maj 252022
 

Sposób w jaki ludzie dyskutują o wojnie jest doprawdy niezwykły. Połowa Internetu przekonuje drugą połowę, że USA i Wielka Brytania nie pomagają Ukrainie z miłości, ale kierują się wyrachowaniem. Ta druga połowa, patrzy na pierwszą jak żaba na piorun i nie rozumie o co tym biednym ludkom chodzi. Ja zaś pytam – dlaczego dyskusja polityczna w Polsce opiera się na takim paradygmacie? Dlaczego ciągle potykamy się o te same idiotyzmy, które nie pozwalają nam spojrzeć ani dalej, ani szerzej, ani głębiej? Dlaczego zawsze trafia się jakiś bałwan, który niweczy wysiłki wszystkich, albowiem wstaje i z miną nawiedzonego druida mówi – to nie tak, jak wam się zdaje chłopcy, mylicie się we wszystkich punktach, chodzi wyłącznie o interesy.

Wczoraj facet w wieku przydrożnego kamienia – Henry Kissinger – roztoczył w Davos wizję współpracy z Rosją, która ma rozkwitać po ustępstwach, jakie na rzecz tejże Rosji poczyni Ukraina. Został wyśmiany, a przez kilka osób obdarzony niewybrednymi epitetami. Tylko polski Internet zadumał się nad jego słowami i wiele osób zaczęło dyskutować o tym, co to będzie jak wreszcie te interesy przeważą i Amerykanie oraz Brytyjczycy zaczną dogadywać się z Moskwą. Nie zaczną, albowiem w tej wojnie chodzi o to, by maksymalnie osłabić i zniszczyć Moskwę. Ta zaś nie ma żadnego poza Kissingerem oraz Berlusconim argumentu, który by poprawił jej pozycję przetargową. Ta zaś słabnie z każdym dniem. Ludzie pozbawieni wyobraźni jednak, uważają, że nie słabnie, a się umacnia, bo w eter płyną komunikaty o potrzebie kompromisu. Jak go sobie wyobrażacie? Tłukąca Moskali armia ukraińska nagle złoży broń, bo jakiś stuletni grzyb coś tam zabełkotał podczas lunchu?

Soros zadeklarował, że nie będzie żadnych dogoworów z Putinem, a to z kolei wywołało od razu reakcję. Rozległo się wycie, że Soros popiera Ukrainę, a przez to cała machina globalizacji zostanie wykorzystana przeciwko Rosji, którą należy bronić czym się da. Kłopot w tym, że to Rosja jest agresorem, to ona dysponuje „czym się da” i nie potrafi tego wykorzystać w swoim najlepiej pojętym interesie. Jak wobec tego ktokolwiek poza jawnymi i ciężko opłacanymi propagandystami ma trzymać z Rosją? Dyskutantom jednak wydaje się, że Rosja to byt wieczny, w przeciwieństwie do Polski i nie mogą sobie wyobrazić, że twór ten wreszcie zostanie zmarginalizowany. Powtarzają więc swoją mantrę i nie potrafią przestać. Szykują się też, który to już raz, do jakiegoś pluszowego męczeństwa, które ma nastąpić po kolejnym wystawieniu nas do wiatru przez zdradliwych Waspów.

