lip 182017
 

Moja rodzina ma ze mną nielichy kłopot. Nie potrafię utrzymać porządku. W dodatku ten nieporządek wokół mnie nie jest ani trochę malowniczy, to jest autentyczny chaos, żeby nie powiedzieć gorzej. Stół, przy którym pracuję przykryty jest porozkładanymi książkami, ułożonymi jedna na drugiej, do tego wala się tu masa jakichś papierów, faktur do zapłacenia, zgłoszeń na targi i podobnych rzeczy. Z prawej strony leżą słuchawki, a z lewej stoi kubek po kawie. Miejsca na stole zostaje w sam raz tyle, żebym mógł oprzeć łokcie kiedy piszę. Ja oczywiście wiem skąd to się bierze, to jest efekt całkowitego i absolutnego braku wychowania w tym zakresie, a to z kolei spowodowane jest tym, że lata całe spędziłem w różnych internatach i akademikach, gdzie nikt się takimi sprawami jak porządek nie przejmował. Wczoraj jednak zauważyłem coś, co wstrząsnęło nawet tak niewrażliwą na te sprawy naturą jak moja. Okazało się, że na fotelu położyłem spodnie. Było to jakieś trzy dni temu, w zasadzie rzuciłem je, a nie położyłem i one sobie leżały, ale ja ich nie widziałem. Po mnie zaś nikt nie sprząta wychodząc z założenia, że powinienem sam nauczyć się dbać o swoje rzeczy. Spodnie więc leżały i leżały, zwyczajne męskie spodnie bez zawartości, nie robiły na mnie specjalnego wrażenia przez te parę dni, dopiero wczoraj spojrzałem na nie inaczej. Przypomniał mi się mój kolega ze szkoły i internatu – Piotrek. Był to człowiek bardzo dbający o porządek i lubiący, żeby wszystko wokół niego było estetyczne i ładne. Kiedy rano szykowaliśmy się do szkoły, zaczynaliśmy od założenia koszuli mundurowej w kolorze khaki. Ja mam zwyczaj zapinania koszuli od góry, przez co, w czasie całej tej operacji wyglądam dość dziwacznie i raczej nie zachęcająco. Piotrek to oczywiście widział i kiedyś na mnie nakrzyczał. Powiedział, że to jest hańba zapinać koszulę od góry. Zapytałem – dlaczego? – A jakby cię ktoś w trakcie tego zapinania zastrzelił – on na to – to jakbyś wyglądał w tej niedopiętej koszuli, na podłodze,w kałuży krwi. Pomyślałem chwilę i powiedziałem, że wyglądałbym jak debil. On zaś kiwnął głową i zaczął zapinać swoją koszulę od dołu, żeby ładnie wyglądać po śmierci, w razie gdyby ktoś postanowił strzelać do niego z rana, tuż po śniadaniu. Popatrzyłem wczoraj na te spodnie i pomyślałem, że gdybym nagle zginął, a ktoś chciałby po mojej śmierci sfotografować to miejsce, żeby została jakaś dokumentacja, żeby było widać gdzie pracowałem i jak żyłem, to na zdjęciu byłby tylko te porzucone spodnie no i stosy papierzysk na biurku. Jaki to byłby pech – pomyślałem – zamiast czarnej, wiszącej na oparciu krzesła koszuli, albo błękitnej dżinsowej kurtki, zostałyby po mnie te portki. Co za hańba. Zainspirowany tą myślą zwinąłem je w kłębek i zaniosłem do pralki. Papierów rzecz jasna nie posprzątałem.

Po co ja to piszę? Oto ktoś niedawno wrzucił tu link do jakiegoś artykułu doktora Jacka Bartosiaka. Tekst był opatrzony fotografią pana doktora, widać na niej było młodego jeszcze, ale bardzo interesującego mężczyznę w ciemnych okularach i wojskowej kurtce, jak idzie przed siebie ulicą. No i wygląda tak, jakby rozmyślał nad najważniejszymi problemami świata tego, w dodatku z młodzieńczą nonszalancją. Widać było to wszystko mimo ciemnych okularów, które zasłaniały Bartosiakowi pół twarzy. Popatrzyłem na to zdjęcie i przypomniała mi się zaraz opisywana tu niedawno Julia Hartwig, na tych wszystkich wystudiowanych fotografiach robionych w późnym już wieku. Zamyśliłem się i przyszło mi do głowy, że przy nich wszystkich, przy tych ludziach tak mocno dbających o pozory taki Ryszard Kapuściński był jednak perłą. Był to człowiek w pełni autentyczny i bardzo odporny na stylizacje. Każde jego zdjęcie to zdradza, niewysoki nerwowy facecik, z którego zrobiono geniusza, choć żadna jego książka nie liczyła więcej niż 300 stron. Był to chyba ostatni pisarz, który trzymał fason. Kiedy patrzymy na autorów współczesnych, a dotyczy to zarówno tych poważnych, jak Bartosiak, jak i tych niepoważnych jak Twardoch, widzimy, że to jest sama stylizacja. Tam nic nie ma. Jeśli zaś nic nie ma to znaczy, że przede wszystkim nie ma treści. Taki Kapuściński, który nie był przecież idiotą, dźwigał swój upleciony z cierniowych drutów fałszerstwa (normalnie jak Twardoch jadę) krzyż i nawet nie mrugnął. Był za wszystko sam odpowiedzialny i w razie wpadki na niego zwalono by całą winę. Za to co znajduje się w książkach Jacka Bartosiaka, Twardocha, Bondy, odpowiada nie wiadomo kto. Oni zaś są w tej wygodnej sytuacji, że są, podobnie jak omawiany tu wczoraj reżyser, poza krytyką. Nie można z nimi polemizować na normalnych zasadach. To jest oczywiście demaskacja, której wymiar każdy może ocenić sam i może się nią przejąć lub nie. Ja się przejmuję i dlatego wolę swoje porzucone spodnie, które w strachu przed śmiercią już sprzątnąłem, niż wszystkich naraz mędrców zebranych razem na upozowanej fotografii.

