lut 172014
 

Brnę cały czas przez książkę Llosy, pod tytułem „Marzenie Celta”. Już mi się nie chce pisać, że jest słaba, jest po prostu oszukana do spodu. Nie byłoby w tym nic złego, bo wiele jest na świecie rzeczy kłamliwych, które jednakowoż uwodzą nas mocno. No, ale tutaj, ten pracowicie ukrywany spód wyłazi niestety cały czas na wierzch.
Oto brytyjski konsul jedzie najpierw do Kongo, gdzie siedzi 20 lat, a potem do Peru, gdzie siedzi lat siedem, żeby tam badać nadużycia wobec krajowców. Nadużycia jakich dopuszczają się kompanie kauczukowe. Pal sześć Kongo, na którym Llosa się nie zna, bo jest pisarzem peruwiańskim. No, ale Peru, rodzinny kraj autora, kraj który o mało nie przyznał pisarzowi urzędu prezydenta, na nim też się Llosa nie zna? Na to wygląda. Skupmy się jednak na tym co najistotniejsze. W jedną całość połączono w tej książce elementy takie jak: Irlandia, kauczuk, Kongo, Peru, Imperium Brytyjskie, Niemcy. I wielu osobom może się wydawać, że jest to obraz kompletny. Konsul brytyjski i bojownik o wolność Irlandii jednocześnie jedzie do Peru, by tam położyć kres nadużyciom w kompanii, która nie jest bynajmniej peruwiańska, ale brytyjska właśnie. Nie wiemy czy korona ma w niej udziały, ale możemy śmiało postawić taką tezę. Skoro bowiem dziś ma owa korona udziały w angielskich ciucholandach, trudno uwierzyć by jej pieniędzy zabrakło w tak strategicznej branży jak przemysł gumowy przed I wojną światową. Nikt oczywiście nie napisze słowa o tym, kto stoi za rozpętaną w prasie kampanią na rzecz ratowania plemion peruwiańskiej Amazonii, przed śmiercią i kalectwem, na jakie narażają ich członków nadzorcy. Gdzieniegdzie pojawia się w tej książce wyraz „Kolumbia” i mowa jest o kolumbijskich kompaniach kauczukowych, które są konkurencją dla peruwiańskich i chcą wprost oderwać obszar zwany Putumayo od Peru i przyłączyć go do Kolumbii. Dla każdego z nas oczywiste jest, że jeśli po stronie peruwiańskiej udziały w największej kauczukowej firmie ma Wielka Brytania, to po stronie kolumbijskiej nie może być inaczej. Musi tam być zaangażowany jakiś inny mocny gracz. Nie Niemcy rzecz jasna tylko ktoś inny. Amerykanie po prostu. Sytuacja przed I wojną światową nie jest bowiem wcale tak oczywista jeśli chodzi o rozkład sojuszy, jak nam się zdaje. Amerykanie przystąpili do wojny późno i za to przystąpienie do wojny coś wzięli. Myślę, że nie tylko od Anglików. Być może wzięli coś również od Niemców, za nie wtrącanie się w niemiecką politykę na wschodzie. Ja tego nie wiem na pewno, a jedynie mam takie intuicje. Trzech partnerów, którzy posługując się przykrywką w postaci Belgii, spotkało się w Kongo, rozwija swoją niełatwą współpracę. Brytyjczycy są ewidentnie na przegranej pozycji, bo choć wynaleźli oponę, to okazuje się, że gra o to, kto będzie panował nad kauczukiem jest nie do wygrania w pojedynkę. Zakładam wersję taką: bohater książki Llosy, Roger Casament, który jest przez cały czas pilnowany przez agentów brytyjskich i niemieckich, wyrusza do Kongo, by tam pisać raporty o nadużyciach. Centralną postacią tych raportów jest Henry Morton Stanley, amerykański agent, człowiek nazywany w książce kreaturą Leopolda II. Kiedy Wielka Brytania, prowadząc wojnę z Burami, budując obozy koncentracyjne w Transwalu i Oranje występuje w obronie praw czarnych przeciwko USA, Stany od razu reagują. Okazuje się, że firmy brytyjskie w Peru także mają swoje za uszami. No i poza tym są konkurencją dla firm kolumbijskich czyli amerykańskich. Jakby tego było mało Llosa maluje nam obraz pewnego żydowskiego przedsiębiorcy, stylizującego się na kolonialnego