Jak wiecie należę do ludzi, którzy nie mogę wyjeżdżać w zbyt atrakcyjne rejony świata, a to z tego względu, że od nadmiaru wrażeń mogłaby im pęknąć głowa. Dla mnie wystarczy, że się przejdę spacerkiem do sklepu po masło i mam już w głowie tyle pomysłów, że nie wiem co z nimi robić. Gdybym na przykład, w tym stanie psychicznym, w którym jestem zawsze, pojechał dajmy na to na Malediwy, pewnie by mnie sparaliżowało. Lepiej więc siedzieć w domu. Przechwalam się trochę, ale jakoś mi to wybaczycie. Od trzech dni piszę bowiem teksty zainspirowane nie widokiem pięknej jakiejś panoramy, ale krótką rozmową telefoniczną z prof. Grzegorzem Kucharczykiem. Dla mnie samego jest to dość niezwykłe. I dziś też będę rozwijał jeden z wątków tej rozmowy. Powiedział mi Grzegorz Kucharczyk iż dziwi się, że życie i dzieło króla Haralda III zwanego Hardrada, nie zostało uwiecznione w żadnym filmie. Profesora może to rzeczywiście dziwić, bo jest on, podobnie jak inni akademicy, poza rzeczywistością rynkową i poza jej ukrytymi mechanizmami związanymi z dystrybucją propagandy. Mnie to nie dziwi wcale, albowiem, rynek globalnej propagandy jest płytki tak naprawdę, a jej misją jest powielanie wciąż tych samych treści, które muszą się na wieki utrwalić w umysłach odbiorców. Hollywood to w istocie egipski relief z czasów średniego państwa (czy też jakiegoś innego, nieważne), tyle że ruchomy. Biorąc więc pod uwagę kto jest dysponentem sukcesu globalnego, nie możemy się dziwić, że nie ma tam miejsca na Haralda III, sługę Bizancjum, Arabów i Bóg jeden wie jeszcze kogo. To jest ten zakres widma, który ma pozostać poza zasięgiem wzroku. To bowiem co powinni zobaczyć widzowie, zostało wypracowane nie tak dawno temu, w dobie romantyzmu, w starej wesołej Anglii i ma postać nieco zmodyfikowanych powieści Sir Waltera Scotta. Tym jest na przykład cały Tolkien, rzecz wtórna i nieznośna, płaska jak naleśnik i niczego nie wyjaśniająca. Kreująca za to bohaterów, którzy mają może mniej przygód niż Harald III, ale za to takich, których motywacje, przeniesione w całości do filmu ze świata współczesnego, dają się zaakceptować przez widza przeżywającego hormonalne burze. Wszystko co jest poza tą formułą nie może mieć znaczenia. Jeśli do tego dodamy jeszcze antykościelną i deprawacyjną funkcję propagandy, mamy w zasadzie opisany cały przemysł rozrywkowy doby obecnej. Podkreślę to jeszcze znanym Wam już przykładem – można w nieskończoność powielać biografię Ryszarda Lwie Serce, ale nie Ludwika Świętego, który doczekał się tylko jednej i to w dodatku napisanej przez masona.
