Toyah ma rację, spotkania z telewizorem bywają inspirujące i straszne jednocześnie. Szczególnie kiedy człowiek zabierze się za oglądanie tak zwanych programów edukacyjnych, szczególnie tych wyprodukowanych w Wielkiej Brytanii. One są najgorsze, najbardziej perfidne i podstępne. No, może jeszcze rosyjska propaganda w stylu Wołoszańskiego może im dorównać, ale tam stosują taką łopatologię, że szkoda gadać. Pamiętam jakąś agitkę dla młodzieży o tym, że Rasputin nie był wcale zboczonym świrem łasym na pieniądze i zaszczyty, ale głębokim mistykiem, którego oczernili źli ludzie, a zamordowała banda pedałów czynnych przy dworze. Miało to swoje tempo, dynamikę i prowadziło wprost do konkluzji takiej: jak już się coś na Rusi ulęgnie samo z siebie to musi być niezwykłe, piękne i święte, nawet jak czasem kogoś zamorduje, albo chla do nieprzytomności. Prowadzący ten program – chłopak i dziewczyna – dawali z siebie wszystko, a ilość konwencji które wykorzystano w tej produkcji przekraczała wszelkie możliwe normy. Było tam wszystko, od poetyki ikon po miasteczko Tween Peaks, bez pominięcia rzecz jasna klimatów fine de siecle. No, ale poprzez to artystyczne zacięcie program się trochę demaskował i po minucie człowiek średnio rozgarnięty widział już, że to jest kitowanie okien majonezem. Brytole robią inaczej. Przede wszystkim oszczędzają. Te same sekwencje z aktorami raz mogą być pokazywane w programie o Spartakusie, a drugi raz o Lesie Teutoburskim i nikomu to w sumie nie przeszkadza. Zmienia się prowadzącego, albo wręcz narzuca mu się inny płaszcz na ramiona i można kręcić. Rzecz polega głównie na tym, że prowadzący gdzieś łazi, a kamera za nim i to wygląda wprost tak, jakbyśmy my za nim łazili, w dodatku pod przymusem. Ostatnio obejrzałem sobie kawałek takiego programu z odzysku. Kawałek, bo dłużej nie dałem rady. Oni montują je i konstruują tak, by w każdej opowieści o dawnych czasach znalazł się jakiś współczesny, bardzo aktualny problem. Żeby wszyscy widzieli jak niewiele świat się zmienił. I ja to rozumiem, bo sam tak robię pisząc książki, a teraz jeszcze Tomek w tej samej konwencji rysuje komiks. No, ale tutaj chodzi o coś innego. O to mianowicie, że nie relacje władza-obywatel, bank-klient banku przenosi się ze współczesności do czasów odległych, ale gotowe i z istoty swojej fikcyjne konflikty. Oto w ostatnim obejrzanym przeze mnie programie edukacyjnym poruszającym głębokie problemy historii starożytnej, w tym historii Kościoła występował facet grający Juliana Apostatę. I oni tam powiedzieli, że Julian to był ten gość, co chciał rozdzielić Kościół od państwa, ale mu się nie udało, bo organizacja kościelna okazała się zbyt silna, no a poza tym wybuchła wojna z Persją i Julian tam zginął. Kłopot, bo przez to ten cholerny Kościół nie został od państwa oddzielony i na długie stulecia na świecie zapanowało chrześcijańskie barbarzyństwo zamiast światłego pogaństwa. To są ograne numery powiecie, no tak, ale one są powtarzane z taką częstotliwością, że nikt nie podejmuje z nimi dyskusji, bo wszyscy w nie po prostu wierzą. Nikt nie widzi, że rozdział Kościoła od Państwa to jest figura mająca sens jedynie w chwili kiedy istnieje Kościół i Rzym czyli misyjna organizacja o światowym zasięgu i celach dalece wykraczających poza doczesne horyzonty. Z chwilą kiedy zlikwiduje się Kościół państwo staje się nowym kościołem, a jego urzędnicy namiestnikami boga na ziemi. I jest pozamiatane. Tak więc Julian Apostata nie miał zamiaru niczego rozdzielać jak kłamią producenci brytyjskich filmów edukacyjnych, a łączyć. On chciał na stałe, z powrotem połączyć państwo z religią i ustanowić się najważniejszym panem bogiem. Do pomocy zaś wybrał sobie kastę kapłanów nie cofających się przed niczym. Tak to musiało wyglądać. Jeśli nie ma Kościoła Powszechnego z jasno określonym centrum i sztywną strukturą, która jest niezależna od państw, a przynajmniej stara się być niezależna, wszelkie organizacje religijne zamieniają się w dekoracje. Myśmy to już oglądali na własne oczy, a teraz pewnie przyjdzie nam to obejrzeć raz jeszcze, bo sprawy zmierzają w tym kierunku, by z Kościoła nie zostało nic. Oczywiście Duch Święty czuwa i pewnie będzie tak, jak napisano, że bramy piekielne nie przemogą, ale co się nadenerwujemy przedtem to nasze. Człowiek bowiem jest istotą słabą i wątpiącą.
