cze 252025
 

W zasadzie tekst ten powinien się nazywać – o sposobach dewastowania komunikacji, no, ale niech już zostanie tak jak widać. Komunikację dewastuje się marginalizując ludzi, którzy mają do powiedzenia coś ciekawego, a także są świadomi tego iż powtarzanie co dekadę tych samych formuł nie zmienia niczyjej świadomości i nikogo nie edukuje. Istnieje jednak, bo potrzebni są eksperci w dziedzinach, które przykuwają uwagę ludzi najbardziej. Mamy więc – kreowanych mniej więcej co dekadę – ekspertów od geopolityki, w tym od Iranu, którzy nigdy nie byli w Iranie, nie znają nikogo w tym kraju, nie mówią po persku, ale raz kiedyś przechodzili koło Instytutu Iranistyki na UW i to właśnie powoduje, że są ekspertami. Ludzie akceptują te kreacje, bo są przyzwyczajeni do pewnej dynamiki, której sami nie umieją zaaranżować, a opatrzone już, stare mordy z Internetu zaczynają ich powoli denerwować.

Jak wiecie siedzę sobie często na twitterze i tam obserwuję, jak ludzie między trzydziestym, a czterdziestym rokiem życia, zmieniają się w mędrców od geopolityki, kultury, sztuki i czekają na budżet, który pozwoli im wydać książkę, a potem dostać za nią nagrodę w ramach tego samego programu ogłupiania, który wykreował ich na ekspertów. Oczy moje skierowały się na pana Świdzińskiego Alberta, który właśnie niedawno rozprawiał u Rymanowskiego o Iranie, albowiem jest tym ekspertem. Jak się okazało specjalizuje się też w innych dziedzinach. Oto trafiłem na jego artykuł o Józefie Mackiewiczu. Zaczyna się on od słów – Józef Mackiewicz w świadomości powszechnej Polaków nie istnieje. No, powiem Wam, że to jest duża rzecz. Nie wiem, czym Świdziński się zajmował, kiedy cała Polska dyskutowała o Mackiewiczu, kiedy wydawano jego książki i wszyscy dostawali szału czytając bezczelne wypowiedzi Niny Karsov, kiedy ludzie związani z PiS bronili tejże Niny Karsov przed różnymi oskarżeniami. Zapewne grał w kapsle, albo poznawał historię Iranu, by zostać ekspertem telewizyjnym w tym zakresie. Lub robił coś jeszcze ciekawszego. W publicystyce, inaczej niż w nauce, nie obowiązuje zasada prezentowania stanu badań nad przedmiotem omawianym przez publicystę. Może on więc powiedzieć co mu się podoba. I ja to rozumiem, ale ja będąc publicystą, wykręciłem się od ewentualnych zarzutów dotyczących takiego postępowania, a wiedziałem, że one się pojawią, nadając swoim pierwszym publikacjom charakter baśni. I wszyscy zrozumieli o co chodzi. Takie to były jeszcze czasy, ho, ho, tak, tak. Dzisiaj młodociani eksperci nie chodzą na kompromisy. Musi być poważnie, żadnych baśni, same fakty w dodatku twarde. Józef Mackiewicz jest pisarzem Polakom nieznanym. A na pewno jest mniej znany niż Albert Świdziński.

Niestety nie możemy bez przerwy dyskutować o Mackiewiczu, tym bardziej, że jego moce i tematyka, którą poruszał nie nadążają za naszymi czasami. Stąd zapewne Świdziński traktuje go, jak kwiatek do kożucha, czyli ozdobę mało adekwatną, ale koniczną, by ludzie zwracali nań uwagę.

Teraz dopiero zauważyłem, że Świdzinski to drużyna Bartosiaka, a na swoim profilu ma on, jakże wyróżniający myślącego człowieka w tłumie głupców, napis – amicus plato sed magis amica veritas. Po czymś takim nikt nie może mieć wątpliwości, że mamy do czynienia z prawdziwym mędrcem, a reszta powinna go jedynie słuchać i milczeć.

