lip 102011
 

 

Niezwykle trudno jest człowiekowi bez żadnego wykształcenia, z wielkimi ambicjami i jeszcze większymi frustracjami, który dostał szansę zaistnieć w polityce uwierzyć, że nie jest wybrańcem. Wiara ta spływa nań zaraz po tym jak zostanie szefem powiatowych struktur partii, jak dadzą mu możliwość przemawiania do osób, które akurat muszą go słuchać i nie mogą po prostu wyjść z sali. Tak się dzieje w każdej partii, nawet w tych które są przedmiotem admiracji mojej i czytelników wszystkich moich blogów. To jest konstatacja przykra, ale uważam, że konieczna przed wyborami właśnie.

 

Pamiętam dokładnie lipiec zeszłego roku, kiedy to zostałem przez Toyaha zaproszony do udziału w debacie blogerskiej, która miała się odbyć w sztabie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Sztab mieścił się w hotelu Europejskim, a nastrój w nim nie był wcale podniosły. Nie rozumiałem dlaczego tak się dzieje i nie mogłem zrozumieć dlaczego ludzie odpowiedzialni za sukces zachowują się tak jakby za chwilę mieli opuścić pokład tonącego okrętu. – Tacy są politycy – pomyślałem – nie można na nich liczyć, są infantylni, miałcy i mają jakieś swoje interesy do ugrania. Trudno. Trzeba robić swoje.

 

Pamiętam jak przekonywaliśmy wtedy ludzi, że zwycięstwo jest możliwe, a nawet pewne. I jak sami w to wierzyliśmy. W tłumie stała Elżbieta Jakubiak, po terenie kręcił się Poncyliusz, a Kluzikowa poszła gotować dzieciom zupę. My zaś, jak te ostatnie frajery, przekonywaliśmy ludzi o tym, że Jarosław Kaczyński wygra wybory prezydenckie. Wszyscy wiemy co było potem i gdzie dziś jest Kluzikowa, Jakubiakowa i Poncyliusz – ludzie obdarzeni najwyższym zaufaniem i wyznaczeni do zadania, które powinni rozegrać z całą odpowiedzialnością, mocą i konsekwencją na jakie tylko było ich stać. Wiemy także gdzie jesteśmy my – my jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy w zeszłym roku. I przed naszymi oczami odbywa się dokładnie ten sam spektakl tyle, że role są obsadzone przez kogoś innego.

 

Charakterystyczne po tym naszym zeszłorocznym spotkaniu, było to że postanowiliśmy nie krytykować nikogo na blogach. Nie wierzyliśmy, że ludzie, odpowiedzialni za kampanię to po prostu zdrajcy, a ich działanie to sabotaż. Myśleliśmy, że krytyka może jedynie osłabić PiS. Otóż był to błąd. Żadna krytyka jeszcze nikogo nie osłabiła. Przeciwnie, krytyka wzmacnia. Nawet niezasłużona.

 

Patrząc dziś na to co dzieje się ze sztabem wyborczym Prawa i Sprawiedliwości oraz z tak zwanymi „naszymi” mediami odnoszę wrażenie, że będzie to samo. Pomiędzy bowiem Jarosławem Kaczyńskim a wyborcami znajduje się gruba na kilometr warstwa działaczy, których cechuje to co opisałem w pierwszym akapicie; pogarda dla wyborcy wynikająca z własnej małości i ambicyjek. To nie jest nawet ukrywane. To jest podstawowa cecha, która rzuca się w oczy w kontaktach pomiędzy politykami PiS średniego szczebla a wyborcami, oraz pomiędzy ludźmi tak zwanych „naszych” mediów a czytelnikami.