Moim zdaniem większość tych tak zwanych produkcji edukacyjnych została już zdemaskowana. To są kłamstwa, kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa, które lasują ludziom mózgi, no ale mają ładny i wyraźny współczesny kontekst, a więc znajdują wdzięcznych widzów i słuchaczy. Julian Apostata chciał oddzielić Kościół od państwa, ale jego następca Teodozjusz uległ presji biskupów i chrześcijaństwo stało się religią dominującą. Jakie to okropne prawda? O ile lepiej byłoby gdyby religią dominującą był cezaropapizm jak w Wielkiej Brytanii, albo jakieś sympatyczne pogaństwo, w którym rytualnie gwałcono by dziewice i podrzynano gardła młodym chłopcom, a w latach przestępnym czyniono by na odwrót. Wtedy dopiero człowiek by żył pełną piersią, wtedy dopiero byłby wolny i szczęśliwy, wtedy by się bawił i śmiał. Wiele osób tak to widzi i ja tego nie zmienię. Owo widzenie zaś ma silny kontekst współczesny, chodzi bowiem o to, że Kościół jest przeciwny bezmyślnemu realizowaniu obsesji i większość z nich nazywa grzechem. No, ale ludzie po to mają wolność, by te obsesje realizować, nieprawdaż? W końcu nikogo nie mordują, chcą mieć jedynie ten margines swobody, który pozwoli im bez poczucia winy myszkować po dworcu w poszukiwaniu nieletnich dziwek płci męskiej. Nic więcej, tylko to. Czy to komuś przeszkadza? No właśnie, jedynie cholernym księżom, a gdyby ich nie było….? Z Kościoła można wystąpić i wtedy człowiek jest wreszcie wolny i może robić co chce. No, ale wtedy okazuje się też właśnie, że owa wolność to złudzenie i fakt ów jest dla wielu poważnym zaskoczeniem. Wtedy okazuje się, że nie ma życia poza organizacjami, te zaś dzielą się na misyjne i diasporyczne. Te pierwsze są pokojowe, a te drugie uprawiają nieustający abordaż, bo taka jest ich natura. Są zhierarchizowane, a każdy stopień tych hierarchii okupiony jest upokorzeniami, a nierzadko krwią. W większości do tego hierarchie są tajne i połączone z innymi hierarchiami, innych organizacji o nieznanej strukturze. Dobrze to widać na przykładzie ludzi marzących o wolności sumienia na obszarze obsesji seksualnych. Bo w pewnym momencie nie chodzi już o to, żeby się Kościół nie wtrącał w ich życie, ale po prostu o to, by zniknął. Tylko wtedy ich serca znajdą ukojenie, nie wcześniej. A kiedy Kościół istnieje po prostu przeszkadza i to jest nie do wytrzymania. Im głupsze rzeczy wykonuje jeden z drugim po pracy tym silniej mu ci księża wadzą. I niech się Wam nie zdaje, że ja mam tu na myśli jakichś ciężkich zboczeńców, o nie, ja myślę o zwykłych rozwodnikach po prostu, którzy nie radzą sobie ze swoimi wyrzutami sumienia. No ale zboczeńcy są ciekawsi więc przejdźmy do nich. Nie ma życia poza organizacjami jak powiedziałem, a jeśli tak to znaczy, że występujący z Kościoła lub tylko mu z istoty wrogi dewiant natychmiast wpada w pułapkę silnej struktury, która rozstawia na dworcach te nieletnie prostytutki płci męskiej. Jak jest bardzo twardy to się odnajdzie i zdobędzie pozycję. No, ale potem okazuje się, że ta pozycja jest fikcją, bo wszystkim rządzi policja, która kontroluje te dworcowe mafie. No i nasz bohater, żeby zażyć jeszcze więcej wolności zostaje