cze 182015
 

Pod wczorajszym i przedwczorajszym tekstem, komentatorzy przywołali niejakiego Jordi Savala, wybitnego, katalońskiego muzyka, wirtuoza muzyki dawnej, który specjalizuje się w projektach wydawniczych ciężkich od treści i znaczeń. Wydaje płyty, do których dołączone są teksty demaskujące historię. Jak wiemy historię demaskować można tylko w jeden sposób i w jedną stronę, to znaczy demaskuje się brudy i zło pleniące się w Watykanie i hierarchii. Jeśli idzie o przeciwników Kościoła, to mają oni zawsze czyste intencje, a jeżeli błądzą to nie ze swojej winy. Nawet jak każą wymordować jakieś miasto czy wręcz połowę populacji ludnego kraju, zawsze czynią to ze szlachetnych pobudek. Mechanizm ten działa zawsze tak samo i jest przewidywalny, nie ma jednak woli by go demaskować, że o przeciwstawianiu się nie wspomnę. Mamy w piśmiennictwie historycznym dwa nurty – propagandowo-agitacyjny, zwany popularyzatorsko-edukacyjnym i akademicki. Ten pierwszy reprezentuje pan Saval, muzyk i wydawca, który łączy sztuki i technikę, osiągając ciekawy efekt propagandowy. Nie wiem jak z jego skutecznością, ale rozumiem, że to jest przeniesienie chamskiej, bolszewickiej agitacji, na wyższe poziomy, tak, by trafiła do ludzi z aspiracjami, którzy coś tak gdzieś czytali i coś tam gdzieś słyszeli. Jeśli idzie o nurt akademicki, nie ma on żadnego znaczenia i miał go już nie będzie, albowiem akademia służy temu jedynie, by nikt nie zajął jej miejsca. Jest atrapą, łataną coraz gorszej jakości deskami. Teksty akademickie nie obchodzą nikogo, nawet samych pracowników akademii, mają one charakter hermetyczny i trudno w ogóle uwierzyć w to, że pełnią jakąś funkcję edukacyjną. To jest takie przedpiekle, gdzie różni popaprańcy szkolą się w trudnych sztukach przetrwania w warunkach narzuconych im przez obłąkanie, bynajmniej nie pospolite.
Jak już kiedyś stwierdziliśmy, a każdy kolejny dzień umacnia nasze przekonanie, liczy się tylko sfera znaczeń określona tu przeze mnie slangowym, angielskim słowem pop. Jeśli chcemy, by coś zniknęło, albo by się nie pokazało musimy tylko zainteresować tym pracowników uniwersytetu, a oni już zadbają, by interesujące nas kwestie nigdy nie znalazły się w żadnym periodyku budzącym śladowe choćby zainteresowanie. Sfera pop także może być kontrolowana poprzez narzucanie jej pewnych, zwykle niesłychanie spłyconych treści, które lansowane są tam tradycyjnie „ze względu na dobro czytelnika”, ten bowiem przez wszystkich, tak akademików, jak i dziennikarzy traktowany jest jak debil. W najlepszym razie jak plastyczna masa, którą można dowolnie kształtować. I tu najlepszym przykładem jest działalność Piotra Zychowicza i jego żony.
Na tak zarysowanym tle postać katalońskiego artysty Savala jawi się niczym czysta światłość. Nie dość, że wirtuoz, to jeszcze erudyta, nie dość, że gra, to jeszcze pisze, a do tego wydaje luksusowe albumy, które zadowalają najbardziej wybrednych. Coś niesamowitego. Tematy które eksploatuje pan Saval mieszczą się co prawda w kanonach manipulacji wypracowanych dawno temu w Londynie, Oksfordzie i Cambridge, ale ponieważ towarzyszy im muzyka, nikt, poza nami rzecz jasna, nie zwraca na to uwagi. Pan