maj 112021
 

Jak wiemy oburzenie tłumu jest niezbędnym elementem promocji na rynku treści, ze szczególnym wskazaniem na publicystykę polityczną. O to, by wywoływać oburzenie starają się też młodzieńcy, którzy zamierzają wykonywać jakieś zlecenia sił poważnych, rozdających granty na działalność, umownie nazywaną oburzającą. Zanim jednak ktoś znajdzie się na liście płac tych struktur, musi dokonać kilku oburzających wyczynów gratis. One zaś tylko czasem kończą się powodzeniem.

Z naszego punktu widzenia nie jest istotne, kto wywołuje oburzenie i jakimi metodami to czyni, ale kogo redukuje się do roli wyjącego z oburzenia tłumu. Ci ludzie bowiem skazani są na milczenie. Tradycyjnie do roli tej degraduje się tak zwanych tradsów, konserwę i ludzi określanych przez lewicowych aktywistów podobnymi wyrazami. Okazało się jednak, że – od dłuższego już czasu – nie da się wywołać oburzenia tak po prostu, bo ludzie są już silnie znudzeni. I tak powstać musiały specjalne komórki, które w stosownych momentach wyrażają oburzenie, a czynią to w mediach. Celem jest wskazanie ciemnemu ludowi kiedy i dlaczego ma się oburzać. Jeśli chodzi o lewicę, to rolę tę pełni nam stowarzyszenie Nigdy więcej, jeśli zaś chodzi o „naszych”, brzemię to na barki wziął Ośrodek monitorowania antypolonizmu. To są organizacje które uzupełniają się w sposób niemal doskonały, prawie tak dobrze jak bracia Kurscy, albo Lisiewicze.

Wskażę dziś kilka faktów, które powinny, w zamyśle autorów, wywołać oburzenie, ale wywołują jedynie ziewanie. Dodam też, że chyba – żeby jednak to oburzenie uzyskać – niektórzy będą musieli zdjąć gacie.

Na początek człowiek, który nigdy nie zawodzi. Tym razem w roli innej nieco niż zwykle, bo nie wywołującego oburzenie, ale oburzonego. Szczepan T. poczuł się oburzony, bo gdzieś tam nazwali go Polakiem. A on przecież jest Ślązakiem! To jest nadużycie i skandal. Zapewne, ale kto to kupi? I kogo to obchodzi. Szczepan, jako rozgrywający na odcinku propagandy, został właśnie wyniesiony za boisko, a ktoś mu szepcze do ucha, że niestety, bez biegania nago się nie obejdzie. Na nic bowiem już ten ciemny lud nie reaguje, można go flekować po głowie, można mu ubliżać, a on nic. Tak więc czekajmy na ten niesamowity moment kiedy sponsorzy każą się obnażyć Szczepanowi, żeby podnieść wskaźniki oburzenia w narodzie. Może też być jeszcze ciekawiej, bo – tego jeszcze nie grali – ktoś zaproponuje Szczepanowi, żeby się podcierał biało czerwoną w publicznym miejscu, albo zamówił w jakiejś gadżeciarni rolkę biało-czerwonego papieru higienicznego i pokazywał to Sekielskiemu, kiedy będzie robił reportaż o jego nowym domu w Toskanii. Że co? Że Szczepan nie ma domu w Toskanii? Tylko coś tam wynajmuje? Przepraszam nie wiedziałem.

Ośrodek monitorowania antypolonizmu, zawrzał oburzeniem po tym, jak 1 marca wnuk profesora Jerzego Vetulaniego, pluł w Krakowie na pomniki wyklętych. Jak wspomniałem w dzisiejszej pogadance, którą puszczę po południu, Kraków jest miejscem skrajnie nieautentycznym i oszukanym. Niech mi wybaczą ludzie, którzy Kraków kochają, ale tak niestety jest. Ilość ustawek robionych „po taniości”, ilość naciągaczy działających metodą „ma artystę” czynnych w państwowych placówkach kultury, jest tam większa procentowo niż populacja Cyganów w narodzie słowackim. I tego się w zasadzie nie da wytrzymać, dlatego ja do Krakowa nie jeżdżę. Czasem, jak mnie chłopaki z Polonia Christiana zaproszą, a i to zawsze jest tak, że kiedy tylko tam przyjadę, natychmiast dostaję gorączki. Jedyną autentyczną postacią ze świata tak zwanej kultury i sztuki w tym mieście jest Tomek Bereźnicki. No, ale wracajmy do naszych baranów. Pamiętamy profesora Vetulaniego, który lansował się za życia Pod Baranami i przedstawiał się tam, jako istota wywodząca się z rasy etruskiej, co miało podnieść jego znaczenie w oczach widowni? Oczywiście, że pamiętamy. Mem o pochodzeniu etruskim na stałe zagościł bowiem w naszym słowniku. I teraz oto wnuk owego profesora, już martwego całkiem, pluje na pomniki wyklętych, a Ośrodek monitorowania antypolonizmu filmuje tę flegmę i leci z tym do sądu. To jest doprawdy niezwykłe. Tu wyklęci, tu wnuk etruskiego komunisty przemienionego w liberała, próbujący wywołać oburzenie swoim dziwacznym zachowaniem, a do tego jeszcze patrioci biegnący do sądu z zawiadomieniem o dokonaniu przestępstwa. Czy Wam się to nie wydaje dziwne? Czy nikt tym ludziom nie wyjaśnił czym są krakowskie sądy? Ja zadam jedno tylko pytanie: jak myślicie, co w takiej sytuacji zrobiliby wyklęci? Poszliby do skorumpowanego sądu? Możliwe, że tak. Ja się nie podejmuję orzekać o takich kwestiach.