konfidentem, sypie kolegów poluje na sławnych profesorów i reżyserów, co przychodzą rozerwać się na dworzec i zbiera na nich materiał. I kiedy już, już wydaje mu się, że jest tak wolny i mocny jak nie wiem co ktoś wpycha go znienacka pod Inter City do Wrocławia. I cóż się okazuje? To nie policja rządziła na dworcu, ale taki pan w czarnej kurtce, który miał znajomego w Mediolanie. Ten z kolei miał dwóch kolegów w Stambule, w tym jednego Murzyna, ale oni wcale nie byli najważniejsi. Ten główny szef siedział w Szanghaju i był Francuzem zaprzyjaźnionym z pewnym znanym reżyserem polskiego pochodzenia. No i ten dopiero wynajął kilku policjantów, żeby mu naganiali towar i psuli interesy konkurencji. Ci zaś musieli to kimś robić, bo przecież nie będą sobie brudzić rąk. I wynajęli naszego bohatera, ale on mimo iż wydawał się bystry, w ogóle nie zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi i przez to wpadł pod ten pociąg.
I tak jest ze wszystkim. Ktoś powie, że w Kościele jest wystarczająco dużo patologii, żeby zaaranżować sytuacje podobne. Pewnie tak, ale Kościół ma misję i pisma objawione i ma jeszcze jawną strukturę, która ponosi odpowiedzialność za czyny i słowa. Oczywiście uwikłanie hierarchów w różne numerasy to jest podstawowy cel większości organizacji kontrolujących wszystkie dworce na świecie, ale pozostaje misja, a tę każdy może realizować do spółki ze swoim wiejskim proboszczem. Pomiędzy strukturą Kościoła a wiernymi przegub jest na tyle elastyczny, że daje nie tylko wolność, ale i wewnętrzne bezpieczeństwo. Jeśli oczywiście zachowamy w sercach te wszystkie nauki, które je tam w Kościele głoszą. Z chwilą kiedy zaczynamy szukać wolności gdzie indziej wpadamy w pułapkę, w wielu przypadkach bez wyjścia.
Pozostaje jeszcze to państwo, które od Kościoła ma być oddzielone. O co tu chodzi? Nie o rozdział bynajmniej, ale o dominację państwa nad Kościołem. Każdego państwa, nawet najsłabszego. O podział tego Kościoła na mniejsze kościoły, żeby było nimi łatwiej zarządzać. Chodzi o takie spozycjonowanie Kościoła by był wśród organizacji strukturą najsłabszą, by istniał, ale po to jedynie żeby zaprzeczać własnej misji, a nie ją realizować. To jest plan perfidny i wyraźny i aż dziwne jest to, że nie wszyscy to dostrzegają. O likwidacji póki co nie ma mowy, ale jest mowa o kompromitacji i jak powiadam o kwestionowaniu misji. Dlaczego tak? Kościół mówi – żebyśmy byli jedno….gangi mówią – różnorodność jest fajna. Jest fajna ale nie wtedy kiedy każdy ma inną misję, a większość z tych misji jest tajna. Kościół nie dąży do urawniłowki, ale do realizacji misji, której celem jest zbawienie każdego z nas. Gangi mówią – to brednie lepiej się zabawmy. Kościół mówi – dobrze, ale pamiętajmy o misji i zbawieniu duszy. Gangi – w dupie z duszą, chodźmy na dworzec. I tu kończy się kościelna zdolność do kompromisu. I wtedy gangi zaczynają mówić i pisać o wolności i rozdziale Kościoła od państwa. Innym słowy rozpoczynają werbunek. Tego nie widzi prawie nikt, a szczególnie ci, którzy mają na sumieniu jakieś grzeszki albo po prostu życie im się nie udało a są przy tym na tyle dynamiczni, by dążyć do jakiejś wyraźnego sukcesu.