Savall przygotowuje właśnie projekt opowiadający o katarach i krucjacie roku 1209, która rzekomo tych katarów zniszczyła. Jak wiemy jest to kłamstwo, krucjata nikogo nie zniszczyła, przeciwnie, została zatrzymana na niewielkim obszarze wicehrabstwa Trencavel, była stale zagrożona i w końcu się rozsypała. Dalsze poczynania jej dowódców to seria chybionych posunięć oddalających całe przedsięwzięcie od celu głównego jakim było zdobycie Tuluzy. Papież w końcu zawiesił tę krucjatę i cystersi musieli się dobrze namęczyć zanim ją wznowił. Krucjata nie upadła tylko dzięki determinacji jej dowódcy – Szymona de Montfort, dzięki weneckim pieniądzom wydzielanym nader oszczędnie oraz dzięki cystersom, dla których walka z herezją oznaczała być albo nie być. Aha, zapomniałem jeszcze o przyrodzonych ograniczeniach i głupocie ludzi próbujących zatrzymać tę krucjatę. Oni mają także swoją zasługę, gdyby nie Rajmund de ST. Gilles, hrabia Tuluzy, gdyby nie król Piotr z Aragonii, szlag by to wszystko trafił. Oni jednak swoim agresywnym idiotyzmem przyczynili się do ocalenia Montforta i utrzymania się krzyżowców na Południu. Piszę to wszystko po raz kolejny, bo jak widzicie sprawa ta nie umarła i ciągle jest odgrzewana przez ludzi bynajmniej nie pospolitych, bo co by nie mówić o Savalu, jest to postać wybitna. I jemu się chce robić wielki projekt poświęcony herezji. Nam więc musi się chcieć tym bardziej.
Dlaczego powinniśmy na to reagować? Ponieważ w zasadzie wszystko co jest nam podtykane pod nos to fałszywka. Im zaś piękniej jest opakowane i im większe środki zaangażowano w promocję oraz powstanie takich treści tym bardziej są one podejrzane. Propaganda bowiem jest sztuką niezwykle przyszłościową i spełnić się tam mogą różni ludzie, nie tylko tłumoki rozlepiające plakaty agitujące za reformą rolną, ale także wybitni artyści. Sprawy ważne i istotne są zaś ukrywane. Naprawdę ukrywane, a nie tak jak tajemnice z książek Dana Browna. Najważniejszym przykładem niech będą książki Mieczysława Jałowieckiego, którymi tu wszyscy żyjemy. Książki te możemy czytać dzięki osobistemu zaangażowaniu wnuka Jałowieckiego i nie wiemy co się z nimi stanie, kto będzie właścicielem praw autorskich kiedy tego szlachetnego pana zabraknie. Być może sprawa zakończy się tak, jak w przypadku Józefa Mackiewicza.
Są jednak postaci i treści ukrywane jeszcze skrzętniej niż Mieczysław Jałowiecki i jego doświadczenia. Jedna z takich postaci kończy moją ostatnią książkę, ja sam usłyszałem o tym człowieku po raz pierwszy ledwie jesienią zeszłego roku, a w języku ojczystym mamy na jego temat póki co tylko artykuł Ryszarda Mozgola opublikowany w „Pro fide, rege et lege”. Emanuel hrabia Małyński, był magnatem z Wołynia, człowiekiem majętnym i wpływowym, a do tego zaangażowanym w projekty polityczne Ententy. Jako jeden z pierwszych ludzi na świecie przeszedł szkolenie pilotażu w prowadzonej przez braci Wright szkole, która mieściła się w Pau, na południu Francji. Jego patent pilota miał numer dwieście i coś, nie pamiętam, dokładnie ile. Małyński uczestniczył w wielu eksperymentach pilotażowych, które były, co tu gadać, związane z działalnością szpiegowską. Szwedzi zabronili mu