Wobec takiego spozycjonowania spraw, sukcesu w propagandzie rozrywkowej nie może osiągnąć nikt, kto nie ma dostępu do kanałów dystrybucji, którymi są podawane wyżej opisane treści. Stąd taki pęd by znaleźć się w Hollywood i tam rozpocząć karierę, którą uwieńczy jakiś film, niekoniecznie o Ryszardzie Lwie Serce, ale koniecznie utrzymany w jedynej dopuszczalnej konwencji. Niech to będzie „Zimna wojna”, „Bogowie” albo coś innego, to bez znaczenia. Najciekawsze w tym wszystkim są dwie sprawy – ludzie wierzą, że dynamika życia jednej czy drugiej osoby to powód do umieszczenia jej w scenariuszu filmowym, choć nie jest to prawda, bo te powody do umieszczania są dużo bardziej poważne – to sprawa pierwsza. Druga zaś jest taka, że lokalnym organizacjom takim jak telewizja polska, albo innym, jeszcze słabszym, zdaje się, że wystarczy powielić słaby konspekt z głównego kanału dystrybucji, żeby osiągnąć sukces. To się nie uda i udać się nie może. Dla każdego sprzedawcy detalicznego, czy to takiego co sprzedaje kisiel, czy takiego co sprzedaje książki, czy tego od kafli ozdobnych, jest to jasne. Nie jest to tylko jasne dla polityków i dyrektorów programowych. Co trzeba zrobić, żeby osiągnąć propagandowy sukces? Wyjść poza zakres widma, który tu opisałem i udrożnić kanały dystrybucji inne niż te już istniejące, na możliwie dużym obszarze. Możliwie dużym, to znaczy w naszym przypadku, powiększonym o te rejony gdzie nie mówi się po polsku. I nie sądzę, żeby chodziło tu tylko o bliską zagranicę. Wręcz jestem przekonany, że im większa egzotyka, tym większa szansa na propagandowy sukces atrakcyjnych treści produkowanych u nas, w zakresach niedopuszczanych przez globalną propagandę. Jest jeszcze jeden sposób na sukces propagandowy – wyizolować całkowicie duży rynek i narzucić na nim swoje zasady, tak jak to zrobili komuniści w ZSRR, lansując swoją, interesującą, kłamliwą, niezwykle przy tym dynamiczną wizję. No, ale na to trzeba mieć stosowne zezwolenia.
Kiedy więc ktoś mówi, że czyjeś życie, przygody czyjaś praca, to gotowy scenariusz filmowy, ten po prostu nie rozumie, że scenariuszem filmowym może być wszystko – fragment książki telefonicznej miasta Tokio, na przykład, albo coś innego równie banalnego. Nie zawsze może nim zaś być życie tak dynamiczne i pełne przygód, jak to które miał za sobą król Harald III. Bo to nie mieści się w zakresach na jakie zezwala globalna propaganda.
Jest jeszcze jeden wątek, bardzo istotny – nic, jeśli nie bierzemy pod uwagę komunizmu i jego glejtów, z tego co wydarzyło się na wschodzie Europy, nie ma prawda znaleźć się w głównym nurcie czy też kanale dystrybucji propagandy, no chyba, że zostanie to ukazane w formie karykaturalnej lub jako aspiracja. I dowodem na to są wszystkie polskie wątki w filmach amerykańskich, brytyjskich i innych. Czy tak musi być? Nie musi, ale sposoby blokowania nie pożądanych w globalnej propagandzie treści, są wyrafinowane i niezwykle skuteczne. A do tego, dla ludzi, których się tymi sposobami obrabia, całkowicie niewidoczne, bądź traktowane jako coś absolutnie fantastycznego. Ostatnio onyx przesłał mi link do dziwnej mapy, na które zaznaczono wszystkie bitwy w dziejach świata. Autor projektu policzył też, który naród wygrał najwięcej bitew, Pewnie będziecie zaskoczeni, ale okazało się, że to Francuzi. Dla mnie, człowieka, który uważa francuską politykę za groźną, ale celową i skuteczną, a momentami nadającą się do naśladowania, nie było to aż takie zdziwienie. Myślę, że dawno, dawno temu, zanim w ogóle powstał internet, ktoś zorientował się, że Francuzi mają zdecydowaną przewagę, jeśli idzie o motywacje bojowe i długą tradycję walki w okolicznościach całkowicie i totalnie im nie sprzyjających. Po takiej konstatacji zaś przystąpił do defasonowania ich ducha bojowego. Zaczęło się od likwidacji najważniejszej we Francji formacji duchowej czyli niepiśmiennych baronów, a potem trzeba było napisać Francuzom historię i zrobić im kulturę pop. I za to zabrali się sponsorowani z Londynu, a potem z USA członkowie organizacji tajnych. Oczywiście czynili to dla dobra republiki i całego narodu. Dziś, trzeba mieć mocne bardzo nerwy, żeby obejrzeć francuski film i się nie porzygać przy tym. Z Polską nikomu nie chciało się nawet w ten sposób patyczkować, bo u nas ilość durniów wierzących w to, że opis galopady gołej baby na koniu, przez ośnieżony step, spowoduje iż świat cały zwróci oczy na Polskę, idzie w dziesiątki tysięcy. Trzeba stawiać bramki w czasie rekrutacji i strażników z psami, żeby się nie pozabijali demonstrując swoje zaangażowanie.