Pora na wojnę. Organizacje diasporyczne, oparte na tajnych strukturach prowadzą wojny. Są to wojny ciche albo głośne, wojny na słowa i na karabiny, ale zawsze wojny. Wojna jest bowiem jedną z form istnienia organizacji diasporycznych, takich jak państwa. Próby wciągnięcia Kościoła i kościołów w grę wojenną zawsze kończą się dla państwa źle. Imperia upadają i winą za ten upadek obarczają Kościół. Powstaje więc pokusa by wyeliminować Kościół, zmarginalizować go i wyszydzić, albowiem przeszkadza on w realizacji celów wojennych. No i jego misja całkiem z tymi celami nie współgra, nawet jeśli wiele osób stara się udowodnić, że tak jest. Ponieważ jednak prowadzenie wojny bez emocji, w tym emocji religijnych nie jest możliwe, trzeba czymś zastąpić Kościół. No i tu na scenę wkraczają pogrobowcy Juliana Apostaty, którzy nie dość, że chcą rozdziału Kościoła od państwa, to jeszcze wiedzą jak w pewnych okolicznościach zastąpić ten Kościół czymś znacznie praktyczniejszym. Zresztą sami popatrzcie, ten film ma tylko kilkanaście sekund. Tak wygląda misja w wykonaniu zwolenników rozdziału Kościoła od państwa. Prawda, że ciekawa?
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do księgarni Tarabuk i Przy Agorze w Warszawie, do sklepu FOTO MAG w tejże Warszawie przy stacji metra Stokłosy, a także do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy ul. Łódzkiej 8.
Bardzo fundamentalne i ciekawe pytanie zadał kiedyś Toyah – czemu ci wszyscy apostaci, rozwodnicy i odszczepieńcy wymagają aby Kościół doktrynalnie uznał, że nie są grzesznikami i odszczepieńcami. Przecież, skoro nie wierzą, mogą się podczas komunii św. nażreć (to Toyah) komunikantów po czapkę z daszkiem i nikt im nic nie powie, nikogo nie sprawdzi, nie wyrzuci z kościoła. A jednak żądają uznania, że są bezgrzeszni.
Julian Apostata wcale nie chciał rozdzielić państw od kościoła. On był zwolennikiem pogaństwa i chciał wzmocnić tradycyjną religię eliminując chrześcijan z przywilejów a w to miejsce obsadzając pogan. Wydał też instrukcje jak należy pokonać chrześcijaństwo. Te instrukcje czerpały z samych chrześcijan. kazał przebudować struktury kapłańskie tworząc hierarchię i nakazał stworzyć sieć niesienia pomocy biednym zwłaszcza przybyszom. jego celem było by poganie etycznie przynajmniej dorównali chrześcijanom. Tą metodę dziś kontynuują socjaliści udając szlachetniejszych niż chrześcijaństwo. ich troska o biednych a w ostateczności o zwierzęta jest udawana. Potrafią jedną ręką karmić a drugą zabić ale rozgłos nadadzą tylko czynowi dobremu.
Niech pan zadzwoni w tej sprawie do BBC, bo ja właśnie o tym napisałem w swoim tekście, oni zaś tego z pewnością nie wiedzą.
Sobór Watykański II dokonując rewizji stosunku Kościoła do ludzi mających inne poglądy na sprawy społeczne, poltyczne, a także religijne zalecił kierować się miłością i dobrocią (encykl. kat.t.I s. 796)
Kiedy po jedenj stronie rośnie ustępliwość, to po drugiej stronie wzrasta buta, nasila się agresja, nachalność. Dla butnych nasza dobroć i porządek to oznaka słabości, wydaje im się że są o krok od rozwalenia nas. A „wolnościowcy” są wszędzie, w każdej grupie społecznej i wiekowej, wolni od Kościoła, wolni od honoru, wolni od przeszłości (po ubeckich wstępnych), wolni od niepewności co do przebiegu ich kariery…..
Człowiek został stworzony przez Boga , niezależnie od tego czy w to wierzy . Ci niewierzący o dziwo , też zostali stworzeni .
Czyli mają duszę . I choćby ją najbardziej brudzili , to jakiś jej zakamarek pragnący bezgrzeszności , czyli zjednoczenia z Bogiem , pozostaje .I ten maleńki głosik w sobie chcą zagłuszyć. Myślą ,że to warunki zewnętrzne , czyli Kościół , tak im przeszkadza .
