Współczesna krytyka ma w zasadzie tylko jeden problem i streszcza się on w zdaniu – jak odróżnić wariata od oszusta? To jest problem poważny, bo jak pamiętamy szaleńcy są podstępni i zdecydowani na wszystko, a szaleńcy dążący do zdobycia sławy na rynku sztuki są najgorsi. Krytyk nie szuka więc wariata, którego będzie promował i który uzasadni istnienia krytyka, najważniejszej osoby na rynku sztuki. Krytyk, żeby przeżyć musi koniecznie znaleźć oszusta i zainwestować weń tyle ile zdoła. Oszust bowiem, dobrze sprofilowany i przynoszący dochody zapewni krytykowi spokojne życie do emerytury. Czasem oczywiście zdarzają się pomyłki i krytyk przekonany, że promuje uczciwego oszusta, z którym wespół kradł będzie pieniądze, myli się i wszystkie siły oraz emocje inwestuje w szaleńca. I wtedy robi się kłopot. System jednak już zdołał wytworzyć różne zabezpieczenia i po kilku wpadkach, które omówiliśmy sobie wczoraj, wszystko jest zabezpieczone. Żaden prawdziwy wariat nie zostanie już poetą, ani malarzem, ani nawet piosenkarzem rozrywkowym. Najważniejszym zabezpieczeniem przed inwazją wariatów na rynek sztuki jest gawęda o trasngresji. Co to takiego? W największym skrócie przekraczanie granic. Kajetan P., przekroczył granice, dziunia z Białej także je przekroczyła, a pewnie też kilku innych. Nie zrozumieli oni jednak, że nie o to chodzi krytykom. Nie o takie przekraczanie granic. Chodzi o to, by za pomocą gawędy o transgresji wycisnąć z frajerów parę złotych, dokładnie tak, jak się to odbywa na bazarach całego świata przy grze w trzy karty. Ktoś może się zdziwić i powiedzieć, że skoro to takie łatwe, powinniśmy mieć na tym całym rynku sztuki nieprzebrane mnóstwo barwnych postaci. I tak i nie. Po pierwsze rynek ten jest połączony z innymi rynkami i tam są hierarchie. Nie chodzi o to, by ktoś z Polski zrobił karierę, ale o to, by zdobyć pieniądze i zapełnić szpalty tak zwanych fachowych pism treścią. Jak oszust się za bardzo przejmie rolą, może coś zrobić naprawdę, w dodatku coś co zainteresuje publiczność. Na to nie można pozwolić, dlatego selekcjonuje się oszustów i wybiera takich, którzy są wyjątkowo zdeprawowani, prymitywni, bezczelni i pozbawieni jakiegokolwiek talentu. Jakiegokolwiek powiadam, to znaczy, że jakby im kazać narysować to co zwykle widzimy na ścianach domów po przejściu gromady kibiców, nie daliby rady.
Dlaczego więc, choć wszyscy wiedzą i widzą o co chodzi, cała ta konstrukcja się jeszcze trzyma? Ponieważ rzecz cała jest wpleciona w bardzo czytelne i sztywne konteksty o charakterze międzynarodowym. My je tutaj nazywamy krainą grzybów, a jeśli konteksty są nieco inne, bardziej łagodne, może dla nich użyć nazwy holocaust industry. I w zasadzie nic więcej prócz tych dwóch kierunków się w sztuce nie liczy.
Ja teraz dam przykład takiej działalności i takiej misji. Oto stare dość nagranie, w którym prezentowane są wypowiedzi 9 najsławniejszych polskich artystów. Ponieważ wszystkie one mieszczą się w wymienionych trendach, muszę dać tutaj ostrzeżenie. Bardzo proszę, żeby dzieci, kobiety i duchowni nie oglądali tego filmu. Ci zaś z mężczyzn, którzy zdecydują się je obejrzeć, komentowali to co zobaczyli w słowach bardzo oględnych. Mamy tu bowiem na widoku rzeczy o wiele poważniejsze niż kraina grzybów w wersji dla nieletnich puszczana kiedyś przez toyaha.
Ja, przyznam szczerze, nie mogę się nadziwić nawet temu nonszalanckiemu komentatorowi nagranych tu wystąpień, ale z drugiej strony myślę – a cóż tu innego można zrobić? Jakiekolwiek oburzenie czy gniew spotka się jedynie z entuzjazmem z tamtej strony, tak to zostało zaprojektowane. Jedyną radą byłoby skontrolowanie finansów tych przedsięwzięć, ale wtedy okazałoby się, że GW tak mocno postanowiła bronić sztuki współczesnej, że wszelkie próby powstrzymania tej inwazji nie zdadzą się na nic. No dobrze, oto link https://youtu.be/DSVPYV4bZwI
W zasadzie nie trzeba tu nic dodawać. Kraina grzybów z Agatką, co ma zaklejone oczy i gada z dziwnym ni to kotkiem ni to diabłem, to jest amatorszczyzna w porównaniu z bełkotem tych państwa, oraz ich występami.