Czy to się kiedyś zmieni? Omówiony tu wczoraj list reżysera dokumentalisty, postaci jakże malowniczej jeśli idzie o wygląd fizyczny, do pani premier, przekonuje mnie, że nie. Zostaniemy już na zawsze w świecie wystylizowanych bohaterów, którzy swoim wyglądam sugerować będą nam, że są mądrzy, empatyczni, twardzi jak stal i bezkompromisowi, ale jakże przy tym wrażliwi. Na nic ponadto nie możemy liczyć. I teraz zwróćcie uwagę w jak komfortowej sytuacji znajdują się piszący i uznawani za autorytety mężczyźni. Dobry stylista potrafi z takiego Twardocha zrobić wszystko. I jego praca zostanie przez wielu ludzi uznana za autentyczną. Z Katarzyny Bondy nie da się niestety wycisnąć wiele, a jak wszyscy wiedzą makijaż może być często demaskujący, a nie maskujący, jak to się planowało przed jego zrobieniem. No i w ogóle dziewczyny są w dużo gorszej sytuacji jeśli idzie o literaturę i pozowanie na ściance dla celebrytów. Nie każda ma tak oddanego fotografa jak Julia Hartwig.

Znałem w życiu cztery przynajmniej koleżanki, które chciały wyglądać jak Audrey Hepburn w filmie „Śniadanie u Tiffany’ego”. I to mnie, przyznam, zdumiewało, chodzi mi tutaj o rodzaj aspiracji, ale też o wygląd. Osoby tak wystylizowane od razu budzą bowiem moją nieufność. Nie dlatego, że mam coś przeciwko ładnym dziewczynom, ale dlatego, że ta figura jest nieautentyczna i żadne ze znanych mi naśladownictw takie nie było, no chyba, że ocierało się o jakąś psychiczną dysfunkcję. Myślę, że wynikało to z faktu iż Capote, pisarz prawdziwy, a do tego bardzo emocjonalny, próbował przez to opowiadanie ocalić pamięć o kimś kogo bardzo lubił. Nie wiem na ile film zachował to przesłanie, bo nigdy nie miałem siły, żeby obejrzeć go do końca. I pewnie już tego nie zrobię. Myślę jednak, że o to chodziło, żebyśmy zapamiętali kogoś, kto był może głupi, lekkomyślny i wcale nie piękny, jako osobę interesującą i niezwykłą. I to się udało zarówno autorowi, jak i reżyserowi. Myślę, że gdyby zbadać ile kobiet marzyło kiedyś o tym, żeby być jak Audrey Hepburn w filmie „Śniadanie u Tiffanyego”, liczba ta sięgnęłaby milionów. Na tym polega między innymi wielkość literatury. Ktoś powie, że się mylę, że Capote to zdeprawowany oszust, który nie miał nic do powiedzenia, a ta mała dziwka po prostu naciągała go na kawę i rogaliki stosując różne nieczyste chwyty i zwyczajnie zmyślając. On zaś, zainteresowany wyłącznie mężczyznami, w strachu przed akceptacją i w trosce o honorarium z wydawnictwa, napisał o niej swój najlepszy kawałek. Bo niby o kim miał pisać tuż po wojnie w pruderyjnej Ameryce? O swoich chłopakach? Być może tak było. Wiecie jednak dobrze, tak samo jak i ja, że te wszystkie, prawdziwe przecież emocje, które uwalniają się w dziewczynach chcących być jak Audrey Hepburn, to efekt pracy pisarza i stylizacji aktorki. I nawet jeśli stały za tym fałszywe przesłanki, to efekt ten jest wielki. Sprzedano nam postać, o której nawet ja, człowiek porzucający spodnie na oparciu fotela, może napisać dwa akapity. I teraz zapytajcie samych siebie co może nam ofiarować którykolwiek ze współczesnych autorów. Pomijam już te ich beznadziejne pozy, ale co oni nam mogą dać? Czy tam będzie coś, choć w połowie tak inspirującego i prawdziwego, jak ta całkowicie przecież nieprawdziwa dziewczyna? Można zapytać – a jak ty byś ją przedstawił bracie. Już mówię – ja bym ją wysłał do domu wariatów. Tak właśnie…

W dawnych czasach, teraz już tego nie słyszę, pytano mnie często – a proszę pana, a skąd pan bierze tematy, żeby codziennie pisać tekst? Wzruszałem zwykle ramionami. Dziś już jednak mogę to wyznać ze spokojem. Pozostawiam portki na poręczy fotela i czekam aż przyjdzie do mnie znany przecież wszystkim lęk przed nagłą śmiercią. To wszystko.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał idzie na urlop, więc FOTO MAG będzie na razie zamknięty. Zapraszam jednak do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.

  134 komentarze do “O ludziach naprawdę niezwykłych”

  1. O fotografiach i o tym, co one odsłaniają, dwa słowa (i dwa linki). Miłego oglądania. Staram się nie pisać tego z (nadmiernym) przekąsem, więc proszę docenić. A teraz już, uwaga, nadchodzi, koma trzy…

    Andrzej i Agata oraz William i Kate w Warszawie

    Andrzej z szacunkiem przyklęka, gdy składa wiązanki żołnierzom i ofiarom Powstania Warszawskiego; a William kuca, jakby chciał zostawić tam coś mocno niestosownego na piedestale. Backwards behaviour as the British would say. Oto obraz tego zachowania, fotografuje specjalista z PAP:

    https://i1-mirror-co-uk.cdn.ampproject.org/ii/w680/i1.mirror.co.uk/incoming/article10816360.ece/ALTERNATES/s615b/Duke-and-Duchess-of-Cambridge-visit-Poland.jpg

    https://i4-mirror-co-uk.cdn.ampproject.org/ii/w680/i4.mirror.co.uk/incoming/article10816359.ece/ALTERNATES/s615b/Britains-Prince-William-Duke-of-Cambri.jpg

  2. Odbierając w zeszłym tygodniu książkę z kiosku Ruchu (darmowa dostawa), zauważyłem wyeksponowaną pozycję niejakiej Moniki Szwaji. Jako że czytam kompulsywnie, przypomniałem sobie, że ta pani była autorką książki, która wciśnięto w Empiku mojej ślubnej, jako darmowy dodatek do innej lektury. W domu popatrzyłem na to co otrzymała za darmo i powiedziałem „wywal ten szajs, za darmo to pewnie nic nie warte i propagandą podszyte”. Niestety nie posłuchała i przeczytała. Oczywiście szajs bez treści, zapełniony indoktrynacją genderową wylądował w kuble na papier.
    Ale wracając do kiosku. Tytuł owej wyeksponowanej pozycji brzmiał „Jestem nudziarą”.
    Zachęcająco, prawda?

  3. Jedyna ścianka przed którą dobrze wyglądasz to ta na targach z Twoimi książkami na półkach za Tobą

    No i koszula jest wtedy ważna, a portek to możesz wcale nie mieć:)

    Ale tak, można czytać Kapuścińskiego, konfabulanta i coś zostaje

    Można czytać Stendhala, całą resztę oszustów i też coś w tym jest

    A czytanie współczesnych promowanych polskich pisarzy to jest jak jedzenie widelcem kiślu

    Niby można, ale po co skoro nic nie zostaje

    A ty czytasz te Bondy i Twardochy?