 

Przejdźmy do konkretów. Od dawna już mówi się o nowym tytule prasowym, który wsparłby PiS w wyborach. To gadanie, im dłużej trwa, tym bardziej jest absurdalne. Gazety nie robi się z tygodnia na tydzień, ani tym bardziej z dnia na dzień, a jeśli tak właśnie się ją robi to tylko po to by potem cały interes z dnia na dzień zamknąć lub sprzedać. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tak właśnie było z tygodnikiem „Uważam Rze”. Powstało to nagle, ku zaskoczeniu wszystkich, w czasie prowadzenia negocjacji o sprzedaży Presspubliki, a potem, raptem pół roku po powstaniu zostało wraz z flagowym tytułem opędzlowane jakiemuś panu, co lubi nowoczesne technologie. To oczywiście może być przypadek, ale pozwolicie, że weń nie uwierzę. To było działanie zaplanowane i obliczone na sprzedaż. Uważam, że sam fakt iż zebrano w tym piśmie tak szeroki garnitur nazwisk od prawa do lewa świadczył o tym właśnie. Rolicki, Mistewicz i Łysiak, do tego „bardzo śmieszny” Mazurek i „jeszcze zabawniejszy” Zalewski. Pyzy z zasmażką po prostu. A na koniec jeszcze trochę zasmażki. „Uważam Rze” miało ponadto tytuł tak idiotyczny, że aż się w to wierzyć nie chce po prostu. Myślę, że wkrótce zostanie on zmieniony, lub tygodnik po prostu zamkną. Jeśli zaś nie to po prostu zamienią go w jeszcze jedno pismo atakujące Jarosława Kaczyńskiego. Najlepsze było to, że „Uważam Rze” traktowane było przez czytelników jak pismo prawicowe i niezależne, które ma konkurować z GW. Żaden pojedynczy tytuł nie może konkurować z GW, bo GW to potężna korporacja, a konkurować z nią może tylko inna potężna korporacja. Nie zaś małe sprzedawane za grosze wydawnictwa. Nawet takie jak „Presspublica”. Jeśli ktoś zaczyna promować nowy tytuł od stwierdzenia, że ma on konkurować z GW to możemy z miejsca mieć pewność, że jest to oszust i cele jego są inne. Chodzi mu o jak najszybsze wypromowanie tytułu, przyciągnięcie czytelników, a następnie sprzedanie go po dobrej cenie. Człowiek, który naprawdę będzie konkurował z GW nie zacznie od rozgłaszania swoich planów w telewizji i nie będzie o tym bez przerwy gadał, poprawiając sobie notowania u kolegów z kanapy.

 

„Uważam Rze” to jednak mały pikuś. Na mieście gadają, że ma powstać nowy prawicowy dziennik. Więcej, ma to być tabloid. Dlaczego? Otóż dlatego, że target prawicowy to jest target tabloidów. Czyli inaczej mówiąc, my wszyscy, którzy piszemy blogi, którzy przychodzimy na spotkania z politykami „Prawa i Sprawiedliwości”, wszyscy czytający prawicową publicystykę, kupujący książki wydawnictwa „Arcana” i czekający aż Cenckiewicz napisze książkę o pułkowniku Matuszewskim, my wszyscy jesteśmy motłochem. Dziennik zaś dla nas przeznaczony ma być tabloidem. Mogę tu spokojnie wymienić nazwiska ludzi, którzy wpadli na ten nieprawdopodobny pomysł, ale się powstrzymam, bo z miejsca zostanę oskarżony o sabotaż. Na prawicy jest bowiem motłoch prawdziwy, nie są nim jednak wyborcy, ale ci wszyscy „menedżerowie średniego szczebla” oraz ich funkcyjni, którzy wpadają na takie pomysły. To jest autentyczny, szczery i nie znający hamulców motłoch. Ludzi ci nie znoszą krytyki, zasłaniając się zagrożoną jednością prawicy, rozbiciem na frakcje lub innymi bzdurami. Dobrym pretekstem by krytykę powstrzymać są także wybory. – Nie możemy o tym mówić przed wyborami. A potem – nie możemy o tym mówić zaraz po wyborach. Później będą nowe wybory i kolejne. To kiedy mamy o tym mówić? Jak nie będzie wyborów? Wtedy nie da się już nic powiedzieć.

