Jeden z czytelników, pan Bartek, który ma dobry zwyczaj konfrontowania przeczytanego tekstu z rzeczywistością, to znaczy podróżuje i sprawdza co jak wygląda, zjawił się na targach i powiedział – żartem, ale mającym pewne zakotwiczenie – że fajnie by było gdybym z tą swoją gawędą występował u Stanowskiego. Ja się nie uśmiechnąłem, bo wiem, że ludzie mają takie marzenia, i wiem także, że to jest niemożliwe. Nie tylko dlatego, że Stanowski jest popularny, a ja całkiem nie. Rzadko wyjaśniam też swoje racje w takich sprawach, albowiem wiem, jak ludzie są przywiązani do kreacji medialnych i postaci takich, jak Stanowski. Dziś jednak spróbuję. Zacznę teraz od zakotwiczenia tego żartu-nie żartu. Osadzony jest on w takim młodzieńczym pragnieniu, żeby wszyscy ludzie, którym poświęcamy uwagę zebrali się w jednym miejscu i zrobili coś dobrego. Na przykład przedstawili nowy plan promocji spraw istotnych, a także nowy plan dewastacji wrogów, którzy po realizacji takiego planu nie powinni się już podnieść z ziemi. Takie rzeczy nie są niestety możliwe. Nie ważne jak bardzo pragnęliby tego widzowie i czytelnicy.
Kanał Zero istnieje bowiem nie po to, by czyścić media z agresywnej głupoty, ale by ją promować według klucza towarzyskiego. I do tej roboty Krzysztof Stanowski zaprzągł siebie samego, Mazurka, a także wszystkie medialne gwiazdy, które wypadły z obiegu i nie mając za bardzo co ze sobą zrobić przeszły do niego. Wczoraj przeczytałem, że jakaś dziennikarka z GW przechodzi do jego programu. To zaś oznacza, że on buduje kosmos, który ma wypełnić każdy zakamarek mózgu przeciętnego odbiorcy treści do lat trzydziestu. Nie wie tylko, że ci młodsi przed dwudziestką i trochę po, już go nie oglądają.
Z panem Bartkiem rozmawialiśmy o tym, że Stanowski rozsmarował na ścianie Elizę Michalik. Tyle, że jej to nie obeszło, jak dawniej zarzuca wszystkim wokół kłamstwa, jak dawniej popisuje się swoją niewiedzą i uprawia agresję słowną, demonstrując różne deficyty. To zaś, ta okoliczność, tworzy symbiozę z postawami krytycznymi. Myślę, że Stanowski dobrze wie, jak działa ten mechanizm i na nim właśnie próbuje jechać. To znaczy przerzucając koszty promocji na przeciwników. To jednak nie działa, albowiem on stara się występować po stronie logiki i zdrowego rozsądku, jak zwał tak zwał, wartości ludzkich po prostu, a pani Michalik całkiem nie. Ona przede wszystkim kwestionuje podmiotowość publiczności Stanowskiego, a to znaczy także pana Bartka. I mowy nie ma, by wyemitowała w jej kierunku jakiś komunikat. Jej obecność bezczelna i roszczeniowa, nadaje za to znaczenie wszystkim tym, którzy, wobec własnych deficytów, nie mogą podjąć dyskusji z nikim. Mają za to wielkie parcie na szkło.
Powróćmy teraz do Biblii – dlaczego Bóg zakazywał małżeństw mieszanych ludowi wybranemu i dlaczego kazał im izolować się od obcych plemion? Żeby uniknąć symbiozy interesów, która – jeśli tylko zaistnieje – postawiona zostanie przed wszystkim, także przez Imieniem Pańskim. Odbędzie się to machinalnie, prosto i bez werbalnych porozumień. Pierwsze zaś przykazanie brzmi – nie będziesz miał bogów cudzych przede mną, a nie – nie będziesz załatwiał pokątnie interesów z Amalekitami, żeby dostać po niższej cenie kamień na budowę Świątyni Mojego imienia.
Myślę, że formuła programu Stanowskiego wyczerpie się szybciej niż myślimy, a stanie się to ponieważ ani główny prowadzący, ani wynajęci przez niego ludzie nie wiedzą jak się obronić na wizji przed starością. Narzędzie bowiem służące do takiej obrony ukradł Wojewódzki i trzyma je u siebie w kanciapie, pod kluczem.
