gru 162020
 

Nie ukrywam, że kilka numerów naszego kwartalnika po prostu zalega w magazynie. Muszę je sprzedać jak najszybciej, bo to już kolejny rok tego zalegania i nie można tego przeciągać. Tak więc będę się starał Państwa zachęcić do kupienia tych numerów, łącząc ich treść z bieżącymi sprawami politycznymi i publicystycznymi.

Jak pamiętamy, numer 15 SN poświęcony był Czechom, ja zaś uważam sprawy czeskie za szczególnie ważne i będę do tych spraw jeszcze nie raz wracał. Teraz zaś chciałem przypomnieć, ustawiając rzecz na gruncie faktów, dlaczego nie możemy się zgodzić na coraz gwałtowniejsze sugestie dotyczące kanonizacji Jana Husa. Być może moje argumenty są słabe i nie ma takiej siły, która zatrzyma ten trend, a za lat pięć Hus będzie po prostu świętym Kościoła Powszechnego, a jeśli nie Powszechnego, to tego narodowego, co go tu Hołownia z Terlikowskim zbudują. Przecież napisał list do Władysława Jagiełły…o co więc chodzi?

Piszę o tym już po raz kolejny, ale myślę, że warto. Najczęściej wyszydzanym i kwestionowanym dogmatem katolickim jest świętych obcowanie. To jest formuła, którą wiele osób kwituje wzruszeniem ramion. No, a kanonizacje traktuje się jako demonstracje polityczną. I są jeszcze tacy, którzy mi zarzucają, że w tym kierunku dążę, od dewocji do polityki, a do tego polityki aktywnej, żeby nie powiedzieć agresywnej. To nie jest prawda, ja po prostu nie podejmuję się opisywać ani nawet nie próbuję sobie wyobrażać czym jest świętych obcowanie. Ludzie zaś, szczególnie ci nastawieni humorystycznie do dogmatów, myślą, że to jest jak w Benny Hillu, wszyscy chodzą w białych giezłeczkach wśród chmurek i mają lilijki w rękach. To jest wizja prześmiewcza, ale jest też wizja poprawna, która tym się różni od tej satyrycznej, że w niej nikt się nie uśmiecha. I nie mówicie mi, że jest inaczej. No więc mój postulat na dziś jest następujący: przestańcie zastanawiać się na tym, jak wygląda niebo, bo i tak nic nie wymyślicie. Przestańcie w ogóle myśleć o tym co tam będzie, już raczej skupcie się na piekle. No i na własnych uczynkach, w praktycznym codziennym życiu.

Myślę, że to ważna sprawa – nie wyręczać Pana Boga w realizacjach jego projektów. Tym zaś jest próba wmówienia ludziom, że należy kanonizować Husa. Jeśli do tego dojdzie, to decyzja ta będzie na wskroś polityczna. To ci, którzy najgłośniej mówią o odłączeniu Kościoła od polityki i państwa, chcą go do polityki podłączyć. Powtórzę więc – na początek zaprzestańmy interpretacji dogmatów według wyobrażeń wyniesionych z programów satyrycznych, puszczanych z rana, w sobotę trzydzieści lat temu. To już będzie dużo. Potem pomyślmy, jak najbardziej praktycznie, bez odwoływania się do wizji, nawet bardzo wybitnych, pogodzić Jana Nepomucena z Janem Husem. Mnie to szalenie interesuje. Na jakiej płaszczyźnie ustawią zwolennicy kanonizacji Husa jego relacje z Janem Nepomucenem? Hus to polityka, Jan Nepomucen to męczeństwo w obronie doktryny, rozumianej jak najbardziej dosłownie. Jeśli wierzymy w świętych obcowanie, niech biskup Ryś powie co będzie z Janem Nepomucenem. Czy mamy się tym w ogóle nie interesować i wierzyć we wszystko co mówią starsi i mądrzejsi? A przede wszystkim w to co mówią internetowi i telewizyjni kaznodzieje? A może w ogóle nie powinniśmy się zajmować takimi kwestiami? No, ale się zajmujemy.

Przypomnę, Jan Nepomucen został zamordowany z rozkazu króla Wacława, albowiem nie chciał zdradzić tajemnicy spowiedzi. Być może chodziło jeszcze o coś innego, na przykład o to, że Jan Nepomucen stał na drodze porozumienia pomiędzy królem a patrycjatem Pragi i uniemożliwiał królowi ubicie jakiegoś interesu. No więc się go pozbyto w sposób bardzo brutalny i pokazowy. Zwróćmy uwagę, że święci męczennicy giną w akcjach pokazowych, nawet jeśli morduje się ich skrytobójczo, to tylko po to, by można było potem odnaleźć zmasakrowane ciało. Jan Hus został spalony na stosie w wyniku jawnego procesu, który przeprowadziła i zrealizowała władza cesarska. Cesarzem zaś był wtedy brat przyrodni króla Wacława, który kazał zamordować Jana Nepomucena. Jan Hus zastąpił świętego, którego wszyscy znamy z figur ustawianych ma mostach, na stanowisku spowiednika królowej Zofii Bawarskiej. Logika wydarzeń jest taka – jeśli jednego mordują, a na jego miejsce wstawiają drugiego, to czynią to dlatego, by ten drugi kapował. I nie ma od tego odwołania. Można oczywiście to kwestionować negując tę logikę i podstawiając na jej miejsce inną. Zły król kazał zamordować biskupa, ale potem się opamiętał. No i dobrzy rajcy miejscy z Pragi zaproponowali mu, że oni sami wybiorą spowiednika dla królowej, takiego, który będzie jej naprawdę wiernie służył i nie będzie przy tym wkurzał jej małżonka. Ot, niech to będzie mistrz Jan. Jest trochę kontrowersyjny, ale to nawet lepiej, wiara królowej zostanie pogłębiona. No, ale w taką wersję nie uwierzy nawet Szymon Hołownia.