Nic mi się wczoraj nie udało napisać, trochę się więc św. Stanisław opóźni. Bardzo przepraszam.
Zachęcam do zaglądania na www.prawygornyrog.pl
Panie Coryllus , w filmiku na You Tube wyemitowanym po targach książki historycznej stwierdziles ze Rosja za Iwana IV była pierwsza ofiara Anglii.To gruba pomylka i slepota z Pana strony na oczywiste fakty.
Zwracam się do ciebie z prośbą, żebyś się odp…lił, okay…i wynocha mi stąd.
Kant, który siedział (myślał) w jednym miejscu, ponieważ nie opuszczał Królewca, także został geniuszem.
Napisał m. in. „Krytykę czystego rozumu”, właściwie krytykę czystego rozsądku, bo tłumaczenie jest nieprecyzyjne.
Minęło ponad dwieście lat i obecnie obywamy się zarówno bez rozumu, jak i bez rozsądku.
Przykład (dygresja, z którą się obudziłem):
„Pierwszy” złożył kondolencje rodzicom pięciu bezmyślnych małolatek, które szukały wrażeń w pokoju bez wyjścia, zarządzanym przez jakiegoś cwaniaka, który miał gdzieś zasady zakładania instalacji elektrycznych i grzewczych w budynkach.
Zamiast zrugać wszystkich od góry do dołu, polecił rodziców opiece Panu Bogu (któremu? dlaczego? po co? jakiej konkretnie pomocy?) i obiecał im w nagrodę kasę z naszych podatków, a także darmowych adwokatów i psychologów, których zadaniem będzie wytłumaczenie, że wszystko jest OK i że nie popełnili żadnego błędu w życiu. Czy ja śnię, może niech ktoś mnie uszczypnie!
Rodzice powinni ponieść pełne konsekwencje wychowania i braku kontroli nad nieletnimi, które to wychowanie doprowadziło do tragedii. Cwaniak jest przynajmniej cwaniakiem.
W Polsce niestety obowiązuje nie kwestionowana przez nikogo konstytucyjna zasada, że życie, zdrowie i pieniądze służą tylko po to, żeby bawić się do bólu i aż do tragedii.
Środowisko skupione wokół p. Krzysztofa Karonia walczy z tą zasadą i mam nadzieję, że czytelnicy również mnie poprą, chociaż odbiegłem od tematu dnia, za co z góry przepraszam. Koniec dygresji.
W ostatnim czasie jest zwracający uwagę wysyp filmów takich, jak „Zimna wojna” i wielu innych. Z przekonaniem wszyscy w Polsce mówią, że największym sukcesem jest rozebranie się dla Playboya albo zagranie dla Tarantino lub w jakimkolwiek zagranicznym filmie.
Tak zachwalana pani Joanna Kulig krzyczy, a nie śpiewa, bo z ciekawości przesłuchałem jej piosenkę. Król jest nagi. Wszyscy znajdujemy się (w wymyślonym zresztą przez Polaków w Hollywood) matriksie albo w pokoju bez wyjścia. Szukajmy zatem ratunku i uciekajmy, zanim nas spalą jacyś idioci!
Zastanawiało mnie i gorszyło Pana zachowanie, jednak coraz bardziej widzę, że jeśli ktoś zachowuje się jak cham to nie ma innego sposobu jak kop w d…pe i wyrzucenie z lokalu.
Czy Gospodarz mógłby rozwinąć kwestię rycerzy rodów Jastrzębiec, Strzemię i Szreniawa?
Mam rozumieć, że to jest jakaś genetyczna przypadłość dziedziczona z pokolenia na pokolenie, która również uwidoczniła się w następnych pokoleniach Kraszewskich, Lubomirskich i Zborowskich w ich mam rozumieć zdradzieckich postawach.
Współczesna psychiatria takich ludzi usprawiedliwi a przede wszystkim takich Zborowskich, którzy wydają się być jakimiś pozbawionymi empatii psychopatami.
Psychiatria jasno mówi, że psychopaci są bardzo inteligentni ale pozbawieni empatii, a co za tym idzie wniosek, że Bóg nie jest w stanie swoją miłością dotrzeć do wszystkich. Chrystusowe moralizowanie nie działa na ludzi słabych takich jak Judasz ale również na tych nie rozumiejących miłości tych pozbawionych empatii właśnie.
