mar 252019
 

Najtragiczniejszą namiętnością dręczącą ludzkie serca jest według mnie potrzeba akceptacji. To jest żywioł podstępny i straszny, z którym nie każdy potrafi się zmierzyć, a nawet jeśli potrafi, często przegrywa. Ja sam wielokrotnie łapię się na tym, że przemożna potrzeba akceptacji, nie pozwala mi na wyłożenie swoich racji tak, jak to należy zrobić. Są jednak ludzie, którzy znajdują się w o wiele gorszej sytuacji, ludzie, życie których wygląda jak puste pudełko, albo pudełko pustoszejące w straszliwym tempie. Takim ludziom poza potrzebą akceptacji i chęcią jej natychmiastowego zrealizowania nie zostaje już w zasadzie nic.

Ponieważ życie towarzyskie, w miarę jak upływają lata, jest coraz bardziej rozczarowujące, człowiekowi pozostaje w końcu tylko modlitwa. Jeśli jednak ktoś nie ma nawyku i potrzeby, by się modlić, może się jedynie wsłuchiwać w głosy dochodzące z mediów i starać się nastroić swoją wewnętrzna muzykę tak, by współbrzmiała z tym co emituje telewizor albo portale internetowe. To jest nie do pokonania i na to właśnie liczą ludzie tacy jak Biedroń i tacy jak Scheuring Wielgus – na wpisania się w globalną narrację postępu, która emitowana jest w najgłośniejszych rejestrach i daje pewność wszystkim jej słuchającym, że serca ich doznają ukojenia, a potrzeba akceptacji zostanie zaspokojona. Niestety to co najgłośniejsze nie jest przeważnie prawdziwe, a to co wydaje się być spójne i – po pierwszym szoku – akceptowalne, okazuje się inne zgoła. Okazuje się pułapką, albo oszustwem. Moja teściowa przekonywała mnie wczoraj, że homoseksualizm jest czymś naturalnym i spotykanym także w świecie zwierząt. Podała przykład dwóch cielaków, które hodował jej tata i które, jak to się czasem mawia, miały się ku sobie. Coś mnie podkusiło i zapytałem – a co się z tymi cielakami stało? – No jak to – rzekła babcia – poszły na rzeź. Demaskacje jak widzimy następują niespodziewanie. Akceptacja, którą dwa homoseksualne cielaki cieszyły się w obejściu dziadka mojej żony, nie przełożyła się na ich przyszłe szczęście. Stąd właśnie należy być bardzo ostrożnym jeśli idzie o objawy akceptacji i nie otwierać zbyt wcześnie szampana tylko z tego powodu, że towarzysko wszystko jest okay. Dotyczy to nie tylko gejów, ale wszystkich w ogóle. Tamte cielaki też pewnie bawiły się wesoło na łące i zdawało im się, że cały świat należy do nich. Ich dziwne praktyki dziwiły ludzi, ale tylko przez chwilę, nikt się bowiem nie będzie zastanawiał nad preferencjami seksualnymi bydła rogatego, kiedy nadchodzi czas peklowania wołowiny. Jestem głęboko przekonany, że wszyscy ci, którzy dziś tak ochoczo demonstrują swoje dziwaczne upodobania, pożałują tego gorzko i zatęsknią kiedyś za czasami, kiedy można było mówić na księdza – pedofil. Może się bowiem okazać, że księży nie będzie w ogóle, a akceptacja, która jest dziś udziałem różnych szczęśliwców w różowych perukach, jest pułapką. W dodatku zastawioną właśnie na nich, a nie na tych wstrętnych klechów.

Wczoraj na którymś kanale w telewizji puszczali stary i kiedyś przeze mnie lubiany film pod tytułem „Żandarm na emeryturze”, gdzie główną rolę gra Louis de Funes. Ja zawsze bardzo lubiłem tego aktora, ale filmu wczoraj nie obejrzałem, widziałem tylko samą końcówkę. Pomyślałem przy tym, że to jest coś niezwykle szyderczego, ten film i wszystkie inne filmy z udziałem tego aktora. Oto człowiek świętujący co roku ze smutkiem rocznicę ścięcia króla Ludwika, człowiek, który robił nauczycielom swoich dzieci karczemne awantury, kiedy źle wypowiadali się o monarchii, zyskał popularność rolą żandarma republiki. Uwiarygodnił ją tym samym w oczach publiczności zagranicznej. Podobnie jak wcześniej czynili to inni artyści, którzy nie robili nic ponadto, do czego zostali przeznaczeni. Ktoś powie – no, ale przecież aktor jest do grania…Oczywiście, że jest do grania. Chodzi mi tylko o to, że nie można się wyrzekać wpływu na okoliczności. To jest najtrudniejsza rzecz na świecie i pokusa, by, nie tyle płynąć z prądem, ale akceptować istniejący stan rzeczy, demonstrując przy tym skrajną wrogość dla niego, jest nie do zwalczenia. Nie oskarżam tutaj o nic Louisa de Funes, być może on nie wiedział co jeszcze mógłby zrobić, a propozycje filmowe dostawał akurat takie. Chodzi mi o coś innego – nie można gardłować przeciwko systemowi i jednocześnie uczestniczyć w aranżowanych przez ów system ustawkach, licząc na to, że przez wejście do środka, uda nam się coś zmienić. To jest taniocha, wielokrotnie wyszydzana w dodatku.