przelotu nad Bałtykiem, z obawy, że zorientuje się jak rozmieszczone są bazy wojskowe na Szkierach. Małyński był bowiem obywatelem rosyjskim i z polecenia cara odbywał te wszystkie kursy. Jakby tego było mało zaangażował się też, pod pozorem prywatnych podróży, w działalność agenturalną Imperium, jeździł do Indii, do Palestyny i, jak to mówią, zwiedzał. Był również w USA i Kanadzie, gdzie podejmowano go w kołach wielkiej finansjery. Miał opinię dziwaka i kobieciarza, był kimś w rodzaju zwariowanego lorda, sportsmena, który postępuje według własnych reguł i nie liczy się z nikim i z niczym. Emanuel Małyński nie znosił Niemców i wiele by dał za to, by Niemcy wojnę przegrały. Kiedy jednak doszło do tego, efekt jaki uzyskano przywiódł Emanuela Małyńskiego do przytomności. Trudno orzec czy pod wpływem tego co zobaczył w USA, czy pod wpływem wypadków w Rosji, zmienił się całkowicie jego stosunek do polityki, zmieniły się także jego poglądy na przyszłość Europy. Małyński jako pierwszy pisarz i myśliciel wprost zdemaskował rewolucję jako narzędzie wielkiej finansjery. Nie miał co do tego złudzeń, podobnie jak nie miał złudzeń co do tak zwanej demokracji, republik powstających na gruzach imperiów wschodnich i reformy rolnej. Jeśli wydaje Wam się, że możecie przeczytać cokolwiek jego autorstwa w języku polskim, jesteście w błędzie. Jego pisma wydano po raz ostatni w roku 1928, jest to jednak zaledwie fragment spuścizny. Pisał po francusku i niewiele z tego zostało przetłumaczone. I myślę, że nie zostanie, dopóki nie zrobi tego 'Szkoła nawigatorów”. Ja się przymierzam do wydrukowania, w którymś kolejnym numerze fragmentów pism Małyńskiego, ale nie dokonałem jeszcze wyboru. Nie mam czasu po prostu. Oczywiście, można mieć zastrzeżenia do wielu jego koncepcji, podnosi bowiem Małyński wysoko postać Metternicha, który według niego rozumiał znaczenie rewolucji jako systemu, a nie jako rozproszonego szaleństwa, które nie jest w żaden sposób koordynowane. Małyński, jako szlachcic kresowy, mógł się fascynować Metternichem, choć nam to przez mózg i gardło nie przejdzie. Patrzył bowiem na politykę ze środka, a nie od zewnątrz jak my.
Emanuel Małyński jak wszyscy poważni myśliciele polityczni doszedł do tego samego miejsca, w którym znalazł się później Nicolas Gomez Davila. O Małyńskim jednak zapomniano, a to z tego względu, że jest on całkowicie nieużyteczny dla płytkiej, patriotycznej narracji, produkowanej przez różnych Zychowiczów i Łysiaków. Małyński rozumiał jakim wielkim grzechem była zgoda na podział Węgier, Małyński rozumiał sprawę własności, tak jak należy ją rozumieć. Tak się bowiem złożyło, że na liście najbogatszych właścicieli ziemskich w przedwojennej Polsce zajmował dziewiąte miejsce.
Kiedy dowiedziałem się o jego istnieniu, pomyślałem, że jego historia będzie znakomitym zakończeniem pierwszego tomu „Kredytu i wojny”, książki opowiadającej przede wszystkim o metodach polityki rozumianej globalnie. Sądzę, że to nie koniec naszej przygody z Emanuelem Małyńskim. Naszą misję bowiem rozumiemy jako edukację, a nie jako agitację. Nie powtarzamy tego co wyklepano przez ostatnie dwieście lat, szukamy rzeczy ważnych i zapomnianych.