W tym czasie Victor Orban wprowadza na Węgrzech stan wyjątkowy. Najwierniejszy sojusznik Putina ogłasza wszem i wobec, że jego plany i podstępy poniosły właśnie druzgocącą klęskę, że nie ma już ratunku, a żeby się obronić przed grożącym mu zamachem stanu, musi sięgać do środków nadzwyczajnych. To jest coś fantastycznego. I nie sądzę, żeby można to było inaczej interpretować. Przypomnę też, że Węgry są członkiem czy też członkiem obserwatorem jakiejś pantureckiej organizacji zrzeszającej ludy Azji. To może oznaczać, że Orban szykował się do gry na kilku fortepianach. Okazało się jednak, że zamiast fortepianu podstawiono mu inny jakiś instrument, z którym on sobie najwyraźniej nie radzi. Postawił bowiem na Putina i ludy Azji. Tymczasem ludy Europy, mam na myśli Szwedów i Finów wyraźnie oprzytomniały i wstępują do NATO, czemu sprzeciwia się Turcja. Internet huczy, że to tylko targi, ale wczoraj Erdogan powiedział, że gotów jest opuścić sojusz jeśli wejdą do niego Szwedzi. Jeśli tak się stanie, a nie można tego wykluczyć, armia turecka będzie musiała zaatakować NATO. Nie opuszcza się takich struktur z byle powodu i dla kaprysu. To zaś oznaczać będzie rzeczywiście III wojnę światową. Rodzi się pytanie – przeciwko komu zwróci się armia turecka i kto będzie jej zapleczem w Europie? Wychodzi na to, że Węgry, dokładnie jak w roku 1683. Pytanie tylko jak zachowają się wtedy Niemcy. Co by się nie stało los Węgier wydaje się być przesądzony. Kraj czeka albo przewrót, albo całkowita zmiana politycznych paradygmatów. To zaś nastąpi bez najmniejszego zatroskania o to, czego chcą tak zwani „zwykli Węgrzy”. Ludzie ci nie będą mieli szansy, na wyrażenie własnych pragnień i leżąc w sercu Europy, staną się nagle serce Azji oraz azjatyckich interesów. Do niedawna wydawało się, że to wiąże się z samymi korzyściami, ludzie pisali o chińskim uniwersytecie w Budapeszcie, o chińskich inwestycjach, o chińskich pociągach mknących ku Węgrom przez stepy Azji. Czy dziś także uważają, że ten układ jest korzystny? Po deklaracji Bidena, że gotów jest bronić Tajwanu w razie ataku Chińczyków? Albo po ogłoszeniu, że rosyjskie i chińskie samoloty zaczęły patrolować morze wzdłuż wybrzeży Japonii?

Węgry to mały kraj, do niedawna powszechnie lubiany w Europie ze względu na ciężkie doświadczenia narodu węgierskiego. Czy wdając się w naprawdę wielką politykę Orban wierzył w to, że gigantyczne, globalne żarna nie zmielą malutkich Węgier? Czy wierzył w to, że Putin i Chińczycy pozwolą mu odbudować wielkie Węgry i zakwestionować traktat w Trianon?

Ani Rosjan, ani tym bardziej Chińczyków kraj taki, jak Węgry nic nie obchodzi. Ich nawet nie specjalnie interesuje kto obsługuje tę bocznicę, gdzie zatrzymują się ich pociągi towarowe. Po prostu, ktoś złożył ofertę, ta wydała się korzystna i oni ją przyjęli. To wszystko. Jeśli ktoś złoży inną ofertę, korzystniejszą, zmienią kontrahenta. Postępy Rosji w wojnie z Ukrainą wskazują, że żadnej pomocy ze strony Putina Orban się nie doczeka. Jedyne co będzie mógł zrobić to wystąpić przeciwko własnemu narodowi, który już wkrótce wyjdzie na ulicę. I nie będzie miało doprawdy znaczenia czy uczyni to inspirowany z zewnątrz czy też spontanicznie. Na razie jednak czekajmy na czerwcowy szczyt NATO i uważnie przyglądajmy się temu co zrobią Turcy. Ich posunięcia bowiem będą teraz kluczowe i od nich może zależeć wszystko.

 

Wczoraj wieczorem umieściłem tu tekst o planowanym koncercie Władysławy i Eugenii. Powtarzam go dzisiaj, bo nie wszyscy zapewne zdążyli przeczytać.

