sie 032022
 

…nie mam zielonego pojęcia, dlatego nie zabieram w tej sprawie głosu. Wiem jednak, że jesteśmy na tyle dużą grupą dobrze zorganizowanych i w miarę zasobnych osób, które pod swoje opiekuńcze skrzydła weźmie każda w zasadzie organizacja, na przykład UE lub inne państwo. Następnie zaś przerobi nas na źle zorganizowaną grupę pariasów, bijących się na pięści o posadę kierowcy rikszy w nadmorskim kurorcie dla wybrańców. Jeśli komuś się zdaje, że opcja ta jest niemożliwa do zrealizowania, niech popatrzy na Ukrainę. Jeśli komuś się zdaje, że w tę stronę ciągnie nas obecny rząd, sądzę że się myli, albowiem – podobnie jak ja – nie ma on pojęcia o zarządzaniu państwem. Na podstawie jednak wyrywkowych i szczątkowych informacji usiłuje orzekać o tym, co powinni robić dziś polscy politycy i jaką postawę przyjąć wobec UE.

Nie wiemy jaki jest plan rządu i na jakie trudności napotyka, a także nie wiemy jakimi metodami zamierza je przezwyciężyć. Mimo to już podnoszą się głosy, w tym tak zwanych poważnych ludzi, do których chce się zaliczać prof. Krasnodębski, mówiące – nie rozumiem do czego zmierza rząd. I bardzo dobrze, że nikt tego nie rozumie. Może wreszcie też rząd coś dla Polski ugra. Postulat by wszyscy obywatele rozumieli, czego chce rząd jest nie do zrealizowania, albowiem okoliczności w których ten rząd funkcjonuje są dla obywateli nierozpoznane, a gdyby takowymi się stały, wszyscy obywatele  uciekliby gdzieś z krzykiem.

Wielu ludzi rozumie, że sytuacja jest trudna, trwa wojna, mamy jakąś tam, niewielką inflację i paliwo podrożało. Wojna i naciski Niemiec są najmniejszym problemem Polaków, albowiem grozę dostrzegają oni w tym, że paliwo drożej kosztuje i nie ma cukru w Biedronce. Rząd zaś posądzają o uległość wobec UE, zarządzanej przez Niemcy. Przypomnę tylko, że niedawno posądzano rząd o uległość wobec UE  w związku z likwidacją hodowli zwierząt futerkowych. I wszyscy, jak kraj długi i szeroki lamentowali, że teraz polski przemysł futrzarski zginie, a rząd nie troszczy się o przedsiębiorców. Proszę państwa, czas zrozumieć, że polityka państwa to co innego niż polityka branżowa i polityka resortów. Tymczasem cały czas słyszymy głosy ludzi, zatrudnionych na państwowych etatach, którzy mówią, co jest robione źle. A to, że ustawy pisane na kolanie, a to że chcą wywłaszczyć ludzi pod CPK, a to że taki czy inny resort jest źle zarządzany. Zacznijmy od tego co to znaczy – źle zarządzany resort? To znaczy przeznaczony do likwidacji, a przed tą likwidacją przeznaczony do okradzenia przez rodzinne, zagnieżdżone w nim mafie. Czy teraz, dziś, ktoś może mi wskazać taki resort? Bo być może takie resorty są, ale mam wrażenie, że jednak nie, a wszyscy pracownicy poszczególnych branż, pozostający na państwowym wikcie, zainteresowani są wyłącznie tym, by w tych resortach nic się nie zmieniło. Nikt nie rzuca hasła do likwidacji, ale coś tam zrobić trzeba i to jest dziesięć przynajmniej dobrych powodów do tego, by ogłaszać iż polityka państwa zmierza do przepaści.