Przypominam, że jutro wyjeżdżam na targi do Szczecina, nie będzie więc tu żadnych tekstów aż do poniedziałku. Zapraszam wszystkich mieszkańców Pomorza Zachodniego na Plac Lotników, gdzie odbywać się będą trzydniowe targi książki. Zapraszam też na stronę www.coryllus.pl i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy.

  45 komentarzy do “O różnicach pomiędzy edukacją a agitacją”

  1. Nawigatorzy płyną po edukację!
    Naiwni łykają agitację 😉

  2. Pojawiła się Katalonia, a jak Katalonia to Hiszpania. A wczoraj coś tutaj wspomniałem o przydatności bądź nieprzydatności mediewistyki. Otóż okazuje się że ci co decydują o większych sprawach doceniają jednak mediewistykę i w ramach odszkodowania za bardzo niesprawiedliwe i niesłuszne postępki ze średniowiecza, to jest za przymuszanie do przejścia na katolicyzm a opornych wygonienie z Hiszpanii teraz Żydzi sefardyjscy dostaną obywatelstwo hiszpańskie. Tak, o, kto chce zgłasza się i dostaje.

    Więcej w linku
    http://www.pch24.pl/hiszpania-ostatecznie-przyjela-prawo-o-przyznawaniu-obywatelstwa-sefardyjskim-zydom,36428,i.html

  3. Panie Gabrielu wspomina Pan często o jakis nieznanych grupach finansowych i politycznych na bliskim wschodzie i Turcji. Może uchylę rąbka „Tajemnicy” i pozwolę sobie o wklejenie linku do artykułu o sekcie Donmeh. Sekta ta miała fundamentalny wpływ na politykę i historie Turcji i innych państw bliskiego wschodu. Jest jednym z powodów dlaczego temat mordu na Ormianach jest przemilczny do dnia dzisiejszego..ale to już dużo dłuższa historia…
    http://www.strategic-culture.org/news/2011/10/25/the-doenmeh-the-middle-easts-most-whispered-secret-part-i.html

    Jako ciekawostkę dodam jeszcze jeden link (mam nadzieję że nie zlikwidują Pana bloga..:) Jest to historia początków sekty Wahhabis i rodziny Al Saud….często wiele osób wypowiada się na temat bliskiego wschodu zupełnie nie mając o nim pojęcia
    http://www.conspiracyschool.com/blog/2002-iraqi-intel-reported-wahhabis-are-jewish-origin

  4. Drogi Coryllusie, ze swej rzekomej niszy zaczynasz wymiatać – oto amerykańska (było, nie było) politologia przyjmuje do swojego instrumentarium opisu współczesności pojęcia herezji i krucjaty:
    http://www.pch24.pl/tv,o-politycznej-poprawnosci-i-ideowej-walce-z-lewica,3339. Od 4 minuty.

  5. Profesor Chodakiewicz też szuka. Jakiś czas temu bardzo mi trafiały jego wystąpienia, później przestałem ich szukać, bo przeniósł punkt oglądu w strone niezbyt mnie interesującą, a teraz Twoje odesłanie udowodniło mi, ze profesor znowu zmienił trochę sposób sprzedawania rzeczywistości na skądś – nie tylko mi – znajomy. :))))

  6. To co teraz powiedział – zapożyczył zresztą- Chodakiewicz , ta konieczność powiedzenia NIE …

    ……………..rozmawiam sobie od kilku miesięcy poważnie o trwającym Synodzie …. z ludźmi koscioła rozmawiam ……świat i jego kształt zależy w tej chwili od tego co powie Synod o rodzinie …….
    …………….ks. prof Guz bardzo mądrze opisuje istniejaca rzeczywistośc…….Na inny sposób , bardziej przystępny , analizuje ja Coryllus …..Jednak jeśli Synod pójdzie za „nowoczesnymi” propozycjami , jeśli stąpi choć na krok ….. lecimy w dół …..Tylko ci świadomi sytuacji mogą się ostać….. jako mniejszość…ale jakaś nadzieja , zaczyn odrodzenia ……

  7. Ci którzy mają kasę to maja równiez informacje i tak niektórzy żydzi wyprzedawali majątki na kresach i juz w 1938 roku wyjeżdżali za Ocean.
    Niektórzy martwią się, że u nas bedzie Judeopolonia, a tu widać, ze sprawa idzie wielotorowo, bo zapobiegliwi obstawiają wiele rozwiązań, aby w przypadku zmiany sytuacji ogólnoswiatowej choć kilka wypaliło. Tu przypominam casus braci Warburgów i Bermaniątek.
    W najbardziej dobitny sposób takie postępowanie wyraziła matka pierwszego prezydenta Izraela, która z pogodą akceptując ostre spory dzieci, mówiła:
    Co by nie było, ja wyjdę dobrze. Jeżeli rację ma Szmul, będziemy szczęśliwi w Rosji, jeżeli Chaim, to będę szczęśliwa w Palestynie.
    Widać z tego, że bardzo powaźnie pod uwagę jest brane ewentualne zatopienie lotniskowca Izrael, już to przez Arabów, już to przez żydów.