  4. Oszalałeś chyba…wystarczy chyba, że o nich piszę…

  5. Daj spokój Monika Szwaja to jedyna sławna osoba która kiedykolwiek żyła w moim mieście. No szkoda.

  6. No cudnie:)

    przyjdzie jakiś tępy sensat i napisze- no jak tak można panie Maciejeski* nie przeczytać i krytykować

    *nie poprawiać, oni tak mają:)

  7. Kiedyś moja nieco starsza instytutowa koleżanka (snobka) pojechała do Stanów i pamiętając scenę z Tiffany`ego , zaszła do tego salonu, żeby to na żywo przeżyć, to co wiedziała o tym salonie z filmu.  Ledwo przekroczyła próg tej (powiedzmy)  świątyni, stanęła zachwycona, że jest w miejscu, dla niej bardzo emocjonalnym. Wtedy  podszedł do niej pięknie wystylizowany pan i powiedział przemiłym głosem: „Nie mamy niczego poniżej 20 dolarów”.

    No takie czołowe zderzenie z rzeczywistością.

  8. Być może jestem przewrażliwiona.  Jednak pewne przesłanie  wynikające z treści Pana ostatnich notek, budzi mój niepokój. Mam nadzieję, że moja podświadomość płata mi figla.

  9. A – temie, a może w kościele anglikańskim się nie klęka i tak Williamowi zostało ?

  10. Drogi Coryllusie, to telewizja zmieniła wszystko. To od niej zaczęła się epoka totalnej stylizacji. W muzeum Lenina w Moskwie pokazywali garnitur uszyty dla niego przez krawca z jakiejś zapyziałej dziury imperium. Rozmiar na oko na faceta trzymetrowego. A to dlatego, że usłyszał, że Lenin to wielki człowiek. Dziś i, w epoce medialnej, nie do pomyślenia!

  11. Chyba zdajesz sobie sprawę że jesteś całkowicie opancerzony i w dodatku poza zasięgiem?

    To chyba dlatego że jesteś prawdziwy i zwyczajny.

    Chociaż jesteś genialny, i to nie w jakiś sposób ale zwyczajnie

    Pewnie dlatego Cię polubiłem:)

  12. Jak może suweren klękać w kraju wasala

  13. A we mnie nie budzi niepokoju, no może tylko taki żeby się wszystko udało

    Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej

  14. Wiesz jak mi się ciężko pisze…pojęcia nie masz…

  15. a może w kościele anglikańskim się nie klęka

    Pewnie nie. Z drugiej strony kucanie natrętnie kojarzy mi się z jednym… W sumie mógł się schylić ale to też pewnie niezbyt fotogeniczna poza. No cóż znaki, znaki wszędzie znaki… ech

  16. Teoria o kierunku zapinania guzików jest trudna do podważenia w przypadku rozporka, ale dyskusyjna w odniesieniu do koszuli. W dniu egzekucji najlepiej zakładać koszulę przez głowę.

  17. Zapoznanie koszuli od góry charakteryzuje mieczakow takich jak ja, ktorym trudno od dołu policzyć dziurki.

  18. No może masz i rację, ale mnie się wydawało, że obaj panowie znajdują się są przed pewną formą transcendencji (pamiątkowa ściana nazwisk osób które zginęły).

    Klęka gospodarz no to i klęka gość, choć jak mówisz ten pierwszy to wasal a ten drugi ……

    Ta wczorajsza scena z Muzeum Powstania Warszawskiego,  jest tak samo niestosowna jak wzorzysta sukienka asystentki Trumpa pod pomnikiem bohaterów ….

  19. Ale zad wystawiać? Fotograf cudów dokonywał, komponując ten wypięty tyłek tak, by (za dużo) nie było widać. William wygląda jak na bałkańskim ehem, takie dwa miejsca na stopy i dziura w środku.

  20. 😀 Historia z koszulą genialna 🙂 Uśmiałem się zdrowo 🙂

  21. Nie daj się. Myśli, phi. Sen mara.

  22. My zakładamy koszulę (sweter, etc) jednym ruchem. Panie ubierają się stopniowo elaborując zakładanie garderoby (to wyciąganie rąk ze sweterka, aby na koniec delikatnie wysunąć głowę…) To podobno atawizm jakiś: facet myśli o walce, o zadaniu, następnym, nigdy o ubieraniu się.

    Stąd trrach, raz i gotowe – u mężczyzn. Przekazuję tu nie moje doświadczenie: gdy urodzi się obojnak, co jest ekstremalnie rzadkie, regulację płci przeprowadza się gdy podrośnie w ten sposób, że bierze się pod uwagę obserwacje zachowania przy wkładaniu swetra: dziewczynka włoży go na raty, chłopak jednym ruchem.

  23. Powinien był przyklęknąć — mógł nie dotykać kolanem ziemi, jeżeli tego dotknięcia by mu zabraniano, ale obowiązkowo co najmniej zamarkować gest Andrzeja — powinien był.

    William ohydnie się zachował.

  24. Swego czasu byłem w Lądku (angielskim) na jednej bocznych  uliczek od Oxford Street (o ile mnie pamięć nie myli była to Argyll Street) i wszedłem do sklepu z odzieżą, bo szukałem skórzanej kurtki albo płaszcza. No więc rozglądam się, jakie tam są ceny, ale nie ma na asortymencie żadnych metek.  Wybrałem sobie kurtkę o długości  3/4 (do pół uda) i pytam ile toto kosztuje. Sprzedawca z niekłamaną wyższością odpowiada, że 800,00 GBP i gapi się  na mnie jak pająk na muchę. Momentalnie  spokorniałem i czmychąłem stamtąd, gdyż dotarło do mnie nieporozumienie odnośnie mojej tam obecności

    Otóż był to sklep dla klientów, których nie interesuje , ile tam co kosztuje. Wskazują jedynie   , co ma być zapakowane i dostarczone pod wskazany adres, a należność regulują czekiem albo przelewem, niezbyt (lub wogóle)  wnikając w wysokość rachunku.

    Oznacza to, że obsługa sklepu z zasady zna wszystkich swoich klientów, a nieznajomych ocenia po ubiorze, tudzież np. sposobie wyrażania się, bezbłędnie klasyfikując takiego przypadkowego klienta do odpowiedniej szufladki na drabince hierarchii społecznej.