Mamy oto przed oczami człowieka, których chce się dostać na jakąś dodatkowo listę płac, bo na jednej już pewnie jest. I uważa, że najlepszą drogą do tego jest plucie na pomniki. Oczekuje on do tego, że ludzie, którymi pogardza, czyli tacy jak my, zrobią mu publicity, za darmo i on mało, że zarobi, to jeszcze ich, czyli nas, upokorzy. Kto go wychowywał? Pewnie dziadek. Już raz o tym pisałem, ale jeszcze powtórzę – tym ludziom chodzi o zawłaszczenie pojęcia narodu. Chodzi o to, by to oni byli Polakami i nikt więcej. Nie może być w tym narodzie żadnej różnorodności światopoglądowej, bo oni tego nie zniosą. Dopiero kiedy z narodu wykluczy się niegodnych czyli takich jak my, Franciszek Vetulani będzie mógł do tej grupy doprosić Szczepana. No, ale ten będzie musiał się na powrót ubrać.

Na deser zostawiłem najlepsze. Oto młody pan Vetulani, który podpisuje się na twitterze Franek, zgłosił tam taki oto postulat. https://twitter.com/miloszlodowski/status/1391525175267577865/photo/1

Co z tego wynika? To mianowicie, że pan Vetulani chciałby rządzić i szykuje się do objęcia jakiejś funkcji w jednej z lewicowych organizacji, co może, choć nie musi doprowadzić go w niedalekiej przyszłości do ław sejmowych. Znając trochę ten Kraków, proponuję, by już dziś, korzystając z tego, że prezes dogadał się z Czarzastym, poleciał on do Wojciecha Muchy, nowego naczelnego Gazety Krakowskiej, który jest tak samo jak Vetulani, krakusem z dziada pradziada. Jeśli dojdą do porozumienia, bo wszystko jest przecież możliwe, mogą zrobić coś naprawdę dobrego dla Polski. Zmienić wikipedię tak, żeby był tam prawdziwy pluralizm poglądów, w duchu etruskim na przykład. Mogą też postawić dyżurnych przy pomniku wyklętych. Jeden dyżurny będzie pluł na pomnik, a drugi to będzie wycierał szmatką, żeby było widać, jaki jest w Krakowie pluralizm poglądów. Na szczęście Vetulani nie będzie mógł zmieniać wikipedii w innych językach. Tam zaś mało kto troszczy się o ograniczenia i deficyty krakowskich Etrusków, więc zawsze sobie coś do dyskusji znajdziemy. Muszę lecieć, mam parę spraw do załatwienia, na dziś to tyle.

  8 komentarzy do “O ludziach wywołujących oburzenie”

  1. Dzień dobry. Tak jest jak Pan pisze, Panie Gabrielu i tak zwany „normalny człowiek” istotnie jest już znudzony tymi wyczynami i ma ochotę odwrócić się na pięcie i pójść do swoich zajęć. A z całą pewnością nie dać się sprowokować i konsekwentnie ignorować ten spektakl żenady. Jedno tylko nie daje mi spokoju; czy to aby nie jest część zaplanowanej akcji, „podgotowki” jak Pan to określa, przybliżającej moment, w którym dzisiejsze ekstremizmy i przegięcia staną się jutrzejszą normą. To się samo nie stanie, a taki jest wszak plan. Trzeba więc ludzi znieczulić, żeby zobojętnieli i nie reagowali także wtedy, kiedy będzie się zmieniało stosowne prawa. I co robić? Reagować? W sumie po co? Bojkotować – też per saldo niedobrze. Nie ma mądrego.

  2. Trzeba robić coś fajnego. To się zawsze opłaci

  3. Oczywiście ma Pan rację. Choćby po to, żeby stworzyć przeciwwagę i pokazać publiczności różnicę. Szkoda, że tak niewielu ludzi się zwykle na tym poznaje… ale to akurat nie nowość. Taki jest ten świat.

  4. Niestety cywilizacja pochodzi od słowa civitas – czyli miasto. Cywilizacja to umiejętność życia w mieście, zatem przeprowadzenie się z rodziną w Bieszczady odpada. Trzeba pozostać, a w nocy podpalać maszty G5.

    Bo nic innego nie ma już sensu.

  5. „T.bedzie musiał się znowu ubrać” kwiczalem, może nawet po e rtrusku. Boże, co z nas ta wiosna czyni ? Intelektualistów nie możet być? Na szczęście obejrzałem niedawno film, no z tamtego kręgu, ale dzięki niemu mogę nadal iddychacy.. Nazywał się po rosyjsku i po innosransku Solaris. Polecam. I Tarkowskuego i przede wszystkim Lema. Boska/ przejmująca książka.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.