Dziś wreszcie oddajemy do druku I tom Baśni socjalistycznej. Jakby na zawołanie kolega onyx przysłał mi dwa linki do dyskusji o książkach, jakie przeprowadził portal Onet. W jednej z nich udział bierze posłanka Mucha, która napisała książkę, więc jasne jest, że może zabierać głos jako ekspert. W drugiej dyskusji niejaki Jaś Kapela opowiada o tym, jakie wrażenie zrobiła na nim Biblia. Ja zaś słuchając tego i czytając takie teksty zacieram ręce z uciechy. Ludzi ci bowiem nie rozumieją jednej podstawowej kwestii. Zanim wyjaśnię o jaką kwestię chodzi przypomnę serię rozważań jakie na łamach swoich książek prowadził Marek Hłasko. Potem powtarzali to za nim jeszcze inni, choć sprawy, które zaraz poruszę są niezwykle krępujące. Oto Hłasko rozważał możliwość osiągnięcia sukcesu w zawodzie sutenera. To są rzeczy dziś nie do pomyślenia w naszym świecie zdominowanym przez feministyczno-gejowski bełkot, gdzie wszyscy na wyścigi przekonać usiłują samych siebie i czytelników jacy są szlachetni i piękni duchowo. Nie mówię, że gawędy Hłaski miały jakiś sens praktyczny, od razu powiem, że nie miały, bo co niby pan Marek młodzieniec piękny i posępny, mógł wiedzieć o tajnikach sutenerstwa? No, ale chciał się popisać swoją bezwzględnością i napisał kiedyś, że łatwiej zrobić prostytutkę z dziewczyny uczciwej i dobrej niż ukraść takową innemu sutenerowi. Nie zgłębiajmy tego tematu, bo jest on poza praktyką naszych działań, a przez to możemy się tylko wygłupić. Zostawmy jednak sobie przed oczami goły mechanizm zjawiska – piszę normalnie jak jakiś Bauman, albo ktoś – wtedy wyjdą nam rzeczy ciekawe. Jeśli uświadomimy sobie, że w Galicji u początków wieku wydawano 19 czasopism przeznaczonych dla niepiśmiennych w większości chłopów, jeśli fakt ów zestawimy z sukcesem literackim produkujących się w nich autorów przyjdzie nam przyznać, że literatura podstępna, zła, sutenerska i mająca na celu deprawację czytelników, ma szansę jedynie wtedy kiedy trafia do niepiśmiennych. Jeśli wśród tej masy trafi się czterech składających litery będą oni jak wirus ebola i zarażą żeromszczyzną resztę. I tak się stało. Dziś kochani taki numer nie przejdzie, albowiem człowiek obyty z tekstem, człowiek, któremu codzienne obcowanie z mediami utwardziło emocje na mur beton, nie będzie się przejmował tym co o czytelnictwie sądzi posłanka Mucha, słuchając zaś wyznań tego całego Jasia głupiego, zmruży jedynie oczy z zażenowania, a jak mu pisarz Krajewski wygarnie, że jego ulubioną lekturą są wiersze Herberta, to wzruszy ramionami. To jest kokieteria sutenerów usiłujących odbierać dziewczyny innym sutenerom, a za to, jak twierdził udający praktyka Marek Hłasko, można było co najwyżej dostać w mordę i jeszcze nożem na dokładkę.
Jazgot ten jednak nie milknie. Nie może zamilknąć, bo nakłady i zyski spadają, a to z tego względu, o którym mówiliśmy tu wczoraj – nie może być monopolu bez kontroli produkcji. To są złudzenia. Jeśli więc autorzy odbierający nagrody i lansujący się w mediach nie kontrolują produkcji, to znaczy, że nie są żadnymi autorami, ale zającami wypuszczonymi na pole minowe. Mają sprawdzić gdzie założone są ładunki i zginąć przykładnie dla dobra sprawy. Ktoś bowiem tę produkcję jednak kontroluje, a ja wiem to na pewno, bo tak był zawsze organizowany rynek literacki w Polsce. I o tym między innymi napisałem w swojej nowej książce. Ktoś kontroluje rynek i wpuszcza nań pisarzy, ci zaś muszą, chcą czy nie chcą udawać, że zyskali sławę i powodzenie. Nie wiem czy wiecie, ale Żeromski się nie sprzedawał w ogóle. Boy zaczął zarabiać na swoich książkach gdzieś około roku 1932, wcześniej leżały one bezużytecznie i gromadził się na nich kurz. No, ale jak widzicie oni zostali uznani za największych i najlepszych polskich autorów. Za takich wręcz, którzy nie mieli konkurencji. Dziś mamy do czynienia z podobną próbą, tyle, że dziś nie ma już mas analfabetów, które należałoby oświecać. To z jednej strony dobrze, bo nie uda im się zdeprawować ludzi, a z drugiej źle, bo ci co kontrolują produkcję książek są jednak poważni i mogą – potrafię sobie to wyobrazić – unieważnić cały rynek książki dostępny w jakimś mało istotnym języku. Na przykład w polskim. Na razie płaczą, że Polacy nie czytają. To jest badanie rynku w istocie, próba zyskania wiedzy na temat tego co mogłoby ewentualnie się sprzedać i jakie modyfikacje trzeba porobić w dotychczas produkowanym bełkocie, żeby zwiększyć obroty. Odpowiadanie na różne pytania i ankiety jest więc niecelowe i mało poważne, lepiej milczeć jak ci niepiśmienni chłopi w Galicji, kiedy im wciskano 19 czasopism opisujących nędzę wsi i świetlaną przyszłość rysującą się przed tą wsią po reformie rolnej i okradzeniu panów.
