wszystkim.

  10. Żyjesz, ale co to za życie 🙁

  11. Ten link się otwiera, 3.500 wyświetleń, szkoda że prowadzący przeszkadzał

    https://www.youtube.com/watch?v=kUNfebSDeP0

  12. te dwa pytania z dyskusji świadczą, że ci ludzie w ogóle nie wiedza gdzie żyją i co się wokół nich dzieje; pieprzą głodne kawałki wg marksowskiej doktryny i socjalistycznego wzorca 'patriotyzmu’

  13. Portet JPiłsudskiego wisiał w gabinecie prezesa Skok Wołomin a pomnik marszałka stoi na działce jego;- i to jest pointa

  14. definicje nikogo w tym kraju nie interesują;- bełkot to i owszem

  15. Dzięki wielkie!

    @Panie Gabrielu, już na samym początku Pana mina jak padają nazwy „matka kurka” i „eska” – bezcenna. I to trochę osłabia powagę zaproszenia. Plus ciekawe jest to, że gospodarz siedzi obok Pana, kiedy zwykle pozostawia gości samych i idzie na widownię. Cóż, chyba się Pana boi 🙂

    Niemniej ja bardzo popieram to, że przyjął Pan to zaproszenie. Trzeba korzystać z tych kanałów dystrybucji które się ma, żeby docierać ze swoimi treściami do możliwie największej liczby potencjalnych odbiorców. Nie ma chyba innego wyjścia, żeby móc odnieść sukces. Po prostu nie ma się co przejmować i robić swoje.

  16. Nie da się tego oglądać/słuchać. Orzeł przerywa i ględzi rozciągając wypowiedzi do niebywałych rozmiarów. Porażka.

  17. od 50 minuty jest zakończenie

  18. taka „cenzura life”, na wszelki wypadek

  19. Jedyne wyście jakie miał Coryllus to odwrócenie roli i zadawanie pytań Jozkowi. Takich pytań na które miałby trudność w udzielaniu odpowiedzi. No ale nikt tego nie przewidział. Do tego trzeba być dobrze przygotowanym. Jozek O. ze swej strony, przygotował się dobrze.

    To była mało kulturalna masakra. Jozek musi bardzo lubić Coryllusa. Ciekawe, czy sympatia którą mu okazuje to taki zawodowy sznyt?

  20. Oj, rzeczywiście! Zmęczonam.

    To w 33′ 30” tę genialną myśl werbalizuje pan profesor.

    https://youtu.be/tGmDWEZIlcM

  21. ciut wcześniej, przepraszam.

  22. To jest klasyk, ten arianin z kitkiem i z rzemyczkami. Na wykłady w Polskim Towarzystwie Filozoficznym przychodził Marks: gajer, plereza i zarost zrobiony na Marksa. Takież poglądy. Najpierw radości było co niemiara pośród publiczności, ale tylko dopóki, dopóty nie zrobił się agresywny i nie zdominował dyskusji.

  23. może i go lubi, mnie to bardziej wyglądało na „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek” – taki koncesjonowany i kontrolowany pluralizm. Nie śledzę ronina ale czy często się zdarza, że Pan Orzeł siedzi z prelegentem i zabiera mu 1/3 czasu?

  24. i to jest chłop po 50tce!!! I on naprawdę wierzy w to co mówi?! Jakie wolne słowo on reprezentuje?

  25. Niezawodny jesteś. Gabriel dobrze wypadł. Nic nie szkodzi że wszystkiego, co przygotował, powiedzieć gościom Pana Józefa nie zdążył – będzie w najbliższej książce. Seria „Baśń Jak Niedźwiedź” to nie są plany, a rzeczywistość i podstawa bytu. Pozostaje im  reklamę zrobić a Autora przedstawić pierwszej, drugiej i kolejnej setce tysięcy nowych czytelników.

     

    Vivat BJN, co do „Roninów” nie weszło to znajdzie się w skondensowanej postaci w książce. Powodzienia w pozyskiwaniu nowych Coryllusian; prezentacja prac i zamierzeń Gabriela będzie (sam mówił, że jedyna to droga do sukcesu) jakościowo porywająca.

     

    Setki nowych czytelników już są. Teraz czeka firmę skok jakości aby pozyskać setki tysięcy nowych, Jego pracę honorujących zakupami, czytelników. Bez tego skoku jakości plus ilości firma może nie przetrwać-jak nam tutaj sygnalizuje Autor.

  26. Szkoda tego czasu, który zabrał Orzeł gościowi, często wybijając gościa z toku myśli. Szkoda.

    To rzeczywiście wyglądało na rodzaj cenzury on line. Jedną rzecz jednak powiedział szalenie ciekawą i ponurą – o tych wynalazkach.

  27. Byłbym ostrożny w takich stwierdzeniach:

    z zalinkowanego bełkotu
    „…Na czym ten wykup menedżerski polega?
    Chodzi o to, że grupa menedżerów – w warunkach tzw. wykupu menedżerskiego – przejmuje spółkę poprzez przejęcie pakietu akcji czy udziałów. Posługuje się przy tej operacji możliwymi instrumentami finansowymi, np. kredytami czy specjalnie powołanymi w tym celu spółkami. W wykupach dopuszcza się sytuację, w której zaciągnięty kredyt jest spłacany przez spółkę później z jej majątku. Dla prokuratora to było zupełnie niezrozumiale. Uważał to za złodziejstwo.”

  28. A nawet po 60-tce. On z tych, co to w Pana Boga uwierzą w końcowym stadium raka. Tak na wszelki wypadek, gdyby po tamtej stronie okazało się, że się mylił i walczył przez całe życie o g. wartą sprawę. No i ze zwykłego, ludzkiego strachu. Co zrozumiałe – tak po ludzku.

  29. „…po co nam takie „państwo” w którym nie można się rozwijać…”

    Samo sedno. Pod tym kątem oceniać każdegi błebłacza o innowacyjnej gospodarce. I do dołu z takim prelegentem, odgrywającym napisaną mu rólkę równiuteńko ze scenariuszen z centrali, posłusznie.

  30. Może miał niedawno z bliska wgląd w taką sprawę — stąd wiedział, co mówi o tych wynalazkach, których —

    Wam nje nado djełat’.

    A poczemu nie nado? 

    Potomu, szto njelzja!

    Kiedyś moskiewska klika pilnowała, by Polska nie była innowacyjna, a dziś tych klik się namnożyło tak, że zamówiły koordynatora. Siedzi NUM, pilnuje.

  31. dzięki, ale oni prześcigają się w fałszywych gadkach

  32. Właśnie szkoda, że nie mógł spokojnie i bez przeszkód mówić. Liczyłam na szerszą prezentację książek dla szerszej /niż my/ publiczności/. Udało się Gabrielowi wystawić jedną, /słownie: jedną/ książkę. Wiedząc przecież co nieco o socjalizmie – po skończeniu czytania pierwszej części „Socjalizmu i  śmierci” – popadłam w stupor, doznałam szoku etc.. To jest książka o ostrości japońskiego miecza.

    Ciekawam, czy w następnych tomach Autor przedstawi nam taką np. scenę z życia II RP i popularności piosenki „My Pierwsza Brygada”, gdy bandziory napadają na rodzinę, biją pana domu, a pani domu każą grać na fortepianie podczas tego dokazywania – właśnie „Pierwszą Brygadę”.

