sty 062020
 

Wewnętrzna komunikacja w organizacji jest sprawą szalenie istotną, być może najważniejszą. Tym jest istotniejsza im mniej sformalizowana jest organizacja. Komunikacja ta zawsze jest odzwierciedleniem wewnętrznej hierarchii. Zdewastowanie tej komunikacji może się odbyć jedynie z zewnątrz i jedynie za pomocą podstępu. Wszelkie próby brutalnej likwidacji hermetycznych sposobów porozumiewania się, które ułatwiają funkcjonowanie organizacji, skazane są na porażkę. Jakie to pułapki trzeba zastawić, żeby zlikwidować porozumienia wewnętrzne, a w konsekwencji samą organizację? W przypadku państw jest to reforma. Ta bowiem zawsze jest wymierzona w grupę rządzącą i kwestionuje jej pozycję, a co za tym idzie kwestionuje funkcjonowanie całej organizacji. To tak, jakby próbować zreformować twardy dysk w komputerze. Kiedy w ogóle pojawia się słowo reforma już jest niebezpiecznie, bo wiadomo, że do gry weszli inwestorzy poważni. Można się do nich przyłączyć, ale trzeba dobrze uważać, na którym etapie. Można też trwać na dotychczasowych pozycjach, ale to wymaga całkiem niezwykłego usztywnienia stanowiska. Jeśli to nie nastąpi organizacja zostanie zniszczona. Reformy mają to do siebie, że nigdy się nie udają i zawsze trzeba je poprawiać. Poza tym likwidacja grupy, stanowiącej o sile organizacji, wzmacnia inne grupy, które zaczynają ze sobą rywalizować i destrukcja postępuje. Jeśli jakaś grupa, dajmy na to PPS Frakcja Rewolucyjna zdobywa przewagę i uzależnia od siebie cały aparat państwowy, natychmiast tworzy nowy język komunikacji wewnętrznej, który z istoty jest oszukany, bo musi – czysto mechanicznie – wykluczyć z wewnętrznych porozumień tych, którzy do niedawna stanowili „dysk twardy” organizacji (narodu, państwa). Musi też ten język utajnić obudowując go propagandą. Ta zaś będzie sposobem komunikowania się entuzjastów wierzących w reformę. I tak, w miarę jednolita organizacja, zostanie rozbita na kilka dużych grup. One mogą nosić nazwę partii politycznych, ale można ten podział uprościć i jednych nazwać masonami, a drugich frajerami. Kto i jak się będzie nazywał nie ma większego znaczenia. Najistotniejsze jest to, że nowy język komunikacji wewnętrznej jest całkowicie czytelny dla organizacji zewnętrznych, które postanowiły uzależnić od siebie omawianą strukturę za pomocą reformy. Nowy język jest też bardzo uproszczony i skonstruowany tak, że określone komunikaty, mają wywoływać bardzo określone reakcje. I tak w ZSRR, na zawołanie – Mir, trud, maj, odpowiadano okrzykiem – ura! W Polsce było podobnie, ale język był jednak nieco bardziej skomplikowany.

Reformy zaczynają się od spraw pozornie niepoważnych i lekceważonych przez ludzi aspirujących do kierowania grupami stanowiącymi o sile organizacji. To jest zawsze bezwzględnie wykorzystywane, na różnych etapach przeprowadzania reformy. Można na przykład ludziom wmówić, że moda nie ma znaczenia, a duże ilości tekstyliów w nowych wzorach, lansowane wśród grup stanowiących o sile organizacji nie mają znaczenia politycznego. Można zrobić rzecz odwrotną. Można wmówić ludziom publikującym niezrozumiałe, specjalistyczne teksty, umieszczane w zaszyfrowanych kontekstach, wydawane w homeopatycznych nakładach, że stanowią o sile państwa i narodu. I oni w to uwierzą. Zwykle spośród takich ludzi rekrutuje się ministrów kultury, którzy stają się piewcami reformy i centralną tubą propagandową, tylko dlatego, że mogli zwiększyć sobie i kilku kolegom nakłady wydawnictw. Początkiem tym wszystkich kataklizmów jest unieważnienie wewnętrznego języka organizacji. To zaś zaczyna się od zakwestionowania powagi grupy, która tego języka strzeże. Na przykład księży katolickich, stojących przez stulecia całe na straży wyobrażeń, kształtujących świadomość rzesz piśmiennych i niepiśmiennych członków organizacji. Pisałem już o tym, ale jeszcze powtórzę – wszelkie ruchy ikonoklastyczne to jest atak z zewnątrz na komunikację wewnętrzną sprawnie działających organizacji. Jeśli ktoś postrzega je inaczej, to znaczy, że jest głupi, albo ma złe zamiary. Do tego dochodzą kwestie dewastacji rynków, które produkują artefakty, komunikację obsługujące.