Pomijając rzeczy najdrastyczniejsze, chcę zwrócić uwagę na występ jednego z najwybitniejszych artystów współczesnych czyli Edwarda Dwurnika. Pan Edward w czasie swojej przemowy ani razu nie otwiera oczu. Nie jest on bowiem tak do końca pozbawiony wstydu, wie dobrze w czym uczestniczy i cała ta sytuacja wywołuje u niego tak dobrze nam wszystkim znane pieczenie oczu. Na wszelki więc wypadek Dwurnik siedzi z zamkniętymi ślepiami i coś bredzi, na koniec zaś, żeby ukryć, że to bełkot rzuca przekleństwa. Publiczność jak słyszymy na koniec jest bardzo zadowolona.
Poprzez tę nieuwagę krytyków, przez którą na rynek sztuki trafiają czasem szaleńcy, staje się on bardzo bliski innym rynkom. Jak ustaliliśmy wczoraj niedaleka jest odległość od poezji awangardowej do handlu żywym towarem. Można by rzec, że tak było zawsze, ale nas to ominęło, ponieważ poezja i literatura nie miały u nas przez ostatnie 150 lat funkcji jawnie deprawacyjnych. Miały ten mechanizm w środku, ale dobrze ukryty. Poezja i literatura służyły po prostu temu, by integrować społeczność polską wokół idei wolności oddzielonej od Kościoła. W porównaniu z tym co się działo na rynku literatury francuskiej w tym samym czasie, to jest kaszka z mleczkiem. Przez ów dziwny skręt literatura polska była przez wiele lat określana jako lokalna, zapóźniona, generalnie gorsza niż to co powstawało w innych krajach. Dziś widzimy, że miała po prostu inną funkcję. Nie ma się co tym jej przeznaczeniem ekscytować, ale trzeba stwierdzić fakt. Dziś kiedy zintegrowane społeczeństwo polskie nie jest nikomu do niczego potrzebne rozwala się je komunikatami mającymi rangę sztuki, które służą wyłącznie temu by nie można było w jednym miejscu zgromadzić jednakowo myślącej i jednakowo przeżywającej emocje publiczności. Żadnych innych funkcji to nie ma. No, może jeszcze jedną. Jeśli weźmiemy pod uwagę ambicje tego całego Solczaka i jego poetyckie wykwity przyjdzie nam przyznać, że ta destrukcja służy temu także, by naganiacze mogli sobie podnieść samoocenę i mieli poczucie wyższości w stosunku do prostych bandziorków chadzających z łomem na robotę, ale to już naprawdę wszystko.
Teraz ogłoszenia. Mamy już nowy sklep https://basnjakniedzwiedz.pl/ wszystkie nowe książki będą wrzucane tylko tam, ale sklep na coryllus.pl będzie jeszcze przez jakiś czas czynny, żeby wszyscy mieli czas się przyzwyczaić. Proszę jednak by odważni i zdeterminowani zamawiali książki na nowej stronie. Dzięki temu będziemy ją mogli ulepszyć i przetestować. Wkrótce mam nadzieję uruchomimy blogowisko. Wszelkie uwagi dotyczące funkcjonowania strony proszę zgłaszać do MrWhite czyli do Wieśka, ale radzę nie przeginać, bo jak się wkurzy, to będzie źle. Niebawem wydamy także gazetę targową i naszą gazetę służącą promocji książek. Będzie je można za darmo odebrać w punktach sprzedaży, a także u tych osób, które zdecydują się je kolportować. Umieścimy na stronie listę punktów kolportażu.
Ja najbardziej cieszę się z naszego logo widocznego na stronie basnjakniedzwiedz.pl, chodzi o tego siedzącego na ziemi orła. Uważam, że to fantastyczny symbol, nie taki wyrazisty jak przykuty do ziemi geniusz, spoglądający w gwiazdy, którym opieczętował swoje książki Żeromski, żeby się przekonać czy wydawca nie rąbie go na nadbitkach, ale też niezły.
Nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46, wejście od ul. Jaracza
Na papug.pl wisi mój kolejny tekst.
http://papug.pl/cudowne-nawrocenia-celebrytow/
Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach
Wydawaloby sie, ze zbiornikiem ektoplazmy jest pampers, ale z tego zalinkowanego filmu wyglada, ze niektorzy se zrobili zasobnik w glowie. Stamtad to juz sie tylko ustami wylewa.
Prawda?
Ta nowa sztuka nie tylko rozwala społeczeństwo, ale też dezintegruje mózg.
to nie dotyczy tylko krytyki lecz wszelkiej działalności analitycznej oraz wykonywania zawodów słowem mówionym i/lub pisanym; to jest problem kreowania słowem ustawodawstwa/orzeczeń/decyzji/postanowień/… i rola odbiorców tego, a odbiorcami jesteśmy wszyscy, czy o tym wiemy czy nie chcemy wiedzieć
nowy sklep jest ok; komunikatywność bez zarzutu
ten tekst pozwala na traktowanie funktorów: krytyka, rynek sztuki, artysta, …;- w sposób adaptacyjny do innych obszarów aktywności społecznej; świetnie trafiłeś w sedno wielu zjawisk w wielu obszarach
A modne słowo „transgresja ” zaczęło robić polską karierę przed prawie 40 laty w Gdańsku.
