sty 072022
 

Przyznam, że nie mogę już słuchać o tym, że Amerykanie atakują miękkie podbrzusze Rosji. Rozumiem ludzi, którzy pielęgnują jakieś rosyjskie sentymenty, każdy ma prawo narkotyzować się czym chce, ale obawiam się, że tak zwana geopolityka, a co za tym idzie całe nasze dotychczasowe i przyszłe życie związane jest z sukcesem polityki USA. Jeśli ktoś sądzi, że cokolwiek zachowa się w znanym mu kształcie, po jakichś zmianach na korzyść Rosji w Europie, ten chyba oszalał. Nie będzie jak dawniej. Będzie jak dawniej, dawniej…a do tego, ja przynajmniej, wracać nie mam zamiaru. Nie będę już młodszy, a nie hołubię też zbyt wielu sentymentów związanych z moją młodością, nie ma więc mowy o tym, bym się jakoś szczególnie martwił o przyszłość kraju zarządzanego przez Włodzimierza Putina. Jestem też jedyną chyba osobą, w całym tym publicystycznym grajdole, która wskazuje na pewne geopolityczne stałe i na nich opiera swoje konkluzje. Nie ma w nich miejsca na rzeczy wynalezione tak niedawno, jak broń atomowa, czołgi, samoloty i podobne głupstwa, bo to są wszystko gadżety nie mające realnego zastosowania w skali do jakiej zostały stworzone. Służą one wyłącznie demonstracji. To są koszta reprezentacyjne, które w dawnych czasach musiał ponosić każdy władca, żeby móc w ogóle uchodzić za władcę. I jako takie zwykle łatwo zamieniają się w pułapkę, czego doświadczyli Rosjanie w czasie wojny afgańskiej, w latach osiemdziesiątych. Wycofanie się Amerykanów z Afganistanu oznacza tyle, że nie dali się oni złapać w pułapkę. Teraz rozpoczyna się nowe rozdanie, karty wyłożono w pobliżu granic chińskich, albowiem – o czym przekonywali nas wszyscy najmądrzejsi analitycy – teraz to Chiny zmierzają do dominacji nad światem. Jak można było wobec takiej konkluzji prorokować wojnę na Ukrainie? Nie wiem, ale widać można. Rosjanie dokonali lipnej koncentracji – jak mniemam – potem sprowokowali zamieszki w Kazachstanie, cofając przy tym uwierzytelnienia dla klanu Nazarbajewa, i wysłali tam komandosów. Jeśli wybuchnie jakaś wojna na Ukrainie, to stanie się to dopiero wtedy kiedy Rosja silniej zaangażuje się w Kazachstanie i okaże się, że są tam rzeczywiście jakieś siły, które mogą się im przeciwstawić. Gra bowiem toczy się o to, kogo i na jak długo uda się wciągnąć w wojnę.

Nie mogę już słuchać o jedwabnym szlaku, albowiem powinniśmy, jako kraj, robić wszystko, żeby ten szlak przebiegał jak najdalej od naszych granic. To znaczy, żeby był możliwie daleko na południe. Wszystko co wiąże się z budową szlaku prowadzącego przez Rosję i kończącego się w Niemczech jest bezpośrednim zagrożeniem dla naszego życia. Tylko idiota bowiem myśli, że jak jego ziemia leżeć będzie obok jakiegoś szlaku, to będzie on mógł czerpać z tego korzyści.

Jeśli przyjmiemy, że w istocie Chiny są największym zagrożeniem dla USA, to rosnąca potęga Rosji zmieni ten układ i nie można wykluczyć, że Amerykanie położyli Kazachstan na stole ofiarnym takiej polityki. Chińczycy nie wyjdą na ocean, to jest pewne, za to umocnieni Rosjanie zagrożą z całą pewnością ich żywotnym interesom.

Zanim przejdę do dalszych konkluzji, powiem jeszcze tylko, że szczerze nienawidzę takiego politykierstwa i ludzi, którzy uprawiają je zawodowo uważam za poważnych szkodników. Niestety okoliczności zmuszają mnie do zabrania głosu w tej sprawie. Głos ten i tak jest powszechnie nieważny, ale ma znaczenie tutaj, bo dyskusje skręcają w kierunku co najmniej dziwacznym.

Gwarancją naszego bezpieczeństwa jest przesunięcie kluczowego odcinka szlaków wiodących z Azji do Europy jak najdalej od naszych granic. Sukcesem zaś polityki powinno być zajęcie miejsca możliwie daleko od tego szlaku, z jakimś tam doń podłączeniem.