W systemach autorytarnych nikt nie przejmuje się życiem i warunkami bytowymi jakiejś grupy zawodowej, choćby nie wiem jak potrzebnej, tak samo jest w systemach korporacyjnych, o czym tu wielokrotnie pisaliśmy. Ludzie są tylko zasobem i jeśli trzeba ich przehandlować za jakieś polityczne korzyści to się po prostu taką operację przeprowadza i szlus. Z krzykaczami radzą sobie tajniacy, jeśli rzecz odbywa się w Rosji, albo wyspecjalizowane kancelarie, jeśli wypadki zachodzą w Kanadzie. Tyle. W Polsce, póki co największym problemem, jest to, że rząd za mało stawia się Niemcom. Gdyby zaczął się stawiać bardziej wszyscy pisaliby i pobrzękiwaniu szabelką, albowiem tylko w tych zakresach poruszają się ich myśli i do takich słów oraz definicji politycznych przywykli. Innego opisu nikt nie sporządzi, albowiem – co wskazałem na początku – nie zna ani w całości, ani we fragmentach okoliczności, w jakich działają politycy polscy w strukturach unijnych i na forum międzynarodowym. Poza tym celem takich opisów nie jest żadna analiza, ale są one w większości próbą zwrócenia na siebie uwagi. Tak czynią politycy opozycji, którzy jeden przez drugiego deklarują, że zależy im tylko na dobru ludzi. Całe szczęście, że Cimoszewicz siedzi cicho, bo by mu wypomnieli co powiedział rolnikom w czasie powodzi w 98. Nikt chyba nie wierzy w deklaracje polityków opozycji, w tym takiego Laska, który codziennie martwi się na twitterze, co będzie z tymi, których rząd wywłaszczy skupując ich ziemię pod CPK. Troska jaką wyraża Lasek jest tak samo autentyczna jak katolicyzm Cejrowskiego. Niestety wszyscy, którzy dziś rozpoczynają krytykę rządu dołączają do tego chóru wujów. I małe ma znaczenie czy powodują nimi autentyczne obawy czy nie. Poczekajmy na owoce działań rządu, a te ujawnią się na jesieni. Poczekajmy do wyborów, które wyłonią nowy PE i nowy sejm w Polsce. Nigdzie się nie spieszmy, albowiem najgorsze co może nas teraz spotkać to wymiana rządu i w ogóle zmiana polityki. Przestańmy patrzeć na ten rząd przez pryzmat jakichś osobistych dąsów, zaniechajmy krytyki ministrów i premiera. Przynajmniej na razie. To nam wszystkim dobrze zrobi. Poza tym, ta krytyka nie daje nam nic w wymiarze realnym. Czasem po prostu lepiej milczeć.

Trzeba też koniecznie zadać pytanie – czy wierzycie ludzie, że po kolejnych wyborach, albo tylko po ustąpieniu rządu i wskazaniu nowego premiera oraz rekonstrukcji, ta polityka zmieni się wyraźnie i będzie korzystniejsza iż obecna? Jeśli tak, jeśli wierzycie w to, poproszę o osobiste deklaracje w komentarzach pod tekstem. Nie muszą być podpisane nazwiskiem, wystarczą nicki.

Na koniec wrócę do polityki resortowej i różnic, które oddzielają ją od polityki państwowej. Kiedy w resorcie dzieje się naprawdę źle, nikt nie narzeka, każdy kradnie co się da i uważa, że wszystko jest w najlepszym porządku. I jeszcze przekonuje do tego innych. Przypomnijcie sobie propagandę prywatyzacyjną lat dziewięćdziesiątych. Każdy chciał się nakraść, a przeciwnicy prywatyzacji byli wręcz egzorcyzmowani. Dziś zwolennicy nowej prywatyzacji i ci, którzy  niewiele rozumieją, mówią o centralizacji państwa i jego paraliżu. Poczekajcie, aż zmieni się rząd, a kolejny przekaże władzę w ręce samorządów kupionych przez Niemcy. Wtedy zobaczycie taki festiwal, że Zenek z Zapałą i Rodowicz będą musieli się schować na pawlacz.

Polityka, to konfrontacja wielkich organizacji, z których niektóre jedynie działają jawnie. Jedynymi organizacjami, które mogą coś dobrego zrobić dla nas jest państwo polskie i Kościół Katolicki. Reszta gra z nami w trzy karty, ale czyni to umiejętnie i my ciągle mamy nadzieję na wygraną. W końcu złożono jakieś obietnice i nie byle kto je gwarantował, prawda?