Nadal ma swoich zagorzałych wyznawców, o czym świadczy cena „kompletu”.
http://allegro.pl/janion-transgresje-bataille-foucault-genet-artaud-i6780682453.html
Czyli wyrzucając w weekend worek od odkurzacza do śmieci zniszczyłem niepowtarzalne dzieło artystyczne? a jak tam była jakaś ektoplazma albo flupy z p….? i co teraz?
W tym nr 2 te wszechobecne kolorowe paski nie mają na celu wywołać jakiś problemów psychicznych u normalnych zdrowych ludzi? Ciekawa byłaby opinia psychiatrów…
Probowalem czytac kiedys eseje Janion, ale nie dalem rady: jest to napisane stylem 'zobaczcie maluczcy jaka jestem madra’, co mnie strasznie mierzi.
Czytalem gdzies, ze jest cos takiego jak „teoria krytyki artystycznej”. I ze ta „teoria” ewoluowala przez wieki. Najpierw sztuka bylo to, co dazylo do Prawdy, Dobra i Piekna. Potem okazalo sie, ze to dazenie moga ocenic jedynie wybrani, lepsi ludzie, czyli krytycy. Nastepnym odkryciem bylo to, ze krytykom nie sa potrzebne wartosci transcendentne, bo sami moga zdefiniowac wartosci. To byla epoka waznosci krytykow. Wykonywqali swoje funkje na salonach Paryza czy NYC. Teraz jest podobno jeszcze inaczej, bo teraz sztuke definiuje sam „tworca”. Jak „artysta” powie, ze to co robi jest „sztuka”, to to jest „sztuka”. I tak definicje jawne i oczywiste zostaly przeniesione w obszary ukrytej, nieoczywistej manipulacji.
Jesli chodzi o Leona Tarasewicza, to warto zapytac kim byli jego rodzice i dziadkowie. Mysle, ze to wyjasni te zlecenia z supermarketow i nagrody. Do tego etacik budzetowy w „szkole artystycznej”.
Powtorze sie, ale trudno. Zeby ta ektoplazma nas nie zalala to trzeba po prostu przyjac postawe S.P. Zygmunta Blazejewicza ps. „Zygmunt”. Nic innego mi do glowy nie przychodzi.
Taki uklad sam w sobie nie bylby szczegolnie grozny – niech sie bawia chlopcy i dziewczeta – gdyby nie fakt, ze jest to w duzej czesci finansowane i promowane za pieniadze podatnikow. Rzadko zdarza sie facet z takimi cojones jak Gulliani (przy wszystkich jego wadach), ktory po wystawieniu przez ktoras nowojorska galerie krucyfiksu w sloiku moczu kazal usunac pod grozba odciecia funduszy publicznych – sam zdaje sie nie jest specjalnie religijny, ale powiedzial cos w stylu 'katolicy to spory procent mieszkancow NY, placa podatki i maja prawo do tego, zeby nie byc obrazanymi za ich wlasne pieniadze’.
Ej ? Mysle, ze jest grozny, bo odcina od zrodla. Nieprawdaz ?
Czyli na rynek ubezpieczeń, gdzie pierze się pieniądze, za pomocą polis wystawianych na wybitne dzieła składające się z rzygowin
Najbardziej wkurzające jest to, że cała ta banda dewiantów podpięta jest do obfitego, państwowego paśnika z ukradzioną nam wszystkim kasą, która leje się szerokim strumieniem niezależnie od tego czy rządzą nasi czy nie nasi.
Właśnie nie, formuła – niech robią byle za swoje – jest fałszywa. Mają tego nie robić po prostu. I tyle.
Oglądnąłem od początku do końca. Gdyby nie wczesna pora to walnąłbym setę ale to i tak by nie pomogło.
Powiem oględnie tak, niech sczezną „artyści” współcześni…
nastał „złoty wiek polskiej kultury”
Niezupełnie fałszywa, może wypowie się Mniszysko ale jeśli takie bezeceństwa produkuje się i wystawia za państwowe – czyli nasze pieniądze to jest to zgorszenie publiczne, które w jakiś sposób obciąża sumienie każdego z nas. Zakręcenie kurka nie zlikwiduje ich całkowicie, jedynie ograniczy ale przynajmniej państwo tego nie firmuje.
Bo „Prawdziwy artysta tworzy w rozpędzie.” 🙂
Jedyne określenie, które się w tym przypadku narzuca to „ohyda spustoszenia”.
Oczywiście, niech się wypowie Mniszysko, tylko niech tego nie ogląda. Takie chamy dostają za nić pieniądze, a on jak chce w klasztorze kibel naprawić to potrzebuje zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków…
I z zamkniętymi oczami
Tak właśnie….
Studiowałem w Gdańsku. Miałem okazję być na jej kilku wykładach, a potem nawet coś pod jej kierunkiem pisać…
Ale to materiał na całkiem długą opowieść…
Jak ruszy blogowisko, to obiecuję powspominać.
Docelowo oczywiscie tak, ale ja szczerze mowiac nie bardzo wiem jak to wyegzekwowac w sytuacji, kiedy nawet do Watykanu zapraszani sa na debate psychole od eugeniki. Obciecie kasy wydaje mi sie *w miare* realistycznym pierwszym krokiem.
