kw. 092018
 

Miałem dziś w nocy koszmar. Śnili mi się faceci w garniakach z kończynami poowijanymi grubymi warstwami bandaży. Od razu wydało mi się to podejrzane. Facetów przybywało i mieli te bandaże na rękach i nogach coraz grubsze. W pewnym momencie znalazłem się sam w sali szpitalnej, w której stało łóżko. Zanim cokolwiek zaczęło się dziać, ja już wiedziałem – Stanley Kubrick jest w pobliżu. Z jednej strony kołdry pojawiły się nagle upiorne, wytrzeszczone oczy, a z drugiej rozkładająca się, owrzodzona stopa…Nie czekałem co będzie dalej, zacząłem wrzeszczeć i obudziłem się natychmiast. Obraz ten mam w głowie do tej pory i zastanawiam się co zrobić z tak uroczo rozpoczętym dniem. Całe szczęście uratował mnie Onyx, który przysłał mi kilka ciekawych linków. Jeden z nich dotyczy nowego filmu Borcucha, który powstaje na motywach życia Wisławy Szymborskiej. Ja się trochę zdziwiłem, bo przeczytawszy informację o filmie dowiedziałem się, że ani Szymborska nie nazywa się w tym projekcie Szymborska, ani nie mieszka w Krakowie. Nie musi się uginać przed stalinowskim aparatem represji, a jej jedynym problemem jest zabranie głosu w dyskusji o uchodźcach. Bohaterka nazywa się Maria Linde i na dokładkę mieszka w Toskanii, a jakby tego było mało autorem scenariusza do tego obrazu jest sam Szczepan Twardoch. Uznałem, że wszystkie te okoliczności są nie dość, że niezwykłe, to jeszcze korespondują z moim koszmarem. Kolejna bowiem granica została przekroczona.