arystokratę, który ma swoje udziały w peruwiańskim rynku kauczukowym. Casament jedzie więc do Peru i tam usiłuje zrobić coś, by ten straszny smród, który rozszedł się w mediach, a dotyczył mordowania krajowców przez poddanych brytyjskich, jakoś uśmierzyć. W powieści opisane są same szlachetne działania pana Casament. W Peru widząc pokaleczonych Indian dochodzi on do wniosku, że są owi Indianie tak samo eksploatowani jak Irlandia. Mamy więc tam coś w rodzaju nawrócenia duchowego. Jeszcze nie doszedłem do momentu, w którym Casament spotka się z amerykańskim agentem, a ten zaproponuje mu udział, wspólnie z Niemcami, w wyzwalaniu Irlandii spod panowania brytyjskiego, ale myślę, że taki moment był. Musiało mieć miejsce takie spotkanie, nawet jeśli Llosa zapomniał go opisać. Logika podpowiada mi bowiem, że to Irlandia miała stać się tym zielonym stolikiem, na którym Amerykanie, Niemcy i Brytyjczycy rozgrywli partyjkę pokera, gdzie stawką było panowanie nad kluczowymi rynkami. I już, już wydawało się, że to wstrętne Imperium przegra, już prasa amerykańska pełna była demaskacji imperialnej podłości Korony, kiedy ci głupi Niemcy zatopili „Lusitanię”. Co za pech! No i Ameryka przystąpiła do wojny po tej drugiej stronie.
W książce Llosy nie ma ani jednego słowa o roli Amerykanów w tych wszystkich awanturach. Jest tylko ten głupi Żyd, któremu się wydaje, że niesie cywilizację do samego środka dżungli. I popatrzcie jak to jest pięknie w świecie cywilizowanym, żeby robić dobrą, piękną i oczekiwaną przez publiczność propagandę zatrudnia się najlepszych. Zatrudnia się pisarza takiego jak Llosa, który ma za sobą najlepszą powieść na świecie zatytułowaną „Wojna końca świata”. To jest jednak jakaś klasa, nie ma co mówić.
Oglądaliśmy sobie wczoraj z żoną różne kawałki z brytyjskiego „Mam talent”, ale też trochę z amerykańskiego. I kiedy tak patrzyłem na tych wszystkich pięknych i niesamowicie uzdolnionych ludzi, przypomniała mi się właśnie książka Llosy. I powiem Wam, że innej funkcji poza wysławianiem potęgi imperium program te nie ma. On ma pokazać, że Brytyjczycy i Amerykanie rzeczywiście mają talent. Holendrzy też mają, nawet Duńczycy. Co tam Duńczycy, na Ukrainie którąś z kolei edycję wygrała ta dziewczyna rysująca obrazy na piasku. Obrazy, które się wprost odnoszą do upadłego imperium, za którym tęsknią wszyscy ludzie radzieccy, tak w Rosji, jak i na Ukrainie, a także na Białorusi. I to właśnie ten rodzaj wzruszeń uruchomiła w ich sercach ta sympatyczna pani.
Jak jest w Polsce zapytacie? Tak jak kiedyś napisał Toyah, żeby pokazać talent, trzeba zatrudnić profesjonalistów, którzy udawać będą amatorów. A jak się trafi zdolny amator, to się go wyrzuci, bo i tak musi wygrać koleżanka Wojewódzkiego. Tym właśnie propaganda imperialna różni się od mafijnej, że w tej pierwszej preferowani są doskonali amatorzy, bo oni gwarantują autentyczność przeżyć, a w tej drugiej słabi profesjonaliści, bo oni mają coś zamaskować. Lokalne gangi w Polsce, których reprezentacją w mediach są jurorzy konkursów, muszą pokazać swoją siłę, a że nie jest to siła zbyt duża imają się różnych chwytów. W konsekwencji zaś chodzi o to, by wszyscy dowiedzieli się, że to nie Polacy maja talent, ale ci, którzy uzurpują sobie prawo do ich reprezentowania, ci którzy wynajęli tych zawodowców z teatrów muzycznych i oper do odegrania amatorskich popisów przed kamerą. Musieli tak zrobić, bo przecież to bydło niczego by nie zrozumiało. No i rynku trzeba pilnować, rynku panie, muzycznego….
Na koniec obejrzyjcie sobie dwa filmy, niby całkiem różne, a jednak jakże podobne.

