Wszystko jest kwestią estetyki. A skoro tak, najważniejsza walka na rynku propagandy dotyczyć musi kryteriów oceny. Te powinny być rozdzielone pomiędzy grupy aspirujące i zbuntowane, z których każda ustawiona jest w opozycji do tradycji. Przy czym przez słowo tradycja rozumiemy zawsze tradycję katolicką. Tak naprawdę walka o to jakie będą kryteria oceny zjawisk zwanych sztuką i kulturą jest walką o dusze i prowadzona jest niezwykle serio. Punktem zaś najważniejszym w tych zmaganiach jest przekonanie odbiorcy, że gówno to piernik. To jest ten Łuk Kurski zmagań dobra ze złem. Przez całe stulecia zło po prostu proponowało odbiorcy inną, ciekawszą, bardziej dynamiczną estetykę. Nadeszły jednak czasy nowoczesne, a z nimi reforma szkolnictwa w duchu oświecenia i ktoś doszedł do wniosku, że jakakolwiek estetyka nie jest potrzebna, bo wystarczy zanegować ją w całości, a w miejscu piernika położyć tę drugą substancję i nie ściemniać już, że ma ona coś wspólnego z grodem Mikołaja Kopernika. Ktoś wpadł na pomysł, że trzeba powiedzieć jak jest, a tłum i tak będzie wył ze szczęścia. To było poważne przegięcie, bo okazało się, że jednak nie. I teraz zło ma kłopot. Z jednej strony trzeba kusić wychowanków państwowego systemu edukacji różnymi łatwiznami, opowiadać im jak są ważni i potrzebni oraz jakie mają ciekawe myśli w głowach, a z drugiej zawracać całe korpusy znad granicy światów, bo okazało się, że publiczność nie wierzy iż gówno to piernik i zjadać go nie chce. Dlaczego nie chce? Albowiem zmysły można łudzić tylko do pewnego momentu, mistrzostwo zaś w wykonywaniu różnych czynności, często prostych, a nawet nie za bardzo potrzebnych jest sprawą niekwestionowaną, a do tego – przy jego opisie – znajduje zastosowanie analogia. Jeśli więc ktoś widzi, że chłopak podbija głową piłkę ze dwieście razy bez przerwy, to myśli sobie – nie od razu może, ale po chwili – że jakby mu dać dłuto i kazać rzeźbić Chrystusy frasobliwe, to też by sobie poradził. To jest nie do ukrycia. Nie da się z tym nic zrobić, bo nie można kontrolować wszystkich dyscyplin, w których człowiek osiąga mistrzostwo. Da się to robić tylko z obszarem, na którym się znajdujemy, czyli z tak zwaną kulturą, komunikacją i treścią. Tu jest najłatwiej, albowiem od wielu już dekad ćwiczone jest na tym obszarze defasonowanie kryteriów oceny. To prawda, ale nie zmieniają te ćwiczenia faktu podstawowego – nie-piernik śmierdzi, a piernik nie. Nędza jest nędzą, a przepych przepychem, a ja mam głębokie przekonanie, że złu jest o wiele łatwiej grać nędzą niż tym drugim, bo sobie z tym drugim po prostu nie radzi. I to jest chyba najciekawsza myśl, jaką kiedykolwiek wysnułem. Przekonywanie ludzi, że piękno to nędza idzie opornie, bo zmysły można łudzić tylko do pewnego momentu, dopóki nie zacznie śmierdzieć. O wiele łatwiej przekonać ich, że nędza to prawda, a wynika to już wprost z ograniczeń i deficytów jakich wszyscy nabawiliśmy się w państwowym, oświeceniowym systemie edukacji. Otóż nędza to nie jest prawda. Musimy to