lis 072018
 

Pisze do mnie ostatnio mniszysko, pisze ważne rzeczy, wobec których powinienem zająć jakieś stanowisko, ale nie mogę, bo mam za dużo spraw na głowie. Odpowiadam więc zdawkowo i krótko, bo nieładnie jest nie odpowiadać w ogóle. Pomyślałem jednak, że wokół pewnych wątków znajdujących się w listach ojca Wincentego trzeba osnuć jakiś tekst.

Zacznę od tego, że co jakiś czas pojawia się tu osobnik zarzucający mi niedostatki w rozumieniu duchowości chrześcijańskiej, a także upolitycznianie tej duchowości. Ja nie wiem czy w ogóle istnieje taki gadżet jak rozumienie duchowości, ale niech będzie. Jemu chodzi z grubsza o to, że ja nie znam ważnych dokumentów pisanych i publikowanych przez papieży, a całą kwestię misji ewangelizacyjnej stawiam na gruncie politycznym. A jeśli nawet się przed tym powstrzymam, to na pewno postawię te samą kwestię na gruncie praktycznym. Tego zaś czynić nie można bo tam jest duchowość. W mojej ocenie nie ma innych kwestii niż praktyczne, a to co ów człowiek zwie duchowością, jest jedynie uzasadnieniem różnych celowych, ważnych, potrzebnych, ale często nie dających się zaakceptować wprost rozwiązań dotyczących naszego życia tu i teraz. Pan ten chętnie zapisałby się do jakiejś kasty myślicieli, w której – za wynagrodzeniem – roztrząsano by różne dylematy w oparciu o teksty należące do różnych kanonów, po to tylko, by nie dojść do żadnych wniosków i rozejść się do domów z łagodnymi uśmiechami koneserów marihuany na ustach.

Czytając jeden z listów, który wysłał mi mniszysko zacząłem się zastanawiać na kwestią zawartą w tytule – jakie jest ziemskie i praktyczne znaczenie chrztu świętego? Ojciec Wincenty napisał mi, że polityka banków prowadzi do tego, byśmy się już rodzili z długiem i całe życie go spłacali, albowiem fakt naszego przyjścia na świat jest silnym ambarasem dla systemu, który ma przez to kłopot. Stąd właśnie, każdy musi płacić za swoje życie, aż do jego nieszczęśliwego lub szczęśliwego końca. W systemie, o jakim piszę wiadomo raczej, że koniec będzie nieszczęśliwy. Bo i niby jaki ma być? Napisałem Ojcu Wincentemu, króciutko bardzo, że jest dokładnie tak jak myśli, że do tego zmierza globalna gospodarka oparta o dług. Każdy jednak, przyjmując takie założenie jak wyżej, od razu wie, co to oznacza, kiedy ksiądz przy chrzcie dziecka mówi – czy wyrzekacie się szatana alby żyć w wolności dzieci bożych. Każdy, prawda? Pojęcie wolności dzieci bożych jest bardzo ważne, ale całkowicie w mojej ocenie niezrozumiałe, podobnie jak niezrozumiałe są inne chrześcijańskie i specyficznie katolickie rytuały, które przez ludzi niewierzących lub wierzących słabo, traktowane są jako jakiś teatr Kabuki dla maluczkich. Otóż wolność dzieci bożych to wolność prawdziwa, czyli taka, która daje nam możliwość uniezależnienia się od systemu. To dzięki tej wolności możemy pracować dla siebie i zmieniać swoje życie tak, jak chcemy. Oczywiście, możemy też zmienić je tak, że zostaniemy przedstawicielem banku wciskającym chwilówki, ale to już nie będzie wolność dzieci bożych, ale dzierżawa przywileju. Bardzo specyficznego przywileju, który polega na tym, że wraz z tym, co się go nasi rodzice wyrzekli przy chrzcie, pomagamy strącać bliźnich do piekła. Są różne dzierżawy i ja – uporczywie – preferuję te materialne, a nie te wykreowane. Dzierżawa zawsze kosztuje, ale nie zawsze koszta jej są dobrze widoczne dla arendarza. I tak jest właśnie z ludźmi, którzy poszukują wolności poprzez kredyt i zaczynają wierzyć w kredyt. Pułapka jest sprytnie zastawiona, bo sięga w zaświaty, ale żeby to zrozumieć trzeba uwierzyć, że rytuały odbywające się w kościele, nawet te prowadzone przez sepleniącego i niewiele rozumiejącego księdza mają znaczenie kluczowe. To jest trudne, bo nawet ludzie głęboko wierzący mają z tym kłopot. A ludzie wierzący i aspirujący do ilorazu mają z tym kłopot podwójny, bo oni chcieliby przenieść rozmyślania o sensie liturgii gdzieś na niedostępne wyżyny, do których zamknięty jest dostęp dla prostaczków. I to jest jeszcze poważniejsza pułapka, albowiem odbiera ona rytuałom sens praktyczny, czyli najważniejszy. I tak – dopóki liturgia będzie istotna, dopóki istotne i ważne będą gesty i słowa księdza chrzczącego dzieci w świątyni, system nie może nas zadłużyć już przy urodzeniu i nie może domagać się, byśmy ten dług spłacali przez całe życie, albowiem jesteśmy dziećmi bożymi i żyjemy w wolności.