Myślę, że zbliżamy się do momentu, kiedy ten haust wolności, który zaczerpnęliśmy w latach tuż przed i tuż po katastrofie smoleńskiej, wypełniający nam całkowicie płuca i pozwalający żyć, wyczerpie się ostatecznie. Wymiana zaś myśli i opinii, a nawet omawianie wątków pochodzących z tradycji polskiej, zostanie uroczyście przekazana w ręce instytutów i fundacji. Czekam kiedy organizacje te zaczną poruszać temat ziemiaństwa i jego kulturotwórczej roli, zaczynając swoje opinie od zdania – ziemiaństwo polskie było do tej pory niedocenianą grupą społeczną w dziejach. Nastąpi to w chwili kiedy okaże się, że biedne chłopki, o których piszą książki różne wariatki, nie zaprowadzą nowego pokolenia ekspertów nigdzie, co najwyżej na pastwisko albo do lasu po chrust.

Kiedy wpisujemy do wyszukiwarki nazwisko Świdziński naszym oczom ukazuje się nie tylko Albert, ale także Jacek Świdziński. Zbieżność nazwisk zapewne przypadkowa, ale metoda jaką się posługują już jest chyba z jakiegoś rozdzielnika. O Jacku Świdzińskim pisałem już kiedyś przy okazji nagród, które otrzymał. Jest on bowiem rysownikiem komiksów, a jak poucza wiki, rysunku nauczył się sam. Patrzmy na dzieła Jacka Świdzińskiego, który jest do niemożliwości przestylizowanym młodzieńcem, i powinien mieć ksywę pretensja, i widzimy, że on po prostu nie umie rysować. I to nie jest żaden zarzut, ale fakt bezsporny, który każdy może stwierdzić naocznie. Czyli on się niczego nie nauczył, ale potrafi coś nabazgrać w taki sposób, że jego kreatorzy, bo to on jest kreacją, nie muszą się zastanawiać o co chodzi. Prostactwo i młodociana kokieteria tych obrazków są po prostu paraliżujące i nasuwa się jedno tylko pytanie – po co? Moja odpowiedź jest prosta – po to, by wyłączyć z dyskusji publicznej ludzi kojarzących coś więcej niż przedwczorajszy obiad u cioci Marysi. Po to, by uczynić rezultat z braku rezultatu i zbudować absurdalną hierarchię bytów kretyńskich, które mają zastąpić komunikację autentyczną, czyli spór prowadzący do budowania nowych, ciekawszych formuł i do prawdy. Z rzekomymi kreacjami Jacka Świdzińskiego bowiem kryje się najbardziej prostacka, lewicowa propaganda.

Ludzie pozostający w kręgach wysokich specjalizacji, którzy – siłą bezwładu, bo inaczej się nie da – odnajdują się w obszarze komunikacji publicznej, muszą patrzeć na to w zdumieniu. Mam na myśli inżynierów, lekarzy, biznesmenów, prawników, samodzielnych sprzedawców, czy kogo tam chcecie. Ludzi niezależnych po prostu. Patrząc na ten sposób opracowania talentu, osoby te mogą co najwyżej popaść w stupor. I nie ma siły, by nie zaczęły się zastanawiać kto tym wszystkim kieruje. Bo nikt myślący nie uwierzy w sprawczą moc banału i truizmu. A to nie koniec. Obejrzałem sobie bowiem kawałek wywiadu, jaki Stanowski przeprowadził z raperem, bardzo sławnym ponoć i bogatym, o ksywie Quebonafide. To jest jeszcze lepsze niż ten amicus plato. Pretensjonalność rządzi i nie bierze jeńców. Pan ten musi bardzo imponować Stanowskiemu, bo patrzył weń Krzysztof Stanowski jak w obrazek. Tamten zaś, człowiek przecież nie umiejący ani śpiewać, ani tańczyć, bo o to chodzi w tym całym rapie, opowiadał wyłącznie o tym kogo znał i z kim gadał. Było to niczym wzór patologicznego zachowania się na imprezie, z którego szydzą najfajniejsze dziewczyny. Podlany jeszcze nieznośną kokieterią i lansem, bo pan ten sprzedał ponoć pół miliona swoich płyt. I jest odznaczony medalem – zasłużony dla miasta Ciechanowa – z którego pochodzi. Czy to nie dziwne? Ilu specjalistów pochodzi z różnych miast, a nikt im nie wręcza żadnych medali. Takiemu jednak, jakiemuś głąbowi, dają ten medal, bo wygrał w zawodach gdzie nie ma żadnych zasad, a zwycięzca jest wybierany arbitralnie, przez gremia siedzące na zapleczu i liczące pieniądze za bilety.

