lis 092022
 

Cytat z Antoine de Saint-Exupery’rgo o robactwie i jego prawach, był do niedawna podawany z ust do ust częściej niż cytat z Mackiewicza o tym, że tylko prawda jest ciekawa. Ten drugi oczywiście firmował w większości kłamstwa i pomówienia, a ten pierwszy zniknął w ogóle z przestrzeni publicznej. Jak myślicie, dlaczego? Może ktoś zmienił zasady zarządzania cytatami? Ciekawe kto, bo komunikacja odbywa się już wyłącznie na zasadach proponowanych przez patologię. Powrócę na chwilę do targów książki z zeszłego roku. Prócz posła Brauna i profesora Modzelewskiego, zauważyłem tam jeszcze przedstawicieli więziennej grypsery, rozglądających się za tymi treściami, które poleca Internet. Nie powiem, byłem zaskoczony. I wtedy też podjąłem decyzję, że w takich okolicznościach sprzedaż książek jest niemożliwa. Możliwe jest tylko sprzedawanie praw robactwa, co nabiera coraz większego rozpędu. Rzecz jasna nie jest tak określane. Przyjmują bowiem te prawa inne postaci. Są ratowaniem ojczyzny, przywracaniem godności, walką o lepsze jutro, poprawą bytu i świadomości mas, czy czymś innym, ale bardzo do wymienionych zagadnień podobnym. Nasz problem polega na tym, że wszyscy ci ludzie, aplikujący nam prawa robactwa uwzięli się na książkę. Muszą bowiem mieć coś, co będzie ich nobilitować. I nawet jak nie mają żadnej książki przez siebie napisanej, będą snuć się po targach, żeby robić sobie zdjęcia w scenerii, która ich uwiarygodni. Powtórzę – nie zamierzam za to płacić.

Czy to co piszę oznacza, że prawa robactwa nie były nam aplikowane wcześniej? Były, ale nie tak na chama i my się w tym połapaliśmy stosunkowo późno. To znaczy ja, czym mogę się pochwalić, zorientowałem się stosunkowo wcześnie. Nigdy na przykład nie postawiłem złamanego szeląga na redaktora Warzechę, ani też na żadnego mistrza słowa pisanego, który zaczynał karierę w telewizji, występując tam jako wzburzony okolicznościami i domagający się zmian i reform młodzieniec. Ludzie jednak w to wierzyli. Niektórzy do dziś wierzą, na przykład w obiektywizm redaktora Mazurka. No, ale to jest już przeszłość, bo Mazurek się ucywilizował i jeszcze, w przeciwieństwie do Stanowskiego, nie zaprosił do siebie Palikota. Ten ostatni zaś to zrobił.

Modna była dawno temu piosenka gdzie powtarzano słowa – nie wierzę politykom. Ta odkrywcza fraza wrosła w serca młodych ludzi, choć od dawna już nie ma w niej nic istotnego i nawet żaden zapach nie zalatuje od tych słów w naszą stronę. Są po prostu zwietrzałe. W momencie kiedy weszliśmy do UE, polityka zaczęła rządzić się mechanizmami tak grubymi i tak wulgarnymi, że Palikot wydaje się przy tym szczytem sublimacji. Politycy zaś stali się ofiarami organizacji, które nawet nie mają przedstawicieli zdolnych prowadzić rozmowy. Reprezentuje je tylko robactwo i procedury. Dobrze jest to zauważyć. Bo wobec chamstwa, które stosują Niemcy mając bezwzględną przewagę, nie liczy się nic poza postawą analogiczną. I ta jest właśnie ćwiczona przez PiS. Nikt nie wie, jakie będą tego konsekwencje, ale nie znaczy to, że mamy podnieść ręce do góry, a uszy położyć po sobie. Jeśli bowiem to zrobimy, dopiero wtedy dowiemy się co to są prawa robactwa i jak się je aplikuje.