O tym jak mało poważnie traktują swoją misję ci wszyscy rzekomo popularni autorzy, świadczy obecność wśród nich posłanki Muchy. Ludziom tym zdaje się, że posłanka Mucha zwiększy im sprzedaż. I to jest naprawdę niezwykłe, ta wiara w wykreowane przez siebie samego hierarchie, nie interesujące zgoła nikogo. Ani czytelnika, ani tych, którzy tworzą rynek książki w Polsce. Mucha i książki to jednak nie wszystko. Są inne rzeczy. Oto ukraiński zespół Haydamaky nagrał raperski utwór, który składa się z jakiegoś rzępolenia oraz przetłumaczonego na język ukraiński sonetu Adama Mickiewicz pod tytułem „Stepy akermańskie”. To nie byłoby jeszcze takie straszne, bo ukraińskie piosenki mają swój czar, a bracia nasi potrafią ładnie śpiewać i miło jest czasem ich posłuchać. W omawianym jednak przypadku chodzi o takie nagromadzenie aspiracji i fałszów, że może człowieka od tego rozboleć głowa. Ja, jak wiecie nie cenię poezji wieszcza, a „Stepów akermańskich” nie cenię w szczególności. To jest słaby i fałszywy tekst, jeśli zebrać do kupy konteksty w jakiś powstał, a jego melodia i uroda są mocno problematyczne – cóż to bowiem jest „koralowe ostrowy burzanu”? Do tego te biedne Haydamaky, które chcą na siłę zaistnieć na polskim rynku zrobiły z tego rap. I jeszcze, żeby oni sami na to wpadli i cały zysk ze sprzedaży szedł do ich kieszeni, pomyślałbym – a nich sobie chłopaki zarobią. Niestety jest inaczej, utwór bowiem zaczyna się i kończy melorecytacją w języku polskim tego nieszczęsnego sonetu, którą wykonuje Andrzej Stasiuk. Ho, ho, tak, tak….Nie dość, że Stasiuk jest świetnym pisarzem, to jeszcze do tego prawie muzykiem. Nie jest na tyle bezczelny, żeby zacząć śpiewać razem z Haydamakamy, ale recytacji sobie nie odmówił. Utwór jest oczywiście ostro promowany przez wszystkie możliwe sławy muzyczne i literackie. I nikt nie zauważa, że taka jakość, o ile można to nazwać jakością, świadczy tylko o jednym – o obkurczaniu się rynku. Pisarz promuje muzyków, a muzycy pisarza, a wszyscy razem jadą na grzbiecie sławnego poety. Nikt z tych ludzi nie wie, jak można by rynek poszerzyć i nikt tak naprawdę tego nie chce. Bo to możliwe jest tylko w jeden sposób – przez wpuszczenie na rynek, to znaczy do obiegu informacji promocyjnych takich jak my. To zaś jest zbyt duże ryzyko, po pierwsze, a po drugie, nie wiadomo w tej chwili, czy my byśmy się na to zgodzili. Najlepiej więc byłoby wyhodować jakiegoś kontrolowanego oszołoma, ale on z kolei nie miałby szans wobec całego stumilowego lasu oszołomów, przez który nie przedrze się już dziś nikt, nawet Stasiuk z siekierezadą. Tak więc nic się zrobić nie da. Pozostaje czekać, aż kontrolerzy zwiną rynek, zastopują dotację i stwierdzą, że Polacy zamienili się w jawnych analfabetów. Nie dość, że nie czytają książek, to jeszcze do tego neonów nie czytają, nic nie czytają i są na wszystko głusi. Trzeba ich więc od nowa cywilizować. To zaś nastąpi już niebawem.
Możecie sobie posłuchać Stasiuka jak recytuje Mickiewicza
My zaś poszerzyliśmy rynek. Od tego tygodnia nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46.
Na papug.pl wisi mój kolejny tekst.
http://papug.pl/cudowne-nawrocenia-celebrytow/
Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach
Hłasko miał czasem takie teksty, że ja mu wybaczam pozowanie na twardziela i inne manieryzmy – w kontekście 'pisarek’ lansowanych do oporu w mediach pasuje jak ulał taka perła z 'Pięknych dwudziestoletnich’:
„Była tam jedna dziewczyna, której nazwiska nie mogę sobie przypomnieć; pamiętam tylko, że była ładna wyjątkowo. Pewnego dnia odczytała nam fragment swojej prozy; była to opowieść o funkcjonariuszach bezpieki. Panowie ci, po długich i serdecznych rozmowach, przekonywali więźniów, nad którymi została im powierzona opieka, iż ci działali niewłaściwie, i więźniowie rzucali im się na pierś z łkaniem wyrażając skruchę i obiecując poprawę. To wszystko co pamiętam z tego zjazdu; było tam wielu commies, ale nawet oni zachowywali pełne żenady milczenie, a ja patrząc na śliczną buzię czytającej myślałem sobie: „Dlaczego ona nie może zostać po prostu dziwką? Dlaczego musi jeszcze pisać?”
Co ty gadasz? Popatrz na te pisarki współczesne? One mogą robić kariery tylko w literaturze…
Wyszukałem panią Bondę, popatrzyłem na zdjęcie – biję się w piersi, faktycznie niezbyt pasuje.
Tylko literatura zostaje, nic więcej….
W sektorze 'rozrywkowym’ narobiłaby znacznie mniej szkody niż w literaturze, a może nawet byłby z niej jakiś pożytek – a tak tylko demolowanie rynku i przewalanie kasy na promocję z różnych dziwnych budżetów. Szkoda kasy podatników i mózgów zdemoralizowanych ludzi, którzy dadzą się nabrać że to jest literatura.
Zamarlam, sluchajac Stasiuka. On sie zgrywa na Linde czy cos..Dramat.
Kasa się właśnie kończy, stąd to wycie o nieczytających Polakach. No i gdzie tu frajda, kiedy książki idą głównie przez Biedronkę
On jest tak poważny jak nigdy dotąd, to są jego ostatnie podrygi. Niebawem zacznie występować w todze rzymskiego senatora. Nic więcej mu nie pozostanie.
Mam nadzieję, że faktycznie się kończy – likwidacja albo chociaż silna redukcja 'zasilania’ kultury z publicznej kasy to jest bardzo dobry pomysł. Jak już opadnie kurz to się wreszcie dowiemy, kto sobie faktycznie zdobył czytelników / widzów / słuchaczy, a kto jechał tylko na zamówieniach publicznych i ganianiu licealistów na seanse. Tylko martwi mnie, że do osiągnięcia takiego scenariusza konieczny jest chyba naprawdę poważny kryzys gospodarczy (w parze z załamaniem finansów publicznych), a przy takiej okazji oberwie też po kieszeni sporo niewinnych ludzi.