Stąd tak istotne dla systemu jest zanegowanie sensu znaków i zanegowanie sensu liturgii. I to się dokonuje dwutorowo – poprzez ortodoksję lub poprzez zapędy reformackie, a wszystko zmierza ku temu, by podważać decyzje hierarchii. Ja nie twierdzę, że te są zawsze dobre, ale zblatowanie wszystkich hierarchów na świecie nie jest możliwe z istoty. Zblatowanie zaś gorącego zwolennika jedynej prawdziwej liturgii lub podobnego mu zwolennika kapłaństwa kobiet, nie stanowi żadnego problemu. Poza tym odwraca uwagę od istoty znaku i rytuału, sugerując że istnieje jakaś gradacja znaków i rytuałów, która wartościuje efekt. To znaczy, że może żyć trochę mniej lub trochę bardziej w wolności dzieci bożych. Jeśli zaś przyjmiemy takie założenie, to tak, jakbyśmy wprost zadzwonili do przedstawiciela firmy na literę P i zażądali odeń chwilówki. To jest otwarcie furtki. Lekkie otwarcie, wręcz jej uchylenie, ale wszyscy wiemy przecież, że to w zupełności wystarczy.

I teraz ważna konstatacja – system próbuje wyszydzić i unieważnić to co od wieków odbywa się w Kościele i próbuje to zrobić poprzez wmówienie ludziom, że nie ma życia po życiu, ani przed życiem. Jednocześnie usiłuje – na okoliczność istnienia tej właśnie duchowości i świata poza percepcjami – pobierać od nas procenty i prowizje za istnienie.

Kiedyś pewien nie za mądry i nie za dobry poeta napisał taką frazę – człowiekowi kochana nie należy się nic z tytułu samego istnienia. Ja to czasem powtarzałem w różnych modyfikacjach. Poeta ów, kiedy go pierwszy raz zobaczyłem dawno, dawno temu, miał szczery zamiar wywołać w słuchaczach przekonanie, że jest lekko cyniczny i bardzo realnie patrzy na okoliczności człowieczego życia. Dziś widzimy, że jest znacznie gorzej. Widzimy dokładnie, że nie dość iż się nie należy, to jeszcze musimy coś zwracać, a wszystko przez to, że rzeczywistość duchowa jest jednakowoż faktem i od tego co materialne oddziela ją ledwie furtka. Jeśli nie wierzycie poczytajcie uważnie co tam jest małym drukiem napisane w umowach bankowych. Jeśli Wasz proboszcz nie potrafi przekonać ludzi do tego, że chrzest, bierzmowanie i inne sakramenty mają znaczenie praktyczne, umowa z bankiem przekona Was do tego na pewno.

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl

  27 komentarzy do “O praktycznym znaczeniu chrztu świętego”

  1. Do koneserów

    My miłujemy [Boga],
    ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował.
    20 Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą,
    albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi,
    nie może miłować Boga, którego nie widzi. 1J4, 19

  2. Pelna zgoda, nareszcie dobry artykul o konkretach 🙂 Przypominam, ze slowo „wolnosc” (dzieci Bozych) nie da sie przetlumaczyc jako „liberty” ani „freedom”. Jesli ktos znajdzie dokladne 100% tlumaczenie polskiego slowa „wolnosc” w innym jezyku (nie spokrewnionym z j. polskim) to daje stowe. Twierdze, ze slowo „wolnosc” istnieje tylko w j. polskim! I tym powinnismy sie szczycic w swiecie – nawet bardziej, niz rocznica niepodleglosci, Solidarnoscia, Papiezem i postacia Walesy.

  3. Koneser. Szczery usmiech ksiedza profesora Guza wyjasnia i pozwala zrozumiec wiele rzeczy. Gdyby u mnie student powiedzial, ze „Bog jest miloscia”, to otrzymalby ocene niedostateczna. Jest to bowiem metafora wprowadzajaca w blad, zeby nie powiedziec: falszywa. Na skutek niescislosci dochodzimy od oryginalnego tekstu zamieszczonego laskawie przez pania Marie do absurdu. Bog jest zdolny do milosci, ale (sama) miloscia nie jest (ani seks nie jest bogiem, jak twierdza postmodernisci). Czesto Bog gniewa sie tak samo, jak ludzie, albo jeszcze bardziej. Precyzja myslenia pozwala nam ominac pulapki, w czym pomaga nam nieoceniony ksiadz Tadeusz.

