paź 262022
 

W książce „Anglik tatarskiego chana” znajdujemy taki oto fragment:

 

Skarby zabitych pod Mohi i pozbawione jeźdźców, bogato wyposażone konie zbierane były przez specjalne oddziały, „Złoto i srebro, wciąż pokryte krwią zabitych” pisał Roger, „ustawiano jak kamienie albo snopy zbóż, aby móc je potem podzielić [między zwycięzców].”

Wspaniały złoty namiot Beli przypadł w podziale łupów samemu Batu Chanowi. Stał się on później symbolem męstwa mongolskiego przywódcy, a kiedy osiadł on na stepach południowej Rosji, w Saraju, jego państwo nazwano „Złotą Ordą” od koloru namiotu króla Węgier.

Podczas przeszukiwania poległych w poszukiwaniu kosztowności Mongołowie znaleźli przy bezgłowym ciele kanclerza królewską pieczęć. Archidiakon Roger, wydostawszy się z tatarskiej niewoli po półtorej roku, przekazał swojemu duchownemu przełożonemu, biskupowi Pesztu, że ktoś w obozie tatarskim, zorientowawszy się o znaczeniu pieczęci, „obmyślił podstęp”.

Napisał on proklamację w imieniu króla Beli, wzywając wszystkich szlachciców, kasztelanów i innych mieszkańców Węgier, aby nie uciekali z kraju ani nie próbowali organizować się zbrojnie.

Podrobiony dokument, opatrzony królewską pieczęcią, mówił:

 

Nie bójcie się zaciekłości i dzikości tych [tatarskich] psów; nie opuszczajcie swoich domostw. Bowiem, pomimo że przez niepomyślność losu straciliśmy nasz obóz i nasze namioty, wkrótce, z boską pomocą, odzyskamy je i dokończymy tę walkę. Powinniście więc bez przerwy modlić się, aby miłosierny Bóg pozwolił nam roztrzaskać głowy naszych wrogów.

 

Co ważne, człowiek odpowiedzialny za tę operację wybrał „węgierskich księży, których pozostawiono przy życiu” specjalnie po to, aby sporządzili jak najwięcej kopii tej fałszywej proklamacji. Kopie te następnie powierzono „grupie węgierskich renegatów”, którzy rozwieźli je do miast i wsi w całym królestwie.

Według Rogera fałszywy list nie tylko zapobiegł sformowaniu pospolitego ruszenia, ale i „poprowadził zarówno mnie, jak i całe Węgry ku katastrofie”. Nie było w tym ani krzty przesady.

 