Bo to twardy mężczyzna z Bieszczad jest. Mucho macho, który wychował się na stoku góry, odgryzając żmijom głowy na śniadanie i wszyscy o nim śnią – mężczyźni chcą być tacy jak on, a kobiety – z nim. Przecież to oczywista oczywistość.
Projektów socjalistycznych nie zakwestionowały nawet dwie wojny, no, ale wtedy „pisarze” stali naprzeciwko rzeszy analfabetów, a więc mieli łatwiej. Dziś są znacznie słabsi.
A tymczasem, jak piszą we Francyji zwycięzca I tury jest dyrektorem – udziałowcem banku Rotschildów: Dziennik „Liberation” w artykule kreślącym drogę Macrona do sukcesu zaznacza, że jego „życiorys błyskotliwego technokraty i dyrektora udziałowca w banku Rothschildów nie dawał mu żadnych dodatkowych punktów w wyborach powszechnych; gorzej, jego bezbłędne pięcie się w górę po szczeblach zasług oddala go od ludu, który ma reprezentować”.
Chyba czeka nas przebudowa nie tylko rynku książki (co zresztą wieszczysz od dawna Coryllusie).
Czyli Grecy w pułapce konsumpcji dóbr luksusowych wobec problemu produkcji szklanych naczyń…
Ideałem pozostaje głuchy niepiśmienny baron francuski.
W tej słabości nadzieja – i w fakcie, że przynajmniej część ośrodków decyzyjnych promujących socjalizm ma spore problemy finansowe (moim zdaniem w dużej części dlatego, że uwierzyli we własną propagandę pozwalającą na zawieszenie praw arytmetyki w finansach).
Nic się w mojej wieszczbie nie zmieniło…oni ten interes zwiną i pokawałkują inaczej.
Może idź na salon, tam są ciekawe bardzo rzeczy o geopolityce, perspektywach rozwoju Polski oraz niezawisłości sądów omawiane, spodoba ci się…
Najbardziej mnie ujęło stwierdzenie, że bycie udziałowcem Rothschildów nie dawało mu szans w wyborach.
Ta, 300% macho. Spedza sen z powiek..
https://www.youtube.com/watch?v=6rdU8NewB0M
15% budżetu państwa na kulturę – jeden z głównych postulatów, jaki się pojawił na kongresie judeopolonii kilka lat temu, pisarz Jaś był tam jednym z głównych prelegentów.
Ja wiem, to przedsięwzięcie niepoważne i mnie nie ekscytuje w ogóle, ale dwie rzeczy się rzucają w oczy natychmiast(w kontekście lewicowego myślenia): trzeba obywateli oświecić; za ich własne pieniądze. Bo musi wreszcie aborcja trafić pod strzechy.
@Coryllus
Ten Stasiuk to faktycznie jest ciężki bałwan. Czy jemu się zdaje, że wystarczy dużo pić, żeby mieć głos Wysockiego? No i jeszcze to przekonanie, że skoro wschód, to już tylko można charczeć.
Tak, bo lud nienawidzi bankierów i nie głosuje na ich kreatury. No, ale lud francuski jednak zagłosował, bo zrozumiał mądrość etapu.
Tu nawet nie chodzi o to, że oni tracą kontakt z rzeczywistością. Oni tracą kontakt z Houston.
Ujmujący człowiek, nie potrafi nic innego robić….
A co, ze swojego mają dawać? Od czasów Szpotańskiego bardzo niewiele się zmieniło…
Czy wiesz, jak przez to twoje draństwo
nasze ludowe cierpi państwo,
jak na tym gospodarka traci,
kiedy się władza mniej bogaci?
Gdy kradniesz gwóźdź lub drutu szpulę,
uszczuplasz przez to całą pulę.
A pula nie jest do kradzieży,
pula się cała nam należy,
nam — czyli państwu, Polsce właśnie,
bo my to polskie państwo jaśnie!
„Nie jest na tyle bezczelny, żeby zacząć śpiewać razem z Haydamakamy, ale recytacji sobie nie odmówił.”
Ja bym tej sprawy jeszcze nie przesądzał.
No tak, sytuacja jest dynamiczna…
Hłasko 'dojrzewał” w latach tuż powojennych, czyli w okresie tzw. walki z reakcją oraz dokręcającego śrubę stalinizmu. W takich realiach doświadczenia życiowe były gromadzone szybciej i obficiej.
A i sutenerstwo kwitło.
Dobre. Dokładnie tak samo, jak Trump był bez szans mając wokół ludzi z Goldman Sachs.
Ja nie mogę pojąć, że ktoś traktuje serio 'ekspertów’ od politologii, którzy mylą się w prawie 100pct przypadków. Rozumiem, że są zapraszani do agitek propagandowych (mecenas płaci, mecenas wymaga) – ale czemu ktokolwiek ich słucha?
Ostatnio czytałem jakiegoś „opozycjonistę” co to opowiadał jak kiedyś się konspirował z książkami zdobywał z jakichś pokątnych melin itp. A dzisiaj to czytelnictwo spada i ludzie mają za łatwo. To tak sobie pomyślałem, że Ty musisz sobie jakieś lochy wykopać koło domu, dać tam pajęczyny jakieś robactwo wpuścić, i walić pałą wchodzących jak w siedmiu samurajach. Wtedy by mieli ten dreszczyk emocji z PRL’u
Bo liczy, że też zostanie dobrze opłacanym ekspertem. Po to właśnie są szkoły liderów i instytuty wolności
Znaczy to taka piramida finansowa (każdy frajer wciąga trzech następnych żeby się odkuć) na dużą skalę?
Tak.
:)))))
Magia autorytetu telewizyjnego działa.
Na zasadzie, ze skoro już ma „okienko” w telewizji to musi być ekspert.
A w każdym razie mądrzejszy od tych, którzy tam nie mają takich okienek.
Demokratyczny wariant kultu cargo.
Pan Bogusław jak mówi, że cytuję „świecić ryjem” dla kolegi to i tak, również cytuje „świecić ryjem” dla siebie. To potrafią najlepsi aktorzy, niektórzy reżyserzy a nie pisarze co to chrypią i chodzą w kapturkach, no tak uważam. No nie ta liga.