  33. Możliwe, bo mówił to silnie wzburzony.

  34. Przez moment poczułam się osamotniona; dzięki A-temie! ja też uważam, że to była bardzo dobra prezentacja coryllusowa. No i JO też powiedział parę interesujących rzeczy.

    Czy ktoś oglądał Przegląd Tygodnia? Pana Stanisława nie polecam, natomiast warta uwagi jest Orłowa wstawka na samym początku:

    https://www.youtube.com/watch?v=dy2vz0Z0ZrI

    O tym projekcie pewnie jest więcej tutaj:    http://www.onas.org.pl/

  35. Przestał słowem zarzucać „szkodnictwo”. Jest postęp, bo pokazuje kto przeszkadza — czynem. Przejście od słów do czynów = postęp. Tak mówią.

    Przy całej sympatii do Pana Józefa, następne spotkanie, jak tu zauważyło wielu, powinno być lepsze. Zwłaszcza że Gość należy do nielicznych, którzy nie odgrywają zdartej płyty, założonej im w centrali.

  36. Witam.

    Obejrzałem wczorajsze spotkanie. Zarówno samego pana Józefa Orła i jego inicjatywę „O-nas,” obejrzałem Stanisława Janeckiego ale zacząłem od spotkania z Panem. Wziął Pan na spotkanie 20 książek ale wyciągnął na wierzch jedną. Potem były pytania z sali. Najciekawsza i najbardziej fascynująca część spotkania. Padło pytanie o niemożliwe do wprowadzenia w Polsce patenty i innowacje. Pytanie zagadane przez pana Józefa Orła. A wystarczyło wyciągnąć z torby „Sołtyka.” Gdyby Tadeusz Sołtyk myślał tak jak Józef Orzeł to Pan nie miałby czego wydać. Z sali padło również pytanie: to co mamy robić w tej sytuacji. I tu wystarczyło wyciągnąć Blizińskiego. On pokazał co można zrobić. Padło też pytanie o wartości jakimi jesteśmy silni i tu wystarczyło wyciągnąć „Zielone rękawiczki,” które są o wartościach.

    Te trzy najważniesze książki pańskiego wydawnictwa:

    Sołtyk (marzenie o wolności),

    Bliziński (marzenie o niezależności),

    „Zielone rękawiczki” (marzenie o miłości),

    są największą wartością jaką Pan stworzył. Nie było o tym wczoraj ani słowa.

    Pozdrawiam

  37. Z popierania żoliborskich marksistów i keynesistów ma wyniknąć suwerenna i silna Polska. Jakimś cudem, bo na czele Dobrej Zmiany stoi Towarzysz Naczelnik Prezes Kaczyński. Nieugientom wiarom w niego pokonamy wszystkie trudności, a nawet jeśli ich nie pokonamy, to się trochę patriotycznie powzruszamy. Cała ta dyskusją, wyjąwszy Szanownego Coryllusa, który próbował wyjaśniać, to po prostu jedna wielka tragikomedia. Gościu z brodą chcący budować na samych „wartościach” – bez pieniędzy, przeszedł samego siebie. W sumie, obraz polskiej inteligencji dokładnie odpowiadający opisowi stworzonemu przez G. Brauna.

  38. Kiedy w 1:07:12 min pada definicja postulowanej doktryny Państwa Polskiego – przez Coryllusa, pan Orzeł przytomnie mu przerywa i w 1:07:33 mówi: „…Jeżeli mówisz, żeby KTOŚ NAM ODDAŁ JAKĄŚ ZIEMIĘ…” to „ręce i nogi mi opadły”:)))  Bardzo dobrze się tego słucha, pod warunkiem przesuwania taśmy i słuchania wyłącznie Coryllusa:)))

  39. Każdy kto zetknął się z Coryllusem, dobrze wie, że jemu nie trzeba zadawać pytań, suflować odpowiedzi. Orzeł go b. dobrze zna. Wystarczy rzucić temat i bite dwie godziny mamy temat pięknie rozpracowany i rozwinięty. Reszta – w pytaniach od publiczności. Zapraszać gościa po trzech latach nieobecności i prowadzić spotkanie w takiej konwencji jaką nam zaserwował J.O. to wyżywanie się na nim.

  40. Następne spotkanie? Za rok? Może dwa? A może trzy?! Kto sobie na to pozwoli.

  41. Drogi Coryllusie, po tygodniowym pobycie nad morzem mogę potwierdzić, że gdziekolwiek by człowiek był i skądkolwiek przywiózł by pamiątkę ona zawsze będzie z Chin. Tak zawsze się zaczyna: od partaniny i badziewia do Della, Volvo i kolejnych inwestycji. Innowacje kupuje się wraz z firmą. Trzeba, bagatela, na to mieć jedynie pieniądze. Pytanie: kto pilnuje chińskich interesów w Polsce?

  42. No niestety trochę tak. Ale ja to oglądam dokładnie w ten sposób, że przewijam pewne fragmenty.

  43. To ja mam uprzejmą sugestię /Gabriel rozstrzeliwuje za sugestie, wim, wim ;), na którą mnie naprowadziłaś, Pani: tę grupę zagadnień, którą wczoraj proponował Coryllusowi pan Orzeł /po czym je zagadał/ warto, by autor omówił w oddzielnym klipie, jak te pogadanki o książkach, nakręcone ongi w domu. Warto.

  44. No więc – w sumie – właśnie ze względu na obraz polskiej inteligencji żal mi tego wystąpienia Gabriela w Ronnie. /Nie mówiąc o ciekawości własnej./

  45. A ja marzę o filmie z taką sceną.

  46. W dodatku spotkanie było o pół godziny krótsze, bo najpierw pan Józef gadał o swoich projektach, potem przegląd Janeckiego się przedłużył. Taki bufor bezpieczeństwa.

  47. To jeszcze nic, „przewrót” czyli konserwację układów proponuje nam na 100-lecie niejaki wicepremier Gowin. Wtedy to już nikt nie będzie miał prawa głosu, ponieważ nie będzie koncesjonowany przez kolegów Gowina, którzy wcześniej zafundowali nam wyższość marksizmu a obecnie postmodernizmu. Tak Gowin wysadzi PiS na 100-lecie niepodległości.
    http://www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/jaroslaw-gowin-zapowiada-wielkie-zmiany-w-szkolnictwie-wyzszym,97096.html

  48. Tylko że Gabriel gaga i gada a nagle zadaje pytanie na które odpowiedzieć jest trudno.

    No bo, mówi, masz jakieś z nimi kontakty to powiedz jak to jest

    Wtedy są możliwe dwie odpowiedzi- jest tam tak źle jak Ci się zdaje

    albo druga, pocieszająca- nie wszyscy tam są tacy jak Ci się zdaje

    Nie wiem co jest gorsze

  49. Super występ czy jak to zwał 🙂

    Nie wiem tylko dlaczego mam wrażenie, że chodziło o reklamę tego jak mu tam z s24… Smoka Wawelskiego?

  50. Orzeł tu czujnie wywęszył, co by powiedzieli za chwilę uczestnicy dyskusji, gdyby im pozwolić zrozumieć to, co Gabriel mówił. Gdyby pozwolić przeniknąć sens przestrogi Gabriela, to-

    No?

