mar 142014
 

Irlandia nie zejdzie z tapety jeszcze przez jakiś czas, podoba Wam się to czy nie. Powody są po temu dwa. Pierwszy to promocja Irlandii i jej kultury widoczna wszędzie właściwie, a w krajach takich jak Polska w szczególności. Promocja tania, nie wymagająca jakichś specjalnych zaangażowań, wystarczy mieć tylko pub, albo salę gdzie mogą potańczyć dziewczyny w czarnych kieckach i gotowe. Po drugie mamy zdaje się w tej Irlandii to co powoli zbliża się do nas, czyli całkowicie ogłupiałe społeczeństwo, które dobrowolnie zrezygnowało z tego co w Polsce uważa się za życie obywatelskie i świadome, na rzecz różnych para artystycznych aktywności i emigracji, trwającej właściwie nieustająco. Kiedy czytamy o tej Irlandii trafiamy na zdanie: emigracja była gorsza niż śmierć, bo śmierć zabierała starych, a emigracja młodych. Czy ja się bardzo pomylę jeśli powiem, że dążenia do niepodległości Irlandii były w dużym stopniu motywowane tym, by ograniczyć emigrację? By młodzi Irlandczycy zostawali w domu i tam pracowali? By był chleb na miejscu i przyzwoite zarobki? Czy osiągnięto to po odzyskaniu niepodległości? Oczywiście, że nie. Wszystko jest jak dawniej. Irlandczycy nadal emigrują, pełno ich w całym anglojęzycznym świecie, gdzie jak dawniej mają opinię łobuzów i prostaków. Po cóż więc była ta niepodległość? Wychodzi na to, że po to, by pozbawić rynek brytyjski taniej siły roboczej i skierować ją do USA. Kto był tym najbardziej zainteresowany? Ci którzy już tam wcześniej wyjechali i zorganizowali się w struktury zwane związkami zawodowymi, czyli po prostu w gangi, poprzerastane komunistyczną agenturą szykującą wespół z różnymi innymi bandami przewrót światowy. Mamy więc dwie Irlandie: emigracyjną i lokalną, a jedna w sposób skryty i zasadniczy wroga jest drugiej. Żyje z niej i wysysa wszystkie siły. Ktoś powie: a co mieliby robić ci wszyscy młodzi ludzie na wyspie? Ja nie wiem, ale może byłaby jakaś szansa by im to życie urządzić w sposób znośny? No chyba, że tego nie chcą. Być może tak właśnie jest. W wiki piszą, że w Irlandii mieszka trochę ponad 4,5 miliona ludzi. To jest niewyobrażalne. Aglomeracja warszawska ma więcej. Ponoć wychodzą tam dwa dzienniki, z których jeden przypomina gazownię, a drugi podobny jest do Polska The Times. Przy tym wszystkim Irlandia nazywana jest krajem katolickim. Więcej, ona jest nazywana krajem katolickich ortodoksów. Ja się mogę oczywiście mylić, ale sami popatrzcie czy to nie wygląda na robotę smoka, który połknął małą wyspę, a kiedy znalazła się ona w jego brzuchu, zaczął podskakiwać w rytm, żeby jej mieszkańcom umilić życie. Oczywiście, może argumentować, że w Irlandii żyje się lepiej niż w Polsce. No, ale funkcja tego kraju, którą tu zarysowałem nie daje mu przecież żadnych szans i prędzej czy później ktoś znowu Irlandię zagarnie. Czy będą to Brytyjczycy, czy ktoś inny, jakaś ponadnarodowa organizacja, to nie ma znaczenia. A przy tym zagarnianiu dzielnie pomagać będą środowiska emigracyjne, które partycypować będą w zyskach z eksploatacji wyspy. Tak jak to się działo do tej pory.
Czy Irlandczykom jest z tym wygodnie? Wygląda na to, że tak. Czy nam, kiedy już się w tym samym miejscu znajdziemy będzie równie wygodnie? Nie. Dlaczego? Jedną z przyczyn jest sposób w jaki Irlandia się znieczula. A czyni to między innymi poprzez diasporę oraz poprzez życie zbiorowe organizowane wokół różnych drobnych sukcesów, a także wokół folkloru. I teraz chciałbym, żebyście zobaczyli w jakich kategoriach wystawia się ten irlandzki folklor i jak on jest popularny. Im niej jest w dodatku autentyczny tym bardziej jest popularny, co nikogo przytomnego dziwić nie powinno. Mamy oto trzy wersje tej samej piosenki. Trzy wersje, które porównać możemy śmiało z wykonaniem naszych rodzimych para folklorystycznych utworów, śpiewanych przez artystów takich jak Jan Pietrzak, Paweł Kukiz i ten cały raper Tadek.
Tutaj jest to samo, ale jak łatwo zauważycie wcale nie tak samo. Być może powodem jest to, że Irlandczycy robią to z większym zaangażowaniem i lepiej się po prostu na muzyce znają, a być może dlatego, że system jest taki iż poza tym śpiewaniem niewiele im już zostało. Mogą iść do pracy, emigrować, albo spotykać się w pubie czy na koncertach i śpiewać. No sami popatrzcie. Wersja I, tameczny Pietrzak