Stasiuk nie jest przypadkowy w tej piosence, bo oprócz tego, że jest pisarzem i właścicielem „Carnego”, to jeszcze robi w „kulturze alternatywnej” w ramach Fundacji Kopalnia Złota, założonej swego czasu m.in. razem z Jarosławem Gułą. Oni już od dawna promowali „wolny Tybet”, „wolną Ukrainę”, gejów i tym podobne atrakcje, ale to parę lat temu padło, bo ani nie było specjalnego zainteresowania ze strony publiczności, ani wsparcia finansowego z publicznych budżetów. Teraz działają nadal, ale na mniejszą skalę chyba.
Gugała to kolejny smutny przykład człowieka, któremu odbiło: ja go pamiętam z czasów, jak razem z kumplami śpiewali piosenki Brassensa i to naprawdę fajne było. Ale doznał wzmożenia na autorytet i pooooooszło…
Ale odlot, Haydamaky grają kozak rocka. Toż musieli wypłynąć na „suchego przestwór oceanu”.
Z tego nagrania jeden wniosek płynie: obcy jest rap na Ukrainie…
A rozwijając myśl: słychać i czuć, że ani rap nie pasuje do melodii języka ukraińskiego, ani język polski nie jest tak podobny do niego, jak się tłumaczowi zdawało. Cały rytm i melodyka Sonetów Krymskich, oddająca ten bezkres stepowego „oceanu”, znika. A Stasiuk jako recytator poezji romantycznej to jest oksymoron. Nawet gęby nie trzeba oglądać, żeby zrozumieć, że na fali „Ciamajdanu” ktoś próbuje połączyć ogień z wodą. I liczy, że para buchnie i w ruch wprowadzi interes. A tu tylko syk i posucha, zamiast lokomotywy rynku;-))
Co do oceny poezji Adama, to wiesz, że się nie zgadzamy, czego nie rozumiem. Zważywszy, że doceniasz kunszt literacki kronikarza konarmii Budionnego, nie pochwalając chyba jego postawy?
A tu masz te „koralowe ostrowy burzanu”. Jak rafy na oceanie, zwłaszcza z perspektywy podróży pieszkom alibo konno, wliczając w to wóz:
https://lebioda.files.wordpress.com/2009/09/qinghai-3.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/1f/ef/b5/z11923231Q,Step-ukrainski.jpg
i „lampa Akermanu” w tle: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82ogr%C3%B3d_nad_Dniestrem#/media/File:Belgorod_vlasenko.jpg
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82ogr%C3%B3d_nad_Dniestrem#/media/File:Bilhorod_Dnistrovskyi.jpg
Ja go widzę w „żuri” programu np „Jak oni piszą” (ewenetualnie czytają), lub jakimś Got Talent „literackim”.
to jest przewał ! „głosowali jak chcieli a wybrali kogo trzeba” jak mawiał p. Pietrzak
Niebawem i tego się doczekamy.
Na hasło – „byłem kimś tam w poprzednim wcieleniu” od razu podskakuje mi ciśnienie i jeży się grzywa. W takich przypadkach ręka świerzbi aby wymierzyć głupkom plaskacza terapeutycznego
Tak się Stasiuk stara, a nie wie, że na towar luksusowy, czyt.: hit eksportowy, jest szykowany Jacek Dukaj: http://ksiazki.onet.pl/polskie-literackie-hity-eksportowe/247k0t
No i plejada nieboszczyków plus Miłoszewski.
Zaraz tam szykowany.. Widział ktoś Dukaja lansowanego przez ministerstwo? Zapraszanego na jakieś targi? Bo ja nie – nagrody same niszowe (Zajdel, Śląkfa), promocji w mediach zero, wzmożenia na autorytet moralny chłop nie ma… A dziwnym trafem co książkę wyda, to ludzie kupują sami z siebie.
A ja w sobotę zostałem porażony przez koleżankę mieszkającą w Niemczech informacją, że mają tam 7 milionów analfabetów. To niesamowite, że w czasach powszechnego dostępu do internetu i stałej potrzeby komunikacji, są osoby, które nie potrafią czytać. Czy to jest zamierzony rezultat, czy błąd w sztuce? Mając tylu analfabetów mogą przewalić potężne pieniądze na alfabetyzację społeczeństwa. Tłumaczy to też, czemu jest tam tak mało księgarń. W kinach podobno też nie można obejrzeć filmów z napisami, wszędzie dubbing.
Przecież Instytut Książki to jak najbardziej ministerstwo: http://www.instytutksiazki.pl/p,o-nas.html
W tym roku dofinansowują też m. in. (prawie 3,5 melona do rozdania w II edycji) dzieła inspirowane osobą lub twórczością Conrada: http://www.leszno.pl/Conrad_2017_-_dotacje_z_Programu_Ministra_Kultury_i_Dziedzictwa_Narodowego.html
Jednak coś w tym jest. Ja szukam nawet tutaj tej przestrzeni i jak wiadomo, ją znajduję. My Polacy jesteśmy w niej zanurzeni, bo przez wieki mieliśmy tę przestrzeń obok, nie ocean, ten wodny ale właśnie ten lądowy. Zabrano nam go.
Oddają nam w postaci papki, przeżutej przez Stasiuków i ukraiński rap.
A ja tknięty zniechęceniami Coryllusa zamówiłem sobie kolejne kilogramy makulatury.
Zainspirowało mnie streszczenie:
„Tematem trylogii jest historia młodego architekta, który, podejmuje samotną „walkę z szatanem” o świat sprawiedliwszy. Symbolem jego dążeń społ. jest m. in. nie doprowadzony do skutku projekt odbudowy starego zboru ariańskiego i stworzenia w nim lud. ośrodka oświatowego. Jego usiłowania dzięki spadkowi po krewniaku-milionerze mogą przyoblec się w kształt realny. Bohater trylogii zakłada w Krakowskiem kopalnie i zamierza je ofiarować ludowi polskiemu”.
Nie mogę się doczekać aż przyjdzie paczka.
Oj – nie wiedziałem. To bardzo zła wiadomość: nic tak nie degeneruje pisarza jak państwowe wsparcie.
A inspirację Conradem to Dukaj miał już parę ładnych lat temu, kiedy napisał 'Serce mroku’ – wariację na temat 'Jądra ciemności’. Gaiman kiedyś zrobił podobny numer ze 'Studium w szkarłacie’ Conan Doyle’a, gdzie Sherlock był zbrodniczym psychopatą a Moriarty tropiącym go prawym detektywem.