Wczoraj przesłano mi taką oto anegdotkę – w Muzeum Powstania Warszawskiego przewodnicy opowiadają turystom o bohaterstwie żołnierzy AK i wymieniają przy tym jednocześnie książkę Kamińskiego „Kamienie na szaniec”. Kiedy turyści ci idą do kiosku, by ją kupić w języku obcym, okazuje się, że ona nie została nigdy na angielski przetłumaczona. W kiosku tym jest za to, dostępna w obydwu językach książka Normana Davisa. Mam nadzieję tylko, że nie ma tam książki Zychowicza „Obłęd 44”. Jak pamiętamy niedawno rozmawiałem z dyrektorem Instytutu Książki, który w formule niezwykle politycznej i dyskretnej wyraził różne swoje lęki przed środowiskiem Gazety Wyborczej. Na stronie tegoż instytutu znajdują się informacje o tytułach tłumaczonych na języki obce, które instytut dotuje. Są wśród nich książki Olgi Tokarczuk, ale „Kamieni na szaniec” nie ma. Ja powiem wprost z czego to wynika – z głębokiego przekonania wszystkich, że nie da się zmienić okoliczności, bo jest beznadziejnie i tak ma pozostać. Skoro jednak pojawiają się jakieś budżety, nie można ich pochopnie trwonić na dziwne projekty typu tłumaczenie Kamińskiego. To jest taka sobie książka i pewnie nikt się nią nie zainteresuje. Już lepiej dać zarobić kolegom, którzy coś tam sobie wieczorami piszą i dla świętego spokoju przetłumaczyć na koreański Tokarczukową. Zyska się w ten sposób chwilę spokoju i upragnioną akceptację środowiska, które jako jedyne potrafi zmieniać okoliczności, kreować je i używać jako narzędzi walki ideologicznej, czyli środowiska Gazety Wyborczej.

Wczoraj w telewizji pokazywali też migawki z konwencji PiS. Jarosław Kaczyński mówił, że opozycja ma ciągle przewagę medialną. Trochę się to zmieniło dzięki TVP, ale przewaga medialna opozycji pozostaje faktem. Dlaczego tak jest? Wyjaśniłem to wyżej. Wszyscy „nasi” dziennikarze nie są w stanie wyjść poza dziecinną potrzebę żebrania o akceptację tych, których uważają za silniejszych. Jeśli zaś widzą pieniądze, nie myślą o ich celowym wydaniu, ale o schowaniu do kieszeni. Nie potrafią też zmienić wokół siebie niczego, albowiem o tym czy będą akceptowani czy nie, decyduje umiejętność powtarzania komunałów. To oni są winni temu, że opozycja ma przewagę w mediach, ale prezes nigdy tego nie zrozumie, jemu bowiem zdaje się, że ma do dyspozycji najlepszych ludzi. Nie ma. To są najgorsi ludzie i fakt ten niebawem się ujawni w całej swojej upiornej krasie.

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl

  19 komentarzy do “O paradoksach świata tego”

  1. Zawsze najtrudniej o ludzi.

    W Kościele Św. Zbawiciela jest prowadzona Droga Krzyżowa dla dzieci o 17.30. Jest ona  oparta o treści, refleksje jakich mogli doznawać poszczególni (historycznie potwierdzeni) uczestnicy tej Drogi. Dwa tygodnie temu była prowadzona z punktu widzenia poszczególnych Apostołów, ich przeżycia związane z dramatem, który widzą, ich refleksja nad swoimi czynami, zastanawiają się jakie były ich zaniedbania, czy są winni temu zdarzeniu w którym uczestniczą, na ile mogli tej tragedii zapobiec .  W ubiegłym tygodniu przygotowano narrację całej Drogi z punktu widzenia jednego Jej uczestnika t.j. Szymona Cyrenejczyka, kapitalne przemyślenia nad sensem wspomagania w niesieniu krzyża. Bardzo jestem ciekawa jak zostanie przygotowana narracja kolejnych uczestników np.  Maryji, Weroniki, …

    Właśnie przemyślenia kolejnych Apostołów i Cyrenejczyka – prowadziły do jednej refleksji, że zawsze najważniejsi są ludzie rozumiejący sens uporządkowanego życia. Sensem jest bycie porządnym. Zawsze muszą to być roztropni ludzie i p. Prezesowi przydałby się sztab państwowców i to całkiem duży.