    Nie wychodzi z tego złączenie Ziem Rzeczpospolitej w jednej wierze katolickiej, w jednym uznanym Kościele Powszechnym, pod jednym berłem Chrystusa Króla… Jak nie, jak tak. Według mojego rozeznania w niewiele minut przypomniano by Unię Brzeską. Czujny Orzeł ciach, chlast, zatrzymał, obrócił, bo „tak trzeba”.

     

    I jeszcze jedno.

    Roninowie to tchórze (mówię historycznie przekazując, co znajomy Japończyk mi w chwili szczerości powiedział — Ronin to wypędek, wyrzutek ze społeczności, usunięty z niej za ucieczkę z pola walki, za zdradę wodza, za pozostawienie Sioguna samego na polu bitwy, za tchórzostwo wreszcie, aby w jednym słowie podsumować zespół cech charakteru „Ronina”) to nie nadający się do niczego kombinatorzy, nie dotrzymujący umów, szukający „kto da więcej” zdrajcy, kunktatorzy, sprzedawczyki idei, nieposłuszni maruderzy rabujący nie tabory wroga, ale tę, którą mieli ochraniać, czyli własną ludność… co z tego pasuje do Roninów Orła, w całości miałby to być trafnie dobrany zespół cech, czy tylko w części…?

     

    To brzmi ironicznie, ale to nie żart. Nazwanie Klubu „Ronin” to była czyjaś ponura perwersja. Albo napad nagłej szczerości. Sam nie wiem, co z tego jest gorsze.

     

    Poszukaj, proszę w góglownicy „Edward Likowski Unia Brzeska file:pdf” jeśli wola, a otworzy się dostęp do pdf ze zdigitalizowanym lwowskim wydaniem, opiewającym unię kościołów.

    Dziś taka Unia to odrodzenie Rzeczpospolitej, to jest —czy też to mógłby być fundament tej Doktryny, jaką my sami mami sformułować, a Coryllus przypomina z boku, aby się nie ociągać w tej robocie. Zatem, definiuję doktrynę: Unia Brzeska dla Polski i Kresów w jednym Kościele, w łączności z Rzymem, państwo silne i zbrojne, różnorodne w kulturach, a spójne we wspólnej Wierze: dom dla społeczności, zamieszkującej centrum Europy i jej Kresy; pokojowy dom zdecydowany bronić każdego mieszkańca także przed atakiem z zewnątrz.

  51. Cztery? — Dlatego myślę o innej drodze, niż przepychanie się przez bariery, postawione samodzielnie myślącym w Warszawie, bo nieśmiało przypuszczam, że Człowiek formatu Gabriela zdarza się raz w życiu. Nie chcę przesadzać, tylko uniknąć zablokowania Coryllusa przez utrwalaczy, którzy wywijając „chorągiewką i melodyjką” zatrzymali odnowę duchową, a co dopiero ekonomiczną, w Polsce. Bie wolno im zatrzymać Gabriela, ani absolutnie nie wolno im Go zniechęcić.

    Dlatego piszę to, co piszę, w SN i tutaj. Otrząsnąć się z myślenia, że „tamtędy droga”. Dróg jest wiele. Rzecz w tym, że nie ja kieruję. Nawet jeśli na drodze tę czy inną przeszkodę zauważę, to nie ja prowadzę to auto.

  52. Tak. Samo sedno sprawy.

    (…)

    Znikam, bo za dużo tu gadam, a nie rzecz w gadaniu.

  53. Nazwanie Klubu „Ronin” to była czyjaś ponura perwersja.

    Z tego co można przeczytać tu i ówdzie to Klub założył pan Józef z RAZ-em. Pytanie, który był pomysłodawcą nazwy…

  54. RAZ, wg oświadczenia JO

  55. Wychodzi mi na to, że Orzeł zapraszając Gabriela nie miał dobrych intencji. Już w założeniu.

  56. Po tylu latach, a pierwsze lata emigracji naprawde nie sa latwe i roznych targajacych mnie wątpliwościach, a ostatnio po kilku dlugich pobytach w Polsce juz wiem, ze jednak dobrze zrobilem wyjeżdżając. Bo nawet dzisiaj Coryllus pisze i ma rację, ze w Polsce nic sie nie zmieni w sferze, ktora jest mi potrzebna do zycia. Tego nie bylo w PRL-u i caly czas chcialem z niego wyjechać. Potem uwierzylem w to, ze „komunizm sie skończył”, a nawet mialem niezła robote, jako manager produkcji i logistyki w firmie niemieckiej w Polsce. A jednak w koncu wyjechałem. I juz wrocic nie moge, bo to wiem. Trudno, coś za coś.

    A reset, o którym piszę, oczywiscie równie dobrze można sobie zrobic w Polsce. I Coryllus wlasnie to robi i przecież wiekszosc tutaj zgromadzonyh tez. Niech nas wiec bedzie wiecej i wiecej. Zarowno w Polsce, jak i poza jej granicami.

  57. Jestem ostatnią która by go zniechęcała. Musi się liczyć z tym, że na swojej drodze spotka najróżniejsze indywidua i sytuacje. Robi b. dobre i ważne rzeczy a licho nie śpi. Niektóre rzeczy można przewidzieć, inne nie. Nawet najmądrzejszy i najrozsądniejszy człowiek może być wkręcany. „Klub” Ronina się uwiarygodnił. Nawet Coryllusa zaprosił. Nikt im nie zarzuci, że tylko sami swoi…

  58. Wiesz co? Doradzano mi w czasie PO_PSL żebym się udał na emigrację wewnętrzną.

    Niech się sami udają na tą „ew”. Ciekawe jak to zrobić jak Cię ta rzeczywistość otacza (prawo, podatki itp). Emigracja wewnętrzna to bzdury i duby smalone. Nie istnieje coś takiego ale prawdziwa emigracja nie wchodzi w rachubę (przynajmniej dla mnie) bo odpowiada mi charakter i sposób bycia Polaków i to jest mój kraj i to oni niech stąd wy#$%^*ają. Jak im nie pasuje to proponuje emigrację wewnętrzną.

    Pozdrawiam emigranta

  59. Panie Gabrielu… spotkanie było bez tematu. Dla mnie ponad godzinę zmarnowanego czasu. Coś miał pan przekazać… no nie udało się. Z całym szacunkiem dla Orła, ale spotkania w klubie Ronina stają dla mnie prowincjuszka… mało produktywne i sprowadzają się do sekowania obecnego rządu tak jak by on trwał  przynajmniej 20 lat… non stop, a tu na prowincji NADAL rządzi poprzednia ekipa.

  60. Hipolit Korwin Milewski wypowiadając się ostro o polityce niemiecko-austriackiej powołał się na zasadę „Kto milczy, ten się zgadza”. Cały jego majątek znajdował się wówczas pod niemiecką łapą. Parafrazując powyższe w tym przypadku można orzec „kto nie pozwala mówić ten się nie zgadza”.

  61. Nie wiem, nie znam Orła

    Może chciał rozmawiać z kimś szczerym?

    Bo dawno z nikim takim nie rozmawiał.

    Kiedyś się nie bał takiej szczerości, albo chociaż mniej się bał.

    Nie lubię oglądać nagrań, one są bardzo dobre ale nie lubię.

    Lubię słuchać Gabriela gdy gada, czasem do mnie a czasem do kogoś innego.