Ciekaw jestem kiedy wymrą conradyści? To ważne, bo wtedy wreszcie odżyje literatura…
No to tez zauważyłam, ze Stasiuk ewidentnie aspiruje, ino cos mu nie idzie.
Co za kokiet! :))) Ani na psa, ani na dziwkę się nie nadaje już, niestetyższ.
Mnie ten lud ujmuje nadzwyczajnie.
pies, który nauczył się pisać… litości
Stasiuk miał okres heroiczny, kiedy najbardziej chlubił się tym, że nie ma przednich górnych jedynek, to był taki dowód jaki strasznie jest autentyczny
lubił wtedy bryknąć, bo kiedy dostał pierwszą dużą nagrodę (pieniężną, chyba Kościelskich) to forsę wziął, ale na bankiet nie poszedł, co wywołało pomruki niezadowolenia w wyborczej
no i zaraz potem pani Monika wzięła go na smycz
Znikną condradyści zawodowi, zostanie oryginał? Piękna wizja, całym sercem jestem za.
Matko jedyno, co to za arcydzielo?
Nazwisko dość znane:
http://www.eduteka.pl/doc/walka-z-szatanem-trylogia-s-zeromskiego
Lampa Akermanu i Haydamaky:
https://www.youtube.com/watch?v=UXWMFspdKZk
Brawo Stasiuk.
O w mordę…! I ten sorelowski syndykalizm, nie mogę się doczekać. Ulubiony pisarz Piłsudskiego….
Wysłuchałam prawie całego nagrania Haydamaków & Stasiuka i tych Stepów. To dość marny Eintopf, z pieprzem powtarzającej się frazy żydowskiej /dęciaki/. Propaganda Uno.
Górne jedynki se wstawiał podczas bankietu. To i nie miał czasu.
Hłasko to czytał z pewnością, bo szydził z fragmentu: Śnica zapuścił sępie spojrzenie swych oczu w jej duszę. A tu streszczenie:
Tematem trylogii jest historia młodego architekta, Ryszarda Nienaskiego, który jak większość bohaterów Żeromskiego, od Judyma począwszy, podejmuje samotną „walkę z szatanem” o świat sprawiedliwszy. Symbolem jego dążeń społ. jest m. in. nie doprowadzony do skutku projekt odbudowy starego zboru ariańskiego i stworzenia w nim lud. ośrodka oświatowego. Jego usiłowania dzięki spadkowi po krewniaku-milionerze Ogrodyńcu mogą przyoblec się w kształt realny. Nienaski zakłada w Krakowskiem kopalnie i zamierza je ofiarować ludowi polskiemu. Towarzyszy mu ukochana kobieta, Xenia Granowska, którą poślubia po skomplikowanych perypetiach burzliwego i dram. romansu. Realizację programu przerywa śmierć bohatera, który ginie zamordowany przez członków organizacji z pogranicza podziemia anarchistycznego i bandytyzmu. Xenia umiera na tyfus. Majątek Nienaskich i obowiązek wykonania testamentu spada na ojca Xeni, aferzystę i oszusta. Historia jego walki o zachowanie tego łupu z niebezpiecznym pretendentem do udziału w bogactwie, malarzem Śnicą, oraz ostateczne nawrócenie moralne Granowskiego, który w końcu realizuje testament zięcia, a nast. ginie na szubienicy, oskarżony o szpiegostwo przez Śnicę, jest tematem ostatniej części trylogii.
A to przepraszam, ja postoję. Traumę mam na Żeromskiego odkąd w liceum katowano mnie 'Ludźmi bezdomnymi’ i omijam na kilometr.
Litości… Od 'sępiego spojrzenia w głąb duszy’ to koszmary można mieć po nocach. Nie zdawałem sobie sprawy (albo podświadomie wyparłem – od czasów licealnych minęło sporo czasu) że oprócz koszmarnej treści tam były takie potworki językowe.
Prosi się postawić następujące pytania do książki:
– kim byli ci arianie, z czego żyli, dlaczego ich zbór podupadł,
– skąd Nienaski wziął pieniądze na założenie kopalni, czy pożyczył od talmudysty na wysoki procent, kogo zamierzał w kopalni zatrudnić, komu sprzedawać wydobywany surowiec, pod sieć dystrybucyjną jakiego państwa Nienaski zamierzał się podpiąć,
– któremu carskiemu policmajstrowi podlegali ci członkowie organizacji funkcjonującej na pograniczu podziemia anarchistycznego i bandytyzmu, z kim dzielili się łupem, komu donosili, z którą odnogą socjalistycznej sieci agenturalnej byli związani,
– jeśli Nienaski naprawdę szpiegował, to kogo i dla kogo, meldunki operacyjne przesyłał do Berlina, Paryża czy Londynu.
Zapewne żaden czytelnik ani żaden uczony polonista, zwłaszcza profesor literatury, za przeproszeniem, młodopolskiej, nie postawi sobie żadnego z powyższych pytań, bo przez myśl jednemu z drugim nie przejdzie realistyczne podejście do treści Żeromszczańskiego dzieła.
Jeśli spróbuje postawić takie pytania, uzna Stefana za zatruwacza studni. Ale można być spokojnym, że w tej kwestii prawie nikomu powieka nie zadrży.
Ta tragedia muzyczna, że aż szk0da biednego Mickiewicza, jakoby powstała z pomysłu niejakiego Waldemara Sulisza „dziennikarza i animatora kultury”, który w Lublinie i okolicach usiłuje naśladować tę puszystą z lokami z TVN, co lata po restauracjach i „degustuje”. Więc podobno Sulisz miał ten pomysł o „Stepach Akermańskich” podpowiedzieć zespołowi Haydamaki i Andrzejowi Stasiukowi. W to mogę uwierzyć, bo Waldemar Sulisz udziela się w zarządzie Stowarzyszenia Akademia Dobrego Smaku w Poznaniu, w którym to zarządzie zasiada też drugi taki, co lubi zjeść i wypić czyli Piotr Bikont oraz poznański „człowiek radia i muzyki” niejaki Jan Wacław Babczyszyn. A tak się składa, że Piotr Bikont i Andrzej Stasiuk zasiadają w radzie Fundacji Kopalnia Złota w Warszawie ul. Burakowska 12, która to fundacja m.in ma w statucie „promowanie mniejszości narodowych”, „działania wspierające twórców , artystów i grupy artystyczne, działania na rzecz integracji europejskiej”.