Proszę Państwa, zgodnie z panującymi tu zasadami każda inwestycja musi czymś zaowocować. Zgromadziliśmy trochę pieniędzy na stypendium dla Władysławy, śpiewaczki operowej z Ukrainy, z czego część środków przeznaczymy na organizację koncertów. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wsparli ten projekt i pomogli znaleźć obiekty, gdzie taka impreza może się odbyć. Jak wiecie, Władzia nie może śpiewać bez akompaniamentu. Zdecydowaliśmy się, że jej akompaniatorką będzie Eugenia, która mieszka wraz z córką niedaleko miasta Brzeziny pod Łodzią. Eugenię odnalazł nasz nieoceniony Wawrzyniec, jest ona bardzo dobrą pianistką. Obie panie są już po pierwszych próbach i współpraca pomiędzy nimi układa się znakomicie. Nie pozostało mi więc nic innego, jak tylko wskazać miejsce gdzie odbędzie się ich pierwszy, wspólny koncert. Miejscem tym będzie pałac w Ojrzanowie położony pomiędzy Grodziskiem Mazowieckim, a Tarczynem. Wydarzenie odbędzie się 7 lipca, w czwartek, rozpoczynamy o godzinie 18.00. Koncert będzie trwał godzinę i składał się będzie z dwóch części – klasycznej i tradycyjnej, ukraińskiej. Władysława tak to zaplanowała. Po koncercie przewidziany jest lekki poczęstunek. Ja oczywiście wystawię swoje książki i będzie można je kupić. Wstęp na koncert jest wolny, ale będziemy tam zbierać środki na pokrycie jego kosztów i honoraria dla obydwu artystek. Oczywiście nikt nie będzie do niczego przymuszany. Po prostu otwieramy takie opcje. I teraz uwaga – sala może pomieścić tylko 80 osób. Już przed ogłoszeniem tego tekstu, zajętych zostało 6 miejsc. Tak więc do dyspozycji mamy 74 miejsca. Jeśli ktoś chce przyjechać na koncert, powinien zgłosić mi taką chęć wysyłając do mnie maila na adres coryllusavellana@wp.pl W pałacu Ojrzanów są pokoje hotelowe, więc jak ktoś ma ochotę przyjechać nawet z daleka, może sobie taki pokój zarezerwować. Okolica, choć to płaskie Mazowsze, jest piękna. Pałac otacza wielki park, tuż obok – w Żelechowie, gdzie jest bardzo piękny kościół – pochowany jest Józef Chełmoński, malarz związany z tymi stronami.

Chciałbym, żeby w wakacje udało się zorganizować w różnych miejscach cztery takie koncerty. Pod koniec lipca, ponieważ zostaliśmy zaproszeni do podkrakowskiego Sieprawia, będziemy próbowali zorganizować jakiś koncert pod Krakowem. W sierpniu wrócimy pod Warszawę. W związku z tym mam pytanie i prośbę – na ile daleko jesteście Państwo skłonni odjechać od stolicy, by posłuchać repertuaru klasycznego w wykonaniu Władysławy? Chodzi o to, że nie wszędzie jest fortepian, w lokalizacjach bliższych często nie ma, a w wielkich obiektach położonych mniej więcej 100 km od stolicy jest, bo sprawdzałem. Jeśli więc ktoś chce zgłosić swój przyjazd do Ojrzanowa niech dopisze łaskawie, czy gotów jest pojechać trochę dalej.

Z centrum Warszawy do Ojrzanowa można dojechać w dwadzieścia minut trasą S8. Powtarzam impreza zaczyna się o 18.00, 7 lipca w pałacu w Ojrzanowie. Myślę, że potrwa do 21.00. Potem wszyscy rozjedziemy się do domów, a ci którzy wykupią sobie pobyt na miejscu będą mogli pozwiedzać okolice Grodziska. Zgłoszenia przyjmuję pod adresem – coryllusavellana@wp.pl

Całość wydarzenia zostanie nagrana przez naszych mistrzów kamery Michała i Juliusza, a następnie umieszczona na stronie www.prawygornyrog.pl i na moim kanale YT.

 

  8 komentarzy do “O tym, co dzieje się w Europie”

  1. Dzień dobry. Cóż biedni ci Węgrzy, ja się już nie wyleczę z tego do nich sentymentu, ale nie o tym chciałem. Turcy chcą odbudować imperium osmańskie. Jak się z nimi pogada – nie przy wódce, niestety 😉 – to sami to przyznają. W tym kontekście jakaś współpraca z krajami Zachodu to tylko przeszkoda. Wyjątkiem są Niemcy – ich tradycyjny sojusznik. A dla nas zostają WASP wobec tego, bo pewne konfiguracje są trwalsze niż się wydaje. Całe szczęście, że oni kierują się wyrachowaniem, bo dzięki temu raczej wiemy co zrobią. Ja też byłem w młodości okładany Kissingerem po głowie i może dzięki temu się uodporniłem. To po prostu jeden z tych co nam zawsze doradzą siedzieć cicho, a my jakoś tego nie możemy polubić, choć czasem, rzadko, wyrachowanie to właśnie podsuwa. Trzeba zatem jak Orban – nigdy nie mówić, ale zawsze – myśleć…