 

Postawmy więc sprawę jasno – wyborcy, uczestnicy manifestacji, ludzie z Solidarnych 2010, blogerzy, czytelnicy, komentatorzy, słuchacze radia Maryja i czytelnicy prasy prawicowej są manipulowani przez motłoch. I teraz właśnie motłoch doszedł do wniosku, że trzeba dać tym biednym ludziom, czyli nam nową gazetę. Na trzy miesiące przed wyborami. Gazeta ta ma spełnić oczekiwania motłochu. Nie nasze przecież, bo te są inne. Ma być robiona przez motłoch i zaspokoić ma jego najniższe instynkty. I tak będzie. Do wyborów. Potem zaś tytuł zostanie zamknięty lub sprzedany. My zaś będziemy milczeć, bo nie można nic mówić przed wyborami, po wyborach, ani w ogóle nigdy.

 

Pisałem to już, ale jeszcze powtórzę; przeciwko przeciwnikowi takiemu jak PO nie można iść mając w ręku oszukane argumenty, a za sobą oszukanych ludzi. Nie można kłamać wyborcom i kokietować przeciwnika jednocześnie jak to robiły Kluzik i Jakubiak w zeszłym roku. To jest podłe. Tak po prostu. Podłe. Nie oszukane, niskie czy nieeleganckie, ale podłe.

 

Pokusa na jaką wystawiony jest motłoch jest rzeczywiście olbrzymia, ale to nie powinno nas obchodzić. Wobec argumentów motłochu nie powinniśmy milczeć. Nie wolno.

 

Powtórzę jeszcze jedno. W tak nadzwyczajnej sytuacji w jakiej znajduje się dzisiaj Polska, do zwycięstwa potrzebne są nadzwyczajne środki i nadzwyczajni ludzie. W żadnym razie nie motłoch. On tych wyborów nie wygra. Przegra j, tak jak przegrał zeszłoroczne, a potem każe nam milczeć i czekać w milczeniu na następne. Tyle, że tych następnych może już nie być.

  9 komentarzy do “O pogardzie dla motłochu”

  1. smutne ale bardzo prawdziwe…pozdrawiam.

  2. BRAWO !
    NARESZCIE Z PRZYJEMNOSCIA CZYTAMPODOBNE DO MOICH OPINIE.CZYTALEM POPRZEDNIE BLOGI ALE NIE WPADLEM NA ,,STRONKE,,CZASEM SKROBIE COS POD W/W OD WIELU LAT NICKIEM ALE WLASCIWIE WIEM,ZE ADRESOWANE TO JEST ,,NA BERDYCZOW,,ALBOWIEM CZYTAJAC TE WYPISYWANE PRZEZ POLAKOW ,,OBELZYWE,,KOMENTARZE DOPUSZCZANE
    PONIEWAZ SA PRO PLATFORMERSKIE NIE DZIWIE SIE,ZE TAKA OGROMNA LICZBA POLAKOW
    JEST TAK SKUTECZNIE OGLUPIONA JAK WIADOMO Z DALEKA LEPIEJ WSZYSTKO OBSERWOWAC-WIEC WIELKIE DZIEKI ZA SLOWA PRAWDY OAOBISCIE SADZE,ZE I TYM RAZEM
    POLACY NIE ZDADZA TEGO OSTATNIEGO EGZAMINU-MNIE TO W NICZYM NIE DOTKNIE JESTEM
    WIELE WIELE LAT W ,,INNYM SWIECIE,,NIECO NORMALNIEJSZYM-ZAL TYLKO TYCH STRACONYCH DLA WAS LAT I WASZYCH DZIECI NO PRZYGLADAMY SIE DALEJ A WY ,,UCZYCIE SIE POMALUTKU,,JAK MAWIAL ,,KOBA,, Z POWAZANIEM C.