  4. Utkwiło mi w pamięci jak Pan pisał przy okazji książki Junoszy o tym, że dług bierze się z wykreowanych potrzeb.

  5. Rzeczywiście to zadłużanie opisane np. przez Junoszę na przykładzie  XIX wieku , gdzie bohaterami wikłania gojów w zadłużenie na całe życie byli pp  Harpergeld i Gancpomader to opisuje wikłanie w zadłużenie osoby wolnej, osoby nie mającej długów. Dzisiejsza  innowacyjność metody Harpergeldowej i Gancpomaderowej  polega na tym że  teraz już się rodzimy z długiem. Oczywistość.

    Trzeba być w sobotę w wigilię Święta Niepodległości na odmawianiu modlitwy Różańcowej  przy figurze M.B. Pasławskiej. Godz 18 – 21

  6. A w niedzielę pod Sejmem z Krucjatą Różańcową. O 11.00 Msza św., potem różaniec.

  7. Witam,

    kiedyś Pan wspomniał że jakiś ang historyk powiedział że średniowieczne Węgry były „państwem nowoczesnym” czy jakoś tak. Kto to był i jaka książka?

  8. Genialny tekst.

  9. „PRACOWAĆ dla siebie i zmieniać swoje życie tak jak chcemy”. Gdybym spełniała ten warunek, to owszem zgodziłabym się z Panem. Jednak pracować mi się nie chce, więc do wolności mi nie po drodze. Dla bezpieczeństwa lepiej przyjąć sakramenty a kredytu nie brać, ale jak tu żyć….

  10. Tą wolność od systemu widać szczególnie podczas chrztu byłych muzułmanów. Niesamowite to musi być uczucie uwolnienia się od wszystkich wymysłów Mahometa.

  11. HGW i Gawor w tle, zakazała Marszu Niepodległości, no to bez wadzenia się z bufetową  spotykamy się przy Madonnie Pasławskiej i w niedzielę na Mszy Św. pod sejmem. Nie spodziewałam  się że się te dwie kobity do tego posuną.

  12. Bardzo udana refleksja. Co na to źródła teologiczne:

    Powierzenie symbolu wiary było od starożytności częścią inicjacji chrześcijańskiej (w tym obrzędów Chrztu). Tak pisze o tym Cyryl Jerozolimski w  Katechezie 5: O wierze i wyznaniu wiary: „Czuwajcie z całą pobożnością, aby nieprzyjaciel w chwili waszej nieuwagi lub lenistwa nie wykradł wam skarbu; aby jakikolwiek odszczepieniec nie sfałszował prawdy, która została wam powierzona. Powierzenie Symbolu jest JAKBY WKŁADANIEM PIENIĘDZY DO BANKU, co też właśnie uczyniliśmy. BÓG ZAŻĄDA od was tego, co zostało wam przekazane”.

    Rzymian 8,1-2.12: „Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci (…) Jesteśmy więc, bracia, DŁUŻNIKAMI, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała”.

  13. Formalnie HGW nie zakazała, nie ma prawnej możliwości, bo Marsz został zgłoszony jako impreza cykliczna. Zapowiedziała rozwiązanie, więc może być rozróba.

  14. 27 Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. 28 Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. 

    Aj waj, kiedys to byly uczciwe banki! a co ze sluga, ktory by powierzyl swoj talent Amber Gold?

  15. A jednak zakazała, choć bezprawnie. Właśnie się dowiedziałam. Więcej nie piszę na ten temat, żeby nie trollować.

  16. Ubostwo nie jest jedyna droga do zbawienia, jak czesto sugeruja wrogowie Kosciola (np. zona Rafala Trzaskowskiego). Owszem, kto nie posiada talentow, niech praktykuje ubostwo i post, bo nie ma innego wyjscia, natomiast Ewangelia wymaga od nas przede wszystkim skutecznego inwestowania w dobre przedsiewziecia. Fajnie by bylo, gdyby ludzie, ktorzy uwazaja sie za dobrych wlasciwie wydawali swoje pieniadze. Na przyklad emeryci – zamiast wydawac na wycieczki do cieplych krajow, powinni wspomoc swoje dzieci i wnuki.

  17. Moze pani spokojnie trollowac, bo na Bosaka nie ma haka! Krzysztof Bosak, przystojny mlodzieniec, lider narodowcow, ktory zapowiada, ze demonstracja sie odbedzie powinien isc na czele pochodu w rozpietej bialej koszuli, ino jak go chycom i za ziobro powiesom, to bedzie bohater!