Nie chcę tu podawać przykładów z czasów bardzo dawnych, które moim zdaniem mają sens i dobrze ilustrują sprawę, albowiem nie są one traktowane poważnie. Rządzi bowiem polityczny fetyszyzm, polegający na tym, że eksperci powtarzają w kółko nazwiska polityków, których słabo w ogóle kojarzymy i wymieniają nazwy oraz pochodzenie jednostek biorących udział w interwencjach, co ma na wszystkich robić odpowiednie wrażenie i przekonać publiczność, że ekspert jest prawdziwym ekspertem.

Kluczowy odcinek, jak się okazało, znajduje się dziś w Kazachstanie, albowiem to Chiny są tym elementem, który może zmienić globalny układ. To jest bardzo dobra wiadomość. Tam jest szlak i tam są kluczowe dla podnoszenia kosztów reprezentacyjnych świata współczesnego złoża, czyli uran i metale ziem rzadkich. U nas jest tylko węgiel, który został skreślony z listy gospodarczych priorytetów. I to jest wiadomość dobra, bo jeśli nic gwałtownego się nie wydarzy, jeśli Chiny się nie wykoleją, a sowieci zagrożą im naprawdę w Azji, ten cholerny szlak jedwabny przesunie się na południe i jakoś będziemy się telepać. Jeśli komuś się zdaje, że uzyska niezależność energetyczną jak napali węglem pod kuchnią i rozpocznie eksploatację tego węgla w celach energetycznych, ten musi się leczyć. Mamy dobrego psychiatrę na pokładzie, można się doń zgłosić i wyznaczyć sobie jakiś termin. Niestety odległy.

To jest tak zwana polityczna łatwizna, na którą można nabrać wiele osób nie rozumiejących, że kluczem do wszystkich szkatułek jest dystrybucja, a nie pozyskanie i posiadanie. Komu chcecie ten węgiel sprzedawać? Takie pytanie trzeba zadać najpierw. Z faktu, że coś mamy nie wynika nic. Gadanie zaś o tym, że polityka energetyczna jest zła, nosi nazwę kiełbasy wyborczej. Ta polityka nie zależy od nas i ma, jak wiele spraw na tym świecie, charakter haraczu. Płacenie go nie jest jednak aż tak dolegliwe, jak interwencje obcych wojsk na polskich lotniskach. Na twitterze już uaktywnili się wariaci wołający, że wkrótce w Polsce też zacznie się interwencja, bo jest ustawa o bratniej pomocy. To się będzie niestety rozkręcać.

Tylko wtedy kiedy będziemy krajem na uboczu, możemy myśleć o rozwinięciu produkcji i podniesieniu przemysłu w branżach, które dziś interesują mało wielkich tego świata, a dla przyszłości mogą być kluczowe. Przemysł bowiem i produkcja to kwestie dla wizjonerów, a nie dla dziamdziajacych dziadków, którzy mówią, że kiedyś, o panie, to było lepiej, bo węgiel we wsi był i każdy miał pracę w hucie. I nawet polskie samochody były. Jeśli kiedykolwiek będzie jak dawniej, to w tym sensie, że od rana wszyscy będziemy stać w kolejkach po papier toaletowy i gazety, bo internetu nie będzie. Oba zaś te produkty bardzo niewiele będą się od siebie różnić. Ich zastosowanie będzie wręcz wymienne.

Problem zaś z naszą publicystyką polityczną polega na tym, że główni rozgrywający, moim zdaniem durnie jeden w drugiego, nie dość, że się plączą, nie dość, że się mylą notorycznie, to jeszcze nie oddają hołd memom, które zostały wymyślone na szkodę państwa i narodu.

Na koniec podam taką oto formułę, w którą nikt zapewne nie uwierzy, a jeśli już, to nie uzna jej za coś istotnego w świecie pełnym samolotów i bomb atomowych. Cała kariera Polski, czy też może Rzeczpospolitej, a co za tym idzie cała nasza tradycja historyczna i polityczna wzięła się stąd, że centrum finansowe, które było najbardziej zainteresowane istnieniem takiego politycznego tworu położone było na południowych szlakach wiodących z centralnej Azji, konkretnie z Indii. Każda próba zmiany tego stanu, każde przesunięcie kluczowych odcinków transportu na północ i budowa na tej północy ośrodków przeładunkowych, to znaczy ośrodków władzy, kończyła się na naszego kraju katastrofą. Mało kto to rozumie, albowiem historia jest u nas folklorem konsumowanym pod wódkę i ogórki, współczesna zaś polityka to pasztetowa z papieru toaletowego połykana na zimno z minami, pardon, kota srającego w sieczkę ( to cytat z literatury pięknej). Może gdyby to odwrócić moglibyśmy wyciągnąć jakieś sensowniejsze konkluzje.

Nie wiem, jaki wpływ będą miały wydarzenia w Kazachstanie na rozwój energetyki jądrowej, ale jeśli powrócimy do węgla, wszyscy ci, którzy płaczą dziś, że Polska upada, bo złoża leżą odłogiem, będą mieli niewątpliwą przyjemność zjeżdżania na dół do kopalni i popisywania się tam różnymi wyczynami na przodku. Nie wiadomo tylko gdzie ta kopalnia będzie – na Śląsku czy na Syberii.