Napiszę teraz o dwóch filmach, z których jeden powracał na ten blog kilka razy. Nie wiem czy pamiętacie nakręcony w ZSRR obraz zatytułowany „Jak car Piotr Ibrahima swatał”. To jest film niezwykły, ze względu na dwie kwestie. Po pierwsze jest tam, jak na produkcję komunistyczną bardzo wiele humoru, takiego prawdziwego, że można się śmiać. Na dokładkę zaś Włodzimierz Wysocki gra tam Murzyna, konkretnie Etiopczyka, dziadka Aleksandra Puszkina. Powtarzam się, wiem, ale nie mogę się powstrzymać – Wysocki grający Murzyna to jest jedna z największych ekstrawagancji jakich doświadczyłem w życiu. I teraz, dzięki filmowi Borcucha, pułap wyznaczony, przez filmowców radzieckich zostanie przebity, a race wystrzelone przez polskich filmowców, scenarzystę Twardocha i aktorkę Jandę, która zagra panią Linde, wylecą wprost w kosmos. Zastanawiam się czy nie lepiej byłoby, żeby tę Linde zagrał Linda po prostu, który – w miarę jak się starzeje – coraz bardziej przypomina starą kobietę z półświatka. No, ale dobrze, niech będzie Janda. Drugi film o jakim chciałem wspomnieć to biografia Michaliny Wisłockiej, obraz ze wszech miar wstrząsający i demaskatorski. Tak po prostu, sam z siebie, bez dodatkowych jakichś działań. Mamy tam bowiem wprost pokazane skąd się wzięła rewolucja seksualna w Polsce. Oto partyjne funki na czyjeś polecenie, rozumiem, że nie wydane w Moskwie, ale gdzie indziej, znalazły oślicę ofiarną, która nie dość, że załatwiła im za jednym zamachem tę całą rewolucję, to jeszcze zalegalizowała towarzysko posiadanie licznych kochanek. Polecenie nie mogło być wydane w Moskwie, ale Moskwa nie mogła się za bardzo czepiać takiego, a nie innego rozwoju wypadków, albowiem czego tu się czepiać? Toż przecież towarzyszka Szymborska, to jest chciałem rzec, Wisłocka, zachowała się zgodnie z linią partii. Trochę namieszała, ale wszystko zostało po staremu. Scena zaś balu wydawców, na której obecny jest generał sadysta, to absolutne mistrzostwo świata, które przebija nawet Murzyna w wykonaniu Wysockiego. Myślę, że tak to właśnie musiało wyglądać. No, ale wracajmy do naszych baranów i powiążmy je jakoś w pęczki z tą Wisłocką. O co chodzi tym ludziom? Otóż propaganda, nawet ta w wydaniu radzieckim, jest nieskuteczna bez sporej dozy komizmu. Mam tu nawet na półce jakiś akademicki podręcznik omawiający różne aspekty komizmu, jest to najbardziej ponura książka jaką miałem w rękach kiedykolwiek. Nie ma twardej, komunistycznej propagandy bez humoru i bez kurdupla z wielką głową i jasną cerą, który gra dwumetrowego czarnucha. Nie ma skutecznej propagandy w świecie „demokratycznym” bez autorytetów i sław. Te zaś muszą być wprzęgnięte w coś tak absurdalnego i nieuczciwego, żeby nie mogły się już po tym otrząsnąć, żeby musieli ci biedni ludkowie brnąć w tę swoją aferalną histerię i historię dalej. Mamy więc polską pisarkę mieszkającą na wzgórzu, pod którym rozpościera się włoskie miasteczko. Ludzie z tego miasteczka chcą ją uhonorować obywatelstwem, ale ona mówi – jesteście chamy, bo nie lubicie uchodźców. I oni się obrażają. To jest cała intryga. I jeszcze coś o tęsknocie ma tam być i o kraju rodzinnym. I wyobraźcie sobie, że nikt nie mrugnie. I nikt nie powie złego słowa na ten film, bo mamy tu wszystko co jest potrzebne do tego, by zamknąć usta krytykom – bohaterkę, która nie jest tożsama sama ze sobą, przez co umożliwia twórcy ucieczkę w razie, gdyby jednak ktoś się na krytykę zdecydował, kompletnie ogłupiałą Jandę, która nie wie od dawna co czyni i Twardocha, który niebawem dostanie propozycję, żeby zagrać Murzyna. Taka jest bowiem kolej rzeczy w tej branży. Rudy, piegowaty kurdupel, żeby utrzymać się na szczycie musi zagrać Murzyna. Nie może być inaczej. Czekamy więc i życzymy Szczepanowi powodzenia, a także tego, by szuwaks, którym go wysmarują nie spowodował żadnych trwałych infekcji na skórze.

Ktoś powie, że to niemożliwe, Twardoch nie może zostać aktorem. Oczywiście, że może, albowiem wtedy projekty z jego udziałem staną się jeszcze tańsze. Rynek go zweryfikuje. Podobnie jak Masłowską, która po kolejnej klapie swojej kolejnej książki zabrała się za śpiewanie.

Jasne jest, że tego nie zwalczymy. I wcale nie musimy. Powinniśmy tylko stworzyć alternatywny rynek i to właśnie czynimy. Nie po to, żeby robić jakieś kretyńskie demaskacje, nie po to, żeby polemizować z Twardochem i produkowanymi przezeń idiotyzmami, bo te służą nam jedynie za punkt odbicia. Robimy to po to, żeby sprzedawać i stale tę sprzedaż zwiększać. Ona bowiem poszerza krąg ludzi świadomych. Na dniach, być może jutro wystartuje nasz portal video, który nosi jakże wdzięczną nazwę Prawy Górny Róg. W skrócie PGR. Logo zaś nawiązuje wprost do loga gazowni, tyle, że nie jest prostokątem, a trójkątem. Na dziś to tyle.