    Właściwie to lubię słuchać gdy gada o swoich sprawach, takich osobistych, bo przemyślenia to są w książkach i na blogu.

    I myślę jak On się z tego wszystkiego co było wygrzebał, na takiego autora, pisarza, (chociaż twierdzi że nie jest:), no na takiego kim jest.

    A może mógłbym się nazwać jego przyjacielem?

    Nie wiem, to jest duża sprawa.

  62. Chciał rozmawiać z kimś szczerym? To czemu nie dał dojść do głosu? Czemu przerywał tak, że Gabriel tracił wątek?

    Ja tylko raz z nim rozmawiałam. Był b. konkretny i uprzejmy. Mimo to nie wzbudził mojego zaufania. Może to tylko taka kobieca intuicja.

  63. Dziwnie mojego też nie budzi.

  64. „Bo dawno z nikim takim nie rozmawiał.”

    A kto mu zabraniał przez trzy lata zapraszać Coryllusa?

  65. Ten fragment to kluczowy moment tej rozmowy. Miał być deser wg wyboru gościa, a jak zrobiło się niebezpiecznie poważnie, to wrócił temat trójmorza czy tam międzymorza. Niemniej  Coryllus poradził sobie bardzo dobrze mówiąc o tworzeniu chociaż dobrej propagandy. I chyba póki co dobrze jest zacząć od tego.

  66. A sam sobie, chyba

  67. Akurat, sami sobie to oni mogą….

  68. no ale wiedzą co wolno a co nie

    albo co wolno dawkować po kropelce

  69. Sporo czasu upłynęło odkąd Pan Józef ubrany w dżinsową kurteczkę w późnowieczornych telewizyjnych pogadankach objaśniał ludowi pracujácemu miast i wsi transformacyjną rzeczywistość, ganiąc o ile dobrze pamiętam np. Brygady Marriotta. Transformacyjne short stories, czy jakoś tak. Dwadzieścia kilka lat „wolnej i niepodległej” III RP nic go nie nauczyło. Nadal, jak wtedy, kręci się w kółko za własnym ogonem warcząc przy tym na przemożne złowrogie siły. Człek w piśmie nieuczony i światem nieobeznany miałby prawo zapytać: O co w tym wszystkim się rozchodzi? – No, o to warczenie, przecież.

  70. tak jak piszę od początku: jeśli dacie sobie wmówić, że „możecie tylko pogadać” to już przegraliście.

  71. nie używam co chwilę „my” jak to wielu robi po komuszemu

  72. I kogo pan chce obwinić za to, że na prowincji rządzi poprzednia ekipa? Mnie?

  73. Pan Gabiś ma niezły refleks, książka ukazała się w 2011, a on się dziś obudził, bo mu powiedzieli, że już można pisać o coryllusie. Co za ćwok…

  74. Gdyby ktoś nie wiedział co się dzieje z „wielką nadzieją na technologiczny przełom”, czyli grafenem:

    Na pczątku br. wielki entuzjazm:

    http://telewizjarepublika.pl/polska-gospodarcza-potega-grafen-juz-w-sprzedazy,43009.html

    a po sześciu miesiącach:

    http://www.rp.pl/Nowe-technologie/307189896-Polski-grafen-w-opalach.html#ap-1

  75. Orzeł lepiej wie, Orzeł ci powie. Irytujący typ. Moja, siama, powie ci Józek.

    GM był doskonały pod każdym względem, nie poddał się obszczekiwaniom Józka.

    Czy oni nie potrafią słuchać, nawet wtedy kiedy dostają odpowiedź na pytanie, które sami zadali? Nie potrafią i wiadomo dlaczego.

  76. Orzel powiedzial, ze beda szkolic liderow. To ustawia ich ponad, na pozycji super-liderow. Ktos juz szkolil liderow ? Nie lepiej stworzyc warunki, zeby liderzy sami sie pojawiali ?

  77. Nie ma czegoś takiego jak szkolenie liderów. Wyszkoleni liderzy to w zasadzie kelnerzy, tak jakoś mi się zrymowało….

  78. czyli chodzi im o to, żeby nie pokazywali się „niepowołani” liderzy. socjaluchy zawsze fałszują wszystko. gdy ludzie w internecie coraz lepiej się rozumieją i coraz lepiej go używają, zdupertowicz dwa razy w miesiącu jęczy o „szumie informacyjnym”

  79. Pewnie gremia prowadzące pana Bartosiaka…

  80. Tak sie właśnie kupuje patenty z ziemią, budynkami i pracownikami..,

  81. Ja jednak naiwny jestem. Nie spojrzałem na to z tej strony, że Orzeł, niewątpliwie jeden z ekipy (nie powiem, jakiej) się tym zaproszeniem niedawnego „szkodnika politycznego” jedynie chce uwiarygodnić.

     

    To jest tak, gdy się kogoś, choć jednego z nich, z tych (…) chce polubić. Nie zauważa się wtedy podstępów, cwaniactwa. Chciałem lubić Orła za jego wycofanie, swoiste „znaj proporcją”. Niewątpliwie nie jest On wrzeszczkiem, pyskaczem, jak ci z pewnej grupy trzymających się razem, zespawanych (…). A tymczasem ceniąc i poważając, sam sobie nogę podstawiam, bo nie zwracam uwagi na to, że Orzeł należy do ekipy. Sam dałby się lubić. Jego komitywa częściowo rekrutuje się z przestępców zza biurka, tu dalej nie mogę kontynuować. Jeszcze raz: dziękuję za zwrócenie uwagi. Otrzeźwienie. W samą porę.

  82. Wie Pan ile lat trzeba było szkolić takiego kelnera aby go nauczyć zawodowej uprzejmości? Aby go można było polubić, zaufać mu.

  83. Tylko i wylacznie  RESET…

    … dla siania tej glupoty merdialnej… oszukanczej propagandy… i dalszego brniecia w to innowacyjne goovno  !!!  Zyc jak zyc… bo co to w sumie znaczy… brac udzial w tym s*****synstwie  promowanym przez UE  i pol swiata przez rzekomo ludzi przeciwko innym ludziom… i nie bac sie kary… Pana Boga ???

    Ale wegetowac sie da i jak najbardziej mozna… i robic swoje… i inne male, bardzo potrzebne rzeczy.

  84.  „O tym co będzie udoskonalane, a co nie decydują poważni ludzie kontrolujący całe gałęzie przemysłu w skali globu”

    Jako przykład: założycielem polskiej grupy na Meetup (Warsaw Startup Founder) jest niejaki Jonathan Greechan, założyciel Founder Institute, grupy inwestorów wspomagających nowe stratupy, na stałe zamieszkały w Armonk, NY – jednym z najbogatszych miasteczek w USA.

    Czyli jak ktoś ma dobry pomysł, chce założyć firmę żeby ten pomysł zrealizować i potrzebuje na to pieniędzy to pierwszy dowie się o tym p. Greechan i zadecyduje czy warto wesprzeć finansowo ten pomysł czy nie.

  85. Rzeczywiscie…

    … przerywal i gledzil  niemozebnie  !!!

    Nie bede ukrywac, ze dla mnie  to bylo baaardzo  wk*******ce  !!!

  86. Czy my nie bujamy sobie w jakichś niebieskich obłokach?

    Gabriel jest Gabriel, my jesteśmy my, Gabriel pisze a my czytamy.

