lis 012022
 

Wyborcy są z istoty ludźmi słabo poinformowanymi. Nie rozumieją działań polityków, porównują je ze swoimi własnymi poczynaniami, szukają akceptacji w grupie, a to z miejsca prowadzi ich na manowce egoizmu. Nie można bowiem, w źle poinformowanej i źle zorganizowanej grupie uprawiać innych kultów niż kult własnej korzyści. Inne zachowania z miejsca powodują wykluczenie z grupy. Kto siedział w więzieniu, albo zna kogoś kto siedział, ten wie o czym mówię. Są różne rodzaje wykluczenia z grupy, a ten więzienny jest najbardziej drastyczny. My tu jednak mówimy o innych okolicznościach. Wobec tego totalnego niedoinformowania i aspiracji połączonej z terrorem grupy zawodowej lub plemiennej, kampania wyborcza z zasady jest manipulacją. Nic innego bowiem na ludzi nie działa. Oni sami, przez swoje cwaniactwo, egzaltację i pychę domagają się, by odgrywano przed nimi jakieś przedstawienia. Wyraz temu dał swego czasu Tusk, mówiąc, że jak ktoś nie potrafi grać na emocjach nie ma czego szukać w polityce. Okoliczność ta powoduje, że  tak zwani spin doktorzy tworzą wyborcze formaty, które następnie są ogrywane w mediach. Nie tworzą ich sami, bo to by jeszcze dało się jakość znieść. Oni je konstruują w oparciu o emocjonalne wizje polityków, którzy wierzą, że poznali swoich wyborców, albo wręcz naturę Polaków i chcą im dać w czasie kampanii to, co najlepsze. Przez to wybory nasze, wybory w naszych umysłach i sercach dokonywane są przeważnie przy wielkim absmacku. Czujemy się złapani w pułapkę i nie wiemy co będzie dalej. Jedynym co ratuje nasze biedne emocje wystawione na manipulacje ludzi zajmujących się już dziś kampanią i zachęcaniem ludzi do głosowania na PiS, są doniesienia o wspomnianych tu technologiach. To jest coś, co nieco nas uspokaja, zanim mediaworkerzy zatrudnieni na dyrektorskich stanowiskach we wszystkich patriotyczny mediach, zaczną swój upiorny taniec pokazując nam na zmianę Mariana Kowalskiego, Magdę Ogórek i Jakimowicza.

Ostatnio gazeta Karnowskich, poprzez tekst jakiegoś mediaworkera, wyraziła oburzenie faktem, że w Wałbrzychu, młodzież szkolna wybrała na patronkę swojej placówki Daisy von Pless. Wybór ten miał według autora tekstu wywołać zażenowanie nas wszystkich albowiem konkurentami księżnej byli Jan Paweł II i Faustyna Kowalska. No i te głupie dzieci nie zrozumiały co jest w życiu ważne i odrzuciły takich patronów. Chęć zasłużenia się za wszelką cenę, jaką widać po autorze tego tekstu, jest czymś, co autentycznie odstręcza ludzi od  PiS, bo człowiek ten, podobnie jak bracia Karnowscy, występuje w imieniu partii, występuje jednak w imieniu tych polityków, którym się zdaje, że jak zmuszą wszystkich do oddawania kultu Janowi Pawłowi II i siostrze Faustynie, to wybory będą wygrane w cuglach.

To są idioci. Inaczej się tego nazwać nie da. To są ludzie, którzy robią rzecz najgorszą z możliwych – ingerują po protestancku w osobiste życie wiernych i ich wybory i próbują z tego robić jakieś rozdania polityczne. A nie są przecież kapłanami. Internet odpowiedział tym durniom tak, jak na to zasłużyli. Wskazując, że syn Daisy był polskim oficerem i zginął na wojnie, a drugi został zamordowany w katowni gestapo. Poza tym im więcej na zachodzie kraju regionalizmów odwołujących się do tradycji polskiej, nie mającej w sobie żadnych przekłamań, tym lepiej. A księżna się do tego świetnie nadaje, była Angielką ożenioną z Niemcem, ale dwoje jej dzieci zostało Polakami. Czego chcieć więcej? Jan Paweł II zaś poradzi sobie znakomicie i nie przestanie nas błogosławić z nieba, tak samo jak siostra Faustyna.

Jeśli połączymy tę, fałszywą ze szczętem przecież, troskę o świętych czasów nowych z występami osób zajmujących się zawodowo pajacowaniem, którzy mają zachęcić lumpenproletariat do głosowania na PiS, to dojść musimy do wniosku, że coś takiego, jak proces wychowania w pokorze nie może istnieć. Każdy bowiem bałwan, który zasiada w ławach poselskich, zajmując się tam wyłącznie przewracaniem oczami, uważa się, przez czas trwania kadencji, za niezwykłego wręcz spryciarza i stratega. Nie ponosi przy tym żadnej odpowiedzialności, bo tę zwala na nas – wyborców. Tak jak ten mediaworker z gazety Karnowskich, który winę za swoje obsesje lub za obsesje naczelnego, zwalił na dzieci z wałbrzyskiej szkoły. Nauka zaś przychodzi do takiego posła czy urzędnika dopiero po przegranych wyborach. I kroczy ręka w rękę z deprawacją. Kiedy już go wywalą z tego sejmu lub stołka, zaczyna on kombinować, że źle się jednak urządził i szuka jakiegoś wyjścia. Jan Paweł II i siostra Faustyna już mu zaczynają trochę doskwierać, myśli też o tym, że ci ludzie jednak są kompletnymi frajerami, bo on wybrałby Jana Pawła i na nim się lansował. Wszak w życiu jest jak w pokerze – jest zasada karta-stół  – asy zaś są lepsze od dam. To jest modelowy wręcz sposób myślenia i postrzegania spraw przez wielu polityków, posłów i urzędników z pisowskiego nadania. Dlaczego ja się znów ich czepiam? Bo chcę żeby wygrali wybory. Obawiam się jednak, że nie wygrają ich dostatecznie wysoko, żeby władze partii mogły wdrożyć program oczyszczania szeregów z bałwanów i program wychowywania do polityki tych, którzy jakoś tam jeszcze rokują. Będzie tak, albowiem jedyne co mogą przed wyborami zrobić oddani partii dziennikarze, to wycierać sobie gębę świętymi, albo kolegować się z Jakimowiczem. To wszystko. Nie chcę wskazywać kto nad tym zestawem trzyma patronat, ale to dlatego,  że nie wierzę w opamiętanie się tego człowieka. W pewnym bowiem wieku pewność siebie zaczyna mieć właściwości gazu – raz obezwładniającego, raz rozśmieszającego, a czasem siarkowodoru.