Ja zaś tylko chciałem przypomnieć co papież Franciszek mówił jakiś czas temu o ludziach manipulujących przeszłością. Nie mogę znaleźć dokładnego cytatu, ale wiecie, o którą wypowiedź mi chodzi.

Po to właśnie zajmujemy się tutaj wyjaśnianiem różnych spraw i stawianiem ich na gruncie realnym, by unikać manipulacji. Próba zaś wmówienia nam, że kanonizacja Jana Husa jest dobrym pomysłem to taka manipulacja. W dodatku ludzie, którzy próbują ją przeprowadzić, powołują się na Jana Pawła II, albowiem on wspomniał kiedyś o takiej możliwości. Konkretnie zaś o tym, że postawa Husa jest do przemyślenia na nowo. To właśnie czynimy – myślimy na nowo o okolicznościach śmierci Jana Husa i o całej jego działalności. Myślimy i nijak nam się to nie składa z kanonizacją. Jeśli zaś ktoś twierdzi inaczej, niech przypomni sobie historię Jana z Nepomuka. Gadanie o kanonizacji Husa ma jeszcze jeden sens, on także jest polityczny, chodzi o wykreowanie swoich własnych świętych. Ludzie, którzy wiedzą lepiej czym jest tradycja i wiedzą lepiej czym jest Kościół, choć nie noszą sutanny ani habitu, chcą mieć swoich świętych, którymi będą manipulować w dyskusjach i publicystyce. Jeśli zaś im się to nie uda, po prostu wyśmieją sam dogmat świętości i świętych obcowania, jako niepoważny i przestarzały. W imię jakiejś doraźnej bzdury. No, albo sprowadzą go do wymiarów, które w praktyce realizuje Terlikowski – jak się pomodlisz do świętego, to szybciej spłacisz kredyt. Można też inaczej – jak się pomodlisz do świętego o kredyt, to łatwiej go dostaniesz, potem pomodlisz się do innego i on z kolei pomoże ci ten kredyt spłacić. I w ten sposób świętych obcowanie połączone zostanie twórczo z polityką kredytową banków. Terlikowski zaś będzie dostawał kredyty na mieszkania dla dzieci na warunkach całkiem preferencyjnych.

I nie mówcie mi, że ja stawiam politykę nad dogmatem. To nieprawda. Ja chcę tylko sprzedać parę, bardzo ciekawych i nie oszukanych numerów mojego kwartalnika.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-15/

  18 komentarzy do “O świętości rzeczywistej i potencjalnej czyli dlaczego warto kupować 15 numer kwartalnika Szkoła nawigatorów”

  1. Piekło jest czarne nie dlatego, że świeci na czarno, bo czarnego światła nie ma, tylko dlatego, że w ogóle nie świeci ☺

  2. Zgorszenie przyszło z Czech…

  3. Dzień dobry. Jest nawet taka specjalna strona, nepomuki.pl, na której pokazane są figury Świętego w różnych miejscach, jest ich dużo, bo kiedyś był bardzo popularny, szczególnie na Śląsku.

  4. Tylko takie drobne przypomnienie:

    1. Papieżem wybrany może być tylko katolik.

    2. Katolik nie może być członkiem masonerii.

    3. Jose Bergoglio był członkiem loży z Buenos Aires w momencie wyboru zatem nie mógł być wybrany papieżem.

    Zatem:

    Osobowość prawna „papież Franciszek” nie istnieje. I modlitwy o jego nawrócenie, opamiętanie albo zwyczajnie zaprzestanie bycia k*** nie mogą być wysłuchane – taki człowiek nie istnieje.

  5. No, ale do udowodnienia tego potrzebny jest proces, a nie komentarz napisany pod nickiem

  6. Tak, wiele osób pisze o tych figurach

  7. Czesi się upierają, że cywilizacja

  8. Prócz tego parę innych rzeczy też nie świeci

  9. Z Husem pewno niedługo będzie tak jak z Lutrem, o którym ten człowiek (chyba ksiądz, choć nie wiem…) napisał w przedostatnim akapicie.

    https://deon.pl/kosciol/komentarze/zawlaszczanie-boga,377333

  10. Kanonizacja Husa. Pozytywnym elementem w tym wszystkim jest pewność, moja pewność, że robią ze mnie wała. Zawsze na dnie duszy kolebie się ta, parafrazując Gospodarza, pokusa dojrzałości chrześcijańskiej. Że może jednak oni chcą dobrze, tylko im źle wychodzi…

    Stwierdzam z ulgą, że u mnie od pewnego czasu już nic się nie kolebie.