Napiszę to jeszcze raz – poczekajmy z oceną polityki rządu do grudnia. Wtedy zobaczymy co się stanie. I nie narzekajmy, że coś drożeje, bo widzimy, że nasi zachodni sojusznicy jednym prostym ruchem mogą doprowadzić do tego, że pewne rzeczy znikną z naszego życia z dnia na dzień, na przykład cukier. I jeszcze potrafią obarczyć za to winą nas, a także wybrany przez nas rząd. Wypowiadamy się kategorycznie w tylu kwestiach. Może więc w tej jednej zachowajmy czasową wstrzemięźliwość.

Wczoraj okoliczności zmusiły mnie do ogłoszenia kolejnej zbiórki na rzecz Władysławy, muszę znaleźć jej mamie, która jest ciężko chora i przebywa w szpitalu, a także samej Władzi i jej siostrze, jakieś lokum, bo z obecnego muszą się wyprowadzić. Mama zaś nie może tam wrócić po wypisaniu ze szpitala. Nie wiemy zresztą jeszcze co z nią będzie, albowiem stan jest poważny, a lekarz prowadzący jest na urlopie. Rynek wynajmu jest jednym piekłem i nie będzie lekko, ale bez zgromadzenia odpowiedniej kwoty w ogóle nic nie będę mógł zrobić. Jeśli ktoś chce pomóc, chętnie tę pomoc przyjmę, jeśli ktoś nie może pomóc, niech się pomodli w intencji powodzenia tego projektu. Jeśli ktoś nie chce pomóc, niech siedzi cicho. Link do zrzutki jest tutaj:

 

https://zrzutka.pl/g6kscy

 

Jeśli ktoś chce pomóc, ale nie podoba mu się zrzutka, niech wpłaci pieniądze na konto Władysławy z dopiskiem, że to na wynajem mieszkania. Proszę nic nie wpłacać na moje konto, na które zbieraliśmy fundusze poprzednio.

 

Władysława Rakowska

98 1020 1055 0000 9902 0529 0566

  19 komentarzy do “O sposobach zarządzania państwem…”

  1. Dzień dobry. Racja oczywiście, Panie Gabrielu, ja tylko – jako ten advocatus diaboli – stanę trochę w obronie tego podbiedronkowego tłumku, on bowiem jest dość licznym nosicielem atawizmów, które zostały nam po świetnym niegdyś Państwie Polskim. Ono też nie było doskonałe, ale wbiło Polakom do głowy parę rzeczy dość trwałych. Potem przeżyli reformy rolne, kolektywizację, industrializację, kartki na mięso i talony na maluchy. To dość kształcące i tworzy pewien optymalny moim zdaniem stosunek do sponsorów naszej polityki, którą od lat robią „poważne przedsiębiorcy teatralne”, przez co wiemy mniej więcej jak to się skończy. Tak jak cukrownie mianowicie. I nie pamiętam, żeby ich ktoś wtedy bronił. Może nie czytali wtedy jeszcze biografii Mościckiego. Zbiorowo naród nasz złudzeń nie ma. Niektórzy chcą, jak Pan pisze, zwrócić na siebie uwagę, umyślili sobie bowiem posady „stróży braci swoich” w następnym rozdaniu. Cóż, ktoś będzie musiał nimi być. Czy to będzie zmiana na lepsze? Zobaczymy. Boris został wylany a karawana jedzie dalej. Czym więc mamy się przejąć, poza praktyczną siłą nabywczą naszego jakże chwiejnego pieniądza…?

  2. Podkreśla pan wyraz „chwiejnego”, a ja podkreślam „naszego” i tym się różnimy

  3. – ale wspólne mamy to, że obaj musimy się nieźle napracować za garść tych pieniążków. A potem jednym ruchem ktoś pozbawia nas owoców naszej pracy. Może wychodzi ze mnie prostak, ale jakoś nie potrafię machnąć na to ręką…

  4. Jeśli chodzi o cukier to są to zwykła spekulacje, a nie jego brak. Chcieli podbić cenę i tyle. Państwo jest moim zdaniem zarządzane w miarę sprawnie, a nawet nadspodziewanie sprawnie, mimo wkładania kija w szprychy ze wszystkich możliwych stron. Samorządom trzeba przypomnieć, że są częścią państwa i mają takie same obowiązki jak inne instytucje państwa.