Wiem, ale tak jak napisalem Gabrielowi powyzej: nie mam pojecia, jak to mozna skutecznie wyegzekwowac. Praca 'u podstaw’ taka jak ten blog, odciecie kasy – to jakies szanse na sukces ma.
@Coryllus
A czy Ty wiesz, że już za chwilę reżyser Klata rusza z Weselem Wyspiańskiego gdzie muzykę robi zespół black metalowy? Czy to możliwe, że Klata odsłonił Wyspiańskiego?
Tu o tym jak abstrakcyjny expresjonizm zostal wykreowany i wypromowany przez CIA:
Revealed: how the spy agency used unwitting artists such as Pollock and de Kooning in a cultural Cold War
http://www.independent.co.uk/news/world/modern-art-was-cia-weapon-1578808.html
W artykule nie ma niestety o krytykach Clement Greenbergu i Haroldzie Rosenbergu, ktorzy najbardziej sie zasluzyli w tej sprawie. Bez nich tego nurtu by nie bylo.
Co się działo na rynku literatury francuskiej. .
.
Tak. Gdy dobrych parę lat temu uświadomiłam sobie skąd pochodzi moja wiedza o zachodzących procesach społecznych. ..
Przeczytałam między 15 a hmm 30 rokiem życia cała prawie tzw wielką literaturę francuską. Tego się w zasadzie nie dało czytać, no sle czytałam.
Nie analizowałam, nie miałam przemyśleń. ..po prostu zostało wrażenie.
Że to końcówka wszystkiego. O samej literaturze na długie lata zapomniałam. Dopiero postawione sobie samej pytanie o źródło wiedzy , cofanie się w czasie. ..Zrozumiałam tamtą literaturę na poziomie podświadomości.
Co ma zrobić z czytelnikiem.
Potem już niejako zawodowo śledząc co się tłumaczy na J. polski zobaczyłam że francuskiej literatury prawie już nie ma. Jakieś resztki, śmieci. .. To tłumaczenia głownie z angielskiego zdominowały nasze księgarnie.
.
Ach jakież to oryginalne…prawie jak Balladyna ma motocyklu w przedstawieniu Hanuszkiewicza wystawionym 40 lat temu…co za nowatorstwo…
OT Ocieplanie wizerunku Egiptu 3…2..1…http://pudelekx.pl/macademian-girl-rozbiera-sie-w-egipcie-foto-65357
Kurtyna
Legendarny tekst z +-
Mafia bardzo kulturalna (pierwotny tytuł: „Czego nie widać”)
Posted by Monika Małkowska / Ludzie
Chcesz mieć dzieło sztuki, ale nie stać cię na zakup? Zrób sobie sam/a!
Rozejrzyj się dookoła. Wybierz coś, co jak najmniej kojarzy ci się ze sztuką. Nie zrażaj się, że coś podobnego widziałe/aś na śmietniku. Weź cokolwiek – plastikowy pojemnik napełniony mocno (i brzydko) woniejącą mazią; oprawiony w ramki niedojedzony plasterek dowolnego produktu jadalnego; nakręcony komórką filmik z załatwiania intymnych potrzeb; kapotę (czy inny element) menela, uzyskaną drogą wymiany na nową rzecz; kanarka w klatce, psa w budzie, kota w worku.
Żeby coś, co sztuką nie jest, przeobraziło się w nią, wystarczy poprosić kuratora – niech namaści egzegezą. Kupa błocka, poddana krytycznej analizie, okaże się pełna wysublimowanych znaczeń.
Ciag dalszy -> http://momart.org.pl/mafia-bardzo-kulturalna-pierwotny-tytul-czego-nie-widac/
Pamiętam też „Tango” Mrożka gdzie Artur biega przez cała sztukę po scenie miotając włosami do ramion i wrzeszcząc jak Kordian.
Przecież „Tango” to swego rodzaju prześmiewczość z ludzi, a dramat o tym jak uciążliwe jest życie pod zaborem rosyjskim
Zawsze miałem kompleks osoby, która nie posiada dostatecznej wrażliwości do obcowania ze sztuką nowoczesną. Jednocześnie zawsze podobała mi się sztuka klasyczna, skupiona na dość wiernym uwiecznianiu człowieka, pełna harmonii. Jednak karciłem się w myśli za to, że pociąga mnie sztuka zbliżona estetyką do socrealizmu.
… a nie dramat o tym jak uciążliwe jest życie pod zaborem rosyjskim.
Daj sobie z tym wszystkim spokój. Dopóki nie zostaną opisane mechanizmy rynkowe od starożytności do dziś, całe to pieprzenie o klasycyzmie i awangardach nie ma najmniejszego sensu.
Klata to dureń
A zobaczcie jaka wojna idzie o Teatr Polski we Wrocławiu.
Morawski wysadzony z siodła.
Patologia. Mam na myśli ten film z wypowiedziami „artystów”. Po prostu patologia. Alicja Żebrowska to jest coś, co zdecydowanie chciałbym odzobaczyć. Ale mnie wciągnęło, zajżałem na stronę jej fundacji. Wśród członków honorowych kresy.pl
Nie chodzi o nowatorstwo. Nowatorstwo zdechło zanim się urodziło. Mam na myśli Wyspiańskiego i czarny metal.