Na naszej stronie www.coryllus.pl pojawił się już regulamin konkursu na komiks według „Baśni jak niedźwiedź”. No więc jest tak, mamy trzy kategorie: bitwy, kresy, święci. Do każdej kategorii przyporządkowane jest jedno opowiadanie i można sobie wybrać co się chce rysować. Czy bitwę pod Żyrzynem według opowiadania „Żyrzyn 1863”, czy historię księcia Romana Sanguszki według opowiadania „Baśń kresowa”, czy może historię św. Ignacego de Loyola według opowiadania „Trzydniowa spowiedź kochanka królowej”. Nagrody są niekiepskie, w każdej kategorii po trzy. Za pierwszą 5 tysięcy minus podatek, który w takich razach koniecznie trzeba odprowadzić, za drugą 3 tysiące minus tenże podatek, a za trzecią 2 tysiące minus wspomniany podatek. Myślę, że warto się pokusić, tym bardziej, że z autorami najlepszych prac chciałbym potem podpisać umowy na stworzenie całych albumów, według mojego scenariusza. Aha, jeszcze jedno: na konkurs nie rysujemy całej historii, ale jedynie od 4 do 6 plansz formatu A 4 w pionie. Szczegóły są już na stronie www.coryllus.pl w specjalnej zakładce „Konkurs”. Prace będzie można nadsyłać do 20 maja, a ogłoszenie wyników nastąpi 20 czerwca.
Ponieważ intensywnie zbieramy pieniądze na nagrody, które są dość poważne, umieściłem w sklepie kilka nowych tytułów, są to albumy z archiwalnymi zdjęciami, dość szczególne o tematyce raczej mało spopularyzowanej. Opisy znajdziecie przy zdjęciach okładek. Zysk z ich sprzedaży przeznaczamy w całości na nagrody konkursowe.

Na stronie www.coryllus.pl mamy nowe obrazy Agnieszki Słodkowskiej, ze słynnej już serii „japończyków” mamy też cztery portrety bohaterów naszego komiksu o bitwie pod Mohaczem. Można tam także kupić poradnik „100 smakołyków dla alergików” autorstwa Patrycji Wnorowskiej, żony naszego kolegi Juliusza. No i oczywiście inne książki i kwartalniki. Jeśli zaś ktoś nie lubi kupować przez internet może wybrać się do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, albo do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 33, lub do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy Łódzkiej 8. Nasze książki można także kupić w księgarni „Przy Agorze” mieszczącej się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a. No i jeszcze jedna księgarnia ma nasze książki. Księgarnia Radia Wnet, która mieści się na parterze budynku, przy ulicy Koszykowej 8.