Podsumowując – gros wyborców PiS nie kupuje formatów, na których lansuje się partia i jej przedstawiciele. Ludzie patrzą na to i wzdychają ciężko, tak jak to było w przypadku Sary James i jej „wielkiego sukcesu w USA”. Nie wiem kogo ta ustawka cieszyła, ale ja nie znam takiej osoby. Być może tych, co są zasłuchani w melodie Zenka Martyniuka. Z punktu widzenia wyborcy takie numery to kopanie dołu pomiędzy elektoratem, a partią. Dół ten będzie pogłębiany i poszerzany stale, albowiem aspiracje niektórych polityków PiS są dalekie od aspiracji i wymagać wyborców. Są jak Miś Uszatek skonfrontowany z serialem Czarne chmury, że użyję obrazowego języka, który musi trafić do wszystkich. Mam nadzieję, że to nie przeważy szali w wyborach, że ludzie puszczą te idiotyzmy mimo uszu i będą śledzić postęp kolejnych, krajowych inwestycji.

  7 komentarzy do “O ludziach słabo poinformowanych”

  1. zobaczyłam w wiki życiorys Daisy von Pless, uratowana małżeństwem z von Plessem z szarego  bytowania w tzw ciągłych niedostatkach, wypełniła swoje życie gośćmi i podróżami . Tak żyła jak jej warunki pozwalały. Nie czytałam już o jej dokonaniach filantropijnych, ale pewnie jakieś były.

    uczniowie wybrali, niech tak będzie

    Dla mnie najlepsze info, że jeden z jej przodków Daisy był gubernatorem stanu amerykańskiego Delaware, nazwa stanu od nazwiska przodka De La Warre, dla uzupełnienia dodam, że kiedyś był  to stan gdzie najszybciej można było zarejestrować spółkę. Ciekawe jakie były w Delaware opłaty notarialne tj rejestracyjne.

  2. Państwo ma przede wszystkim być skuteczne i szybko załatwiać swoje interesy, w sprawach najważniejszych czyli np. budowa elektrowni atomowych. Jeśli Francuzi w latach 70tych po decyzji o budowaniu reaktorów jądrowych już rok później brali się fizycznie za pracę, to Jacek Sasin powiedział, że na 2025 r to jednak budowa nie ruszy, bo papierologia. Marek Zuber powiedział że energia z atomu będzie w PL koło 2040 r., to jest mniej więcej skala naszych działań. Z kolei budowa CPK jest łatwa to wyśmiania, bo to jest program szybkich kolei z nowoczesnym lotniskiem, więc wygląda jak z jakiejś bajki, mało realnie….

    Partii rządzącej tania propaganda nic nie da na dłuższą metę. Więcej reform naprawdę, a nie na niby… Inna sprawa, że racją stanu jest zreformowanie sądownictwa, administracji, ukrócenie łapówkarstwa, modernizacja dróg, kolei czy realne działanie trybunału stanu, skazywanie polityków i urzędników za błędy i nadużycia i złodziejstwo. Wszystkie partie powinny to zrozumieć, ale tak nie jest. Państwo ma działać, a nie pozorować.

  3. Marek Zuber, zakładając pozyskanie przez Polskę energii elektrycznej z atomu na około 2040 rok, zapewne zakładał, że wybory wygra totalna mafia i będzie torpedowała realizację elektrowni atomowych tak, jak po przejęciu władzy w 2007 roku, torpedowała budowę tarczy antyrakietowej w Polsce.

  4. A propos neolitycznych siekier – pod tym linkiem można znaleźć pracę, która wszystko wyjaśnia:

    https://www.researchgate.net/publication/259583371_Drilling_through_stone_axes

  5. Problem tak jak Pan mówi jest w zdradzieckiej i zaprzedanej komu się da opozycji, od lewactwa po rosyjskich katolików Brauna…. PiS jako jedyny zreformował cokolwiek w PL w dziedzinie armii, derusyfikacji państwa, obrony wartości rodzinnych i nierozkradania państwa na miliardy…. (dochody Orlenu obecnie a np. w 2014r.).
    Brakuje skuteczności, lepszych kadr i pewnie służb państwowych, które zrobią porządek z jawnymi zdrajcami i prowokatorami. Racji stanu nie ma po stronie służb polskich, które mają chronić i zabezpieczać działanie rządu, dlatego tak bardzo dużo zależy tutaj od obecności USA.

  6. No, ale to się nie otwiera, wyrzuciłem pański poprzedni komentarz, bo myślałem, że to jakiś wirus

  7. Tytuł „Drilling through stone axes”, autor Grzegorz Osipowicz, może tak się da znaleźć.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.