  18. Przepływ pieniądza to sprawa zbyt poważna, by ją zostawić ekspertom. Nawet bez Amber Gold trudno cokolwiek powiększyć – w paru miejscach na świecie jest w bankach oprocentowanie ujemne czyli trzeba jeszcze bankowi płacić za to, że im się w ząbkach przyniosło krwawicę. Teraz w Ameryce w końcu coś przebąkują o podniesieniu stóp procentowych. Żebym ja tylko rozumiał choć trochę ekonomię… Czy jest jakiś nieogłupiający podręcznik „dla opornych” ?

  19. Pewna arendarka próbowała mi sprzedać ubezpieczenie na życie i oczywiście za mój zgon oferowała krocie, zapytałem, więc w jaki sposób prześle mi pieniądze.Nie otrzymałem zadowalającej odpowiedzi.Myślę, że to jest praktyczne wykorzystanie wiary w Opatrzność.

  20. A co robi koleżka  Braun Grzesiu i Tomasze Nykiel  znawca i praktyk w handlu kruszcem ? Jakąś srebrną monetkę umyślili jako pomoc dla parafii ,co ma realizować jeden z punków programu ,czyli mennice . Założenie całkiem praktyczne ale w stosunku do pieniądza papierkowego ,to chyba  nie bardzo. Cena  kruszcu waha się coś nieznacznie ,jak wiemy ,no ale samej monety jako numizmatu to już bardziej . Zwłaszcza w stosunku samej zawartości kruszcu do ceny oficjalnej za monetkę . Tak przynajmniej to wygląda w firmach handlujących cennym kruszcem .Do ceny rynkowej złota czy srebra kupujący dopłaca za certyfikat autentyczności próbki kruszcu . Jak jest w owej akcji Uncja dla Parafii ? Dokładnie  tego nie wiem ale zabawy w certyfikaty narażają gromadzących oszczędności w kruszcu na pewne straty . Taki certyfikat raczej nie jest tani i nie daje  wolności oszczędzającemu . Jeśli jest  w  praktyce  inaczej to uznam ,że się mylę . Oglądając jednak ceny zakupu monety bulionowej np .w Mennicy Polskiej (to chyba we Wrocławiu mają główną siedzibę a  naprawdę pewnie w Niemczech ),cena  skupu jest znacznie niższa o różnicę owego certyfikatu autentyczności .

    Jeśli ktoś już spraktykował te sprawy ,to może zechce  mnie oświecić ,czy skup jest  możliwy z uwzględnieniem certyfikatu ,czy tylko za cenę rynkową i kopniaczka w d…ę ?

    Takie jest  moje  podejście  do praktycznych aspektów głoszenia  prawdy . Co, za ile i u kogo ?

     

    P.S .

    Belka  nałożył podatek od  oszczędności nawet w  kruszcu . To dopiero świnia .

    I jak tu oszczędzać dla  przyszłych pokoleń ?

  21. Moje historyczne tło ilustracji

    Dokumenty, których tekst zamieściłem, pochodzą z wrocławskiego kościoła rzymsko katolickiego obrzędu łacińskiego Ss. Cordis Jesu (Najświętszego Serca Jezusowego). Moje imię Georgius nie jest wbrew pozorom łacińskim tłumaczeniem imienia Jerzy.

    Wieczność, którą sfotografowałem, pochodzi z Afryki, ale wbrew pozorom nie z kolebki ludzkości Maropeng.

    Chrzcielnica, którą wkomponowałem w zdjęcie, pochodzi z rzymsko katolickiego kościoła św. Michała i Martina w Hounslow w archidiecezji westminsterskiej.

  22. Napracował się Pan, na sztukował, na cerował – ale ładnie Pan te fotki utkał.

    W tak przedstawioną perspektywę można odważnie ruszać tylko z Chrztem Św.

  23. Dziękuję. Nie odważyłbym się nazwać pracą rozkoszy składania kompozycji z okruchów życia zwłaszcza, że układ światła i cienia wieczności i chrzcielnicy złożył się sam.

  24. Świetne ujęcie tematu – kradnę 😉

  25. Prosze bardzo.

  26. Po prostu banki chcą aby dług, który powinniśmy spłacać Bogu spłacali do banku. Bardzo proste.

    Tak zresztą jest ideologia siewców teorii spiskowych na temat organizacji religijnych, których funkcją jest właśnie wbijanie ludziom do głów, że są dłużni Bogu, a dług potrącony im zostanie automatycznie z wypłaty 45% w Polsce, 23% w UK.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.