Zapraszam do księgarni basnjakniedzwiedz.pl

A oto najnowsze nagranie „u Michała” w księgarni Foto-Mag, tym razem:

O książce – Jerzy Bandrowski: Przez Jasne Wrota

https://www.youtube.com/watch?v=7QZMxQrAswo

poprzednie nagrania:

O ziemiaństwie:

https://www.youtube.com/watch?v=0ronBf5oH7k

O wydawniczych nowościach i kolejnych tomach baśni „Socjalizm i Śmierć”:

https://www.youtube.com/watch?v=D_pzN2U-hsA

O kwartalniku Szkoła Nawigatorów o protestantyzmie:
https://www.youtube.com/watch?v=mPtOH0VMOq0

O filmie Grzegorza Brauna „Luter i rewolucja protestancka”:

https://www.youtube.com/watch?v=69RcKACAUZI

O książce Hanny Koschenbahr-Łyskowskiej „Zielone rękawiczki”:

https://www.youtube.com/watch?v=PBIz5asguCA

O Bibliotece Historii Gospodarczej Polski:

https://www.youtube.com/watch?v=8xpy8i8nV6U

  24 komentarze do “O przygodach Wisławy Wisłockiej-Linde”

  1. Gratuluję Coryllusie,

    Tak trzymać, w tym jest miejsce i na zasadę najmniejszego działania i aikido.A ci  co chcą konfliktu, nie będą go mieli na swoich warunkach.

    Niech żyją PGR-y, w prawym górnym rogu. Ale wytrwanie będzie konieczne, i kluczowe. No i, niezależnie od ludzi, będą Ci pomagać ściany.

    God bless you.

  2. Takie koszmarne sny biorą się z patrzenia na makabryczne obrazki z opakowań papierosów.

  3. Witam.

    Prawy górny róg bramki to tzw. okienko, miejsce w które najtrudniej trafić piłką do bramki. Sztuka dostępna dla najlepszych na boisku, napastników czyli wyznaczonych w drużynie do strzelania na bramkę przeciwnika. Choć byli też tacy, najczęściej pomocnicy, którzy specjalizowali się w uderzeniach z dystansu. Często trener ich wyznaczał do wykonywania stałych fragmentów gry, czyli wolnych bezpośrednich zza pola karnego. Potrafili trafiać precyzyjnie i przesądzić o losach meczu. A swoją drogą ciekawe czy ów film dostał dofinansowanie z przesławnego PISF-u z publicznych pieniążków czy to jedynie prywatna inicjatywa?

    Pozdrawiam

  4. No chyba żartujesz, z jakich prywatnych pieniędzy.. ? Sądzisz ,że ktoś jest na tyle głupi żeby wysypać swoje prywatne pieniądza,aby w momencie ich wydawania doskonale wiedział,że to są rzucone pieniądze w błoto..

  5. przypomina starą kobietę z półświatka

    To jest prawdziwe mistrzostwo słowa – powiedzieć celnie i dosadnie bez użycia „wyrazów”!

  6. o trzech „wielkich” za jednym zamachem w dodatku. I w kontekście bronienia „idei” uchodźców – bezcenne. Prawdziwa Klinika Języka

  7. Ta zabawa nazwiskiem Wisłockiej w tytule…chyba nie udało się ustalić skąd się wzięło skoro ona jest z d. Braun, a mąż nazywał się Wuttke.
    Dywagacje:
    Być może istotny jest ten fragment za wyszukiwarką: „Michalina bardzo wcześnie, bo już w wieku 17 lat wyszła z mąż za naukowca Stanisława Wisłockiego”. Czy rzeczywiście, skąd więc nazwisko? bo Stanisław Wisłocki to Stanisław Wuttke a ona to Braun. Jaki może być powód dla którego 17latka wychodzi za mąż? Idąc stereotypowym tropem:
    Michalina Wisłocka – ur. 1 lipca 1921 w Łodzi
    -> 1921+17=1939
    Znalazłem jednego Wisłockiego z tego roku, a być może „Wisłockiego”, bo też czarował z nazwiskami:
    kpt. mgr Wisłocki Eugeniusz (Znany też jako: Eugeniusz Smyczek), imię ojca: Stefan, imię matki: Władysława, data urodzenia: 03-12-1939, Gościmowice – wieś w woj. łódzkim. Promotor chyba 100 prac esbeków w Szkole SB im. Feliksa Dzierżyńskiego.