Mówi nam on o tym, jaką wagę w polityce mają pieczęcie, a także ludzie, którzy je chronią. Mówi nam też o tym, jakie znaczenie mają ludzie potrafiący czytać i pisać, którzy kolportują fałszywe informacje w złej wierze. Łatwo i nieodpowiedzialnie mogą oni doprowadzić do katastrofy całego kraju. Oczywiście ukaranie ich wtedy lub choćby tylko wskazanie i napiętnowanie nie jest w zasadzie możliwe. Bywa i tak, że kara nie dosięga ich nawet wtedy kiedy się zdemaskują, a kraj nie upadnie mimo ich działalności. Węgry po najeździe mongolskim były już innym państwem, z inną strukturą ludności, innymi doświadczeniami, wzbogaconymi o ten ślad, który pozostawili owi księża zmuszeni do powielania kłamliwych informacji, a także zdrajcy, którzy stworzyli pewną polityczną tradycję, rozwożąc po zamkach i miastach, fałszywą królewską proklamację. Bo takie zachowania to pewna tradycja, która w dodatku może zostać nazwana pragmatyczną. Wczoraj w filmie „Pan z Chobielina”, który opowiada o karierze Radosława Sikorskiego dało się zauważyć fragment, gdzie tłumaczy on – chyba Lisowi – na czym polega polityka zagraniczna. Mówi, że nie chodzi tylko o resentyment, ale także o kwestie pragmatyczne, które realizuje się mimo wrogości wynikającej z dawnych, niemiłych doświadczeń. Taki sposób ujęcia polityki zagranicznej przez Radosława Sikorskiego, wiceministra obrony w najbardziej patriotycznym rządzie, jaki kiedykolwiek mieliśmy, jest nie tyle groźny, co pocieszny. Podobnie jak jego stwierdzenie, że służby polskie będą miały ograniczone kompetencje. Ja rozumiem, że on tak mówił, bo praktyka działania służb to coś czego zwykły śmiertelnik, taki jak ja, nie zrozumie. No, ale w ocenie zwykłych śmiertelników taki komunikat, to jak przyznanie się do tego, że odtąd będziemy na wszystko patrzeć jednym okiem, a i to przez przyciemniony okular. Mam wrażenie, być może mylne, że kompetencje służb wynikają z ograniczeń jakie narzucają inne służby, to po pierwsze, ale także z ambicji ich szefów i decyzji, jakie oni podejmują. Jeśli ktoś – z jakichś przyczyn – chce być ruskim przydupasem, nie możemy mu w tym przeszkodzić, możemy tylko nie przyjąć jego fałszywej proklamacji, pod którą widnieje królewska pieczęć, ale to wiąże się z ryzykiem. Żeby stanąć w prawdzie musimy bowiem odwrócić cały układ polityczny, a to znaczy zdelegalizować człowieka, który fałszuje proklamacje używając prawdziwej pieczęci, a do tego jeszcze to udowodnić na szerokim forum. Oczywiście są sposoby prostsze, ale do tego trzeba mieć ludzi, którzy nie chcą być ruskimi przydupasami, a rację stanu utożsamiają z osobistą karierą. Wtedy osobnika co przywiózł fałszywą proklamację zamyka się w piwnicy, a kiedy firmowane przezeń okoliczności wyjdą na jaw, wiesza się go na najbliższym drzewie. I po kłopocie.

Nikt nie myśli dziś nawet o piwnicy, a gdzie tu mówić o drzewie. Wszyscy dalej uważają, że sprawy jakoś same się ułożą. Najlepszy we wczorajszym filmie był minister Parys, który przekonywał widzów, że w latach 90-tych z Sikorskim było wszystko w porządku, bo emitował komunikaty, które się Parysowi podobały. A nie, przepraszam, przebił go minister Waszczykowski, który na koniec, swoim głosem człowieka ciężko chorego, po udarze, wydusił z siebie treść następującą – cytuję z pamięci – są na Sikorskiego inne jeszcze kompromaty, ale ujawnimy je przy następnej okazji. Myślałem, że śnię. Może nie być żadnej następnej okazji, albo może się okazać, że politycy PiS będą musieli usiąść z tym Sikorskim do stołu, traktować go jak partnera, a on im będzie tłumaczył czym jest polityka zagraniczna. Choć nawet taki mało rozgarnięty osobnik jak ja wie, że nie składa się ona tylko z resentymentu i pragmatyki. Takie formuły mogą imponować Lisowi, ale nas tu nie zadowalają wcale.

Nie wiemy, niestety, czy jacyś węgierscy rycerze zareagowali wściekłością, na przywiezioną im przez zdrajców proklamację. Kroniki nie zachowały tej informacji. Wiemy tylko, że Węgry zostały splądrowane i zdewastowane przez Mongołów. Później zaś zaludniły się osadnikami z Niemiec i krajów słowiańskich. Wielcy węgierscy panowie zaś, odpowiedzialni za politykę kraju, musieli w swoich rachubach brać pod uwagę okoliczności pragmatyczne – bo już raz pod uwagę je wzięto. To nic, że zakończyło się to źle. Na pewno ktoś napisał jakiś inny list, proklamację lub elaborat, w którym wyjaśniono wszystkim, że następnym razem będzie już dobrze, byle tylko słuchać władzy, która ma w swoim ręku wiarygodne atrybuty.