  2. Wspólne patrole lotnicze chińsko-rosyjskie? Gdzie o tym można poczytać?

  3. Za zgnilym kompromisem dla Ukraińców optowal też Jeffrey Sachs. Nasi rodzimi eksperci przeszli do mówienia, że zgniły zachód jednak zniszczy Rosję, albo jej mocno zaszkodzi, bo do tej pory mówili, że Putin ma to pod kontrolą i I chwila moment Kijów się podda. Skoro nawet Scott Ritter powszechnie uważany za eksperta były wojskowy USA przestał mówić, że Putin to wygra na luzie, tylko musi iść do wojny globalnej jeśli chcę cokolwiek ugrać a NATO zaangażowało się pełno skalowo , ciekawe czy Bartosiak czeka na jego opinię i też pod nią zmienia zdanie… Takie to mądrości polskich analityków….

  4. Kto by pomyślał, że zgodzę się częściowo z Sorosem!

    Przesłanki inne, ale Soros operuje z tej strony cywilizacji i nie można odrzucić tego co mówi. Bo uproszczony podział idzie wzdłuż granic cywilizacji. Co by nie powiedzieć o błędach naszej cywilizacji, która optymalizuje proces produkcyjny i społeczny kosztem szeroko rozumianej tradycji, jest to nasza cywilizacja i jest ona wyznacznikiem najlepszego wszechstronnego rozwoju.

    Usłyszałem wczoraj ciekawe myślowe powiązanie Berlusconiego z Putinem. Jeden to gość prawdopodobnie związany z włoskim ruchem miejskim, drugi z petersburskim. Czy tak jest? Na jakich płaszczyznach współpracowali?

    A Ukraina musi jeszcze dużo broni otrzymać, żeby przełamać żelazną masę Rosjan.

    Wyprowadzenie jachtu Putina z zachodniego portu przed wojną wskazuje na dość przyziemne spojrzenie – facet operujący dyktatorską władzą i niemalże nieograniczonym majątkiem gdzieś tam pomyślał o zabezpieczeniu okruchów. Chyba, że zrobili to bez jego wiedzy. W każdym razie nie można odrzucić przyziemnego liczenia miliardów na koncie, zapewniającego poczucie dumy i siły, niezrozumiałego dla szaraków, a stanowiącego bonus przebicia się na szczyt władzy.

  5. .W BBC grillują Jonsona za jakąś imprezę sprzed kilku miesięcy w czasie której nie założył maski.Wczoraj połowa wieczoru była temu poświęcona.O wojnie na Ukrainie mało.

  6. a z analizy dokumentów choćby ujawnionych przez prof. Musiała , jasno wynika że w tajnych służbach niemiecko -polskich i niemiecko – rosyjskich wszystko było ze strony niemeickiej ustalone i rozrysowane  i przekazane stronom polskiej i rosyjskiej do wykonania

    nadzorcy też byli przez niemiaszków wybrani i wskazani

    i na wykonywaniu tych wskazanych przez Niemcy zadań zleciał w Polsce czas … do 2015 roku

    a w Rosji trwało to do lutego  2022, tyle że Rosjan pilnował ich rodak  a niemieckie interesy gospodarcze pilnował drugi pan, oczywiście Niemiec, bo gospodarczych spraw w zdewastowanym gospodarczo kraju /ekonomia ZSRR/  nie powierza się tubylcom

  7. „Rodzi się pytanie – przeciwko komu zwróci się armia turecka” – Turcja ma od dawna kosę z Grecją. To, że obecnie nie ma tam wojny jest tylko zasługą NATO i tego, że oba państwa należą do sojuszu. Tak więc kierunek ewentualnego ataku jest oczywisty. Korzyści są mniej oczywiste, bo Grecja ma silną armię i koszt dla Turcji byłby bardzo wysoki.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.