Sulisz Waldemar w Lublinie „siedzi na swoim” i jest we władzach „Stowarzyszenia Kresowa Akademia Smaku” z takim jednym ze Straży Pożarnej w Pułankowicach. Jak to mówią: nowa arystokracja „kresowa” z Bieszczad i ul. Złotej 3 w Lublinie. Sulisz urządza „Festiwale Dobrego Smaku” , których programy nie obejmują degustowania pomidorowej z makaronem i pomidorowej z ryżem tylko np. w edycji 2016 – „promocję książki Ester Singer -Kreitman (poniedziałek)” i koncert Tel Aviv Soloist Ensemble pod dyrekcją Baraka Tala z Izraela”. Brak danych o ewentualnej konsumpcji:))) Natomiast poza tym, Suliszowi grozi pozew zbiorowy od lubelskich restauratorów , bo podobno łazi po restauracjach jako rzekomy „koneser smaku” , żre a potem pisze w tym Dzienniku Wschodnim niemiłe rzeczy, niszcząc biznes akurat tym, którzy nie są jego kumplami. Czyli zabawa na całego.
Czyli znowu kilku cwaniaków, „organizacje pozarządowe” i zapewne „dotację rządowe”. Stasiuka i Haydamaków” lansuje radiowa Trójka. Stasiuk nie umie deklamować, Haydamaki nie potrafią śpiewać, co jest zadziwiające, bo Ukraińcy śpiewają rewelacyjnie – a Trójka -lansuje.
https://mojepanstwo.pl/fundacja-kopalnia-zlota
https://mojepanstwo.pl/stowarzyszenie-polska-akademia-smaku
Mnie natomiast nurtuje to anarchistyczno- bandyckie podziemie.
Pana Krzysztofa również….
Może lektura coś wyjaśni. Cierpliwości.
Tu to akurat jest Kamieniec Podolski, co świadczy o wyjątkowej bezczelności hajdamaków. Bo twierdzę zbudowali Polacy, a gród nigdy do Rusi nie należał, nawet jeśli wchodził w obręb WKL. Od końca XIV w. był zresztą już w granicach Korony, w dodatku jako miasto królewskie.
No, ale komuś zależy, żeby nam Mickiewicza po ukraińsku, ew. przepitą emfazą Stasiukową, podawać, przy okazji reklamując marny rock czy też rap hajdamacki na tle podarowanych chwilowo zamków.
W Kamieńcu rządzi zresztą od dawna mafia, dlatego miasto już na początku XXI wieku wyglądało lepiej, niż większość miast ukraińskich (choć też z watahami bezpańskich, wygłodniałych i zabiedzonych psów), zamek był trwałą ruiną do zwiedzania, z dziwnymi aranżacjami w podziemiach (idiotyczne figury w dziwnych mundurach, udające dioramę?). Jest tam droga knajpa, gdzie miejscowi gangsterzy ciągną z miasta przez stary, kamienny most limuzynami z przyciemnianymi szybami.
No i Smotrycz niemal niewidoczna, bo płynie w podziemnym kanale, więc most z miasta na zamek jest nad suchą fosą, a nie wodą.
Za to piękna katedra, z figurą Matki Boskiej na szczycie minaretu, niesamowitą Drogą Krzyżową i polskim księdzem oraz zakonnicami, prowadzącymi dom dla pielgrzymów.
To jest już trzech: Afric Simon, Murzyn bez poczucia rytmu, Nikita Michałkow – Rosjanin bez wyczucia melodii i te Haydamaky razem z nim.
Ciekaw jestem czy w tym roku ruszy kolejna edycja konkursu-kongresu „Polska – Wielki Projekt”?
To juz sie zamienia powoli w „Taniec z gwiazdami”.
I czy moj ulubiony intelektualista Jan Filip Stanilko sie tam znowu ukaze?
Musowo. Niedługo kosmosu zabraknie, tak wielkim projektem będzie Polska
Mnie też, bo mam pewne podejrzenia.
Ja podejrzewam, że dlatego dzieło nie znalazło się nigdy na liście lektur i nie znalazło uznania w oczach ekspertów od literatury, bo nie podejrzewam, żeby był to gniot literacko znacząco gorszy od „Ludzi bezdomnych”.
To też sobie sprawiłem.
Takie odkrywanie literatury na nowo. Tym Razem Reymont:
Główny bohater, poeta Zenon, jest emigrantem z Polski, który osiedlił się w Londynie. Tam znajduje stabilizację życiową oraz piękną narzeczoną Betsy. Jego życie komplikuje się w chwili, gdy pod wpływem przyjaciela ulega tajemnicom spirytyzmu. Poznaje hinduskiego guru oraz piękną i tajemniczą Daisy. Zafascynowany nią, coraz bardziej ulega jej urokowi. Za jej pośrednictwem kontaktuje się z duchami oraz staje się świadkiem satanistycznych rytuałów. Jego sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, gdy do Londynu przybywa dawna jego ukochana Ada.
Wychodzi na to, że trafiliśmy na jakieś „nowe trendy” muzyczne.:))) W dodatku Michałkow ma jakiś taki cienki głos, który zupełnie nie pasuje do postury. Straszne.
Za to te całe Haydamaki, to się powinni raczej nazywać „odgrzewane kotlety”, bo kiedy się „zakładali w naczale diewjanostych godow” jako „grupa kijowskich studentów” to grali blues i rock. Dopiero, kiedy na Ukrainie nabrała rumieńców „kampania patriotyczna” zaczęli włączać tzw. elementy ukraińskiego folkloru”.Ale generalnie grali głównie punk i rock. Bo miało być „europejsko”. Ale w 2001 zainteresowała się nimi wytwórnia EMI z Londona i „podpisała z nimi długoterminowy kontrakt”. Zapewne „w pakiecie z Majdanami”. Występowali w wielu krajach, w tym w Niemczech, Kanadzie, Szwecji i na Przystanku Woodstock a nawet byli nominowani do nagrody Fryderyka. Służby Imperium i nasze chłopaki ze WSI gospodarskim okiem ogarniają wszystko.