  25. Mnie czasem do działania (nie stylizacji, broń Boże!) w okresie wzmożonego lenistwa i chęci odłożenia jakiejś pracy na zaś, oprócz „nagłej a niespodziewanej śmierci” pobudza jeszcze myśl: „a co będzie, jak na drugi dzień wyłączą prąd?”

  26. Garnitur miał za parę tysięcy funciaków, to miałby klękać, żeby sobie spodnie na kolanie przybrudzić? Angole to naród kupczyków, oni wszystko kalkulują i przeliczają.

  27. Tak się wyradzają porządne rodziny. Ojciec leśnik, pradziadek kolejarz (maszynista), stryj lotnik (ofiara katastrofy), kuzyn harcerz, przywracający pamięć bohaterom wojny, a Monika marna propagandystka…

  28. Pewnie że nie mam

    W dodatku musisz, nikt Cię z tego nie zwolni, bo jesteśmy my, czytelnicy

    To trochę tak jak moja Hanka z czwórką małych dzieci, wrzeszczących, kłócących się, głodnych i brudzących się stale.

    Właściwie to Twoi czytelnicy są trochę tak jak dzieci Hanki i co z nimi zrobisz?

    No musisz, tylko czasem się od nich może urwiesz i odpoczniesz?

    Czasami może tak wyjechać bez łączności z całym światem, na jakieś zadupie bez zasięgu sieci?

  29. Usłyszałem ostatnio, że ja zacznę uciekać to pobiegną za mną. Mogę tu tylko zostać i paść na posterunku. Sam tego chciałem, nie ma zwolnień L4

  30. Co do porządku to czasem bywa tak, że coś jest kosztem czegoś. Ważny jest efekt końcowy. W tym przypadku książka. Co nam po porządku w Pana pracowni jeśli książka będzie beznadziejna?

  31. A jeszcze ja mam taką teorię. Czasem się wydaje, że np. ktoś pali papierosy i to źle. Ale może być tak, że ktoś pali i dzięki temu nie robi czegoś gorszego. Np. nie pije, nie wydaje pieniędzy na hazard itp.

  32. Też nie potrafię trzymać porządku. Już dawno zauważyłem, że nieporządek  wokół mnie bierze się z bałaganu wewnętrznego – natury duchowej rzecz jasna.

  33. Oprócz samego wygladu chodzi jeszcze o sytuację mentalną (Audrey Hepburn). To jest pewien, jeszcze raz – jak to się mówi – state of mind. Wschód słońca latem na Manhattanie, puste ulice, wracamy po jakiejś wstrząsającej imprezie na bosaka, w tle gra orkiestra Moon River, jesteśmy piękni i młodzi, kupujemy kanapkę od ulicznego sprzedawcy. Trudno nie być przez to uwiedzionym.

    Byłem to wiem. 😀

  34. A wiesz, nigdy nie widziałem Cię gdy piszesz

    Gdy czytasz też nie

    Tylko gdy się użerasz z paczkami książek, z drewnem albo coś takiego

    No ale widocznie nieczęsto u Ciebie bywałem

    A uciec można z tyłu działki, a nie na drogę

    A my sobie usiądziemy jak dzieci i zaczniemy płakać

    Zdajesz sobie wogóle sprawę co zbudowałeś?

  35. Aha, to jest egzemplum teorii, która głosi, że poziom uzależnień u każdego osobnika jest constans.

  36. Może zostanę po tym, co tu napisze zbluzgany, ale mi po pana tekście od razu przyszły na myśl mamy, które zawsze dbają (nawet gdy dziecko ma już swoje lata) o to, aby synek zawsze ładnie wyglądał.

    Mi ci panowie, o których pan pisze przypominają takich, co boją się po prostu krytyki swoich mam (Bartosiak to już szczególnie, Twardoch trochę mniej), w razie gdyby wyszli na zdjęciu nie po ich myśli…. (czyli źle)

    Zawsze w końcu mamy mają się kim pochwalić przed znajomymi, jak to synek ładnie wygląda, mądrze mówi, dobrze zarabia i jeszcze jest popularny. Tak mniej więcej, jak z tymi 3,4-latkiami w przedszkolu, jak to dziecko ładnie tańczy, klaszcze i śpiewa…

    I w związku z tym zgadzam się z panem, że nie prędko to się zmieni.

    Swoją drogą, uświadomił  mi pan fakt, że uprawiam wiochę, bo też zaczynam zapinanie koszuli od góry. Mam nadzieję chociaż na to, że najpierw zaczyna się zapinanie spodni od guzika, a dopiero potem rozporek, bo jak jest odwrotnie, to już w ogóle poczuję się wykluczony:)

  37. I tak dobrze, że Ci odpowiedział. Powstrzymałem kiedyś kolegę przed wdepnięciem do sklepu, gdzie, dokładnie jak to opisałeś, towar nie miał metek. If you have to ask, you cannot afford it. 

  38. To nie jest bałagan duchowy, tylko psychiczny.

  39. Być może jestem przewrażliwiona.  Jednak pewne przesłanie  wynikające z treści Pana ostatnich notek, budzi mój niepokój.

    Mój też.

  40. Ufff… To dobrze, ale jeśli nie ma konieczności, to nas nie strasz.

  41. Nie żebym wierzył, że tak jest i koniec. Na wieki wieków amen. I że nic się nie da z tym zrobić. To jest znowu skrajność.

  42. Skocznia narciarska. 🙂

  43. Był kiedyś taki mem: porządek powinien brać przykład z bałaganu i robić się sam…

  44. Raczej poniżej 10$…

    Hepburn pyta sprzedawcę: ma pan coś poniżej dziesięciu dolarów? No i wtedy (’61) miał, szpilkę do wybierania numerów telefonicznych.

  45. Chyba nie do końca. Pisze w sposób straszliwy i na gotowo, nic nie poprawiam. Kiedyś zobaczysz. Wszystko wymyślam w nocy, dziś się obudziłem o 5.40 i nic nie miałem wymyślonego. Zszedłem na dół, patrzę a tu te spodnie wiszą….

  46. Ja porzuciłem wszystkie swoje nałogi i dopiero wtedy zacząłem pisać naprawdę, pisanie z papierosem to jest idiotyzm z filmów, to samo z alkoholem. Nigdy nie siadłem do klawiatury po alkoholu. Czasem po piwie odpowiadam na maile, ale to od razu widać 🙂

  47. Ja to rozumiem, ale ja potrafię sobie wiele rzeczy wyrwać z serca własnymi rękami…nie ulegam łatwo.

  48. Na mnie nikt nigdy nie miał wpływu, nawet matka. A jak się wydawało komuś, że ma to przeżywał potem gorzkie rozczarowania. Nie zawsze byłem okropny, czasem po prostu zwiewałem. Spodnie mam na suwak, w garniturach nie chodzę, nie wiem jak to jest….