To nie jest prawdą . To jest w nich samych , z racji bycia stworzonymi .
Żyją w złudzeniu , że zniszczenie Kościoła uwolni ich …. błędne są te oczekiwania .
Nie ustają próby wciągnięcia Kościoła w różnego rodzaju wojny. Taką próbą wciągnięcia Kościoła w gierkę wojenną jest np tęcza na skrzyżowaniu ul Nowowiejskiej i Marszałkowskiej w Warszawie przed samym frontonem kościoła pod wezwanie Chrystusa Zbawiciela. Była ta tęcza przez półtora roku, no i w końcu ją spalono, teraz biorą się za jej odbudowę.Tak sie rwie pogaństwo do manifestowania swojej odmienności. Prawidłową reakcję społeczną można wyguglać na YT: ” Marian Kowalski protest przeciwko odbudowie tęczy…”
A ja myślałam, że myślący ludzie już wymarli… dziękuję bardzo
Widzialem wczoraj w Gazecie Wyborczej taki tekst: „Papiez Franciszek zadzwonil do kobiety rozwiedzionej I powiedzial; moze pani przyjac Komunie Sw.”
Ciekawe czy Kosciol pozwoli rozwodnikom przystepowac do Komunii.
Nie bylem nigdy w W. Brytanii ale slyszalem tylko ze w kosciolach, nawet tych anglikanskich, pourzadzane sa puby I bary. Straszne jest ze sacrum znika z zycia ludzkiego I publicznego.
Ostatnio Krolowa Elzbieta (dziarska staruszka) oglosila ze popiera malzenstwa homoseksualne.
Jak sie usuwa Boga to ten co go usunal sam sie staje bogiem. U Anglikow nastapilo to juz dawno temu.
Jest w coryllusowym tekście taki wątek , jakie warunki / niby / muszą być spełnione żeby człowiek był wolny i szczęsliwy i robił co chciał .
Nie chcę tu napisać tekstu konkurującego długością .
Tak mi się jednak nasuwa II-ga Rzeczpospolita .
Wzięłam do ręki kupioną jesienią książkę . Legion – Cherezińskiej . Materiał do niej dostarczył L. Żebrowski i ręczy , że w ksiązce jest wszystko OK .
Jesienią zaczęłam czytać . Tak bardzo mnie obraz klęski wrześniowej denerwował , żeby tu nie użyć słów dużo mocniejszych , że musiałam powieść odłożyć.
Co jakiś czas pojawiają się różne informacje o niedoskonałościach , delikatnie mówiąc , Polski międzywojennej . Nie ma tego wiele , bo po okresie prlu gdzie wszystko potępiano w czambuł , ludzie są jakoś spragnieni wieści pozytywnych .
No więc mało kto odważa się krytykować .
Mam wiedzę nazwijmy to , domowa , rodzinna … i obraz jaki się wyłania jest po prostu ,,urozmaicony” .
Są rzeczy dobre , w mojej dzisiejszej ocenie , są sprawy o których myślę z niechęcią , oburzeniem itd .
No i ta odrobina , te okruchy , sygnały , że dużo więcej i grubszych spraw , niż to co wiem , było do bani ….
Nie wiem nawet jak szukać. Już nie przeczytam stosu książek żeby zbierać te drobinki .
Jednak to co opisuje Cherezińska skądś się wzięło ?
Człowiek, który robi, co chce, nie jest szczęśliwy; człowiek, który jest wolny, wierzy w Boga; szczęście – co to jest?
oczywiście , że człowiek który robi co chce jest nieszczęsliwy ….
zaskakiwałam w swoim czasie kiedy wreszcie zamieniwszy praktykowanie religii na wiarę po prostu poczułam się wolna … i mówiłam o tym do wszystkich , bo tak mnie roznosiła radość , że wreszcie mam tę przestrzeń wolności ..