Czy mnie to jakoś martwi? W najmniejszym stopniu. Ponieważ ja już wiem coś, czego oni nie wiedzą. Czas płynie. Nie można być starym raperem, nie można być wiecznie dobrze zapowiadającym się rysownikiem, a także nie może być wiecznie wschodzącą gwiazdą rynku ekspertów. Bo takich gwiazd będzie niebawem setka i oni pieprzyć będą już takie banały, że nawet ten cały Quebonafide tego nie wytrzyma. Wszystko po to, by kłamstwo zastąpiło prawdę. Można być za to starym pisarzem. Jest to wręcz konieczność.

No dobra, powie ktoś – szydzisz pan z tego, że goście nie mogą dojść do pointy – a co z twoją „puetą”? Jest, jest, nic się nie martwcie. W dodatku postawi mnie ona w rzędzie ekspertów od spraw Iranu, być może nawet wybitnych. Bo ja nie tylko przechodziłem koło Instytutu Iranistyki UW, ale miałem tam też koleżankę. I ona opowiadała mi różne anegdoty o swoich wykładowcach, jak najbardziej rodowitych Irańczykach. Jedynym z nich był ten pan

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kaweh_Pur_Rahnama

Ja go sobie, nie znając przecież faceta osobiście, dobrze zapamiętałem. I wiecie co się okazało? Że w roku 1988, czyli bardzo dawno, wydał on wspólną książkę z wybitnym polskim pisarzem, autorem niezwykle popularnej powieści „Niebezpieczne ścieżki”, Marianem Reniakiem, o którym tu niedawno pisaliśmy. Oto jego biogram w wiki https://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Reniak

I co? Nadaję się na eksperta od spraw irańskich? „Zatkało ruskie kakało”?

Wspólna ich powieść nosi tytuł „Mitra”. I opowiada, jak przypuszczam, o wielkiej i chwalebnej historii Iranu.

Nie chcę iść innymi tropami, które się w tej historii ujawniają. Niech się tym zajmą eksperci od spraw irańskich. Ja zaś zajmę się sprzedażą książek. I ich pisaniem w znanych Wam już dobrze, baśniowych formatach.

Znów pogrzebałem w magazynie i coś tam wykopałem.

Przypominam też, że promocja na nawigatory trwa tylko do wtorku.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/nie-tylko-rothesay-oficerskie-obozy-izolacyjne-oraz-oboz-dyscyplinarny-dla-zolnierzy-polskich-sil-zbrojnych-w-wielkiej/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/status-ontologiczny-skowronkow-kosciol-w-popkulturze-popkultura-w-kosciele/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jak-rosnie-dobrobyt/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ksztalcenie-mlodziezy-w-kolegiach-jezuickich-rzeczypospolitej-obojga-narodow/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-26-ostatni-poswiecony-prusom/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-25-poswiecony-rzymowi/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-20-srodziemnomorski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-15/

 

 

 

Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

  20 komentarzy do “O ludziach urodzonych wczoraj czyli na kim wożą się eksperci”

  1. Pajac muzyczny albo publicystyczny, lekarz, prawnik, architekt to sa tzw. wolne zawody, ktore z definicji nie maja autorytetu. Wkrotce te wszystkie wolne zawody zastapi AI.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Wolny_zawód

  2. Nie zrozumiał pan żartu. W związku z mitem pana Reniaka ten Mitra może być kimkolwiek, obwoźnym sprzedawcą barszczu białego nawet…to bez znaczenia

  3. Publicysta i artysta nie jest wolnym zawodem, ale np. inżynier budownictwa jest. Co do autorytetu to przynajmniej jeśli chodzi o inż, architeków i lekarzy to są izby, które można uznać za taki autorytet, choć osobiście to mnie to bardziej przypomina cechy rzemieślników.

    Z tym zastąpieniem przez AI to bym się nie zapędzał. Kogo będą ciągać w razie W? To raczej kolejne narzędzie, przecież komputery i CAD nie skończyły pracy architektów, aczkolwiek przetrzebiły kreślarzy (przynajmniej w PL).