  2. Może niech już oni nie wykorzystują tych państwowców, pamiętam jak Milczanowski mówił w sejmie, że jest państwowcem

  3. Nawiązując do publicystów spojrzenie z innej toczki zrenia. Prowadząc firmę miałem istotne finansowo roszczenie wobec gminy. Prawnicy gminni nie rozumieli argumentacji moich. Istnienie w hierarchii.

  4. no wie Pan, ten wzmiankowany Milczanowski to widocznie tylko „mówił”, bo rzeczywiście kim jak kim ale państwowcem to on nie był, chyba raczej adwokatem dokładnie określonej grupy, ale państwowcem to nie i tu się z Panem zgadzam.

  5. Doskonale rozumieli, ale Pańskie racje nie były dla nich priorytetowe. Samorządowcy się gubią kiedy zasiadają w swoich urzędach, wygląda na to że ich umocowanie nei pochodzi z wyborów, bo wtedy (chyba) byliby pokorniejsi.

  6. Podesłał mi brat, który mieszka w Szwecji filmik. Jakaś islamska agencja przeprowadziła na ulicach sondaż: jak to jest z przyjmowaniem „uchodźców”. Absolutnie wszyscy pytani Szwedzi absolutnie byli za ich absolutnym przyjmowaniem. W momencie kiedy postawiono przed nimi jednego z nich, którego trzeba było wziąć do domu, okazało się, że absolutnie nie maja miejsca, absolutnie, nie maja czasu, absolutnie nie ……!

  7. Samorząd to rodzinna mafia, przepisy interesują ich o tyle o ile

  8. Bo chodzi o to, by inni musieli przyjmować uchodźców

  9. W czasach ancien régime’u artysta tworzyl piekno, harmonie i ukojenie dla zmyslow dla wszystkich odbiorcow. Dzisiaj kultura i sztuka niepokoi, prowokuje, stawia pytania, niczym filmy Kieslowskiego albo Agnieszki Holland. Filmy Luisa Buñuela zapowiadaly zmierzch burzuazji. W przypadku Passoliniego, Viscontiego, Mike’a Nicholsa (falszywe nazwisko; rezyser „Absolwenta”, rosyjski Zyd) mamy do czynienia z trupem tejze klasy spolecznej, a polskie „ambitne” kino powojenne (Wajda) to jest juz wlasciwie bezczeszczenie zwlok. Tak zwana kultura popularna dla ludu (gole posladki Dody, nie mylic z kultura ludowa) jest zwyczajnie lustrem postawionym przed twarzami odbiorcow. Dla odbiorcow aspirujacych jest przeznaczona rozrywka, ktora mozna okreslic w ten sposob, uzywajac jezyka Witkacego, albo jak w kawalach Krzysztofa Daukszewicza o hrabim i Janie, ze prostak ma wtedy bezposrednio do czynienia z kultura wyzsza, kiedy dostaje po mordzie od hrabiego. Hrabiego juz nie ma, ale zwyczaj demonstracyjnego bicia po mordzie zostal: sa to na przyklad popularne sceny z udzialem pani Pavlovic i pani primo voto Zyly w Tancu z Gwiazdami.
    Wniosek: ostatecznie lepiej jest byc bitym, niz wykluczonym i pozbawionym jakiejkolwiek roli spolecznej, dlatego chodzimy na premiery filmowe, teatralne.i wernisaze w galeriach sztuki wspolczesnej, kupujemy i czytamy bestsellery, „zeby miec swoje zdanie na ten temat”.

  10. no właśnie coryllusie: „nie można gardłować przeciwko systemowi i jednocześnie uczestniczyć w aranżowanych przez ów system ustawkach”, a sprawa Brauna …

  11. Ostatni państwowcy wyginęli pod Smoleńskiem. Ci, co weszli po nich, są państwowcami w tym sensie, że oburzają się, gdy ktoś zakłóca ich święte przekonanie, że państwo jest po to, by mogli się na nim porządnie ustawić. Ci mniej cwani potrafią nawet zdemaskować się tezą w stylu „nie warto się starać nic poprawiać, bo co — zostawimy to tamtym?”. Nomina sunt odiosa, lecz wielu jest pośród nas takich „mocarzy”.