Klatę też wyrzucą. Nie za to że jest do bani, nie za to że Teatr Stary to pretensjonalna tandeta, ale za sugestię, że Wyspiański jest ich.
Podstawowe niebezpieczeństwo Krainy Grzybów tkwi w zaglądaniu tam. Każdy z nas spotkał się z zarzutem „najpierw zobacz – potem krytykuj” – TO właśnie jest mechanizm pułapki. Nie można bowiem bezkarnie przyglądać się złu.
jest forsa jest sztuka
No właśnie, a niektórzy zachęcają, że „trzeba wszystkiego spróbować”. Otóż nie trzeba, a nawet nie powinno się próbować wszystkiego.
Chyba Terry Pratchett kiedys sarkastycznie zauwazyl, ze ludzie mowiacy 'wszystkiego trzeba sprobowac’ zwykle maja na mysli narkotyki i orgie, a rzadko fizyke albo sport wyczynowy.
Poważnie traktuję ostrzeżenie Gabriela. Dziś też nie kliknęłam. Nie wiem co jest pod linkiem. Jak ktoś napisał : nie da się odzobaczyc. Trudno umyć oczy i duszę ze zła
.
Artyści na filmie bełkoczą, zupełnie jak ten tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=kkMPntNZFfQ
Hanns Johst byl typem nieciekawym, ale za zdanie 'kiedy slysze slowo kultura, odbezpieczam rewolwer’ ma u mnie plusa…
Wypowiedzi tych pseudoartystów, przerażające. A myśmy kiedyś szydzili z dialogów w „Rejsie”. Przykre bo okazuje się, że baby są bardziej zdemoralizowane.
„A kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci”… to z „Rejsu”.
No właśnie, ale najciekawsze jest to, że Johst był na tzw. Liście Niezastąpionych ułożonej przez Goebelsa. Czasami ma się wrażenie, że u nas też jest taka lista…
Lepiej nie oglądać ale trzeba wysłuchać. Wystarczy.
Wyspiański był biednym syfilitykiem z ambicjami. Niczym chyba więcej.
Bardzo dobre!
No właśnie się zastanawiam czy dobrze zrobiłem umieszczając tu ten link…
Dokładnie taka sama sytuacja panuje w Anglii i podejrzewam w całym świecie zachodnim. Jestem po całym roku tzw. context of practice (rodzaj przedmiotu) na Plymouth College of Art gdzie wałkuje się podobne klimaty. Na jedne zajecia była zaproszona artystka, która zasłynęla z tego , że sfotografowała kobietę leżącą w łóżku w pobrudzonych okresem majtkach. Prowadząca zajęcia byla zachwycona bezkompromisowością i odwagą rzeczonej artystki. Anglicy są jednak b. systematyczni i uczą z materiałów źródłowych. Jednym z nich jest esej Kristevej „Powers of Horror” przetłumaczony na jezyk polski jako „Potęga obrzydzenia”. Kristeva wprowadza tam pojęcie abdżektu (abject). Jak się zdaje abdżekt to wspólczenie dominująca doktryna w sztuce (stąd ta Żebrowska, Nieznalaska i tysiące innych). W swoim eseju zaliczeniowym krytykuje teorię Kristevej z pozycji teorii aury (Benjamin) i jednego z twórców modernizmu – Baudelaire. Co ciekawe nawet Baudelaire mówi o moralności w sztuce. Jak ktoś zainteresowany to wstawilem swoją prace na bloga:
http://gwincinski.com/uncategorized/on-kristevas-powers-of-horror/
na końcu jest też trochę uwag powstałych bezpośrednio w trakcie lektury, które później posłużyły do napisania calego eseju.
Ale czy oni potrafią narysować kotka?
Dobrze Pani zrobiła. Ja nie posłuchałam. Wytrzymałam 7 minut 9 sekund. Narrator przypomina konferansjera z „Kabaretu”. Nie mogę się otrząsnąć.
Ówcześni członkowie bohemy nie traktowali wcale tej choroby jako dopustu bożego, chociaż w owych czasach zakażenie krętkami było równoznaczne z wyrokiem śmierci. Tak się bowiem składa, że kiła, opanowując mózg, jednocześnie uaktywniała jego komórki, powodując u zarażonej osoby wręcz nieziemskie wizje i majaki.
Z tego względu na „niemoc kurewników”, jak często nazywano syfilis, cierpieli nie tylko amatorzy płatnej miłości, ale większość artystów, którzy zarażali się chorobą celowo, chcąc przekroczyć ograniczenia stawiane im przez własny umysł, a nawet przenieść się w nowe, nieznane wymiary. Krótko mówiąc, kiła stanowiła dla nich w pewnym sensie substytut współczesnych narkotyków, po które i teraz sięgają rozmaici twórcy.
Iwona Kienzler „W oparach absyntu. Skandale Młodej Polski”
:).
.
Czyli czarny metal pasuje jak ulał. Znacznie lepiej niż motocykle w Balladynie.
Ja kliknęłam ale to wymaga jakichś logowań i innych cudów. Nie dla mnie. Pewnie nie obejrzałabym całości ale ciekawią mnie nazwiska z tego topu. Tarasewicz w paski, Żebrowska …. Może ktoś odważny, kto obejrzał całość wrzuci resztę.