  31 komentarzy do “O propagandzie imperialnej i mafijnej”

  1. A mi w piatek zonka oznajmila ze odkurzacz jakos nie chce wciagac z taka sila jak kiedys…. po pracy wziolem sia za to i stwierdzilem to samo opadl z sil staruszek.
    Siedzimy wiec sobie z zonka w piatkowy wieczor i wybieramy nowy odkurzacz na aregro … wybor padl na zelmera model bez workow z mozliwoscia zbierania siersci psiej i kociej i innnej no po prostu fuull wypas.
    Teraz dostawa – jako ze mieszkay w Irlandii wiec szukam kto wysle mi takie cos, szukam tez na innych stronach moze maja mozliwosc wysylki zagranicznej….. w koncu znajdujemy jest ten sam na ebaju wysylka do IR tylko dodatkowe 25 funciakow.

    Czytam opis odkurzacza zeby miec pewnosc ze to samo co na aregro, czytam i czytam i malo mnie szlak nie trafil a mianowicie dowiaduje sie ze ZELMER jest najstarsza marka polska a wlascicielem jest koncern BOSCH. Po krotkich poszukiwaniach google mi mowi ze od 17 stycznia 2013 Zelmer sprzedany do niemca….. no nie moge.
    Czy my jeszcze mamy cos polskiego? Przeciez za 10 lat nie bedzie sladu po Zelmerze tak jak to mielismy przyklady na innych zakladach. Jesli Zelmer przetrwa to bedzie jedynie montownia dla boscha i nic wiecej. Cale zaplecze konstrukcyjne jak i doswiadczalne bedzie rozwalone.

    Jak mozna bylo sprzedac najstarsza polska marke Zelmer do niemca?

    Pozdrawiam

  2. Normalnie, państwo nie ma doktryny, jest niesamodzielne, to i zelmer niepotrzebny. Obywatelom zaś wystarczy praca u Niemca, w końcu chcą tylko kasy, kasy i kasy jeszcze. No i to właśnie dostaną.

  3. Grażka, właśnie, to jest wyjątkowy wprost syf i przykład tego oszustwa.

  4. Do „kasy” dobry rym „lasy”

  5. Polacy mają masę talentu , nie wiem czy w dziedzinie sztuki . W radzeniu sobie wbrew systemowi w sprawach gospodarczych na pewno . Ale to są indywidualne talenty . Jakoś się nie udaje łączyć ich w skuteczne organizmy .
    Wysłuchałam kiedyś w internecie wykładu o działaniu Rzeczpospolitej szlacheckiej . Wykładowca pokazał , jak odpowiedzialna była szlachta . Obywatelska . Potem to się zaczęło psuć . Nie chcę powtarzać wykładu . W każdym razie może to wtedy obywatele zaczęli się uczyc jak radzić sobie samodzielnie . Wbrew przeszkodom . I tak nam zostało .
    Jeszcze brak państowości . Stąd niemożność wyrobienia sobie poczucia zaufania do państwa .
    Tak mi się snuje sporo różnych obserwacji .
    Na marginesie , cieszę się , że nie muszę czytać tego Celta .

  6. Dobrą, emocjonalną propagandę miło się ogląda i pewnie też czyta.

  7. Niestety, zeby w Polsce zyc normalnie i sie rozwijac trzeba miec znajomosci i sciskac odpowiednie rece. Slyszalem to chyba od Ziemkiewicza: przyjechal do Polski amerykanski przedsiebiorca i oglosil sie naiwny w gazecie ze szuka wspolnika z wkladem finansowym i z pomyslem na biznes. Zglosila sie do niego cala chmara „przedsiebiorczych”. Jedyna rzecz o ktorej mowili to byly znajomosci. Ja znam ministra, podsekretarza, prezesa, ja moge wykombinowac takie zezwolenie, ja moge zadzwonic do tego zeby obejsc ten paragraf itp.
    Jak ruszyc ten ugor? Nie wiem.

  8. Zelmer miał ciekawe, naprawialne rozwiązania kontrukcyjne.
    Nawet niektórzy z nich podobno kradli, Electrolux czy ktoś.
    Była sprawa sądowa.

    Więc pewnie przejmą know-how, i te naprawialne elementy na pewno usuną, będzie większy obrót, % w górę.