Od kilku dni pół polskiego Internetu szydzi z prezydenta Macrona, który wręczył papieżowi książkę Kanta, z pieczątką Akademickiej Czytelni we Lwowie. Trwają dyskusję kto i kiedy ukradł tę książkę i skąd Macron ją wziął. Pojawiają się oczywiście głosy, że książka wywędrowała ze Lwowa legalnie i została przewieziona do Francji jeszcze przed I wojną światową. Przyznam, że mnie to zadziwia. Tak, jak dowódcy węgierskich załóg w zamkach mogli ulec przymusowi słuchania króla, którego reprezentowała pieczęć, tak w żadnym wypadku nie można traktować serio prezydenta-króla, który wręcza takie prezenty. Jego współpracowników zaś można śmiało uważać za nierozgarniętych bałwanów, a być może za coś jeszcze gorszego. Pieczęć bowiem to oznaka władzy nad przedmiotem lub obszarem i jasno wskazuje ona – tak, jak w jednym albo drugim przypadku – co zostało ukradzione. Tyle, że fakt ten nie zależy od pieczęci, zależy od naszej interpretacji, która może wykroczyć daleko bardzo poza ramy zagranicznej i każdej polityki, w które ujął ową politykę Radosław Sikorski. Decyduje bowiem zawsze czynnik woli, który – co widać było we wczorajszym filmie – jest permanentnie lekceważony.

Premiera książki Gabriela Ronaya „Anglik tatarskiego chana” już wkrótce.

  18 komentarzy do “O realnym i metaforycznym znaczeniu pieczęci”

  1. może w temacie

    mogło to być w 2013 roku, z okazji okrągłej rocznicy powstania styczniowego, była w radio audycja o powstaniu i były głosy słuchaczy i powiedziano wtedy,  że po dworach ziemiaństwa  zaczęli gościć jacyś emisariusze z odezwami, podawali się za patriotów, odezwy nawoływały do walki zbrojnej a jeszcze było powiedziane, że wtedy też w wojsku pruskim miała miejsce wymiana uzbrojenia i zdaje się powiedziano, że co zamożniejsi z Wielkopolanie za swoje fundusze i w dobrej wierze kupili /oczywiście w konspiracji/ tą złomowaną broń.

    Jednym słowem jaka była wiedza ziemiaństwa takie były działania – z owoców manipulacji  rezultaty sa jednoznaczne

  2. No tak, ale tego nikt nie analizuje, bo mamy tradycję, która jest ważniejsza niż wszystko, ważniejsza niż życie przyszłych pokoleń.

  3. tak,  bez analizowania minionych intryg i manipulacji… jesteśmy we mgle

    manipulacja nie liczy się z ilością ofiar, w każdym intrydze nie są ważni zabici, inwalidzi, głodni, spauperyzowani , zniewoleni – te straty społeczne są nieistotne a właściwie celowe,   bo są sensem podjętego dewastacyjnego działania  przeciwko danej społeczności, społeczność miała być zniszczona  no to zostaje zniszczona  … jedno co pozostaje należy  analizować

  4. Może p. Waszczykowski miał na myśli, że następna okazja do ujawniania kompromatów będzie tuż przed wyborami parlamentarnymi? Jakby wyszły teraz, to oczywiście wszyscy byliby wstrząśnięci i zmieszani ale do wyborów sprawy poszłyby w zapomnienie.

  5. Dzień dobry. Dla mnie to tylko jeszcze jeden przykład, że to jedna banda, która tylko odgrywa przedstawienie pod tytułem spór polityczny według podsuniętego scenariusza. Spór to tam może się pojawić najwyżej o kasę, jeśli jacyś młodzi wilcy dopchają się do jakichś decydentów gdzieś daleko i wykolegują weteranów przepychanek przy korycie. Szanse mają, bo na ogół lepiej znają języki obce, a tym co dzielą kasę nie chce się wytężać żeby zrozumieć co tam Kali mówić. Pozostaje wracać do kraju i robić co możliwe, żeby ukryć, że białym człowiekiem jest się tylko z pozoru…

  6. Sprawa podarunku dla papieża pokazała, że Republika albo sobie kupi dłuższy płaszcz, albo będzie kradła krótsze ogórki.