Nie mowiac o tym, ze czlowiek dewastuje swoja wyobraznie. To zostaje na dlugo. Staram sie nie klikac.
Nie…dosyć już widziałam.
Mam czasem poczucie ze dużo za dużo.
.
No właśnie. Gabriel ostrzegł
.
Nie wiem czy sformalizowana tak jak tam, ale jak sie przesledzi nawet czesciowe powiazania (robiac graf) towarzysko/rodzinne w polaczeniu z polityczno/sluzbowymi – tzn kto mial tatusia w sluzbach, kto brata w kulturze, a czyje dzieci jezdzily razem na wakacje – to rozne rzeczy robia sie bardziej oczywiste. Moje ulubione przyklady to bracia Glinscy i bracia Kurscy.
Zawsze wahania. ..trzeba wiedzieć. ..
…ciekawość to pierwszy stopień do piekła. ..
.
U Pratchetta takich kawalkow pelno. Czasem podejrzewam, ze on uzywal w 'Swiecie dysku’ dekoracji 'fantasy’ zeby sie nie musiec przejmowac obowiazujaca moda i wytycznymi – pisal jak chcial i o czym chcial, czytelnikom sie podobalo, a ze krytycy krecili nosem na brak 'ambicji’? Wot, problem…
Wiem kim byl – co nie rzutuje na trafnosc spostrzezenia. Nawet u potworow mozna czasem trafic na celne przemyslenie, czego koronnym przykladem dla mnie szczerosc Stalina 'niewazne kto glosuje, wazne kto liczy glosy’.
To proszę sprawdzić CO on pisał pod koniec.
.
Niech pani tego nie ogląda pod żadnym pozorem
A jaka była tania w porównaniu z takim haszyszem
Nie wiem na ile to bylo celowe, ale moim zdaniem 'zebrania na temat’ oddal Piwowski w 'Rejsie’ swietnie: pracowalem pare lat w korporacji i 'jaka metoda wybierzemy metode glosowania’ to nie jest marny dialog ani parodia tylko najprawdziwsza prawda. Fakt, ze takich przemyslen wysluchiwalem po angielsku a nie po polsku niczego niestety nie poprawie.
Nie calkiem nadazam, a 'Swiat Dysku’ znam niezle?
Zbigniew Libera, Mirosław Bałka (dwukrotnie), Dorota Nieznalska (dwukrotnie), Katarzyna Kozyra, Alicja Żebrowska, Leon Tarasewicz, Edward Dwurnik
😀 , dobre pytanie, generalnie jest ciekawie, bo ludzie z fine arts to juz prawie w 90% abdżektowcy natomiast z tego co widziałem dobrze rysują ludzie z pomniejszych kierunków takich jak ilustracja – bo mają komiks i z game arts, ci którzy studiują projektowanie gier komputerowych, innymi słowy dziedziny oparte na rzemiośle mają cały czas wysoki poziom warsztatu natomiast kwestie tzw. czystej sztuki – takie właśnie jak fine arts, czy też po trosze design, to czysta ideologia,
Ten Bałka to jest dopiero model, normalny wsiowy spryciarz z niedomytą głową….
Dzięki.
Może chodzi o jego poglądy na temat eutanazji?
Jakie „obcięcie kasy”?! Artysta Dwurnik (w latach 1970-1971 namalował serię „Droga. Dziesięć stacji świeckiego ukrzyżowania) jest „ulubionym artystą ministra Glińskiego”, z którego rąk otrzymał w marcu 2016 Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Tak przypadkiem wczoraj Der Onet podał info o ujawnieniu listów Sylwii Plath do jej byłej psychoterapeutki – z okresu przed popełnieniem samobójstwa. No i wychodzi na to, że wielki poeta Ted Hughes – lał małżonkę, aż straciła dziecko. W efekcie dodatkowo znielubiły go feministki , które i tak go nienawidziły. A biorąc pod uwagę, iż poeta Ted Hughes był topowym poetą brytyjskim, warto wiedzieć, że „fascynował go okultyzm” i wciągnął do tego małżonkę Sylwię, której twórczość jest podobno ostro inspirowana tymi klimatami.
To jest szczyt piramidy a na samym dole są te polskie cwaniaczki wyciągające kasę „na białoruskie paski” jak pan Tarasewicz albo wszystko to, co młody internauta nam pokazał w filmiku a czego rzeczywiście nie należy pokazywać zwłaszcza emerytom, którzy się dokładają do wygodnego życia tego „elementu”. To są zwyczajnie psychopaci, jak Ted Hughes, tylko rzeczywiście ostro prowincjonalni i bez szans. Ale baby są znacznie gorsze niż faceci. Ci mają jednak odrobinę zdrowego rozsądku a te „idą na całość”. To znaczy one się same niszczą i skończą bardzo źle, ale co się mojej kasy nadoją, to moja strata. I koleżeństwa.
http://wpolityce.pl/kultura/284274-medal-zasluzony-kulturze-gloria-artis-dla-dwurnika-burka-kelusa-i-kulentego
Dwurnik aż oczy otworzył!