    PS. Ale podobno też Zelmera po 89 przejęli odpowiednio zaznajomieni.
    Np. pan Gwiazdowski (poszukajcie na blogu jak ktoś zaintersowany) traktuje to jako nieodzowne koszty transofrmacji, żeby jednak było lepiej niz było za komunizmu.

    PS2. Ja osobiście bardzo byłbym zaiteresowany debatą Coryllus-Gwiazdowski. Myślę, że mogłoby być bardzo wartościowo we wnioskach.

  9. Ty jeszcze kawałek propagandy imperialnej, jakże wdzięcznej i korespondującej z naszymi sprawami:-)

    https://www.youtube.com/watch?v=n2HoO7NUaeQ&feature=related

  10. To, że prywatyzacja w Polsce to przekręt jest oczywiste. 'Skradzione dobra’ odbyły się na drodze 'prywatyzacji ogórnej’. Zresztą to było łatwe. Z jednej strony dawna nomenklatura z nowymi karierowiczami co chcą teraz i już, a z drugiej nieznajacy się na gospodarce i przedsiębiorczości dyrektorzy, kierownicy i związkowcy, przywyczajeni do działania w ramach tzw. 'miękkiego finansowania budżetowego’. Zresztą jedni – może nieświadomie – pomogli drugim. Druga prywatyzacja, tzw. 'oddolna’ lub 'spontaniczna’ dosyć szybko została wyhamowana dzięki regulacjom, podatkom i parapodatkom, plus kontrola urzędników (o tym pisał R. Gwiazdowski http://gwiazdowski.blogbank.pl/2009/12/15/jak-hartowal-sie-kapitalizm/). Koszty i ryzyko działalności gopsodardarczej zostało tak wyśrubowane, że większość wciąż marzy o etacie i dawnych czasach…. Ponownie oddano przysługę konkurencji. A Polakom się mówi, że kapitał nie ma narodowości. Owszem, ale ich posiadacze tak!
    PS. Podziwiam Coryllusa za prowadzenie własnej działalności.

  11. W 1986 Polska przystąpiła do MWF i to wtedy ustalono w jaki sposób rozgrabią Polskę .

  12. Też Go podziwiałam . Dodam , że od jakiejś godziny , czyli od kiedy wróciłam do domu po odbyciu rozmowy o hmmm , zawiłościach firmy wydawniczej , może nie podziwiam bezgranicznie , ale jednak szczęka mi opada . Nie wiem , czy Coryllus wie co by było gdyby chciał zamknąć firmę i został z towarem . Właśnie się dowiedziałam jak to jest kłopotliwe .
    W każdym razie szacunek dla naszego Gospodarza .

  13. Panie Gabrielu, Pan się często i zdrowo dystansuje od antymasońskiej wykładni, którą na oślep stosuje GB 🙂
    Mam coś ciekawego o Jerzym Braunie.
    http://3obieg.pl/zydomasonskie-zrodla-antymasonskich-ruchow-narodowych
    Prawdę powiedziawszy nie jestem specjalnie zaskoczony, spodziewałem się że jest tu jakiś rodzaj Licencji.
    Pozdrawiam serdecznie

  14. Niech pan da spokój Jerzemu Braunowi, wybili mu oko w śledztwie. I niech pan nie czyta tych bzdur. Władza najwyższa? Walendziak, Król i Bartyzel to są ci wyselekcjonowani geniusze, co będą rządzić światem? Bo nie rozumiem? Czy tych właściwych jeszcze ukrywają i objawią ich u końca czasów?

  15. Teraz dopiero kliknęłam na to . Chyba mi się przyśni . Tam jest półtora miliona wyświetleń , pod spodem . CO TO JEST ???

  16. Niestety, nie śpiewają jaki łomot dostały te zabajkalskie kozaki na sopkach Mandżurii.

  17. Jesli chcesz Pan wiedziec wiecej, to poszukaj Pan szczerej wypowiedzi GB o stryju na jutjubie, i nie plec Pan wiecej.

  18. mogę prosić o link do konkretnego nagrania ?