  3. Celnie i prawdziwie i cóż i nic . Tak będzie w kółko .

  4. Chryste, co ty – razem z resztą ponuraków – żeś się tak czepił tego cholernego UWAŻAM RZE? „Po owocach ich poznacie” mówi Pismo, więc zacznij siać ten defetyzm NIE WTEDY, gdy gazeta zdecydowanie sprzyjająca polskiej konserwie pozwala odetchnąć od całego syfu symbolizowanego przez Baczyńskiego czy Lisa, a WTEDY gdy zacznie szmuglować jakies politpoprawne, prosalonowe, lewacko-różowe idee.

    Wszędzie spiski! I najlepsze, że w nich biorą udział i Ziemkiewicz, i Wildstein, i Fausette, i Zaremba, i Lisicki, i Jachowicz, i Warzecha, i Gawryluk, i Makowski, i Pyza, i Pawlicki, i prof. Nowak, i Legutko, i Horubała, i Karnowscy, i Łysiak.

    Doprawdy wyborne towarzystko szwarccharakterów, Coryllusie.

    A na poważnie – kurwa mać, to jest paranoja.

    Troche przesadzasz. A teraz możesz mnie spokojnie z-ebać z góry na dół, bo niczego innego się nie spodziewam za postawienie ci się na TWOIM blogu okoniem. Rozumiem to. Sam prowadzę namiastkę bloga – nie tak poczytnego i nie tak świetnie, słowo honoru!, pisanego – i wiem.

  5. Parę tekstów nawet podobało mi się. Wyrażały szacunek dla tradycji, dorobku intelektualnego, apelowały do stawiania wysoko poprzeczki. Forma również wzbudzała szacunek. Prowadzenie myśli czytelnika na sznurku przez dowolne rozpadliny w sposób niezauważalny to już coś.

    Drażni mnie egzaltacja i skłonność do stawiania wymagań by ludzie byli inni niż są. To kanon „postępowych”, do których przecież siebie Pan nie zalicza. Znacznie lepsze jest np. dostrzeganie w nich tego co nam podoba się…

    Nie tabloid kształtuje ludzi tylko ludzie potrzebują tabloidu. Potrzebują zwięzłego skrótu sfery poza prywatnej, którą nie chcą się zajmować dłużej niż oddawanie moczu po nocy. Czynienie zarzutu z tego, że ktoś próbuje dotrzeć do nich to absurd. Zwłaszcza w kontekście projektu pt. Gazeta Polska Codziennie przeciwstawiającego się morzu tabloidów. Tabloidów z GW i NIE na czele dostarczających nie tyle zwięzłych informacji o świecie co zniekształcających jego obraz aż do odwrócenia. Tabloidów papierowych, audio i video o łącznym nakładzie tysiąckrotnie przewyższającym nakład GPC.

    Bardzo rozczarował mnie ten tekst.

  6. >Pomiędzy bowiem Jarosławem Kaczyńskim a wyborcami znajduje się gruba na kilometr warstwa działaczy, których cechuje to co opisałem w pierwszym akapicie; pogarda dla wyborcy wynikająca z własnej małości i ambicyjek.

    bardzo trafne stwierdzenie. Tylko co w takim razie robić? Czy wybierać Kaczyńskiego wiedząc, że nie zna się na ludziach i ciągną do niego najróżniejsi nieudacznicy? Polityk to nie tylko on sam ale i jego zaplecze. Jak się okazuje Kaczyński takiego nie ma. Co nam z samego Kaczyńskiego? Nie zostanie przecież równocześnie i premierem i prezydentem i wszystkimi ministrami. Wybierając Kaczyńskiego wybieramy też ten „kilometr działaczy”. Ja za taki „gratis” dziękuje.

  7. Co pani zamierza robić tego nie wiem i wiedzieć nie chcę, a co ja zamierzam to już pozostanie moją słodką tajemnicą.

  8. Myślałam, że Pańskie teksty są zaproszeniem do dyskusji.

  9. No dobrze, przepraszam. Ale sama pani zaczęła. Nie zna pani JK, nie zadała sobie pani trudu by posłuchać co ten człowiek mówi, nie widziała pani nic poza zmanipulowanym medialnym przekazem, a wypowiada się pani autorytatywnie i jeszcze emotki wsadza na koniec. Top irytujące.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.