    Czasem z podziwem, a czasem z zadziwieniem.

    A gdy Kamiuszek pisał to tylko z gębą rozdziawioną

    A gdy Toyah to tylko się czytało, a niczego nie można było dodać, bo to co napisał było pełne.

  87. Rowniez sporadycznie sledze Ronin’a…

    … jestem zszokowana gledzeniem pana Orla… zszo-ko-wa-na !!!   Cos niesamowitego te jego gledy… i te wyglaszane „narracje”…

    … to nie przeszloby nawet u „cioci na imieninach” !!!

    Szkoda, ze nie pozwolil Gospodarzowi swobodnie sie wypowiedziec, bo to co udalo sie Gospodarzowi powiedziec mimo tego ciaglego przerywania – to bylo  trafne 100/100  !!!… ze uskuteczniany w Polsce przekaz merdialny jest  NIEWAZNY  !!!… a takze, ze obecnie testowany „garnitur polityczny”  PiS’u przez JK… z bardzo nielicznymi wyjatkami – nadaje sie tylko  DO  DOLU  !!!

    I tu,  jak najbardziej sie z Gospodarzem zgadzam.

  88. A mnie się podoba całość spotkania, chociaż faktycznie na początku byłam poirytowana  długim (po 10 minucie)  „przerywnikiem” pana Józefa. Potem bylo juz troche lepiej. Dobrodusznie wole to sobie wytłumaczyć tak, ze tez chciał powiedzieć co mu lezy na wątrobie:)

    Ogólny odbiór bardzo pozytywny. Ciesze się bardzo, ze to spotkanie miało miejsce!

    Szkoda, ze nie było czasu na pokazanie większej iloci książek, ale jestem pewna, ze uczestnicy spotkania i ogladacze na YT z ciekawości poszukaja.

    Dobrze rozumiem pana, ktory zadal to pytanie:   https://youtu.be/kUNfebSDeP0?t=5449

    Jak czlowiek dojdzie do pewnych wnioskow to chcialby cos z tym moc zrobic lub chocby sie podzielic. A tymczasem bywa tak,  ze rozmawiac nie ma z kim; zalezy w jakim kto na codzien przebywa srodowisku.

  89. Tak…

    … z polowe czasu przegadal zupelnie niepotrzebnie pan Orzel  !!!

    Ta „cenzura”  nic nie pomoze… pan Orzel wie i cale ta – de facto – uniewazniona merdialnia, ze Gospodarz i blogerzy skupieni na SN to na dzis  JEDYNE  w Polsce srodowisko gdzie mozna prowadzic jakis dyskurs  !!!    !!!    !!!

    Reszty moze nie byc… ani merdialni… ani uniwersytetow… i mozna ich zaorac !!!

    Jeden  bloger  „Betacool” z komentatorami, czytelnikami –  swoimi  wpisami zalatwia cala ta uniwersytecka bande grantojadow  i  darmozjadow  !!!

  90. Podobnie to widzę. Pan Orzeł nie był spikerem w studio a gospodarzem, więc korzystał z prawa do wygadania się. Faktycznie mówił za długo.

  91. Pewnie pan Orzel mial na uwadze samemu sie „zapromowac” bo ci co przez lata nawiedzaja tej jego klub to NEDZA  niemilosierna…

    … no i jeszcze ci blogerzy  MK  i  Eska…

    … naprawde lekkie  nieporozumienie z ta „salonowa Kasandra”… bo tego drugiego blogera to nawet nie znam… no i ten portal… zabiedzony „o nas”.

  92. Z Eską można się zgadzać lub nie ale postawić w jednym szeregu MK, Coryllusa i Eskę w jednym szeregu – w dodatku w obecności tego drugiego, zakrawa na szyderstwo. To nie był drobny nietakt.

  93. „Zatem, definiuję doktrynę: Unia Brzeska dla Polski i Kresów w jednym Kościele, w łączności z Rzymem, państwo silne i zbrojne, różnorodne w kulturach, a spójne we wspólnej Wierze: dom dla społeczności, zamieszkującej centrum Europy i jej Kresy; pokojowy dom zdecydowany bronić każdego mieszkańca także przed atakiem z zewnątrz.”

    A ja tylko dodam do tego:

    „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeśli posłuszna będzie mojej woli, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje” (Dz. 1732).

  94. Wlasnie, wlasnie…

    … ten „ronin”… to w kulturze japonskiej  cos naprawde haniebnego.  Z rok albo wiecej temu ktos tu na blogu podal bardzo ciekawy link do szerzenia chrzescijanizmu w Japonii… i tam m.in. bylo napisane bardzo zle o tych roninach… i juz wtedy skojarzylo mi sie to z nazwa tego klubu…

    … teraz Pan wlasnie przypomnial znaczenie… kto-zacz ten ronin…

    … mysle, ze nazwanie tego klubu tym „roninem” – to nie przypadek… a samego pana Orla kojarze zawsze z panem Janem Olszewskim… itd., itp., itd.

  95. A mnie się podoba całość spotkania /…/

    Mnie też, Nadziejo!

    /…/ Ciesze się bardzo, ze to spotkanie miało miejsce! /…/

    Ja też!

    Miesiąc  trzeźwości jeszcze się nie skończył, a tu jazda bez trzymanki na całego. /* A tyle mówimy o emocjach.

    Od co najmniej 7. lat przysłowiowe Ziemkiewicze z przyległościami na swoich wspaniałych boeningach nic  mnie  nie obchodzą. Pilnuję się jedynie, by nie zapomnieć języka, którym aktualnie komunikują się. Nie wiedzieć kiedy taka umiejętność może się przydać.

    A jak nas potrzebują to proszę bardzo, możemy przybyć i rozważyć sprawę, wyrazić swoją opinię, dokładnie tak jak to Coryllus zrobił wczoraj. Góra przecież stoi!

    */ przepraszam za tę impertynencję :-((

  96. Ludzie klikajcie w link Ravena 59(Kruka), a nie w montazyste roninowego, ktory ma juz kilka tysicy odslon, sama sie na to dalam nabrac, ze niby ten link kruka sie nie otwiera!

    Otwiera sie i jest dobrej jakosci, popierajmy swoich!

  97. No niestety…

    … tylko sami swoi… a jedna jaskolka wiosny nie czyni… oni bardzo by chcieli zeby Pan Gabriel byl „ich”.

    Jednak takie diamenty jak Gospodarz to dzis w swiecie  nadzwyczajna rzadkosc  !!!

  98. Ale jak ja mam być ich? Kiedy to się tak nie da, przecież niczego nie uzgodnimy, bo koszta takich dogoworów będą za duże…

  99. Jasne, ze sie otwiera i piknie dziala. A przy okazji odsyla do blogow. Dzieki, Kruku.

  100. Fajnie…

    … bo tam ci kretyni juz taki odlot prezentuja, ze normalna rzeczowa, konkretna rozmowa jest zwyczajnie  NIEMOZLIWA…

    … tak samo jak rozmowy o brexit’ie  sa niemozliwe… a komisarz wzywa do mobilizacji biurasow odpowiedzialnych za te rozmowy… i sprecyzowania swoich zadan…

    … po prostu  FIKCJA…  SCIEMA… i glodne kawalki pod publiczke  !!!

    To sa po prostu  jaja !!!