Na razie stosowane są metody, które mają wzruszyć osoby o słabszej konstrukcji psychicznej i emocjonalnej. Wczoraj na przykład, pokazano, jak jakaś zaangażowana nastolatka zaatakowała z ogniem w oczach prezydenta Dudę, czyniąc mu jakieś zarzuty w związku z dewastacją środowiska, klimatu czy czego tam, w Polsce. Pani ta okazała się być krewną jakiegoś działacza PO, odnaleziono jej zdjęcia z Ursulą von der Layen, a sposób w jaki prowadziła rozmowę z prezydentem wskazuje, że przeszła w tym zakresie jakieś szkolenie. Mamy za sobą kilka karier młodych ludzi zaczynających się od widowiskowej bardzo i nie dającej się wcześniej pomyśleć nawet bezczelności. Także w PiS, ale tutaj krytyka takich zachowań jest niestety tłumiona, albowiem uchodzą one za bardzo skuteczne. Nie wiadomo właściwie dlaczego, bo pamiętamy, że po widowiskowym występie Samuela Pereiry na Krakowskim Przedmieściu, kiedy to postawił w rzekomo ambarasującej sytuacji Michnika, ten ostatni nie zniknął, ani nie osłabł. Karierę zrobił tylko Pereira, ale wpływu na wynik wyborów i na poprawę komunikacji z wyborcami nie miało to żadnego.

Im bardziej malowniczą i wystylizowaną postacią jest młody człowiek występujący w obronie szlachetnych ideałów, prawdy, dobra i piękna, tym większą możemy mieć pewność, że stoją za tym intencje niepiękne wcale. Uważam, że sama metoda jest katastrofalna i wynika z jakiejś podręcznikowej, głupkowatej wiary, że wystylizowane na zbuntowanego i piekielnie inteligentnego człowieka istoty pociągną za sobą innych młodych ludzi. Jedyne co mogą zrobić owe istoty to zainteresować sobą starzejących się gejów lub lesbijki, jeśli próbują być dziewczętami. To wszystko. Nikogo nigdzie nie pociągną, albowiem taka stylizacja jest po pierwsze odstręczająca, po drugie każdy – podkreślam – każdy zaburzony psychicznie i sprytny osobnik około dwudziestki będzie próbował z taką gwiazdą konkurować i całe to przedsięwzięcie stanie się natychmiast karykaturą.

Ponieważ polityka robiona jest dziś bardzo mało subtelnymi narzędziami, a dzięki wojnie i postawie Donalda Tuska widzimy, że nie ma takiego kłamstwa i takiego chamstwa, które by nie znalazło wdzięcznych wielbicieli, trudno uznać, że fałszywe ze szczętem próby jej wysubtelnienia na coś się zdadzą. Szczególnie, że zdradza je stylizacja. Komunikacyjny problem PiS polega na tym, że jedynym człowiekiem, który może tam przemawiać i absorbować na dłużej uwagę wyborców jest prezes. To jest słabość największa, bo prezes nie jest wieczny. Nie zmieni tego żadna segmentacja komunikatów na młodzieżowe, staruszkowe, inteligenckie i małomiasteczkowe. To są fikcje. Ludzie słuchają prezesa i nikogo więcej. Resztę postrzegają jak podstęp. I trzeba się będzie bardzo napracować, żeby to zmienić. Podejmowane dotychczas próby rokują jak najgorzej. Nie ma takiego zużytego frazesu, takiego bełkotu, czy wsiowego sprytu, który by nie został podniesiony w nadziei, że za jego pomocą coś lub ktoś się ruszy. Jedynym efektem będzie to, że za plecami prezesa, a także innych prominentnych działaczy PiS, partia ta zamieniać się będzie powoli w PO. I nikt nie będzie rozumiał dlaczego.

  17 komentarzy do “O robactwie i jego prawach”

  1. – Ta  pani co słownie atakowała prezydenta, to rozumiem nasza polska Greta, brawo nie jesteśmy gorsi, ale na wszelki wypadek dobrze byłoby żeby zima pamiętała że mamy ocieplenie klimatu.

