cze 092018
 

Zanim przejdę do molestowania, chciałem ogłosić, że dziś o 10 zaczynam pogadankę w Akademii Wnet. Będę miał ze sobą książki, w tym trzy najostatniejsze egzemplarze książki o wołach i kilka Czyngis Chanów. Niestety nie mam Amosa Komenskiego, bo akurat się skończył.

Teraz do rzeczy. Nie wiem czy wszyscy zauważyli, ale przez sieć przemknęła wieść, że znany bardzo telewizyjny szef kuchni, którego nazwiska sobie w tej chwili nie przypomnę popełnił samobójstwo. Był szczęśliwym i pogodnym człowiekiem, związanym węzłem silniejszym niż śmierć z włoską aktorką imieniem Asia. Portale rozpisywały się szeroko o tym, jak to oboje pławili się w szczęściu, jak podróżowali, jak sobie coś tam pichcili i jedli to potem, jaka sława ich otaczała. I nagle buch! Gość zażywa poważną dawkę środków uspokajających czy czego tam i uspokaja się na zawsze. Wszystko może się zdarzyć, powie ktoś. Jasne, sam znam wiele przypadków samobójstw z przyczyn najróżniejszych, często błahych, a często poważnych, takich jak rak trzustki na przykład. No, ale temu panu nic nie było, nikt nie wspomniał o żadnej chorobie. W czym więc mógł być problem. Oto okazuje się, że jego partnerka, pani młodsza odeń o najmarniej dekadę jeśli nie dwie, jest tą osobą, która rozpoczęła całą akcję me too, oskarżając tego grubego Żyda z Hollywood o to, że ją zgwałcił. Potem zaś już poleciało z górki i przez sieć przewaliła się taka fala współczucia i pozytywnych emocji, że wszyscy wstrzymali oddech. Fala zniknęła gdzieś hen za horyzontem i nikt nawet nie zauważył, że wraca. No, a ona wróciła i mimochodem zupełnie zabrała tego faceta….Taka hipoteza. Ładna, prawda?

Myślicie, że żartuję? Oczywiście, że nie. Branża rozrywkowa, szczególnie taka, gdzie do zrobienia kariery niepotrzebne są żadne rzeczywiste talenty, ale po prostu ustawka, musi mieć swoją dynamikę i hierarchię. Z tymi ostatnimi zaś jest tak, że kiedy są wykreowane na jakieś potrzeby, a chcą się koniecznie utrzymać wbrew kreatorom i ich planom, muszą spychać z pokładu najsłabszych i najmniej ortodoksyjnych. Do tego dochodzi kwestia promocji, która powinna być jak najbardziej dynamiczna. Tak dynamiczna, żeby wszyscy chcieli oglądać te głupoty, to całe gotowanie na ekranie i inne historie.

Nie wiemy co tam się stało, ale rozumiem, że w karierę tego pana zostały zaangażowane spore pieniądze on zaś sam był człowiekiem generującym zyski producentów oraz gromadzącym publiczność. Być może zwyczajnie dostał depresji z tego wszystkiego i nie wytrzymał, a być może ktoś wymyślił, że oskarżanie o brzydkie praktyki jakichś mitycznych, spasionych producentów z Hollywood jest za mało fajne. Trzeba o to samo oskarżyć kogoś, kto w ogóle nie daje oznak że ma ochotę molestować, albo nawet tylko uszczypnąć w tyłek jakąś panią czy pana. To dopiero bowiem jest zabawa, kiedy nagle człowiek bez skazy, albo z jakimiś tam małymi rysami, okazuje się być ober świnią. Ja – przyznaję się – nie wiem kim był ten facet i co on miał za pazurami. Być może nagrabił sobie tyle, że się w końcu tego wystraszył, a jego dziewczyna Asia powiedziała mu wprost, że jest następny w kolejce na liście jej patronów i nic mu nie pomoże nawet jeśli wyskoczy z kasy. No i on wybrał to lepsze wyjście, które uwolniło go od hańby, męczących procesów i całego tego korowodu, związanego z promocją nowych formatów telewizyjnych dokonywaną poprzez pławienie w szambie osób może i nieodpowiedzialnych i bezczelnych, ale także takich, które może raz czy dwa się zapomniały. Kiedy już bowiem zacznie się jakąś poważną akcję związaną z oskarżeniami o sprawy nie do udowodnienia, nie ma końca eskalacji. To tak, jak ze sprawiedliwym podziałem dóbr, albo wrodzonym antysemityzmem. Jak można wziąć kawałek ziemi, to dlaczego nie więcej? Jeśli wypowiedzi można sklasyfikować jako antysemityzm, to dlaczego nie znaczące spojrzenia? Jeśli niestosowne propozycje są naganne i można za nie piętnować różnych ogłupiałych facetów, dlaczego nie zabrać się za takich, którzy co prawda nic nie robią, ale może mogliby w sprzyjających okolicznościach? Chodzi wszak w tym wszystkim o sprawę poważną, o zmianę stosunków – już nie własności, ale władzy. Chodzi w tym wszystkim o hierarchię i dominację, oraz o stworzenie takiej atmosfery w branży rozrywkowej, żeby nikt nie był pewien dnia ani godziny. Czy to zmieni cokolwiek w relacjach, których naturę tu omawiamy? Nie sądzę, a wybryki panów z gazowni, którzy „podrywali” swoje koleżanki w sposób dalece odbiegający od standardów przyjętych u Buszmenów, są tylko potwierdzeniem tej tezy. Nie o to bowiem chodzi czy ktoś kogoś poklepał po tyłku. Chodzi o wypracowanie nowych narzędzi dyscyplinowania pracowników oraz o wychowanie nowej kasty nadzorców. Nie można im przecież do jasnej cholery tyle płacić, bo całkiem się wszystkim we łbach poprzewraca, biznes zaś musi się kręcić. Poza tym ci niby gwiazdorzy jeszcze gotowi są uwierzyć, że rzeczywiście coś potrafią. A raczej jest jasne, że pierwszy z brzegu Chińczyk, zaprawiający pałą w łeb ośmiornicę i smażący ją potem w głębokim oleju jest od nich lepszy. Jest jeszcze jedna kwestia jeśli idzie o samobójców, wielu z nich wydaje się, i często mają rację, że krok na który się decydują to jedyna możliwość skomunikowania się z otoczeniem. Na dziś to tyle.