  8. Jest tylko jedna droga w tej sytuacji i tylko ona zawsze byla prawdziwa. To droga katolickiej Tradycji, niezmiennej od tysiecy lat, zawsze takiej samej. Katolicy maja ponadto wyjscie, znane od lat kilkuset i opisane w pismach sw. Roberta Bellarmina. Jest sprawiedliwym sprzeciwienie sie papiezowi, ktory atakuje cialo, dusze, gdy zakloca porzadek spoleczny i gdyby pojal probe zniszczenia Kosciola. Tak wiec srodki sa znane – mozna niewykonywac jego rozkazow i przeszkadzac w wykonaniu jego woli. Te i inne informacje mozna znalezc np. na portalu piotrskarga.pl

  9. A gdzie można kupić książkę Jałowieckiego? B o może faktycznie skończyć znacznie gorzej niż J. Mackiewicz, którego jednak można czytać.

  10. Jest do nabycia w sieci Matras

  11. Kiedyś w pogoni za informacją czego nowego można by słuchać trafiłem na forum, jak się sami określają, audiofili. To w głównej mierze faceci (to nic innego, jak przypadek Hofmana, wtedy jeszcze w PiS), którzy ekscytują się nie samą muzyką a sprzętem (tzw Hi-End), który ja odtwarza, którego cechą jest bardzo wysoka cena, produkcja prawie że jednostkowa, masa chromu, złota i beztlenowej miedzi.
    Właśnie tam przewija się elektorat PO, w dużej mierze przedstawiciele wolnych zawodów, którzy prześcigaja sie w wysłyszeniu różnic między kablami, konektorami, lampami i tranzystorami itp. Cechą znamienną tych ludzi jest ustawiczne ładowanie forsy w „ulepszanie”, uwaga, systemów odsłuchowych. Dość.

    Właśnie u nich bożkiem nie do obalenia jest Jordi Savall. Swój swojego zawsze wyniucha.

  12. To co sie wydazylo w wieku XIII w Langwedocji czy obecna 500letnia rocznica wydarzen z terenow Czech jest malo istotne.Tym zajmuje sie „uniwersytet” nie bez powodu – jest to bez znaczenia.
    Obecny „balagan” zawdzieczamy w 90% temu co zostalo ustalone na wyspie Jekyll w stanie Georgia w roku 1910. Cala reszta od tego czasu, lacznie z malutkim trybikiem jakim bylo odzyskaniem przez Polske „niepodleglosci” 8 lat pozniej to jest jedynie realizacja tego „przedsiewziecia”.
    Nikomu wczesniej nie udalo sie zrealizowac na przestrzeni dwoch pokolen negacji wszystkich wartosci na ktorych opieral sie dotychczasowy porzadek w skali calego globu. Obecnie nawet nie ma juz wladzy bankow – banki sa tylko narzedziami. Wlasnosc w skali calego globu zostala zanegowana. Daltego nie ma zadnych powaznych wojen tylko konflikty dyscyplinujace jakis obszar. Nie ma juz rewolucji tylko „zmiany wystroju”. Kosciol katolicki nie probowal nawet walczyc z tym „szatanem”. Mozliwe ze KK slusznie postepuje i czeka az ten kolos sam zwali sie pod wlasnym ciezarem ale watpie czy nasze dzieci tego doczekaja..
    Analiza wybiorczych wydarzen z wiekow wczesniejszych to jak chodzenie dookola slonia i rozstawianie pulapek na myszy.

  13. Jest w internecie stała transmisja z Cudownej Kaplicy na Jasnej Górze….. i o 21,00 jest specjalna modlitwa napisana przez biskupów …. za Synod właśnie ….. można się dołaczyć……i należy zresztą , bo to podstawa …. zawsze wiernie trwać…

  14. nie koniecznie …. znałam takich co puszczali jakiś dowolny hałas pod nazwą muzyka …i dyskutowali o kablach i wzmacniaczach …..jeszcze przed epoka internetu …..zreszta o muzyce , jakiejkolwiek nie mieli pojęcia …. o te kable chodzxiło …to byli elektrycy po prostu ….:)))

  15. Jezeli pulapki na myszy beda wystarczajaco duze i mocne, by tego slonia „przyszpilic”, to czemu ich nie rozstawiac?

  16. Też czytam „Pro fide, rege et lege” coryllusie. Jesteś kontrrewolucyjny. To świetnie!

  17. Jestem dopiero w połowie Kredytu … powoli czytam bo mi się nie spieszy … a też sporo jestem poza domem …. brak czasu ..