  2. Przemija świat żyjący „myślami”, wchodzi żyjący „emocjami” czyli ludzie w swej większości będą „myśleć emocjami”. I w takiej emocjonalnej galarecie trzeba uprawiać te „komunikacyjne zapasy”. Dla ludzi przywiązanych do logicznego rozumowania problemem są środki jakich w takim emocjonalnym dyskursie trzeba używać by ze swoim komunikatem do kogokolwiek trafić bo ludzie nie czekają na „racje” ale na „emocje”. Zjawisko jest powszechne, urabiane metodycznie i dlatego za oceanem dwa plus dwa już nie musi się równać się cztery. Matematyka, a więc i logika nie może nikogo wykluczać 🙂 .

  3. Dlatego trzeba zejść z linii strzału

  4. Dzień dobry. Możemy jedynie odejść w góry Sierra Madre, jak Pan kiedyś napisał… Ja ostatecznie przestałem się łudzić, że wszystko to jest czymś więcej niż kiepskim przedstawieniem dla niewybrednej publiczności. Prawdziwa zaś władza jest gdzie indziej, w innych rękach. A postawa Prezesa tylko mnie w tym upewnia. On nie może nie wiedzieć o tym, o czym Pan pisze. Ale może nie móc niczego zrobić. Albo nie chcieć, nie widząc sensu. On z pewnością wie więcej niż my, głupi nie jest, a skoro postępuje tak jak postępuje, to też dla nas jakaś informacja…

  5. Jest w pułapce, jak wszyscy politycy. My zaś kiedyś z tych gór wrócimy

  6. …”a skoro postępuje tak jak postępuje, to też dla nas jakaś informacja…”

    Tak jest, ale nie dla wszystkich, aby to wiedzieć, trzeba go słuchać ze zrozumieniem i wyłapywać takie momenty w jego wypowiedziach, które pozwalają dowiedzieć się co Pan Prezes wie a co wpływa na jego postępowanie.

    Akurat jutro, 10.11.2022 przypada 151 smoleńska miesięcznica, w czasie szczególnie trudnym dla naszego kraju i regionu w związku z wojną na Ukrainie i towarzyszącym mu pogłębiającym się kryzysem energetycznym i inflacją, więc sprawa zbrodni smoleńskiej została zdjęta z debaty publicznej, pomimo publikacji 11.04.2022 r. Raportu Podkomisji MON i krótkiego okresu wrzutek TVN24 na temat rzekomego ukrywania przez Podkomisję części ustaleń zawartych w Raporcie NIAR.

    Tylko ktoś, kto jest głębiej zaznajomiony z geopolityką i ze sprawą wydarzeń z 10.04.2010 r. może wyrobić sobie zdanie o tym, dlaczego sprawa 10.04.2010 roku jest przez Prezesa podnoszona w pewnych okresach a w innych wyciszana, np.:

    – 2012 rok, grudzień, wypowiedź JK na publicznym spotkaniu(nagranie z tego spotkania na YT zostało skasowane):

    (…)Czy koncepcja zamachu w Smoleńsku była jedyna, bo w moim przekonaniu są przesłanki, żeby sądzić, że gdyby się nie udało w Smoleńsku, na przykład mój brat, jak niektórzy postulowali, pojechałby pociągiem, to on by nastąpił później. Nie będę tutaj państwu, o tym mówił nic więcej. (…) Osobiście jestem o tym przekonany, że nastąpiłby przy kolejnej podróży mojego brata. Tym razem do Stanów Zjednoczonych. Oczywiście, nie na terytorium Stanów Zjednoczonych.(…)

    http://www.youtube.com/watch?v=n7MBla-_M5o&feature=plcp

     

    – 2013 rok, wywiad w „Do Rzeczy”:

    (….)- Niezależnie od tego, jak bardzo jest to zakłamywane, za jego czasów (Lecha Kaczyńskiego – red.) liczono się z nim. A co za tym idzie liczono się z Polską – powiedział Jarosław Kaczyński. Mówił, że jego brat „miał opinię w amerykańskich analizach, że jest niesterowalny„, że potrafi tworzyć koalicję, czyli że trzeba się z nim liczyć”. – Potrafił to robić – wymuszać na silniejszych korzystne dla nas decyzje – powiedział polityk. Jego zdaniem, Lech Kaczyński pokazał, że „Polska ma wystarczający potencjał”. – Pewnie za to zapłacił życiem, ale to pokazał – dodał Jarosław Kaczyński.(…)

    – 2017 rok, wywiad dla PR Katowice:

    PRK – Panie premierze, musimy już niestety kończyć naszą rozmowę, nasze spotkanie, ale pozwoli Pan, ze odniosę się, no do najważniejszego wydarzenia z ostatnich dni a mianowicie mamy nowego prezydenta w Stanach Zjednoczonych. Czy po tych różnych hasłach, bo to na razie jeszcze trudno powiedzieć, że wiemy na czym będzie polegać ta polityka, ale czy po tych różnych hasłach Pan się na przykład obawia o to, że relacje polsko amerykańskie mogą na przykład ulec, nie wiem, pogorszeniu, oziębieniu?

    J.K. – Nie sądzę, natomiast cieszę się z tego, że jest w najwyższym stopniu prawdopodobne, że ustaną te niebywałe po prostu , ingerencje w wewnętrzne sprawy polskie, które miały miejsce i których sam można powiedzieć byłem świadkiem, może to jest złe słowo, może użyję ofiarą, bo na mnie naciskano tutaj bardzo w sprawach, które nie powinny rządu amerykańskiego w najmniejszym stopniu interesować.(…)

    – 2017 rok, 90-ta miesięcznica smoleńska:

    (…) – I będzie prawda , której jeszcze dzisiaj nie znamy i ja jej nie znam. Prawda albo stwierdzenie, że dzisiaj, w tych okolicznościach, które mamy, tej prawdy do końca ustalić się nie da. Ale zostanie to powiedziane uczciwie, to się Polakom po prostu należy.(…)

  7. 2015 rok wygrana PiS dzięki młodym jeszcze nie obarczonym ciężarem rządzenia prezydentowi Dudzie i premier Szydło. Moim zdaniem Beata Szydło jest nadal  atutem prezesa, natomiast kto przejmie pałeczkę po Prezesie i będzie jak on w stanie nakreślić jakąś dlugofalowa wizję Polski, wzbudzając szacunek i zaufanie, to nie wiem… Po stronie opozycji jest dno i upadek.

  8. Ciekawe co prezes myśli o ekspansji Orlenu. O ile mi wiadomo, w którym udziały państwowe są w mniejszości.

    Rozmawiałem wczoraj o zagrożeniu sprzedażą Lotosu przez Tuska (firma chyba 100% państwowa, bardzo nowoczesna instalacja i technologie, bardzo dobra opinia o stacjach benzynowych, znacznie lepsza niż o orlenowskich itd), do której nie doszło. Sprzedaż byłaby w zasadzie sabotażem – chcieli oddać półmonopolistyczną firmę, przynoszącą wielkie dochody, za grosze. Ale konkluzja rozmowy była krótka – ostatecznie Tusk nie sprzedał, a PiS.

    Za komuny były mityczne sklepy za firankami, reszta była dość klarowna kto tu rządził.

    W naszych czasach firanki zastąpiły szczelne kotary, za którymi trwa niezła libacja.

  9. ależ jesteś przenikliwy , piszesz że jest tak źle że trzeba chyba emigrować … zastanowię się

  10. Pytanie było – czy ekspansja Orlenu, firmy większościowo prywatnej, z udziałowcami, których nie potrafię wskazać, a chętnie bym coś o nich usłyszał, jest zgodna z interesem Polski i co o tym wie i sądzi Pan Prezes Kaczyński. O tej i wielu innych ważnych sprawach.

