Dawno temu poprosiłem jednego z autorów, by napisał tekst dotyczący powieści Agaty Christie zatytułowanej „Pasażer do Frankfurtu”. Nie pamiętam co on tam napisał, ale niedawno sam zacząłem czytać tę książkę i jestem jej treścią zdumiony w najwyższym stopniu, a nie przeczytałem jeszcze całości. Pani Agata próbuje wyjaśnić w swojej ostatniej powieści fenomen ruchu młodzieżowego lat sześćdziesiątych. Sposób w jaki to czyni demaskuje ją całkowicie i demaskuje także plany tych osób, które ruchem studenckim kierowały w istocie. Powieść zaczyna się, jak wszystkie chyba jej powieści od prezentacji bohaterów, którzy okazują się nie tym kim są w istocie. Na lotnisku, młoda dziewczyna proponuje mężczyźnie by oddał jej swój paszport oraz ubranie, bo grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. On się oczywiście na to zgadza, a potem jeszcze zgadza się wypić pozostawiony przez nią środek nasenny, który ułatwi mu upozorowanie kradzieży paszportu i bezpieczny powrót do Londynu. Rozumiemy, że pani Agata zdradza nam tutaj sposób w jaki porozumiewają się w tłumie, w miejscach od centrali odległych agenci Londynu. Główny bohater bowiem jest rozpoznawalnym dyplomatą, odwiedzającym nudne konferencje pokojowe. Trudno więc przypuścić, by wybranie jego właśnie jako swoistego dawcy, było przypadkiem. Ot, jedna z agentek wpadła w kłopoty i musiała sobie poradzić w myśl zasad zawartych w tajnej instrukcji. Każdy to zrozumie, nawet ktoś tak nierozgarnięty i nie obznajomiony z literaturą szpiegowską jak ja.
Im głębiej się człowiek zapuszcza w tę książkę tym jest gorzej. Oto główny bohater, lekko nieporadny dandys, zostaje wraz ze swoją przyjaciółką, a jakże, tą samą agentką, która zaczepiła go na lotnisku, wydelegowany do zbadania sprawy ruchów studenckich. Agata pisze wprost, że te rozruchy kojarzą się jej z faszyzmem i tak samo się skończą. Najlepsze jest jednak to, kto próbuje zbadać całą sprawę. Nie MI6 bynajmniej, ani żadne inne MI. Za wszystkim kryje się grupa szlachetnych biznesmenów z Wyspy, którzy są zaniepokojeni sytuacją w ośrodkach akademickich i próbują za wszelką cenę dowiedzieć się kto finansuje rozruchy. Bo, że ktoś je finansuje, nie może być wątpliwości. Szefem grupy jest niejaki Mr Robinson, postać tajemnicza i dwuznaczna, o którym opowiada się najróżniejsze bajki, niektórzy posuwają się do tego, że mówią iż jest on synem jakiegoś hinduskiego nababa. W jego opisie ani razu nie pada słowo „żyd” i Agata jest jak najdalsza od podobnych sugestii. Pan Robinson, człowiek spełniony i szlachetny chce po prostu ratować Europę przed zarazą. Tak to wygląda teraz, być może zmieni się coś pod koniec książki. Nigdy nie zgadniecie, dokąd wyruszają nasi bohaterowie. Powiem Wam – do Niemiec. Na pogranicze austriackie rzeknę wprost, żeby nikt nie miał wątpliwości, gdzie lęgnie się zło. Młoda agentka, która prowadzi głównego bohatera nazywana jest przez Mr. Robinsona Mary Ann, w rzeczywistości jednak nazywa się Renata Zerkowski i jest autentyczną austro-węgierską hrabianką. Nie wiem czy mogę czytać dalej, bo podejrzewam, że za całymi tymi rozruchami studenckimi, pełnymi przemocy okrzykami, za dilerką narkotykową kryje się stara, rodowa arystokracja, która wcześniej wykreowała Hitlera. Przeciwko tym ludziom, poukrywanym w swoich zamkach, gdzieś na południu Niemiec występuje bohatersko dobry pan Robinson wraz z innymi brytyjskimi finansistami. Być może do końca książki jeszcze coś się jeszcze zmieni i sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót, ale na razie wygląda to właśnie tak, jak zarysowałem wyżej. Można rzecz, że książka Agaty, to donośny krzyk – łapaj złodzieja! Trudno bowiem przypuścić, by osoba obracająca się w takich sferach jak ona, osoba świadoma przecież skutków i przyczyn zjawisk politycznych, wierzyła w to, że rozruchy studenckie organizowane są gdzieś z centrali położonej na południu Niemiec.