W tych dwóch przypadkach nie jest to kwestia wolnego wyboru a raczej przemożnych naturalnych skłonnościach a jeśli mowa o psychopatach to neurologiczne upośledzenie.
Możliwe, że jest to jakiś wyjątek potwierdzający regułę, ale ten margines 1-2% może równie dobrze stanowić ponad połowę najbardziej wpływowych ludzi na ziemi. Oczywiście nie podejrzewam, że ludzie pokroju Judasza tam się znajdują a raczej różnej maści przypadki psychopatyczne – jednostki nieludzko silne psychicznie – ale bardziej prawdopodobne to jest ktoś z wyciętym kompasem moralnym jak samochód z wyciętym filtrem cząstek stałych.
W wyniku tego też kwestionuję pogląd, jakoby Bóg nie nakładał na ludzi większego ciężaru niż są oni w stanie udźwignąć, bo gdyby tak rzeczywiście było to na świecie nie byłoby ludzi tak słabych jak samobójcy. Dla takiego Judasza wymóg przemiany jest ponad jego możliwości natomiast taki psychopata po prostu nie zrozumie o czym ten kapłan do niego prawi, o jakimś tam współczuciu, czy miłości. Sąd Boży to sprawdzian z miłości, co niewątpliwie wypada z ram ich pojmowania. To już nie są domysły tylko badania kliniczne, które potwierdziły, że pewne podzespoły nie załączają się wcale, nie zapalają się żadne kontrolki.
Zmiana tego jest trudniejsza jeśli nie niemożliwa, na pewno dużo trudniejsza niż uczenie starego psa nowych tricków.
Przepraszam, że się wtrącę, bo pytanie jest nie do mnie kierowane, ale tak na marginesie podam pewien przykład. W średniowiecznym miasteczku w Niemczech z zachowanymi murami obronnymi ponadsześćdziesięcioletnia Polka prowadząca wózek z dzieckiem mówi do mnie tak: widzisz te mury? Kiedyś złoczyńców znakowano trwałym znakiem na czole i wypędzano z miasta, musieli sobie z tym radzić, a ich żywot nie był lekki. Skóra mi ścierpła. W takiej sytuacji człowiek gotów jest zawrzeć pakt z diabłem i poprzysiąc zemstę. Sądzę, że samobójstwo popełniali NIEWINNI. Egzorcyści wiedzą, że cyrografy są dziedziczne.
Prezentuje Pan podejście nie chrześcijańskie, bo albo wierzymy w psychiatrę jako zegarmistrza duszy, albo w Pana Boga. Pisze Pan: psychiatria usprawiedliwi, a nie „uleczy”. Dziwne.
Bóg traktuje ludzi jak każdy normalny ojciec swoje dzieci i nie nakłada osobiście żadnych ciężarów, lecz wymaga odpowiedniego zachowania się w różnych sytuacjach życiowych i nie egzaminuje z miłości. Po prostu wpuszcza w swoje progi albo nie.
Są też inne ciekawe przypadki, które uniemożliwiają bycie dobrym człowiekiem, nie tylko choroba. Na przykład nałogi albo wszczepienie chipa, co powoduje, że człowiek nie ma wolnej woli.
Ostatnio przewinął mi sie taki żarcik graficzny, mam nadzieję że Ci, drogi Coryllusie spodoba 🙂
https://i.redd.it/mw5256z3onz11.png
Gospodarz pisze książkę, komentarzy mało, więc pozwolę sobie na takie pytanie retoryczne dla rozruszania szarych komórek:
– ile pieniędzy musiałby teraz zebrać pan Owsiak, żeby wskrzesić te pięć gimnazjalistek z Koszalina, a ile pieniędzy by kosztowało odpowiednio wcześniejsze użycie pasa, żeby nie wałęsały się po jakichś podejrzanych escape-roomach ze scenerią z filmów grozy i innych euro-weekach?
– czy w ogóle wspomniana inicjatywa filantropijna byłaby potrzebna, gdybyśmy poświęcili więcej uwagi naszym bliskim?
Już tyle razu gospodarz oraz blogerzy dają Panu do wiadomości, aby nie pisać skrajnie nie na temat. Pan to robi ewidentnie specjalnie i na szkodę tego bloga.