Wersja dla młodych buntowników wystrzyżonych na jeża czyli ichni Kukiz

https://www.youtube.com/results?search_query=fields%20of%20athenry%20ogg&sm=12

No i wersja realizowana wprost przez gangi sterujące przepływem irlandzkiej siły roboczej przez zakłady przemysłowe świata tego czyli taki irlandzki raper Tadek

Piosenka, którą ci ludzie śpiewają, napisana została w roku 1970, ale gdyby kogoś spytać co to za utwór odpowie zapewne, że jest to stara pieśń z czasów gdy Brytole gnębili Irlandię. Ponoć jest to także hymn irlandzkich kibiców. Bardzo możliwe, takie rzeczy zwykle zamieniają się w hymny kibiców.
Mamy więc odpowiedź na to na jakim poziomie bez przerwy utrzymywane są emocje Irlandczyków. Gdzie jest ich świadomość i w jaki sposób dokonują oni ocen rzeczywistości. Mamy prawa świata tego, które są niezmienne, o ile nie zechcemy ich zmienić i ludzi, którzy całą siłą prą do tego, by nam myśl o tej zmianie nawet w głowie nie postała. Byśmy nie widzieli i nie słyszeli niczego istotnego, byśmy żyli w świecie swoich psychoz i kiwali się ciągle w rytym tych samych, pisanych pod coraz bardziej redukowane emocje piosenek. U nas jak to zostało po wielokroć udowodnione jest z tymi piosenkami gorzej niż w Irlandii, bo przecież Kukiz nie umywa się do tego pana z gitarą. Tam jest lepiej, ale też chyba ze względu na to, że gdyby oni zaniżyli jakoś drastycznie poziom tych aranżacji ktoś mógłby ich po prostu zabić i żadne gangi by im nie pomogły. U nas artyści mają nieporównywalnie lepiej, komfort i bezpieczeństwo są pełne. Stąd nie muszą się martwić o naszą wrażliwość.
Jeśli ktoś myśli, że wyprodukowanie w latach 70 irlandzkiego folkloru i nadanie mu tego charakterystycznego sznytu to jest dzieło kilku przypadkowych idealistów, ten się po prostu myli. Takie rzeczy nie odbywają się przypadkiem i nie można w świecie pełnym rozlicznych grup interesów wypromować jakiejś linii piosenek, tak jak się promuje linię kosmetyków. To są rzeczy po prostu niemożliwe. A widać ową tendencję dość dokładnie na rynku polskim. W Irlandii można się jeszcze kryć za bezdyskusyjnym urokiem tych piosenek i dynamiką wykonawców. U nas nie, bo nie ma ani uroku, ani dynamiki. Jest tylko bieda. A im jest ona straszniejsza tym silniej się ją do głów kładzie.
Stałem wczoraj przed kioskiem i patrzyłem na tytuły prawicowych gazet. Zastanawiałem się co kupić: W sieci czy Do rzeczy. Wybrałem Do rzeczy, bo nie było w środku wywiadu z Lindą. Źle zrobiłem, ale już trudno. Znalazłem tam trochę ciekawych informacji. Oto wszystkie nowe książki „naszych” są już przecenione. Nawet ta książka Lisickiego o Marii Magdalenie. Uporczywie lansują tam Malejonka, a Kukiz w swoim felietonie powołuje się na generała Wieniawę. Najlepsza jest jednak reklama dodatku „Do rzeczy. Historia”. Na okładce mamy scenę znaną wszystkim z tysięcy zdjęć, oto zdobyta Okinawa, a amerykańscy żołnierze podnoszą w górę wielki gwiaździsty sztandar. Na okładce „Do rzeczy. Historia” mamy sztandar biało czerwony a podnoszą go wojownicy z początku