Agata jest do dziś jednym z najważniejszych narzędzi propagandy imperialnej, w dodatku skonstruowanym tak sprytnie, że nikt złego słowa na nią nie powie, bo to przecież literatura rozrywkowa, a nawet jeśli miewa jakieś podteksty, to cóż z tego. To niezwykle inspirujące, szczególnie dla pań, które lubią utożsamiać się z głównymi bohaterkami jej książek. I teraz zostawmy Agatę , przejdźmy do czasów i okoliczności nam bliższych, biorąc ze sobą jedynie mechanizm tego dziwnego urządzenia, którym są książki pani Christie. Oto brytyjska propagandystka jest wiarygodna dla wielu ludzi dlatego właśnie, że jest brytyjską propagandystką. Reprezentuje bowiem siłę i organizację, dla której nie ma żadnych przeszkód, a to zawsze imponuje, szczególnie słabym i bezradnym. Do tego stopnia, że gotowi są uwierzyć w zamianę paszportu na lotnisku i cudowne przeistoczenie się kobiety w mężczyznę. To nie jest zjawisko przyrośnięte do kultury brytyjskiej, ono jest tu z nami i my je doskonale rozpoznajemy. Oto ostatnio pan pułkownik Wroński zdradził, że służył razem z Jackiem Bartosiakiem. Taki link dostałem dzisiaj od kolegi. Nie zdziwiłem się za bardzo tą informacją, ale zdziwiłem się sposobem w jaki zareagowali na to komentatorzy na twitterze. Otóż oni uważają, że to nie jest nic złego. Mamy bowiem certyfikowanego agenta, a więc mamy całkowitą gwarancję, że informacje, które on podaje są prawdziwe, właściwe i rzeczowe. – Nie – zawoła ktoś – jest właśnie odwrotnie! Agenci kłamią, naginają rzeczywistość i produkują memy, które służą nie temu by cokolwiek wyjaśnić, ale temu, by wokół stało się jeszcze ciemniej. Ludziom nie chodzi o to, by było jaśniej, piękniej i lepiej, nie chodzi im o udział w dyskusji. Chodzi im o to, by ktoś, kto ma za sobą siłę, przedstawił taką wersję wydarzeń i okoliczności, w którą oni będą mogli uwierzyć. Wersję, która zdejmie z nich wszystkie rodzaje odpowiedzialności i jeszcze zapewni całkowite emocjonalne bezpieczeństwo. No i da gwarancję, że świąteczne pogaduchy ze szwagrem przy ogórku i śledziu podniosą samoocenę obydwu interlokutorów. Nic więcej się nie liczy. Agata dała Brytyjczykom gwarancję, że są oni bez winy jeśli idzie o europejski kryzys, choć to przecież na Wyspie pojawili się nowi muzycy dewastujący mózgi młodzieży, to na wyspie przemysł rozrywkowy wprzęgnięty został w machinę państwowej propagandy zawłaszczającej kulturę we wszystkich zakątkach globu. Nie miało to jednak znaczenia, bo stara, wesoła Anglia, dawała wszystkim swoim mieszkańcom gwarancję, że są poza tą zarazą. Tak jak Jacek Bartosiak daje wszystkim aspirującym inteligentom gwarancję, że powtarzając głoszone przez niego banały stają się kimś lepszym. Im więcej zaś demaskacji na jego temat pojawiać się będzie w sieci, tym dla głoszonych przez niego prawd lepiej.