    Przy okazji zastanawiam się jak wygląda kapitałowo przemysł naftowy i w ogóle energetyczny i surowcowy w Norwegii, w której nasi traktowani są jak parobki.

    I co zrobić, żeby parobki w Polsce przestały nas zamieniać w parobków.

  11. Witam, sprawa jak zawsze może mieć drugie dno, może to jest takie pisowskie pilnowanie porządku na Pomorzu. Być może tak jak z niezrealizowanym pomysłem na województwo środkowopomorskie ze stolicą w Koszalinie czy Słupsku jako odebranie prestiżu i wagi Gdańska, który jest i będzie łakomym kąskiem dla Niemców, którzy na pewno chcą tam mieszać. Orlen za PEŁO miał straty, a teraz?? Nawet nie ma o czym rozmawiać…. Nie tylko ja odczuwam, że Gdańsk chce iść na niezależność od Polski, nie chodzi tu jedynie o wyniki wyborów i niemieckie ciągotki. Na miejscu kierownictwa partii czy rządu już dawno temu bym pozamiatał na tym Pomorzu nowym województwem. Żadnej kolaboracji niemieckiej. Jak dla mnie Dulkiewicz, Adamowicz, Sutryk, Jaśkowiak czy Dutkiewicz, to niepolskie władze. Że tak wspomnę Amber Gold, tęsknota za WMG czy innymi wstydliwymi symbolami epok minionych.
    I uwaga Lotos to firma w większości państwowa, bardzo dobrze zarządzana, a jej oddanie częściowo innym, obcym podmiotom przy fuzji, to jak zawsze inicjatywa nieomylnej Komisji Europejskiej. „14 lipca – Komisja Europejska udzieliła zgody na fuzję z Orlenem pod warunkiem sprzedaży 30 proc. udziałów rafinerii Lotos (wraz z prawem do połowy jej produkcji w zakresie ropy naftowej innemu podmiotowi)” Orlen sprzedał ponad 400 stacji Lotosu MOLOwi i 30% udziałów w gdańśkiej rafinerii Saudi Aramco.

  12. „… firmy większościowo prywatnej, z udziałowcami, których nie potrafię wskazać, a chętnie bym coś o nich usłyszał…”

    Po pierwsze to nie jest prawdą, że Orlen jest firmą „większościowo prywatną”, gdyż Skarb Pańswa bezpośrednio kontroluje 49.90% głosów na WZA a dodatkowo pośrednio jeszcze wiele przez inne podmioty będącymi większościowymi udziałowcami Skarbu Państwa takie np. jak:

    – PERN SA z 1.80% udziału w WZA Orlenu i będący w 100% własnością SP

    – OFE PZU Złotaa Jesień 1.58% w WZA, którego jedynym akcjonariuszem spółki jest Powszechny Zakład Ubezpieczeń na Życie Spółka Akcyjna, którego największym akcjonariuszem (34.19% w WZA) jest Skarb Państwa

    – poza tym udziałowcami Orlenu są TFI PKO SA, TFI Pekao SA, PKO BP Bankowy OFE

    co pozwala Skarbowi Państwa kontrolować Orlen.

    Zanim się coś napisze, warto sprawdzić, bo te dane są powszechnie dostępne.

  13. Dzięki za info. Powtórzyłem za jakąś gadającą głową internetową.

     

    a

  14. To dobry trop i chyba dobry pomysł.

  15. Pamiętam jak latem Tusk coś tam wykrzykiwal, że mu Gdańsk obrabowali i oddali arabom i zlodziejom z Węgier… Już nie wspomne o jegk pomysłach na sprzedaż lotosu czy azotow Rosjanom. Jest wojna z KE i Rosją, to państwo polskie scala aktywa, znowu robia problemy z Turowem, a to dopiero poczatek, teraz będzie się działo na Odrze, wszędzie. Niemcom nerwy puściły.

  16. Dobry komentarz o połączeniu Orlen-PGNiG

    https://youtu.be/xJFzqk0Zho8

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.