  19. Czytam różne rzeczy, tak jak my wszyscy i Pan również. Szanuję Pana zdanie ale to co tam jest napisane wpisuje się właśnie w narrację GB, której nie jestem zwolennikiem a z której teraz tak Pan kpi. Mniejsza z tym. Nie o to mi chodziło.
    Zainteresowala mnie w tym tekście pozorowana „antymasońska” dzialalność JB.
    Trudno mi ocenić wiarygodność tego materiału. Rozumiem, że Pan go dyskwalifikuje?

  20. To jest w nagraniu z Opola…siedziałem obok.

  21. masoni w Polsce są zarejestrowani jako organizacja pozarządowa . Mają stronę internetową . Nie umiem robić linków , ale mnie to wyszło w google . Nie wiem czy tak bardzo oni tu skurat mają wpływy . Nie wiem . Wiele różnych organizacji chce mieć wpływ . Chce mieć . Dla mnie to taki tygiel .
    Braun jest orginał , ma dużo racji w tym swoim podstawowym programie który proponuję . Jak wszyscy monarchiści widzi rozwiązanie w powrocie króla . bardzo już ostatnio na tym nagraniu w krakowie , Filozof je kilka dni temu zalinkował , wchodzi w stylistykę Tolkiena . Powrót króra . Taka może próbna forma trafienia do wyobraźni . Ja bym powiedziała skromniej . Potrzeba przywódcy . Z tym , że Królm to SAcrum , to coś więcej . Może tego sacrum właśnie nam trzeba .
    Jak studiowałam to komuniści aresztowali na moim kierunku grupę monarchistów . Wtedy się dowiedziałam że tacy istnieją . Jakoś to marzenie trwa . ale Braun przemawia do wyobraźni , choć jest pesymistą . Może potrzeba nam optymizmu realistycznego .

  22. Ja nie znam szczegółów życia i działalności JB, a z tego co mówi GB nie kpię, ale staram się wprowadzać pewne korekty. Ne uważam po prostu, by masoni byli jakąkolwiek siłą sprawczą. To jest jakaś służba pomocnicza, która wnosi i wynosi atrament do podpisywania cyrografów. Ale to są już najwyższe wtajemniczenia. Ci, których widzimy to biedne głupki, nierzadko z tytułami profesorskimi.

  23. No to może zbudować kalendarium:
    1985 – europejski okrąły stół przemysłowców (czyli Plan Marszala dla Europy Zachodniej)
    1986 Międzynarodowy Fundusz Walutowy
    1989 Okrągły stół w POlsce (Magdalenka)
    1990 consensus Waszyngtoński
    1991 Plan Balcerowicza (jako dokumentu z założeniami to nikt tego Planu nie widział)
    itd
    (jeśli są pomyłki proszę o korekte i uzupełnienia)

  24. Nie mam żadnej wiedzy na ten temat, jak zresztą pewnie większość nas ale zgadzam się z Panem. Uważam że masoni i czasem też żydzi robią za tzw chłopców do bicia, mimo realnych doraźnych korzyści płynących z uczestnictwa w tym procederze, ale że Ci najbardziej podmiotowi są za zasłoną i ponad widzialnymi strukturami, które pełnią funkcje pomocnicze. Tam jest ten czerwony przycisk…i trochę w naszych głowach.

  25. Nie pamiętam roku , w połowie lat 80-tych Jaruzelski pod pretekstem przemówienia w ONZ rozmawiał sobie długo z Davidem Rockefellerem . Bodaj Górnicki to jakoś opisał choć przy rozmowie nie był . Nie wiem kto był tłumaczem . Takich punktów można dodać jeszcze pare.
    Operacje przejęcia majątku są dość złożone . Tu trzeba by specjalisty z wykładem.