A co z nami zapytacie? A nic, do nas będą, jak dawniej przychodzić trolle i sprawdzać ile zrobiliśmy tu literówek, czy nie pomyliłem się gdzieś w dacie oraz czy nie napisałem zdania, które całkowicie mnie dyskwalifikuje jako autora. No więc powiem Wam wszystkim jedną ważną rzecz – wobec tego co jest napisane wyżej, nic już mnie nie może zdyskwalifikować jako autora. Po prostu nic, nie ma takiej rzeczy na świecie. Ja za to mogę zdyskwalifikować wielu. I na tym także polega nasz wspólny sukces.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.
Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,
ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki
PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024
PKOPPLPWXXX
Podaję też konto na pay palu:
Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.
Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.
„Oto ostatnio pan pułkownik Wroński zdradził, że służył razem z Jackiem Bartosiakiem”
Coś mi tu nie gra. Przecież ich dzieli 20 lat – ’57 a ’76 (przynajmniej wg wiki)
Gdzie razem służyli? Bartosiak skończył 18 w ’94. Więc UOP lub wywiad:
„Wroński : Od 1990 roku przeszedł do pracy w Urzędzie Ochrony Państwa, (…). Od 2002 roku oficer Agencji Wywiadu, (…)”
https://twitter.com/coolfonpl/status/943340629618315264
” Być może […] sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót” Okaże się, że Angole byli przygotowani do skutecznej wojny biologicznej.
Z uwag w „Wojna o pieniądz” – nie pamiętam który tom – wynika, to CIA(?) trzymała łapę na ruchach młodzieżowych, chodziło o rezygnację ze złota i uczynienie dolara walutą świata, co się i udało.
pacz Pan a wyglądał na takiego geopolitycznego szpeca
http://kancelariabartosiak.pl/zakres-uslug/sektor-zbrojeniowy/
http://kancelariabartosiak.pl/zespol/wspolnicy/
To nie jest prawnik od rozwodów, co amatorsko zajmuje się historią i polityką, a z nami chce się podzielić swoja pasją.
A czy ktoś coś słyszał, jak sie sprawy potoczyły z tzw. mennica i odwołanym prezesem.. Dziwna cisza zapadła w tej sprawie.. Wrońskił chyba byl tam wynajęty przez owego prezesa ,jako ekspert od spraw bezpieczeństwa, dotyczyło kadr .. Kiedy afera wybuchła.. Wroński odrzegnywał się od tej sprawy , ze on nie ma z nią nic wspólnego ..Co do ostatniego nagrania Wrońskiego proszę zwrócić uwaga na jego glos, i w jaki sposób mówi.. Cicho i na krótkim oddechu.. Momentami wydaj się jakby mówił drżacym głosem..
Mnie dziwi jedno, po co oni się z tym wszystkim obnoszą. To jest niepoważne z istoty
jakoś tak „Renata Zerkowski” skojarzyło mi się z „Krystyna Skarbek”…
Bardzo ciekawe spojrzenie na Agatę Christie. Pani Agata chyba, kiedy mogła, zdejmowała podejrzenia z Anglii. Tak sobie myślę, czy taką próbą nie był „Tajemniczy przeciwnik” z 1922 roku.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tajemniczy_przeciwnik
Może próbuje konkurować z Lejbem Fogelmanem?
Co do tych samozwańczych korektorów- imponują mi, czuję się wtedy taki malutki, prawie znikam.
Prawdopodobnie rozruchy studenckie które były w 1968 prawie wszędzie, nawet w USA, Brazylii i w Anglii, zorganizowały służby kraju w którym rozruchów prawie nie było. W Niemczech było ostro, walki tłumu liczącego kilkadziesiąt tysięcy osobników o zdobycie budynku Axela Springera. Istotne jest również to, czy zamieszki zakończyły się zmianami na czele władz państwowych, czy też nie.