Jeżeli Pan/Pani tak uważa, to zastosuję się do tego.
Harald Hardrada – przygody Olbrzyma
Uwaga: Pierwsze dwie ilustracje to nie Hardrada ale Bazyli II (z psałterza w Wenecji), który sprowadził gwardię wareską.
Wlasnie ta napisana im „nowa” CHistoria…
… przez „czlonkow tajnych grup” wali im sie teraz na leb i szyje !!! À le jeszcze duzo wody musi uplynac w Sekwanie zanim Franki to zrozumieja…
… a tymczasem demolka w „sercu Paryza” trwa w najlepsze, w 6 Paryzu – a wiec – w niedalekiej odleglosci od katedry Notre Dame, fontanny St.-Michel’a, bd Saint-Germain „zdemolowaly” ZK butiki, sklepy pamiatkowe, spalono kilkadziesiat aut, motocykli, a nawet 2 barki zacumowane przy Sekwanie… swoja droga dla sprzedajacych tam Chinczykow nowy rok zaczal sie fatalnie… a teraz „ewakuowane” sa Champes-Elysees bo jakis minister zostal „zaatakowany” i jakis lub jacys intruzi wdarli sie do jakiegos ministerstwa, nie wiadomo jeszcze jakiego…
… takze KABARET-USTAWKA trwa w najlepsze… no i „uchodzcy” z Afryki tez plyna do Europy… przez ten weekend to musi ich przyplynac duuuzo… taka „okazja protestacyjna sie” im trafila tym wszystkim szujom od Soros’a, co to w tym „biznesie uchodzczym” partycypuja !!!…
… to tak w zwiazku z Pana ostatnimi, genialnymi wpisami… o Wikingach, Arabach, prawdziwym pieniadzu… itp.
Ponieważ kilka dni temu wrzuciłem ilustracje w związku z Anglią Churchillów i Teodorą (żoną Justyniana Wielkiego), a teraz pojawia się znany w historii Anglii Hardrada w gwardii wareskiej założonej przez Bazylego II, który przywrócił cesarstwu świetność nieznaną od Justyniana, to sugeruję to jako wprowadzenie do filmu oraz wskazuję niektóre ciekawe momenty.
Sceny do filmu
Włodzimierz I Wielki i Bazyli II Bułgarobójca, jego siostra oraz waregowie u Bazylego
Zoe, cesarzowa i siostrzenica Bazylego II oraz jej romans z Hardradą oraz romans Hardrady z jej dwórką
Dzikie zachowania Hardrady:
-Jego wojowie wyłapują w lasach ptaki, przywiązują im trudnopalne patyczki nasączone siarką i woskiem, podpalają i czekają aż ptaki wrócą pod strzechy, które palą się od żarzących się patyków. Wówczas Hardrada łupi osadę.
– Ze wzgórza Hardrada toczy wielką belę palących się różności. Potem łupi osadę.
– Na Sycylii Hardrada udaje trupa i w wielkiej trumnie zostaje wniesiony na chrześcijański pogrzeb do grodu. Trumna blokuje bramę, a wojowie mordują księdza i całą resztę mieszkańców.
Przed bitwą o Anglię ostatni saksoński król chce ugody z bratem i proponuje mu ziemie. Ten pyta, co dostanie jego sojusznik Hardrad. Król mówi, że 7 stóp ziemi albo nieco więcej. (Wg gazetowego źródła amerykańskiego z końca 19. wieku Hardrad liczył 7 stóp i 10 cali wzrostu). W tej scenie można wykorzystać dramat Lorda Tennysona.
Nie dość że historie są płytkie, to kolejne produkcje filmowe są coraz gorsze i puste, przykładem może być ostatni Robin Hood, mocno odradzam, ja poszedłem tylko i wyłącznie z powodu darmowego biletu, przyznaję, to nie miało sensu, zmarnowałem kawał czasu.
A ja czekam na film o przygodach Beniowskiego, ale się nie doczekam. U cieczka Beniowskiego Rosji wydawała mi się niemożliwa, ale po przeczytaniu Budzisza „Koniec rosyjskiej Ameryki” wiadomo, że było to realne w tamtych warunkach (obecność rosji na wszystkich akwenach wodnych) .
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.