  26. Oto kilka suchych i oficjalnych danych.

    ‘Plan Balcerowicza’ można zob. na: http://c355.republika.pl/Program1989.pdf i został został opublikowany w dzienniku „Rzeczpospolita” z dnia 13 października 1989 r. Oczywiście wokół tzw. ‘planu’ lub ‘programu’, jaki wprowadził L. Balcerowicz było wiele zamieszania. Warto najpierw zerknąć kto uczestniczył oficjalnie.

    Łukawer (1994) twierdził, iż zanim doszło do transformacji polskiej gospodarki pojawiły się trzy programy gospodarcze . Pierwszy z nich przygotował ostatni komunistyczny rząd wraz z ekspertami z międzynarodowych organizacji finansowych. Zarys reformy gospodarczej przedstawił również M. Mieszczankowski. Ostatnim był właściwy tzw. ‘plan Balcerowicza’. Łukawer pominął plany proponowane bezpośrednio przez G. Sorosa, J. Sachsa, a także J. Beksiaka (to był bardziej raport liberałów).

    Pierwszy program powstał w wyniku współpracy rządu M. Rakowskiego z ekspertami MFW i Banku Światowego. Założenia tego programu sprowadzały się do: urynkowienia gospodarki, zrównoważenie budżetu, twardej polityki pieniężno-kredytowej, przeprowadzenia restrukturyzacji i transformacji własności państwowej. Plan ogłoszono w czerwcu 1989 r. Drugi program, ten opracowany przez M. Mieszczankowskiego, został opublikowany w lipcu 1989 r. Jego podstawą było urynkowienie gospodarki. Ekonomicznej roli państwa przyznano poważne prerogatywy, które sprzężono z wykorzystaniem narzędzi pośrednich w sferze regulacji.

    Warto wspominieć, że 18 czerwca 1989 r. do Polski przyjechał J. Sachs, profesor z Uniwersytetu Harwarda. Ekonomista ten był doradcą rządów Wenezueli, Argentyny i Boliwii. Towarzyszył jemu amerykański finansista G. Soros, który opracował kontrowersyjny program reformy polskiej gospodarki. „Plan Sorosa” polegał na „kombinacji szokowej operacji antyinflacyjnej z restrukturyzacją polskich firm, z których część miała być oddana zagranicy za długi, a same długi miały być poważnie zredukowane” (Kuczyński 1992, s. 82).

    Działacze i eksperci skupieni w „Solidarności” spotkali się w lipcu 1989 r. w Brukseli. Przewodniczył im W. Trzeciakowski. Mieli oni przygotować zarys programu gospodarczego związku. W dyskusjach udział wziął także J. Sachs. Apelowano o finansową pomoc dla kraju w wysokości 10 mld USD. 28 lipca 1989 r. J. Sachs przedstawił, wraz z D. Liptonem, ‘Zarys programu gospodarczego Solidarności’, któremu rozgłosu zrobiła „Gazeta Wyborcza”. „Plan Sachsa” zakładał „nagły zdecydowany skok w gospodarkę rynkową przez urealnienie cen, ujednolicenie i stabilizację kursu dolara, likwidację dotacji i deficytu budżetowego, otwarcie dla prywatnej przedsiębiorczości krajowej oraz zawieszenie spłat od naszych długów” (Zagrodzka, 1989).

    Łukawer nie wspomniał o ‘Zarysie programu stabilizacyjnego’ (tzw. Raport Beksiaka), który stworzył Zespół Ratowania Gospodarki. Zespołowi przewodniczył prof. J. Beksiak. Przy jego tworzeniu pomagali także m.in. J. Sachs, T. Gruszecki, C. Józefiak, J. Kuroń, J. Merkiel, A. Paszyński, J. Szomburg, J. Winiecki i W. Kuczyński.