  12. Kiedyś słuchałem na youtubie rekolekcji z dr Jackiem Pulikowskim. Było tam, że większość problemów wynika z braku akceptacji siebie. Jak ktoś nie akceptuje siebie to i wkręcą mu, jej ze zmiana płci jest fajna. Takie rekolekcje do niektórych środowisk nie trafią, bo trzeba chodzić do kościoła, a youtube takich filmów nie promuje.

  13. co do nieodżałowanej straty prawicowych elit w katastrofie smoleńskiej, też jestem tego samego zdania. Jest to strata niepowetowana. No ale …  żyć trzeba … minęło trochę od tej katastrofy, nowe kadry rozumiejące sens państwa są potrzebne …

    Inaczej to zostajemy Irokezami (komplement Bismarcka pod naszym adresem)  nawet dla Niemców pochodzenia tureckiego

  14. Ilustracja fikołków wydała mi się jasnym przekazem potrzeby akceptacji u dzieci w pewnym wieku, a tekst o konstytucji ZSRR w roku 1964, to fikołki dokonane przez grono największych autorytetów tego kraju pod światłym kierownictwem Stanisława Strumilina (1877-1974). Na blisko 20 stronach akademicy opowiadają czytelnikom anglojęzycznym w stylu FAQ o komunizmie wypierając się wolnej miłości, chwaląc małżeństwo, rodzinę i zrodzone w niej dzieci. Oczywiście gwarantowana jest wolność sumienia i każdy może czcić każdego boga, jakiego chce, ale może też być ateistą i angażować się w propagandę antyreligijną.

  15. Wczoraj rozmawiałem z opozycją. System Donta powoduje ze mamy system 2 partyjny. I np taka Pani Paczulska, ktora za pierwszego PIS robiła newsroom dla TVP gdy przyszło PO została schowana na pobocznym etaciku (przechowalnia) bo nie można jej było usunąć z TVP. Po odzyskaniu władzy Pani P znów przeniesiona do newsroom a ostatnio nawet do zarządu TVP. Kurski chciał ja wywalić… – jak się okazuje nie dość, ze nieusuwalna to jeszcze awansowała… Kim jest ta Pani skoro przez 8 lat PO nie wyleciała ? kto za nią stoi? Skoro wszyscy wiedza, ze w Polsce mamy system ala USA  – 2 partie bija się o władze a reszta, która na nich nie głosuje ma szanse co najwyżej oddać głos na koalicjanta gdyż reszta głosów w naszej ordynacji jest po prostu dopisywana do największych i traktowana jak swoje (jeśli głos oddany na partie, która nie przekracza progu wyborczego). To przecież systemowa pułapka bo dla mnie PIS i PO są siebie warci. Narażę się tutaj ale tęsknię za komuchami z SLD – ci chociaż umieli się godnie przewerbować i wprowadzić nas do NATO i UE a ja już wole być w NATO i w UE niż skończyć jak Białoruś czy Ukraina. Bo jakie my mamy realne alternatywy? P0lexit? Międzymorze ? Przy tej dominacji obcego kapitału skończyłoby się drugim Smoleńskiem… a robienie laski Izraelowi i USA to jakiś dramat… Sprzedać się tez trzeba umieć…

  16. Najwieksze problemy wspolczesnosci to sa: demokracja, prawa czlowieka, wolnosc slowa i religii i w te kwestie trzeba walic bezustannie, jak w kaczy kuper!

  17. Pan wybaczy ale może i demokracja to postępowa doktryna zarządzania ludźmi ale w niej urodzony plebs ma szanse zajść wysoko jeśli ciężko pracuje lub wejdzie w odpowiednie układy. Moze i socjalizm jest niesprawiedliwy ale gdy patrze na Polskę dziś a tą w latach 90 podczas transformacji to ja mogę tylko pogratulować komuchom za robotę, którą wykonali – w latach 90 średnia pensja Polaka to było 20 USD miesięcznie. Popatrzmy co jest dziś na Ukrainie…

  18. W temacie byczków. Ja też widywałem jak byk wskakuje na byka, ale…

    …wśród zwierząt nie ma homoseksualizmu. Zwierzęta nie mają w ogóle seksualizmu – ani hetero ani homo  – ani nawet naczelne. Seksualizm ma tylko homo sapiens. Tylko człowiek ma popęd sterowany korowo, zwierzęta mają humoralnie – tylko facet może być impotentem (sprawa psychiki), tylko człowiek jest gotowy do współżycia cały rok.

    ” Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” – wzięliśmy ten rozkaz cholernie na serio.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.