Promocja książek religijnych w sieci w zasadzie nie istnieje. Są one sprzedawane i reklamowane poprzez parafie, a to powoduje, że docierają tylko do przekonanych. Nikt inny, szczególnie zaś ktoś, kogo możemy określić mianem osoby poszukującej, nie ma najmniejszych szans, by na rynku trafić na jakąś religijną książkę.
Większość zastanawiających się na tymi kwestiami osób uważa, że książki religijne są po prostu słabe, nieautentyczne, a ich autorzy nurzają się w jakichś własnych obsesjach, bądź też szukają sposobów, które umożliwią im kontrolę nad bliźnimi, którzy są od nich nieco słabsi intelektualnie.
O dziwno nikt nie ocenia w ten sposób wszystkich innych książek dostępnych na rynku, choć im w jeszcze większym stopniu można przypisać takie intencje. Z czego to wynika? Z faktu, że imprimatur Kościoła jest w obszarze dystrybucji treści mocą o wiele mniej znaczącą niż wszystkie inne, niedookreślone moce, które decydują co będzie, a co nie będzie dostępne na rynku. Nie chcę tu używać wielkich słów, ale chodzi o to, że czytelnicy są o wiele bardziej uwikłani niż nam się zdaje, a autorytety, w które się zapatrzyli to nie banda niedorobieńców, ale ludzie z intencjami poważnymi i nie do końca czystymi. Do tego jeszcze dołożyć możemy osobiste ambicje autorów kojarzonych z Kościołem, szczególnie tych, którzy reprezentują katolickie akademie, a po godzinach piszą książki o wyprawach do burdeli na krańcach świata i mamy w zasadzie gotowy obraz rynku, na którym także przecież odbywa się ewangelizacja. Rynku, który został właściwie odpuszczony. Z trzech powodów – łatwości dystrybucji poprzez parafie, braku sposobu na zaistnienie książek religijnych wśród publikacji świeckich, a także poprzez przypadki osobistego niezaangażowania, żeby nie rzec szaleństwa ludzi reprezentujących katolickie akademie w promocję książek i autorów religijnych. Jeśli do tego dodamy wszystkich, którzy coś tam przeżyli i zamierzają o tym opowiedzieć, bo to ich osobiste świadectwo, które przy bliższym rozpoznaniu okazuje się erupcją młodzieńczych emocji, będziemy mieli już naprawdę całość.
O jednej rzeczy zapomniałem – chodzi o kwestie autorów książek religijnych, którzy żyli przed nami i z jakichś powodów nie spodobali się systemowi. Było ich wielu, ale dziś o nich nie pamiętamy, bo według norm współczesnych nie nadają się oni do dystrybucji. Głównym zarzutem jest zwykle ich antysemityzm. Ludziom urodzonym i zmarłym wiele lat przez II wojną światową wiek XXI potrafi zarzucić antysemityzm. Tak jest i nic z tym nie zrobimy.
Zanim zacząłem umieszczać w swojej księgarni książki religijne zorientowałem się najpierw w jakich segmentach i kategoriach one występują. Okazuje się, że całkiem licznych, ale warto by było liczbę tych kategorii rozszerzyć. Czy tak się stanie, zależy od autorów i dystrybutorów. Autorzy muszą spróbować nowych jakichś wyzwań, a dystrybutorzy muszą zacząć zarabiać na innej niż dotychczasowa formie sprzedaży. To ostatnie będzie najtrudniejsze. Bez nowego segmentu literatury religijnej, książki, o których tu mówimy nie trafią na rynek. Pozostaną w parafiach, co bynajmniej im niczego nie ujmuje, przeciwnie. Dystrybutorzy mogą w ogóle nie być zainteresowani tym, by książki religijne sprzedawano gdzie indziej niż w parafii. Bo tam mają pewny zysk, a z rynkiem są tylko kłopoty, zaległości w płaceniu, skomplikowane umowy i temu podobne rzeczy. No, ale może autorom mogłoby zależeć? Tego nie wiem, ale uważam, że powinno.
Mniejsza na razie o to. Przejdźmy do tych kategorii. Pierwsza z nich to osobiste świadectwa, które są trudnym rodzajem literatury, ale wielu ludzi uważa, że właśnie nie. Po czym wypisuje jakieś dyrdymały i oczekuje za to oklasków. Ja, poprzez ojca Antoniego i przeora klasztoru karmelitów we Wrocławiu, dostałem do ręki książkę pod tytułem „Niewidzialni” o osobistym doświadczeniu obecności świętych. Osoba, która te książkę napisała z pewnością nie liczyła na żaden poklask. Książka Stefanii, Fulli, Horak, to osobisty dziennik, w którym autorka opisuje swoje mistyczne doświadczenia. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś bliższego na jej temat, niech zajrzy do wiki. Fulla Horak spędziła 10 lat na Syberii, w różnych łagrach, W ostatnim z nich usunięto jej raka żołądka i całą dwunastnicę. Operacji dokonano bez znieczulenia. Zostało nam jeszcze kilka egzemplarzy tej książki
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/niewidzialni-osobiste-swiadectwo-1938-1956-fulla-horak/
Kolejny segment książek religijnych to refleksje księży. W dawnych czasach sprzedawaliśmy książki autorstwa księdza Andrzeja Klimka, które były zapisem jego osobistych refleksji na temat kapłaństwa. One się trochę sprzedawały, ale potem przestały, bo specyfika rynku, na którym działamy taka właśnie jest – polityka ma bezwzględną przewagę nad innymi kwestiami. Ja zaś, jako pojedynczy dystrybutor, sam będąc do tego autorem, nie mogę się zaangażować w promocję innych tytułów tak silnie, jak się angażuje w promocje własnych. Gdybym był wielkim dotowanym wydawnictwem, wtedy byłoby to możliwe.