Ponieważ atmosfera z aferą z filmem „Wołyń” (odwołana w Kijowie) i generalnie kiepski klimat wokół wielbicieli Bandery w Polsce – zaowocował takim „dziełem”.
Afric Simon bardzo pasuje do tego układu, bo jego też „wylansował Londyn”a on był z dalekiego Mozambiku. Rzucili go na odcinek: Belgia, Luxemburg i Holandia a okazało się, że ukochali go Francuzi. Za jedną piosenkę (Ramaya). No i „występował za żelazną kurtyną w Związku Radzieckim, NRD, Czechosłowacji i Polsce”. Jak te Haydamaki. To jest „muzyczny program kolonialny”.
No proszę? A jaki jest tytuł dzieła?
Ciekaw jestem w jaki sposób dróżnik Reymont opisał satanistyczne rytuały odbywające się w podziemiach Londynu
Wampir.
Bardzo przepraszam, ale Hafanana bylo chyba jeszcze lepsze.
Jak to nie ma poczucia rytmu? Ma chlopak dryg, az milo:) „hafana kukanela sialalala..”.
https://www.youtube.com/watch?v=EZN2y-bJ-kQ
No mówiłam o tej powtarzającej się frazie. Nachalnie powtarzającej się.
Pytań sobie może kompozytor Penderecki nie stawia, ale musiał się tego Stefana nałykać, bo kupił Lusławice z mauzoleum Fausta Socyna i szlak ariański propaguje. Zboru wprawdzie nie odbudował, ale dwór odnowił i do parku lud zaprasza: http://www.photo-photo.at/gallery/list.php?exhibition=385&ee_lang=pol, coby jakieś pogańskie obrzędy odprawiał: http://www.photo-photo.at/gallery/photo.php?photo=36086&exhibition=385&ee_lang=pol&u=6417620,38
A ten grób, co kiedyś tak wyglądał http://pbc.biaman.pl/dlibra/doccontent?id=23248 to ponoć zabobonny lud w czasie epidemii cholery zniszczył. Ale go amerykańscy arianie w 1936 odbudowali i teraz zdobi ten park dworski i cieszy oko kompozytora: http://malopolskie.fotopolska.eu/Luslawice/b63322,Mauzoleum_Fausta_Socyna.html
A dzięki. Już nie pisałam o tej niestosowności miejsca wykonania tego Eintopfu, ale najwyraźniej wszyscy kucharze i animatorzy czują się świetnie, jak widać. Guglnęłam sobie – za Naszą Nieocenioną Pantherą – tego Sulisza. I wszystko jasne. Nachalna, żydowska fraza na dęciakach jest ukłonem w stronę animatora kulinarnego. Czy tam jakiego.
Zazdraszczam wycieczek, Tropicielu 🙂
Ale jaja! Reymont???!!!
To już wolę „Nanę” – prosta qrew, prosta historia.
Rzeczywiście:))) To na „druge nóżke” Ramaya (ramaha u ku ku ramaya, abantu ramaya -refren a w zwrotkach ciągle jakieś „prrrrrrr”,”para bara”. Poza tym był podobno „pionierem break dance”, co widać na załączonym filmiku.
https://www.youtube.com/watch?v=obgEPWXn_t0
„Nachalne” to najlepsze słowo do określenia tych „projektów muzycznych”. I to trwa ładnych parę dekad.
I to się zgadza, bo już Jean Claude Juncker niedawno powiedział publicznie, że „on miał okazję rozmawiać z przywódcami innych planet, którzy są zaniepokojeni sytuacją w UE”:))))I że :trzeba sobie zdawać sprawę, że jesteśmy obserwowani z daleka”:)))
Rzecz miała miejsce 28 czerwca 2016 r. To nie są żadne żarty:)))
Linka załączam: https://www.youtube.com/watch?v=x5JoQT7XhW0
Siedział,siedział w tej kasie biletowej na stacyjce kolejowe, gdzie dziennie dwa pociągi przystawały, nudził się to i wymyślił. Z nudów można naprawdę ekstra rzeczy wymyślać.
I buty białych kolonizatorów do małpiego stroju.
Ja do tego pytania o czytanie książek dodałbym, czy dzisiaj przeczytałeś Facebooka wyszło by ze 90% czyta. Tylko nie sa to książki.
Ojej! Mieszkańcy Luksemburga muszą teraz się bardzo martwić, co świat będzie o nich myślał.
Że też jego wątroba to wytrzymała. Tych kosmitów, znaczy. Ale te ojroposły grzecznie słuchają…
To juz nie na moja kondycje, zadyszki dostalam.:)))
Mysmy z bratem zawsze slyszeli w tym tekscie „awantura maya” i inne ciekawe kojarzace sie slowka.
Niedawno wstrietili Afrika w Giermanii. U niewo zena Ludmila:
https://www.youtube.com/watch?v=7vn31mtag9Q
Proste historie są najlepsze
I gdzie on ma poczucie rytmu?
A ja nie mogę przeżałować rezygnacji z wyjazdu na Krym, tuż przed Majdanem. Dobrze, że te polskie prawdziwe Kresy ukrainne udało się zobaczyć. Może i na te litewsko – białoruskie przyjdzie czas?
To jest po prostu NIE-DO-UWIERZENIA!!! To już jakaś zaawansowana faza. Może Komisarz Bieńskowska nie pouczyła,żeby nie mieszać gatunków trunków. A potem facet wychodzi na wokandę tego całego Europarlamentu i wyskakuje z takim tekstem. I nikt nie wzywa pogotowia z kaftanem bezpieczeństwa:)))
PS. A teraz ma się z Jean Claudem spotkać George Soros w sprawie uniwersytetu w Budapeszcie. Żeby wspólnie z szefami innych planet zrobić skuteczny nacisk na premiera Orbana. Oj, będzie się on miał z pyszna:)))
„Żena Ludmiła” i wsio jasno:))) „Nasz czeławiek”
Wątroba, jak widać, wytrzymuje, tylko mózg już ma takie dziury, że mu się mylą oglądane w dzieciństwie filmy sajens fajens z bieżącą polityką Unii Europejskiej, drugiej potęgi gospodarczej świata, której jest szefem. W sumie ma prawo już zerkać na sąsiednie galaktyki.