sobie raz na zawsze zapamiętać. Prawda to prawda, a nędza to nędza. Najważniejszym, w mojej ocenie pojęciem, z zakresu którym się tu dziś zajmujemy, jest dynamika. Oni to wiedzą i próbują odebrać tradycji jej najbardziej immanentną i przyrodzoną cechę – dynamikę właśnie. Ktoś może mi nie zechce uwierzyć, że tradycja jest dynamiczna, ale zanim coś powie, niech sobie policzy świętych Kościoła. Przekonanie ludzi, że tradycja nie jest dynamiczna, że to jest sama statyka, wiara w to, jest początkiem końca. Ona zamyka w zasadzie wszystkie drzwi i czyni nas bezwolnymi wobec zła. To tak, jak z ukrywającymi się w lesie partyzantami, którzy mają do dyspozycji tylko jednego łącznika i on im mówi „jak tam sprawy za lasem”, oni zaś słuchają i wierzą. Powtórzę, gdyby ktoś nie dosłyszał – wiara w to, że tradycja nie posiada dużej dynamiki oznacza zgodę na wszystkie, najgorsze poczynania złego. To jest oddanie mu pola w całości i zamknięcie się w szafce na buty. Pokusa jest wbrew pozorom wielka, bo ludzie siedzący w takiej szafce, albo w lesie, z miejsca wytwarzają hierarchię, która natychmiast się usztywnia i zaczyna tworzyć kulturę, a także rozdzielać charyzmaty. To nic, że fałszywe i powszechnie nieważne. Istotne, że one sprawiają radość i dają satysfakcję tym co się w szafce zamknęli. Zamknięcie i brak dynamiki ma w sobie jeszcze jedną pokusę – rzekomy brak styczności ze złem i całkowite odeń odwrócenie. To jest moment najbardziej chyba krytyczny w całej historii pokus, tak sądzę, wielu mu jednak ulega.
Jak powyższe przekłada się na praktykę? Prosto. Skoro nie można całkowicie zanegować kryteriów oceny, albowiem zmysły nie dadzą się łudzić w nieskończoność, a nie-piernik śmierdzi, trzeba opanować kanały dystrybucji i wypchać je szczelnie nie-piernikami. Takimi w dodatku, które łączą w sobie wszystkie wymienione elementy, jakimi zło posługiwało się w ostatnich czasach. To się oczywiście także nie uda, ale zło nie ma innej drogi niż takie właśnie próby zmonopolizowania zmysłów i umysłów. Oto przykład. Mamy kreacje coraz to lepszych, nowych, bardziej zbuntowanych i przeciwnych tradycji katolickiej pisarzy. Oni negują tę tradycję już to otwarcie już to podstępnie, ale zawsze chodzi o to samo.
To jest, jak się zorientowaliście były muzyk, byłego zespołu „Pustki”. Pamiętam taki program w radio, gdzie prowadzący szydził z pomysłu, by w pociągach podmiejskich puszczać muzykę. Ktoś zapytał – co będzie leciało w pociągu do Tłuszcza – na co on odrzekł – Pustki…Moja koleżanka znała muzyków z zespołu Pustki i zapytałem ją kiedyś skąd taka idiotyczna nazwa. – Wiesz Gabryś – powiedziała – gdybyś zapytał któregokolwiek – co czujesz w środku – on natychmiast by odpowiedział – pustkę. No właśnie, ja nigdy nie czułem w środku pustki i tym się między innymi różnimy. Oto kolejna kreacja, która wtłoczona zostanie do kanałów dystrybucji na zasadzie „im więcej nie-pierników tym lepiej, bo ludzie się przyzwyczają do smrodu”. Do smrodu ludzie nie przyzwyczają się nigdy. Lepiej to zapamiętać.