Weźmy, na przykład, książki. Wpuszczenie na rynek nowych treści zawsze poprzedzone jest kampanią i zawsze jest to kampania sterowana z zewnątrz. Skuteczność jednak kampanii na rynku książki jest marna, bo ci co nakreślają nowe plany komunikacyjne chcą za wszelką cenę oszczędzać, a jeszcze przy tym zyskiwać na skuteczności. Stąd popyt na autorów wariatów, na autorów z przerostem ambicji, na autorów w coś poprzebieranych, jak na przykład nasza nowa noblistka.

Co innego media. Tam dokładnie widać, jak upraszczany jest język komunikacji wewnętrznej, który sprowadzony zostanie wkrótce do wydawania okrzyków, na hasło. I nie mam tu na myśli poczynań prezesa Kurskiego jedynie, ale także poczynania wszystkich innych właścicieli mediów. To jest kolejny etap reformy, która ma zdewastować już nie żadną mityczną grupę, ale zwyczajnie każdy, manifestujący się indywidualnie przejaw samodzielnego używania mózgu. Dokładnie tak, jak to dawniej było w harcerstwie – co będziesz tak stał, przyłącz się do nas. Tyle, że oferta jest dziś pozornie bogatsza, bo wszystko miga, rusza się, gra i dzwoni. Wstępowanie do zhierarchizowanych organizacji, firmujących reformę, zawsze musi się skończyć źle. Podobnie jak wydawanie okrzyków – ura! Najciekawsze jest jednak to, że reforma na obecnym etapie działa tak, że produkuje swoich ideowych przeciwników, którzy uprawiają ten sam sposób komunikacji, co zwolennicy reformy. Oni też wznoszą hasła i też domagają się, by odpowiadano na nie – ura! Nic więcej w grę nie wchodzi. Ja to ćwiczę na każdych targach książki, kiedy podchodzą do mnie prawicowe telewizje, żeby wydobyć kompatybilne z założeniami reformy komunikaty. Ja ich nie emituję, albo je deformuję, albo powracam do komunikacji starej, posługując się przykładami zaczerpniętymi z pism ludzi, którzy stanowili niegdyś o sile naszej organizacji. No i robi się kłopot. Kiedy bowiem ktoś woła – mir, trud, maj i oczekuje okrzyku – ura!, a słyszy – a pocałujże ty mnie w dupę…odczuwa dyskomfort i pragnie się go jak najszybciej pozbyć. Najlepiej uczynić to przez zakwestionowanie prawdomówności interlokutora. Reforma wypracowała i takie narzędzia, one są w powszechnym użyciu, ale nie będę ich tu wymieniał. Pozostaje więc odpowiedzieć na pytanie czym jest w takim razie konserwatyzm? W wymiarze praktycznym ochroną status quo, co oznacza niestety uporczywe i gwałtowne wysiłki, a nie – jak się wydaje wielu – siedzenie na poduszkach w przebraniu hrabiego Fredry i wdychanie oparów z nargili. W wymiarze ideologicznym konserwatyzm, to przywrócenie hermetycznego i niezrozumiałego dla zwolenników reformy języka, którym mówiliśmy zanim zaczęto zmieniać naszą organizację.

  18 komentarzy do “O reformie”

  1. Nie ma lewo prawo, masoni frajerzy wszystkie reformy obstawione przez banksterów. Reszta może reformy sprzedawać jak popelinę bo reformy to przecież zapomniany przez wielu element damskiej bielizny. Jest to jednak bielizna do zadań specjalnych ☺
     

  2. Była reforma rolna, reforma oświaty (patronował prof. Szczepański), reforma szkolnictwa wyższego zamiast katedr wprowadzono instytuty, reforma socjalistycznej gospodarki (niejaki prof.Karpiński,  jeśli dobrze pamiętam założenie podstawowe było takie,  że pracujący dostaną po 1000 zł do pensji  a ceny wzrosną o 400%), jeszcze były zmiany administracyjne kraju tylko nie wiem czy te zmiany to można zaliczyć do reformy, itd.  Reform było dużo

  3. Nie tylko przez banksterów. Jak organizacja słabnie, dołki pod nią może nawet kopać jakaś cygańska banda

  4. I zdaly sie one  psu na bude  !!!
    Gdzie sie nie obrocic – wszedzie zlodzieje i oszusci… wlasnie konserwatyzm to jest to.