XVII wieku, bo tematem numeru jest zdobycie Moskwy w 1612. I to jest ten rodzaj emocji, którego ja nie rozumiem. To jest to budzenie ducha, które kończy się nakręcaniem koniunktur w tekstyliach, to jest coś co koresponduje bezpośrednio w przemówieniem prezydenta Komorowskiego, który mówi, że potrzebny nam jest duch poświęcenia dla zwiększenia obronności. A ja myślałem, że już nam ten duch nie jest potrzebny bo wstąpiliśmy do NATO? A nawet jeśli byłby potrzebny to przecież nie w takich wymiarach jak te pokazywane w „Do rzeczy. Historia”. Nie chodzi przecież o to, by wysłać kolejne roczniki na śmierć, prawda redaktorze Zychowicz? Chodzi o mądrą politykę, Ribbentrop-Beck, te klimaty….
Dalej jest jeszcze gorzej. Mamy listę topowych tematów w numerze, a wśród nich artykuł jakiegoś pana o dziwnym nazwisku zatytułowany „Sowieckie gwałty na Węgierkach”. Ja już naprawdę nie mogę…. Zostały jeszcze Słowaczki, Czeszki, Rumunki, Bułgarki i Wiedenki, Zychowicz ma więc zajęcia po kokardę, budzenie ducha idzie pełną parą….
Wyliczanka hot spotów kończy się artykułem Suworowa pod tytułem „Rasputin lubieżnik”.
Naprawdę, ja się nie dziwię tym Irlandczykom, że milczą, piją i słuchają tego podejrzanego folku. Nam się już niebawem także nic więcej nie będzie opłacać. W kraju będą dwie gazety, gazownia i Do rzeczy, w jednej będą pisać o zgwałconych Żydówkach i Polakach mordercach, a w drugiej o Żydówkach morderczyniach i zgwałconych Polkach. I tak, jak pisał nieodżałowany Marek Hłasko, dni będą nam płynąć wśród róż i wina.

Na naszej stronie www.coryllus.pl pojawił się już regulamin konkursu na komiks według „Baśni jak niedźwiedź”. No więc jest tak, mamy trzy kategorie: bitwy, kresy, święci. Do każdej kategorii przyporządkowane jest jedno opowiadanie i można sobie wybrać co się chce rysować. Czy bitwę pod Żyrzynem według opowiadania „Żyrzyn 1863”, czy historię księcia Romana Sanguszki według opowiadania „Baśń kresowa”, czy może historię św. Ignacego de Loyola według opowiadania „Trzydniowa spowiedź kochanka królowej”. Nagrody są niekiepskie, w każdej kategorii po trzy. Za pierwszą 5 tysięcy minus podatek, który w takich razach koniecznie trzeba odprowadzić, za drugą 3 tysiące minus tenże podatek, a za trzecią 2 tysiące minus wspomniany podatek. Myślę, że warto się pokusić, tym bardziej, że z autorami najlepszych prac chciałbym potem podpisać umowy na stworzenie całych albumów, według mojego scenariusza. Aha, jeszcze jedno: na konkurs nie rysujemy całej historii, ale jedynie od 4 do 6 plansz formatu A 4 w pionie. Szczegóły są już na stronie www.coryllus.pl w specjalnej zakładce „Konkurs”. Prace będzie można nadsyłać do 20 maja, a ogłoszenie wyników nastąpi 20 czerwca.
Ponieważ intensywnie zbieramy pieniądze na nagrody, które są dość poważne, umieściłem w sklepie kilka nowych tytułów, są to albumy z archiwalnymi zdjęciami, dość szczególne o tematyce raczej mało spopularyzowanej. Opisy znajdziecie przy zdjęciach okładek. Zysk z ich sprzedaży przeznaczamy w całości na nagrody konkursowe.