    Podmienianie, podszywanie się pod matkę jest obecne w opowieściach, bajkach? o życiu Wisłockiej:

    „Kiedy Wanda zaszła w ciążę, chciała ją usunąć, ale Michalina ją powstrzymała. Zaproponowała, że razem ze Stachem zaadoptują jej dziecko. Nie będzie miało wpisane w dowodzie „ojciec nieznany”, co w tamtych czasach mogło przysporzyć mnóstwo cierpień i problemów. Nagle okazało się, że Michalina też jest w ciąży. Mieszkali razem, dopóki ciąża Wandy nie była widoczna. Moja mama obnosiła się z brzuchem, wszyscy wiedzieli, że będzie miała dziecko. A Wanda nosiła luźniejsze sukienki. Zresztą prawie do rozwiązania nic nie było po niej widać. Kiedy rozpoczął się trzeci trymestr ciąży, wyjechały na wieś, żeby nikt nie zauważył. Do Warszawy wróciły razem, mama jako matka bliźniaków, Wanda – bezdzietna panna”.

    „Jak wyglądały pani kontakty z bratem?

    Były poprawne. Na początku, jako dzieci, bawiliśmy się ze sobą, ale dochodziło też między nami do kłótni. Kiedy miałam 7 lat, zniknął z mojego życia i pojawił się dopiero jako dorosły człowiek”. (wp.pl)

    dziwna odpowiedź na proste pytanie:
    „– A jak Pani brat, Krzysztof, ułożył sobie życie?
    Krystyna Bielewicz: Już nie żyje. Jego matka, Wanda, też umarła. Otoczona jestem duchami. Pod koniec życia sparaliżowany, po zawale tętnicy szyjnej i śmierci połowy mózgu, jeździł na wózku. Nie miał poza mną nikogo i to do mnie przez całe życie wracał. Był alkoholikiem, pozostał samotny. Wanda umarła przed jego chorobą…” (viva.pl)

    Swoją drogą ciekawe dlaczego tyle lat czekali z uruchomieniem – parę osób musiało odejść, żeby można było to wciskać i nikt nie podniósł łapki?

  8. Źle opisałem: 1921+17 to oczywiście 1938 (ma 17 lat do lipca 1939 r.)

  9. Twardochowi zarzucają, że jego „Król” (tzn. bohaterowie i fabuła) bardzo przypomina powieść algierskiego pisarza (wydaną w Polsce parę miesięcy wcześniej zanim Szczepan napisał swoją)

    http://www.rp.pl/Literatura/304059938-Krol-Twardocha-Gdzies-to-juz-czytalem.html

    Szczepan odpowiada na zarzuty, że zagranicznej powieści nie czytał (przed napisaniem swojej) i w ogóle takich historii (tzn. podobnych) jak ta w „Królu” sa setki w literaturze i filmie, więc o żadnym plagiacie mowy być nie może (felieton Twardocha na Onecie)

    https://kultura.onet.pl/wywiady-i-artykuly/pszypadek-nie-sondze-felieton/0r5jvfw?utm_source=kultura_viasg&utm_medium=nitro&utm_campaign=allonet_nitro_new&srcc=ucs&utm_v=2

    http://www.rp.pl/Literatura/180409604-Haszczynski-Odpowiadam-Szczepanowi-Twardochowi.html

    ps. nie dziwota, że Szczepan napisał swoją powieść tak szybko (chyba coś ok. trzy miesiące mu to zajęło)

  10. Cytuje wypowiedz Borcucha:

    „”To historia o współczesnej Europie. Całość historii dzieje się na prowincji toskańskiej w mieście Volterra. Chce opowiedzieć o lęku towarzyszącym Europejczykom, o strachu przed 'obcym’ – jak nazywał to Zygmunt Bauman” – mówi Jacek Borcuch.

    I tak dobrze ze Borcuch z Twardochem nie wzieli sie za superprodukcje z blogoslawienstwem ministra Glinskiego bo trzeby byloby uciekac z kina z zamknietymi oczami.