  5. Przegenialny wpis, Panie Gabrielu  !!!   !!!   !!!
     

  6. sformalizowana organizacja, aby miała wewnątrz sprawną komunikację,  musi przestrzegać zasad wspomagających jej organizacyjne funkcjonowanie i radzić sobie z przeszkodami, które występują na tym polu, czyli z zakłóceniami, emocjami, nieufnościami pracowników, no ale jeśli jeszcze z zewnątrz przychodzi reforma, restrukturyzacja, transformacja co niszczy istniejące status quo no to trup ściele się gęsto prawie jak na Pańskiej rycinie      
    o jeszcze mi się przypomniała reforma PRL polegająca na zlikwidowaniu tzw przemysłu terenowego – od tamtej pory nie można było kupić do domu drobiazgów takich jak zameczek do szafki, magnesik do szafki kuchennej, obieraczki do warzyw, małego sitka do kawy,  klucza do windy, kluczy – ślepaków  i stu innych drobiazgów których brak w domu był przyczyną wielu awantur i pretensji domowników. Jeśli to miało na celu udręczenie ludzi to tak, to spełniało swoje zadanie.

  7. Prawdziwym atakiem jest rewolucja, reforma jest jej spowolniona wersja. I oczywiscie jezyk jest kluczowym narzedziem do tego uzywanym. Jest tak dlatego bo myslimy semantycznie. bo jak wygladaloby nasze myslenie bez istnienia jezyka. Stad ta ciagla podmiana jezyka stad przedmioty przejzyste staja sie transparentne , wydarzenia przepoczwarzaja sie w iwenty a przesiebiorcy staja sie byznesmenami (businessman to wlasciwie spekulant). Moja sp babcia na poczatku refomowania Polski przestala sporo rozumiec (od opakowan po dyskusje w telewizorni) i odmawiala chodzenia do sklepow. Mlodzi szybko sie adoptuja. Ile z tej nowomowy rozumieja to inna sprawa. I tu ciekawy wyklad Dugina o debilach https://www.youtube.com/watch?v=qYsjeq1lYxs .
    Jest taka dziedzina nauki (zapomnialem nazwe) zajmujaca sie tym co jest miedzymetafizyka i sztuczna inteligencja. Jej celem jest zastapienie  procesu myslenia ze sprzezeniem zwrotnym mysleniem bez sprzezenia zwrotnego (taka automatyzacja odruchow). Stad w sfere komunikacji klamstwa zastepowane sa bullshitem. Klamstwo probuje ukryc rzeczywistosc a bullshit w odroznieniu od klamstwa nie ma zadnego respektu dla rzeczywistosci.

  8. Otoz to…
    … sformalizowana organizacja  MUSI  PRZESTRZEGAC  ZASAD…  !!!
     
    Od poczatku roku  sypiesz, Nebrasko,  genialnymi komentarzami, jak z rekawa… oby tak dalej.

  9.  Zasady i regulaminy – podstawa funkcjonowania sprawnej organizacji  – właśnie o dezorganizacje chodzi połowie społeczeństwa i trzeciej osobie w państwie (trzeciej kiedy dwie pierwsze są na urlopie), żeby tworzyć chaos .
    Kto sieje wiatr zbiera skutki tego siania  .   

  10. Po wysłuchaniu wykładu Dugina doszedłem do wniosku, że Greta Thunberg jest agresywną debilką.

  11. Nie tylko mala Greta. Ja w 1989 pozbylem sie telewizora grzebanie w starych gazetach i rachunkach burzylo mi piekna telewizorna rzeczywistosc. teraz jest jeszcze gorzej pare dni temu zamowienie komba zabralo mi 5 minut a i tak dostalem 3 hamburgery zamiast 2 i oczywiscie z czyms innym. Az starch wychodzic z domu.

  12. Brakowało mi tego określenia.

  13. Konwencje można stosować w sposób elastyczny. Uparłem się w Czechach, że zamówię coś w McDonald’s po czesku i panienka przy kasie wezwała przełożonego a dalsza rozmowa odbyła się po angielsku niestety.

  14. angielski jest jezykiem precyzyjnym, Jak mowi moj znajomy Latynos angielski jest dobry do mowienia o betonie , kinematyce, relacjach miedzy przedmiotami martwymi. gorzej z wyrazaniem uczuc.

  15. To zastąpienie kłamstwa bullshitem jest chyba kluczowe dla rozumienia naszych czasów. Spisał się Pan

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.