  4. Dzień dobry. Cóż, nihil novi – można przypomnieć. Odkąd wymyślono termin „celebryta” – człowiek znany z tego, że jest znany – nie można się już dziwić. Koncept jest oczywisty – destrukcja. Niszczenie komunikacji, standardów, gustów, wrażliwości. Ja tylko pilnuję żeby na tym zapleczu nikt moich pieniędzy nie liczył. Poza tymi wydartymi gwałtem w formie rozmaitych podatków. Mamy już, chwalić Boga, czerwiec, a mi jeszcze po zeznaniu podatkowym ’24 łzy bezsilności nie obeschły. A to wszystko idzie na takich Świdzińskich. I ludowa mądrość „nosił wilk razy kilka” mało mnie pociesza.

  5. Czasami pierwsze zdanie daje się prowokacyjne – żeby pobudzić czytelnika do lektury … .

    Z tego S&F to Alberta Świdzińskiego jeszcze da się słuchać (choć z trudem).

    Do komunikacji zostaje Koalang (Ach ten Zajdel!) – vide: Dr Szewko, który ostatnio był u Zychowicza, i całą godzinę mówił swoim koalangiem; a Piotruś oparł podbródek na dłoni spracowanej niegdyś w kibucu, i tylko mu uśmieszek jakoś przygasł …

  6. Ekspert z definicji NIE JEST AUTORYTETEM w postepowaniu sadowym ani nawet strona postepowania. Jest drugorzednym aktorem i uczestnikiem postepowania. W naukach prawniczych mowi sie, ze ekspert / biegly posiada „wiedze specjalna” i tylko tyle. Autorytetem jest sedzia, ktory wydaje werdykt i nie musi posiadac specjalistycznej wiedzy. My jako widzowie mozemy postawic siebie w roli autorytetu (sedziego), ktorego ekspert probuje przekonac, mozemy wylaczyc telewizor albo przelaczyc kanal. Podczas procesu mozna a nawet nalezalo by podwazac opinie eksperta (bieglego) strony przeciwnej, jezeli sami jestesmy strona postepowania.

    Inny przyklad: rada gminy moze ustalic, jakie okna powinniscie miec w domu i nawet najlepszy architekt, chocby nim byl Norman Foster, ma gowno do powiedzenia i musi sie podporzadkowac, bo nie dostanie pozwolenia na budowe. Rada gminy posiada autorytet (legitymacje) z woli Boga lub, jesli jestescie ateistami, z innego zrodla, a architekt jest specjalista i ma wykonac powierzone mu zadanie, ale nie jest autorytetem.

    W przypadku wojny perskiej powinnismy odpowiedziec sobie na pytanie, kim jestesmy w tym procesie oraz w ramach jakiej religii (na podstawie jakiej legitymacji) autorytety beda rozstrzygaly sprawe.

     

    Ps. Panskie uwagi odnosnie wygladu zewnetrznego rozmowcow i ich zachowania sa niestosowne!

  7. Inflacja ekspertów powoduje że traci się zaufanie do wszystkich……a na pewno wysoka podaż augurów uczy ostrożności że można natrafić na takiego szpenia, eksperta od  młodych mężczyzn jak ten   https://pl.wikipedia.org/wiki/Sathya_Sai_Baba

  8. Trzeba zapytac Jackowskiego albo prof. Tryjanowskiego, co wrozy Polsce przylot w Gory Sowie sepa plowego, gatunku, ktory u nas nie wystepuje. Sep skierowal sie dalej na jakies wysypisko smieci w Wielkopolsce. Na pewno cos w tym jest.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Auspicjum

  9. Tekst rozbawił mnie z rana. Każdy odbiorca może sobie wybrańcy takiego eksperta, na swoją miarę. Znamy z PRL.

    Przebieranki są chyba obowiązkowe? Dr. Szewko kilka miesięcy temu poszukiwał kogoś kto mu choć codzienne filmiki ozdobi rekwizytami. Na szczęście nie posunął się do przebrania za kogoś tam.

  10. Orzel w godle Polski nawiazuje do religii praindoeuropejskich (indoiranskich) i na niego zolnierze skladaja przysiege. Ciekawe, jak beda namawiac do wojny Nawrockiego i nas, skoro mamy wspolne pochodzenie? Przewiduje jakas farse, ale w sumie nie interesuje mnie to, bo jestem racjonalnie myslacym czlowiekiem.