    Zwycięzcą został ‘Program gospodarczy’, który znany jest jako „plan Balcerowicza”. Reformatorski plan stworzyli m.in. S. Gomułka, S. Kawalec, W. Misiąg, J. Sachs i D. Lipton. Swój wkład w opracowanie planu mieli także A. Bieć, M. Dąbrowski i J. Koźmiński. Jednak jak stwierdził S. Gomułka: „Zasadnicze wskazówki dotyczące tego, co w tym dokumencie powinno się znaleźć, formułował sam L. Balcerowicz”. Balcerowicz przedstawił w Sejmie dnia 17 grudnia 1989 r. zestaw 11 ustaw. Pod koniec grudnia Sejm uchwalił 10 ustaw. Na wniosek grupy posłów ustawa o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym została przesunięta na późniejszy termin. Tyle oficjalna historia.

    Hm, czy ‘plan’ miał wielu ojców? A może Polsce podano tylko ‘heterodoksyjny program stabilizacyjny MFW’? W końcu należałoby pamiętać jak J. Sachs doradzał w Ameryce Łacińskiej, ale o tym chwalił się w jednej z ostatnich książce.

    To tyle na ten temat. Ale co było przed, w trakcie i po – to dłuuuuga historia.

    Źródła: W. Kuczyński, Zwierzenia zausznika, Polska Oficyna Wydawnicza BGW, Warszawa 1992; E. Łukawer, Poglądy polskich ekonomistów na ogólne założenia transformacji systemowej, „Ekonomista” 1994, nr 6; M. Mieszczankowski, Zarys programu alternatywnego na lata 1989-1992, „Życie Gospodarcze” 1989, nr 31; Porozumienia Okrągłego Stołu. Stanowisko w sprawie polityki społecznej i gospodarczej oraz reform systemowych, „Życie Gospodarcze” 1989, nr 16.; D. Zagrodzka, Czy Sachs powtórzy sukces Grabskiego?, „Gazeta Wyborcza” z dnia 24 sierpnia 1989, nr 76.

  27. cd.
    Balcerowicz musiał uzgodnić program gospodarczy z władzami MFW. To był warunek dla Polski związany z przystąpienia zachodnich wierzycieli do negocjacji w sprawach zadłużenia zagranicznego.
    Polska podpisała z MFW list intencyjny w grudniu 1989 r. MFW przyznał kredyt w wysokości 720 mln USD na realizację planu Balcerowicza. Jednocześnie Bank Światowy uruchomił kredyt rozwojowy w wysokości 810 mln USD. Swojego wsparcia finansowego dla Polski udzieliły także OECD, EWG oraz inne organizacje. W sumie wyniosło ono 1 mld USD.

    A jak wyglądało zadłużenie. To zobaczmy oficjalnie za L. Balcerowiczem. Zadłużenie zagraniczne w przeważającej części narosło ono w latach siedemdziesiątych XX wieku. Wykorzystanie kredytów na cele inwestycyjne wyniosło zaledwie 20%. Resztę przeznaczono na import materiałów zaopatrzeniowych (65%) oraz import konsumpcyjny (15%). W 1989 r. dług wyniósł ponad 41 mld USD. Głównymi wierzycielami Polski były zachodnie rządy, reprezentowane przez Klub Paryski, a także zagraniczne banki komercyjne, zrzeszone w Klubie Londyńskim. Zadłużenie wolnodewizowe wobec ZSRR i banków RWPG wyniosło 2,1 mld USD. Polska miała zwrócić również Związkowi Radzieckiemu 4,5 mld rubli transferowych
    5. Balcerowicz L., 800 dni. Szok kontrolowany, zapisał L. Baczyński, Polska Oficyna Wydawnicza BGW. Warszawa 1992, s. 129 i n.

  28. ’Patologia Transformacji’, której autorem jest Witolda Kieżun, jest niestety książką słabą. Warto przeczytać 'Va bank! I FOZZ. O rabunku finansów Polski’ M. Dakowskiego i J. Przystawy. Wciąż czekam na książkę Cenckiewicza i Chmieleckiego 'Tajne pieniądze’:
    http://www.zysk.com.pl/pl/Zapowiedzi/Tajne_pieniadze_-_Slawomir_Cenckiewicz_Adam_Chmielecki

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.