  49. Jakby mi coś było to bym o tym trąbił na prawo i lewo, nie martw się Rozalio…

  50. stąd mój szacunek dla tego miejsca

  51. Spoko. dzieciaki dostali na pożegnanie książki. ( za mali byłi na Wiedźmina  heheh)

  52. tylko że (relata refero) jej mąż był na Fulbrajcie, ona wyjechała do niego na miesiąc zostawiając w PRL dziecko w zastaw. Państwo wiedziało że matka do dziecka wróci, że oboje ze stypendystą Fulbrajta nie wybiorą wolności właśnie z powodu dziecka. Ona wyglądała pewnie bardzo zwyczajnie i zapewne w tym sklepie  na pierwszy rzut oka gwarantowała swoim wyglądem że nie ma przy sobie nawet 5 dolarów. Jak mówię: relata refero, tak to przedstawiła, ale to wyproszenie ze sklepu wcale jej nie martwiło, śmiała się z tego.  Uważała to za dobrą anegdotę.

    Biorąc pod uwagę że jako młodzi naukowcy zarabialiśmy  poniżej 20 dolców na miesiąc, to jakby nie patrzeć sytuacja tylko do obśmiania.

  53. Kiedy przychodzi na mnie lęk przed nagłą śmiercią to zaczynam się odruchowo modlić, a nie zastanawiać nad tym, jak będę wyglądał po śmierci. Bo to potrwa krótko. Potem zgniję i rozpadnę się w proch. A wieczność kryje się tylko za modlitwą.

  54. Jak powstają twoje teksty, gdy mnie ktoś tak spyta…

  55. Powstają poprzez stukanie palcami o klawiaturę

  56. Psychika to sfera cielesna i nie bardzo można cokolwiek tam zmieniać .Wszystko można usprawiedliwić zrzucając winę na ułomność fizyczną.

    Bałagan w sferze ducha łączy się ściśle z wolną wolą , oczywiście wspartą łaską. Nie chcesz sprzątać ,bo jesteś leń. Czyli nie wydoskonaliłeś się w cnotach.

  57. Mnie w wieku tuż po studenckim  sklepikara normalnie wygoniła ze sklepu w Berlinie Zachodnim, a tylko pytałem po ile te zegarki. Do dziś o tym pamiętam.

  58. Raczej przez stukanie w zwoje mózgowe…

  59. zamek błyskawiczny nie daje wyboru, podobnie jest z postępem

  60. Prostytutki wszelkich kategorii, od stojących pod latarnią (Pretty Woman) po call girls (Śniadanie u Tiffany’ego), bandyci, prześladowani Żydzi wschodnioeuropejscy  oraz Czesi to od lat 60-ych XX wieku zawsze pozytywni bohaterowie filmów. W latach 80-ych doszlusowali do nich  zboczeńcy i Afroamerykanie.

  61. Odnośnie ludzi niezwykłych, ciekawe odsłonięcie robi np. pan Radziejewski z tej samej niezwykłej instytucji CA KJ co pan Bartosiak. Czy im się jeszcze naprawdę nie znudziły te auto demaskacje typu „popierałem PiS, ale Kaczyński zawiódł”. Całkiem jakby sądzili, że porwą znowu innych za sobą. Jak ktoś ma czas, może sobie kawałek obejrzeć:

    https://www.youtube.com/watch?v=zDL0qlB-imk

  62. Puściłem go sobie bez głosu, wystarczy….

  63. Manie czasu to o wiele za mało. Jeszcze potrzebna jest chuć.

  64. Najlepszy jest teatr cieni po obu stronach p. Bartka… Cóż oni za oświetlenie mają w tym Roninie?! Orzeł też ma niezłe towarzystwo „duchów”…

  65. Wręcz przeciwnie, wiele osób poważnie zaburzonych utrzymuje wzorowy porządek. Takie problemy to sfera psychiki, nie ducha. Człowiek poukładany duchowo i zdrowy psychicznie w każdej kwestii zachowuje umiar, także w kwestii porządku.

  66. Jeśli o ludziach niezwykłych to też o Pani Joli Gancarz, która na portalu szkoły nawigatorów, uzupełniła dokumenty zamieszczone tam przez Rotmajstera. Czekałam kiedy Pani Jola zabierze głos, bo pamiętałam jej książkę o Bertolomeo Bereccim, w której rozważano zdarzenia tamtych czasów: Jagiellonów, Habsburgów i co z tego wynikło.

  67. Negatywne skutki bałaganu nie dotyczą dla mnie zdarzeń ostatecznych. Raczej tego, że głupio by było gdyby policja z telewizją wtargnęła do mnie omyłkowo nad ranem, a tu jakieś resztki jedzenia, stosy książek, w łazience zwisające z sufitu płaty farby, odzież susząca się na oparciach krzeseł, itd. Muszę dokończyć remont, i jakoś ogarnąć ogólnie.

  68. Szanowny autorze – proszę pamiętać – dom to nie muzeum. Swobody ubraniowej życzę.

    Po dwóch tygodniach od wyjazdu rodziny, dziś dopiero sprzątnęłam dom, a dlaczego? bo wracają. Starczy.

  69. Wysłuchałam, to jest horrorek,  człowiek nie ma pojęcia o czym mówi, bredzi to na co dostał pozwolenie, na szczęście został przez Roninowców wyśmiany….Nie wiem co gorsze mdły Bartosiak czy agresywny Radziejewski. Z resztą to jest to same towarzystwo, ci sami ludzie w CAKJ, Nowej Konfederacji, Nowym Obywatelu ze znanym guru Wójcikiem.  Miejsce do wykluwania i przechowywania nowych „ekspertów” i przyszłego garnituru stanowisk rządowych i spółkowych. Tym razem po bardziej „liberalnej” linii niż Instytut Sobieskiego, który zasilił obecny rząd i spółki.
     
    Widać, że panowie idą na rympał, nic nie wiedzą, ale walą i do gazowni i do Ronina, czytaj: stanowisko jak najszybciej mile widziane.