  5. – ja tego nie neguję, ale uważam, że rząd polski powinien robić parę rzeczy, których nie robi. W każdym razie nie widać. Powinien je robić nie tylko po to, by osiągnąć zamierzony efekt – ten zawsze udaje się osiągnąć w jakimś stopniu tylko, ale także po to, by zwiększyć poparcie społeczne, ot – przekonać bardziej takich już przekonanych jak ja… Nie tylko wykrzykiwać, że konkurencja to biedniutkie państwo do reszty zlikwiduje a nam każe jeździć na lotnisko do Berlina. To już wiemy. Co dalej?

  6. dwie starszawe panie  mają w swojej strategii przetrzymanie

    – jedna marzy o reelekcji

    – druga marzy ze względu na wiek o jakowymś beneficjum które nie odejmie jej prestiżu

    i całą prawda o kiju w szprychy , bo te panie zwyczajnie wykorzystują nastroje naszej opozycji w jednym takim parlamencie na paliwo dla swoich /powiedzmy/ karier .

    no jeśli p. Krasnodębski tego nie widzi, no to nie widzi …

  7. Jazgot był o czołgi. Pan prezydent udzielił wywiadu FAZ, powiedział tam bardzo dyplomatycznie, że mamy ich gdzieś, bo rozwiązaliśmy problem w inny sposób. Część problemów wynika z zaszłości. Co się stało to się nie odstanie, będzie się ślimaczyć.

  8. mniszysko

    wspomniał o przyczynach pożaru lasów w Czechach, tak to jest że OPATRZNOŚC traci cierpliwość i na naszych oczach pokazuje skutki tych ekologicznych, dekarbonizacyjnych, klimatycznych, energetycznych, wegańskich metanowych  i kilku innych bzdur i dobrze….

    głupota/perfidia  obnażona

  9. – i chwała im za to. Także zajęli się sprawami spadkowymi – też bardzo dobrze. Ale z wymiernych sukcesów – to tyle. Buduje się przekop mierzei – super, ale tu już miałbym pytania, bo to trochę jednak wali gierkowszczyzną, jak też i CPK. Może i trzeba się zadłużać u dostawców najlepszej technologii, ale ja bym chciał wiedzieć jak to wpłynie na poprawę kondycji państwa polskiego, które jak dotąd swoją indolencję tłumaczy niewolą unijną. No to może wyjdźmy z tej całej unii – skoro nam nie pozwala nosa wytrzeć, ale jak pozwala albo można to ukradkiem jakoś – to wytrzyjmy.

  10. – ja myślę, że na pomniejsze jazgoty nie trzeba w ogóle zwracać uwagi. Mamy większe problemy niż frustracje Niemców, a FAZ się nie nadaje do czytania. Liczba jej czytelników maleje z powodu kryterium biologicznego…

  11. Naprawdę?! Uważa pan, że przekop Mierzei wali gierkowszczyzną? I CPK też? To jak pan rozumie strategię długofalową naszego państwa?

  12. Oni nie są sfrustrowani, prowadzą cyniczną grę, na zimno.

  13. „Ludzie nie powinni widzieć, jak robi się kiełbasę i politykę” – miał rzekomo powiedzieć Otto von Bismarck. nam serwuje się jedynie emocje.

    Po owocach ich poznacie – powiedział Jezus , Mateusz skrzętnie zanotował (Mt7:20).

    w pierwszym tomie „Baśni jak niedźwiedź” wspomniał pan o polskim kardynale, który zablokował „francuskiego” papieża, który sprzyjał Rosji i mógł nakazać sprawowania Msz św tylko po rosyjsku i to byłby koniec Polskości…..

    mam nadzieje że pana wnuk czy prawnuk napiszę notkę o obecnym  rządzie podobną w wymowie jak ta z Baśni ….

  14. Dzisiaj usłyszałem na yt czyjąś słuszną wypowiedź, że zbyt często występujemy w imię cudzych interesów, a nie swoich. Tak nas prowadzą, na krótkiej smyczy z napisem „romantyzm”.

    A głosy przeciwko przekopowi mierzei to jeszcze coś więcej – wprost przeciwko naszym interesom.