bo jesteśmy stworzeni do wolności
wolności w której jest porządek
czyli np przykazania boże
bez tego nie ma wolności tylko chaos milionów możliwosci , paraliżujący , bo co tu wybrać
powodującu mdłości z przesytu i żal że już nie mozna a tyle by jeszcze było do pożarcia
wieczna ginitwa za złudzeniem
a wiara to bezkresna uporządkowana przestrzeń 🙂
Tak w nawiąznaiu do Mirka: Jeremy Paxman „Anglicy.Opis przypadku.”WAB 2007 (w taniej księgarni 14 zł) „…dziennikarz z czasów wiktoriańskich zapytał sprzedawcę owoców i warzyw gdzie znajduje się katedra Św. Pawła, handlarz odparł, że słyszał że to kościół ale nigdy tam nie był. Ankieta z dnia 30.03.1851 wykazała że 2/3 mieszkańców Londynu nie chodzi do kościoła, inne badania również wskazywały na wtórny poganizm (..) w wielu miejscach pytanie o kościół, to nawet nie jest żart, to jest coś zupełnie abstrakcyjnego. coś co nie ma żadnego związku z życiem ludzi (…) Nawet książe Karol który odzidziczy rolę obrońcy wiary, jaką papież powierzył pierwotnie Henrykowi VIII stracił zapał do tego dzieła mówiąc: mam nadzieję, że będę obrońcą wiar – jak gdyby sikhizm, dżinizm, katolicyzm, druidyzm i wiara w odnowicielskie własności astralnej projekcji miały jednakowe znaczenie”. (s. 150 – 152)
szacunek dla świętych ale nie dla dewocji, głupoty, manipulacji…
2 biskupów z cerkwi greckiej (góra Athos) wzywa w kwietniu br. w liście na ponad 80str. aby papież Franciszek nawrócił się i porzucił herezje papizmu, ekumenizmu, unizmu… godne czytania credo po angielsku…
Watykan(=papizm) to państwo a nie kościół Chrystusa, które uległo 3.pokusie Tzn. oddaje hołd diabłu i w zamian rządzi się z dostatkiem i władzą…
czy to ten sam kościól dobrych proboszczów czy cwanych satanistów?
Głową Kościoła Prawosławnego do upadku Konstantynopola był każdorazowo basileus i autokrator czyli cesarz Bizancjum. Mianował biskupów, obsadzał klasztory, osobiście rozsądzał spory teologiczne. To samo obowiązywało w państwie moskiewskim a car Piotr Wielki wręcz uruchomił urząd – cywilną prokuratorię – do zarządzania kościołem. Niech oni lepiej zajmą się belkami we własnym oku i pokusom diabelskim, którym sami ulegli.
jakoś często na górę Athos jeździł Putin … teraz to pewnie nie ma czasu modlić się tam osobiście :))))))
Tam sprzedawca z zieleniaka nie wiedział gdzie jest katedra św. Pawła, kiedy u nas wielu, i to znacznie wyżej postawionych, nie wie jakie nazwisko i imię nosi prymas Polski.
Pytanie, czyja to wina? Tych wielu i czy aby?
… ale pozostaje misja, którą każdy z nas może realizować w swojej parafii, a co do proboszcza to możliwość poznania go i posłuchania, ma każdy parafianin na Mszy Św zwanej „sumą”, którą proboszcz odprawia dla swoich owieczek, tylko my musimy się aktywizować. (Parafia, szkoła…).
A co do prymasa, to raz widziałam go podczas audycji dla dzieci pt Ziarno i przyznaję, że imienia prymasa tez nie znam..
W bylych Kosciolach w Europie Zach., czy to Amsterdam czy jakies miasto w UK, ludzie mieszkaja, robia puby, itd. W czynnych Kosciolach w UK nie ma pubow. Bylem w anglikanskich I innych. Natomiast ciekawa jest historia jak to niby socjlaisci brytyjcy chciali umoralniac I edukowac klase robotnicza na wzor chartystow. Wyszlo z tego wielkie nic, bo robotnicy z klubow ksiazki zrobili puby i wstawili rury dla… no wlasnie. Tak to socjalistami – pisal o tym Paul Johnson, gdy byl juz schylkowym socjalista.
Czlowiek wspolczensy ceni bezpieczenstwo lub – jak mawia moj kolega – obietnice pelnego brzucha.
Putin rządzi prawosławiem jak dawniej carowie…też otwarcie…
Zachodnie i izraelskie służby rządzą katolikami jak dawniej monarchie… tylko bardziej skrycie i perfidnie…
pewnie tak samo z innymi religiami zdradzonymi przez swoich przywódców – Judaszy…
Chrystus … tylko dla nie naiwnych
pseudoreligie
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.