W każdym razie najbardziej widocznym efektem zamieszek było zwycięstwo rewolucji obyczajowej na Zachodzie, poluzowanie przepisów rozwodowych, antyaborcyjnych, legalizacja pornografii, itp.
OT, w ramach kontynuacji, sprzed paru dni
Jonny Daniels chce wyeliminować Brauna? Reżyser odpowiada!
https://www.youtube.com/watch?v=ShlbbpHYQEc
Wyjątkowo denuncjujący ten wpis w Wiki. Jeżeli autor nie wymyślił sobie tła historycznego – a zaczerpnął z książki (pierwszy akapit wpisu) – to Agata Christie już 1922 budowała narrację o zamiarze bolszewików opanowania całej Europy, a może i świata – i Rosji jako praźródle „robotniczego”, ogólnoświatowego buntu.
Ta narracja jest nadal obowiązującą – tj. twierdzenie, że o polityce Wielkiej Brytanii decydował lud prosty i ruscy agencji, dlatego sami musieliśmy bronić Europy w 1920. Na szczęście daliśmy radę.
Proradzieckie strajki w Europie Zachodniej
Sądzę, że to inna liga – pan Lejb jest raczej wyluzowany – a drugi z panów dopiero aspiruje.
już jakiś czas temu – kiedy na blogu poruszał się temat francuskich literatów/artystów-agentów służb – chciałem przypomnieć/przywołać kamień milowy (ba, fundament (?)), książkę G.K. Chestertona, „Człowiek który był Czwartkiem” (z 1908 roku!). Czytałem, że zrobiono jakąś taką ankietę wśród agentów służb, w której mieli oni typować „najbardziej prawdziwą powieść o ich środowisku” – i wygrała właśnie ta książka…
Tego Danielsa już całkiem poj…ało…? Starszego sierżanta sztabowego przysłali do kontroli dystrybucji treści? Koniec chyba musi być blisko, skoro takie rzeczy się dzieją…
Osobiście uważam ,ze Lejb udaje wyluzowanie , jeżeli on sam się legenduje obnosząc się ,ze bywa tu i ówdzie ,i kogo on nie zna… A przecież nikt za niego tego nie robi.. To mnie się wydaje ,ze raczej nie jest wyluzowany.. Mnie też to dziwny , to co Coryllus napisał, ze po co oni się tak obnoszą .. I chyba faktycznie nie jest poważne co do istoty..
tu jest jeszcze jego wypowiedź, także o społeczeństwie otwartym,
a także pytania Janka Geberta
https://www.youtube.com/watch?v=PVGIAipX3QY
Nie wiem kto rządzi wyglądem strony, ale albo zmieni mi awatar na jaskrawo fioletowy, turkusowy lub szafirowy, albo puszczam pawia i odchodzę. Za nic w świecie nie będę nosiła majtkowo różowej kokardy.
https://youtu.be/jeL-0e_EP6A 0:37
Myślę, że powinno być tak – jeśli gdziekolwiek pojawia się pan Daniels, wszyscy od razu dajemy nogę, od razu, każdy chowa się gdzie indziej. Nie zadajemy pytań, nie przyglądamy się, nie skrobiemy w głowę, spieprzamy po prostu….
To Mr White
Dobrze, że nas w pasiaki nie poprzebierał, powinniśmy być wdzięczni.
To niech zmieni, bo cholery dostanę. Albo na moją czerwoną różę SN.
tylko ciekawe czy zdążymy…
Jeszcze Chabad Polska w Sejmie w dniu expose:
https://www.youtube.com/watch?v=c94g-EyM1Xo
Kornel najpierw wyglądał jakby zasypiał na stojąco a później po angielsku się oddalił a myślałem, że coś powie o Polin. Ale ale, Szewach się zjawił i żartował o wjeżdżaniu do Sejmu czołgiem. Weselmy się!