  16 komentarzy do “O miękkim podbrzuszu Rosji”

  1. Bardzo ważny, oczyszczający głowę wpis. To, co czytam po różnego rodzaju portalach i social mediach, to jakiś „szybki kurs rozumienia spraw bieżących” serwowany dla ciemnego luda, aby nakręcać swoje i innych szajby. Dziękuję Gospodarzowi.

  2. zgadzam się , za każdym razem jak podnosiliśmy głowę za wysoko to nas równano z ziemią, dopóki byliśmy średnio rozwinięci i średnio zamożni to dawali nam spokój, jak już zaczynali my być od morza do morza to się zaczynały problemy.
    tak myślę, że jesteśmy nie do zarąbania, bo mamy tradycje konkurowania na nie równych zasadach, Wielkopolanie z Prusakami, ci z zaboru ruskiego z Rosjanami i Żydami i tak dalej, za komuny ci sprytniejsi nie równo konkurowali z komuną. Teraz daliśmy się uśpić sojuszem z Europą, że to niby nam dadzą, ale się przebudzimy. Co do szlaku to się zgadzam nie na naszych terenach ale na tyle blisko co by się przy nim pożywić

  3. po akcji Ostra Brama, naszych wywieziono do Workuty, kiepsko tam było ale adres jednak dużo bliżej

  4. wpis świetny, zwłaszcza potrzebny kiedy w internecie pojawił się tytuł rozważań

    -Rosjanie ruszyli na pomoc Kazachstanowi-

    tytuł nie miał charakteru prześmiewczego jak to było kiedyś z panem Karmanem z Afganistanu

  5. Mam taką, nie popartą niczym, intuicję że w Kazachstanie obserwujemy rozpoczęcie procesu zmierzającego do ustanowienia dwubiegunowego systemu NWO zgodnie z Ap 13. Stany i Chiny dogadały się co do likwidacji Rosji do poziomu jelcynowskiego. Kazachstan to pułapka na Putina i geopodmiotowość Rosji. Zaryzykowałbym taką interpretację.

  6. Jak Wielka Brytania, jej położenie wobec szlaków jest takie właśnie

  7. To jest taki Krym2. Na większą skalę.

  8. Co do szlaku to się zgadzam nie na naszych terenach ale na tyle blisko co by się przy nim pożywić.

    Dokładnie tak. I w tym celu jest m.in. Via Carpatia oraz Kanał Żeglowny Zatoka-Elbląg i jego połączenie do węzła na Via Carpati poprzez S7 i S16 (z obwodnicą Olsztyna). Ten system jest taką odnogą do Szlaku, który będzie szedł jednak (i na szczęście) południem. Oczywiście jest też mała odnoga przez Terespol.

  9. Nieznam się to się wpowiem jak typowy wsiok Mazowiecki.Po co nam węgiel jak prąd płynie w kablach.A że prąd płynie bo mamy 85 proc elektrowni węglowych gdzie produkcja energii jest najtańsza.E to taki szczegół .

  10. W lutym 1954 wschodząca gwiazda Leonid Breżniew robi w Kazachstanie czystkę we władzach, a w marcu 1954 Amerykanie pokazują śmiałych potomków Dżingis Khana, którzy walczą o wolność w ZSRR.

    Szczerze powiedziawszy to zdjęcie, to raczej przepowiednia następnej fali na naszej wschodniej granicy, bo Kazaki to etymologicznie uchodźcy.

  11. na Niezależnej zacytowano to z ruskiej depeszy, a mnie się skojarzyło z pomocą Rosjan dla Afganistanu wiele lat temu, był tam wtedy taki pan chyba się nazywał Babrak Karmal może Karman

  12. Gadżety – szkoda, że takich gadżetów nie mieliśmy w XVIII, a mieliśmy w połowie XVII wieku i szkoda, że nie mieliśmy w 1939 roku. Wystarczy, że te „gadżety” wypłyną czy podpłyną z pomocą w celu rozwiązania spornych kwestii, a już wszyscy drżą. Jeżeli to tylko gadżety, a nie instrumenty polityki, to po co USA te wszystkie gadżety na morzach i oceanach. Po co elicie rosyjskiej? Czy nie przed tymi gadżetami USA drży przed Chinami?
    Szlaki – Szlakiem Jedwabnym rozprzestrzeniał się drogą pokojową. Odcinek szlaku też jest szlakiem, czy się to komu podoba czy nie.