    Wie Pani… jak sie wejdzie miedzy wrony trzeba krakac jak i ony.

  101. Po ośmiu latach szlifowania to już brylant a nie diament.

  102. to jak z żartu my emigranci – jak się nie ma nic do zaproponowania to wyczynem intelektu są formuły wewnętrznej emigracji

  103. chyba syndyków masy upadłosciowej

  104. to warto zajrzeć do: Lee Iacocca „Gdzie się podziali ci wszyscy przywódcy?”.

  105. Pamietam, pamietam…

    … i u Sakiewicza… i u Janke – malo sie nie zapluli od tego entuzjazmu !!!

    Boze… co to mialo nie byc z tym grafenem… smuje-wuje dzikie weze !!!… a dzis juz po ptokach,  juz sie wszystko us**lo  !!!

    Tyle wart jest entuzjazm, spiew i choragiewka… w wykonaniu  Sakiewicza !!!

  106. to było zderzenie celów spotkania- Józef O. miał do wykonania zadanie i je wykonywał jak potrafił – to jest super lider i autorytet, że hej już widzę te sale zapełnione kretynami-kandydatami na liderów – dyplom i w lud a po kasę do budżetu, no i sława, ordery,…

  107. Paris oni nie mają nic dokładnie nic do zaproponowania tylko bełkot i o wybraństwie własnych ego – nosiciele tajemnej wiedzy, ech …

  108. Sądzę że nazwa pochodzi od skrótu „RON”, a nie od jakichś roninów japońskich.

  109. „…radykalni roninowie mają na to lekarstwo….” ja wysiadam, Jack Daniels na stół

  110. Fakt…

    … czasami idzie sie z nia zgodzic… ale tylko czasami.  Tego drugiego – przemilcze.

  111. od japońskich roninów i było to wielokrotnie na przestrzeni lat podkreślane

  112. No to rzeczywiście bez sensu.

  113. Panie Gabrielu…

    … no bedzie „kuszenie”  z ich strony, bo tam  jest…  PUSTYNIA… pod kazdym wzgledem, a swiat, polityka przyspiesza.  Tam po tej „naszej stronie”… zwanej tez „dobra zmiana” jest taka NEDZA… ze az trudno uwierzyc.  Ci ludzie tam sa absolutnie przypadkowi,  bez jakiejkolwiek wiedzy i doswiadczenia… na dodatek  izoluja sie przed wplywami… dobrymi wplywami z zewnatrz wszelkimi sposobami aby nie utracic tej pozycji, ktora maja od 2 lat… im sie teraz trafilo jak slepej kurze ziarno…

    … bedzie ciezko, ale oni tych „pozycji” i ukladow nie utrzymaja… zwyczajnie sa za glupi… za duza w nich wiara w ta wystrugana przez nich fikcje… naczytali sie tego Krzeczkowskiego, tej cybernetyki i uwazaja, ze tak sie da rzadzic… no nie da sie…

    Teraz to juz jest nawet za pozno zeby Pan byl „ich”… tak jak to sie teraz przypomnialo temu Gabisiowi o Panu…

    … media sa juz uniewaznione… a oni jeszcze tego nie zauwazyli, bo obled i schizofrenia sa juz przeogromne… a przed Panem dopiero drzwi sie otworza… i to nie jedne !!!

    To tylko kwestia czasu.

  114. Tak…

    … i to brylant…  SWIATOWEJ  KLASY  !!!… no i  portal  SN  – to naprawde  MISTRZOSTWO  SWIATA  !!!

  115. Tutaj kamera jest wyłączona, to może by tak jednak ten dowcip powtórzyć?

  116. ronin był definiowany jako rycerz, który utracił swego pana i był bezpański

  117. Nie wiadomo na ile ten artykuł z RP ujmuje stan faktyczny, ale jeśli ujmuje, to wynika z niego, że dobrozmianowcy nie mają czasu na pierdoły, to znaczy na jakiś tam grafen. Są bowiem całkowicie zajęci i pochłonięci walką o Polskę. Grafen, gdy będzie potrzebny, wtedy gdzieś się go kupi. Na przykład w Izraelu.

  118. Taki do wynajęcia? Już lepiej nazwali by klub Yamaha, czy Kawasaki, lub wręcz Kurandonoska Marume, albo Pan Jabu.

  119. A ich belkot bedzie sie tylko poglebial…

    … i dlatego takich nawiedzonych dziadow trzeba nam omijac szerokim lukiem… tam juz zadnego lidera-kelnera nie „wystrugaja”, bo to  „chow wsobny”.

    We Francji to samo… belkot… i jeszcze raz belkot… i nic wiecej.

  120. Klub Niepiśmiennego Francuskiego Barona.

  121. Pan Borsuka -> Klub Borsuka.

  122. Wlasnie, tego nie wiem jaka wlasciwie jest ta nazwa… czy to  klub RON… czy klub RONIN… mnie osobiscie ten klub nigdy nie interesowal… bylam tam tylko 2 razy w zyciu, dosc dawno… m.in. z udzialem RAZ’a…

    … i to bylo o te 2 razy za duzo… w kwestii tego klubu i RAZ’a tez.

  123. Właśnie, i oni – te nasze roniny – szukają sobie pana. Ziemkiewicz tak wyjaśniał nazwę klubu.

  124. To raczej o nas 🙂

  125. to był wyróżnik – jesteśmy do wynajęcia i szukamy nowego pana [w tle pytanie o kasę za usługi]; tak to RAZ formułował

  126. O to wlasnie chodzi.

    Pamietam jak niedawno na bulwarze w Gdyni Coryllus powiedzial, ze gotow jest rozmawiac z roznymi ludzimi (powiedzial chyba nawet „z wszystkimi”); zeby oni chcieli chciec.

    Gdyby wstrzymywac kazda swoja dzialalnosc tym, ze „ktos sie chce przy okazji na mnie przewiezc”, nie zrobiloby sie juz nic. Podobnie mozna by tez nie dac ksiazek do jakiejs ksiegarni tylko dlatego, ze tam promuja Ziemkiewicza. No nie da sie tak chyba.

    P.S. Ale zeby z jednego mojego marnego wykrzyknika wysnuc wniosek o jezdzie bez trzymanki…? 🙂 Powolna jestem i ospala, jak na wlasnie co mijajacy upalny dzien przystalo.

  127. Jakoś cicho o Rafale Ziemkiewiczu. Od roku nie założył nowej partii, może choruje?

  128. Czasem coś ćwierknie na TT, ale jakoś tak bez polotu.

  129. 🙂 Mówiłem o propagandzie, którą my mamy szerzyć. Taką, jak Gospodarz tu na blogu. Oraz kilka innych osób w internecie. Można pisać komentarze, blogi a nawet książki jak ktoś potrafi i chce.

  130. Kojarzę, że w obsadzeniu szefostwa instytutu gdzie pracowano nad grafenem maczał swoje brudne łapy pan Piechociński z PLS. Telefony do osób z komisji konkursu, kogo mają wybrać. Kiedyś czytałem o tym. Totalnie brutalne i na chama.

  131. Napewno bardziej zajeci sa „nasi” perspektywa rabowania Ukrainy czy  robieniu  „demokracji” na Bialorusi i innych „innowacjach”  niz pilotowaniem rozwoju grafenu… to jest pewne.