  15. wali gierkowszczyzną, czyli źle, patrz na to  tak , że on przyspieszył budowę mieszkań,

    10 milionów polaków już w trzecim pokoleniu mieszka w tej wielkiej płycie …

    obserwuję pańskie wpisy i wydaje mi się że czasami lekkomyślnie szafuje pan swoimi ocenami , czasami za bardzo , … nic nie jest proste i do łatwego ustawienia na lewo czy na prawo, raczej wszystko jest jak kłębek drutu

  16. „no jeśli p. Krasnodębski tego nie widzi, no to nie widzi ”

    Co do Pana Krasnodębskiego, to nie posadzałby go o „niewidzenie”, bo ma on „polityczny wzrok” jakiego miliony obywateli Polski nigdy nie miało i nie ma.

    To on oraz Pani prof. J. Staniszkis i śp. Pani prof.  Zyta Gilowska oraz śp. W. Stasiak, właściwie odczytali znaczenie faktu rezygnacji D. Tuska z ubiegania się o urząd prezydencki w wyborach w 2010 roku, którą to decyzję ogłosił podczas pobytu w dniu 28.01.2010 roku na WGPW.

    Te trzy pierwsze wymienione osoby w tekstach opublikowanych na łamach „Rzeczpospolitej” a W.Stasiak w innym medium podali, że w tej decyzji „jest jakieś drugie dno” a ta decyzja D.Tuska o rezygnacji z kandydowania, była inspirowana z zewnątrz.

    Właśnie prof. Krasnodębski wskazał czynnik zewnętrzny(A.Merkel) pisząc tak:

    „Niestety, na początku roku 2010 popełnił zasadniczy błąd. Pod wpływem Angeli Merkel i z innych nieznanych nam powodów odstąpił od pierwotnego planu i zrezygnował z kandydowania na prezydenta RP.”
    Pani Profesor Staniszkis powiedziała, że w tej decyzji Tuska musi być „drugie dno”, którego ona nie zna.
    Pani Profesor Gilowska powiedziała, że argumenty podane przez Tuska, podczas ogłaszania tej decyzji,  nie są wiarygodne i są nieprzekonywujące.
    Władysław Stasiak  :”charakteryzuje ją „jakaś straszna doraźność i nerwowość”.
    Inni politycy  potraktowali to wydarzenie jako reakcję Tuska na sprawę afery hazardowej i koniunkturalizm:
    Adam Hofman:  „To taki sygnał: „boję się, afera hazardowa dotyczy także mnie, nie wystartuje”
    Jerzy Szmajdziński:  „decyzja premiera Tuska jest dobra dla Polski, bo oznacza, że premier kończy, trwającą 2 lata kampanię wyborczą i przystępuje do wypełniania funkcji prezesa Rady Ministrów.”
    Jacek Kurski, Paweł Wypych:  „dzisiejsza konferencja premiera była wizerunkową sztuczką, a premier w maju albo lipcu zmieni zdanie i stanie do wyścigu o prezydenturę.”
    Janusz Piechociński: „naturalnym kandydatem w tegorocznych wyborach, który nie jest związany z rządem będzie marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. – Zgolił wąsy i to coś oznacza nie tylko w polityce- żartował
     Grzegorz Napieralski:”  u Tuska wygrało „myślenie partyjne, nie na przyszłość, ale jak obronić swoje wpływy w rządzeniu”.Będzie tylko trwanie, aby jakoś przeszły wybory samorządowe i wybory prezydenckie – podkreślił. 

  17. tak było, ja natomiast może nieudolnie chciałam się odnieść do sceny ostatnich tygodni,

    – jedna pani  Ursula zaakceptowała polskie ustępstwa i pojechała do siebie

    – druga pani Vera z poziomu TSUE powiedziała, że wcale nie, że ustępstwa muszą być w szerszym zakresie

    pierwsza pani wycofała się ze swojego pierwotnego akceptu bo reelekcja jej osoby na zajmowanym stanowisku jest dla niej ważniejsza, akcept dla rozwiązań polskich mógłby zachwiać jej sytuacją

    druga pani przemyśla objęcie jakiegoś prestiżowego urzędu tzw przedemerytalnego

    no mógł profesor, odnieść się do faktu że jako państwo padamy ofiarą przyziemnych planów dwóch pań – a nie wołać że nie rozumie

  18. aua, co za teksty … nie widzi Pan co dzieje się heathrow … ?   proszę sobie przyłożyć mapę GB do PL i umieścić heathrow w miejscu CPK …  jeśli to nie wyklaruje sytuacji, no to trudno, co robić …

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.