    Z Kaffy – kupcy polscy (na zachód żywotna odnoga Jedwabnego Szlaku), przez Kijów i Lwów (największy min. pośrednik bursztynu, który trafiał na Bliski Wschód i Chin), do Krakowa, Opola i Wrocławia, skąd przez Magdeburg biegła aż do Hiszpanii. Za króla Kazimierza Jagiellończyka Kaffa zwróciła się do niego z prośbą o ochronę przed Turkami.
    Też z Akwilei nad Adriatykiem. Bramę Morawską, następnie skręcał na północ i przez Śląsk, wschodnią Wielkopolskę oraz Kujawy (brodem przez Wisłę w Otłoczynie koło Torunia) prowadził nad Bałtyk. Odnoga Jedwabnego Szlaku szła w stronę Morza Aralskiego, Kaspijskiego i Czarnego.

    Zresztą Szlak Bursztynowy, odnoga Szlaku Jedwabnego to temat niezwykle słabo zbadany w polskich dziejach. Szlak to import i eksport, i płacone podatki od tych dóbr oraz transfer technologii.
    Szlak Jedwabny południowy – od północnych Chin poprzez Azję Środkową do Północnych Indii i na Bliski Wschód;
    Szlak Jedwabny północny – od północnych Chin poprzez Pamir i okolice Jeziora Aralskiego do Dolnej Wołgi i basenu Morza Czarnego.
    W XIV – XV w. handel morski stał się bardziej atrakcyjny od szlaków karawanowych. Droga morska z Zatoki Perskiej do Chin trwała około 150 dni, a droga lądowa z Tany (Azow) do Chanbałyk (Pekin) – około 300 dni. Wielbłądy (czyli współczesne wagony czy tiry) przenosiły ładunek ważący ok. 200 kilogramów (choć ważniejsza jest wartość dóbr niż waga). Krąży w przestrzeni publicznej informacja (nie wiem czy prawdziwa), że Ibrahim ibn Jakub pisze, że państwo Mieszka było największe – większe nawet niż cesarstwo bułgarskie, które podówczas miało ok. 500 tys. km2 i wiąże się to z kontrolą Szlaku Bursztynowego.

    Nowy Jedwabny Szlak nie kończy się w Niemczech, lecz z habu (spichlerza) Polska (czyli tu mają zostawać korzyści z importu i eksportu, w tym podatki, fabryki) ma iść rozwożenie towarów na całą Euroland i Europę Środkową i Wschodnią. Jeżeli Niemcy chcą dostarczyć towar polskimi kolejami, to muszą zapłacić. Nie przypadkowo też trwa atak w UE na polskie firmy transportowe, które kontrolują ok. 30% rynku. Niemcy by chciały, ale na to nie ma zgody Chin. Niemcy też mają przestarzałe technologię (elektronika, samochody, satelity, sztuczna inteligencja, energetyka itd.) – co przy ok. co najmniej 100 markach samochodów elektrycznych w Chinach (bez znajomości tej technologii nie będzie nikt potentatem w produkcji samochodów wodorowych), z tego kilkanaście marek z najwyższej półki w skali od 1 do 6 czyli w kategorii ocen 5 i 6.

    Nie wiem dlaczego mam stawiać na USA, skoro Nowy Jedwabny Szlak ma iść (Chiny wyłożyły na to 200 miliardów USD) też i prace trwają, tunelem pod Morzem Beringa (Chiny twierdzą, że mają technologię do Alaski, Kanadę i USA i dalej do Ameryki Środkowej i Południowej. Nie wiem jakie instrumenty, a może najpierw czy USA ma wolę pozwolenia nam na budowanie państwa dobrobytu. Wczorajsze oświadczenie Baidena, o gotowości do negocjacji z Rosją o rozmieszczeniu wojsk na flance wschodniej, potwierdza (o co nie można mieć pretensji), że liczy się wyłącznie interes USA.
    USA zaoferowały Niemcom bycie podwykonawcą dla gospodarki Niemiec i dały wolną rękę w państwach europejskich NATO. Więc rzeczywiście może powinniśmy się cieszyć, że nam oferują rolę podwykonawcy, podwykonawcy itp.

    Skoro Nowy Jedwabny Szlak ma iść przez Rosję, a na tych szlakach są wyłącznie konflikty i wojny, to się tym nie powinniśmy martwić. Odpadnie nam jeden poważny konkurent.
    Anglosasi mają rację, liczą się wyłącznie interesy w tym świecie zdominowanym przez herezję. Interesy, czyli nawet nie przychody ale zyski.

    Skoro Nowy Jedwabny Szlak jest dużym zagrożeniem dla nas, to powinniśmy niezwłocznie wstrzymać pociągi z Chin do Europy i w odwrotnym kierunku (lub gdy Chiny zbyt mało na to wykładają), ku uciesze Pax Americana i Pax Britannica (tylko co dają w zamian). Jestem za takim testem.

    Pozdrawiam i uważam, że warto dalej analizować teksty autora i całą sytuację.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.