  70. patrząc na „Studenci dla RP”…. sami się zgłaszają, a przyjmowani na stałe, ci z największymi aspiracjami i wyrachowaniem

    już na studiach wiedzą, że to jest droga do kariery

  71. Że też ja nie wiedziałem takich rzeczy na studiach

  72. Pożyteczne urządzenie z XX wieku do schludnego przechowywania i prasowania spodni.

  73. Najlepiej jak mówi o ideologiach, np. demokratycznej i liberalnej. I stojących za nimi wolnościach: pozytywne (czyli wolno mi wszystko robić) j i negatywnej (czyli wolno mi niczego nie robić). Naprawdę ciężko słuchać tych wszystkich szlachetnych ust pełnych takich mądrości, które się jednak ciągle zapominają, że na tą cholerną wolność, dobrobyt a nawet możliwość robienia „nic” trzeba się najpierw nazapier… albo nakraść.

  74. „Zawsze mnie ciągnie do miejsc w których kiedyś mieszkałem, do domów i ich otoczenia.” Co za zdanie otwierające! Capote  b y ł   pisarzem.

    No i jeszcze ta piosenka…

  75. Prasowaczka z XX wieku, czyli trzeba ją było zmieścić w  M-1, albo w M-2 .?

    Jednak taki mebel to zawalidroga, chyba że opracowany w ramach wniosku racjonalizatorskiego, no  to wtedy rozumie się, że nowość.

  76. Spodnie nabierają szlachetnego połysku jeśli nigdy się ich nie pierze, a często prasuje.

  77. no właśnie on idzie po linii, że nie będzie za… hmm zbyt ciężko pracować, myśli, że wystarczy wypuścić z ust taki bełt niespójnych złotych przemyśleń i już,

    podobało mi się jak go Józek zgasił pytaniem, gdzie widział te kwoty jakie będziemy płacić za niedotrzymanie umowy przyjmowania uchodźców

    ale uśmieszek pełen pogardy wobec starszych ludzi mnie poraził

  78. w tamtych czasach chyba dużo rzeczy się nie wiedziało, jakie studia, co po studiach, teraz studenci mają mniej złudzeń i więcej tupetu

  79. I to jest ważny szczegół, bo jak się nigdy nie prasuje,  a często pierze to wogóle patyny żadnej…

  80. Tak, widać to choćby po dżinsach.

  81. Ech. Mi kiedyś mama w podstawówce kupiła na studniówkę garnitur błękitny jak niebo w Grecji. Jak ja bym go chętnie wtedy spatynował. …

  82. Do niczego nie dojdą i nie stworzą niczego interesującego…

  83. Był taki moment gdy były modne garnitury żółte, zielone, czerwone, niebieskie. Zawsze z podwiniętymi rękawami. Chyba około roku 2000.

  84. Mojemu koledze na egzaminie pękła, nitka na której tylny kant nogawki był wielokrotnie zaprasowywany. Przebłyskuje mu przez to pęknięcie (zmęczone prasowaniem) biała łydka. Było to śmieszne, no ale przecież my już na studiach. No więc mówimy mu, że ma  z tyłu nogawkę pęknięta od kolana do połowy łydki,  a on z taką ulgą odpowiada, a ja cały czas się zastanawiam dlaczego mi tak po nodze wieje .

    Kwestura poratowała igłą i nitką , jakoś na te Jelonki wrócił.

  85. Kurcze, bywało gorzej. Kiedyś u mnie profesor omyłkowo przypiął naprężone szelki do kaleson zamiast do spodni.

  86. A miałeś aspiracje i wyrachowanie?

  87. @ Coryllus – Piotrek … kiedyś na mnie nakrzyczał. Powiedział, że to jest hańba zapinać koszulę od góry. Zapytałem – dlaczego? – A jakby cię ktoś w trakcie tego zapinania zastrzelił – on na to – to jakbyś wyglądał w tej niedopiętej koszuli, na podłodze,w kałuży krwi. Pomyślałem chwilę i powiedziałem, że wyglądałbym jak debil. 

    @ Georgius – W dniu egzekucji…najlepiej zakładać koszulę przez głowę.

    Dawno temu czytałam książkę, której tytułu niestety nie pamiętam, ale pewien jej fragment bardzo koreluje z powyższymi cytatami, a dotyczy powrotu bohaterów z polowania.

    Gospodarzami jest młode małżeństwo. Wielu gości gawędzi po polowaniu, czeka na uroczyst obiad. Tymczasem młoda Pani domu poszła na piętro, do pokoju męża, żeby go przynaglic. Zastała go jak zakładał koszulę przez głowę. Podeszła cicho i … jednocześnie powiedziała:

    – Dzyń, dzyń, podano do stołu.

    Powróciła do gości, gdzie zdziwiona, ujrzała swego małżonka zatopionego w rozmowie. Po chwili do wszystkich dołączył mężczyzna, w ubraniu Pana domu.

    – Przedtawiam swojego przyjaciela, niestety  przemókł do suchej nitki. Na szczęście jesteśmy bardzo do siebie podobni i mogłem pożyczyć mu swoje ubranie.

  88. Kto prasuje dżinsy?

  89. To mniejsza zawalidroga niż krzesło. U mnie już dawno nie działa w tym podgrzewanie. Zresztą jest niepotrzebne. Plastikowe nóżki połamały się dość szybko, ale wzmocniłem je w sposób niewidoczny drewnianymi listwami. Spodnie mam zawsze na kant.

  90. Nie miałem aspiracji w takim znaczeniu, jak to rozumieli moi koledzy, a wyrachowany jestem tylko jeśli idzie o pieniądze. Emocjonalnie zawsze jestem szczery.

  91. Chyba żle Cię zrozumiałem, więc w ramach kompensacji napiszę coś o spodniach. W czasach Tyrmandów mój kolega, któremu macocha chciała przychylić nieba, kupował na warszawskich ciuchach dżinsy, które natychmiast próbował sprowadzić do stanu używanego. Potem postanowił zaszpanować, więc kupił coś w rodzaju dżinsów ale z jasnej irchy. Chyba jego koledzy ze środowiska, do którego aspirował, zrobili z niego pośmiewisko, więc pewnego dnia zastałem go, jak pastował tę irchę brązową pastą do butów. Z pewnością Kiwi, bo nie podejrzewam go, by używał Buwi. A poza ty, to był mój wspaniały kolega, którego wspominam z rozrzewnieiem.

  92. To było do chlora, bo sam siebie na ogół nieźle rozumiem.

  93. ” Jak ktoś ma czas, może sobie kawałek obejrzeć”

    Ja poświęciłam czas na przejrzenie komentarzy. Napawają optymizmem.