Chyba już jest pozamiatane.
i wypowiedź Szewacha:
https://www.youtube.com/watch?v=VUS15qKkjBo
Doszedłem do momentu, w którym mówi, że nie można wymazać szmalcowników i obojętnych. Czyli, że obojętni też mają zbrodnię na sumieniu. A co z tymi szmalcownikami, od których mąż Gronkowca kamienice kupował?
To co on (sw) mówi jest tak prawdziwe, jak włosy na jego głowie.
X
Niestety,też tak to widzę…
•
Strach się bać
Slusznie sie Pan zastanawia, bo to nie o tego Jacka Bartosiaka chodzi. Ten, o ktorym mowil Wronski (dosc niejasno, i pewnie stad konfuzja) to chyba nieboszczyk, o ktorym w tym artykule:
https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/3661-tajemnica-dyskietek-kiszczaka-poznaj-nigdy-nie-wyjasniona-smierc-pewnego-oficera
Ten caly coolfon na twitterze zrobil jakies zamieszanie chyba..
Z tego co pamiętam, z jakiejś wypowiedzi Ewy Kurek, to swoich się nie osądza a tym bardziej karze – lepiej koszty przerzucić na tych, którzy się ugną.
Te wycinanki w ogóle są do d., znaczy – w złym guście, że tak powiem. W sumie – wszystkie podobne. Często szukam komentu kogoś właśnie po awatarze. Teraz to się nie da.
Dr Jacek Bartosiak i ppłk Jacek Bartosiak to są dwie różne osoby. Sądzę, że w tym przypadku chodziło o tego drugiego.
No to mamy lapsusa….:-)
Ja tam spieprzę dostojnie i z godnościom osobistom. Nie będzie mi tu jakiś jeden z drugim sztabowy cóś tam etc.. I z tej wysokości spoglądać będę na tłum polskich funków kicających przed sierżantem. /Co i tak sytuacji marnej nie zmienia…/
Raczej na pewno. Dalam link powyzej.
..tzn.Wronskiemu chodziło o tego drugiego, bo ten twitterowicz coolfon zasiał zamęt.
nie chcę mieć tego bohomaza
na obrazku
Kto narzeka na swoje bohomazy – niech je sobie ustawi na inne.
„Dawno nie przeglądałem tu komentarzy, więc chciałem sobie trochę ułatwić i wyszło tak: jeśli komentujący nie ma swojego gravatara (każdy może dodać sobie na https://pl.gravatar.com/) to będzie się pojawiał z unikalnym kolorowym maziajem.”
Co do niebezpieczeństwa śledzenia, gravatar może pewnie śledzić skąd nadchodzą zapytania o twoje bohomazy – po Twoim adresie mailowym.
W każdym razie mi nie przeszkadza bohomaz. Nie będę zakładał gravatara.
nie chcę gravatara
nie chcę bohomaza
to nie gravatary – to chipy
Dokladnie tak…
… ze tez takiego Moska tak pompuja… te sakiewicze i srakiewicze… to sie w glowie nie miesci jakie to PRYMITYWY… i przede wszystkim BURACTWO !!!
To nie oni go pompują, to on ich napompował 🙂
Dokladnie…
… Szimona zabraklo to teraz toto stare i zgrzybiale dziadzisko „szyku zadaje” !!!
Brrr………………….
Wszystko jedno…
… jedna napompowana benda… i Mosiek… i ta cholota wokol niego… i oczywiscie ta zaprzedana sakiewiczowa presstytucja… bo oczywiscie to „nasza i narodowa” merdialnia struga te waRZne persony… chocby tego Moska Danielsa… z kartofla !!!
W kazdym badz razie siebie sa warci, a nam pozostaje tylko… SMIECHEM ICH ZABIC !!!
Miło było, ale do widzenia się z Państwem. Powiedziałam, że za nic w świecie nie będę nosiła majtkowej kokardy. Howgh!
Pani wybaczy, szanowna Rozalio, ale to troche dziecinne zachowanie.:-) Jak Mr.White bedzie dyspozycyjny to na pewno da sie pogadac. Ludzie zajeci przed Swietami..