Czterech głupców i trzy kompletnie zboczone idiotki. Tylko tak ich można scharakteryzować. Wysłuchałam te deprawatorki przesłoniwszy obraz pasjansem. Inaczej się nie da.
Lonia Tarasewicz to stary cwaniak, wymyślił te paski po taniości, żeby za dużo myślenia nie było. Bo z myśleniem u niego słabo bardzo….
Czyli teraz nie trzeba mieć żadnych podstaw rysunku czy rzeźby jak kiedyś na ASP? Można ukończyć uczelnię artystyczną nie mając ŻADNEGO POJĘCIA jak namalować jelenia, niebo albo wazon z kwiatami? Fajnie 🙂
Nieźle…
Ze zdziwienia, że go honorują
Dałem tylko tło historyczne 😉 BTW Odbezpiecza się pistolet, tak-nie?
No to jest pewien problem, ale chlop byl juz wtedy mocno chory – co ja bym potraktowal jako okolicznosc lagodzaca.
dokładnie, teraz ważne są idee (mowa cały czas o kierunku fine arts), bo tak jak pisalem ludzie ,którzy studiują ilustracje – komiks, tworzenie gier komputerowych są b. dobrzy w rysunku
tak, na tym zdjęciu widać cały majestat dobrej zmiany
Na ASP z podstawami rysunku trzeba się ukrywać, bo prowadzący BARDZO nie lubią takich, którzy cokolwiek potrafią. Tam się takich rzeczy nie wybacza.
Gadkę rzeczywiście ma raczej prostą a beretka bez antenki to chyba taka „aranżacja na prostego człowieka” a to dyć przecież prefesur. Kiepełe ma, bo te paski to jest po prostu genialne w swej prostocie. Zapewne studenci mu te paski malują na zajęciach a on im zalicza a sam inkasuje kasę z tych różnych „galerii państwowych sztuki współczesnej”. Chytry chłopek:)))
I garnitur włożył z koszulą:))) Normalnie pozuje w marynarce bez koszuli i podkoszulka:))) Ach, ci artyści socjalistyczni. Dwurnik to „egzemplarz eksportowy” z czasów Gomułki i Gierka. Zagraniczne galerie go sobie wyrywajo.
Hmm, kotki i sztuka, przypomina mi się Louis Wain, wraz z postępującą chorobą rysowal kotki coraz bardziej smutne i szalone, a potem rysowal fraktale. Rzecz jasna Current 93 wstawial go na swoje okladki albumow.
Podczas wakacji w Zawoi spotkaliśmy znajomą, która jako pracownica PAN spędzała urlop w ichniejszym Domu Pracy Twórczej (swoją drogą cudowna nazwa). Przyplątała się do nas i trochę razem chodziliśmy po okolicy. Nieopodal naszej chałupy na Ryżowanej pojawiła się głośna młodzież. Podczas któregoś spaceru, Ewa, bo tak było jej na imię, wypatrzyła wśród owej młodzieży znajomego profesora. Okazało się, że to ekipa studentów na warsztatach z etnografii UŚ. Przywitanie, prezentacja, krótka rozmowa i profesor zaprosił nas na weekendowy performance studencki. Ewa grzecznie się wymówiła mówiąc w końcu:
– Ja osobiście wolę paragliding.
Zaskoczenie profesora było ogromne, a my wracając do siebie zaśmiewaliśmy się z nieoczekiwanej sytuacji, powtarzając na głos powyższą kwestię.
Z przytoczonej historyjki wynika, że musimy stworzyć własną konkurencję, a wtedy nawet stare repy zbaranieją.
Przeszkadzają w transferze gotówki
Prawdopodobnie należałoby przyjąć takie kryteria opisu historii według rynków tekstyliów, żywności, sztuki malarskiej i rzeźbiarskiej, sztuki muzycznej, poezji epickiej i lirycznej, nie według tak zwanych epok: jaki nakładca działał na ilu rynkach, ile i od kogo pożyczał forsy na zamówienia pod określony rynek i tak dalej, kto pilnował i pilnuje szlaków handlowych, czyli lista funkcjonariuszy gangów z nazwiskami i stanowiskami.
W kwestii połączenia sztuki i polityki można pisać książki o połączeniu sztuki i polityki w odniesieniu do tego, co zostawili cesarze rzymscy do 476 roku. W najlepszym razie dochodzi się do czasów renesansu, na dźwięk którego to słowa prawie wszyscy klękają w zachwyceniu.
Najlepsze towarzystwo, tylko co tam robi Kelus, który jednak jakoś się dystansował od „komercji w polityce” i na wsi pszczoły miał. Ale to chyba ostateczna utrata złudzeń. Kelus też z „najwyższych sfer socjalistycznych”, więc z kim ma odbierać ordery? Z malarzami obrazów świętych do kościołów?
Taką nową mapę trzeba by narysować, ale do tego musisz się Krzysio hebrajskiego nauczyć. Dasz radę?
ten pierwszy z lewej przyszedł w polarze i – chyba – w dżinsach, taki swojski, nasz!
No patrz a Gazeta Wyborcza, słowami pana Witolda „stawia pieniądze” na Klatę, w imię dobrej zmiany. Pan Jan jest trochę może znudzony, może trochę narodowy inaczej, no i się stara oraz budzi emocje.