  11. „Ktoś powie, że to niemożliwe, Twardoch nie może zostać aktorem. Oczywiście, że może, albowiem wtedy projekty z jego udziałem staną się jeszcze tańsze. Rynek go zweryfikuje. Podobnie jak Masłowską, która po kolejnej klapie swojej kolejnej książki zabrała się za śpiewanie.”

    Czekam niecierpliwie az zacznie spiewac Andrzej Stasiuk. Wtedy moze brat naszego ministra kultury nakreci druga czesc filmu „Labedzi Spiew”.

  12. Przypomina to historię Kasi Nosowskiej i Eliota. Ona też żadnego Eliota nigdy wcześniej nie czytała, a nawet może i nie słyszała o takim

  13. Faktycznie, jakies dzwieki wydaje z siebie. Fura smiechu i cyrkowe zycie jak to mowia.

  14. Co tam ryba z Ukajali. Jak wieszcz ten  Stasiuk howoryty, a dumaju szto  możet byt i literacka Nagroda Nobla za samo recytowanie. Jeśli recytacje Stasiuka są „trendy” to kto wie.

  15. Prawy Górny Róg decyduje o kompozycji i perspektywie

  16. Hehehe A ja tej nocy miałem sen ze Sylwestrem Stallone. Nawijałem mu jakie to są różne dobre filmy a że nie dostały błogosławieństwa dystrybutorów to całkowicie popadły w zapomnienie i niebyt, ludzie w ogóle o nich nie wiedzą. Broniłem też film ze Sylwestrem – Cliffhanger przed krytycznymi recenzjami.

    Ale sen z Kubrickiem to już musiał być hardcore.

  17. Miesięcznik dla zawodowych fotografów portrecistów przyznał w lipcu 1917, że fotograf wykadrowałby z kompozycji Whistlera ten niby przypadkowy fragment ramy w prawym górnym rogu. Tym samym popsułby efekt równoległych pionowych linii i utracił perspektywę tła. A jednak wiele reprodukcji tego najsłynniejszego amerykańskiego obrazu obcina tę prawą część.

    „Jaś Fasola” obcina rogi Matce Whistlera w roku 1930.

  18. oczywiście film się utrzyma w kinach przez dwa dni, poczem kupi go polska telewizja i zrobi z niego serial

  19. Niekoniecznie…

    … ale mysle, ze przyczyn koszmarow jest conajmniej kilka… aby zapomniec koszmar albo sie od niego uwolnic dobrze jest po obudzeniu spojrzec w okno… moze to guslo, ale w moim przypadku sie sprawdza… chociaz nie zawsze. Mam 3 takie koszmary, ktore ciagle pamietam, choc wysnily mi sie parenascie lat temu… one byly naprawde straszne.

  20. Jas Fasola to zrobił matce Whistlera taki kipisz z twarzy, że w kinie nie mieliśmy już siły  śmiać się z tego numeru. Ta filmowa scena z demontażem twarzy matki Whistlera, to chyba pokazanie kierunku na destrukcję wielkiego malarstwa, że jest ono tylko fajnym elementem komedii filmowej. W serialu „Alternatywy 4” już był Matejko na ścianie w M-4,  tez takie komediowe ustawienie wielkiego malarstwa historycznego (ale to mnie nie śmieszyło).

  21. Obyś tego nie prorokował w złą godzinę! /Borcuch + Twardoch + Gliński/

  22.  Mamy więc polską pisarkę mieszkającą na wzgórzu, pod którym rozpościera się włoskie miasteczko.

    Hmm… W Toskanii to miasteczka są na wzgórzach.

  23. no taki film z bohaterką co nosi niemieckie nazwisko, mieszka ta bohaterka w Toskanii , marzy o uchodźcach (jeszcze nie wiemy czy z Afryki czy z Azji i czy widzi ona jakieś rozróżnienia w tych uchodźcach), scenariusz pisze podobno Polak ( chyba samodzielnie go pisze), reżyser nazywa się Borcuch (jakieś też regionalne nazwisko), no jednym słowem film absolutnie internacjonalny a  Czajka – Stachowicz – leci w świat – ( zdaje się ciągle za polskie piniendze).

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.