  11. A może to ukryty związek wyznawców Mitry?

  12. Onegdaj prezydent Komorowski promował orła z czekolady. Moje pytania skierowane do jakiejś entuzjastki: czy młodzież pójdzie w razie wojny bronić kraju legitymującego się takim orłem na czele oddziałów? Konsternacja.

  13. Nie jestem entuzjastką nie tylko Komorowskiego,ale nawet nie ekspercę.Moja wyobraźnia na dzień dzisiejszy o młodzieży pod czekoladowym orłem:

    No zeżrą go i wyciągną właściwego.

  14. taki ekspert jak Mentzen to nie wiem na czym się wozi, bo nie na roztropności, właściwie jeśli nawet dysponuje roztropnością to jej nie nadużywa a szkoda, obśmiewa taśmy Republiki dotyczące pana Romana (na”salonie 24″) a wszyscy co wnikliwie wysłuchali świetnej sceny  kokietowania p. Romana luksusowym hotelem na wyspie, wysłuchali lekcji manipulacji jedynej w swoim rodzaju. Gdzie pan  Zamożny obiecując bardzo eleganckie przyjęcie kolacyjne, uwodząc elitarnością pobytu, na końcu rozmowy niby mimochodem rzekł do p. Romana  „czy mógłbyś mi dowieżć Sikorskiego??”.

    Niby nic z rozmowy nie wynika, Mentzen się śmieje, dla niego jest to scena banalna a Republika wg niego  jest głupia.

    no i minęło dni kilka i p. Orzeł stwierdza , że Tusk się połapał że p. Roman działa przeciwko p. premierowi.

    kiedy dla nas słuchaczy taśm, oczywiste było, że w zaproszeniu zamarkowane „dowiezienie Sikorskiego” na tak luksusowych warunkach jak zaproponował p. Zamożny, musiało mieć w sobie coś głębszago niż oglądanie łba p. Romana przy rocznicowej kolacji,

    no i poczekajmy na efekty/skutki

    no i taki to ekspert z MENTZENA

    1) zmanipulowany przy piwie

    2) niestosownie odezwał sie do prezesa JK, kiedy PiS napomknęło o możliwości współpracy z Konfą, potem go Bosak bronił, że to nic takiego, szedł w zaparte, bo co powiedzieć kiedy chyba dawno zrozumiał że Mentzen jest z dyplomacją na bakier

    3) obśmianie taśm Republiki ośmiesza samego Mentzena, skutkiem  przeprowadzanego grilowania okazuje się,  że facet nie rozumie połowy spraw z których się wyśmiewa.

  15. Ciekawa ta seria tekstów o komunikacji. Niestety nie wydaje mi się aby dało się z tym cokolwiek zrobić. To tylko frustracja nas wszystkich znajduje ujście w komentarzach.

    Przewrotnie zapytam, skoro wszyscy mają czas na słuchanie i czytanie tych wszystkich mediów handlujących ekspertami od wszystkiego, to być może tzw ogół społeczeństwa ma zbyt mało do roboty. Źle zagospodarowany czas wolny.

    I obawiam się że od kiedy czas wolny od pracy stał się celem różnych producentów rozrywki, pogoń za urozmaiceniem sobie życia nabiera tempa.

    W moich czasach ludzie byli wierni jednemu tytułowi gazety codziennej.

  16. Ostatecznie Giertych nie miał siły załatwiać Sikorskiego na spęd u Czarneckiego, ale chętnie zwodził i przeciągał wahania, by nie zamykać sobie wjazdu na hotel w Wenecji. Nie w części Wenecji dla gawiedzi – w tym miejscu ekskluzywny kontent jako lep na muchy, wydzielony resort w innej części laguny. Jolka wieczna bida, Leszek-Janusz, Roman i koniecznie Radek. Cena nie gra roli, bo jeszcze w zielone gramy; każde dziesięć groszy to inwestycja.

  17. Kłamstwo.Świdziński grosza z państwowych dotacji nie wziął. S&F utrzymuje sie ze sprzedaży własnych publikacji.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.