  94. Nawet Remigiusz Mróz jest na liście…

  95.  Człowiek poukładany duchowo i zdrowy psychicznie w każdej kwestii zachowuje umiar, także w kwestii porządku.

    Miody na moje serce /z tym porządkiem/ :)))

  96. Koszarowe wojsko w PRLu też chciało schludnie wyglądać /żeby nie po rusku/, a tu nie było prasowaczki na stanie. Natomiast kanty na wojskowych spodniach były honorowym obowiązkiem wojska. Przeto wojsko kładło spodnie pod sienniki/materace, na których spało. Rano wojsko miało kanty.

  97. Ej, już w literaturze wyświecone na sempiternie spodnie były oczywistą stygmatyzacją. Że bida, mianowicie.

  98. >Zdajesz sobie wogóle sprawę co zbudowałeś?

    A także, ile osób potrzebuje Twoich emocji, żeby przekonać się, że nie są w swych odczuciach i w swoim bałaganie sami.

  99. Za nic nie mogę sobie przypomnieć w jakich spodniach brylowałem na studenckich obozach wojskowych. Kanty pamiętam, ale głównie w pokera. Wygrałem wspaniały bagnet.

  100. Studenckie wojsko się nie liczy. Ja napisałam o wojsku wojskowym, poważnym. Konkretnie – o jednostce komandosów karnych /mon mari/.

  101. Pan Prezydent wysłuchał i „uwalił” projekt PISu.

  102. Wśród nich jest szwagier Prezydenta Dudy, Jakub Kornhauser. Ustawę lustracyjna wykoleił prezydent, Lech Kaczyński. Pamiętam jak go odwiedzili aby przekonywać do zmian, roztrzęsiony nieboszczyk Romaszewski i Bogdan Borusewicz. Argumenty były mieli fajne, że nie mogą wypłynąć żadne osobiste kompromaty. Agnieszka Romaszewska strasznie się bała ujawanienia treści swojego dziewczęcego pamiętnika, który podobno został zarekwirowany podczas rewizji.

    I tak się męczymy, z powodu dzienniczka małej Agnieszki. Każdy pretekst może być dobry, jeśli się nie chce zrobić tego co się obiecało.

  103. Na to wygląda. Chyba pozbywanie się osób, które dawniej były bliżej Radia Maryja, jak np Małgorzata Sadurska, która od miesięcy,  miała kłopoty z dostaniem się na rozmowę z prezydentem. Potem dostała kopa i lukratywne stanowisko, jednak nawet tego dopilnowała gazownia, żeby pracowała, ale dużo nie zarabiała.

    Widziałam uśmiech satysfakcji na twarzy Agaty Kornhauser-Dudy, kiedy Prezydent Duda odwoływał i żegnał Małgorzatę Sadurska. Prawdopodobnie była o nią zazdrosna.  A poza tym teraz w kancelarii  będą już sami swoi.

  104. Jakub to chyba szwagier. Warto by zrobić analizę kim są ci podpisywacze. Zofia Boni to może krewna tego kapusia. Znalazłem coś takiego : Udział w grantach i projektach.   badawczych.  Tytuł: “Jedzenie drożdżówki jako problem społeczny – Etnograficzne badanie dziecięcej otyłości w Polsce” Grantodawca: Narodowe Centrum Nauki (Fuga)Okres realizacji: 2016 – 2019 Funkcja: kierownik i wykonawca

    W dziedzinie nauki to równie dobre, jak w sztuce obieranie ziemniaków w galerii.

    Jest też Karolina Korwin-Piotrowska, dawniej Sommer. Jej osiągnięcie to użycie w telewizji zwrotu „news z d…”.  Agnieszka Arnold to kłamstwa o Jedwabnem. Michał Bilewicz występował razem z Grossem. Prof. Włodzimierz Borodziej to syn podpułkownika UB.  Jest też Elżbieta Cherezińska. Józef Hen (Cukier).  Agnieszka Holland – to wiadomo. Jacek Hugo-Bader – farbowany Murzyn. Maja Ostaszewska – bardzo kulturalny dialog u Vegi : ” To jest k… miłość” ( albo coś podobnego ). Władysław Pasikowski – propaganda chamstwa w kinie.   Joanna Tokarska-Bakir  i  Barbara Engelking,  – niechlujstwo warsztatowe http://kompromitacje.blogspot.com/2012/04/joanna-tokarska-bakir-cytuje-wojciecha.html

  105. Aaaa to ciekawe, Rozalio…

    … to  Twoje spojrzenie… znaczy sie PAD „lapie wiatr w zagle”…  dzieki, warto wiedziec.

  106. Mirosław Tryczyk Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów.   PSEUDONAUKOWO O POGROMACH – recenzja dr. Marcina Urynowicza   http://pamiec.pl/pa/tylko-u-nas/15362,PSEUDONAUKOWO-O-POGROMACH-recenzja-dr-Marcina-Urynowicza.html  „Nie jest to publikacja naukowa, choć może sprawiać takie wrażenie. Autor mimo wielkiej liczby deklarowanych źródeł nie umie ich odpowiednio wykorzystać; nie uwzględnia dorobku dotychczasowej historiografii, choć ją zna i częściowo przywołuje; nie informuje o alternatywnych hipotezach, mimo że dokumenty i literatura o nich mówią; głosi jedną tezę, choć nawet przytaczany materiał archiwalny nie zawsze ją potwierdza, a czasami wręcz jej zaprzecza; nie martwi się sprzecznościami, bo sam ich nie dostrzega albo wierzy w niską inteligencję czytelnika (nie wiadomo, co gorsze).”

  107. Góry co stoją się nie zejdzią. (?)

    Zobaczymy w czerwcu 2018. 🙂

  108. Czegos sie spodziewal po Angliku?

  109. Panie Gabrielu, to znaczy ze pan jest chytry na pieniadze. Ulubione powiedzenie mojej mamy. Sama to ukula.

  110. >Studenckie wojsko się nie liczy…

    Jak to? A Mańka Krokodyl w Biszkupcu Reszelsklim? Przyznam, ze nie zaliczyłem, ale pod eskortą żandarmów wróciłem do jednostki z restauracji, a na dodatek jako aresztant salutowałem, co podobno jest niedozwolone. Dodam, że co cobśmy nie powiedzieli o naszych opiekunach-pułkownikach – to oni kochali studentów  i dopuszczali brewerie, choć czasem stawiali słusznie na baczność za glupotę.

  111. @Coryllus

    >Emocjonalnie zawsze jestem szczery…

    Szczerość to kontrolowana emocja.

    Warto porozmawiać o granicach.