Europosły zamieniły się w słupy soli, jak żona Lota.:))) I jak tu się dziwić, że jest Brexit.
tu:))
https://youtu.be/EZN2y-bJ-kQ?t=56
juz uciekam, bo glupawki dostalam.
Reymont był w Londynie w 1894 r. na zjeździe Towarzystwa Teozoficznego, za pieniądze lekarza – homeopaty Drzewieckiego. Chcieli go chyba całkiem na tę teozofię nawrócić, po tym jak poszedł na pielgrzymkę do Częstochowy i napisał życzliwy reportaż (Pielgrzymka do Jasnej Góry), świadczący o prawdziwym przeżyciu w duchu religijnym tego wydarzenia: http://www.niedziela.pl/artykul/69639/nd/Reymonta-Pielgrzymka-do-Jasnej-Gory
Powieść Wampir, wydana po Ziemi Obiecanej i Chłopach, to raczej satyra na spirytyzm, okultyzm i religie Indii, z którymi się kiedyś identyfikował. Jak zresztą większość ówczesnych pisarzy, z poczciwą Rodziewiczówną włącznie (Kwiat lotosu, ale też elementy w Dewajtis, czy Magnat). Nie mówiąc o piekłoszczykach: Micińskim, czy Przybyszewskim.
Ktoś im te berety dziwnymi kultami rył, nie tylko za granicą, ale i na miejscu, w kraju.
Tu trochę o pobycie Reymonta w Londynie i jego zapiskach na ten temat: http://www.academia.edu/4124830/Miasto_jako_teatr._Obraz_Londynu_we_wczesnych_zapiskach_podr%C3%B3%C5%BCnych_W%C5%82adys%C5%82awa_Stanis%C5%82awa_Reymonta
Zawsze mogą wyjść za mąż i urodzić dziecko. Względnie urodzić bez zamążpójścia, czego raczej odradzam i nie życzę.
No i jak tu wierzyć w uczciwość Centralnej Komisji Wyborczej, żabojedzkiej, ma się rozumieć. Bo nasza jest poza wszelkimi podejrzeniami. Macaronizm, czysty macaronizm. Względnie macarenkizm.
A tu takie kwiatki http://wpolityce.pl/swiat/336907-niemcy-sasiaduja-z-rosja-na-globusie-made-in-germany-wymazano-polske-rosyjskie-imperium-pochlonelo-tez-kilka-innych-krajow
Koniecznie, koniecznie. Potem jest się oszołomionym namacalną wiedzą o Rzeczpospolitej /o fenomenalnym projekcie cywilizacyjnym, jakim była/ i ogarnia człowieka czarna melancholia… Taka, jaka nas dopada podczas lektury wspomnień z Kresów. A jeszcze bardziej, gdy Korwin-Milewski pisze o całkowitej obojętności ówczesnej Warszawy wobec Kresów. To jeden z tematów do rozliczenia bez litości. Tak jak temat dyskutowanego tu niedawno dowództwa /ten temat jest akurat stale aktualny/. A wszystko „w temacie”… „Polska – wielki projekt”. Z przeproszeniem. Bo inaczej – to pozostaniemy przy gaworzeniu: ku ku bara ja bara ramaja. A! i jeszcze prrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr…….
Straceniec po prostu. Do straceńców City należy, to znaczy eksjukzmi, świat.
Nie. On uważa, że trzeba zjadać bieszczadzkie żmije na śniadanie, no i oczywiście popijać Kronungiem ze śmietanką.
Zajrzałam pod link i znalazłam taki komentarz:
„Wczoraj usłyszałem to Trójce i… i zwariowałem .. W jednym słowie „Genialne” do tego jeszcze jestem po lekturze Osiołkiem”
Nie wiem co to – Osiołkiem.
Oczywiście trujka to lansuje, bo jest to ambitne jak Sojka śpiewający Wojtyłę i Stańko Szymborską. I jak u tych dwu panów kompletny, katastroficzny brak pomysłu na linię melodyczną. To jakiś desperacki skok na kasę, nie wiem jak to się może ludziom podobać bo ludzie na ogół lubią ładne melodie. Ja potrafię Ramaya zanucić po trzydziestu latach od ostatniego wysłuchania.
Koszmarna też moda na muzykę klezmersko-bałkańsko-cygańską lansowaną jako kultura środkowo-wschdnioeuropejska (Gogol Bordello czy Bregovic) co słychać również u tych Haydamaków. Do tego pasuje Stasiuk bo on tę rzekomą jednolitość środkowoeuropejską lansuje od dawna
Pies który nauczył się pisać. Auuuuuu! to znaczy eksjukzmi, Beeeeee!
Niepolska ta jedność, a wszelka inna.
Kiedy dokona się rozbiór Wielkiej Brytanii.
Aj tam, zaraz… Jeden z moich psów pięknie śpiewał i miał ksywę Karuzo. Było tak: brałam flet prosty i dmuchałam bez pojęcia, dożysko siadało, chwilę słuchało, po czym unosiło łeb i – robiąc buzię w ciup – wyło cudnie. I było znacznie ładniejsze od Stasiuka. No i nie charczało przy poezji 😉
Co za dureń. Nie w krakwoskiem powinien zakładać, ale pod Głuchołazami. No ale dobrze niech mu będzie, niech se tam zakłada, dla innych będzie więcej.
> Ja nie mogę pojąć, że ktoś traktuje serio ‚ekspertów’ od politologii, którzy mylą się
> w prawie 100pct przypadków. Rozumiem, że są zapraszani do agitek propagandowych
> (mecenas płaci, mecenas wymaga) – ale czemu ktokolwiek ich słucha?
Bo są ważnym składnikiem politycznej popkultury dla średnio piśmiennych mas z ambicjami wychylania się od czasu do czasu na dyskusję o czymś pozornie poważniejszym niż pytania w Milionerach. Wtedy się na nich powołuje. Tak BTW to teraz szczytem hardcorowego wtajemniczania jest wiedzieć czym jest psefologia i podkreślanie, że jeden sondaż to mały ch… liczy się trend w sondażach wielu.
Bez oceniania pozycji Jacka Dukaja, próbowałem czytać jego książki i nie dałem rady. Nie wiem, może za słabo się starałem, ale naprawdę chciałem. Może znowu spróbuję…
Penderecki i Faust Socyn – jak miło, a nawet milusio.