  132. Faktycznie. Przepraszam. Zgadzam się całkowicie z tym co napisaleś.

  133. Ale co? Poleca pan wyjazd do Anglii? Przecież to pułapka.

  134. Ja nie żałuję, że pan Józef przeszkadzał. Mnie bardziej wkurzało to, że po prostu momentami wykorzystywał Gospodarza, ale takie jego prawo zbójeckie. Gospodarz nie miał wyjścia. Musiał się na to zgodzić. Był gościem. Ale i tak świetnie sobie poradził.

    Nie chrześcijańskie to uczucie, ale mam radochę z tego że pana Józefa wywalili z tv. W końcu zaczął gadać jak człowiek, przynajmniej od czasu do czasu przemawia ludzkim głosem. Nawet może częściej. No i zaprosił Gospodarza do swoich wiadomości. Wylansował się na nim, ale dał te parę minut dla Gospodarza. Kilka niezapomnianych minut w ciągu których napisałem prawie całą powieść, wtedy kiedy zaczął nadawać o powieściach historycznych i historycznych alternatywnych. Nie zgadniecie o czym …

    Mimo odczuć mieszanych względem pana Józefa, to są bardzo ważne wypowiedzi, bo pozwalają nam zobaczyć na jakim jest on etapie. A etap to ważny. Chce robić własną tv, przynajmniej własną propagandę. Nie ma kasy. Oczywiście. Ale grzeje silniki. No może bardziej odreagowuje. Ale jednak to ważny krok.

    Ps. Z tymi blogerami to jednak pojechał …

  135. Pointa między oczy. God save towarzysz Ziuk i jego budżety! (których już oczywista ni ma)

  136. Właśnie … ciekawy człowiek zwany Matką Kurką. Trzeba by takie opowiadanie napisać, pod takim tytułem. Ja raczej nie, bo chyba musiałoby być że tak powiem psychologiczno-obyczajowe.

  137. No ale Gospodarz błyskawicznie i z miejsca rzucił go o matę. „Przez jakie środki pan to dokona?” czy coś w tym stylu. Super.

  138. Mam nadzieję że się zdziwimy. Bo wszak pan Józef, ma teraz poważny niedostatek. Musi coś wymyślić, żeby utrzymać budżet. Szczerze mu życzę, mimo wszystko, by go utrzymał. Np. częściej zapraszając Gospodarza i Toyaha, względnie kogoś tam jeszcze …

  139. Tak… z tymi blogerami pojechal juz na „dzien dobry”… po prostu pan Jozef to jest czlowiek starszej daty i nie bardzo jest o czym z nim rozmawiac… on ma juz „swoj” swiat, „swoje merdialne narracje” w ktorych zyje i ogolnie jest… niereformowalny…

    … ale pomimo tego jego natretnego przerywania – to i tak Gospodarz powiedzial kilka naprawde bardzo istotnych prawd… m.in. jeszcze taka, ze my jako narod, Polacy malo wiemy i jestesmy  NIEOCZYTANI… a bardziej  nie czytamy tego co potrzeba

    … no i to tez bylo clu wykladu.

  140. > Marcin D.

    Polakom pozostaje więc rozwijanie nowoczesnych technologii w zakresie ręcznego zbijania palet drewnianych i zbieractwa runa leśnego. Ciekawe, że pod tym względem „żarliwi patrioci” są zgodni w stu procentach ze „zdrajcami i zaprzańcami”.

  141. Czemu wy ludzie tylko tu siedzicie na Baśni? A czemu choć zdanka nie uronicie na Szkole nawigatorów, np. pod nagraniem Ravena, albo pod tym samym tekstem Gospodarza? Czy ja mówię że codziennie? Od czasu do czasu przynajmniej.

  142. Nie, nie! O tej jeździe to nie do Pani!

    Odnoszę mianowicie (okropne słowo, ale jakoś mi tu pasuje) wrażenie, że większość dzisiejszych komentatorów skupiła się na wszystkich grzechach JO, tak jakby nie było o czym mówić.

    Łabędź jaki jest każdy widzi. Pan Józef zrobił sam sobie kuku zarówno tym ponad półgodzinnym  opóźnieniem, jak i częstymi próbami – delikatnie mówiąc – zdominowania dyskusji, ale widać było, że efekt tych jego zabiegów nie zadowalał go i, że daleko mu do coryllusowej półki w aspekcie czystości intencji i intelektualnej intuicji. Brak panu Józefowi charyzmy, którą Pan Bóg obdarował Gabriela. Obaj panowie są dość blisko siebie jeśli chodzi o poziom intelektualny w potocznym znaczeniu tego słowa. Pan Orzeł jest w przeciwieństwie do GM osamotniony, a do realizacji swoich projektów potrzebuje ludzi i to takich niezwykłych! Wczorajsze spotkanie było  próbą skaptowania Coryllusa, który przyciąga  jak magnes.  Ta próba spaliła na przysłowiowej panewce i dziwi mnie, że JO liczył na sukces w tym względzie.

    To jest naturalnie moja opinia i oczywiście mogę się mylić.

    To tak w wielkim skrócie i z głupią miną, bo właśnie wpadłam w koleinę, za którą, ja taka płotka, ośmieliłam się krytykować szanownych i wytrawnych Komentatorów.

  143. W tym fikcyjnym i bankrutujacym ukladzie unijnym – tylko tak to wyglada… dzieki Bogu ten syf sie wali coraz bardziej… i juz tego trupa nie ma nawet co reanimowac  !!!

  144. PS.: Muszę dodać, że bardzo cenię i szanuję pana Józefa. Imponuje mi uporem i wytrwałością. Mam nadzieję, że nie weźmie mi Pan za złe, wyrażonej w komentarzu, analizy, to nic osobistego. Często zglądam do Klubu (niestety wirtualnymi ścieżkami), najchętniej wówczas kiedy to Pan podsumowuje polityczne zdarzenia. Takie przeglądy prezentowane ze dwa razy w miesiącu przez Gabriela Maciejewskiego zwiększyłyby atrakcyjność roninowych poniedziałków!

  145. I owszem, ja zarzucę. Albowiem ponieważ pan Józef w kilku punktach zdominował Gospodarza i narzucił mu swoją koncepcję poprawnie polityczną, mimo że go wywalili z tv. Próbował nam wmówić i Gospodarzowi że należy do „naszej” bajki. To wyszło szczególnie w przypadku tego kredytu.

    Jak się nad tym zastanowiłem to mi trochę ręce opadły. Jak może być kredyt nie w pieniądzach? Czy choćby w prawie eksploatacyjnym jakiś złóż? Gospodarz próbował coś tam wtrącić, ale pan Józef był nieprzejednany. Kilka razy z emfazą podkreślił ten kredyt nie pieniężny. Że przepraszam co? Te kilkadziesiąt Abramsów to jest kredyt? Kredyt za przeproszeniem zaufania? To raczej my możemy Trumpowi udzielić kredytu zaufania, że jego wojacy nie przyniosą tu jakiejś francy i cracka, czy jak to się teraz nazywa.

    Nawet jeśli to będzie 200 Abramsów, to bez piechoty, artylerii, helikopterów i F-21, będzie to tylko interesujący eksperyment strategiczny ala Termopile. No chyba, że chodzi o zabezpieczenie wydobycia metali rzadkich w augustowskiem i lubuskiem. A to przepraszam, to wtedy mamy firmę ochroniarską.