Tadam!!!
Ta książka to wyjątkowy stek bzdur. Przeczytałam kiedyś – bo sporo przeczytałam ACh. Ta jest po prostu wyjątkowa – w zasadzie pisana bez żadnych hamulców. Bzdura na bzdurze. Te jej kryminały z angielskiej prowincji są dużo bardziej strawne, widać, że opisuje w pewnym sensie własną rzeczywistość. W tej zaś książce poddała się zupełnie 🙂
moim zdaniem ten mazaj jest w odcieniu wrzosu (a nie różu)
To jest wypłowiały „wrzos”, Unu. W zasadzie z różem majtkowym spranym to jeden kij.
Rozwody Archibaldów
W roku 1888 pani Jennie Christie wystąpiła o rozwód ze swym mężem Archibaldem Christie. Wcześniej oferowała mu $500, by ją opuścił, a także użyła wobec niego noża rzeźnickiego (została blizna na łysinie) i pieściła go młotkiem. Ona i on wynajęli detektywów. Jej detektyw zaprzyjaźnił się z Archibaldem i jego detektywem i łazili razem po kasynach i knajpach, o on finansował. Zaaranżował także wieczór w hotelu z aktorkami/paniami lekkich obyczajów, ale czujny detektyw Archibalda zarejestrował gości na swoje nazwisko, a przed nocą niespostrzeżenie wyprowadził swego klienta. Według gazety sprawa jest rozwojowa, ale detektyw Archibalda zyskał przewagę. Historia czeka na autora. Sprawozdanie gazety amerykańskiej w załączeniu.
W grudniu 1926 Agata Christie przeżyła wielką traumę, gdy jej mąż pułkownik Archibald Christie porzucił ją dla innej pani. Zamiast pójść za przykładem sprzed blisko 30 lat, Agata próbowała upozorować swe zaginięcie, a winę zrzucić na kochankę męża. Gdy została odnaleziona, udawała amnezję. W 1928 wystąpiła o rozwód, a mąż się nie sprzeciwiał. Historia jest znana i opisana na wiki.
Z tych nielicznych recenzji książki, które zacytowały z niej fragmenty opinii o Trzecim Świecie i opinii Marszałka (de Gaulla?) o młodzieży sądzę, że nie dla warstwy sensacyjnej warto ją poznać.
https://www.facebook.com/stanislaw.tyszka/videos/1654414007969562/
Chyba raczej róziowy…
ta wypowiedź o 'obojętnych’ ma swój cywilizacyjny urok, bowiem nadaje się w każdej sytuacji i wobec każdego 'funktora’ – wniosek jest taki: obojętni muszą za obojętność definiowaną wg mówcy zapłacić; a jaki ten mówca nie obojętny, ojej może nawet z puszką na datki po ulicach chodzi aby okazać swą nieobojętność na to wszelkie zło co to wokół niego i wbrew niemu staje do walki z dobrem; ot, pospolity bajok szukający frajerów do obrania z kasy
Polecam cykl: Burton&Swinburne Marka Hoddera – Fabryka Słów, Lublin 2012
Rozalio,błagam,nieee….Pokornie proszę pana White’a,żeby mi przypisał ten majtkowaty kolor,który tak przeszkadza Rozalii,a jej dał mój.
Wydaje mi się, że dla tych opinii też nie warto. Przynajmniej dla mnie. Wydarzenia w tzw. 3 Świecie i komentarze do nich były przez prasę (światową) wyczerpująco opisywane. W książce jest tego telegraficzny skrót, a uwagi dotyczące państw Europy Środkowo-Wschodniej nie są ścisłe (i raczej enigmatyczne).
Masz rację Harry. To jest majstersztyk intrygi.
Dokładnie, tak samo jak i ty pomyślałem o tej książce, a wzięło mi się to stąd, że jest tam temat służb, oczywiście, ale także pierwowzór ideologiczny (Hide Park – mowa dynamitarda) rewolucji „młodzieżowej”.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.