  11. Wygłaszając z Moskwy przemówienia do narodu Klement Gottwald zamiast cytować Marksa i solidarność klasową, inspirował ziomków Husem i patriotyzmem. Gdy zmarł w nieutulonym żalu po śmierci Stalina, jego ciało umieszczono w mauzoleum za pomnikiem husyckiego Żiżki, uważanego wówczas za pierwszego marksistę. Ciało to zabalsamowali amatorzy, więc szybko zgniło. A powtarzam to za Madeleine Albright.

    Aureole z gwiazd i Rozga Sprawiedliwości Boskiey

  12. Nie do końca. By udowodnić hańbiący stan Bergoglio wystarczy logika.

    https://www.barnhardt.biz/2020/12/14/the-aesthetics-of-the-diabolical-giant-piles-of-robot-manure-and-hellish-din/

    A według Kodeksu Prawa Kanonicznego do stwierdzenia herezji dowolnego prałata wystarczy oświadczenie innego prałata. I tu kłania się arcybiskup Jan Paweł Lenga.

    https://wiez.pl/2019/09/19/nie-papiez-a-bergoglio-abp-lenga-o-franciszku/

    Oczywiscie „Więź” nie wie, iż oświadczenie publiczne biskupa Lengi ma wiażaca moc prawną. Gdyby wiedzieli to by nie pracowali w tamtym miejscu.

    Oczywiście to strona prawna. Strona praktyczna jest taka, że „Sacco di Roma” trzeba powtarzać co 500 lat (Belizariusz, Otton I, Karol V) i teraz jest czas na następne.

  13. Czytelnikom mniej zaznajomionym z Nepomukiem wyjaśniam, że był zwykle przedstawiany w aureoli z gwiazdami. Natomiast czerwone gwiazdy wokół Gottwalda, to fantazja artystyczna. Widzę też, że wśród czytelników tego bloga nie ma patriotów Liceum Gottwalda z Nowowiejskiej. Nie czyta go też dawny licealista a późniejszy czeski wicepremier Josef Zieleniec. Wobec tego dodam kilka przyczynków od pani Albright (d. Korbelová). Otóż Czesi wzywali często imię Boga bez względu na to czy byli wierzący czy niewierzący, a w Słowacji silne pozostały wpływy Watykanu. Gottwald zapewniał wyborców, że obok Lenina i Stalina jest w ich sercach także miejsce na Boże Narodzenie. Przypomnę, że w PRL kamień węgielny pod budowę najważniejszych gmachów (nie liczę tu budynku PZPR) święcił biskup Choromański w obecność najwyższych władz, a prasa zawsze na Święta zamieszczała okolicznościowe okładki. Gottwald nienawidził Niemców za Białą Górę a Przemyślidów za to, że sprowadzili niemieckich osadników. Za co pani Abright nienawidziła Serbów, tego nie napisała.

  14. Pod notką na SN jest wzmianka o „inspiracjach rafałka”, gdzieś  są filmy na yutubie Jerzy Robert Nowak mówił o rafałku znacznie mocniej….To były serie wywiadów w domu pana Nowaka z Mossakowskim też Rafałem.

  15. Jakieś słowa wypowiedziane przez papieża Franciszka, mogą irytować, ale nazywanie Ojca Świętego heretykiem jest nieodpowiedzialne, niszczy autorytet najważniejszego urzędu w KK. Poprzednim razem wrzuciłam link do szopki, bo była ona bardzo wyraźnie pokazana na filmiku. Nazywanie jednak Franciszka „szkodnikiem z Watykanu”, jest tam bardzo niestosowne. Nawet nie wiemy kto podjął decyzję o ustawieniu tej szopki na placu Świętego Piotra.

  16. Powtarzam jeszcze raz: do ogłoszenia jednego hierarchy heretykiem wystarczy głos innego hierarchy. Potem powinna nastąpić dyskusja w celu ustalenia prawdy.

    Arcybiskup Lenga otworzył sprawę i wystarczy to do rozpoczęcia postępowania. Zresztą przed Lenga zrobiło tak 4 innych biskupów, i nic dziwnego, gdyż sytuacja jest oczywista.

    Tradycyjnie Kościół daje heretykowi 6 miesięcy na publiczne odwołanie swoich herezji zanim przystąpi do działań. Bergoglio w 2014 (czyli 10 x 6 miesięcy temu!) publicznie złożył deklarację w Adbu Dabi, gdzie potwierdził swoje politeistyczne błędy.

    Tym samym złamał I Przykazanie.

    QED.

  17. Dlaczego nie ma? Czuwają 🙂

  18. Sorry, ale za dużo tych znaków wokół Franciszka.

    Prostolinijne nazwanie rzeczy po imieniu jest chyba jak najbardziej chrześcijańskie i katolickie?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.