    ………….ale w stosunku do Coryllusa nasuwa mi się pewna , dawna rozmowa z moim Ojcem ….. Nie nadazając za moją pogonią za wieloma tematami , czasami , obszarami ….. powiedział , ze ja bym cały swiat chciała „połknąć ” ……. juz nie az tak – teraz – ale czytam Coryllusa z sympatią, rozpoznając w nim ” swojego” …:))

  18. Aforyzm Gilberta K. Chestertona (w jego przewrotnym stylu) pasujący do tekstu:
    „Bez edukacji znajdujemy się w śmiertelnym niebezpieczeństwie brania ludzi wykształconych na serio.”

  19. I tutaj wlasnie jest problem. Rozstawianie pulapek na myszy oznacza, ze ktos udaje, ze tego slonia nie ma.
    A pulapki na myszy maja takie zastosowanie do lapania sloni jak maly koc gasniczy do gaszenia pozaru lasu.
    Do polowania na slonia trzeba sie zaopatrzyc w pozadna strzelbe na slonia i wiedziec jak slonia ubic, bo inaczej slon nie dosc ze nas rozdepcze podczas rozstawianie tych bezsensownych pulapek, to nawet tego nie zauwazy tacy jestesmy mali..

  20. Czytam jak mi podsuną, inaczej nie mam czasu.

  21. Pigmeje polują na słonie, a nie używają strzelb. Mają do tego dużą skuteczność.

  22. BRAVO! BRAVO! BRAVO!

    Dzien dobry, Panie Gabrielu,
    „…Sadze, ze to nie koniec naszej przygody z Emanuelem Malynskim. Nasza misja bowiem rozumiemy jako edukacje, a nie jako agitacje. Nie powtarzamy tego co wklepano przez ostatnie 200 lat, Szukamy rzeczy waznych i zapomnianych.”
    Voila! C’est genial!
    Jestem mocno zajeta… ale sprobuje wieczorem.

    Merci beaucoup et tres belle journee, a vous Monsieur Gabriel et a tous commentaires! Bisous!

  23. Podcinają im ścięgna. To wskazówka.:)))

  24. Podcinaja sciegna…
    Albo jak Tony Yaa w filmie „Protector” ( … a moze „Ong Bak”?).
    Boks tajski – wersja bojowa. Tajska sztuka lamania kosci i podcinania sciegien. Cel : ochrona wlasnych sloni bojowych i niszczenie sloni przeciwnika (sciegna) oraz „eliminacja zolnierzy wroga” (kosci).

  25. Napisalem przeciez, ze pulapki musza byc odpowednio duze i mocne. Pulapka na myszy moze byc np. kot. A w wersji „sloniowatej” (odpowiednio duzej i mocnej) moze to byc stado wyglodzonych tygrysow, strategicznie rozstawionych….

  26. Na dzisiejszą rocznicę
    http://pulldragontail.blogspot.com/2015/06/200-lat-temu.html
    Co oczywiście jest poza tematem dzisiejszego wpisu, ale gdyby się zastanowić, to kto wie.

  27. Właśnie przeczytałam rozdział :

    KREDYT I CZYSCIEC

    Niestety wywędrowała mi z domu książka Trevelyan’a Historia Społeczna Anglii , bo bym sobie posprawdzała to co ominąłeś w poprzednich rozdziałach …tych o Anglii……Nie pamiętam rzeczy tak dawno czytanych ….Ale Morze Śródziemne bardzo dobrze opisane.

  28. Tym razem bez zartow. Prosze sobie obejrzec sensownosc stawiania pulapek na myszy przy sloniu

    http://joemonster.org/filmy/11745

  29. Ehh czy ktos wogole pisze tu na temat, odnoszac sie do meritum?
    Tu nie chodzi o slonie i myszy tylko skale waznosci tematow.
    Napisze wiec wprost
    Zajmujac sie myszami (niewaznymi tematami) zostaniemy rozdeptani przez Rockefelerow i Morganow.
    A rozdeptanie zostaniemy nie przez to ze gonimy za myszami tylko dlatego ze udajemy ze nie widzimi slonia.
    I tu nawet nie chodzi zeby pokonac slonia bo my jestesmy jeszcze mniejsi od tych „mysich” tematow – chodzi o to zeby nie zostac bezsensownie rozdeptanym.