Na stronie www.coryllus.pl mamy nowe obrazy Agnieszki Słodkowskiej, ze słynnej już serii „japończyków” mamy też cztery portrety bohaterów naszego komiksu o bitwie pod Mohaczem. Można tam także kupić poradnik „100 smakołyków dla alergików” autorstwa Patrycji Wnorowskiej, żony naszego kolegi Juliusza. No i oczywiście inne książki i kwartalniki. Jeśli zaś ktoś nie lubi kupować przez internet może wybrać się do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, albo do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 33, lub do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy Łódzkiej 8. Nasze książki można także kupić w księgarni „Przy Agorze” mieszczącej się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a. No i jeszcze jedna księgarnia ma nasze książki. Księgarnia Radia Wnet, która mieści się na parterze budynku, przy ulicy Koszykowej 8.

  19 komentarzy do “O pradawnych legendach wymyślonych wczoraj”

  1. Wędrowałam sobie rano po polach z psem . Pięknie nie do opisania ….
    I z zakamarków pamięci wtpłynęły mi takie oto słowa popularnej niegdyś pieśni :
    ukochany kraj , umiłowany kraj , ukochane i miasta i wioski

    dalej , że ukochany bo jedyny , nasz polski .. itd …

    i czytając te teksty i teksty Osiejuka … pomyślałam sobie o sile sugestii mogącej tkwić w muzyce … w różnej muzyce …po tylu latach mi to wypłynęło na spacerze …

    bo niezaleznie od tego gdzie i kiedy napisano i zaśpiewano tę pieśń , przecież te słowa , z mniejszym patosem , mogę powiedziec , tak zwyczajnie , po prostu tak jak jest ….

  2. no … i z tego wszystkiego nie rozumiem tylko po co było kupować te tygodniki , jak to jest w internecie ? w dodatku krócej .
    I dawać im zarobić . Ja się zastanawiam co i gdzie kupuję i komu daję zarobic … na ile tylko mam wybór … 🙂

  3. Irlandzka (celtycka) kultura jest kulturą gry i śpiewu. Nie przypadkiem herbem Republiki jest od 1945 r. złota harfa Briana Śmiałego To samo mieli Szkoci, którzy tak naprawdę są Irlandczykami, dopóki ich nie zangliczono. Niestety (?) irlandzkie zespoły i soliści zrobili kariery światowe w krainie pop. Do bólu irlandzki jest U2 ze swoim lewackim przesłaniem i jego guru, który wszystko wie lepiej na każdy temat. Do bólu lewaccy/irlandzcy są inni bohaterowie kultury pop – Bob Geldoff czy O’Connor. To działa na wybór kariery przez młodych i asymilowane przez nich przekazów ideolo. To samo powoli przenika do Polski. Przekonanie, że nie matematyka, fizyka, chemia, biologia ale śpiew i gitara to przepustka w świat sukcesu i pieniędzy.
    Niestety my mamy Kukiza czy tych pozostałych ………