Dziś sprzedajemy refleksje księdza Rafała Krakowiaka, które, jak wszyscy widzieli, budzą duże emocje. I są ludzie, którzy nawołują mnie do tego, bym zaprzestał sprzedaży tej książki. Dlaczego mnie? A nie organizacje kościelne promujące ten tytuł? Tego dociec nie sposób.
Oczywiście mamy mój ulubiony segment literatury religijnej czyli wspomnienia księży. Pisałem o tym gatunku wielokrotnie, to są w większości teksty znakomite, odsłaniające takie obszary życia i aktywności ludzkiej, o których się raczej nie śniło ambitnym autorom sprzedającym swoje dzieła w sieciach księgarskich. Mamy trzy tytuły z tego segmentu
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/straz-przednia/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/waclaw-blizinski-wspomnienia-mojego-zycia-i-pracy/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-kresy-w-niebezpieczenstwie-pod-wozem-i-na-wozie/
Ostatnio zaś, poprzez jednego z czytelników bloga, który pojawił się na targach trafiła do moich rąk książka księdza Henryka Seweryniaka pod tytułem „ Święte Oficjum a mariawici”, obszerna monografia całej mariawickiej afery sponsorowanej przez ochranę setkami tysięcy rubli.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/swiete-oficjum-a-mariawici/
Od razu też zakupiłem wszystkie egzemplarze drugiej książki księdza Seweryniaka „ Umberto Eco i święta z Lisieux. Z dziejów teorii spiskowych”. Tytuł jak widzicie jest taki, że mógłby się spokojnie ukazać na tym blogu.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/umberto-eco-i-swieta-z-lisieux-z-dziejow-teorii-spiskowych/
To są książki, które mogą stanowić łącznik pomiędzy obydwoma obszarami dystrybucji, albowiem ksiądz Seweryniak porusza tematy istotne dla czytelników na rynku, a do tego posługuje się sprawnie narzędziami popkultury.
Do tego mamy jeszcze jeden obszar eksploatacji – badania nad historią świętych, co jest niezmiernie ważne moim zdaniem. Umieściłem więc w sklepie zbiór studiów na temat św. Stanisława Kostki. Będziemy do tej postaci jeszcze wracali, już kiedyś była ona tu omawiana i zgodnie stwierdziliśmy, że Stanisław Kostka był przeznaczony do zadań wielkich, którym przeszkodziła jego śmierć.
A to nie koniec, bo mamy jeszcze książki o losach dzieł sztuki, ksiąg i przedmiotów liturgicznych. Ciekawsze niż książki Zbigniewa Nienackiego
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pontyfikal-odzyskana-perla-plockiego-sredniowiecza/
Myślę, że będę kontynuował poszukiwania książek religijnych pasujących do profilu naszego wydawnictwa. Spróbuję także wydać jakieś książki o tematyce religijnej, ale na razie nie powiem jakie.
Tak, jak codziennie bardzo proszę wszystkich o pomoc w zbieraniu funduszy na mieszkanie dla naszego reżysera Saszy i jego córki Ani. Musimy zebrać do końca lipca ładny kawałek grosza, żeby zapłacić przynajmniej za pół roku wynajmu. Tak sobie życzy bardzo życzliwy nam właściciel. Nie możemy na razie myśleć o szukaniu innego lokum, bo znów ja musiałbym być motorem i logistycznym centrum takiej operacji, a to na razie nie wchodzi w grę. Są także inne powody – Ania ma szkołę pod nosem, dworzec jest blisko, biuro, gdzie Sasza mi pomaga i gdzie kręcimy filmy, jest pięć minut jazdy rowerem od ich lokalu. Wierzcie mi, że nie jest łatwo znaleźć dom dla samotnego ojca z Ukrainy i jego nieletniej córki. Musimy się więc trzymać tego co mamy. Tu jest link do zrzutki
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Pańska pomoc dla tej ciężko dotkniętej nieszczęściem rodziny zasługuje na miano ewangelii stosowanej,tej o przybyszach i budujących pokój. Tak naprawdę Bogu uczyniliście pomoc dla tej rodziny bo po to ją zesłał tu i teraz. To samo dotyczy promowania książek pisanych czystą polszczyzną,dziś już nikomu nieznaną bo odkąd profesorzy nie znają łaciny studenci również nie są w stanie mówić poprawnie i logicznie wyrażać sie. Otacza nas nowomowa bez ładu i składu ale tak ma być byśmy nie mogli sie porozumieć. Tzw. Listy pasterskie to przykład jak łatwo wnerwić i zanudzić słuchaczy wodolejstwem. Odtrutka istnieje i trzeba ją propagować bo ludzie w mig orientują sie co jest dobre i tęsknią za tym na przekór szajsowi krzykliwemu,chyba zawszeć tak bywało.
Ma pani rację, Margerito Nikołajewna.
Wszystko, co najlepsze istniało w złotym wieku dziewiętnastym. Sto lat pokoju, a dokładnie licząc dziewięćdziesiąt dziewięć. Wcześniejsze epoki też bywały złote albo jeszcze wspanialsze, ale to wiek dziewiętnasty był szczęśliwy dzięki połączeniu tradycji i bogactwa wynikającego z rewolucji przemysłowej.
Zresztą cała historia, którą znamy, została napisana w dziewiętnastym wieku, jak również literatura, filozofia, muzyka i folklor. Imperia europejskie rządziły całym światem, a dziś?… Ech, szkoda gadać
Dziękuję
Wyleci pan jak nic
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.