  30. O co ci chodzi madbrain? Caly czas piszemy na temat – o sloniach. Obrazujesz swoje mysli przez metafore slonia i my, podejmujac watek, tez uzywamy tej metafory. Wczuj sie w nasze opisy.

  31. Łby to oni mieli nie od parady

  32. Powiedziałbym inaczej. Oni grali w zupełnie co innego niż wszyscy naokoło i dzięki temu wygrywali.

  33. „Wojna o pieniądz ” nigdy nie jest poza tematem …..na tutejszym blogu :)))

    Jeśli ktoś jeszcze nie czytał , choć to tutaj wraca regularnie … to w papierowej wersji wydały to wrocławskie WEKTORY

  34. Skończył sie nakład II numeru Szkoły nawigatorów. Kto się załapał ten szczęśliwy, kto nie kupił niech żałuje, bo było tanio. Dodruku nie będzie, bardzo mi przykro. Niebawem wyczerpią się też inne nakłady.

  35. Aha i nakład Liścia sie wyczerpał, dodruku nie będzie, bo Toyah musi pisać nowe książki. Na wyczerpaniu jest nakład Elementarza i Marki dolary banany…..mówię wprost, żeby potem nikt nie płakał, że chciał kupić, ale nie zdążył.

  36. Proponuję napisać ten komentarz przy książkach w sklepie. Zobaczy każdy a nie tylko czytający ten wpis.

  37. Przykład muzycznej pop-agitacji „o biednych katarskich ofiarach złych rycerzy chrześcijańskich”

    http://www.dailymotion.com/video/xe02rt_les-chevaliers-cathares_music

    Autor, Francis Cabrel, założył w 1992 r. stowarzyszenie pożytku publicznego prowadzące działalność edukacyjną „Voix du Sud”, które dwa razy w roku organizuje w Astaffort na pł. Francji spotkania muzyczne dla młodych, zdolnych.

    Jak wynika ze strony „voixdusud” agitacja ma się cały czas dobrze.