Zauważcie, że nie mówię tu ani słowa o pieniądzach. O nich mógłby sobie Stanowski porozmawiać z królem Salomonem. Który swoją wizję sukcesu zrealizował, a następnie uznał, że symbioza interesów to przecież nic złego. On tylko wykorzysta obce kulty do podniesienia statusu Izraela i do wzbogacenia siebie samego, a także wszystkich, którzy modlą się w Świątyni. I nic to doprawdy nie znaczy, że formuły umacniające przymierze, zamienione zostały na formuły magiczne. W końcu to tylko słowa. Liczy się zaś człowiek i jego intencje. A co jeśli człowiek nie ma intencji? I jest jak świnia? Chce się wytarzać w błocie, narobić doń, chrząknąć, zeżreć coś i udać się w kolejne miejsce, gdzie zachowa się tak samo? Czy on zgromadzi jakąś publiczność? Zapewne tak. Istnienia takich ludzi jednak, ani król Salomon, ani Stanowski chyba nie przewidzieli, choć pełno ich przecież wokół.
No dobrze, skończmy z tym Stanowskim, bo to nie jedyny dzisiaj przykład, symbiozy interesów opartej na formułach magicznych, które podkreślają znaczenie człowieka i jego intencji. Oto spora część Internetu żyje wypowiedzią Terlikowskiego, który poparł program nauczania Nowackiej. Ludzie piszą, że nie spodziewali się tego po nim. Ja nie wiem, co oni mają w głowach. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Terlikowskiego i posłuchałem jak mówi, nie miałem sekundy wątpliwości kto to jest i do czego zmierza. Głównie dlatego, że używał on formuł magicznych. Ludziom zaś zdawało się, że to Słowo Boże, albowiem poprzez pewien szczególny proces przebiegający na naszych oczach oduczyli się oni rozróżniać jedno od drugiego.
Amalekici, Fenicjanie, jak zwał tak zwał, przerzucili na Kościół koszt wypromowania swoich liderów, którzy występując w imieniu Kościoła realizowali misje całkiem od jego nauki odległe. Takim człowiekiem był i jest Terlikowski i takim człowiekiem był i jest Hołownia. I nie ma tu żadnych usprawiedliwień dla nikogo, bo jak ktoś zostaje księdzem, a potem biskupem, to musi odróżniać zaklęcia od Słowa. Jeśli nie odróżnia to znaczy, że się nie nadaje, albo został podstawiony. Po to właśnie, by promować proroków Baala.
Przypomnę, że Terlikowski i Hołownia byli zapraszani przez parafie, by wygłaszać rekolekcje dla ludu. Tak, jakby księża nie mogli tego zrobić. Dlaczego dochodziło o tych horrendów? Bo pojawiła się symbioza, wspólnota interesów, dająca różne korzyści, ale niestety stojąca w hierarchii wartości i przykazań na samym początku, jeszcze przed Imieniem Pańskim.
Powrócę teraz do powoływania proroków, bo do takiej misji aspirowali obaj wymienieni. Terlikowski nawet otwarcie mówił, że jest męczennikiem, jak pierwsi chrześcijanie. Czy którykolwiek z proroków wyglądał jak prorok? Wspomniany tu wczoraj Elizeusz – wielki, łysy posiadacz majątku ziemskiego, obrabianego wraz z rodzicami, orzący dwoma tuzinami wołów swoje ogromne pole – czy on wyglądał jak prorok? Oczywiście, że nie. Z innymi było podobnie. Czy Terlikowski wyglądał, jak modelowy chrześcijanin. Jasne, że tak, chodził do kościoła, miał tę samą dziewczynę od liceum, z którą się ożenił, spłodził mnóstwo dzieci i robił wszystko, by zapewnić im byt. Czyli głównie promował siebie. Jednym słowem – dawał dobry przykład. Czy aby na pewno? W mojej, być może błędnej ocenie, on robił coś innego – rzucał zaklęcia i budował złudzenia. Dla niektórych bardzo uwodzicielskie, tym bardziej im więcej księży uważało, że symbioza z Terlikowskim daje im jakieś korzyści. Z Hołownią było trochę inaczej, choć on także jeździł z rekolekcjami po kraju. Występował jednak jeszcze przy tym w telewizji i tam tworzył podobne efekty jak Terlikowski. Jest ponadto niedorobionym zakonnikiem, co w oczach wielu dodawało mu blasku. No i został marszałkiem sejmu. Również dzięki temu, że Kościół żył z nim w symbiozie przez długi czas. Co to zjawisko w takim razie i z czym zostało pomylone? Otóż na naszych oczach powołanie zamieniono w werbunek. I nikt jakoś tego nie zauważył. A różnice są. Czy to koniec tych wygłupów prowadzących na manowce? Oczywiście, że nie. Mamy bowiem całą masę medialnych katechetów, którzy na razie nieco przycichli, ale także ułatwiali i ułatwiać będą Kościołowi prowadzenie misji. I księża wreszcie będą mogli zajść się czymś innym. Czym? Tego jeszcze nie wiem, ale część z nich pewnie zrzuci sutanny i zrobi karierę w mediach. Bo to w końcu symbioza interesów. I z tego między innymi powodu Panie Bartku nie wolno wystawiać wypracowanych przez siebie aktywów na szwank. Nawet jeśli są skromne. To znaczy nie warto ich inwestować pochopnie w imię widowiskowych, ale całkiem przy tym iluzorycznych korzyści. Bo Bóg nakazał nam, byśmy się oddzielili od fałszu i bałwochwalstwa.