  7. https://www.tvp.info/64142328/pereira-wojna-i-kryzys-a-sprawa-polska-o-koniecznosci-resetu-z-ue

    Niedawno słuchaliśmy deklaracji Prezesa, że doszliśmy do ściany i ani kroku dalej. I co? Czy jak zawsze „mądrzejszy ustąpi” i kolejny etap niekończących się ustępstw, które jak zwykle niczego nie załatwiały. Tyle razy już nas „oszukali” to co nam szkodzi dać jeszcze raz „oszukać”?

  8. Do wyborów może się wydarzyć tyle rzeczy, że nikt się już kompromatami na Radka przejmował nie będzie. Podobnie jak samym Radkiem

  9. no weź się zastanów

    jedna banda ….. tak wszystko banda i ten 20- latek, zmartwiony chyba brakiem 500 plus bohater wczorajszej awantury na Nowogrodzkiej , … no jedna banda …

  10. W takim stanie rzeczy pozostaje jedynie złożyć hołd ruski i berliński.

  11. Hołd (p)ruski… Prawdopodobnie sytuacja ma się tak, że USA nie wtracają się w sprawy wewn. UE i tam Niemcy wiedzą, że mogą robić co chcą czyli gospodarczo kolonizowac Europę, brać razem z FR 90 proc funduszy na odbudowę czy kazać PL zamykać kopalnie. To jest oczywiście wynik frustracji i wściekłości za sytuację na Ukrainie oraz tego że Amerykanie za Bidena zrezygnowali z postaiwniea na Niemcy jako stabilizatora w Europie. Biden I Blinken zapowiadali, że Niemcy będą realizować interesy USA w regionie a oni zajmą się Chinami. Pewnie zdali sobie sprawę, że szwab nie jest lojalny na żadnym poziomie, a amerykanskie bazy wojskowe w DE na szwabie nie robia żadnego wrażenia, i stąd postawienie na PL jako sprawdzonego partnera wiecznie zagrożonego z każdej strony.

  12. dobrze wściekłość niemiecka jest opowiedziana przez prof Kucharczyka w  wykładzie o Prusach, kiedy prusactwo uważało w czasie IWŚ , że możemy być państwem najwyżej wielkości kilka powiatów, i się potem okazało że prezydent USA zadecydował inaczej.

    wściekłość niemiecka w 20 lata później pokazała co to jest teutonkultur,

    o wstawiennictwie USA w sprawę naszych granic nam nie wolno zapominać

  13. Aż boję się pomyśleć jak zachowywaliby się Niemcy, gdyby nie było u nich baz USA.

  14. Jakiś Kramek czy inny Bart Staszewski zaprosiłby armię europejską nowego wzoru do interwencji zagrożonych społeczności sędziów, LGBT oraz autonomistów śląskich. Scenariuszy mogłoby być tysiące…

  15. wszystkie scenariusze mrożące krew w żyłach,

    prof Kucharczyk wymienia nazwiska magnatów polskich którzy byli na liście Hohenzollerna, dziwiąc się jak można będąc właścicielem kawału ziem, miast, wsi, jeszcze wyciągać łapę po jurgielt, no i wyjaśnia genezą była złość , że tamten został królem elekcyjnym a ja nie, no to ja mu zaszkodzę …  ,

  16. Jak można będą ministrem (S.N.) najpierw w Pl później na Ukrainie prosić jak jakiś cieć o 6 tysięcy „pożyczki” jakiegoś biznesmana z ulicy… To jest poziom rynsztoka, ta cała niemiecka opozycja w Sejmie. Znam faceta którego połowa rodziny ledwo co przeszła roboty przymusowe w Niemczech, ale nie kojarzy on faktu powiązania własnej godności i honoru z głosowaniem na PO….

    Jak powiedział WOjciech Skurkiewicz z PiS nie ma w NATO takiej opozycji, która blokuje własnemu rządowi zakup broni dla ochrony granic i obywateli- chodzi tu o tureckie drony Bayraktary.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.