    I kto tu komu udziela kredytu i na co?

  146. Jak to oglądaliśmy, to z tyłu głowy – lewarowanie leszczyną.

    Sprawdzałem, o co chodzi z tym lewarowaniem, ale został mi tylko lewarek (6,5t). Ehh…

  147. Bardzo celna-zasadnicza uwaga i podsumowanie !!!

  148. Odpowiedziałem, jak to z tym jest, tak mysle lopatologicznie. Nie trzeba wyjezdzac z Polski, by zaczac patrzec inaczej przeciez.

    https://coryllus.pl/o-laczeniu-entuzjazmu-i-tragedii/#comment-151433

     

    Ja cale swoje zycie w PRL-u „bylem na emigracji”. Zylem swoim zyciem, a ten komunizm jak gdyby obok mnie. Za tego Gierka, na studiach, zacząłem wyjeżdżac za granice, ciagnelo mnie w swiat, do innych ludzi, zwlaszcza, ze studiujac w Krakowie spotykalem sie ze studentami ze swiata. Czytywalem w bibliotece gazety i zawsze bardziej interesowało mnie, co w swiecie, niz w Polsce, tej socjalistycznej, oczywiscie. Potem byl stan stan wojenny i szok, bo zostalem zamknięty w „czterech ścianach Polski”. Ja sie przeciwko temu buntowalem strasznie. Juz tutaj kiedys kilka razy pisałem, ze od wyjazdu w 2005 roku, dopiero gdzies w 2013 przeszedl mi strach, ze jadac do Polski w odwiedziny, system mnie nie wypusci z niej. A jak moglem przewidzieć, ze teraz bedac tutaj, moze sie zdarzyc odwrotnie?

    Zreszta, jest oczywistym, ze teraz wiem wiecej. I gdybym w 2005 roku wiedzial, jak to bedzie na tej emigracji, ja bym wyjechal ale na pewno nie do UK. Teraz jestem juz skazany na bycie tutaj. To jednak juz kawal czasu i zaistnialy pewne uwarunkowania, ze musze tu juz mieszkać. Ale ja potrafie nawet tutaj zyc na emigracji bedac fizycznie na niej.

  149. >sposób opisania ojczyzny odrodzonej, której stulecie świętować będziemy w przyszłym roku…

    Lest we forget – nie zapomnijmy

  150. Ciekawa informacja o założycielach Ronina. Stawianie na wiele koni nas prześladuje. Te konie to KKK, WTK, KOR, TP… Wiadomo, że któryś dojdzie do mety.

    JO jest wiekowy, ale nie przypuszczałem, że tak ostentacyjnie prezentował będzie sznyt „wicie, rozumicie”, a nawet nie krył się z ochotą przegonienia z Ronina przybyłych, tzw „nieswoich”.

  151. Na sali był nawet syn Tadeusza Sołtyka. Nie miałem tych książek, bo przyjechałem pociągiem i wziąłem tylko kilka egzemplarzy

  152. Ja pierniczę, polsko-brytyjski traktat obronny….:-( Przed kim nas obronią Brytyjczycy?

  153. Przed błędami oczywiście. I nieprzyjaciółmi. Tak jak w 1939.

  154. Podobno nic dwa razy się nie zdarza…. Podobno po raz drugi to tylko farsa…?!

  155. Toż my nie uzbrojeni! Może ta władza z góry przewiduje poddanie się komukolwiek kogo postawią przeciw nam. To też jakaś taktyka.

  156. Przed Św. Inkwizycją i średniowiecznym obskurantyzmem?

  157. Powtórka z 1939? A co na to sumienie narodu poseł Tarczyński?

  158. ciekawie zapowiada się mecz dania polska w piątek.

    HMM !!!

  159. Spotkanie w „Roninie” u Józefa Orła; gościem jest Gabriel Maciejewski. Niezawodny wideografer, a co ważniejsze — przyjazny Człowiek — czyli nasz Kruk (Raven59) wyjął z długiego spotkania jeden fragment tematycznie spójny a odnoszący się do przyszłościowej doktryny dla Commowealth-u, albo, mniej po angielsku, dla Rzeczpospolitej:

    https://www.youtube.com/watch?v=VvUCPNtZyvo

     

    W chwilach, w których dywagujący o tym i o owym gospodarz dał dojść gościowi do głosu słyszymy trzeźwe wezwanie Gabriela, by nie rezygnować i aby nawet w obecnych, niesprzyjających dla zdefiniowania doktryny warunkach, pracować nad nią bez ustanku, używając dowolnej formy, byle treść poprowadziła Rzeczpospolitą ku trwaniu i dobrobytowi – w sile.

    Brzmi to okropnie tajemniczo.

    Siłę dopisałem, bo ona tam nie została wyraźnie wypowiedziana, a jednak – czy kto mówi o niej, czy milczy – jest konieczna dla trwałości państwa i pokoju międzynarodowego wokoło tego państwa.

     

    Przykład Chin i Ujgurów, mało znany, bo tam Chiny sobie błyskawicznie poradziły, jest najnowszym dowodem na tę, niezbyt odkrywczą a chętnie przemilczaną, zamilczaną, zasłanianą tezę.

     

    Siła przyszłej Rzeczpospolitej będzie ujęta w doktrynie i zrealizowana w życiu , nieustannie umacniana i przy zmianach technologii unowocześniana – alternatywą musiałby być szybki upadek takiej cherlawej Rzeczpospolitej. To dokładnie samo tyczy się klasztorów jako nowych, starych, ożywionych i przyszłościowo ożywczych centrów edukacji i ognisk intelektualnych dla nowo powstałej na sprawdzonym planie Rzeczpospolitej. Będą to klasztory wyszkolone militarnie i szkolące stale zastępy żołnierzy, albo ich egzystencja zakończy się jeszcze sromotniej, niż likwidacja chuchrowatego państwa, które tak długo milczało o roli siły w swej konstytuującej doktrynie, aż upadło.

     

    Rzeczpospolitą, opartą na doktrynie, musi bronić zdecentralizowana siła, pozbawiona dowództwa (dowództwo stanowi atrakcyjny cel, podlegający dekapitacji już na początku pierwszej poważnej walki), ale tym bardziej spójna. Siła, której użycie bynajmniej nie wymaga centralnego dowodzenia, a przeciwnie: siła bijąca się o swój, wybudowany dom dlatego tak dzielnie, bo żadnego antypolskiego, antyludzkiego dowództwa nad lokalnymi oddziałami nie będzie. Przykładów dowództwa, wykańczającego swój własny dom, mnóstwo było w historii. Obecna militarna doktryna Izraela zakłada („opcja Samsona”) nuklearne wysadzenie Bliskiego Wschodu w wypadku zwycięstwa Arabów. Nie może to być jednak powód, by samemu podobne aberracje dopuszczać, nie wspominając o tym „jak”. Chodzi o to, by nie dopuścić do lekceważenia bezpieczeństwie państwa. Nie wolno o zdolności obronnej żadnej osoby, instytucji, państwa milczeć.

  160. trochę niby niegrzeczne pytanie, ale odpowiedź wydaje się istotna: z czego żyje Józef Orzeł??

    Już porucznik Zubek nie pił wódki z kimś, o kim nie wiedział z czego żyje 🙂

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.