A najważniejsze i tu mógłbym coś napisać ale niech zrobi to ta komisja co do dziś będzie debatować, czy jakoś.
Niektórzy dawni dysydenci lubią publicznie płakać, że na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych było tak fajnie, wszyscy byli razem, a obecnie Antek Macierewicz i Adaś Michnik tak strasznie się gryzą. Na zakończenie lamentu pada wezwanie, by znowu odtańczono wesołego oberka na zgodę. To się nazywa choroba gułagu.
Na razie nie mówmy o takich rzeczach publicznie:-).
No ale wlasciwie czemu by nie? Pani Anna Walentynowicz nie zyje, Gwiazdowie zmarginalizowani, Wyszkowskiego Bolek co rusz po sadach ciaga… A reszta bez problemu moze sie wysciskac.
Czyli dasz. Okay….czekamy
@Coryllus
Obejrzałem tych artystów. Najlepiej podoba mi się ten Bałka. On jest nawet lepszy od tej co robi kupę. Co do Dwurnika, moim zdaniem on się wygłupia. To jest ironia. Jestem pewien, że to jest ironia. Nie mniejsza niż ten Warhol na końcu.
Jaka tam ironia…przecież tam wszystko idzie serio i nie ma miejsca na żadną ironię.
Bolek skończył ciągać mojego zacnego imiennika po sądach, bo wyczerpał środki procesowe. A jeśli chodzi o resztę, to przed kamerami szczekają na siebie, jakby cierpieli na wściekliznę, ale po wyjściu ze studia telewizyjnego idą na dużą wódzię w restauracji sejmowej czy w Casie Valdemar.
Nie wiedziałem, że Klata się wzięli z Lupą za łby. W tej sytuacji nie mam wyjścia, ale wolę Klatę. Zwłaszcz jesli na jego miejsce Gliński zechce wrzucić Pawlickiego.
Powtarzam się jak zwykle: z Bożą pomocą nie ma nic niemożliwego.
No to ja też wolę Klatę, bo jak Pawlicki zacznie robić sztukę patriotyczną to się nie pozbieramy
Będe się upierał. Wszystko jest na serio poza Dwurnikiem i Warholem z tą biedną Sedgwick. Oni sobie robia jaja. No i Dwurnik oczwyiście nie jest zaćpany.
To jest musowo Kelus, który zaczyna niebezpiecznie przypominać klona Maryśki Janion:))) Miły pan ale we wspomnieniach z lat, kiedy kupował grunt koło pegieeru gdzieś nad granicą z ZSRR to doniósł na tych robotników z PGR, że oni tam byli po to, żeby donosić do służb granicznych na ludzi, którzy próbowali uciekać z ZSRR. Ciekawe, skąd on miał takie ciekawe info i czy miał świadomość, że przy granicy rozlokowano sporo „mniejszości narodowych”. A oskarżenie padło na „polskich chłopków”.
Bo to „jedna wielka rodzina”. Tylko „ci polscy nacjonaliści i katole” uwierają ich mocno.
Nie robią sobie jaj. Usiłujesz bronić jakichś swoich dziecięcych fascynacji. To są wszystko oszuści. Rozumiesz – OSZUŚCI
Dziecięcych? No wiesz? Moją dziecięcą fascynacją był zespół Niebiesko-Czarni i tylko ich bronię.
Polscy nacjonaliści i katole ponoszą większą winę niż tamci, bo po większej części stoją jak sieroty w stuporze, ewentualnie dają się wciągać w jakieś idiotyczne pochody oeneriańskie, którym przewodzą umundurowani korpoludkowie groźnie gęby krzywiący. Jednocześnie rzeczeni polscy nacjonaliści i katole w bezradności swojej usiłują znaleźć wspólny mianownik z wielbicielami postępu, tak jakby było to możliwe. Za taką wszelako naiwność płaci się olbrzymią cenę.
Ciekawa obserwacja
Mnie po – top 9 – naszła taka radosna myśl, że zdecydowanie chwalić Pana trzeba, że wymyślił starzenie się. Szczególnie kobiet ! Faceci dużo ładniej ściemniają i „leją wodę”, składniej maskują i obudowują swoją twórczość. I widzę w tym dryg wręcz KORPORACYJNY, jak byłem niekumaty w sprawach „przewalania budżetu” to sądziłem, że jak w jakiejś organizacji znajdzie się osoba proponująca zmianę to KIT potencjalnego przewału zostanie z miejsca zauważony ! Ale wiadomo, że tak nie jest i tak nie jest od zawsze, pan Jan Christian Andersen opisał to w Nowych szatach Cesarza dwa stulecia temu to dlaczego nie mogła go zainspirować do tego znana 2 stulecia przed nim historia ?
Ludzie, ktorzy twierdza, ze wszystkiego trzeba sprobowac, zeby przynajmniej miec miec doswiadczenie i opinie to zwykli durnie i oszusci.
To sa ci co musza wlozyc widelec do kontatu, zeby sie przekonac, ze plynie prad. Nie trzeba kosztowac kupy, zeby wiedziec, ze ma gowniany smak.