Cóż robić kiedy już nas wypchną ze wszystkich kanałów dystrybucji i odmówią nam prezentacji we wszystkich mediach? Zwiększać dynamikę produkcji i dynamikę promocji, na tyle na ile można. Pełna kontrola nie istnieje i istnieć nie może, albowiem zło zaproponowało dawno temu, że najlepszym sposobem na przeciwstawienie się zdynamizowanej silnie tradycji jest pluralizm wypowiedzi publicznych. Ten zaś z miejsca przekształca się w rynek i tworzy pozornie dynamiczną hierarchię, w której najważniejsi gracze są ustawieni, a reszta jest oszukana i wierzy, że też może zrobić karierę. Jeśli mamy tak spreparowaną przestrzeń, pokusa by zanegować kryteria oceny jest nie do zwalczenia i wywołuje myśl, że to już koniec, że zwycięstwo całkowite jest bliskie. Nie jest, bo kiedy te kryteria zostaną zmienione to zacznie tak śmierdzieć, że tylko prymusi państwowego systemu edukacji pozostaną niewzruszeni, reszta wyrazi co najmniej zaniepokojeni, a ci najbardziej wolni wyjdą na zewnątrz. Tam zaś trzeba już na nich czekać z tacką prawdziwych pierników. Podanych rzecz jasna na białym obrusiku, haftowanym w tradycyjne wzory. Zmysły nie dają człowiekowi spokoju jak wiemy i mogą z tego wnikać różne kłopoty. Nie zawsze jednak, bo zmysły odbierają też jakość taką jaka ona jest i przepych taki, jakim on rzeczywiście jest. I ciągną człowieka w tych właśnie kierunkach, niezależnie od tego co podpowiadają mu wdrukowane w łeb memy wyprodukowane w oświeceniowym systemie edukacji i niezależnie od tego do czego zmuszają go fałszywe, spreparowane w wyizolowanych grupach hierarchie.
Na koniec chciałem podziękować wszystkim, którzy pozostawiają tu relacje z ostatniej konferencji w Baranowie Sandomierskim. To bardzo ważne z opisanego wyżej punktu widzenia.
Zapraszam wszystkich na portal www.prawygornyrog.pl
Kryteria, skala, ocena i… klops
Profesor Grzegorz Kucharczyk w Książce „Kryzys i destrukcja” nie zostawia suchej nitki na działaniach i stosunku papieża św. Jana Pawła II do religii protestanckiej, który ocenia ją pozytywnie, mimo pewnych faktów. Można badać i porównywać religie, w jaki sposób każda z nich odnosi się do różnych zagadnień, natomiast, aby porównywać między sobą religie jako takie (ich „kompatybilność” lub nie) wymaga to wyjścia poza Wiarę i zastosowanie innej skali. Tą skalą jest pycha oparta na stwierdzeniu, iż to człowiek jest miarą wszechrzeczy. Podstawą tego myślenia jest humanizm i europocentryzm, który wyraził się w sposób skrajny w XIX-wiecznym kolonializmie oraz w formie karykaturalnej w obecnej „pomocy Afryce, Azji i całemu światu” czy „walce z klimatem”, w której Kościół ochoczo bierze udział. Skoro mamy wpływ na klimat, to aprobata tej czy innej formy religijności jest sprawą drugo- albo trzeciorzędną i w ogóle mało poważną, bo nienaukową.
Na serio jest traktowana tylko caritas, potem amor i wszelkie odchylenia od „amor” i jesteśmy dzisiaj bez szans i bez możliwości obrony w sporze o nasze dzieci.
Sorry, nie amor tylko eros 🙂
Wylatujesz. Wiesz dlaczego, prawda?
Przykładami niebywałej nędzy są Michał Witkowski ze sławną niegdyś Barbarą Radziwiłłówną z Jaworzna Szczakowej ,obraz nędzy i rozpaczy albo ten cały Jacek Dehnel z pseudopowieścią Lala no i na dokładeczkę Ignacy Karpowicz z Romantycznością . Oni to już wyraźnie na zlecenie napaprali te dziadostwa . Nie radzę sięgać po którekolwiek z ich wypocin ,to jest koniec możliwego świata . Opluwają wrażliwość człowieka w każdym aspekcie i nazywają to literaturą ,bo degeneracja i odarcie człowieka z jakichkolwiek wartości to ta poważna jedyna wartość . Można z wielu przykładów dodać jeszcze film o Wojaczek Lecha Majewskiego ,czyli dzień z aktorzenia artysty ,który usiłuje być tak oryginalny ,że musi się rzucać z okna .To nieliczne przykłady zjechania do poziomu gnojówki w tzw. sztuce ,którą usiłuje się pisać przez duże s . Kiedy ludziom będącym elitami odebrano już wszystko ,można było zrobić z pozostałości właśnie coś takiego i to serwuje się jako wartościowe . W tzw.oficjalnym obiegu trudno o coś lepszego . Ściek .