  38. Dobry wieczor Panie Gabrielu,
    Troche pozno, ale slowa dotrzymuje… otoz, ogladalam troche w TVFrance obchody rocznicowe
    100-lecia bitwy pod Waterloo, wywiady i cala ta popeline. Ta propaganda, czyli Panskimi slowy POP bedzie trwal caly weekend. Wiekszosc Frankow jest dumna i blada z tego, ale… to zwyczajnie
    KRAINA GRZYBOW!!!
    Napewno wyobraza Pan sobie jak Franki sa „wydudani”… to sa ciezkie miliardy euro, bo te transmisje ida do 6 krajow… i to wszystko sie jeszcze cieszy. Ciemnota i zaslepienie prawie powszechne, ale banda ktora tym zarzadza wie co robi… bardzo sie spiesza.
    Jutro tez bedzie przedstawienie tragikomedii greckiej, kreacja w TV juz sie zaczela dzis
    w wiadomosciach o 20.00, idzie pelna para, pokazuja panike Grekow z wyplacaniem pieniedzy
    z bankomatow, straszliwe kolejki… ale ja – musi slepa jakas jestem – nie widze zadnej paniki,
    ich premier z Sirizy rozchachany od ucha do ucha, tylko sie poklepuje i przytula do Krysi Lagarde,
    a w TV Monsieur Pujadas z dwoma szamanami-analitykami-specjalistami tlumaczy ciemnym Frankom powage sytuacji, no i jak sie dogadaja to „ca va”.., ale jak sie nie dogadaja to najwiecej straci oczywiscie Makrela z Berlina, potem cala UE… a kazdy statystyczny Franek straci 600€!!!
    Jazda bez trzymanki, gangsterstwo szaleje, maja fantazje – powiedzialabym – iscie ulanska!
    Sytuacja napieta jak baranie jaja!
    Moim zdaniem nalezy to olac cieplym moczem… ewentualnie zabic perlistym smiechem.
    …co sie tyczy tego szamana Jordi Saval… to musze sie „zajac” tym zlodziejem i tfurca wszelkich projektow muzycznych z poludniowej Francji, hepeningow, performacji i Bog wie czego jeszcze. On jest tu strasznie mocno lansowany, ale… cos zaczyna zgrzytac, ludziom sie to nie podoba!
    Jak bylam jeszcze w Paryzu widzialam duzo plakatow w ubieglym roku, lansowany jako Katalonczyk, no i przy okazji zaczelo sie mowic o oderwaniu Katalonii od Hiszpanii, ruchach separatystycznych Kraju Baskow, itp. Gdzies w marcu albo w kwietniu widzialam go tez w TV w bardzo popularnym
    tu programie „On ne pas coucher” prowadzonego przez popularnego animateur’a, oczywiscie homosia Laurent’a Rouqier’a. Puszczony teledysk z jego muzyka nie nadawal sie do sluchania. Co za szmira, moj przyjaciel byl wq…ny na maxa tym co uslyszal i wysluchal, pytal co to bylo, ale ja tez nie wiedzialam co to bylo, a bylo to naprawde straszne.
    Prosze sobie wyobrazic, ze po przeczytaniu Panskiej notki dzis rano od razu sobie skojarzylam
    tego palanta Jordi i podzielilam sie swoja wiedza z moim przyjacielem, ze ten cwaniak jest tez lansowany i udziela sie w Krakowie, w Polsce i doi kase i z Francji i z Polski. Przypomnielismy sobie tamta emisje w TV i te straszna pseudo-muzyke, i moj przyjaciel powiedzial, ze 29 czerwca jest zaproszony do merostwa Rennes na taki duzy panel dyskusyjny, co to maja dyskutowac nad nowa „redefinicja laickosci” – bo ostatnia taka definicja byla w 1956 roku, no i nijak sie ma do obecnej sytuacji, przybywa emigrantow, wystepuje powazny podzial religijny, grozny podzial zywnosci „halal”, do tego dochodza Azjaci ze swoja zywnoscia, przylaczaja sie wegatarianie i rozne inne sekty… no po prostu CYRK! Nikt nie wie jak to zrobic, nie maja ani zielonego pojecia ani ochoty, jestem pewna, ze
    to kolejne chore czyjes urojenie po prostu zdechnie smiercia oczywista, niemniej jednak mam jeszcze tydzien czasu i przygotuje przyjaciela do stosownego wystapienia zeby ich tam wszystkich postawil
    do pionu. Powiedzial, zebym mu przygotowala wszystko co chcialabym powiedziec, reszte mu wytlumacze w rozmowach, przygotuje przyklady i on to wszystko tam powie, a ma wyjatkowe „gadane”, nie ma tremy, wystepujac przed publicznoscia czuje sie jak ryba w wodzie,.. mnie oczywiscie na tym panelu nie bedzie. Tak juz jest nabuzowany na nich, tych zlobow w merostwie, ze powiedzial, ze poprosi o zabranie glosu zaraz na samym poczatku panelu i tak im nagada, ze im sie odechce… i bedzie koniec panelu. I on to zrobi! To Bretonczyk… musze go dobrze przygotowac, zeby ich tam zmasakrowal. To naprawde bedzie swietna okazja zeby do tych ich pustych, zakutych lbow cos dotarlo, a wiem, ze bedzie cala lokalna swita i z Paryza tez maja przyjechac jacys deputowani.
    A tymczasem, zycze Panu jutro szerokiej drogi do Szczecina, udanego kiermaszu i szczesliwego powrotu do domu.
    Bonne nuit!

  39. Powtórzę link, gdzie przedstawiłem kopię opisu tego czym było Waterloo na prawdę.
    http://pulldragontail.blogspot.com/2015/06/200-lat-temu.html
    Jeżeli ktoś by chciał protestowac przeciwko temu co jest napisane w tych scanach, to warto zauważyć, że już w 1915 roku, czyli 100 lat temu Rothschildowie usiłowali pozywać do sądu za przedstawianie tej rzeczywistości, ale sąd ich pozew oddalił i musieli koszta sądowe zaplacić.

  40. Andrzej.A,
    Dzieki za linka… Przyrzekam, ze przeczytam, ale juz nie dzis, jutro.
    Pomylilam sie… nauralnie, ze minelo od 1815 roku 200 lat!

  41. Masz rację. Zorganizuj sobie strzelbę i do działania !

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.