Na dziś to tyle. Ogłosiłem wczoraj promocję, bo jedno auto ma poważną awarię i wykupienie go z domu niewoli będzie kosztowne, a jest mi ono niezbędnie potrzebne, jak mawiał pewien człowiek w filmie Barei. Promocja trwa do końca miesiąca. Przypominam też, że jak ktoś zamówi książki 22 grudnia to na pewno nie dostanie ich w wigilię. Nie będę robił wysyłki dwa dni przed świętami.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wzrost-panstwa-polskiego-w-xv-i-xvi-wieku-adam-szelagowski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zabojczyni-leon-cahun/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-kresy-w-niebezpieczenstwie-pod-wozem-i-na-wozie/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/o-polskich-tradycjach-w-wychowaniu-stanislaw-szczepanowski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/
Od różnorodności głowa nie boli,ludzie lubią jsk jest ciekawie. Kler mieni sie wszystkimi kolorami od ks.Natanka do o. Szustaka a ile świeckich kaznodziejow sie na nich wyuczyło tej sztuki gawędziarzy to nie zliczyć bo ciągle dołączają nowi ufoludkowie. Z tego ruchu musi coś wyniknąć dobrego bo nie może być tak jak w Rzeszowie że władza wmawia ludziom że mają bronić pomnika postawionego przez komunistów w eksponowanym miejscu. I że usunięcie tego bałwana sprowadzi na nich smutek i niedolę,no i ludzie zabobonnie kumają że tego licha rzeczywiście ruszać niebezpiecznie skoro tak w gazecie napisali. Taki stan umysłu tubylczych katolików to hańba,no ale tak nas wychowano,buzia w ciup,nie pytać za wiele tylko płacić ile inni płacą a nawet wincyj. No i mamy,renty za łapówki,praca za porękawiczne a w szkole prezenty dla pani,w kościele prezenty dla parafii bo Pierwsza Komunia dzieci,i z tej świeckiej tradycji haraczy nie wyjdziemy do XXII. wieku.
Ale to nie ma związku z tekstem
Dzień dobry. Nie mogę nie skojarzyć tych różnych chołowni z innym znanym zakonnikiem, niejakim Macochem mianowicie. Ta postać wyjaśniła mi ostatecznie, że należy porzucić wszelkie żale niewczesne wobec Kościoła, są one bowiem efektem działania takich dywersantów i nieważne co tam który i w jakiej kanapie ukrywa. Niedoskonały a wręcz ułomny – jest ów Kościół nasz, a ostatnio nic poza nim nie mamy. Szanujmy Go więc – choćby w ten sposób, że to dla księży zostawimy „co księżowskie”, a pajacom – zostawmy co im przynależy. Oni karmią się wszak naszą uwagą, przy jej braku – więdną i rozpływają się w powietrzu. To najlepsze, co może się stać. Sprawa Macocha – jest wielce godna polecenia.
Rozchodzi sie o to że w mediach tworzy sie atrapy publicystyczne które kreują problemy wymagające dyskusji tych osób jakie pan wymienia a które nie budzą zaufania. Ciągle biją pianę ale prawdziwe przyczyny coraz gorszych warunków życia w Polsce nie znajdą zainteresowania. Komunizm miał swoje „misie” w kulturze i nadal one chcą funkcjonować. Stanowski i inni ufoludkowie mają jakieś zasięgi ale kto to wie,wszystko może być dęte. Kler został przesiany ,zważony no i siłowe rozwiązanie okazało sie najskuteczniejsze. Politykom,władzy trzeba patrzeć na ręce,a powołania kapłańskie nie mogą być webunkiem do fraucymeru JegoBiskupiejMości. Ale to musi być wiedza dostępna dla wszystkich zainteresowanych a nie straszenie i premiowanie milczenia i może zwykli ludzie uwierzą że od ich świadomości zależy wiele.
Bardzo dziękuję za rekomendację
To bardzo ważny komentarz.Damazy Macoch ,jak wskazuje życiorys był agentem.Bo kto w takim tempie zostaje zakonnikiem.?..
„Kościół ów jest nasz i nic poza nim nie mamy”- lecz pajaców i taakich agentów,należy pogonić precz z kościoła,moim zdaniem. Dzięki,że pan o tym wspomniał.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.