  4. Ja mam chyba hyzia na punkcie muzyki. Popularnej w szczególności. A już tej z okresu komuny to chyba najbardziej. Jak w lato słyszałem wszędzie w programie 1 PR przeboje Ireny Santor, Haliny Frąckowiak i tym podobnych diw PRL-u to mnie skręcało. Przestałem słuchać radio w ogóle. Spustoszenia po komunie są straszne. W kulturze muzycznej w szczególności. Czy ty Mario pamiętasz słowa tej piosenki? Nie będę tu cytował, ale to jest czysty socrealizm w wykonaniu Gałczyńskiego. Co prawda jemu można przypisać wszystko nawet ironię. Powiem Ci tylko tyle w latach 50 – tych był plan by ta piosenka zastąpiła „Mazurka Dąbrowskiego”. A twórczość Sygietyńskiego to właśnie te irlandzkie dziewoje w czarnych strojach (inaczej CEPELiA) tańczące do mdłej muzyki. Pytasz skąd Coryllus taki przenikliwy? Ja wiem że to trudno nie ufać wszystkim zbiorowym schematom i emocjom z młodości. Ale niestety to konieczne. W sferze kultury popularnej komuna to tylko i wyłącznie propaganda. Przeczytaj cały tekst tej piosenki.

  5. Tak , słoneczko , wiem , że masz hysia …. ja mam swojev ..
    a ta pieśń miała być nowym hymnem polski … pamiętasz … towariszcz stalin kazał żeby został stary hymn ….
    Gdzieś tu jest do kupienia ,, Atrapia,, …. ja nie mam …. ale słowo dobre …
    ale co z tego …. ja i tak kocham ten mój kraj … no może żyjących w nim idiotów trochę mniej

    weź pod uwage , że ja sie posługuję ironią … i trochę tak trzeba czytać moje słowas …
    Nie te o miłosci

    zdaje się oboje mieliśmy przodków .. po których nas boli wszystko … ja Mamusię … Ty Ojca ???

    No i co tu gadać

  6. O poteznym oddzialywaniu muzyki rockowej na zycie emocjonalne i duchowe mlodych ludzi, ktore de facto ustawia do konca zyota odczuwanie i postrzeganie swiata pisal Allan Bloom. Wspolczesna muzyka to jest subtelne narzedzie kontroli, to programowanie mlodych glow pod dyktando ludzi, ktorzy tym przemyslem zawiaduja.

  7. No jest jeszcze Van Morrison, The Corrs, The Cranberries, Clannad, Enya, Altan, The Pogues, Celtic Women i tysiące innych. Dla mnie i tak number 1 będzie The Chieftains. To jest kawałek pieknej muzyki po prostu…

  8. Widzialem kiedys wywiad w telewizji BBC z ministrem Sikorskim. Powiedzial w pewnym momencie gdy rozmowa zeszla na Polske: „Polska jest krajem wielkiego sukcesu”.
    Az mi sie na usta cisnelo pytanie: jezeli Polska jest krajem takiego sukcesu to co robi w UK blisko million Polakow, panie ministrze? Dlaczego wyjezdzaja wszyscy, mlodzi, starzy, wyksztalceni I nie wyksztalceni? W Polsce odnosza sukces tacy ludzie jak pan Sikorski, usmiechnieci, z przylizanymi brylantyna wlosami, wiedzacy ktore rece sciskac.

    Ciekawe ze moj kolejny komentarz do poprzedniego tekstu Coryllusa o armiach zostal usuniety przez moderator.

  9. Jakim elementem manipulacji medialnej na naszym podwórku jest „Vladymir” tego satanisty Maleńczuka?

  10. jeszcze mi taka rzecz chodzi po głowie , wszystkie słowa należące do naszego języka zostały już jakos połączone i użyte …. i ja się nie zghadzam na zawłaszczenie ich przez jedna stronę …. ten język i słowa należa tez do mnie i ja im nadaję MOJĄ treść .. juz to gdzieś pisałam ..

    ja w tamtym czasie ,,siedzę” … bo piszę historię mojej rodziny ,,, a najwiecej materiału mam z okresu powojennego … np w IPN , mam status pokrzywdzonego i mogę buszować …… Ale też późniejsze lata mam dość rozpoznane , jako tło do tego czego jako dziecko nie mogłam rozumieć .. pamięta się różne strzępy i trzeba dorobić czy rozpoznać tło ….

    jeśli mogę Ci coś zasugerować nie traktuj całkiem serio tej kreacji starszej pani , która sobie coś tu o piesku pisze . Choć pies autentyczny .. i pola 🙂

  11. Malenczuk jest po prostu idiota, cos w okolicach Kuby Wojewodzkiego. Widzialem fragment jego wystepu, jak promowal Marie Peszek ktora powinna sie leczyc a nie wystepowac na scenie.
    Malenczuk zdaje sie przygrywal na lutni czy na czym on tam przygrywa prezydentowi Miedwiediewowi podczas jego „wizyty roboczej” w Polsce.