Odkąd stałem się konsumentem treści z Kliniki Języka nie mam czasu konsumować przykrych pierników 🙂 Pozdrowienia dla gospodarza i gratulacje za „Socjalizm…” w Radio !!! Jest nadzieja moje dzieci i ich koleżanki twierdzą, ze szkoła jest nudna – konkretnie chodzi im o to, że to czego uczą w szkole jest za łatwe bo wszystko to już umieją od rodziców. – tak edukujemy w domu. Także estetycznie 🙂
Artystę można intratnie sprzedawać za jego życia, często prowadzonego na krawędzi i nie gorzej po jego śmierci, często samobójczej i tu: Amy Winehouse, Keith Flint, Kurt Cobain, Jackson Pollock czy przypominany tu często Jerzy Kosinski.
W Środę Popielcową moje dzieci miały wolne, to taki miejscowy zwyczaj, żeby odpocząć po szaleństwach karnawału, więc przed południem pojechaliśmy do Riehen na wystawę wczesnego Picassa.
Zgodnie z moimi przewidywaniami, moim dzieciom podobały się niektóre, choć nie wszystkie realistyczne obrazy z okresu niebieskiego i różowego. Pamiętam moje własne dziecinne reakcje na wczesnego jak i późnego Picassa, pamiętam też pokrętne tłumaczenia mojej matki, jak to trzeba dorosnąć do zrozumienia geniuszu jego późniejszych abstrakcyjnych kompozycji. Czytelnictwo tego bloga, niewątpliwie pomogło, że miała konieczną pewność siebie, by uczciwie powiedzieć moim dzieciom, że mnie też obrazy z okiem na nosie się nie podobają. Co więcej moje dzieci za oczywistą oczywistość przyjęły informacje, że obrazy Picassa, zostały przez kogoś użyte, by stworzyć piramidę finansową i jedyną motywacją do ich kupna, była chęć zysku, a nie walory estetyczne tych dzieł.
tekst świetny . Samo sformułowanie „nie piernik” kapitalne i chyba „wejdzie” do języka codziennego.
Tekst świetny. To jest tak właśnie. Zbrukać człowiekowi wszystko i zostawić pogubionego i zbrukanego na rozdrożu, i zanim się zapyta o drogę już mu wskazać pracę przy taśmie, albo rozdawanie ulotek w najlepszym przypadku strzyżenie psów.
Jakość, jakoś, psiakość…
To dlaczego w książkach z Kliniki Języka, których stoi już u mnie cała półka, napis na boku nie jest zawsze z góry na dół, tylko w części książek trzeba czytać przekrzywiając głowę w lewo (i czytać do góry), a w części – w prawo? Drobiazg a denerwuje.
Le New Esthétique – Pustka w oczekiwaniu na dynamikę (praca własna)
Powinno być Nu zamiast New.
Ładne
Łuk Kurski 🙂 dobre, mam wrażenie ,że ów łuk został jako żywo przeniesiony z Placu Zbawiciela i po odpowiednim spreparowaniu podawany jest jako nie-piernik w publicznej telewizji w której nie można go oblać i podpalić…
Dziękuję. Skłamałbym, gdybym napisał, że w mojej pracy kierowałem się podręcznikiem dla studentów i miłośników sztuki wydanym w Nowym Jorku w roku 1903, który wiele miejsca poświęca geometrycznej kompozycji obrazu. Już prędzej tę pustkę i oczekiwanie przekazał mi Giorgio de Chirico podając mi rękę chyba w roku 1975.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.