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl

  16 komentarzy do “O molestowaniu czyli katowanie na ekranie”

  1. Tak trzymać ..,

  2. Najpierw stworzyć Hollywood oraz jego nędzne podrboki w koloniach, które po odcedzeniu massa tabulettae produkują w zasadzie jedyną treść – odwołującą się wprost do hormonow, a potem się dziwować że już nie tylko sami widzowie, ale i twórcy dostają od tego wzmożenia.

    Ja od kilku już lat nie mam telewizora, ale czasem zdarza mi się zerknąć u kogoś i po takim okresie odstawienia to jest po prostu szok. Ale to szok przez duże S.

  3. A wszedłby taki jeden z drugim po skwarnym dniu do Kościoła na nabożeństwo wieczorne,  w  środku chłodno, spokojnie, po odśpiewaniu litanii wyciszyłby się  i wiedziałby co ważne a co właśnie  ważne nie jest. Jak się wie, rozumie  gdzie leży sens życia człowieka , to nie ma powodów  podejmowania takiej koszmarnej decyzji jaką jest samobójstwo .

  4. to pani Asia oskarżyła tego nie wyględnego grubasa o molestowanie ? W internecie pisali że to ktoś z rodziny Mii Farrow rozpoczął całą sprawę, ale co nas to w końcu obchodzi, kto za kogo w Holyłudzie rachunki płaci .

  5. >oskarżanie o brzydkie praktyki jakichś mitycznych, spasionych producentów z Hollywood jest za mało fajne. Trzeba o to samo oskarżyć kogoś, kto w ogóle nie daje oznak że ma ochotę molestować…

    Jak wszyscy to wszyscy. I dziadek też.

  6. Arystoteles? Zwykle plotkowano o Sokratesie i jego żonie Xantypie.

  7. No wie Pan, z obrazków u Tatarkiewicza wynikało, że  Sokrates był bardzo brzydki, to jeszcze umieszczając w bezpruderyjnych rysunkach Georgiusa – twarz Sokratesa „Ładnego inaczej”  – no za dużo (tego brzydkiego) tematu.

  8. To Filis ujeżdża Arystotelesa. Ciekawostka – taką rzeźbę mozna dostrzec na Kościele Mariackim.

  9. No tak.  Arystoteles w wieku starczym (40 lat) ożenił się z młódką.

  10. Autorytety naukowe różnią się co do kobiety dosiadającej Arystotylesa. Ilościowo przeważa imię Phyllis (być może jego żony), ale pojawia się także imię Campaspe – kochanki jego najbardziej znanego ucznia. Przy rycie Hansa Burgmaira w traktacie o drzeworytach z 1881 (rysunek 6 na ilustracji) imię żony Arystotylesa podane jest jako Pythais.

    W każdym razie temu filozofowi należy się wielki szacunek, że imię osoby dosiadającej nie brzmiało Aleksander.

  11. Ten facet miał po mamusi właściwe korzenie, co może tłumaczyć jego karierę. Może względy dziedziczne skutkują słabszą odpornością na stres.

  12. Arystoteles był z Wałbrzich? Ciekawostka.

  13. Czy Arystoteles po mamie był z Wałbrzich?

  14. Być może. Miałem na myśli raczej Bourdaina i Gladys Sacksman. Właściwe pochodzenie nie przeszkadza, a czasem pomaga.

    Oprócz Harveya jest inny Weinstein –  Garri Kasparow. Po ojcu Wajnsztajn.

  15. Uehuehue skąd ten pomysł z Chińczykiem walącym pałą w łeb ośmiornicę, nigdy bym na to nie wpadł.

    Bardzo możliwe, że szołbiz przeżywa przeobrażenie. Marksizmu kulturowego ostatnie stadia. Wydaje się sprawy nabierają tępa przed bessą jakiej świat nie widział od prawie 100 lat.

    Clintonowa nie wygrała wyborów a przecie zagonili tak wielu celebrytów. Teraz to dopiero będą wszyscy zmotywowani i karni: „w tył zwrot na przód marsz!”

  16. Anthony Bourdain …dogonił króliczka.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.