  12. Maleńczuk jest bardzo zdolny i czasami nawet fajnie odjechany, ale głowę wypełnia mu poza tym luzikiem niewiarygodny szit.
    Ostatni koncert w zeszłym roku jest na youtube, dzisiaj sobie obejrzałem, życzy wszystkim wesołych świąt i sam siebie komentuje, że może ludzie się dziwią tych życzeń, bo nie jest katolikiem(czytaj – chrześcijaninem), ale z całą pewnością nie jest też ateistą… I cały czas daje palcami odpowiednie znaczki ….

  13. Jan Peszek … ojciec Marii opowiadał kiedyś na antenie radiowej , że oni sobie tak fajnie świętują Boże Narodzenie … nikt nic nie musi .. wszyscy chodzą w pidżamach , nawet facet córki /Marii/….. I wcale z domu nie wychodzą …
    To dopiero luz blus :))))))))))

  14. Nie tylko takie piosnki graja Irlandczycy. A tu na tę okoliczność przykład, a przy okazji mały wykład wykonawcy z historii Irlandii..
    http://www.youtube.com/watch?v=Je3GoZw1W3w

  15. Malenczuk to na 100%satanista .

  16. Stary Peszek też bierze udział w antychrześcijańskiej rewolucji .W teatrze ,,Łażnia Nowa,,robi spektakl ,,Misja,,na temat misji jezuickich w Ameryce Południowej.(Pierwszy tom Baśni Amerykańskich się kłania).I potępia misjonarzy jako tych którzy wchodzą z butami w kulturę i wierzenia Indian.Zawsze się zastanawiam czy ktoś mu zada pytanie czy wchodzenie z butami jego córki i jego samego w kulturę i wiarę Polaków nie sprawia mu kłopotu?

  17. to było by dobre pytanie , ale na antenie radia kraków .. nikt takiej ,,świętości ” jak peszek nie zaczepi …

    jakoś tego satanizmu oni zresztą nie czują jako problemu … bo nawet w audycjach katolickich w tym radiu nie jest dobrze ,,,,, ja ich kilka razy posłuchałam…. dla ciekawości ….. Wszystko to mocno nie gra ….
    gdzieś to pisałam , ja mam takie poczucie jakby sami księża występujący nie mieli rozeznania w czym biorą udział …… nie mam tego jeszcze dobrze rozeznanego

  18. I to jest kwintesencja dobrej postawy . Placac ,wymagajac a przy tym mniej lub bardziej kontrolujac. A przy braku wyboru probujac ta nisze zagospodarowac lub co najmniej znalezc wpisujacy sie zamiennik o podobnych celach.

  19. Sprzątałam dwa dni (takie wprawki przed właściwym świątecznym sprzątaniem), słuchałam cały czas Tadka i Horytnicy. No więc ja chyba jestem lemingiem, ale i Tadek i Horytnica bardzo mi się podobali, sa bliskie sobie brzmieniem, ale młodzież przecież od dawna libiła żeby było głosno. . Co do Horytnicy to zmieniłabym aranżację piosenki „Lisowczycy”, to trzeba poprawić, słowa są dobre, ale ten wykon trzeba podrasować. Może ja po prostu lubię każda piosenkę którą raz usłyszę i stąd się bierze ten mój brak krytycyzmu i ten brak refleksji że czemuś to służy, choćby ten poziom hałasu jaki dają oba te zespoły. Całkiem poważnie powien że nagłośnienie wpłtywa aktywizująco przy pracach porządkowych.
    Po sprzątaniu wysłuchałam Loreeny Mc Kennitt (irlandka urodzona w Kanadzie), jej balladowy śpiew i harfa przenoszą słuchającego do wieków średnich.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.