  112. Ale po co oni w ogole przyjechali do Polski? Jak ktos chyba w Szkole Nawigatorow przytomnie zauwazyl, powazni ludzie (a do takich zalicza sie niewatpliwie para ksiazeca) nie robia takich rzeczy bezcelowo i bezinteresownie.

    I znowu, ze podepre sie Stanislawem Michalkiewiczem, „zachodzim w um z Kola Podgornym.”

  113.  Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata. Niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami – mówił lider PiS Jarosław Kaczyński podczas drugiego czytania poselskiego projektu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym.

  114. Dobre pytanie ” po co ” a dobra odpowiedz to cytat HGW z lat 90 .Jak została Prezesem NBP ” – to –  przyjechali do mnie chrzescijanie z Londyny , którzy mi wszystko wytłumaczyli i  Ja teraz juz wszystko W I E M  ” .Ci ” nasi ” ciagle sie chwala o tych tajnych negocjacjach i ciagłych pochwałach i wyróznieniach /tajnych oczywiscie / . Także jakaś nowa loża + przysiega na wierność ,służebność koronie brytyjskiej.Oczywiście oddanie hołdu w stylu Sebastiana .. http://dc.wikia.com/wiki/Sebastian_Rothschild_(New_Earth)

  115. A dzisiaj ogladalem sprawozdanie polskiej telewizji z wizyty pary ksiazecej. I jakas pani zachwycona mowila: 'a Ksiaze William jest taki sympatyczny, taki wspanialy. jestem pewna ze bedzie dobrym krolem.”

    Glupota jest nieograniczona i nieuleczalna.

    Gdyby Warszawe nie spotkaly te nieszczescia dziejowe i Powstanie to HGW sprzedawalaby herbate i klopsy w bufecie na dworcu kolejowym. Niestety Warszawa to juz tylko atrapa dawnej stolicy.

    I dlatego HGW nie ma z kim przegrac.

  116. a w samolocie do Smoleńska choćby W. Stasiak , nie był dobry do zarządzania Warszawą, choćby z tego powodu –  nie żyje. Nieszczęścia dziejowe nie skończyły się.  I to otoczenie cały czas  stara się żeby nie przegrać.

  117. I to jest podejście, które zupełnie niesłusznie jest okryte teraz fałszywie złą sławą.  Mówi nam się, że to nieładnie. Tylko po to, żeby nas zwyczajnie wykorzystać, najlepiej jeszcze grając na naszych emocjach a potem opróżniając portfel. A dla mnie to jest właśnie wzór prawidłowego podejścia. Powiedziałbym nawet, że wyrachowanie przy finansach można nazwać zwykłą uczciwością i dbaniem o to, żeby druga strona też była wobec nas uczciwa.

  118. http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,22112660,walesa-do-ksiazat-mlodzi-niech-zmieniaja-swiat.html

    Oni przyjechali po to, żeby znowu był pretekst do głoszenia wszem i wobec, że para książęca odwiedziła polski obóz zagłady w Stuthofie, w którym zginęło 60 tys Żydów i obywatele innych nacji.  Oraz spotkali się z Bolkiem, który cierpi z powodu zgwałcenia demokracji. Wałęsa zresztą mówi wprost że „godzina W już nadchodzi”, zaś Marek Sawicki, że w Polsce będzie wojna domowa.

    I jeszcze jedno. W poniedziałek Jarosław Kaczyński zagroził  posłom, że jeśli nie zostanie przegłosowana ustawa o KRS, to jesienią będą wybory.

  119. To ostatnie jest przeszkodą największą.

  120. Skoro Netanjahu w Budapeszcie, to para książęca musiała się pofatygować.

  121. W poniedziałek Jarosław Kaczyński zagroził  posłom, że jeśli nie zostanie przegłosowana ustawa o KRS, to jesienią będą wybory.

    Dzięki, bowiem teraz dopiero zaskoczyłem, dlaczego to „Mega mocne” przemówienie prezesa w sobotę dnia 1.7. [w siedem dni po trzechsetnej rocznicy (24.06.1717)] okraszone osobliwymi cynkami, brzmiało jak przedwyborcze podlizywanie się przed demokratycznym SUWERENEM co to wnet wyboru będzie musiał dokonywać … a 'silni, zwarci i gotowi’ nagrodzili spicz taką  rzęsistą klaką.
    Oznaczałoby to, że wnet i PoLin również w ten republikański korowód en marche się włączy i wyłoni najlepszych swoich 'Mikronów’ na miarę czasu.
    Zafrasowany wracam do YT i spektaklu w Sejmie.
     
    Czy słowo 'Sejm’ ma jakąś sensowną etymologię? Francuzi, z właściwą sobie finezją i elegancją, Sejm przetłumaczyli jako Diète i chrzanią coś o średniowiecznej łacinie dieta ???
    Ja wnioskuję, że oni ogarniają, że na takich zbiorowych nasiadówkach paniom i panom posłom niejedną ’żabę przyjdzie łykać’, więc i ścisła dieta po tych seansach subordynacji jak najbardziej wskazana …

    …w którym zginęło 60 tys…

    jak przystało na ’ecclesia triumphalis’ to jest jedyny prawidłowy numerek.
     

  122. Rzeczywiscie…

    … spektakl marionetki odstawiaja niezly… a we Francy tez sie dzieje…

    … od przedwczoraj  glowna siedziba „renault’a” jest okupowana… w telewizorze info o tym, tylko mignelo… jak blyskawica… i jakis general – podal sie do dymisji, az o wieeelkim kryzysie w armii francuskiej mowia… i Melonchon’a niedoszlego chetnego do „ozenku” z Marine LP w wyniku wystruganej, powyborczej „zeczywistosci polytycznej” biora „za doope”… tzn. francuski „sond” pozywa… przed swoj „majestat”… za korupcje !!!

    Wlasnie telewizor zapowiada moc spotkan… i  MEGA  DIALOG !!!… coby zaradzic temu najwiekszemu „kryzysowi” w armii francuskiej  5  republiki !!!

    Cinema grauit !!!

  123. Ja w takich przypadkach odpowiadam „I would expect much much more for 800…”, patrzę z jeszcze większą wyższością i czekam na odpowiedź.

  124. A-temie, czy te zdjęcia są jeszcze dostępne? Nie chcą mi się otworzyć na Mac’u.

  125. Wetnę się 🙂 Jak się zdaje, faktycznie zdjęcia winny mieć  'rozszerzenie’ .webp a nie .jpg

    IrfanView w Windowsie sobie poradzi,  tak też  i twierdzi w sieci

    zamzar.com/convert/webp-to-jpg/

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.